Hack’n’slash w uniwersum Warhammera – to brzmi zachęcająco, prawda? Postanowiliśmy sprawdzić, co do zaoferowania ma Warhammer: Chaosbane. Czy kupno produkcji EKO Software uprzyjemni odliczanie miesięcy do premiery Diablo 4, która zapewne nastąpi w bliżej nieokreślonej przyszłości?
Co tu dużo mówić, rynek gier typu hack’n’slash nie rozpieszcza graczy. Oczywiście ci mają do dyspozycji niezłe Diablo 3 oraz rewelacyjne, darmowe Path of Exile – poza tymi dwoma tytułami trudno jednak doszukiwać się jakichś perełek. Warhammer: Chaosbane wydaje się produkcją, której warto dać szansę – tym bardziej, że osadzono ją w Starym Świecie, czyli uniwersum popularnym wśród milionów miłośników fantasy z całego świata.
Krótko po uruchomieniu gry okazuje się jednak, że Warhammer: Chaosbane jest grą co najwyżej przeciętną, a wrażenie to nie mija wcale z kolejnymi godzinami spędzonymi przed monitorem. Ma to dość duże znaczenie, bowiem produkcję wyceniono na platformie Steam na 179,99 złotych.
Na początku przygody gracze stoją przed wyborem jednej z czterech postaci – zaczyna się pomyślnie. Bohaterowie są zróżnicowani i wybór w istotny sposób determinuje charakter dalszej rozgrywki. Imperialny żołnierz i krasnolud walczą w zwarciu, a elfi mag i leśny łowca starają się trzymać wrogów na dystans. Nie ukrywam, że najlepiej bawiliśmy się grając postaciami z drugiej z wyżej wymienionych grup. Rozgrywka jest nieco ciekawsza, głównie za sprawą efektów specjalnych obrazowanych w efektowny sposób przez silnik graficzny gry.
Licencja Warhammera pozwoliła twórcom Chaosbane wykorzystać całą pulę wrogów charakterystycznych dla serii. Każdy z czterech aktów gry to zupełnie inna opowieść, inni oponenci i inni bossowie na koniec najważniejszych questów. Jak przystało na hack’n’slasha, zadania są nudne i powtarzalne. Fabuła… cóż, jest dużo gorsza nawet niż w Diablo – to chyba mówi sami za siebie.
Na przestrzeni zabawy szybko dostrzegamy, że rozgrywka jest powtarzalna. Proceduralnie generowane poziomy są bardzo ciasne i mało zróżnicowane. Przeciwnicy w obrębie danego aktu również nie zachwycają różnorodnością. Co gorsza, nawet przedmioty wypadające z wrogów są nijakie i marnie zaprojektowane. Sytuacji nie ratuje niezbyt wygodny system ekwipunku i nieczytelne porównanie statystyk. Wszystko jest takie… przeciętne.
Handel w grze nie istnieje – monety zbieracie wyłącznie po to, aby wskrzesić swojego bohatera w razie śmierci, która następuje niezmiernie rzadko.
Każdą postać cechuje inny wachlarz umiejętności. W praktyce korzystać będziecie z dwóch, może trzech – w kółko, choć wyekwipować możecie maksymalnie sześć umiejętności aktywnych. Dodatkowo, rozwijać można talenty, których drzewo przypomina odrobinę drzewo z Path of Exile, ale jest mniejsze i uproszczone do granic możliwości. Z jego poziomu wyposażycie postać w kolejną garść skilli aktywnych oraz bonusy pasywne.
Walce brakuje różnorodności – zwłaszcza, jeśli postawicie na którąś z klas walczących w zwarciu. Warhammer: Chaosbane nawet jak na hack’n’slasha jest monotonny, bowiem poziom trudności jest bardzo niski. Oczywiście docenią to casualowi gracze, ale miłośnicy PoE, czy nawet Diablo określą z pewnością produkcję mianem zbyt łatwiej. Bawić się można w trybie kooperacji (także lokalnej) w maksymalnie 4-osobowej drużynie, kiedy to poziom trudności odpowiednio skaluje się. Czy gra na tym zyskuje? Niekoniecznie.
Kampania mija dość szybko, a więc niezmiernie istotne jest to, co twórcy Warhammer: Chaosbane oferują po jej zakończeniu. Otóż w skrócie: oferują jeszcze więcej tego samego. Nuda. Jest coś na wzór riftów z Diablo, ale zdobywanie nieco lepszych, niezbyt ciekawych przedmiotów nie jest żadnym wabikiem do tego, aby kontynuować zabawę po zakończeniu kampanii.
Podsumowanie
Chciałoby się powiedzieć: na bezrybiu i rak ryba. W oczekiwaniu na Diablo 4 może być? Cóż, niekoniecznie. Warhammer: Chaosbane kosztuje na platformie Steam aż 179 złotych i trudno jest mi znaleźć usprawiedliwienie dla tak wysokiej ceny. Jeśli musicie kupić jakiegoś hack’n’slasha, a ograliście już Diablo 3, spróbujcie dużo tańszego Torchlighta. Jeśli nie chcecie wydawać ani grosza – przekonajcie się do Path of Exile. Niestety, Warhammer: Chaosbane jest co najwyżej niezłym odmóżdżaczem. To zdecydowanie za mało za te pieniądze. Gdyby gra kosztowała 60-70 złotych, można by ją było polecić. A tak…
Mocne strony: | Słabe strony: |
czterej zróżnicowani bohaterowie prostota rozrywki (dla casualowych graczy) odprężający, odmóżdżający gameplay starcia z bossami czasami sprawiają wyzwanie poprawna oprawa graficzna | bardzo niski stopień trudności małe zróżnicowanie przedmiotów kiepski system ekwipunku płytkość rozgrywki znikome zróżnicowanie lokacji nudne poziomy powtarzalna, nawet jak na hack’n’slasha zbyt wysoka cena nie dorasta do pięt darmowemu Path of Exile |
Ocena ogólna: 5,5/10