Manor Lords budzi sporo emocji, a mnóstwo graczy wyczekiwało premiery. Ten polski city-builder powstawał aż 7 lat – i przed twórcą (za większość projektu odpowiada jedna osoba) jeszcze trochę pracy, bo gra debiutuje 26 kwietnia w dziale Wczesnego Dostępu na Steamie. Po spędzeniu z nią kilkudziesięciu godzin można śmiało stwierdzić, że ma ogromny potencjał.
Już teraz, mimo pewnych braków, Manor Lords po prostu wciąga. Wersja Early Access pozwala założyć i rozbudować wioskę na jednej mapie – choć ogromnej, więc w zależności od punktu startowego, doświadczenia będą inne. Zaczynamy z garstką osadników, by po kilku czy kilkunastu godzinach obserwować dobrze prosperujące miasteczko (albo i dwa) – o ile oczywiście wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Kluczowe jest zrozumienie różnych mechanizmów, które ściśle współpracują z innymi. Nauka gry wymaga kilku porażek – niejeden raz zorientowałem się, że nie wystarczy mi jedzenia lub pieniędzy, by kontynuować rozgrywkę i z nabytą podczas zabawy wiedzą, zaczynałem zabawę od początku.
Musimy upewnić się, że ludzie mają gdzie mieszkać. Trzeba też przyciągnąć nowe rodziny. W końcu ludzie to niezbędni pracownicy. Należy więc zadbać o stały dopływ drewna oraz żywności. To jednak tylko początek – są też bowiem inne surowce, jak choćby kamień, glina czy żelazo. Wszystko to trzeba gdzieś składować, a trzeba też zapewnić dostęp do wołów, które usprawnią pracę w różnych aspektach rozwoju osady.
Każdy budynek – tartak, magazyn, młyn czy karczma – wymagają pracowników. By stawiać nowe struktury, ktoś jednak musi być, choćby tymczasowo, zwolniony od codziennej pracy. Trzeba więc zawsze mieć jedną czy dwie rodziny w gotowości, by mogły zająć się rozbudową wioski, a dopiero potem wrócić do swoich obowiązków w (przykładowo) zakładach produkcyjnych.
Rozbudowa wioski wiąże się ze świetnie przemyślanym systemem wyznaczania dróg i działek pod domy. System ten oferuje mnóstwo swobody, dzięki czemu ścieżki mogą być tak pokręcone, jak tylko chcemy, a działki nierówne i nieidealne. Może nie brzmi to rozsądnie – ale w praktyce wypada po prostu naturalnie. W Manor Lords stworzyłem wsie i miasteczka wyglądające po prostu realistycznie – bez sztucznego symetryzmu i idealnie dopasowanych budynków i dróg, jak w niektórych grach tego typu.
Podczas rozwoju należy zachować ostrożność, ponieważ nie możemy przesadzić z liczbą przyjmowanych rodzin – w końcu każde kolejne usta do wykarmienia to potrzeba większych ilości jedzenia. Więcej mieszkańców i budynków oznacza też szybsze zużywanie się drewna opałowego, szczególnie zimą, która jest najtrudniejszą porą roku do przetrwania. Polegamy wtedy tylko na zapasach. Na szczęście po jakimś czasie możemy też korzystać z handlu, by starać się uzupełniać braki.
Zrozumienie, jak wszystko działa, jak różne budynki i systemy rozgrywki są od siebie zależne, a w końcu ogarnięcie całości jak należy i obserwowanie świetnie rozwijającej się osady jest tu niezwykle satysfakcjonujące.
Rozpoczynając grę możemy modyfikować stopień trudności. Możemy na przykład wyłączyć ataki bandytów i obecność innego lorda, który powoli zajmuje znajdujące się na mapie regiony. Jeśli jednak tego nie zrobimy, to przyjdzie nam też przetestować system walki, wzorowany lekko na tym, co znamy z serii Total War, jeśli chodzi o sterowanie jednostkami. Starcia są oczywiście rozgrywane na o wiele mniejszą skalę – zazwyczaj sterujemy maksymalnie pięcioma oddziałami, w późniejszych fazach rozgrywki.
Zniszczenie obozu bandytów pozwala nam zdobyć fundusze dla wioski lub przesłać pieniądze bezpośrednio do swojego prywatnego skarbca, co z kolei pozwala potem zapłacić najemnikom – jeśli nie mamy wystarczająco dużo rekrutów i broni w swoim miasteczku. Pieniądze prywatne przydadzą się też, jeśli zechcemy zająć kolejne regiony i założyć w nich nowe osady. Czasem jest to przydatne, gdy sąsiedni region oferuje na przykład bogate złoża zasobów.
Manor Lords jest też grą naprawdę piękną. Chodzi tu szczególnie o dbałość o szczegóły. Wioska i leśne okolice wyglądają wspaniale, a wrażenie robią też efekty pogodowe i zmieniające się pory roku. Nieraz zatrzymujemy się na chwilę, by po prostu popatrzeć na nasze miasteczko. Możemy nawet przespacerować się po jego ulicach naszym lordem w trybie inspekcji – który w praktyce nie służy do niczego innego, poza podziwianiem budynków, mieszkańców, straganów i tak dalej. Pozwala to jednak dostrzec mnóstwo detali.
Wczesna wersja gry nie oferuje zbyt wiele zawartości. Poza wspomnianą jedną mapą, mocno ograniczone jest też drzewko rozwoju technologicznego oraz zestaw zarządzeń, które możemy wydawać. Jak na początek, jest jednak bardzo dobrze. Jeśli pierwsza edycja Early Access robi takie wrażenie, to nie możemy się doczekać kolejnych aktualizacji oraz premiery pełnej wersji.