Po spędzeniu z betą nowego Call of Duty kilkunastu godzin trudno powiedzieć, czy cokolwiek w tej odsłonie jest wyjątkowe. To po prostu poprawnie wykonana produkcja, która nie budzi większych emocji – i to w sumie jest nieco przykre.
Po testach trybu multiplayer można powiedzieć, że mamy do czynienia z porządną odsłoną cyklu, chociaż oferującą rozwiązania charakterystyczne dla futurystycznych strzelanek, co pewnie nie przypadnie wszystkim do gustu. Mowa tutaj na przykład o gadżetach, które pozwalają tymczasowo widzieć wrogów przez ściany, a nie każdy przepada za takimi elementami w sieciowych potyczkach.
Pod względem uzbrojenia i gadżetów Black Ops 7 przywodzi na myśl to, co widzieliśmy już w Black Ops 3 czy 4. Samo strzelanie zrealizowano bardzo dobrze, jednak wypada odrobinę gorzej niż w poprzedniej odsłonie – broń sprawia wrażenie nieco „papierowej” i nie ma odpowiednio satysfakcjonującej mocy.
Projekt map jest dobry i trudno cokolwiek zarzucić deweloperom w tym aspekcie. Problem pojawia się raczej od strony estetyczno-wizualnej. Wszystkie lokacje, które dostępne były w becie, są po prostu niezwykle generyczne i w ogóle nie zapadają w pamięć. To samo zresztą dotyczy całego kierunku artystycznego nowej części Call of Duty.
Rozgrywka jest dynamiczna i szybka, do czego przyzwyczaiły nas odsłony tej serii tworzone przez studio Treyarch. W Black Ops 7 urozmaiceniem zabawy ma być system odbijania się od ścian po skoku, czy też chwilowego biegu po nich. Rozwiązanie tego typu pojawiało się już w tym cyklu, ale tym razem wypada najsłabiej.
Advanced Warfare oraz Black Ops 3 proponowały podobne systemy zrealizowane o wiele lepiej. Szczególnie w tej drugiej produkcji, wydanej w 2015 roku, bieganie po ścianach było płynne i oferowało naprawdę świetne wrażenia. W nowej części mechanika ta jest jakby wybrakowana i zaimplementowana na siłę – nie mamy poczucia, że jest tak naprawdę przydatna i przyjemna w użyciu.
Odnośnie poruszania się, warto też zaznaczyć, że ślizg – popularny w Call of Duty już od lat – jest mniej dynamiczny niż w ubiegłorocznym Black Ops 6. Trudno zrozumieć, dlaczego nie zastosowano po prostu tego samego tempa i płynności tego ruchu, ale być może przed premierą wprowadzone zostaną jeszcze poprawki.

Beta pozwoliła też sprawdzić tryb Zombie, w formie trybu Survival, w którym trzeba po prostu walczyć z nacierającymi falami umarlaków. Ten element Black Ops 7 wypada już naprawdę nieźle – oferuje świetną atmosferę, przemyślany projekt mapy, dobry balans przeciwników i satysfakcjonującą walkę.
W wersji testowej otrzymaliśmy jednak tak naprawdę tylko przedsmak tego, co zaoferuje pełny tryb z zombiakami, dlatego pierwsze wrażenia mogą być mylące. Podstawy wydają się mimo to zrealizowane po prostu dobrze – tak samo zresztą jak to miało miejsce w poprzedniej części.
Finalna wersja nowego Call of Duty zaoferuje jeszcze, rzecz jasna, kampanię fabularną z trybem kooperacji, co może być interesującą odskocznią od tradycyjnych trybów dla pojedynczego gracza. Multiplayer też może doczekać się poprawek, jednak obecnie trzeba przyznać, że Black Ops 7 zapowiada się na grę, która raczej nie pochłonie nas bez reszty.