Elden Ring – kolejna garść ciekawych modów do genialnego RPG

Elden Ring – kolejna garść ciekawych modów do genialnego RPG

Od premiery Elden Ring minęło około półtora miesiąca, a to oznacza, że społeczność modderska miała mnóstwo czasu, by stworzyć do gry kolejne warte uwagi modyfikacje. Niniejszy artykuł postanowiliśmy poświęcić właśnie im. Oto jeszcze więcej najlepszych modów, z jakimi obecnie można zagrać w Elden Ring.

Uwaga, aby jakikolwiek mod działał Elden Ring, należy wpierw wyłączyć w grze oprogramowanie anti-cheat. Jest to bardzo proste i w sieci można znaleźć mnóstwo poradników na ten temat, ale tego działania musisz podjąć się na własne ryzyko. Wyłączenie oprogramowania anti-cheat powinno spowodować, że Elden Ring automatycznie włączy się w trybie offline, ale jeśli choć raz przez przypadek uruchomisz grę w trybie online z zainstalowanymi modami, możesz zostać w niej zbanowany.

Nie przedłużając, zapraszamy do dalszej lektury!

Skip the intro logos and remove white startup screen

Cóż, Elden Ring uruchamia się dość długo. To za sprawą ekranów z logo deweloperów i wydawców, które wyświetlają się przed przejściem do głównego menu. Co gorsza, te same ekrany wyświetlają się, gdy próbujemy wyjść z gry – najpierw widzimy je, potem zostajemy wrzuceni do menu, a dopiero potem możemy faktycznie zamknąć Elden Ring. Mod Skip the intro logos and remove white startup screen ułatwia nasze życie, jak wskazuje nazwa wyłączając omówione wstępne ekrany.

Skip the intro logos and remove white startup screen – pobierz

Unlock the framerate

Niestety, mimo że wiele komputerów osobistych może wyświetlać Elden Ring w więcej niż 60 klatkach na sekundę, gra na to nie pozwala. Mod Unlock the framerate usuwa limit FPS, pozwalając cieszyć się dodatkowymi klatkami.

Unlock the framerate – pobierz

Cat Ears

Elden Ring posiada dość rozbudowany edytor postaci, ale nie pozwala dodać naszej postaci wielu nieludzkich cech. Jeżeli jednak marzycie o tym, aby Wasza postać posiadała kocie uszy niczym rasa Miqo’te z Final Fantasy XIV, mod Cat Ears to marzenie spełni.

Cat Ears – pobierz

Prepare to Die (Hard Mode)

Elden Ring jest grą trudną, ale nie tak trudną jak inne „soulsy”. Wynika to między innymi z otwartości świata gry – jeżeli przeciwnik jest dla nas za trudny, wystarczy że udamy się do innych lokacji, zdobędziemy punkty doświadczenia i inne uzbrojenie, a prędzej czy później go pokonamy. Oczywiście w Elden Ring istnieje wiele sposobów na utrudnienie sobie rozgrywki, ale jeśli dla Was to za mało, skorzystajcie z moda Prepare to Die. Mod ten między innymi zwiększa statystyki przeciwników, poprawia ich sztuczną inteligencję i nie tylko.

Prepare to Die (Hard Mode) – pobierz

Ranni Skin for Tarnished

Ranni to NPC, którą uwielbia całe mnóstwo graczy Elden Ring. Jeżeli do nich należycie, teraz dzięki modowi Ranni Skin for Tarnished sami możecie się w nią wcielić.

Ranni Skin for Tarnished – pobierz

Revenant Reshade

Revenant Reshade to mod, który pozwala nadać Elden Ring bardziej kinowego wyglądu. Posiada on wiele predefiniowanych wariantów ustawień do wyboru, dzięki czemu dostosujecie wygląd gry do Waszych preferencji. Dzięki niemu możecie sprawić zarówno, że gra będzie prezentowała się mroczniej, jak i wręcz przeciwnie.

Revenant Reshade – pobierz

Minimal Hud

Interfejs w Elden Ring nie jest przesadnie zaśmiecony – chociażby ze względu na brak minimapy i innych „dodatków” znanych z wielu współczesnych gier. Mod Minimal Hud pozwala uczynić go jednak jeszcze bardziej minimalistycznym, na przykład poprzez przesunięcie niektórych elementów do krawędzi ekranu czy ich pomniejszenie.

Minimal Hud – pobierz

White Torrent

Naprawdę szkoda, że Elden Ring nie pozwala na personalizację jedynego dostępnego w grze wierzchowca – Torrent. Mod White Torrent umożliwia jednak zmianę jego koloru na biały. Warto z niego skorzystać, jeżeli biały wierzchowiec bardziej pasuje do charakterystyki Waszego bohatera.

White Torrent – pobierz

Może znacie jeszcze inne ciekawe mody, które Warto w Elden Ring wypróbować? Koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach!

Recenzja Lego Star Wars: The Skywalker Saga – takie klocki to rozumiem

Recenzja Lego Star Wars: The Skywalker Saga – takie klocki to rozumiem

Na przestrzeni lat powstało mnóstwo gier Lego przeznaczonych na konsole i komputery osobiste. Spośród nich aż kilka to gry poświęcone uniwersum Gwiezdnych Wojen. Najpierw były Lego Star Wars i Lego Star Wars II: The Original Trilogy, potem Lego Star Wars III: The Clone Wars, a jeszcze później Lego Star Wars: The Complete Saga i Lego Star Wars: the Force Awakens. Niedawno swojego debiutu doczekała się kolejna – Lego Star Wars: The Skywalker Saga, łącząca w jednej produkcji wydarzenia z aż 9 filmów, czyli wszystkich trylogii. Tak się składa, że miałam okazję przetestować jej pecetowe wydanie. Oto jej recenzja.

The Skywalker Saga – charakterystyka najnowszej gry z serii Lego

Lego Star Wars: The Skywalker Saga to zaraz po Lego Star Wars: the Force Awakens druga gra poświęcona Gwiezdnym Wojnom, która posiada otwarty świat. W grze wcielamy się w naszych ulubionych bohaterów z każdej z trylogii i przemierzamy ten wypełniony klockami świat, wykonując po drodze przeróżne misje odzwierciedlające wydarzenia z filmów, rozwiązując zagadki i zdobywając różne znajdźki.

Zabawa w The Skylwalker Saga jest mieszanką platformówki i gry akcji. W grze musimy zmierzyć się z wieloma przeciwnikami i pokonać wiele przeszkód. Zabawie towarzyszą jednak znane z filmów, kultowe dźwięki i muzyka, a także zabawne cutscenki. Rzecz jasna, jak przystało na grę z serii LEGO, w The Skywalker Saga możemy grać zarówno solo, jak i w kooperacji z innym graczem. Domyślnie mowa o kooperacji w trybie lokalnym, jednak w przypadku wydania pecetowego funkcja Remote Play Together na Steam umożliwia kooperację sieciową.

Co istotne Lego Star Wars: The Skywalker Saga nawet w najmniejszym stopniu nie jest remake’iem poprzednich gier z Lego Star Wars. To produkcja zbudowana w zupełności od podstaw.

Początek rozgrywki

Lego Star Wars: The Skywalker Saga daje graczom dużą dowolność w kwestii tego, jakie historie ze świata Gwiezdnych Wojen chcą przeżyć. Zabawę możemy rozpocząć bowiem od pierwszej części dowolnej trylogii. Zatem, mamy opcję wyboru, którą trylogię chcemy przypomnieć sobie (czy też poznać) najpierw. Co więcej, jeśli w danym momencie stwierdzimy, że mamy dość przygód Anakina Skywalkera, zawsze możemy przeskoczyć do przygód Luke’a czy Ray. Szybko możemy przejść również do trybu gry dowolnej, w którym możemy dowolnie przełączać się między posiadanymi już postaciami.

Jeżeli już wcześniej mieliście styczność z uniwersum Gwiezdnych Wojen, a zwłaszcza od dzieciństwa, już w pierwszych minutach rozgrywki poczujecie nostalgię. To nie tylko za sprawą tego, w jaki sposób zaprojektowano świat i misję. Główną rolę w budowaniu klimatu odgrywają dźwięki i muzyka, wyciągnięte prosto z filmów. Cóż, nie ma to jak odgłosy wydawane przez blastery i miecze świetlne oraz takie utwory jak Duel of the Fates. Rzecz jasna, dźwięki gry przypominają nam też na każdym kroku, że gramy w grę Lego – dźwięki słyszane podczas budowania czy też niszczenia przeróżnych konstrukcji z klocków, jak również zbierania monet.

Skoro mowa o dźwięku, warto wspomnieć o głosach, którymi mówią postacie w grze. Tak, w przeciwieństwie do „starych” gier Lego Star Wars, w Lego Star Wars: The Skywalker Saga postaci mówią, a nie bełkoczą. Gra posiada pełną polską lokalizację, jednak ja wolałam grać w pełni po angielsku, jako że i wszystkie filmy zawsze oglądałam po angielsku, z napisami. Aktorów głosowych mówiących po angielsku dobrano doskonale – tutaj powrócili zarówno aktorzy znani z filmów (np. Anthony Daniels), jak i z seriali animowanych (np. Matt Lanter). Niemniej, jeśli dialogi w grze Wam przeszkadzają, istnieje możliwość włączenia trybu bełkotania.

Piękna oprawa wizualna klockowego świata

Bardzo szybko po uruchomieniu Lego Star Wars: The Skywalker Saga można też się przekonać, jak piękna jest to gra. To chyba najładniejsza gra Lego, jaka dotychczas powstała. Grafika gry idealnie oddaje fakturę i wygląd plastikowych klocków i postaci, lokacje są bardzo szczegółowe, a efekty świetlne… cóż, jeśli ktoś powiedziałby mi, ze produkcja ta wspiera ray tracing, to bym mu uwierzyła.

Przy tym wszystkim gra Lego Star Wars: The Skywalker Saga cechuje się świetną optymalizacją. Nie doświadczałam w niej spadków FPS, ani żadnych błędów, no prawie. Wyjątkiem były cutscenki, które mimo tego co mówił mi licznik FPS z jakiegoś powodu z pewnością wyświetlały się w mniej niż 60 klatkach na sekundę.

Zawartość? Tej jest całe mnóstwo

Jak wspomniałam, Lego Star Wars: The Skywalker Saga posiada otwarty świat. Podczas zabawy możemy odwiedzić mnóstwo planet i lokacji znanych z filmów. Implementacja tak wielkiego świata ma swoje wady i zalety Każda z tych lokacji to wiele zagadek do rozwiązania, ciekawostek i sekretów do odkrycia, jak również klocków Kyber do zdobycia czy zadań do wykonania – po prostu mnóstwo zawartości. Część fabuły posuwamy jednak nie w ramach misji, a właśnie w otwartym świecie. Misje dodatkowo skrócone są przez cutscenki. Nie zrozumcie mnie źle – cutscenki są genialne i wylewa się z nich humor, ale wołałabym na przykład, aby wkroczenie przez Padmę i Anakina do fabryki na Geonosis było nie długą cutscenką a częścią misji.

Chociaż nie trzeba poświęcić więcej niż 30 godzin na to, by po raz 1 wykonać wszystkie misje z pierwszych części trylogii, potrzeba dziesiątek godzin więcej, aby dokładnie zwiedzić cały świat gry, zdobyć wszystkie klocki Kyber i ukończyć wszystkie misje ponownie, tym razem na 100%. Lego Star Wars: The Skywalker Saga to prawdziwa gratka dla osób lubiących polować na znajdźki i osiągnięcia.

Zmiany na plus i na minus

Deweloperzy Lego Star Wars: The Skywalker Saga wprowadzili względem poprzednich gier Lego Star Wars wiele zmian, które mają swoje dobre i złe strony. Zarówno pozytywnie, jak i negatywnie oceniam system rozwoju postaci. Postaci w grze podzielono na klasy, cechy których można ulepszać z pomocą zbieranych monet i kryształów Kyber. Z jednej strony daje to motywację do zbierania monet i kryształów, a z drugiej w ogóle nie jest konieczne. To dlatego że rozgrywka jest bardzo prosta – dla niektórych być może zbyt prosta.

Również zmiana orientacji kamery nie do końca się opłaciła. Kamera jest teraz bliżej postaci, za ich plecami. Dzięki temu walki wyglądają bardziej widowiskowo, ale też regularnie zdarza się, że kamera dziwnie przeskakuje. Inną zmianą, która okazała się mieczem obusiecznym, jest zwiększenie ilości życia przeciwników, zwłaszcza bossów. Z jednej strony, walki stały się dłuższe i bardziej ekscytujące, zwłaszcza że teraz w grze możemy wykonywać combosy, uniki czy bloki, a z drugiej bossowie wykorzystują przeciwko nam często te same mechaniki.

Jak wspomniałam, w Lego Star Wars: The Skywalker Saga możemy bawić się w trybie kooperacji. Wówczas ekran dzielony jest na dwie części, po jednej dla każdego gracza. To świetny sposób na spędzenie czasu ze znajomym, dzieckiem czy ukochanym. Zdarza się, że podczas wspólnej zabawy tylko jedna osoba ma zadanie do wykonania, a druga musi stać jak kołek, ale na szczęście naprawdę rzadko. Większą wadą kooperacji jest to, że tak jak wcześniej gracze nie są trzymani razem przez niewidzialną siłę, która w razie potrzeby przyciąga ich do siebie. Zatem, każdy może oddalić się w przeciwną stronę i przejść do lokacji o zupełnie innej ścieżce dźwiękowej, co powoduje niezłą kakofonię.

Podsumowanie

Lego Star Wars: The Skywalker Saga nie jest grą idealną. Posiada nieliczne wady, ale można przymknąć na nie oko. To chyba bowiem mimo wszystko najlepsza gra z uniwersum Gwiezdnych Wojen jaka dotychczas powstała. Gry EA się do niej naprawdę nie umywają. Lego Star Wars: The Skywalker Saga oferuje mnóstwo godzin świetnej zabawy i tony nostalgii. Należy zaznaczyć, że mimo jej głupkowatości i może delikatnej cukierkowatości nie jest to gra wyłącznie dla dzieci. To tytuł dla przedstawicieli absolutnie wszystkich pokoleń.

Mocne strony:Słabe strony:
wydarzenia z 9 filmów w jednej grze Legopiękna oprawa wizualnadobra optymalizacjaobecność systemu rozwoju postaciświetny humorklimat Gwiezdnych Wojen wylewający się z ekranunostalgiczna ścieżka dźwiękowa znana z filmówogromny otwarty świat, który chce się zwiedzaćświetny dobór aktorów głosowychprzyjemna rozgrywka, dająca frajdęurozmaicona walka (możliwość tworzenia combosów)zabawa na wiele godzinmożliwość kooperacji z innym graczem (na PC także sieciowej przez Remote Play Together)cutscenki czasem niepotrzebnie skracają misjepraca kamery czasem pozostawia nieco do życzeniadla niektórych gra może być zbyt prosta

Ocena ogólna: 8/10

Nowe rozszerzenie do World of Warcraft zapowiedziane – Dragonflight

Nowe rozszerzenie do World of Warcraft zapowiedziane – Dragonflight

Zgodnie z planem Blizzard zapowiedział wczoraj dziewiąty dodatek do World of Warcraft. Tak jak sugerowały niedawne wycieki, będzie on nosił nazwę Dragonflight i zabierze graczy do ojczyzny smoków – Dragon Isles. Wprowadzi on również w grze wiele zmian, a nawet wprowadzi nową rasę i klasę postaci.

Jak na Blizzard przystało, zapowiedzi nowego rozszerzenia do World of Warcraft towarzyszył piękny kinowy zwiastun fabularny. Przestawia on, w jaki sposób przebudziły się „Smocze Wyspy”, które gracze będą mieli okazję odwiedzić.

Dragon Isles, podzielone na pięć odrębnych i zróżnicowanych obszarów, przedstawią graczom zupełnie nową, grywalną rasę Dracthyr. Rasa ta pojawiła się za Azeroth za sprawą Netlthariona, znanego później jako Deathwinga i posiada zarówno smoczą, jak i humanoidalną formę. Jest to rasa neutralna – wcielając się w postać do niej należącej będą mogli wybrać, czy chcą stanąć po stronie Hordy czy Przymierza.

Nowością w Dragonflight będzie również klasa postaci Evoker. Wygląda na to, że będzie ona unikatowa dla rasy Dracthyr. Gracze będą mieli dwie specjalizację klasy Evoker do wyboru – Devastation skupiającą się na walce w średnim zasięgu i zadawaniu obrażeń oraz Preservation skupiającą się na leczeniu i wzmacnianiu sojuszników.

Co istotne, dodatek Dragonflight ma również przywrócić do World of Warcraft drzewka talentów, odnowić interfejs gry i przeprojektować system profesji, a także wprowadzić do gry mechanikę ujeżdżania smoków. Możliwe ma stać się nawet personalizowanie smoczych wierzchowców. W grze nie zabraknie też nowych podziemi i raidów.

Cóż, rozszerzenie Dragonflight zapowiada się nieźle. Oby i niezłe było w praktyce. Wszyscy wiedzą, jak zapowiadał się dodatek Shadowlands, a pod jakimi względami okazał się rozczarowaniem, choć moim zdaniem do najgorszych rozszerzeń nie należy.

Recenzje Lenovo Legion (cz. 35) – mamy powody do dumy

Recenzje Lenovo Legion (cz. 35) – mamy powody do dumy

Recenzje sprzętu Lenovo Legion regularnie pojawiają się w różnych miejscach sieci oraz w prasie drukowanej. Zastanawiacie się czy warto kupić laptopy i komputery Lenovo Legion? Być może poniższe testy pomogą Wam dokonać właściwego wyboru. Tym razem sięgnęliśmy również po publikacje z mediów zagranicznych.

Urządzenia Lenovo Legion tworzymy z myślą o Was, graczach. Jesteśmy otwarci na Wasze sugestie i wsłuchujemy się w potrzeby zarówno e-sportowców, jak i początkujących graczy. W naszej ofercie znajdziecie nie tylko komputery i laptopy dla graczy, ale także akcesoria – myszki, zestawy słuchawkowe, mechaniczne klawiatury, a nawet podkładki.

1. Gry.interia.pl – Lenovo Legion 5 (15ACH6H) – test laptopa

„Lenovo Legion 5 (15ACH6H) to świetny laptop, który sprawdzi się i podczas pracy, i podczas rozrywki. Jego parametry wystarczą, by wyświetlić płynną animację w najnowszych grach i na wysokich ustawieniach. Przykładowo taki Cyberpunk 2077 działa na nim w ponad 60 FPS-ach, a Red Dead Redemption 2 w przeszło 80 FPS-ach. Sprzęt posiada wystarczającą moc, by zapewnić komfortową pracę z takimi programami, jak Adobe Photoshop czy Adobe Premiere.”

Lenovo Legion 5 – zalety według testującego:

  • wydajność
  • elegancka, smukła obudowa
  • skuteczny i cichy układ chłodzenia

2. Wybieramlaptopa.pl – recenzja Lenovo Legion 5 17 AMD

„Lenovo Legion 5 17 to laptop skierowany do wymagających użytkowników. Mimo dosłownie kilku posiadanych wad jest jednak bardzo ciekawym produktem, nad którym warto się pochylić. Lenovo gwarantuje bowiem dopracowanie urządzenia w najdrobniejszych detalach. Wiele możliwości sprzętu przy tym przewyższa konkurencyjne rozwiązania. W tej cenie jest to zatem bardzo solidny sprzęt, który ma wiele do zaoferowania dla wszystkich swoich użytkowników.”

Lenovo Legion 5 17 AMD – zalety według testującego:

  • Niezłe wykonanie obudowy
  • Bardzo dobra wydajność
  • Dobry ekran 17″
  • Dobry system chłodzenia
  • Wygodna klawiatura

3. Precio.pl – Lenovo Legion 5 PRO

Lenovo Legion 5 PRO – zalety według testującego:

  • wysoka wydajność
  • wszechstronność zastosowań
  • wysoka rozdzielczość matrycy

4. Precio.pl – Lenovo Legion T7 – recenzja Gotowca z RTX 3080!

Lenovo Legion T7 – zalety według testującego:

  • wysoka wydajność
  • dobry nie tylko do gier, ale również jako stacja robocza

5. Gizmochina – Lenovo Legion Y700 – recenzja tabletu do gier

„Legion Y700 to doskonały tablet do gier, który oferuje większy wyświetlacz niż smartfon, a jednocześnie zapewnia znacznie lepszą wydajność i świetne chłodzenie. Co ważniejsze, ma idealny rozmiar do gier mobilnych.”

Lenovo Legion Y700 – zalety według testującego:

  • świetny ekran
  • wysoka wydajność
  • dobre oprogramowanie
  • najlepszy sprzęt do mobilnej rozgrywki

6. Jarrod’sTech – Lenovo Legion 5i Pro – recenzja

Lenovo Legion 5i Pro – zalety według testującego:

  • wysoka wydajność w grach
  • świetny ekran
  • opcjonalne ładowanie USB-C
Elden Ring – recenzja. Dark Souls, ale inaczej

Elden Ring – recenzja. Dark Souls, ale inaczej

Na fali popularności serii gier Dark Souls wyrósł zupełnie nowy gatunek gier określany mianem „soulslike”. Gry action RPG wrzucane do tego worka to gry action RPG z perspektywy trzecioosobowej, charakteryzujące się wysokim poziomem trudności i specyficznym podejściem do systemu walki. Elden Ring jest dziełem FromSoftware, twórców Dark Souls i Demon Souls, mające stanowić następny krok w rozwoju klasyki gatunku. Jak wyszło? Zdania przedstawicieli prasy i graczy są mocno podzielone.

Elden Ring to gigantyczny, otwarty świat, zawstydzający poprzednie produkcje. To także zawartość, która jednoznacznie wskazuje na to, że mamy do czynienia z nową odsłoną Soulsów. Jeśli ktoś grał w Dark Souls lub Demon Souls, poczuje się jak w domu, a inni… będą zagubieni.

FromSoftware w Elden Ring ponownie postanowiło rzucić graczy na pastwę nieznanego. W dobie gier prowadzących graczy za rączkę od początku do końca, Elden Ring jest zupełną przeciwnością tego podejścia. Tutaj niemal wszystko trzeba odkrywać samemu. Kolejne zadania, lokacje do których należy się udać „w dalszej kolejności” – wszystko jest jedną wielką niewiadomą. To jedna z trudniejszych gier w serii i nie tylko dlatego, że już na samym starcie można dostać łomot od 99% przeciwników.

Największym przeciwnikiem graczy od startu zabawy jest sterowanie. Nie wyobrażam sobie, jak w 2022 roku można stworzyć grę tak tragiczną pod tym względem. Osoby wykorzystujące klawiaturę będą przeklinać pod nosem dopóki nie zmienią domyślnego obłożenia klawiszy. Zabawa na padzie to zupełnie inna para kaloszy, ale nie każdy posiadacz peceta dysponuje padem. Nie sądzę, aby ktoś wpadł na to, że taki kontroler będzie zmuszony kupić akurat z myślą o takim tytule.

Sterowanie dobrze jest opanowywać ćwicząc walkę z pomniejszymi przeciwnikami. W zasadzie pozostawienie sobie bossów na deser jest optymalnym podejściem do rozgrywki w Elden Ring. Świat zachęca do eksploracji i walkę z naprawdę wymagającymi przeciwnikami można pozostawić sobie na później. Trochę grindu i ulepszania przedmiotów doskonale przygotuje Was do potyczek z groźniejszymi oponentami. Także psychicznie. W Elden Ring, podobnie jak w każdej grze z serii Dark Souls, porażka i śmierć to coś, z czym grający mierzą się cyklicznie. Można się do tego z czasem przyzwyczaić.

Rozgrywka różni się zależnie od klasy postaci, w którą się wcielicie. Zasadniczo do wyboru macie bohaterów posługujących się bronią białą oraz magią. Niektórzy wrogowie padają prawie na sam widok protagonisty, walka z innymi sprawi, że będziecie przeklinać moment, w którym wpadliście na pomysł zakupu gry. Także ze względu na wspomniany już wcześniej system sterowania.

Świat Elden Ring potrafi zapierać dech swoim rozmiarem oraz przepięknym otoczeniem. Nawet w najwyższych ustawieniach graficznych widać jednak, że oprawa wizualna delikatnie trąci już myszką i Elden Ring wygląda jak gra poprzedniej generacji. Zaznaczam to wyraźnie: projekt lokacji nadrabia to w znaczącym stopniu, przez co większość graczy bez dwóch zdań zachwyci się wizualiami, a nosem pokręcą jedynie puryści.

Podczas zwiedzania pięknych Ziem Pomiędzy nie mogłam pozbyć się wrażenia, że niektóre miejscówki są najzwyczajniej w świecie powtarzalne. Mam tu na myśli niektóre lochy, którym można było poświęcić nieco więcej uwagi. Ten sam zarzut kieruję w stronę wybranych przeciwników, których widziałam częściej, niż chciałoby się tego spodziewać po produkcji stworzonej z taką pompą. Spokojnie, to także w gruncie rzeczy drobny zarzut, choć… niemało grających zwróciło nań uwagę.

W Elden Ring nie zabrakło także systemu craftingu oraz gotowania, bez którego trudno byłoby w dzisiejszych czasach stworzyć grę RPG z krwi i kości. Co można wytwarzać? Przeróżne rzeczy. Strzały, wybuchające mikstury, noże do rzucania i przeróżne inne gadżety przydatne w eksterminowaniu przeciwników i zwiększaniu zdolności bojowych postaci. Świat gry wypełniony jest po brzegi przepisami tylko czekającymi na odkrycie. Przepisy zostały zaprojektowane w interesujący sposób, naprowadzając graczy na to, w jakich regionach można znaleźć niezbędne składniki.

Gdy gra staje się zbyt trudna, a jest taka naprawdę często, gdy nie oddajecie się grindowi i nie odkładacie walk z wymagającymi bossami na później, do pomocy da się wezwać innych graczy. Jasne, najlepiej bawić się wspólnie z kimś znajomym, ale rozgrywka z nieznajomymi z komunikacją poprzez Discord jest nie mniej satysfakcjonująca.

Elden Ring na PC działał stabilnie, choć ogrywałam go na naprawdę wydajnym komputerze. Glicze zdarzają się sporadycznie. Grający mają do dyspozycji szeroką paletę ustawień, dzięki którym mogą dostosować wydajność do możliwości swojego peceta.

Podsumowanie

Elden Ring nie jest żadnym objawieniem na miarę Demon Souls. Nie jest też arcydziełem. Jest kolejną grą typu soulslike o nieco większym rozmachu od Dark Souls. Czy to oznacza jakiegoś rodzaju ewolucję? Pod pewnymi względami tak, pod innymi nie. To nadal jedna z trudniejszych gier, nie prowadzących graczy za rękę od samego początku. Rozgrywka stanowi wyzwanie, świat jest ogromny i ciekawie zaprojektowany, a swoboda w zakresie jego eksploracji to niewątpliwy atur. Elden Ring odpycha jednak przede wszystkim fatalnym sterowaniem i powtarzalnością pojedynków oraz niektórych lokacji. Elden Ring to fenomen. Albo w niego wsiąkniecie, albo zabawę zakończycie już po pierwszej godzinie.

Zastanawiam się, czy recenzenci wystawiają Elden Ring noty 10/10, bo tak wypada? Skąd średnia na poziomie 95% w serwisie Metacritic dla wersji PC? Rozdźwięk pomiędzy ocenami krytyków graczy i recenzentów jest ogromny. W swojej ocenie Elden Ring skłaniam się raczej ku opinii graczy, wystawiających produkcji From Software notę na poziomie mniej więcej 7/10. To gra tylko i aż dobra.

Mocne strony:Słaby strony:
pięknie zaprojektowany światogrom i złożoność otwartego świata gryswoboda w eksploracjiwymagający i często satysfakcjonujący system walkizróżnicowane buildy postaciciekawa opowieść czekająca na samodzielne odkryciekatastrofalne sterowanielekko przestarzała oprawa wizualnapowtarzalne dungeonypowtarzalni przeciwnicyblokada na 60 kl./s.

Ocena ogólna: 7/10

Recenzje Lenovo Legion (cz. 34) – mamy powody do dumy

Recenzje Lenovo Legion (cz. 34) – mamy powody do dumy

Recenzje sprzętu Lenovo Legion regularnie pojawiają się w różnych miejscach sieci oraz w prasie drukowanej. Zastanawiacie się czy warto kupić laptopy i komputery Lenovo Legion? Być może poniższe testy pomogą Wam dokonać właściwego wyboru. Tym razem sięgnęliśmy wyłącznie po publikacje z mediów zagranicznych.

Urządzenia Lenovo Legion tworzymy z myślą o Was, graczach. Jesteśmy otwarci na Wasze sugestie i wsłuchujemy się w potrzeby zarówno e-sportowców, jak i początkujących graczy. W naszej ofercie znajdziecie nie tylko komputery i laptopy dla graczy, ale także akcesoria – myszki, zestawy słuchawkowe, mechaniczne klawiatury, a nawet podkładki.

1. Notebookcheck.net – Lenovo Legion 5 17 – recenzja

„Solidny laptop do gier bez poważnych wad, z dużą liczbą portów, wyposażony w najnowszy procesor AMD i potężny procesor graficzny, który jest w stanie rozwinąć pełnię swego potencjału. Legion 5 17 robi doskonałe wrażenie i jest prawie tak samo wydajny jak konstrukcje z NVIDIA GeForce RTX 3070 Mobile.”

Lenovo Legion 5 17 – zalety według testującego:

  • dobra wydajność w grach
  • NVIDIA GeForce RTX 3060 operuje z maksimum możliwości
  • dobrze skalibrowany wyświetlacz IPS 144 Hz
  • dość cicha praca pod obciążeniem
  • wystarczająca liczba portów
  • łatwy samodzielny serwis
  • opłacalność zakupu

2. Techspot – Lenovo Legion 5 Pro – recenzja

„Sprzęt Lenovo ma wygodną, cichą klawiaturę, solidną łączność i przyzwoite podzespoły – oczywiście dostępne są różne konfiguracje, które są bardzo konkurencyjne cenowo. Układ graficzny poradzi sobie z prawie każdą grą, a procesor jest szybki, nawet jeśli nie osiąga zawsze pełni swego potencjału. Legionowi udaje się utrzymać hałas na rozsądnym poziomie w większości zastosowań. To wszystko, czego możemy wymagać od laptopa w tej cenie.”

Lenovo Legion 5 Pro – zalety według testującego:

  • wysoka wydajność
  • cicha klawiatura
  • dużo portów
  • konkurencyjna cena
  • cicha praca w większości zastosowań

3. Windows Central – Lenovo Legion 7 Gen 6 – recenzja

„Legion 7 (Gen 6) z procesorem AMD to wysokiej klasy laptop do gier, w który postawiono na najwyższą jakość wykonania, znakomitym wyświetlaczem i wydajność. Nie doświadczaliśmy throttlingu termicznego przy pełnym obciążeniu. Przynajmniej wbudowane głośniki są wystarczająco dobre, aby zagłuszyć hałas wentylatorów pod dużym obciążeniem.”

Lenovo Legion 7 Gen 6 – zalety według testującego:

  • stabilnie wysoka wydajność
  • świetny wyświetlacz QHD+ 16:10
  • imponująca jakość i głośność dźwięku
  • rewelacyjne klawiatura i touchpad
  • bardziej przystępny cenowo niż wersja z procesorem Intel

4. SlashGear – Lenovo Legion Y540 – recenzja

„Legion Y540 to smukły i lekki laptop do gier, który ma elegancką i sensowną konstrukcję, wąskie ramki i kilka opcji konfiguracji. Lenovo zadbało graczy cechami takimi jak powłoka przeciwodblaskowa ekranu, porty skierowane do tyłu, ulepszony system chłodzenia i oprogramowanie Lenovo Vantage. Lenovo Legion Y540 spełni potrzeby każdego, kto potrzebuje mobilności, obsługi zestawów VR i możliwości grania w gry, gdziekolwiek się znajduje. To wszystko w połączeniu z ceną Legiona Y540 czyni z niego atrakcyjną propozycję na rynku.”

Lenovo Legion Y540 – zalety według testującego:

  • stosunkowo lekki i smukły jak na laptop do gier
  • doskonałe zarządzanie ciepłem
  • wyświetlacz i klawiatura stworzone z myślą o graczach
  • rozsądne rozmieszczenie portów wzdłuż tylnej krawędzi
  • kilka opcji konfiguracyjnych

5. Brian McKenzie – Lenovo Legion 5 Pro z RTX 3070 – recenzja

Lenovo Legion 5 Pro – zalety według testującego:

  • świetna jakość wykonania
  • piękny wygląd
  • wysoka wydajność
  • długi czas pracy na baterii
Lost Ark – pierwsze wrażenia z nowego koreańskiego MMORPG

Lost Ark – pierwsze wrażenia z nowego koreańskiego MMORPG

Od premiery Lost Ark w Europie i Amerykach minęły już dwa tygodnie. Jako że od tego momentu spędziłam w grze już 50 godzin, uznałam, że to dobry moment, by podzielić się moimi pierwszymi wrażeniami na jej temat. Tak, gra posiada tyle treści, że póki co nie sposób ocenić ich wszystkich . Czy Lost Ark jest tytułem, który warto wypróbować? W skrócie – jak najbardziej. Przekonaj się, dlaczego.

Lost Ark – fabuła i charakter rozgrywki

Lost Ark jest grą MMORPG wyprodukowaną wspólnie przez Tripod Studio oraz Smilegate RPG. Charakteryzuje się ona modelem free-to-play. Oznacza to, że można grać w nią za darmo, ale są w niej obecne mikropłatności.

Akcja Lost Ark rozgrywa się w fikcyjnym świecie fantasy o nazwie Arkesia. Przed wiekami świat ten został ochroniony przed siłami zła dzięki tytułowym Arkom. Teraz Arki są jedynie przedmiotami opowieści i legend. Ludzie nie wierzą nawet w ich istnienie. Gracze muszą je jednak odnaleźć, zanim zrobi to przywódca demonicznych legionów imieniem Kazeroth, który pragnie przejąć z ich pomocą władzę nad światem.

Jak na MMORPG świat Lost Ark jest przedstawiony w nietypowy sposób, bo w rzucie izometrycznym. Rozgrywka przypomina mocno rozgrywkę z gier hack’n’slash – jest bardzo dynamiczna i polega na pokonywaniu szeregów przeciwników z pomocą umiejętności przypisanych do skrótów klawiaturowych i myszy. Lost Ark jest jednak MMORPG, a nie hack’n’slashem, chociażby ze względu na obecność miast-hubów, które pozwalają na wchodzenie w interakcje z innymi graczami. Gra pozwala też na zbieranie surowców, paranie się rzemiosłem, wykopywanie skarbów czy łowienie ryb. Jej istotnym elementem jest też wykonywanie przeróżnych zadań, także tych pobocznych. Co istotne, zabawę w Lost Ark zaczynamy od stworzenia i personalizacji własnej postaci oraz wybrania jej klasy.

Takie edytory postaci lubię

No właśnie. Jak wygląda proces tworzenia postaci w Lost Ark? Gra charakteryzuje się dość zaawansowanym edytorem, który pozwala na wybranie losowego wyglądu postaci, a także ustalenie jednej z dostępnych fryzur i twarzy. Twarz możemy w drobnym stopniu modyfikować, z wyjątkiem oczu – tutaj mamy bardzo bogate pole do popisu. Każde oko można modyfikować oddzielnie, zmieniając rozmiar tęczówki i kolory poszczególnych jego elementów. Mamy też tatuaże i makijaż, możliwość nadawania włosom dwóch barw, a nawet modyfikowania ich blasku i ustalania ich wzajemnego stosunku. Jeśli chodzi o kolory, Koreańczycy oddali w ręce graczy całą paletę RGB.

Co istotne, niektóre opcje modyfikacji różnią się w zależności od klasy postaci, którą wybieramy przed przystąpieniem do modyfikacji bohatera. Różnice polegają głównie na dostępnych fryzurach. Niestety, tylko niektóre klasy postaci pozwalają zarówno na stworzenie postaci męskiej, jak i żeńskiej. Czarodziejka chociażby może być wyłącznie kobietą. Oby w przyszłości się to zmieniło.

Bogaty wachlarz klas postaci

W sumie w Lost Ark obecnie mamy do wyboru 5 klas, dzielących się na łącznie 15 podklas. Podklasę wybieramy w zasadzie od razu po stworzeniu postaci. Niemniej, zanim przejdziemy do edytora, możemy obejrzeć zwiastun fabularny każdej z klas i krótką prezentację jej umiejętności, a już po stworzeniu postaci, przed wybraniem podklasy, każdą z nich wypróbować.

Niektóre podklasy postaci walczą w zwarciu, a inne w średnim lub dalekim zasięgu. Co więcej, niektóre postaci najlepiej sprawdzają się w przyjmowaniu obrażeń, niektóre w ich zadawaniu, a jeszcze inne w leczeniu sprzymierzeńców i oferowania im innych typów wsparcia. Naprawdę trudno nie znaleźć wśród nich czegoś dla siebie.

Miodna rozgrywka

No właśnie, rozgrywka w Lost Ark jest prawdziwą przyjemnością. Stawiane przed nami zadania są zróżnicowane, napotykane postaci ciekawe, a przedstawiony świat jest naprawdę ogromny. Serio, w ciągu 50 godzin rozgrywki nie zwiedziłam nawet jego jednej trzeciej. Zróżnicowane są także podziemia. W grze trafimy na podziemia o przeróżnym klimacie, o różnych długościach, a także z przeciwnikami wykorzystującymi różne mechaniki.

Chociaż kampania fabularna Lost Ark momentami się dłuży, zabawę urozmaicają takie aktywności jak profesje, możliwość rozwoju własnej twierdzy, PvP, a nawet przemierzanie świata w celu zdobywania przedmiotów kolekcjonerskich. Każda z nich jest satysfakcjonująca i wynagradzająca. Szczególnie mocno spodobało mi się zbieranie poukrywanych po świecie nasion Mokoko, ale cóż, chyba nie tylko mi.

Satysfakcjonujący w Lost Ark jest również system rozwoju postaci. Zdobywając kolejne poziomy odblokujemy kolejne umiejętności, które z czasem możemy ulepszać. Co najlepsze dotychczasowe rozdania punktów możemy w każdej chwili zresetować i je zmienić. Rzecz jasna, na moc postaci wpływa również uzbrojenie, które nota bene prezentuje się świetnie. Na późniejszych etapach rozgrywki odblokowujemy jednak kolejne dodatkowe systemy wpływające na nią – na przykład system grawerunków czy klejnotów.

W zasadzie, w Lost Ark zaimplementowano tyle różnych systemów, że początkowo te mogą nieco przytłaczać. W samej grze umieszczono jednak poradniki, które wyjaśniają, jak z nich korzystać. Te są naprawdę przydatne.

Te detale

Na ogromną pochwałę zasługuje lokalizacja Lost Ark na język angielski. Mnóstwo godzin poświęcono, by przetłumaczyć zawartość wszystkich cutscenek, zadań i nie tylko, a błędów w tej kwestii nie zauważyłam. Co istotne, gra posiada wiele dialogów mówionych, a i je przełożono z koreańskiego. Wspomnianych cutscenek również jest mnóstwo. Bardzo podoba mi się to, jak często nasza postać bierze w nich udział, a także, jak płynne są przejścia z rozgrywki do przerywników filmowych i z przerywników filmowych z powrotem do rozgrywki.

Przepiękne w koreańskiej produkcją są również oprawa audio i dźwiękowa. Grafika jest przyjemna dla oczu, co widać w każdym detalu – czy to postaci czy otoczenia. Muzyka za to świetnie oddaje klimat lokacji i rozgrywających się wydarzeń.

Co z tymi mikropłatnościami

Ze względu na to, że Lost Ark jest grą free-to-play, pewnie zastanawiasz się, czy w rzeczywistości nie jest grą pay-to-win. Cóż, grałam za krótko, by móc na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Wprawdzie elementy dostępne w sklepie gry przyspieszają rozwój postaci, ale osobiście dotychczas w ogóle nie czułam potrzeby nabywania ich. Nie wydałam w tej grze ani grosza, a dawała mi przez cały czas wielką frajdę. Nie wiem, czy zmieni się to na dalszym etapie rozgrywki.

Podsumowanie

Lost Ark to gra MMORPG, w którą musi zagrać absolutnie każdy miłośnik gier należących do tego gatunku, nawet jeśli nie jest przekonany do gier z Azji i gier z rzutem izometrycznym. Lost Ark oferuje piękną grafikę, dynamiczną rozgrywkę, ciekawą fabułę, rozbudowany edytor postaci, wiele ciekawych klas do wyboru i nie tylko. Co istotne, tytuł ten doskonale pokazuje, jakie błędy popełnia chociażby Blizzard podczas rozwoju World of Warcraft.

Właściwie, chyba już dawno na rynku nie panowała taka konkurencja w obrębie gatunku MMORPG. Dla graczy ta konkurencja jest oczywiście czymś dobrym. Skłania ona deweloperów do rozwijania swoich produkcji w odpowiednim kierunku, z uwzględnieniem uwag miłośników ich gier.

Są pierwsze recenzje Elden Ring. Gra zapowiada się świetnie

Są pierwsze recenzje Elden Ring. Gra zapowiada się świetnie

Już jutro premiera Elden Ring, długo wyczekiwanego RPG od FromSoftware. Zanim ta nastąpi, możesz już przeczytać pierwsze recenzje gry, które pojawiły się w sieci po zdjęciu embarga. Póki co jest ona oceniana naprawdę świetnie.

Niecodziennie zdarza się, by przedpremierowo gra była jednogłośnie tak świetnie oceniana przez recenzentów jak Elden Ring. Tytuł ten jest chwalony za swój otwarty świat, porównywany do otwartego świata w The Legend of Zelda: Breath of the Wild, a także bardziej tradycyjne poziomy kojarzone z serii Dark Souls, zróżnicowany design przeciwników, możliwości personalizacji postaci i nie tylko.

Poniżej umieściliśmy listę części dotychczasowych ocen wystawionych w recenzjach Elden Ring:

  • PCGamer – 90/100
  • GamesRadar – 5/5
  • WindowsCentral – 5/5
  • VG247 – 100/100
  • Trusted Reviews – 4,5/5
  • IGN – 100/100
  • Game Informer – 100/100
  • PCGamesN – 100/100
  • GameSpot – 100/100
  • Twinfinite – 100/100
  • Digital Trends – 80/100

Wygląda na to, że w tym roku konkurencja w walce o tytuł gry roku będzie spora. W końcu, w tym roku zadebiutowało też Horizon: Forbidden West, a czeka nas jeszcze między innymi God of War: Ragnarok.

O co tak w ogóle Elden Ring chodzi? Gra zabiera nas do krainy znanej jako The Lands Between, podzielonej na sześć królestw, władców której będziemy musieli pokonać, by zdobyć fragmenty tytułowego Elden Ring. Co ciekawe, w stworzeniu historii świata Elden Ring studiu FromSoftware pomógł… George R. R. Martin.

Akcja gry polega rzecz jasna na eksploracji i toczeniu zręcznościowych walk ze zróżnicowanymi przeciwnikami. W przeciwieństwie do na przykład Sekiro, gracz może stworzyć własnego bohatera i rozwijać go w niemal dowolny sposób.

Dying Light 2 – recenzja

Dying Light 2 – recenzja

Mało kto zliczy to, ile razy przekładano premierę Dying Light 2, superprodukcji polskiego Techlandu, mającej załatać pustkę w sercach graczy, pozostałą po ukończeniu przez nich niezłej pierwszej odsłony z 2015 roku. Nareszcie się doczekaliśmy, a Dying Light 2 powinien usatysfakcjonować większość graczy, co biorąc pod uwagę długi czas oczekiwania nie jest łatwym zadaniem.

Witaj w świecie, w którym rządzą zombie

Akcja Dying Light 2 rozgrywa się w 15 lat po zawiązaniu fabuły pierwszej części opowieści. Głównym bohaterem jest Pielgrzym o imieniu Aiden, który przybywa pewnego dnia na przedmieścia europejskiego miasta Villedor. Pielgrzymi to w zasadzie jedyni śmiałkowie przemierzający przestrzenie terenu łączące ze sobą niegdyś tętniące życiem metropolie. Niewielu było w stanie przeżyć poza osadami ponad dekadę.

W dzień ulicami miasta dość sennie snują się krwiożercze zombie, które da się po prostu omijać w biegu. W nocy na poziomie ulicy gości znacznie więcej przerażających bestii, które nie zawahaja się przed urządzeniem polowania na gracza. O ile za dnia to gracz może urządzać sobie łowy na trofea z przemienionych mieszkańców Villedor, to w nocy on stanie się zwierzyną.

Dla bezpieczeństwa zawsze lepiej poruszać się po dachach budynków. O ile w dzień można być niemalże zupełnie spokojnym wykonując parkourowe skoki na wysokościach, to w nocy najlepiej przemieszczać się od kryjówki do kryjówki i mieć przy sobie zapas gadżetów ze światłem UV, odstraszających potwory.

Otwarty świat Dying Light 2 daje graczowi ogromną dowolność w czynieniu kolejnych kroków, mających na celu pchnięcie historii na przód. Spiesząc się można zakończyć główny wątek fabularny w około 25 godzin. Po co to robić, skoro lepiej wsiąknąć w historię zatargu pomiędzy Ocaleńcami i Stróżami Prawa oraz skopać tyłki Renegatom na przestrzeni zadań pobocznych? Ostatecznym celem pozostaje odnalezienie siostry Aidena, jednej z wielu ofiar eksperymentów głównego antagonisty.

Villedor zostało zaprojektowane w jakby ubisoftowym stylu, ale w tym przypadku jest to akurat komplement. Na mapie rozsianych jest masa przeróżnych punktów z mniej lub bardziej ciekawą zawartością. Oprócz eksplorowania lokacji, wspinania się na szczyt wiatraków i poszukiwania przedmiotów kolekcjonerskich możecie również rozwiązując proste łamigłówki przekazywać całe dzielnice w ręce wspieranej przez Was frakcji (w zamian za bonusy).

Polska gra aktorska stoi na wysokim poziomie, ale postać Aidena wydaje się bezpłciowa, wyprana z emocji, jakby generyczna. Techland chyba mógł lepiej obsadzić tę rolę. Pozostałe postacie na ogół prezentują się dobrze, w czym pomagają im nieźle napisane dialogi. Historii pobocznych jest cała masa, podobnie jak znajdziek pomagających zgłębić ponurą rzeczywistość świata po zagładzie.

Dying Light 2 daje sporo radości nie tylko za sprawą angażującej historii i wielopoziomowego, całkiem fajnie zaprojektowanego miasta (minus wnętrza budynków), ale też mechaniki pojedynków. Ponownie mocną stroną Dying Light jest przemyślany system walki bronią białą. Arsenał podstawowy składający się z broni siecznej i obuchowej można urozmaicać, poprzez instalowanie na nich różnorakich motywacji. Oponentów da się podpalać, odrzucać, razić prądem i torturować na inne sposoby, także za pomocą arsenału dodatkowych gadżetów – granatów, min, noży do rzucania, czy nawet łuku i kuszy.

Ach i odpowiadam na popularne pytanie graczy: czy w Dying Light 2 można naprawić broń? Tak, ale tylko poprzez nieusuwalne modyfikacje. Jeśli wykorzystacie wszystkie gniazda, oręż po pewnym czasie i tak się rozpadnie.

Sporą cegiełkę w tworzeniu klimatu posępnego miasta dorzuciła firma NVIDIA za sprawą technik ray tracingu. Posiadacze wydajnego sprzętu mogą liczyć na lepsze globalne oświetlenie, realistyczne odbicia, promienie światła emitowanego przez latarkę oraz efekt okluzji otoczenia. Tak, dzieje się to kosztem wydajności, ale od czego są niezawodna technika NVIDIA DLSS i obecnie nieco mniej spektakularnie działająca AMD FSR? Pierwsze skrzypce w budowaniu atmosfery gra też udźwiękowienie.

Podsumowanie

Dying Light 2 nie jest grą rewolucyjną, ale co najmniej bardzo dobrą i dającą mnóstwo satysfakcji z rozgrywki. Większą i po prostu lepszą od poprzedniej części serii. Postapokaliptyczny klimat wykreowanego przez Techland świata pełnego zombie przygnębia i przeraża zarazem. Mówiąc krótko: robi robotę. Atmosferę potęguje ciesząca oko oprawa graficzna i świetne udźwiękowienie. Fabułę można oceniać różnie – w moim mniemaniu była interesująca i śledziłam ją z zapartym tchem. Jasne, to nie poziom Wiedźmina 3, ale wciąż: nie zawiodłam się. Od Dying Light 2 nie oczekiwałam niczego i może właśnie dlatego bawiłam i wciąż bawię się tak dobrze?

Ocena ogólna: 8,5/10

Recenzje Lenovo Legion (cz. 33) – mamy powody do dumy

Recenzje Lenovo Legion (cz. 33) – mamy powody do dumy

Recenzje sprzętu Lenovo Legion regularnie pojawiają się w różnych miejscach sieci oraz w prasie drukowanej. Zastanawiacie się czy warto kupić laptopy i komputery Lenovo Legion? Być może poniższe testy pomogą Wam dokonać właściwego wyboru. Po raz kolejny sięgnęliśmy również po publikacje z mediów zagranicznych.

Urządzenia Lenovo Legion tworzymy z myślą o Was, graczach. Jesteśmy otwarci na Wasze sugestie i wsłuchujemy się w potrzeby zarówno e-sportowców, jak i początkujących graczy. W naszej ofercie znajdziecie nie tylko komputery i laptopy dla graczy, ale także akcesoria – myszki, zestawy słuchawkowe, mechaniczne klawiatury, a nawet podkładki.

1. Antyweb.pl – [TEST] Lenovo Legion 5 Pro – świetny do pracy i do zabawy

„Legion 5 Pro to bardzo miłe zaskoczenie. Lenovo chciało połączyć w jednym urządzeniu notebooka przeznaczonego zarówno do grania jak i do pracy i to zadanie udało się wykonać perfekcyjnie. Stonowana, solidna obudowa w połączeniu z ogromną liczbą portów oraz świetną matrycą o proporcjach 16:10 i o wysokiej jasności spisuje się świetnie w każdych warunkach. Niezależnie od tego czy potrzebujecie dużej wydajności do grania czy do montażu wideo, ten komputer świetnie sprawdzi się w obu tych zadaniach. (…) To naprawdę bardzo solidne urządzenie, które z czystym sumieniem mogę polecić.”

Lenovo Legion 5 Pro – zalety według testującego:

  • wydajny procesor Ryzen 7 5800H
  • wydajne GPU GeForce RTX 3070
  • świetna, jasna matryca IPS
  • łatwy dostęp do komponentów
  • możliwość dołożenia dysku SSD M.2
  • wytrzymała obudowa

2. PPE.pl – Lenovo Legion 5 – test laptopa z procesorem Ryzen 7 5800H i grafiką NVIDIA RTX 3060

„Muszę przyznać, że testowany dzisiaj laptop pozytywnie mnie zaskoczył. To bardzo udany, wydajny i co najważniejsze, przemyślany laptop dla graczy z rozbudowanym i zmodyfikowanym chłodzeniem oraz wysoką kulturą pracy. Matryca, zgodnie z obietnicami producenta, ma prawie 100% pokrycie palety barw sRGB. (…) Testowany dziś laptop kosztuje w sklepach ok. 6500 zł. Chociaż wydaje się to dużo, to w dobie dzisiejszych problemów musimy nieco zweryfikować postrzeganie takich kwot. W zamian dostajecie świetne urządzenie ze sztywno osadzoną matrycą, w eleganckiej, minimalistycznej i mało gamingowej obudowie, z bardzo wygodną, pełnowymiarową klawiaturą.”

Lenovo Legion 5 – zalety według testującego:

  • bardzo dobra jakość wykonania, grube i solidne plastiki
  • mało gamingowy wygląd, co dla niektórych będzie wielką zaletą
  • sztywne, bezpieczne osadzenie matrycy na dwóch zawiasach
  • wydajne podzespoły, bardzo szybki dysk twardy SSD i pamięć RAM
  • dobrze wykonany układ chłodzenia odznaczający się wysoką wydajnością i znakomitą kulturą pracy
  • wygodna, pełnowymiarowa i podświetlana klawiatura
  • prawie 100% pokrycia palety barw sRGB
  • laptop nie nagrzewa się zbytnio w okolicach klawiatury
  • najważniejsze złącza schowano z tyłu, co ułatwia dostęp i prowadzenie przewodów
  • TGP karty graficznej wynosi aż 130 W, co przekłada się na wydajność w grach

3. blackwhite TV – Lenovo Legion 7 / Laptop z NAJMOCNIEJSZYM RTX 3080 / TEST

Lenovo Legion 7 – zalety według testującego:

  • wydajne podzespoły
  • jakość wykonania
  • duża liczba portów USB
  • szybka matryca z dobrym odwzorowaniem kolorów
  • sensowna cena

4. Tom’s Hardware – recenzja Lenovo Legion 7

„Lenovo Legion 7 z procesorem AMD to najwyższej klasy laptop do gier dla entuzjastów. Laptop z podświetleniem RGB zachwyca pod każdym względem dzięki dobrze przemyślanej konstrukcji, od efektownego podświetlenia i ciekawych nasadek klawiszy po dobrze rozmieszczone otwory wentylacyjne i głośniki. Lenovo Legion 7 to bestia pod względem wydajności, dźwięku i wyglądu, zwłaszcza w przypadku najwyższej specyfikacji.”

Lenovo Legion 7 – zalety według testującego:

  • świetny design i podświetlenie RGB
  • doskonała wydajność
  • oprogramowanie Lenovo Vantage jest przydatne
  • świetne głośniki

5. PCMag – Lenovo Legion 7 Gen 6 (AMD) – recenzja

„Lenovo Legion 7 Gen 6 to doskonały laptop do gier z najwyższej półki – zarówno w wersji z procesorem AMD, jak i Intela. Najwyższa jakość wykonania i wygodne rozmieszczenie portów to tylko niektóre z jego wielu zalet.”

Lenovo Legion 7 – zalety według testującego:

  • najwyższa wydajność w grach
  • bardzo dobry wyświetlacz 165 Hz
  • wygodna klawiatura i touchpad
  • konfigurowalne oświetlenie RGB
  • sensowny czas działania na baterii

6. TweakTown – Lenovo Legion 5 Pro Gen 6 – recenzja

„Lenovo Legion 5 Pro Gen 6 łączy procesor AMD Ryzen 5800H z kartą graficzną NVIDIA GeForce RTX, co czyni go niesamowitą opcją dla graczy.”

Lenovo Legion 5 Pro – zalety według testującego:

  • wysoka wydajność
  • bardzo dobra jakość wykonania
  • atrakcyjna cena w odniesieniu do oferowanych możliwości

7. Windows Central – Lenovo Legion 7i (Gen 6) – recenzja

„Dzięki nowemu 16-calowemu wyświetlaczowi QHD+ o proporcjach 16:10, ulepszonym podzespołom, głośnikom i wielu innym udoskonaleniom, Legion 7i jest lepszy niż kiedykolwiek. Jeśli jesteś entuzjastą gier, który szuka laptopa, jest to najlepsza opcja.”

Lenovo Legion 7i – zalety według testującego:

  • wysoka wydajność w grach i nie tylko
  • piękny wyświetlacz
  • jakość wykonania z segmentu premium