„Remember, no preorders!” – chyba każdy gracz zna tę frazę. Mimo to na świecie istnieje mnóstwo osób, które przedpremierowo kupują gry. Jeżeli do nich należycie, koniecznie musicie przekonać się, dlaczego nie warto tego robić. Dzięki temu artykułowi dowiecie się, jakie są największe wady preorderów oraz ich pozorne zalety, zwykle nie mające już zastosowania. Nie przedłużając, zapraszamy do lektury. Oto kilka powodów, ze względu na które nie powinniście dokonywać preorderów.

  1. Nie macie gwarancji, że gra będzie dobra

Gdy kupujecie grę przedpremierowo tak naprawdę nie macie pojęcia, jaka będzie jakość wydanego produktu. To znaczy, zwykle wydaje się Wam, że będzie świetna, a to za sprawą… zwiastunów, gameplayów opublikowanych przez wydawców i innych form marketnigu. Zapominacie wówczas, że często gry wyglądają po premierze zgoła inaczej niż prezentowały wszelakie materiały wideo. Przed premierą gier nie macie do dyspozycji żadnych recenzji, czy opinii zwykłych graczy, dzięki którym dowiedzielibyście się, czy dany tytuł rzeczywiście jest wart swych pieniędzy.

Doskonałym przykładem tytułu, który poważnie zawiódł graczy po premierze, było No Man’s Sky. Przypomnijmy, że jest to kosmiczny sandboks i jednocześnie gra indie, która pozwala na eksplorowanie galaktyki. W dniu debiutu No Man’s Sky okazało się, że produkcja nie oferowała wielu gwarantowanych treści i funkcji. Jeden z użytkowników serwisu YouTube postanowił podkreślić to w zabawnym wideo. Rzecz jasna, do dzisiaj No Man’s Sky zostało poważnie wzbogacone i ulepszone, ale nie należy zapominać o tym, w jakim stanie gra była na początku.

Innym przykładem gry, która w dniu premiery miała oferować dużo, dużo więcej, jest chociażby Fable. Tak, uwielbiam tę grę, jest naprawdę genialna, ale nie mogę wybaczyć Peterowi Molyneux wszystkich jego niespełnionych obietnic względem produkcji.

Należy pamiętać o jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy. Nawet jeśli dotychczasowe odsłony pewnej serii były świetne, nie ufajcie producentom na tyle, by być w stu procentach pewnym, że tak samo będzie w przypadku kolejnej części. Tak więc, i kontynuacji waszych ulubionych produkcji nie zamawiajcie przed ich premierą.

  1. Dajecie deweloperom powód do lenistwa

Jak myślicie, dlaczego dema gier są dzisiaj taką rzadkością? Cóż, dlaczego deweloperzy mieliby nam oferować dema, skoro wiedzą, że miliony graczy i tak kupią ich produkt? Dokładnie tak – aż tyle osób kupuje gry przedpremierowo, bez konieczności przekonania się jak dobra gra w rzeczywistości jest – że ci nie czują potrzeby tworzenia wersji próbnych swoich tytułów. Niestety, właśnie do takich patologii preordery prowadzą.

Niestety często deweloperzy nie czują potrzeby również ku temu, aby wydać ukończony produkt, skoro jeszcze przed jego debiutem jego sprzedaż jest doskonała. Właśnie najprawdopodobniej tak

ie nastawienie sprawiło, że w dniu premiery Assassin’s Creed: Unity mieliśmy do czynienia z zabugowaną, beznadziejnie zoptymalizowaną produkcją. Zachęcamy Was do podzielenia się w komentarzach innymi przykładami.

  1. Zyskujecie niewiele, a wydajecie najwięcej

Producenci gier mamią graczy wieloma bonusami, które mają gwarantować przedpremierowe zakupy. Jednakże, są to warte bardzo niewiele skórki i inne elementy kosmetyczne, które potem często tak czy siak jakąś drogą trafiają do pozostałych graczy. Rzecz jasna, droższe edycje często zawierają bardziej interesujące elementy kolekcjonerskie, takie jak figurki, a przynajmniej mają je zawierać (pamiętacie sprawę torby z edycji kolekcjonerskiej Fallouta 76?). Zdarza się jednak, że te same lub ciekawsze figurki można kupić oddzielnie w sklepie producenta.

W skrócie, celem wszystkich omówionych przedmiotów jest sprawienie, aby deweloper zarobił jak najwięcej, a trzeba przyznać, że na preorderach zarabia nie mało. Dlaczego? To oczywiste. Przed premierami oraz tuż po nich gry kosztują najwięcej (tytułu AAA grubo ponad 200 złotych). Tymczasem, po premierach te bardzo szybko tanieją, zwłaszcza jeśli otrzymują kiepskie recenzje. Tutaj warto wspomnieć, że cenę gry Shadow of The Tomb Raider po premierze obniżono tak szybko (miesiąc po debiucie miała miejsce promocja, dzięki której ta była tańsza o 34 procent), że osoby, które nabyły tytuł za pełną kwotę, zalały go na Steamie falą negatywnych opinii.

  1. Nie bójcie się, nie zabraknie dla Was kopii

Kiedy zamawianie przedpremierowe gier miało więcej sensu i mamy na myśli czasy, gdy cyfrowe wersje gier nie były tak powszechne. Gdy sklepy posiadały ograniczony fizyczny nakład egzemplarzy, nic dziwnego, że jeszcze przed debiutem gier, mnóstwo osób dokonywało ich zamówień. Wówczas jeśli nie dostaliście gier w dniu premiery, często trzeba było na nie dość długo czekać. Teraz doprawdy nie ma potrzeby dokonywania preroderów – cyfrowe klucze, których liczba jest dosłownie nieskończona, można dostać od ręki, a wydania fizyczne kupuje tak mało osób, że nie ma mowy o żadnych kolejkach po nie.

Mam nadzieję, że ten artykuł przekonał Was do tego, aby nie kupować gier przedpremierowo. Im szybciej damy do zrozumienia producentom gier, że nie podobają się nam ich praktyki, tym szybciej zaczną traktować nas z większym szacunkiem.

Share This