Jak wiadomo, na rynku z roku na rok pojawia się coraz więcej gier Indie. Jedne są lepsze, inne gorsze, ale nie można zaprzeczyć, że wśród nich znalazły się produkcje naprawdę świetne. Niedawno postanowiliśmy przekonać się, czy tak samo świetna będzie nowa gra rouge-lite stworzona przez hiszpańskie studio Digital Sun i wydana przez rodzime 11 bit studios – Moonlighter.
Tytułowy Moonlighter to sklep znajdujący w wiosce o nazwie Rynoka, położonej w pobliżu tajemniczych ruin zwanych lochami. Dawniej, jej mieszkańcy dzięki owym lochom się utrzymywali. Jedni, jako poszukiwacze przygód, eksplorowali labirynty dla chwały i trofeów, a inni, jako kupcy, dla bogactwa. Niemniej, z czasem zapuszczanie się do lochów zaczęło stawać się coraz bardziej niebezpieczne. Dlatego też zdecydowano się na zamknięcie większości z nich. Przez to gospodarka w zaczęła podupadać.
My grze wcielamy się w Willa, który odziedziczył wspomniany sklep po swoich rodzicach, a na barkach którego leży zadanie przywrócenia wiosce i sklepowi ich dawnej świetności. Aby to zadanie wykonać, będziemy jakoś zarobić co nieco pieniędzy. To z kolei osiągniemy, zapełniając sklepowe półki towarem. Niemniej jednak, będziemy sami będziemy musieli go zdobyć, osobiście udając się do słynnych lochów. Nie martwcie się jednak – Will od dziecka marzył o życiu poszukiwania przygód.
Moonligter jest więc tytułem, w którym w dzień zajmujemy się prowadzeniem biznesu, a w nocy (i kiedy nie stoimy za sklepową ladą) – eksplorowaniem lochów. Gra stanowi ciekawe połączenie dungeon crawlera i elementów shopkeeping. Jak to połączenie sprawdza się w praktyce?
Opowieść o zarządzaniu biznesem
W dzień w grze najlepiej zajmować się sklepem. Wtedy bowiem w lochach możemy znaleźć mniej artefaktów, chociaż i przeciwników jest w nich mniej. Jako Will musimy w Moonlighterze rozkładać towar na półkach, ustalać jego ceny (tak aby były zadowalające dla klientów, a zarazem nie za niskie) oraz sprzedawać towar przy kasie. Czasem musimy przeganiać ze sklepów złodziejaszków, którzy chętnie chętnie przygarnęliby nasze produkty nie płacąc za nie.
Za zarabiane w ten sposób pieniądze możemy rozwijać nasz biznes, ulepszając kasę fiskalną, zwiększając powierzchnię sklepu, i nie tylko. Zainwestować możemy również w miasto, na przykład sprowadzając do niego różnych rzemieślników, którzy zaoferują produkty przydatne podczas przygód w lochach.
Początkowo stanie za sklepową ladą sprawia dużą przyjemność. Szczególną radochę daje patrzenie na liczbę zer zwiększającą się przy sumie naszych pieniędzy. Niemniej, z czasem wszystko to zaczyna nudzić, a zarabianie złota jest konieczne do odbywania kolejnych podróży do lochów. Na szczęcie, twórcy tę sytuację przewidzieli. Na pewnym etapie rozgrywki możemy zatrudnić bowiem asystenta, który pobierając odpowiednią prowizję będzie nam pomagał w zarządzaniu sklepem.
Jedno jest pewne, ciekawszą częścią gry jest zwiedzanie lochów, chociaż i w tym aspekcie Moonlighter nie jest idealny.
Jeszcze tylko jeden raz…
W sumie w grze znajdziemy pięć lochów. Aby jednak uzyskać dostęp do każdego kolejnego, trzeba przejść poprzedni. Dokonanie tego zajmuje jednak sporo czasu. Musimy bowiem zebrać mnóstwo łupów i zarobić w sklepie sporo pieniędzy, by zdobyć ekwipunek potrzebny do pokonania bossa czekającego na końcu każdego labiryntu. Mamy więc tu do czynienia z grindem, który nie jest dla każdego. Na szczęście, sama walka z bossami jest satysfakcjonująca i stanowi ciekawe wyzwanie, w którym warto wziąć udział.
Warto dodać, że za każdym razem mapa lochów generowana jest losowo. Oczywiście, same pokoje często się powtarzają, ale nigdy nie traficie na ten sam ich układ, co trochę rekompensuje wspomnianą konieczność grindowania. Co więcej, gdy tylko pomyślicie, że chyba odkryliście już wszystkie pokoje, sprawdźcie, czy na pewno poznaliście wszystkie ich sekrety. Zostaniecie zaskoczeni!
Podróżując przez labirynty bardzo łatwo jest wpaść w syndrom „jeszcze jednego razu”. Moonlighter jest jedną z tych gier, w której godzina mija przez 5 minut. Potrafi ona po prostu niesamowicie wciągnąć.
Kto miotłą wojuje…
Na pochwałę zasługuje również różnorodność wrogów, z którymi przychodzi nam się zmierzyć. W każdym z pięciu lochów znajdziemy innych przeciwników, w walce z którymi będziemy stosować inne strategie. Jedni będą do nas strzelać magicznymi pociskami z oddali, inni próbować uderzać nas długim mieczem, a jeszcze inni będą toczyć się w naszą stronę tak jak ta gigantyczna kula, przed którą Indiana Jones ledwo uciekł w Poszukiwaczach Zaginionej Arki.
Twórcy gry przekazali do naszej dyspozycji odpowiedni oręż potrzebny do realizacji tych strategii. Początkowo możemy walczyć tylko niezbyt efektywną drewnianą miotłą, a następnie krótkim mieczem i tarczą, ale z czasem będziemy w stanie odblokować kolejne bronie i ulepszyć je dzięki pomocy kowala. Bronie do odblokowania to chociażby włócznia czy łuk.
Podczas walki z przeciwnikami możemy stosować nie tylko ataki, ale również bloki tarczą czy uniki – gra nosi więc znamiona zręcznościówki. Dodatkowo, przed atakami wrogów możemy uchronić się, korzystając z elementów otoczenia, na przykład chowając się za skałami. Co ciekawe, nie działa to w drugą stronę – nasze ciosy wykonane z takiej bariery już przeciwników dosięgną.
Klimat wylewający się z ekranu i słuchawek
No cóż, oprawa graficzna w Moonlighterze to coś naprawdę pięknego. Czasem aż chce się zatrzymać w samym środku Rynoki, tylko po to, by popatrzeć na korony drzew muskane przez wiatr czy ptaki i liście przelatujące nad głowami mieszkańców. Jeśli chodzi o lochy, każdy z nich zaprojektowano w innym, ciekawym stylu, przez co w grze zawsze jest co podziwiać.
Jeszcze piękniejsza od oprawy wizualnej w tytule studia Digital Sun jest oprawa dźwiękowa. Gdy po raz pierwszy usłyszycie muzykę z gry, a zwłaszcza motywy towarzyszące przebywaniu w wiosce, nie będziecie mogli wyrzucić jej z głowy. Słuchanie jej to czysta przyjemność. Różnorodne utwory ze ścieżki dźwiękowej nadają całości oczywiście odpowiedni klimat. Te mroczniejsze będą towarzyszyć Wam przy zwiedzaniu lochów, a te weselsze, relaksujące podczas przebywania w Rynoce i prowadzenia sklepu.
Błędy?
O dziwo, mimo że Moonlightera wypróbowaliśmy przedpremierowo, podczas rozgrywki nie natrafiliśmy w nim na żadne błędy techniczne. Możemy zatem pogratulować twórcom udanego pod względem technicznym produktu.
Jeżeli mielibyśmy wymienić jakieś wady gry, poza wspomnianą koniecznością grindowania, powiedzielibyśmy Wam tylko o tym, że interfejs mógłby być nieco bardziej intuicyjny. Można jednak szybko się do niego przyzwyczaić, a więc wada ta przeszkadza dosłownie tylko przez chwilę.
Ogólnie rzecz biorąc, Moonlighter jest naprawdę udaną grą, w której trudno doszukać się jakichkolwiek niedociągnięć. Tytuł ten wciąga na długie godziny, i to nie bez powodu – w lochach pozwala nam na rozładowanie emocji i pozbycie się nadmiarów energii, a w miasteczku i sklepie – na zrelaksowanie się. Mamy nadzieję, że studio Digital Sun w przyszłości dostarczy na rynek jeszcze więcej takich produkcji. Będziemy na nie czekać z niecierpliwością.
To co, tak jak my wybierzecie się do lochów, by odbudować Rynokę i zaznać życia poszukiwacza przygód? Uważajcie jednak! Wielu awanturników nigdy z nich nie wróciło!