W końcu doczekaliśmy się możliwości pogrania w nowego Battlefielda 2042. Premierę gry przesunięto ostatecznie na 19 listopada bieżącego roku, ale już w październiku wszyscy chętni mogli zasmakować tego, czym będzie najnowsza superprodukcja DICE. Otwarte testy beta zostały zakończone, a na wirtualnym polu bitwy opadł już kurz. Na chłodno oceniliśmy to, czy warto czekać na premierę Battlefield 2042.

Otwarta beta Battlefield 2042 wystartowała 6 października, a gracze przez cztery dni mogli poczuć klimat futurystycznego pola walki. EA DICE udostępniło mapę Orbital, na której aż 128 żołnierzy podzielonych na dwie drużyny zasypywało się ołowiem przez maksymalnie 30 minut w trybie Podboju (Conquest). Stary, dobry Battlefield powrócił, ale teraz zrobił to z największym jak do tej pory rozmachem.

Gracze mogli pruć w siebie amunicją nie tylko z broni ręcznych. Na mapie nie zabrakło śmigłowców bojowych, czołgów, działek przeciwlotniczych, a nawet samolotów. Powierzchnia mapy jest tak gigantyczna, że na myśl przywodzi produkcje typu battle royale. Czy nie jest zbyt duża jak na 128 osób? Nie miałam takiego wrażenia. Akcja na lądzie nie jest może tak dynamiczna jak w serii Call of Duty, ale fani Battlefielda zdają sobie na pewno z tego sprawę.

Do dyspozycji graczy oddano cztery klasy postaci z możliwością ich daleko posuniętej personalizacji. Oprócz broni konwencjonalnej każda z nich korzystać może z ciekawych gadżetów, na przykład automatycznej wieżyczki strażniczej, czy też nieco bardziej „klasycznych” akcesoriów, pokroju apteczek i skrzynek z amunicją. Zupełną nowością w serii jest opcja modyfikowania broni już w trakcie walki, kiedy to na przykład standardową muszkę lub kolimator da się zmienić na celownik oferujący znaczące przybliżenie.

Opcje personalizacji są w nowej odsłonie bardzo rozbudowane i każdy gracz może stworzyć klasę dostosowaną idealnie do jego preferencji. Zwiadowca z wyrzutnią rakiet? Żaden problem. Do każdej z czterech klas postaci (szturmowiec, inżynier, zwiadowca, wsparcie) przypisane są wyłącznie umiejętności specjalne, których to akurat przenosić się nie da.

Ze względu na skalę zabawy pojedyncze zabójstwa nie mają aż takiego znaczenia jak praca zespołowa i realizowanie celów misji. Z czasem łatwo zorientować się co i jak robić, aby nie zdobywać tylko „nic nie znaczących” punktów, a rzeczywiście pomagać swojej drużynie. Oczywiście punkty zdobywać wciąż warto, bo to one pozwalają odblokowywać kolejne przedmioty, dostępne na wyższych poziomach doświadczenia.

Chaos na polu bitwy? To raczej cecha serii Call of Duty. Battlefield 2042 daje nieco więcej czasu na naukę i oswojenie się ze wszystkimi funkcjami, których wcale nie brakuje. Rzecz jasna momentami akcja naprawdę mocno się zagęszcza, ale przede wszystkim ze względu na wielkoskalowość wojny prezentowanej w BF-ie. Tu nad głową przeleci samolot, tam wyjedzie czołg. Proza życia żołnierza rzuconego w ogień zmagań. Finalnie wszystko zależy od trybu zabawy – akurat w Podboju mapy są gigantyczne, przez co tempo z pewnością jest odrobinkę mniejsze.

Battlefield 2042 ogrywałam na wydajnym komputerze z procesorem Intel Core i7-11700K, 32 GB pamięci RAM oraz kartą graficzną Palit RTX 2080 Ti Dual. W rozdzielczości 2K i maksymalnych ustawieniach doświadczałam nierzadko znaczących spadków płynności animacji. Mam nadzieję, że gra zostanie jeszcze zoptymalizowana, bo większość graczy korzysta ze znacznie, znacznie słabszych komputerów. Cienie nie zawsze wyświetlane były poprawnie, a kilka razy uświadczyłam drobnych gliczy. Nie było to jednak nic, co pogarszałoby ogólnie pozytywne wrażenia z rozgrywki. Warto pamiętać o tym, że na PC Battlefield 2042 zaoferuje wsparcie dla NVIDIA DLSS, którego w becie nie było – działała wyłącznie technika NVIDIA Reflex.

Udźwiękowienie jak zawsze stoi na niemal kinowym poziomie, z drobnym wyjątkiem. Miałam wrażenie, że zupełnie po macoszemu potraktowano kwestie audio związane z odgłosami generowanymi przez piechurów. O ile nadjeżdżający pojazd słychać z daleka, to usłyszenie w ferworze walki nadciągającego pieszo oponenta graniczy z cudem. W sumie… być może właśnie to chciano osiągnąć? W końcu Battlefield 2042 stawia na szeroko zakrojone konflikty przy udziale wozów opancerzonych i lotnictwa, gdzie wymiana ognia prowadzona jest przeważnie na większym dystansie. Hm.

Siedemnasta odsłona serii (jeśli uwzględnimy dodatki) to dobra zabawa nie tylko dla starych wyjadaczy, ale także nowicjuszy oraz graczy „casualowych”. Serię Battlefield znam bardzo dobrze i pomimo że moje umiejętności nie są duże, bawiłam się doskonale. Wydaje mi się, ze próg wejścia jest niewysoki, przez co Battlefield 2042 stanowi świetną rozrywkę dla szerokiego grona osób. Chcesz pobawić się w medyka? Śmiało. Marzy Ci się stanowisko operatora działka w śmigłowcu bojowym Apache? Droga wolna. A może zawsze chciałeś być kierowcą czołgu? Nowy Battlefield da Ci taką możliwość.

Beta nie była wolna od drobnych błędów, ale przy produkcji tej skali mniejszych i większych bugów nie da się uniknąć. DICE ma miesiąc na ich usunięcie – to całkiem dużo czasu. Ja odliczam dni do premiery i już teraz wiem, że w Battlefield 2042 spędzę co najmniej kilkadziesiąt godzin.

Share This