Niezależne gry platformowe to całkiem popularna nisza na Steamie. Różne niedoskonałości często nadrabiają ogromnymi pokładami kreatywności – i taką właśnie produkcją jest Ruffy and the Riverside.
Debiutancki projekt studia Zockrates Laboratories nie zadowoli wszystkich, a szczególnie hardkorowych fanów gatunku. Jest to bowiem gra platformowa, która nie stawia na pierwszym miejscu dużego wyzwania i walki z poziomem trudności, a przede wszystkim radosną eksplorację.
Trafiamy to nieźle przemyślanego, bajkowego świata, który wygląda jak ręcznie rysowana kreskówka. Założenia fabularne związane są oczywiście z jakimś złem, które zagraża krainie… Powiedzmy jednak sobie szczerze – warstwa narracyjna raczej mało kogo w tego typu produkcjach obchodzi.
Trzeba jednak powiedzieć, że dialogi bywają zabawne, a postaci mają swój urok. Można by powiedzieć, że byłaby to niezła propozycja dla młodszych graczy, lub dla starszych grających z siedzącą obok pociechą, jednak twórcy nie przygotowali polskiego tłumaczenia. To skreśla tę pozycję jako odpowiednią dla dzieci.

Rozgrywka opiera się na zwiedzaniu świata składającego się z kilku obszarów. Gra wskazuje nam aktualny cel na mapie, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by sprawdzić każdy kąt, poszukać znajdziek i pobocznych wyzwań, najczęściej związanych z prostymi zagadkami środowiskowymi.
Wiele zadań związanych jest z głównym elementem rozgrywki w Ruffy and the Riverside, czyli podmienianiem tekstur. Możemy na przykład przenieść teksturę drewna na kamienny słup w morzu, by zamienić go w słup z drewna – ten drugi przewróci się i stworzy kładkę, po której przejdziemy.
Zamienione w drewno głazy blokujące przejście możemy zniszczyć pięściami, czasem przyda się zamiana wody w lawę, a czasem po prostu zamieniamy miejscami różne strzałki czy liczby, aby dopasować je odpowiednio – zależnie od aktualnego wyzwania i podpowiedzi, które zawsze czają się gdzieś w okolicy.
Pomysł z zamianą tekstur jest fenomenalny, chociaż w praktyce nieco rozczarowuje fakt, że nie możemy za bardzo eksperymentować z tą mechaniką rozgrywki. Czasem wydaje się, że jakieś rozwiązanie będzie idealne, ale okazuje się, że twórcy go nie przewidzieli. Możemy więc robić tylko to, co zaplanowali w danej sytuacji deweloperzy.
Trzeba też podkreślić, że – jak na platformówkę – mało w grze elementów platformowych, a rozgrywka jest po prostu łatwa, co zapewne nie wszystkim przypadnie do gustu. Tytuł nadrabia jednak wyjątkowo przyjemną oprawą audiowizualną i ciekawymi zagadkami. Połączenie trójwymiarowego otoczenia i dwuwymiarowych postaci wygląda w ruchu fantastycznie.
Z pewnością widać też talent twórców do projektowania poziomów. Każdy zakamarek jest przemyślany, żadna przeszkoda, pagórek czy przepaść nie jest tu przypadkowa. Dobry level design odczuwamy szczególnie, gdy staramy się zdobywać wszystkie monety i znajdźki.

Ostatecznie Ruffy and the Riverside to przyjemna i pomysłowa, ale też łatwa – i to warto podkreślić – gra platformowa. Warto dać jej szansę, bo ma swój niepowtarzalny urok, choć najlepiej poczekać, aż będzie lekko przeceniona.