Generalnie unikam grania w horrory, ponieważ za nimi nie przepadam, ale ostatnio zdecydowałam się wypróbować Sons of The Forest. To dlatego, że jest to także gra survivalowa. Zresztą, ta niedawno opuściła Wczesny Dostęp na Steam, a jako że kilka lat temu grałam w The Forest, chciałam po prostu sprawdzić, jak nowa gra wypada w porównaniu do oryginału. Niestety, Sons of The Forest okazało się dla mnie sporym rozczarowaniem. Pozwólcie, że wyjaśnię dlaczego.

Sons of the Forest w skrócie

Dla kontekstu warto wiedzieć, że Sons of The Forest pojawiło się we wczesnym dostępie 23 lutego 2023 roku i doczekało się pełnoprawnej premiery dokładnie rok później. Gra została stworzona przez to samo studio co pierwowzór, czyli Endnight Games. Chociaż wiemy, że The Forest zostało opracowane z początkowym budżetem w wysokości 125 000 dolarów, budżet Sons of The Forest nigdy nie został ujawniony.

Sons of the Forest nie jest bezpośrednią kontynuacją The Forest, ale obie gry są ze sobą ściśle powiązane. Podobnie jak w The Forest, w Sons of The Forest trafiamy na odległą wyspę, tyle że tym razem naszym celem nie jest odnalezienie syna, a zaginionego miliardera. Oczywiście nowa gra, podobnie jak pierwsza, również wymaga od nas przetrwania w trudnych warunkach otwartego świata, zamieszkałego przez kanibali i mutanty.

Wyspa pełna mutantów

Otwarty świat Sons of the Forest jest znacznie większy niż w poprzedniczce i muszę powiedzieć, że nie jest to zaletą. Deweloperzy nie zdołali wypełnić go wystarczającą liczbą interesujących lokacji, przez co eksploracja szybko się nudzi. Miejsca, w których faktycznie znajduje się coś wartego znalezienia, zobaczenia i splądrowania, są tak oddalone od siebie, że przez większość czasu gra przypomina symulator chodzenia. Owszem, na wyspie znajdziemy kilka wózków golfowych, które możemy prowadzić. Jazda nimi może być zabawna, zwłaszcza jeśli próbujemy używać ich do zabijania kanibali, ale łatwo utknąć nimi na skałach czy między drzewami, a ich mechanika jazdy jest naprawdę dziwna. W grze istnieją też pojazdy znane jako Knight V, ale one również są mało użyteczne poza drogami. W każdym razie, o ile dobrze pamiętam, nawet z wózkiem golfowym przedostanie się z jednej strony wyspy na drugą zajmowało mi prawie godzinę.

Podobnie jak w The Forest, Sons of the Forest zawiera liczne jaskinie, tylko tym razem nie tworzą one ogromnego, połączonego ze sobą systemu. Zamiast tego otrzymujemy wiele mniejszych jaskiń i kilka naprawdę dużych jaskiń, ale tylko kilka z nich ma więcej niż jedno wejście. Oprócz nich znajdziemy też podziemne bunkry. Nie mam nic przeciwko żadnym z nich, poza faktem, że nie możemy dostać się do większości z nich przed znalezieniem specjalnych przedmiotów, takich jak zestaw do nurkowania lub łopata, i chociaż jest całkiem jasne, że będziemy musieli zdobyć zestaw do nurkowania, aby przepłynąć podwodne sekcje niektórych jaskiń, łopata wydaje się być przedmiotem, który w razie potrzeby powinniśmy być w stanie także wytworzyć.

Eksploracja wszystkich jaskiń, bunkrów i świata Sons of the Forest jest niezbędna do ukończenia gry. Oczywiście dążąc jej ukończenia, musimy starać się przetrwać, ale aspekt przetrwania w Sons of the Forest może stanowić mniejsze wyzwanie niż w The Forest, jeśli gracz tego chce.

W grze mamy oczywiście pasek zdrowia, pasek wytrzymałości, pasek głodu, pasek nawodnienia i pasek energii, więc musimy zdobywać jedzenie i wodę oraz spać. Zimno także może na nas wpływać. Ponadto możemy zachorować, ale mam wrażenie, że zarządzanie tymi wszystkimi rzeczami na najniższych poziomach trudności w Sons of The Forest jest znacznie łatwiejsze niż na najniższych poziomach trudności w The Forest. Warto zauważyć, że podczas gdy w The Forest część mapy była stale pokryta śniegiem, w Sons of the Forest występują cykle pór roku, więc raz na jakiś czas na całej wyspie panuje zima, a to oznacza trudniejszy dostęp do żywności i większą podatność na niższe temperatury. To zaleta lub wada w zależności od preferencji gracza.

Oczywiście przetrwanie w Sons of The Forest to nie tylko radzenie sobie z wyzwaniami środowiskowymi. Gra wymaga też radzenia sobie z kanibalami, którzy mogą napadać na nasz obóz, na których możemy natknąć się podczas eksploracji i którzy żyją w kilku obozach rozrzuconych po wyspie. Nieco później przychodzi nam również mierzyć się z coraz dziwniejszymi mutantami.

Muszę przyznać, że w grach nastawionych na straszenie jestem podatna na ciężki klimat, ale o ile kanibale i mutanci w Sons of The Forest na początku mnie przerażali, to im dłużej grałam, tym mniejsze robili na mnie wrażenie. Owszem, potrafili być śmiercionośni, czasem nawet zbyt śmiercionośni, ale ich sztuczna inteligencja sprawiała, że ich zachowanie było tak dziwne, a czasem wręcz idiotyczne, że w pewnym momencie zaczęli mnie oni po prostu bawić. W tej chwili strach podczas grania w Sons of the Forest czuję tylko wtedy, gdy jest naprawdę ciemno, ponieważ ciemność sprawia, iż mam obawy o to, co nowego z tych ciemności wyskoczy.

Odnosząc się do ciemności w Sons of The Forest muszę powiedzieć, że zgadzam się z graczami, którzy twierdzą, iż Sons of the Forest potrafi być czasami trochę zbyt mroczne. Myślę, że byłoby najlepiej dla wszystkich, gdyby gra zawierała po prostu suwak, który pozwalałby każdemu wpływać na jasność nocy i jaskiń. W ten sposób zarówno miłośnicy, jak i przeciwnicy obecnego poziomu ciemności w grze byliby zadowoleni.

Kolejną ważną kwestią, którą należy poruszyć, jest fabuła. Podobnie jak to było w Forest, fabuła przybiera tutaj formę notatek rozrzuconych po wyspie i garści przerywników. Mam wrażenie, że czegoś jej brakuje, ale przynajmniej jest już skończona.

Wytwarzanie przedmiotów i budowanie – tu coś poszło nie tak

Teraz porozmawiajmy o craftingu i systemie budowania, ponieważ są one również ważne dla rozgrywki. Z drugiej strony powiedziałabym, że budowanie mniej, ponieważ absolutnie można ukończyć Sons of the Forest bez budowania stałej bazy.

Niestety, system craftingu w Sons of the Forest jest bardzo skromny. W grze możemy wytworzyć bardzo mało przedmiotów, w tym kilka materiałów eksploatacyjnych, kilka broni, kilka rodzajów pancerza, kilka typów pułapek oraz trochę przedmiotów użytkowych, takich jak pułapka na ryby, pułapka na ptaki, trochę mebli i trochę dekoracji. W tym momencie powinniśmy być w stanie wytwarzać więcej przedmiotów, w tym ulepszoną broń, skrzynie, łodzie i więcej mebli, ponieważ w naszych budowlach w grze możemy obecnie umieścić bardzo niewiele rzeczy.

Jeśli chodzi o budowanie struktur, to to jest znacznie bardziej skomplikowane niż budowanie w The Forest. W the Forest wszystko można było zaplanować przed wycięciem choćby jednego drzewa. W Sons of the Forest możesz tak zrobić tylko w przypadku kilku już zaprojektowanych schronień, ale jeśli chcemy zbudować sobie dom z prawdziwego zdarzenia, palisadę lub cokolwiek innego, musimy robić to kłoda po kłodzie, deska po desce itd. To sprawia, że budowanie w Sons of The Forest jest bardzo czasochłonne i frustrujące. Frustracja bierze się z faktu, że często łatwo jest umieścić kłodę obok innej kłody nie tak, jak chcemy. Co więcej, system budowania zawiera błędy. Kiedy budowałam w grze swój dom, zupełnie bez powodu nie pozwolił mi on umieścić pewnej kłody, która musiała się tam znaleźć, abym mogła dokończyć budowę dachu. Z tego powodu musiałam zaczęty już dach zniszczyć i zacząć budować go od nowa, inaczej. Nie podoba mi się również fakt, że w grze nie ma opcji budowania ścian z desek. Możemy je budować tylko z bali i skał.

Jedyną dobrą rzeczą związaną z systemem budowania w Sons of the Forest jest Kelvin, towarzysz, który jest z nami od początku gry. Możemy rozkazać Kelvinowi, aby ten zbierał i przynosił nam rzeczy takie jak kłody, patyki i kamienie, więc nie zawsze musimy robić to sami. Niemniej, Kelvin jest dość… głupi. Tak, wiem, że jest to postać, która ma prawdopodobnie wstrząśnienie mózgu, ale to nie usprawiedliwia jego wręcz idiotycznego zachowania.

Warto zaznaczyć, że w grze możemy zdobyć drugiego towarzysza – trójręką i trójnogą kobietę imieniem Virginia – jeśli tylko uda nam się z nią zaprzyjaźnić. Mnie się to nie udało, mimo wielu godzin gry.

Niezaprzeczalnie piękna oprawa wizualna

Jedną rzeczą, w której Sons of the Forest przeważa nad The Forest, jest grafika. Ponieważ nowa gra została stworzona na silniku Unreal Engine 5, jej środowiska są znacznie bardziej szczegółowe i wciągające. Z kolei oświetlenie jest bardziej realistyczne.

Oczywiście bardziej realistyczna grafika wiąże się z wyższymi wymaganiami systemowymi, ale Sons of the Forest jest przynajmniej dobrze zoptymalizowane. Kolejną zaletą jest to, że wykorzystuje DLSS.

Podsumowanie

Uf, to chyba wszystko, co mam do powiedzenia na temat Sons of the Forest. Chociaż jest to gra dobrze zoptymalizowana i bez dużej liczby błędów, nie wnosi ona prawie nic nowego względem The Forest. To po prostu więcej tego samego + Kelvin i Virginia oraz kilka nowych przedmiotów. Jednocześnie Sons of the Forest nie zawiera wielu rzeczy, które były dostępne w The Forest. Gdzie jest więcej rodzajów strzał, gdzie są lepsze bronie, gdzie są łodzie, gdzie są bramy obronne?

Uważam, że Sons of The Forest wyszło z Wczesnego Dostępu za wcześnie. Powinno było ono doczekać się swojej premiery dopiero po poszerzeniu dostępnych opcji craftingu, ulepszeniu sztucznej inteligencji postaci niezależnych i co najważniejsze – wypełnieniu świata gry znacznie większą ilością rzeczy. Z resztą, Sons of The Forest powinno otrzymać kilka fundamentalnych zmian w designie. W związku z tym obecnie uważam The Forest za grę znacznie lepszą niż Sons of The Forest, choć ze sporo gorszą grafiką.

Share This