Wielkie oczekiwania, szumne zapowiedzi, długi czas w napięciu i… klops. Blizzard zrobił coś, co Blizzard na przestrzeni czasu robił niezmiernie rzadko: niemile nas zaskoczył.
Pierwszym zapowiedziom remastera kultowej gry strategicznej Warcraft III towarzyszył wielki hype. Fani byli wniebowzięci, zwłaszcza po tym, co zobaczyli na zwiastunach prezentowanych przez Blizzarda. Oj, ta firma „umie w zwiastuny” jak mało która. Niestety, wszystko zakończyło się katastrofą, a średnia ocena na poziomie 0.8/10 w serwisie Metacritic mówi sama za siebie.
Na początku nic nie zwiastuje tragedii. Mamy cztery grywalne rasy, cztery kampanie obracające się wkoło Arthasa, wciągającą fabułę, jednym słowem: zawartość, która budziła ogromne emocje w 2002 roku. Nie zmieniono oczywiście mechaniki rozgrywki i – o zgrozo – nie tknięto potyczek wieloosobowych, które w dalszym ciągu nie pozwalają na rozgrywkę rankingową. W tych aspektach niczego nie zepsuto. To jednak trochę mało, jak na szumnie zapowiadany remaster, prawda?
Pierwsze niedociągnięcie dostrzeżecie już na ekranie ustawień, o ile korzystacie z monitorów ultrapanoramicznych. Nie ma i już! Posiadacze tego rodzaju wyświetlaczy są skazani na grę z pasami po bokach. Takiej wpadku nie spodziewaliśmy się po firmie z tak ogromnym doświadczeniem w tworzeniu gier! Gracze z takimi monitorami na pewno nie stanowią większości, ale nie powinno się pomijać ich potrzeb. Aha, interfejs nie skaluje się. Oznacza to, że pomimo ustawienia wysokiej rozdzielczości ekranu, UI dalej będzie „straszyć” wielkimi ikonami budowy.
Drugi bubel rzuca się w oczy już na etapie cut scenek. Pamiętacie zapowiedzi Blizzarda i to, jak miały wyglądać scenki przerywnikowe? No to zobaczcie jak różni się to co obiecywano od tego, co ostatecznie zaserwowano graczom. Podstawowe animacje, brak dynamicznej kamery i zero filmowości, którymi karmiono fanów przez ostatnie miesiące. Co gorsza, głosów w scenkach nie podkładają aktorzy użyczający głosów postaciom w World of Warcraft – a to także nam obiecano!
Okej, przymknijmy na to oko. Oka przymknąć się nie da jednak na animacje jednostek, które wykonane są w 30 klatkach na sekundę. Co w tym dziwnego? Ano to, że Warcraft III: Reforged stworzono z myślą o graniu w rozdzielczości 4K i 60 klatkach na sekundę. Świat gry jest naprawdę piękny i dynamiczny, a jednostki… a jednostki żyją swoim własnym życiem. Być może nie dało się tego rozwiązać inaczej, ale…
W zakresie swobody tworzenia nowej zawartości Blizzard oddał w ręce graczy edytor i umożliwił łatwe udostępnianie map innym. Od razu po premierze można było wziąć udział w rozgrywkach typu tower defence znanych z oryginału z 2002 roku. Niestety, także i w aspekcie kreatywności amerykańska firma wzbudziła kontrowersje. Okazuje się bowiem, że zgodnie z licencją każdy przejaw twórczości własnej graczy, a więc mapy, customowe kampanie, czy też wymyślane przez społeczność tryby gry należą do Blizzarda. Oczywistym jest, że firma chce uniknąć sytuacji podobnej do tej, która
Powiedzmy sobie jednak szczerze: kampania jest znakomita, ale jest to przede wszystkim zasługa tego, że kampania to coś, co przeniesiono z liczącej sobie już 17 lat produkcji tego jednego nie dało się zepsuć. Inaczej sprawy mają się z rozgrywką wieloosobową. O braku gier rankingowych już pisaliśmy, ale musimy jeszcze wspomnieć o notorycznym zrywaniu połączenia w trakcie sieciowych potyczek, a także problemach z dołączaniem do gier. Czy wspomnieliśmy już, że nie da się pograć ze znajomymi w sieci LAN?
Wacraft 3: Reforged to wydatek rzędu 130 złotych. Mamy wielkie wątpliwości, czy w obecnym stadium dopracowania produkcja Blizzarda jest warta wydawania na nią takich pieniędzy. Jeśli nie jesteście usatysfakcjonowani naszą opinią, odsyłamy Was do innych tekstów i materiałów wideo na ten temat – w sieci jest ich całe zatrzęsienie. Trzymamy kciuki za firmę Blizzard i wierzymy, że jest w stanie za sprawą stosownych aktualizacji dopracować swój produkt i zaserwować graczom zremasterowanego Wacrafta 3 w takiej postaci, na jaką zasłużyła ta kultowa gra sprzed niemal dwóch dekad.