Na przestrzeni lat World of Warcraft otrzymał niejedno rozszerzenie. Jedne były lepsze, inne gorsze, choć ich odbiór przynajmniej częściowo był kwestią gustu graczy. Teraz to popularna gra Blizzarda doczekała się kolejnego dodatku – dodatku, który zabiera nas w zaświaty. Rzecz jasna, mieliśmy okazję go przetestować i już jesteśmy gotowi na to, by podzielić się z Wami naszą opinię na jego temat. Nie przedłużając, zapraszamy do lektury.

World of Wacraft: Shadowlands, bo tak brzmi nazwa dodatku, jak wspomniałam przenosi graczy w zaświaty – do Krain Cieni, gdzie dusze postaci ze świata Azeroth trafiają po śmierci. To dlatego, że wcześniej Sylvanas zniszczyła należący do Króla Lisza Hełm dominacji, niszcząc też zasłonę oddzielającą zaświaty od Azeroth. Gdy Sylvanas udaje się do Krainy Cieni, my, gracze, wyruszamy za nią w pościg, po czym poznajemy cały szereg problemów targających tym niezwykłym wymiarem. Rzecz jasna, nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie podjęli się próby rozwiązania tych problemów, za co też się zabieramy.

World of Wacraft: Shadowlands wprowadza całe mnóstwo nowych treści, począwszy od tych standardowych (nowe zadania obszary, podziemia, przedmioty do zdobycia czy nowy rajd). W dodatku obiecywano też cały szereg treści zupełnie oryginalnych, takich jak Torghast, Wieża Potępionych, czyli niekończące się lochy, których poziomy są generowane losowo. Jak te prezentują się w praktyce?

Na początku warto skupić się na nowych obszarach, które udostępniono w grze – The Maw, Revendreth, Bastionie, Ardenweald, Maldraxxus oraz mieście Oribos. Wyglądają one naprawdę przepięknie i są świetnie zaprojektowane. Na dodatek, bije z nich niesamowity klimat, a co najlepsze, w przypadku każdego z obszarów jest on zgoła inny. The Maw to naszpikowane niebezpieczeństwami Pustkowie, w którym Jailer nieustannie ma na nas oko, Bastion to ostoja światłości, Maldraxxus jest krainą rozdartą wojną, Revendreth to siedziba potężnych zamczysk i wampiropodobnych, dumnych stworzeń, zaś Ardenweald jest miejscem stworzonym wprost dla miłośników natury. Jeśli chodzi o Oribos, to jest to z kolei miasto rozmyślnie zaplanowane, w którym każdy gracz znajdzie niemal wszystko, czego potrzebuje i w którym łatwo się odnaleźć.

A jak sprawdzają się zadania, które musimy wykonywać, przemierzając wymienione krainy? Cóż, te są ciekawe, często wykonując je mamy okazję posłuchać nagranych kwestii wypowiadanych przez bohaterów, a poza tym ich ilość nie jest przesadzona. Szczególnie przyciągające uwagę są questy należące do głównej kampanii fabularnej. Ogólnie rzecz biorąc, fabułę tego dodatku poznaje się z przyjemnością, co sprawia, że gdy levelujemy, czas misja błyskawicznie. Co istotne, teraz zawsze mamy pewność, czy w danym momencie wykonujemy quest należący do kampanii czy też nie, ponieważ takie zadania postanowiono oznaczyć inaczej niż pozostałe. To krok w dobrym kierunku.

W World of Warcraft: Shadowlands muszę pochwalić też tak zwane World Questy. Te rzadko są tymi samymi zadaniami, z którymi mieliśmy do czynienia w kampanii. Co więcej, niektóre z nich wykorzystują zupełnie nowe mechaniki, dzięki czemu wykonując je naprawdę trudno się nudzić. Dla porównania, w Battle for Azeroth było wprost przeciwnie.

Ze wspomnianą kampanią fabularną oraz wymienionymi krainami nieodłącznie wiąże się system tak zwanych paktów (ang. Covenants). Po ukończeniu wstępnej kampanii fabularnej gracze muszą wybrać jedną z czterech frakcji zamieszkujących Krainy Cieni i zawrzeć z nią pakt, by to właśnie jej udzielić pomocy w przywróceniu dalszej świetności jej krainie. W ten sposób gracze zyskują szansę zdobycia wyjątkowych mocy, elementów kosmetycznych, i nie tylko. Co więcej, każda z frakcji oferuje własną kampanię.

System paktów w Shadowlands przypomina mi system tak zwanych Zakonów Klasowych (ang. Class Order Halls) z Legionu, w którym każda klasa postaci miała swoją siedzibę. System paktów czerpie z niego najlepsze elementy, a także wprowadza nowe. Najlepsze jest to, że każda z frakcji oferuje inne nagrody, a zwłaszcza zestawy do transmogryfikacji. Ich największą wadą wydaje się zaś fakt, że gracz, któremu zależy w World of Warcraft na liczbach, podczas wyboru frakcji musi kierować się tym, jaki pakt oferuje jego klasie najlepsze umiejętności i moce, a nie tym, która frakcja podoba mu się najbardziej z estetycznego punktu widzenia.

Jednym z najciekawszych elementów wprowadzonych do gry w World of Warcraft: Shadowlands wydaje się Torghast, Wieża Potępionych (Torghast, Tower of the Damned). Jak już wspomniałam, to niekończące się lochy, których poziomy generowane są proceduralnie. Co tydzień gracze mają dostęp do innych ich sekcji, spośród kilku, które powstały. Podczas pokonywania Torghast gracze zdobywają tymczasowe moce, które na różne sposoby wpływają na ich umiejętności czy podstawowe statystyki. W ten sposób z poziomu na poziom coraz bardziej się umacniają, aż będą (lub nie będą) w stanie pokonać ostatecznego bossa. Co istotne, lochy Torghast można kończyć na przeróżnych poziomach trudności (zwanymi warstwami), z których te najwyższe stanowią naprawdę ogromne wyzwanie.

Rzecz jasna, w Torghast można zdobyć ważne nagrody. Już w trakcie pokonywania jedno z lochów można odblokować chociażby towarzysza, którego będzie można wykorzystać podczas misji realizowanych dla frakcji, z którą zawarliśmy pakt. Kończąc loch można jednak otrzymać specjalny materiał, tak zwany Soulash, który pozwala wytwarzać legendarne przedmioty dla postaci u tak zwanego Runecarvera, tajemniczego rzemieślnika uwięzionego w Wieży Potępionych. Ukończenie lochu ma też szansę wiązać się ze zdobyciem specjalnej mocy, która również jest składnikiem potrzebnym do wytworzenia jednego z legendarnych przedmiotów.

Torghast to miejsce, w którym można się świetnie bawić (w przeciwieństwie do Przerażajacych Wizji Stormwind i Orgrimmar z poprzedniego rozszerzenia). Niemniej, póki co nie każda z klas postaci w tej chwili jest wystarczająco silna, aby gracze, którzy z nich właśnie korzystają, czerpali z Torghast satysfakcję. Wieża Potępionych dla niektórych klas jest po prostu wyjątkowo trudna. Poza tym, Torghast pozwala zginąć określoną ilość razy. Jeżeli tę liczbę przekroczymy przed pokonaniem ostatniego bossa, wyjdziemy z Torghast bez niczego, co jest bardzo frustrujące, zwłaszcza że często na dotarcie do tego bossa potrzeba kilkudziesięciu minut. Na szczęście, tak się składa, że mój Balance Druid jest na start dodatku bardzo silny, zatem Wieża Potępionych jest dla mnie prawdziwą gratką. Reasumując, Torghast to koncepcja, która nie jest idealna, ale którą można w świetny sposób rozwinąć.

A jak w World of Warcraft: Shadowlands mają się klasyczne lochy, czy też „podziemia” (ang. dungeons)? W skrócie, bardzo dobrze. Te są zróżnicowane, nie zawierają przesadnych ilości tak zwanych „trash mobów”, a znajdujący się w nich przeciwnicy oferują ciekawe mechaniki walki. Zatem, na każdym poziomie trudności „dungeony” pokonuje się je z przyjemnością – dużo większą niż w przypadku podziemi z Battle for Azeroth.

Warto wspomnieć, że całkiem niedawno w World of Warcraft: Shadowlands otworzył się pierwszy rajd – Castle Nathria. Ze względu na mój niski ilvl jeszcze nie miałam okazji się do niego udać, ale na podstawie opinii graczy mogę stwierdzić, że jest on co najmniej niezły. Przede wszystkim wydaje się stanowić bardzo duże wyzwanie, a to jest zawsze mile widziane w natłoku zbyt prostych gier. Poza tym, jest on bardzo klimatyczny. Cóż, w końcu to zamek pełen kreatur przypominających wampiry i gargulce.

Ogólnie rzecz biorąc, World of Warcraft: Shadowlands to bardzo obiecujące rozszerzenie. Posiada wiele interesujących i zachęcających do gry elementów. Co istotne, wielu z tych elementów wcale z tych rzeczy wcale nie trzeba robić, a przynajmniej nie w pośpiechu i nie jednocześnie, by nasza postać nabrała siły i posunąć kampanię do przodu. Zatem, treści oferowane przez dodatek nie są aż tak przytłaczające. To między innymi dlatego, że Blizzard postanowił odblokowywać kolejne możliwe do zdobycia poziomy renomy wśród frakcji, z którą zawarliśmy pakt oraz kolejne części kampanii fabularnej, co tydzień. Jako gracze wcale nie musimy zdobywać też kolejnych (na marginesie świetnie zaprojektowanych) mountów i elementów kosmetycznych, ale w tym dodatku to wszystko jest na tyle przyjemne, że aż chce się to robić.

Blizzard, oby tak dalej! Mam nadzieję, że patche, które w przyszłości World of Warcraft: Shadowlands otrzyna tylko udoskonalą rozszerzenie i nie powtórzą historii Battle for Azeroth.

Mocne strony:Słabe strony:
Przepiękna oprawa audiowizualnaPodziemia oferujące powiew świeżościNiesamowity klimatCiekawa fabułaRozmyślnie zaprojektowane OribosMnóstwo aktywności, których można się podjąć, ale wcale nie trzebaTorghastMnóstwo unikatowych zadańNiezbalansowane CovenantyW przypadku niektórych klas Torghast oferuje zbyt wysoki poziom trudności

Ocena ogólna: 8/10

Share This