Twórcy Foxhole wracają z nową grą sieciową. Zmienia się setting, ale podstawy pozostają niezmienione – ponownie otrzymujemy hardkorową, wymagającą współpracy i przemyślanej taktyki produkcję.

Anvil Empires przenosi akcję do czasów średniowiecznych, zamiast realiów przywodzących na myśl I czy II wojnę światową z Foxhole. Wojna i rywalizacja to jednak nadal główne założenia tego nietypowego MMO.

Udostępnione niedawno demo pozwoliło przetestować tylko fragment tego, co zaoferuje pełna wersja i skupiało się na bitwie, oblężeniu sporej twierdzy. Jedna frakcja zajmowała się obroną, a druga ofensywą. W walce brało udział kilkuset wojowników – a każdym, rzecz jasna, sterował inny gracz.

To właśnie stanowi o wyjątkowym charakterze gier studia Siege Camp. Nie liczy się w nich indywidualny poziom umiejętności, nie ma tu miejsca dla pojedynczych bohaterów, najważniejsza jest zespołowa praca od samego początku. Nic nie dzieje się tutaj bez ingerencji i aktywności graczy, nawet produkcja broni. Wytwarzanie mieczy, zbroi, a nawet dostarczanie ich do obozów armii – wszystkim tym, całą logistyką także zajmują się użytkownicy.

Demo nie pozwoliło oczywiście zapoznać się z pełnym wymiarem logistycznego gameplayu, zamiast tego oferując możliwość dokładnego sprawdzenia systemu walki. Dołączając do frakcji nacierającej na zamek szybko można zdać sobie sprawę, jak ważne jest porozumiewanie się z innymi – używanie czatu głosowego jest w Anvil Empires niezwykle ważne.

Krótka rozmowa z nieznajomymi towarzyszami boju, sprawna komunikacja, ustalenie kilku rzeczy – to wszystko wystarczyło, by zaplanować początek oblężenia. Na początku trzeba więc udać się spod wrogiego zamku do bazy, by zbudować tam machiny oblężnicze – taran i trebusze. Można pomagać w tym osobiście, lub – jeśli nie ma takiej potrzeby – poczekać, aż ktoś taką robotę wykona, unikając jednocześnie ostrzału łuczników rozstawionych na murach.

Kiedy gracze przyprowadzą machiny oblężnicze, trzeba je odpowiednio ustawić, przysunąć do murów. Później ktoś musi zająć się ich obsługą, podczas gdy inni zajmują pozycje przed rozpoczęciem ataku na mury – przygotowują się do niesienia i rozstawiania drabin, po których będą się wspinać.

Wreszcie zaczyna się otwarta walka, atakujący wchodzą na mury, a zza ich pleców prosto na obrońców zamku lecą pociski z katapult. Chaos wojny trwa w najlepsze, nie braknie oczywiście obrażeń od sojuszników, którzy nieostrożnie machają mieczami i źle celują z łuków. To wszystko jednak ma swój niepowtarzalny urok.

System walki nie jest przesadnie rozbudowany, ale całkiem wymagający. Jeśli otrzymamy cios w głowę, najpewniej od razu zginiemy – trzeba więc uważać, a pozycjonowanie ma ogromne znaczenie. Podobnie zresztą jak odpowiednie ustawianie się w formacje z naszymi towarzyszami. Akcję obserwujemy, jak w Foxhole, od góry.

W testach brało udział sporo graczy, którzy nigdy nie mieli do czynienia z podobną produkcją – ale zabawa i tak była przednia. Widać tu niesamowity potencjał pełnej wersji, w której konflikt będzie praktycznie nieprzerwany. Wojna jest bowiem podstawą całej rozgrywki i będzie trwała nawet bez nas, gdy wylogujemy się z serwera.

Anvil Empires nie ma jeszcze ustalonej daty premiery. Możliwe, że ukaże się dopiero w 2026 roku – i to najpewniej w dziale Wczesnego Dostępu. Jest to jednak bez wątpienia jedna z tych wyjątkowych produkcji, na które warto czekać. Pod warunkiem, że lubimy być częścią wielkiej społeczności sieciowej gry MMO.

Share This