Recenzja pierwszego DLC do Kingdom Come: Deliverance – From The Ashes

Recenzja pierwszego DLC do Kingdom Come: Deliverance – From The Ashes

Jak wiadomo, Kingdom Come: Deliverance zostało dość ciepło przyjęte przez graczy, w tym nas, mimo niezadowalającej optymalizacji, wielu bugów i niedopracowanego systemu zapisywania gry. W przypadku tego tytułu nad wadami przeważały takie zalety jak niesamowity realizm, niezła grafika, bardzo dobre udźwiękowienie, wciągający wątek fabularny, ciekawe zadania poboczne, i nie tylko. Niedawno na rynku pojawiło się pierwsze DLC do gry, pod tytułem From the Ashes czyli Z Popiołów. Jak wiele wnosi ono do rozgrywki? Czy jest warte swej ceny? Aby poznać odpowiedzi na te i inne pytania na ten temat, przeczytajcie naszą recenzję.

Na początek warto przypomnieć, czym właściwie jest Kingdom Come: Deliverance. No więc, jest to gra RPG, ale gra RPG inna od wszystkich. Dlaczego? Otóż, nie spotkamy w niej smoków czy też innych mitycznych stworów, ani nie doświadczymy w niej magii. Akcję tego tytułu osadzono bowiem w realiach historycznych, w średniowiecznej Europie, a dokładniej w XV-wiecznych Czechach. Z tego powodu ważnym aspektem gry jest realizm, o który twórcy z Warhorse Studios postanowili jak najdokładniej zadbać.

Tłem fabularnym dla Kingdom Come jest najazd na Czechy węgierskiego króla Zygmunta Luksemburskiego, który postanowił przejąć władzę w Czechach, odbierając ją z rąk swego przyrodniego brata. W związku z tymi wydarzeniami kraj ogarnęła wojenna zawierucha.

Głównym bohaterem gry jest Henry, syn kowala mieszkającego w grodzie Skalica. Pewnego dnia wioska protagonisty została zaatakowana i zniszczona przez armię wroga, a jego rodzice – zabici. Henryk, który poprzysiągł zemstę i wypełnienie ostatniej woli ojca, został wplątany w wielką politykę i sieć intryg związanych z próbą uratowania prawowitego króla Czech – Wacława IV – oraz samego kraju.

A z czym mamy do czynienia w pierwszym DLC do Kingdom Come: Deliverance? W nim nasz bohater, czyli Henry, dostaje od Pana Dziwisza zadanie odbudowania wioski Przybysławice, czego ma dokonać wspólnie z mistrzem lokatorem Mariuszem. Nie należy jednak myśleć, że DLC jest city builderem czy czymś podobnym. Nie decydujemy w nim, czy dany budynek mamy zbudować tu czy tam. W rzeczywistości mamy tu do czynienia z symulatorem zarządzania finansami, co twórcy zaznaczali w jednym z filmów zapowiadających From the Ashes. Musimy decydować kiedy budować poszczególne budynki, tak aby wioska przynosiła zyski zamiast strat.

CO FROM THE ASHES OFERUJE?

Nie tylko budowanie

Oczywiście, DLC nie polega tylko na stawianiu kolejnych budynków. Pan Dziwisz mianował nas bowiem starostą Przybysławic, co wiąże się z kilkoma obowiązkami. Po pierwsze, musimy sprowadzać do wioski rozmaite surowce, poprzez odwiedzanie różnych miejsc i zawieranie układów z różnymi osobami. Po drugie, musimy rozwiązywać problemy pojawiające się w wiosce, chociażby spory między mieszkańcami – a to mąż bije żonę czy wiedźma oszukuje ludzi. Poza tym, musimy zapraszać do osady nowych osadników. Wszystko to co nieco urozmaica rozgrywkę.

W zasadzie, poza tym wszystkim DLC nie oferuje wielu nowości. Niemniej jednak, to w ile czasu je przejdziecie będzie zależeć od tego, jak dużo pieniędzy będziecie posiadać w swoich kieszeniach podczas rozpoczynania swojej przygody w nim. Odbudowę Przybysławic trzeba bowiem sfinansować z własnej kieszeni, dopóki te nie zaczną na siebie zarabiać. Tak więc, jeśli początkowo będziecie dysponować dwoma tysiącami groszy, na zabawę w wiosce poświęcicie co najmniej kilkanaście godzin, a gdy będziecie bogaczami z sakwą wypełnioną osiemdziesięcioma tysiącami graczy – prawdopodobnie godzinę. Warto wspomnieć, że ceny budowy i rozbudowy budowli są ustalone na odpowiednim poziomie. Nie są one zbyt wysokie czy też zbyt niskie.

Naszym zdaniem we From the Ashes lepiej będą bawić się osoby, które jeszcze nie ukończyły głównego wątku fabularnego i nie dysponują ogromnymi ilościami pieniędzy. DLC jest bowiem świetnym uzupełnieniem fabuły podstawowej wersji gry, zaś dość kiepską jej kontynuacją. Jeżeli dotychczas wykonaliście wszystkie główne i poboczne zadania, DLC szybko Wam się znudzi, ponieważ nie będziecie mieli nic do „roboty”, poza wspomnianymi obowiązkami starosty.

Niedosyt niestety jest

Niestety, wadą From the Ashes jest także to, że nie mamy większego wpływu na ostateczny kształt wioski, co wiąże się z tym, iż dodatek nie jest wspomnianym city builderem. Miło byłoby jednak móc decydować, gdzie budować poszczególne konstrukcje, czy też jak miałyby one wyglądać. Wiemy, że wymagałoby to wprowadzenia do gry wielu nowych mechanik, ale myślimy, że byłoby to warte wysiłku.

Póki co możemy jedynie zadecydować, które budynki postawić, a z których zrezygnować – dysponujemy bowiem ograniczoną ilością miejsca, przez co nie możemy zbudować chociażby i piekarni i sklepu rzeźnika czy też i strażnicy i stajni. Poza tym, możemy poszczególne budynki ulepszać, gwarantując sobie wyższy dochód z wioski.

A co z fabułą?

W DLC brakuje nam także ciekawych zadań fabularnych, takich jak te znane z „podstawki”. Jedynie początek przygody z dodatkiem takowe oferuje, a potem w tej kwestii mamy do czynienia z tak zwaną „posuchą”. Jest to kolejny czynnik, który naszym zdaniem sprawia, że From the Ashes gwarantuje większą frajdę, jeśli wcześniej nie przeszło się głównego wątku gry.

Ach te bugi

Mimo wielu aktualizacji oraz pojawienia się pierwszego DLC Kingdom Come nadal posiada wiele błędów czy gliczy. Szkoda, że wraz z jego premierą się ich nie pozbyto. Co więcej, gdy From the Ashes zadebiutowało, w produkcji zadebiutowały także nowe bugi. Jeden z nich pojawił się w Talmberku i dość znacznie wpływa na wygląd otoczenia. Nie będziemy tłumaczyć, o co dokładnie chodzi, gdyż błąd ma ścisły związek z fabułą gry i jego objaśnianie mogłoby się skończyć zaspojlerowaniem Wam jej części. Niemniej jednak, uwierzcie, że po odwiedzeniu Talmberka tego błędu nie przeoczycie.

DLC WARTE WASZYCH PIENIĘDZY?

Cena nie przytłacza

Chociaż DLC nie oferuje wiele, uważamy, że jego cena nie jest zbyt wysoka, a za to wręcz adekwatna do gwarantowanej zawartości. Obecnie na GOGu From the Ashes kosztuje 35,99 złotych. Taką samą kwotę zapłacicie na Steamie.

Nie ukrywamy, że DLC jest nieco rozczarowujące, ale mimo to bawiliśmy się w nim całkiem dobrze. From the Ashes zawiera wszystko to, co zapowiadali twórcy, a więc nie mamy tu do czynienia z niespełnionymi obietnicami. Nie wiemy jak Wy, ale my czekamy na kolejne DLC i dodatki do Kingdom Come. Przypomnijmy, że ma być ich całkiem sporo. Tytuły DLC to The Amorous Adventures of Bold Sir Hans Capon, Band of Bastards oraz A Woman’s Lot (darmowy dla osób, które wsparły grę crowdfundingowo), a dodatki to Hardcore Mode (darmowy), The Making of Kingdom Come (darmowy dla osób, które wsparły grę crowdfundingowo), Tournament! (darmowy), Combat Academy (darmowy dla osób, które wsparły grę crowdfundingowo) i Modding Support (darmowy).

Jak widać, za większość przyszłych dodatków do gry nie będziemy musieli płacić. Nie wiadomo, kiedy one zadebiutują, ale premiery przynajmniej części z nich spodziewamy się jeszcze w tym roku.

Kingdom Come: Deliverance – tak w akcji prezentują się tekstury z DLC HD Texture Pack

Kingdom Come: Deliverance – tak w akcji prezentują się tekstury z DLC HD Texture Pack

Pod koniec marca gra Kingdom Come: Deliverance otrzymała nową aktualizację, oznaczoną numerem 1.4, a także kilka niespodziewanych DLC. Jedno z nich – HD Texture Pack – wprowadziło tekstury o wyższej rozdzielczości. W sieci pojawiło się wideo, które porównuje je do grafiki standardowego wydania tytułu.

Wideo zostało opublikowane na kanale Candyland w serwisie YouTube. Dzięki niemu dowiecie się, jak dużą różnice w grafice gry stwarza omawiany dodatek.

Chociaż nie na wszystko DLC wpływa w ogromny sposób, niektóre elementy w Kingdom Come: Deliverance wyglądają za jego sprawą dużo lepiej. Materiał trwa nieco więcej niż 2 minuty i zdecydowanie warto go obejrzeć.

Ze względu na pokazane różnice polecamy pobrać DLC, zwłaszcza że jest ono darmowe. Oczywiście, jest to propozycja dla osób, które posiadają odpowiednio wydajne komputery.

Kingdom Come: Deliverance to gra RPG, ale gra RPG inna od wszystkich. Dlaczego? Otóż, nie spotkamy w niej smoków czy też innych mitycznych stworów, ani nie doświadczymy w niej magii. Akcję tego tytułu osadzono bowiem w realiach historycznych, w średniowiecznej Europie, a dokładniej w XV-wiecznych Czechach. Z tego powodu ważnym aspektem gry jest realizm, o który twórcy z Warhorse Studios postanowili jak najdokładniej zadbać.

Tłem fabularnym dla Kingdom Come jest najazd na Czechy węgierskiego króla Zygmunta Luksemburskiego, który postanowił przejąć władzę w Czechach, odbierając ją z rąk swego przyrodniego brata. W związku z tymi wydarzeniami kraj ogarnęła wojenna zawierucha.

Głównym bohaterem gry jest Henryk, syn kowala mieszkającego w grodzie Skalica. Pewnego dnia wioska protagonisty została zaatakowana i zniszczona przez armię wroga, a jego rodzice – zabici. Henryk, który poprzysiągł zemstę i wypełnienie ostatniej woli ojca, został wplątany w wielką politykę i sieć intryg związanych z próbą uratowania prawowitego króla Czech – Wacława IV – oraz samego kraju.

Zachęcamy Was do przeczytania naszej recenzji Kingdom Come: Deliverance, która ukazała się w marcu.

Aktualizacja 1.4 do Kingdom Come Deliverance i darmowe DLC!

Aktualizacja 1.4 do Kingdom Come Deliverance i darmowe DLC!

Studio Warhorse udostępniło najnowszą aktualizację do gry Kingdom Come Deliverance, oznaczoną numerem 1.4. Przynosi ona łącznie kilkaset poprawek, DLC-niespodziankę oraz…

Studio Warhorse nie próżnuje. Równolegle z rozpoczęciem Świąt Wielkanocnych opublikowało ono aktualizację 1.4 do swojej popularnej gry RPG Kingdom Come: Deliverance, którą zdążyliśmy już dla Was przetestować (https://lenovogaming.pl/recenzje/39,kingdom-come-deliverance-recenzja). Łatka przynosi mnóstwo usprawnień oraz wprowadza darmowe DLC do gry, które poprawia udźwiękowienie, a także jakość grafiki. Patch pojawił się na razie jedynie w wersji dla PC. Konsolowcy poczekać muszą do przyszłego tygodnia.

Jakie zmiany przynosi aktualizacja 1.4 do Kingdom Come: Deliverance? Przede wszystkim, poprawiono ponad 200 błędów związanych przeróżnymi zadaniami, w tym te najbardziej irytujące, dotyczące questów „Dom Boży” oraz „Potężniejsze niż miecz”. Studio Warhorse dodało również możliwość zmiany fryzury. Twórcy zaszyli w grze także easter eggi w postaci wielkanocnych pisanek oraz czeskiego bicza o nazwie Pomlázka, który tradycyjnie kojarzony jest z poniedziałkiem wielkanocnym.

Dużą zmianą jest darmowe rozszerzenie HD Texture and Audio Pack, które poprawia jakość tekstur w grze oraz ulepsza udźwiękowienie. Z tekstur o wysokiej rozdzielczości skorzystają osoby dysponujące kartami graficznymi wyposażonymi w co najmniej 6 GB pamięci RAM. Paczka tekstur nie jest pobierana wraz z aktualizacją 1.4 i wymaga pobrania dodatkowych plików o rozmiarze 5.7 GB.

Kingdom Come: Deliverance – recenzja

Kingdom Come: Deliverance – recenzja

Kingdome Come: Deliverance wzięło mnie z zaskoczenia. Nie sądziłam, że niezależne studio może przygotować tak dobrą i tak rozbudowaną grę RPG. Ale czy jest to produkcja idealna? Przekonajcie się, czytając moją recenzję.

Kingdom Come: Deliverance to gra RPG, ale gra RPG inna od wszystkich. Dlaczego? Otóż, nie spotkamy w niej smoków czy też innych mitycznych stworów, ani nie doświadczymy w niej magii. Akcję tego tytułu osadzono bowiem w realiach historycznych, w średniowiecznej Europie, a dokładniej w XV-wiecznych Czechach. Z tego powodu ważnym aspektem gry jest realizm, o który twórcy z Warhorse Studios postanowili jak najdokładniej zadbać.

Tłem fabularnym dla Kingdom Come jest najazd na Czechy węgierskiego króla Zygmunta Luksemburskiego, który postanowił przejąć władzę w Czechach, odbierając ją z rąk swego przyrodniego brata. W związku z tymi wydarzeniami kraj ogarnęła wojenna zawierucha.

Głównym bohaterem gry jest Henryk, syn kowala mieszkającego w grodzie Skalica. Pewnego dnia wioska protagonisty została zaatakowana i zniszczona przez armię wroga, a jego rodzice – zabici. Henryk, który poprzysiągł zemstę i wypełnienie ostatniej woli ojca, został wplątany w wielką politykę i sieć intryg związanych z próbą uratowania prawowitego króla Czech – Wacława IV – oraz samego kraju.

Od zera do bohatera

Powodów do tego, aby nie zagrać w Kingdom Come: Deliverance nie brakuje (o tym więcej później), ale owa gra posiada jedną bardzo ważną zaletę, która sprawia, że nie można się od niej odciągnąć. Tą zaletą jest historia. Jest ona dosyć prosta i sztampowa, jednak ani przez chwilę nie nuży. Dlaczego? Między innymi dlatego, wokół kogo ta historia się obraca, a obraca się ona wokół bohatera, z którym łatwo się utożsamić. Henryk nie jest wszechwiedzącą, supersilną i nieomylną postacią. Zamiast tego mamy do czynienia z młodym synem kowala, który chciałby zobaczyć trochę świata i nauczyć się walki mieczem.

Na początku rozgrywki Henryk jest w zasadzie bezsilny w obliczu jakiegokolwiek zagrożenia i dopiero potem nabiera doświadczenia, które ułatwia mu radzenie sobie w świecie. W końcu, po śmierci rodziców w zasadzie cudem uciekł on ze Skalicy, a potem, w Ratajach, dostał się na służbę do straży miejskiej.

W Średniowieczu zajęć nie brakuje

Jak w każdej grze RPG, tak i w Kingdom Come: Deliverance kolejne wątki fabuły poznajemy, wykonując zadania główne. Tutaj są one zróżnicowane i ciekawie skonstruowane, a co więcej – towarzyszą im bardzo dobrze wyreżyserowane cutscenki. Naprawdę, aż chce się wszystkie te zadania wykonywać. Równie mocno w Kingdom Come chce się wykonywać wszelakie zadania poboczne, przy tworzeniu których deweloperom ze studia Warhorse nie brakowało wyobraźni. Dzięki nim możemy poznać niemalże wszystkie uroki życia w średniowieczu.

I zadania główne, i te dodatkowe oferują nam cały szereg wyborów. Kto powiedział, że musimy zamienić Henryka w ulubieńca całego narodu? Do różnych problemów przedstawionych w grze możemy podejść na różne sposoby. Do nas na przykład będzie należeć decyzja, czy w pewnym zadaniu kogoś spróbujemy przekonać do naszych racji pieniędzmi, przemocą, czy też słowami. Podejmowane przez nas decyzje wpływają nie tylko na relacje z innymi ludźmi czy bieg przyszłych wydarzeń, ale także na nasze umiejętności.

Skoro wspomniałam o umiejętnościach, to powiem, że jest ich naprawdę mnóstwo. Możemy rozwijać chociażby sztukę walki wręcz, strzelania z łuku, walki mieczem długim, mieczem krótkim czy innym orężem. Nie wszystkie umiejętności wiążą się jednak z walką. Możemy bowiem także nauczyć się i udoskonalić umiejętność czytania, włamywania się, skradania, zielarstwa, warzenia mikstur, a nawet… picia alkoholu. No cóż, w Kingdom Come na nudę nie można narzekać. W grze rozwijamy także kilka podstawowych atrybutów, do których zalicza się siła, zręczność, witalność i retoryka, czyli zdolność do budowania wypowiedzi. Im wyższe poziomy umiejętności i wspomnianych atrybutów zdobędziemy, tym łatwiejsza stanie się dla nas rozgrywka.

Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie

System walki w Kingdom Come jest jednym z lepszych spośród wszystkich, które dotychczas spotkałam w grach. Tutaj bowiem nie chodzi tylko o bezmyślne wymachiwanie mieczem czy pięściami. Ataki wymierzamy pod różnymi kątami, zważając na to, jak ustawiony jest przeciwnik i jak najłatwiej będzie mu nasze ataki zablokować. Przy okazji sami musimy pamiętać o defensywie. Jeśli nie będziemy stosować odpowiednich bloków, uników czy zwodów, bardzo szybko zginiemy. Oczywiście, łatwiej jest się bronić z tarczą w ręku, ale wtedy nasza moc ofensywna spada. Gdy oberwiemy bardzo mocno, możemy zacząć krwawić. Wtedy z każdą sekundą poziom naszych punktów życia będzie spadał. I nie, w tym przypadku nie zbawią nas żadne eliksiry, a przynamniej dopóki nie zakończymy pojedynku. Dopiero po nim będziemy mogli chociażby zabandażować rany, co krwawienie zatamuje.

Warto dodać, że po potyczce nasze życie nie odnowi się automatycznie. Zostanie ono na pewnym poziomie zablokowane, wraz z wytrzymałością, która określa chociażby to, przez jak długi czas możemy biec sprintem czy to, ile ataków możemy wykonać zużywając wytrzymałość całkowicie. Aby taką blokadę zdjąć, należy udać się do łaźni lub po prostu się przespać.

Im wyższy poziom umiejętności walki będziemy posiadać, tym więcej sztuczek, w tym kombinacji ataków, będziemy mogli podczas bitew wykorzystać. Na szczęście, te umiejętności możemy trenować na specjalnych arenach, gdzie mistrzowie miecza uczą nas nowych ruchów, pojedynkując się z nami z użyciem drewnianej broni.

Realizm, realizm i jeszcze raz realizm

Jak już wspomniałam, twórcy Kingdom Come postawili w swej grze na realizm. Dlatego też Henryk musi na przykład jeść i spać. Bez odpowiednich zapasów jedzenia możemy doprowadzić do śmierci głodowej bohatera, ale jeśli spożyjemy żywność przeterminowaną, ten się zatruje. Jeśli natomiast doprowadzimy go do granic senności, Henryk zacznie mrużyć oczy czy kiwać się. W takim stanie postać ma trudności na przykład ze skuteczną walką.

Realizm przejawia się także w wielu innych aspektach gry. Na przykład, jeśli udamy się do miasta w brudnych czy zakrwawionych ubraniach, strażnicy mogą zechcieć nas przeszukać. Taki sam stan sprawi, że mieszkańcy będą odczuwać w naszym towarzystwie niepokój. Co więcej, jeżeli popełnimy jakieś przestępstwo w danym mieście i będą przy nim świadkowie, nasza reputacja w tym mieście spadnie. Możemy pójść nawet do więzienia.

Ale czy z realizmem można przesadzić? Kiedy kończy się realizm, a zaczyna niepotrzebne utrudnianie rozgrywki? Zdecydowanie wtedy, gdy grę można zapisywać ręcznie tylko przez pójście spać bądź wypicie specjalnego, kosztownego trunku – zbawiennego sznapsa. Na szczęście, niedawno Kingdom Come: Deliverance otrzymało patch 1.3, który wprowadził opcję „Zapisz i Wyjdź”.

Oczywiście, realizm nie jest niczym złym. Między innymi dzięki niemu Kingdom Come ma wysoką wartość edukacyjną. Za sprawą gry możemy zobaczyć na przykład, jak wyglądały stroje czy budynki w epoce średniowiecza lub dowiedzieć czegoś o historii Czech. Co ciekawe, w produkcji umieszczono coś, co nazwano kodeksem, a co jest zbiorem chociażby wartościowych informacji na temat historycznych bitew, czy postaci.

Czechy są piękne, ale…

No właśnie… ale. Pod względem graficznym Kingodom Come wypada całkiem nieźle. Postaci, budowle czy wyposażenie zaprojektowano dosyć szczegółowo, ale tak samo dobrze nie prezentują się drzewa czy trawa. Na dodatek, często tekstury poszczególnych obiektów wczytują się bardzo długo. Problem ten najłatwiej jest zauważyć w miastach, gdzie często dość dużo czasu potrzeba na pojawienie się wszystkich NPC czy ścian budynków. Na szczęście, wszystko to rekompensują ładne krajobrazy.

Dużo lepiej moim zdaniem w Kingdom Come wypada oprawa dźwiękowa. Muzyka towarzysząca wizytom w karczmie sprawia, że aż chciałoby potańczyć się w rytm średniowiecznej muzyki, natomiast szum drzew i odgłosy ptaków w dziczy koją wszelkie nerwy. Pobyt w czeskich lasach w grze może być bardzo miłym doświadczeniem… o ile w jego trakcie nie natraficie na bandytów.

Błąd błędem błędy pogania

Wcześniej napisałam, że powodów do tego, aby nie zagrać w Kingdom Come nie brakuje. Te powody to głównie… ogrom błędów. Wiele z nich niejednokrotnie kończy się koniecznością wyłączenia i ponownego włączenia gry, a co za tym idzie – utraty jakiejś części postępów. Niemniej, bardzo dobrą wiadomością jest to, że przytoczony już przeze mnie patch o numerze 1.3 wiele z nich wyeliminował.

Mimo wprowadzonej aktualizacji w grze dalej kuleje jednak optymalizacja. Powiedziałam już o długości wczytywania się tekstur, ale nie wymieniłam jeszcze problemu, jakim są ekrany ładowania. Te spotkamy przy próbie rozpoczęcia jakiejkolwiek rozmowy czy włączaniu mapy, a zawsze trwają one kilka sekund. Trudno się do nich przyzwyczaić.

Czy Kingdom Come: Deliverance jest warte swojej ceny?

Mimo omówionych bolączek uważam, że Kingdom Come: Deliverance jest naprawdę bardzo dobrą grą, która wciąga na długie godziny i gwarantuje świetną zabawę. Poza tym, z każdą kolejną aktualizacją powinna stać się ona jeszcze lepsza. Jasne, 215 złotych jak za grę niezależną to dużo, ale i tak wydaje mi się, że kupując Kingdom Come nie wyrzucicie pieniędzy w błoto.

Patch 1.3 do Kingdom Come: Deliverance ponownie opóźniony

Patch 1.3 do Kingdom Come: Deliverance ponownie opóźniony

Niestety mamy bardzo złe wieści dla osób wyczekujących dużego patcha do Kingdome Come: Deliverance. Jego premiera została niespodziewanie opóźniona.

Kingdom Come: Deliverance to najbardziej realistyczna z wszystkich dotychczasowych gier RPG, osadzonych w realiach średniowiecznej Europy. Niestety, największym mankamentem produkcji Warhorse Studios jest rażąca liczba błędów, które często uniemożliwiają komfortową zabawę.

Kiedy pojawi się patch do Kingdom Come: Deliverance?

Niestety, trudno jest określić precyzyjną datę. Poprawka oznaczona numerem 1.3 miała zostać udostępniona pierwotnie w zeszłym tygodniu. Jej debiut odsunięto później na ten tydzień, a teraz Warhorse Studios informuje, że nie jest w stanie sprecyzować daty premiery aktualizacji.

Twórcy skądinąd bardzo wciągającej i satysfakcjonującej gry wtłumaczą się, że „premiera patcha zależy od wielu czynników”. Rozumiemy to i kibicujemy, ale…

Nie ukrywamy, że czekaliśmy na udostępnienie patcha do gry Kingdom Come: Deliverance przed opublikowaniem jej recenzji na łamach naszego serwisu bardzo długi czas. Od premiery Kingdom Come: Deliverance minął już niemal miesiąc. Ekipa Warhorse Studios nie pozostawia nam wyboru: dłużej czekać nie możemy. Recenzja Kingdom Come: Deliverance w serwisie lenovogaming.pl ukaże się jeszcze w tym tygodniu.

Jeśli do tego czasu nie ukaże się wyżej wymieniona łatka, to ostrzegamy: będziemy bezlitośni! 😉