Recenzja gry Sea of Thieves – te morza są puste
Nie ma co ukrywać. Tak jak wiele innych osób z niecierpliwością czekaliśmy na premierę Sea of Thieves – gry, która obiecywała możliwość wcielenia się w morskich rozbójników rodem z Piratów z Karaibów. Czy warto ją jednak wypróbować? Jak wiele możliwości tak naprawdę w niej mamy? Dowiedzcie się z naszej recenzji.
Sea of Thieves to przygodowa gra koncentrująca się na kooperacji, którą osadzono w otwartym świecie. Świat ten pełen jest piratów, a także wysp do zbadania. Na wyspach można zarówno znaleźć skarby, jak i trafić na śmiertelne niebezpieczeństwa. Produkcję stworzyło studio Rare, które odpowiada między innymi również za słynną serię Donkey Kong.
W Sea of Thieves wcielamy się oczywiście w piratów. Jako ci korsarze możemy eksplorować świat, poszukując skarbów poukrywanych na lądzie i pod wodą. Podczas wypraw mamy również wiele okazji, aby powalczyć z potworami czy innymi piratami, na przykład podczas bitew morskich. Całość okraszono kreskówkową oprawą graficzną, która podkreśla poczucie humoru, z jakim potraktowano klasyczne opowieści o piratach.
Na samym początku nie jest kolorowo
Jak to często bywa w grach, tak i w Sea of Thieves naszą przygodę rozpoczynamy, tworząc własną postać, a w tym przypadku – pirata. No i cóż, jest to pierwszy element w grze, który zawodzi. Nie uświadczymy tu bowiem systemu tworzenia bohatera z prawdziwego zdarzenia, a przynajmniej na razie. Zamiast tego przed naszymi oczami pojawia się grupa losowo wygenerowanych piratów, z której mamy wybrać jednego. Jeżeli z danej grupy nikt nam się nie podoba, możemy wygenerować kolejną. Naprawdę nie rozumiem idei stojącej za tym pomysłem.
Zaraz po stworzeniu pirata mamy w grze do czynienia z koniecznością dokonania kolejnego wyboru – tym razem naszego statku. Niestety, i w tym przypadku można się rozczarować. Opcje są bowiem tylko dwie. Pierwsza to duży trójmasztowiec, na którym zmieści się do czterech graczy – galeon, a druga to slup – mały statek dla jednego lub dwóch graczy. Co z fregatami, brygantynami czy szkunerami?
Po wybraniu statku nie pozostaje nam nic innego jak rozpoczęcie rozgrywki. Po kliknięciu przycisku „Set sail” lądujemy w karczmie na wyspie, przy której zacumowany jest nasz statek. Przed ruszeniem w otwarte morze możemy udać się do przedstawicieli trzech frakcji – Merchant Alliance, Order of Souls lub Gold Hoarders, aby odebrać od nich zadania (które początkowo są darmowe), bądź po prostu udać się w podróż w wybrane miejsce.
Być może zauważyliście, że do tej pory nie wspomnieliśmy o żadnym samouczku w grze. Dlaczego? Otóż, po prostu go w niej nie ma. Byłoby to zrozumiałe, gdyby sterowanie i wszystkie inne mechaniki w Sea of Thieves były intuicyjne, ale nie są. Wszystkiego musimy dowiadywać się zatem metodą prób i błędów, bądź z Internetu (no, może poza tym, jak otworzyć ekwipunek). Nam na przykład trochę czasu zajęło nam dotarcie do tego, że po odebraniu questa możemy nacisnąć przycisk E, a następnie wybrać kartkę z danym zadaniem, aby sprawdzić, na czym ma ono dokładnie polegać. Ciekawe, co jeszcze musimy odkryć.
Żegluga jest jedną z przyjemniejszych części Sea of Thieves, do czasu
Sea of Thieves to gra o piratach, a co piraci robili poza łupieniem, plądrowaniem, piciem rumu i śpiewaniem szant? Oczywiście żeglowali. Dlatego też żegluga jest ważnym elementem gry. Trzeba przyznać, że twórcy do pracy nad nim się przyłożyli.
Tutaj pływanie statkiem nie jest w żaden sposób zautomatyzowane. Trzeba własnoręcznie podnosić kotwicę, rozkładać żagiel, ustawiać go w odpowiednim kierunku w stosunku do wiatru, trzymać ster czy nawet ustalać kurs. Nie możemy skorzystać nawet z żadnej mini mapy – do naszej dyspozycji jest tylko mapa położona na stole w kajucie kapitana oraz kompas. Wszystko to sprawia, że kooperacja w Sea of Thieves jest bardzo przyjemna. Gracze mogą dzielić się obowiązkami i wzajemnie uzupełniać. Jedna osoba może trzymać ster, druga zajmować się żaglami czy kotwicą, trzecia ustalać kurs, a czwarta siedzieć w gnieździe i wypatrywać statków innych graczy na horyzoncie. Opanowanie tego wszystkiego daje ogromną satysfakcję. Niemniej jednak, z drugiej strony sprawia, że samotny graczy, który chciałby popływać sam, się w Sea of Thieves po prostu nudzi.
Warto dodać, że na morzu możemy spotkać statki innych graczy i wziąć udział w bitwach morskich. Te są niezwykle emocjonujące. Podczas ich trwania mamy bowiem jeszcze więcej do zrobienia niż zwykle. Część załogi musi strzelać kulami armatnimi w przeciwników, ktoś inny manewrować statkiem, a jeszcze inna osoba łatać ewentualne dziury powstałe w kadłubie i wylewać wiadrem wodę, która przedostała się pod podkład.
Żegluga w grze studia Rare jest przyjemna także za sprawą klimatu jaki tworzą obijające się o kadłub fale i wiatr dmuchający w żagiel. Jednak wszystko co piękne z czasem się kończy i…
…na lądzie magia znika
Jak się okazuje, świat Sea of Thieves jest zadziwiająco pusty. Na wielu wyspach nie znajdziemy absolutnie, ale to absolutnie niczego ciekawego. Jedyne co na nich możemy podziwiać to drzewa, krzewy, skały i może kilka losowo rozrzuconych beczek. Tylko niektóre postanowiono wzbogacić o struktury przykuwające uwagę podróżników.
Wymienione wcześniej zadania otrzymywane od frakcji rozgrywają się zawsze według trzech scenariuszy – albo musimy złapać jakieś zwierzę, albo znaleźć skrzynię ze skarbem, albo zabić szkielety w danym miejscu i dostarczyć do odpowiedniej osoby ich czaszki. Na tym kończą się aktywności będące do naszej dyspozycji. Dość mało ich, nieprawdaż?
Wszystko to sprawia, że mimo przyjemności płynącej z żeglowania Sea of Thieves szybko zaczyna się nudzić. Zadania są powtarzalne, na poszczególnych wyspach spędza się dosłownie po kilka chwil, a czas potrzebny do podróżowania między nimi jest dość długi. Co więcej, spotkamy na nim tylko jeden rodzaj przeciwników. Są nimi tylko i wyłącznie szkielety. Na morzu możemy natrafić jeszcze na Krakena, ale nie jest o to łatwo, a z resztą mowa tylko o ogromnych mackach i niczym więcej.
Na domiar złego, w Sea of Thieves nie ma żadnej fabuły, żadnej kampanii, czy wyraźnego celu. To chyba największa wada tej gry. Dodatkowo, w grze nie umieszczono systemu rozwoju postaci. Przypomnijmy, że premierę tytułu wielokrotnie przekładano. Co twórcy robili podczas tych wszystkich lat produkcji? My nie mamy pojęcia.
Zdobyliśmy wszystkie skarby świata – i co teraz?
Jak już wspomnieliśmy, w Sea of Thieves nie ma wyraźnego celu. Za wykonane zadania zdobywamy złoto i reputację. A po co nam to złoto i ta reputacja? Złota potrzebujemy do kupowania fajniejszych elementów kosmetycznych, a reputacji, żeby odblokowywać u sprzedawców… fajniejsze elementy kosmetyczne (bronie, ubrania, instrumenty, części statków). Dzięki wyższej reputacji otrzymujemy również dostęp do nowych (ale podobnych do poprzednich) zadań, które możemy realizować po to, aby… zdobywać jeszcze więcej złota i jeszcze fajniejsze elementy kosmetyczne. A po co to wszystko? Żeby bajerować, ehm…. żeby imponować innym graczom. Koło się zamyka.
Jak widać, wykonywanie zadań w Sea of Thieves w zasadzie do niczego nie prowadzi, a wirtualne skarby w grze nie mają w zasadzie żadnej wartości. Nowe bronie to przecież tylko błyskotki, które nie dodają nam siły ataku. Analogicznie jest w przypadku innych elementów, które możemy kupić. W ogóle nie wpływają one na późniejszą rozgrywkę.
Przynajmniej oczy i uszy mają się czym nacieszyć
Sea of Thieves obecnie nie posiada zbyt wielu mocnych stron, ale jedną z nich z pewnością jest oprawa wizualna. Humor umieszczony w grze oraz lekki ton zabawy jest przez kreskówkową grafikę bardzo dobrze podkreślany. Egzotyczne wyspy są kolorowe i bujne, a postaci spotykane w grze po prostu wyjątkowe. Na największą pochwałę zasługuje jednak to, co możemy podziwiać na morzu. Zmieniające się warunki pogodowe naprawdę świetnie odwzorowano. Może sztormy w prawdziwym życiu nie są niczym przyjemnym, ale w tej grze przyjemnie się na nie patrzy.
Przyjemnie patrzy się także na wszystko to, co twórcy gry umieścili pod wodą – wraki statków, rafy koralowe, podwodne rośliny, i nie tylko. Przy okazji warto wspomnieć o realistycznej mechanice pływania, wykonanej dużo lepiej niż w wielu innych grach. Tutaj pływanie po prostu nie jest toporne, a zarazem gwarantuje odpowiednią porcję realizmu.
Równie dobrze w Sea of Thieves zrealizowano oprawę dźwiękową. To właśnie muzyka w grze najbardziej przyczynia się do tego, że posiada ona klimat rodem z Piratów z Karaibów. Co ciekawe, tytuł ten oferuje możliwość wyciągnięcia z ekwipunku, w dowolnym momencie, instrumentu – liry korbowej czy koncertyny – i zagrania na nim skocznej żeglarskiej melodii.
Od razu widać, że Sea of Thieves to produkt niedopracowany
Myśleliście, że wymieniliśmy już wszystkie wady gry studia Rare? Jeśli tak, to byliście w ogromnym błędzie. Do niedoboru zawartości i innych bolączek można doliczyć jeszcze wiele grzechów. Wśród nich są liczne błędy, które prowadzą do rozłączania się z grą i utratą zdobytych skarbów. Dodatkowo, wiele razy zdarzało nam się trafić na lagujące serwery, na których rozgrywka była po prostu nieprzyjemna.
Teraz spróbujcie zgadnąć, ile Sea of Thieves kosztuje. 180 zł? 200? Nie i nie. Za tą grę zarówno w wersji na Xboxa One, jak i na PC musimy zapłacić 250 zł. Tak, 250 zł. Dla nas jest to wręcz niewyobrażalne, zwłaszcza że gra nie oferuje wiele.
Osobno muszę skrytykować oprogramowanie, z pomocą którego Sea of Thieves pobiera się i instaluje na komputerach osobistych – Microsoft Store. Nawet nie myślcie o tym, żeby po rozpoczęciu pobierania gry to pobieranie przerwać, a następnie wyłączyć komputer. Istnieje spore ryzyko, że po uruchomieniu go wszystko będziecie musieli pobrać od nowa, ze względu na błąd o numerze 0x80070005. My natrafiliśmy na niego nie raz, a dwa razy. Co więcej, już po pobraniu całej zawartości mieliśmy do czynienia po raz kolejny z tym samym błędem, mimo że komputera w trakcie pobierania nie wyłączaliśmy. Na szczęście udało się nam ten problem rozwiązać, korzystając z TEJ porady.
Na temat Sea of Thieves nie można powiedzieć niczego innego niż to, że tej gry do ideału brakuje naprawdę, ale to naprawdę wiele. Posiada ona solidne fundamenty, a są nimi chociażby system żeglugi i kooperacji czy oprawa audiowizualna, ale… to tylko fundamenty. W zasadzie, Sea of Thieves nadal nie wyszło z wersji beta. Aby gra mogła tego dokonać, twórcy muszą się jeszcze sporo napracować.