5 gier, w które musisz zagrać, jeśli podoba Ci się Elden Ring

5 gier, w które musisz zagrać, jeśli podoba Ci się Elden Ring


Ukończyłeś już Elden Ring i czujesz niedosyt? A może nie możesz napatrzyć się na gameplaye
znanych streamerów i chciałbyś pograć w podobną, ale tańszą grę? Mamy coś dla Ciebie. Oto
krótkie zestawienie produkcji podobnych do Elden Ring od strony mechaniki walki lub
charakterystycznego sposobu eksploracji świata i odkrywania fabuły. Gotowi? No to lecimy!
The Legend of Zelda: Breath of the Wild

Zaczynamy od propozycji, która zapewne u wielu z Was wywoła zaskoczenie lub prostesty. No bo jak
to porównywać karcącego graczy za każdy błąd w potyczce Elden Ringa do kolorowego, uroczego
wręcz przeboju z konsoli Nintendo Switch? The Legend of Zelda: Breath of the Wild i Elden Ring mają
ze sobą wiele wspólnego i wie to każdy, kto zagrał już w oba te tytuły. Chodzi o specyficzne podejście
twórców do eksplorowania wirtualnej krainy.



W The Legend of Zelda: Breath of the Wild nikt nie prowadzi gracza za rączkę przez otwarty świat. Od
samego początku nie za bardzo wiadomo o co chodzi, a gracze muszą odkrywać nie tylko fabułę, ale
też poznawać samodzielnie wszystkie najważniejsze mechaniki gier. Od razu mogą pójść w niemal
dowolne miejsce na mapie, co nie zawsze jest rozsądne ze względu na czających się tam
przeciwników. Jeśli urzekł Cię świat Elden Ring, prawdopodobnie urzeknie Cię ten w Zeldzie.
Sekiro: Shadows Die Twice

Tak, tak. From Software potrafi robić wymagające gry, które nie są osadzone w świecie
charakterystycznym dla serii Dark Souls. Zdziwieni będą tylko Ci, którzy nie słyszeli jeszcze o Sekiro:
Shadows Die Twice lub nie wiedzą, że wyprodukowało i wydało go właśnie to studio. Ta skradankowa
gra akcji osadzona jest w alternatywnej wersji XVI-wiecznej Japonii, gdzie fantastyka miesza się z
realizmem.


Jasne, wiele walk można pominąć, ale da się to robić również w Elden Ringu. Pytanie brzmi: po co.
Oprócz i tak wymagających i często irytujących zwykłych przeciwników staniecie tu w szranki z
mniejszymi i większymi bossami, którzy napsują Wam nerwów przez wiele wieczorów. W Sekiro
bardzo ważny jest system parowania ciosów – właściwie wykorzystywany skraca nawet najtrudniejsze
walki do minimum. Co istotne: fabuły nie trzeba tu specjalnie odkrywać.
The Surge 2

Pamiętam jeszcze jak recenzowałam The Surge 2, nie znając w zasadzie w ogóle części pierwszej. Nie
powiem, produkcja okazała się dla mnie niemałym wyzwaniem, bowiem należało się tu uczyć
pojedynków z niemal każdym przeciwnikiem. Setting w klimacie science-fiction mocno odbiega od
realiów fantasty cechujących większość soulslike’ów.

Dzieło studia Deck 13 to TPP pozwalający przemierzać rozległe lokacje i eksterminować oponentów
za pomocą broni białej, wspieranej przez futurystycznego drona bojowego. Kluczowe jest taktyczne
podejście, obserwowanie zachowań wrogów i kontrowanie ataków. Ciekawostkę stanowi system
celowania w określone części ciała przeciwników, aby pozyskiwać z nich po walce cenne elementy.
Demon’s Souls

Jeżeli macie możliwość zabawy na PlayStation 5, koniecznie sięgnijcie po Demon’s Souls, czyli grę
stanowiącą remake produkcji będącej protoplastą całej serii Dark Souls. Wersję od Bluepoint Games
stworzona stworzono z myślą o konsolach nowej generacji, co znajduje odzwierciedlenie w pięknej
oprawie graficznej.


W tym RPG akcji odwiedzicie ponurą krainę w królestwie Boletaria, gdzie demony pożarły dusze
zamieszkujących ją ludzi. Zadaniem gracza jest powstrzymanie monstrów przed rozprzestrzenieniem
się na resztę regionów świata. Do wyboru graczy oddano dziesięć unikalnych klas postaci o
unikalnych zdolnościach. Demon Souls jest piekielnie trudną produkcją – gdy postać kierowana przez
gracza zginie, pomniejsi wrogowie odżywają. Gdy zginie drugi raz, nie odzyska niewykorzystanych
dusz.
Trylogia Dark Souls

Na koniec propozycje najbardziej oczywiste i z pewnością najtańsze. Dark Souls z 2011 roku, Dark
Souls II z 2014 roku i Dark Souls III z 2016 roku da się kupić za bezcen, co jest ich niezaprzeczalnym
atutem na tle pozostałych gier z tego zestawienia. Jasne, wspominane tu Soulsy nieco zestarzały się
od strony graficznej, ale wciąż są niemal tak samo świeże od strony mechanicznej.


Nie ma tu może finezji i dopracowania detali znanych z Elden Ringa, ale hej! Klasyki wypada znać. Co
najważniejsze: nadal rzucają przed grającymi tak samo duże wyzwanie, jak lata temu w momencie debiutu.

Sekiro: Shadows Die Twice – recenzja

Sekiro: Shadows Die Twice – recenzja

Sekiro: Shadows Die Twice to w ostatnich tygodniach tytuł najczęściej wymieniany jako murowany faworyt do zgarnięcia największej ilości wyróżnień dla najlepszej gry tego roku. Nowy action RPG twórców Dark Souls i Bloodborne jest jedną z najwyżej ocenianych produkcji ostatnich lat. Dlaczego?

Nie graliście nigdy w żadną grę z serii Dark Souls? To nic, jeszcze przyjdzie na to czas! Lepiej sięgnijcie po nową produkcję studia From Software, które oprócz „Soulsów” ma w swoim portfolio także kultowe Bloodborne. Mowa o Sekiro: Shadows Die Twice, czyli grze akcji, która od dnia swojej premiery bije rekordy sprzedażowe na całym świecie, zachwycając miliony graczy oraz dziesiątki recenzentów. W czym tkwi fenomen Sekiro: Shadows Die Twice?

Powiedzmy sobie wprost: to mogło się nie udać. Podobnie jak wielu innych graczy nie byłam przekonana do świata przedstawionego w grze Sekiro i osadzenia wszystkiego w XVI-wiecznym Kraju Kwitnącej Wiśni. Japonia ciekawi mnie może od strony kulinarnej, ale samuraje? Powiedzmy, że preferuję słowiańskiego Wiedźmina. Tymczasem studio From Software udowodniło mi i tysiącom sceptyków, że dobra gra jest dobra, niezależnie od podejmowanej tematyki. Jakkolwiek nie odpychałoby Was osadzenie Sekiro: Shadows Die Twice w odległych nam, Europejczykom realiach, to po kilku godzinach spędzonych z grą z pewnością docenicie to, jak świetnie ją zrealizowano.

Gracze wcielają się w postać shinobi, japońskiego wojownika, który dopuścił do porwania swego pana. Dążąc do uwolnienia go z rąk Klanu Ashina dowiadujemy się o drzemiącej w nim tajemnej mocy. Historię poznajemy nie tylko dzięki dobrze odegranym cutscenkom, ale także za sprawą dokładnej eksploracji świata gry. Ten jest wielopoziomowy, co zachęca nie tylko do zgłębiania jego tajemnic, ale też jeszcze dokładniejszego planowania ataków. Główną osią Sekiro: Shadows Die Twice jest walka. Wymagająca walka.

Jeśli słyszeliście cokolwiek o serii Dark Souls, to na pewno były to opinie, że to szalenie trudne gry. System walki w Sekiro: Shadows Die Twice jest również wymagający, ale trudno go nazwać skomplikowanym. To bardziej coś w stylu „easy to learn, hard to master”. Możecie młócić swojego przeciwnika kataną, zadając mu stopniowo obrażenia, ale życzę Wam powodzenia w trakcie walki z dwoma lub trzeba wrogami. O wiele skuteczniejszy jest wykonany w dobrym tempie unik lub blok i szybka kontra, pozwalające zabić większość przeciwników jednym, dobrze wymierzonym ciosem. Tu niespodzianka – nie każdy atak da się zablokować lub odbić, więc należy reagować dynamicznie na wydarzenia na ekranie. Premiowane są również ataki z zaskoczenia, które pozwalają jeszcze bardziej skrócić czas walki. Sekiro: Shadows Die Twice to RPG akcji i występują tu wszystkie charakterystyczne dla najlepszych tego typu gier elementy – z walkami z wymagającymi bossami na czele. Sekiro to gra bardzo wymagająca, a niektóre sekwencje mogą wydawać się niemalże niemożliwe do przejścia. Wyboru poziomu trudności nie ma – bo nie i już. W dobie gier wyświetlających komunikaty w stylu „press F to pay respects” to z jednej strony miły powiew świeżości, z drugiej… czy gry nie powinny bawić, zamiast frustrować? Tutaj frustracja może Wam towarzyszyć całkiem często!

Śmierć to coś, co w Sekiro występuje powszechnie. Nie mówię tu tylko o odsyłaniu oponentów na drugą stronę, ale także sytuacjach, w których to wam powinie się noga. O to nie jest trudno, bo czasem dwa ciosy ze strony wroga zakończą żywot waszej postaci. Gdy główny bohater zginie, gra stawia przed graczem wybór: śmierć permanentna i wczytanie ostatniego punktu kontrolnego lub wskrzeszenie z połową paska zdrowia. Decyzja nie zawsze jest oczywista, bowiem punkty autozapisu rozsiane są dość gęsto, a wskrzeszenie niesie ze sobą określone konsekwencji. Te wpływają na przykład na świat gry i czasem nawet zablokują wybrane opcje rozmów z wybranymi postaciami niezależnymi. Ze wskrzeszenia można skorzystać dwukrotnie w trakcie jednej walki.

SEKIRO: SHADOWS DIE TWICE – CO JESZCZE POWINNIŚCIE WIEDZIEĆ O GRZE?

Ile jest RPG w Sekiro: Shadows Die Twice? Cóż, moim zdaniem produkcji bliżej do gry typu action adventure, niźli action RPG. Jedynymi współczynnikami są tu siła i witalność, a więc w ręce graczy nie oddaje się możliwości tworzenia skomplikowanych buildów. Rozwijać można także kilka drzewek umiejętności (aktywnych i pasywnych) oraz broni i gadżetów. Umiejętności postaci poprawia się zdobywając punkty doświadczenia, natomiast broń i gadżety ulepsza się płacąc za nie odpowiednimi materiałami pozyskiwanymi z wrogów.

Ashina to otwarty świat, dający graczom możliwość w miarę swobodnej eksploracji na danym etapie gry. Możliwości zwiedzania pięknej krainy zwiększa dodatkowo linka z hakiem, która pozwala Wilkowi dostawać się w miejsca z pozoru niedostępne. Drzewa, dachy budynków i inne konstrukcje stanowią często doskonały punkt obserwacji i wyjścia do ataku z ukrycia i powalenia przeciwnika jednym ciosem. Oczywiście należy uważać, bowiem pewnych wrogów po prostu warto unikać do momentu, w którym postać nabierze większych umiejętności, a gracz nauczy się z czasem efektywniej walczyć. Nie brakuje lokalizacji ukrytych, ciekawych sekretów i dość niespodziewanych easter eggów.

Sekiro: Shadows Die Twice od strony graficznej nie prezentuje się tak fenomenalnie jak choćby Metro Exodus, ale w zamian otrzymujemy o niebo lepszą optymalizację. Oprawa wizualna dzieła From Software zasługuje na czwórkę z plusem. Ładnie zaprojektowany świat gry z doskonale prezentującymi się niektórymi jego elementami (ogień!) sprytnie maskuje drobniutkie mankamenty. Roślinność nie wygląda imponująco, rozdzielczość tekstur nie wysadza z butów, a to co widzimy na ekranie zdaje się zlewać czasem w jedną szaro-burą całość. Jest to także zasługa specyficznej, jesienno-depresyjnej prezentacji świata gry, która jest jednak zabiegiem celowym. Na tle grafiki wzorcowo prezentuje się udźwiękowienie. Kwestie wypowiadane przez aktorów w języku japońskim przepełnione są emocjami, odgłosy toczonych walk potrafią wprawić w trans bitewny, a muzyka… cóż, polecamy posłuchać na YouTube.

Jedynym poważnym mankamentem produkcji, nie będącym jednak usterką występującą często, wydaje się praca kamery. Ta przywodzi czasem na myśl konsolowe produkcje z lat 90′. Klasycznie, kamera nie radzi sobie głównie w ciasnych pomieszczeniach i nie raz w trakcie walki potrafi spłatać figla, który kończy się śmiercią głównego bohatera.

Dark Souls na sterydach? Sekiro: Shadows Die Twice to coś więcej! Nowa gra od From Software trzyma w napięciu od początku do końca i zapewnia dziesiątki godzin wciągającej zabawy. Angażujący i wymagający system walki, świetnie zaprojektowane poziomy i konieczność wykazywania się sprytem niemal na każdym kroku to tylko niektóre z długiej listy zalet Sekiro. Nie jesteście przekonani do japońskiego klimatu gry? Zupełnie niesłusznie, bowiem produkcja poprowadzona jest w iście hollywoodzkim stylu. To z pewnością jedna z najlepszych gier swojego gatunku. Nasza ocena, oceny innych redakcji oraz milionów graczy mówią chyba same za siebie.

Mocne strony:Słabe strony:
Świetny system walki
Ciekawy świat warty eksploracji
Grafika na dobrym poziomie
Doskonała optymalizacja gry
Wciągająca fabuła
Rewelacyjna gra aktorska i narracja
Momentami zła praca kamery

Ocena ogólna: 9,5