Najnowszy dodatek do World of Warcraft jest dostępny już od dłuższego czasu, ale mimo to wielu z Was wciąż może się zastanawiać czy warto go wypróbować. Wiecie co? Tak, warto to zrobić, nawet jeśli nie jesteście przesadnie zainteresowani rozgrywką wieloosobową. Już wyjaśniam, dlaczego.
W World of Wacraft niewątpliwie gra pewien odsetek młodych graczy. Zdecydowana większość graczy tego MMO to jednak te osoby, które wraz z tą grą dorosły, porzuciły szkołę na rzecz pracy, a nawet stały się rodzicami. Z własnego doświadczenia wiem, że takie osoby często już po prostu nie mają czasu, by godzinami spędzać czas w rajdach z innymi graczami, czy tkwić po 20-40 minut bez przerwy w podziemiach Mythic+. Dlatego rozgrywka w WoWie mogła być dla nich na przestrzeni ostatnich lat bardzo frustrująca.
Na ratunek przychodzi najnowsze rozszerzenie do World of Warcraft, czyli The War Within. Jest to bowiem rozszerzenie, które przynosi całe mnóstwo nowych systemów dedykowanych samotnym graczom, cierpiącym na niedobór wolnego czasu. Na wstępie powinniście też jednak wiedzieć, że The War Within to rozszerzenie ciekawe pod względem fabularnym. Jego fabuła obraca się bowiem wokół postaci Xal’atath, znanej również jako Ostrze Czarnego Imperium lub Heroldka Pustki (ang. Blade of the Black Empire, Harbinger of the Void). Ta tajemnicza istota przez wieki była zamknięta w rytualnym ostrzu, a w ostatnim czasie, kiedy została uwolniona, sprzymierzyła się z Iridikronem i z jego pomocą zdobyła artefakt zwany Mrocznym Sercem. Potem udała się do Khaz Algar i sprzymierzyła się z nerubianami z Azj-Kahet, by utworzyć nową armię i posiąść Duszę Świata Azeroth, by sprowadzić na ten świat wiekuistą ciemność.
W ramach rozszerzenia my także udajemy się do Khaz Algar, by spróbować Xal’atath powstrzymać, odwiedzając przy okazji nowe krainy i zdobywając nowych sprzymierzeńców.
Świat, który robi wrażenie
Khaz Algar to naprawdę piękna i zróżnicowana kraina. Składa się ona z wyspy Dorne oraz trzech podziemnych obszarów. Obszary te są bardzo duże i wypełnione treściami po brzegi. Ponadto nie brakuje w nich pięknych widoków. Na szczególną uwagę zasługuję Hallowfall, natomiast pozwólcie, że umożliwię Wam samemu odkryć, dlaczego.
Co ważne, mimo że trzy nowe regiony umieszczone są pod ziemią, nigdy nie czułam się w nich klaustrofobicznie. Sufit jest bowiem umieszczony w każdym z nich bardzo wysoko. Z resztą, ich stylistyka także odgrywa w tej kwestii rolę.
Nowe regiony w World of Warcraft nie obeszłyby się rzecz jasna bez mnóstwa nowych NPCów. W obszarach tych możemy trafić na wiele barwnych postaci, będących reprezentantami nowych sił dodatku. Na początku trafiamy na nową rasę Earthen, ale moim zdaniem Blizzard zrobił najlepszą robotę w przypadku frakcji Arathi oraz mieszkańców Azj-Kahet.
Fabularnie jest więcej niż dobrze
The War Within stawia naprawdę duży nacisk na opowiadanie historii, nie tylko tych większych, ale i mniejszych. Blizzard zadbał bowiem o to, aby i nowa kampania fabularna była ciekawa i wciągająca, a jednocześnie skonstruował bogatą siatkę zadań pobocznych, które uzupełniają „lore” nowych obszarów wprowadzonych w dodatku i ich mieszkańców. Te zadania poboczne pozwalają też dokładniej poznać szereg nowych bohaterów, którzy odgrywają istotną rolę w samej kapanii.
W moim odczuciu przynajmniej na razie historia opowiadana tu przez Blizzarda jest bardziej interesująca i spójniejsza niż w dwóch ostatnich rozszerzeniach. Podczas zabawy chce się bowiem śledzić poczynania zarówno tych złych, jak i dobrych postaci. Osobiście jestem bardzo ciekawa, gdzie zabierze nas The War Within, wraz z pozostałymi dwoma dodatkami, które mają wchodzić w skład Sagi Dusz Świata.
Rozgrywka i endgame, przy którym chce się zostać na trochę dłużej
Pod wieloma względami rozgrywka w The War Within nie różni się mocno od tego, z czym mieliśmy do czynienia w ostatnich rozszerzeniach. Dalej polega ona bowiem na wykonywaniu kolejnych questów (a potem też World Questów), eksploracji świata, a także walce w podziemiach. Blizzard wprowadzał kilka nowych typów zadań, ale są one raczej rzadkością. Dobra wiadomość jest jednak taka, że obszary dodatku od początku możemy błyskawicznie przemierzać latając, ale co ważne, Dragonflying został zamieniony na Skyriding i można korzystać z niego nie tylko na smokach, ale i pozostałych latających mountach. Jeśli jednak tego chcemy, w grze możemy aktywować też klasyczne pasywne latanie.
W The War Within najbardziej cieszy to, że gra otrzymała nowy typ endgame-owej rozgrywki. W ramach endgame’u możemy już nie tylko raidować, pokonywać kolejne poziomy trudności podziemi Mythic+, czy brać udział w rankingowych rozgrywkach PvP, ale też pokonywać tak zwane Delvy (ang. Delves). Delvy to w zasadzie mini podziemia, do których można udawać się samodzielnie lub w maksymalnie 5-osobowej grupie.
W Delvach świetne jest właśnie to, że można grać w nie samodzielnie, bez stresu o to, że ktoś zaraz wyjdzie z naszej grupy, albo zacznie się wobec nas toksycznie zachowywać. Kolejną ich zaletą jest natomiast, że można je kończyć w 15-20 minut, a podczas zabawy w nich nie goni nas żaden timer. Towarzyszą im też pewne elementy progresji, a nawet linia fabularna. Na przykład, w Delvach pomaga nam Brann Bronzebeard, dla którego możemy zdobywać ulepszenia ekwipunku i który na drodze pokonywania kolejnych Delve’ów leveluje.
Trzeba też dodać, że Delvy są pełnoprawnym sposobem na zdobywanie w sezonie coraz to lepszego ekwipunku. Pokonywanie Delvów przyczynia się też do wypełniania cotygodniowego skarbca, a im wyższy poziom trudności uda się nam pokonać, tym lepsze nagrody w każdą środę.
Oczywiście, endgame’owi w The War Within towarzyszy ulepszanie reputacji z różnymi frakcjami, w zamian za co możemy odblokować przeróżne nagrody, głównie kosmetyczne. To na szczęście przebiega w miarę naturalnie i wcale nie trzeba grindować, by prędzej czy później osiągnąć maksymalny poziom każdej z reputacji.
Podsumowanie
World of Warcraft to MMORPG, które na przestrzeni lat mocno się zmieniło. Oczywiście nie każda zmiana, która była wprowadzona do tej gry, została pozytywnie oceniona przez graczy, ale pojawiło się w niej też wiele takich, które naprawdę doceniono. W The War Within zmian na lepsze pojawiło się szczególnie dużo i dlatego rysuje się ono na jedno z najlepszych rozszerzeń do World of Warcraft, w mojej ocenie lepszych niż Dragonflight.
MMORPG Blizzarda nadal nie jest najprzyjaźniejszym MMO dla nowych graczy, ale dzięki nowościom wprowadzonym w The World Within, stało się przynajmniej przyjaźniejsze dla tych, którzy pragnęli unikać presji i stresu wynikającego z udziału w aktywnościach wieloosobowych takich jak Mythic+ czy rajdy. Teraz takie osoby mogą chłonąć w WoWie jeszcze więcej treści, zdobywając najpotężniejsze wyposażenie.
Rzecz jasna o wielu nowościach, które pojawiły się w World of Warcraft: The War Within, w ogóle tu nie wspomniałam. Ten dodatek to też bowiem nowe talenty dla każdej z klas postaci, nowa rasa postaci, ułatwienia w zbieraniu transmogryfikacji, a także tryb dla osób z arachnofobią. Poza tym rasa Dracthyr już wkrótce doczeka się możliwości rozgrywki więcej niż jedną klasą postaci. Jak więc widać, dla tego rozszerzenia warto choć na chwilę odnowić swoją subskrypcję.
Na rynku, a przynajmniej w ramach wczesnego dostępu, zadebiutował już kolejny dodatek do MMO RPG Blizzarda, World of Warcraft, czyli dodatek znany jako The War Within. Ale co powinieneś o nim wiedzieć? Specjalnie dla Ciebie zebraliśmy w jednym miejscu najważniejsze informacje na jego temat.
Fabuła rozszerzenia The War Within obraca się wokół niejakiej Xal’atath, znanej również jako Ostrze Czarnego Imperium lub Heroldka Pustki (ang. ) Blade of the Black Empire, Harbinger of the Void. Ta tajemnicza istota przez wieki była zamknięta w rytualnym ostrzu, a w ostatnim czasie, kiedy została uwolniona, sprzymierzyła się z Iridikronem i z jego pomocą zdobyła artefakt znany Mrocznym Sercem.
Teraz, po zebraniu lojalnym Czarnemu Imperium i Pustce sił, udała się do Khaz Algar i sprzymierzyła się z nerubianami z Azj-Kahet, by utworzyć nową armię i posiąść Duszę Świata Azeroth, by sprowadzić na ten świat wiekuistą ciemność. My, gracze, rzecz jasna spróbujemy ją powstrzymać, odwiedzając przy okazji nowe krainy i zdobywając nowych sprzymierzeńców.
Nowe obszary
W World of Warcraft: The War Within, wybierzemy się do Khaz Algar, podziemnego kontynentu zlokalizowanego w pobliżu zachodnich wybrzeży Pandarii. Ta kraina jest ojczyzną dla Earthern – starożytnej rasy krasnoludów wykutej przez tytanów z żywego kamienia ale nie tylko. Jedną z części Khaz Algar, znaną jako Azj-Kahet, zamieszkują bowiem Nerubianie sprzymierzeni z Xal’atath.
Pozostałe nowe obszary wchodzące w skład Khaz Algar to Isle of Dorn, The Ringing Deeps oraz Hallowfall. Stolicą rasy Earthen jest zaś miasto Dorongal, które w nowym dodatku jest główną siedzibą zarówno dla graczy Przymierza, jak i Hordy.
Nowa rasa postaci
Earthen są nie tylko nową rasą postaci niezależnych, ale również nową rasą sprzymierzoną, którą w trakcie rozgrywki zrekrutujemy w nasze szeregi, zarówno po stronie Przymierza, jak i Hordy. To oznacza że z czasem będziemy mogli stworzyć postać o rasie Earthen.
Jaką klasą zagramy jako Earthen? W skład tej listy wchodzi aż 9 klas, a są nimi łowca, mag, mnich, paladyn, kapłan, łotrzyk, szaman, czarnoksiężnik oraz wojownik. Warto też dodać, że jak każda rasa, Earthen mają własne cechy rasowe. Jedna z nich sprawia, że bazowy pancerz z założonych przedmiotów ma być w ich przypadku zwiększony o 10 procent. Ponadto Eartheni mają zdobywać więcej punktów doświadczenia za eksplorację.
Ach ten endgame
Ważną częścią każdego dodatku do World of Warcraft są nie tylko te treści, którymi możemy się cieszyć podczas levelowania postaci, ale również te, których możemy doświadczać po zdobyciu maksymalnego poziomu doświadczenia. No właśnie, co The War Within zaoferuje w tej kwestii?
Oczywiście, niedługo po premierze wystartuje pierwszy sezon dodatku, który pozwoli graczom udać się do podziemi Mythic 0, stanąć do walki z nowymi World Bossami, wziąć udział w rankingowych rozgrywkach PvP oraz udać się do pierwszego Raidu na poziomach normalnym i heroicznym – raidu o nazwie Nerub-ar Palace.
W sumie World of Warcraft: The War Within oferuje na start osiem nowych podziemi, a są to:
Ara-Kara, City of Echoes (poziomy 70-80)
Priory of the Sacred Flame (poziomy 70-80)
The Rookery (poziomy 70-80)
The Stonevault (poziomy 70-80)
Cinderbrew Meadery (poziom 80)
City of Threads (poziom 80)
Darkflame Cleft (poziom 80)
The Dawnbreaker (80)
Należy jednak zaznaczyć, że tylko część tych podziemi będzie częścią 1 sezonu Mythic Plus. W ramach Mythic Plus będziemy zmagać się w podziemiach Ara-Kara, City of Echoes; City of Threads; The Stonevault oraz The Dawnbreaker, a także kilku starszych podziemiach – Mists of Tirn Scithe, The Necrotic Wake, Siege of Boralus oraz Grim Batol.
W ramach engame’u w The War Within udamy się również do tak zwanych krypt (ang. Delves). Będą to specjalne przygody, w których będziemy mogli wziąć udział w pojedynkę lub w kilkuosobowych grupach, a nawet z towarzyszem w postaci NPC. Postawią one przed nami bossów do pokonania, zagadki do rozwiązania i nie tylko, ale za tym wszystkim ma skrywać się godny wysiłku „loot”.
Nowości dla graczy, które grają więcej niż jedną postacią
Jeśli kiedykolwiek grałeś w World of Warcraft, to zapewne więcej niż jedną postacią. Jeśli należysz do graczy, którzy mają problem z pozostaniem przy jednej postaci na stałe, to wiedz, że w The War Within granie wieloma postaciami będzie przyjemniejsze niż kiedykolwiek. Ba, to stało się wyjątkowo przyjemne w zasadzie już jakiś czas temu, a to dlatego, że prepatch do tego rozszerzenia wprowadził do gry tak zwany system Warbands.
Warbands to system, który pozwala współdzielić postępy – renomę, osiągnięcia, kolekcje transmogów itd. Między wieloma postaciami na koncie Battle.net, niezależnie od frakcji. Dzięki niemu postacią, która może nosić zbroje tylko ze skóry, możecie odblokowywać transmogi innych typów uzbrojenia. Dzięki niemu renomy raz zdobytej w dodatku Dragonflight nie musicie zdobywać ponownie na kolejnej postaci, a to tylko niektóre z jego zalet. Mam jednak nadzieję, że Blizzard w przyszłości ten system ulepszy i pozwoli dzielić w jego ramach również reputację z wszystkich poprzednich rozszerzeń.
Inne zmiany godne uwagi
Oczywiście, w dodatku The War Withinn wprowadza do swojego MMO RPG również szereg innych istotnych nowości, a oto niektóre z nich:
Rozszerzenie nowej mechaniki latania z dodatku Dragonflight na pozostałe wierzchowce, nie tylko na smoki (pod nazwą Skyriding)
Talenty heroiczne
Gildie międzyserwerowe
Nowe oznaczenia na mapach
Nowy wygląd księgi zaklęć
Tryb dla arachnofobów
World of Warcraft: The War Within – data premiery
Premiera dodatku The War Within do World of Warcraft została wyznaczona na poniedziałek, 26 sierpnia 2024 roku. Warto jednak dodać, że w strefie czasowej CEST, w której znajduje się Polska, wrota dodatku otworzą się w zasadzie dopiero o północy, w nocy z 26 na 27 sierpnia.
Oczywiście nie można też zapominać o tym, że osoby, które zakupiły „epickie” wydanie gry mogły zacząć zabawę w rozszerzeniu wcześniej, bo już 22 sierpnia. Niemniej, mityczny poziom podziemi i kilka innych funkcjonalności, zostaną odblokowane dla wszystkich graczy dopiero później. 1 sezon WoW: The War Within zaplanowano na 1 września, czyli na 2 tygodnie po premierze dodatku.
Przypominamy, że do gry w World of Warcraft potrzebna jest subskrypcja. Za dostęp do rozszerzenia The War Within trzeba ponadto dodatkowo zapłacić. W wydaniu podstawowym kosztuje ono 49,99 euro, w wydaniu heroicznym 69,99 euro, a w wydaniu epickim 89,99 euro. Zawartość każdego z wydań poznasz, odwiedzając stronę internetową producenta.
Overwatch 2 zadebiutował na Steamie w ramach najnowszej inicjatywy Blizzarda, a jego premiera spotkała się z masową krytyką ze strony graczy. W ciągu pierwszego dnia od wydania gry blisko 6000 recenzji użytkowników spowodowało, że otrzymała etykietę „W większości negatywna”.
Nowa strategia Blizzarda, polegająca na udostępnianiu swoich tytułów na platformie Valve, miała przyciągnąć nowych fanów. Jednak decyzje podjęte w ciągu ostatniego roku, w tym kontrowersyjne przechodzenie z pierwszej części Overwatch do drugiej i rezygnacja z obiecanych trybów PvE Hero, spowodowały burzę niezadowolenia. Kluczowe zarzuty graczy dotyczą głównie dodatkowych opłat za nowych bohaterów czy misje, które wcześniej były dostępne bez dodatkowych kosztów. Wielu recenzentów wydaje się być długoletnimi fanami gry, co podkreśla wagę ich frustracji.
Niektóre z opinii zawierają memy, grafiki ASCII czy nawet rekomendacje konkurencyjnych gier. Jest też wspomnienie o pewnym bohaterze – Hanzo, którego obecność dla jednego z użytkowników jest tak irytująca, że czyni całą grę nieatrakcyjną.
Jednak nie wszystkie opinie są całkowicie negatywne. Nowy bohater wsparcia, Illari, zdobywa uznanie wśród graczy, a niektóre misje fabularne również zbierają pozytywne recenzje – chociaż zdaniem wielu nie są warte swojej ceny.
Czy Blizzard będzie w stanie odwrócić tę negatywną falę i przywrócić zaufanie swoich graczy?
Już 20 lipca rozpocznie się pierwszy sezon w Diablo 4 – czyli dodatkowy content do gry, która przecież nie ma nawet pełnych 2 miesięcy. Developerzy z Blizzard Studio dbają o graczy i o to, żeby produkt cały czas żył… i był dochodowy. Wraz z premierą sezonu pojawią się także Battle Passy w cenie 10 USD, które dają dostęp do poziomów premium, przedmiotów i składników do zakupu sezonowych Błogosławieństw. Na razie przewidziane są 4 sezony, każdy trwający trzy miesiące.
Co jednak ciekawego kryje się w pierwszym sezonie Diablo 4?
Sezon Plugawców – Season of Malignants to nazwa pierwszego sezonu do Diablo 4. Sanktuarium znów zostaje zagrożone – jeszcze gorsze i dziksze potwory niż ostatnio zaatakowały to święte miejsce i naszym celem będzie oczywiście odparcie tej inwazji. Głównym rozdającym zadania będzie kapłan Carmond. Pojawią się oczywiście nowe przedmioty, aspekty i nowa mechanika Plugawych Serc, które będzie można umieszczać w przedmiotach tak jak klejnoty. Serc ma być 32 sztuki i będzie można je zdobyć od specjalnych Splugawionych bossów. Co jeszcze w nowym sezonie?
Potwory na poziomie elitarnym będą miały szansę odrodzić się jako wariant „Częściowo Splugawiony” i upuścić Plugawe Serce, które spowoduje pojawienie się jeszcze potężniejszego „Całkowicie Splugawionego” wroga, którego trzeba pokonać, żeby Serce.
Biżuteria i Plugawe Serca w trakcie sezonu mają trzy możliwe kolory, które muszą pasować, aby mogły zostać sparowane.
Plugawe Tunele na całym świecie będą miejscem pozyskiwania Plugawych Serc z wyższym odsetkiem zarażonych wrogów.
Menu podróży sezonowej zawiera rozdziały z celami i premiami za ukończenie sezonu.
Nowy boss Varshan the Consumed będzie czaił się w Plugawych Tunelach.
Sezon przyniesie 6 nowych unikatowych przedmiotów i 7 legendarnych aspektów
Gdy zmienisz postać z Wiecznego Królestwa na postać sezonową, zachowasz całą mgłę wojny, którą oczyściłeś z mapy, zdobytą reputację i odblokowane Ołtarze Lilith.
Nadchodzi kolejna runda beta testów Diablo IV. W jej ramach gracze po raz kolejny będą mogli stawić czoła tak zwanemu world bossowi znanemu jako Aszawa (ang. Ashava). Ale kiedy Aszawa będzie pojawiać się w świecie gry i grze będzie można ją wówczas znaleźć? Spieszymy z wyjaśnieniami.
Aszawa – czasy respawnów
Boss Aszawa odradza się w najbardziej wysuniętej na wschód części Strzaskanych Szczytów, czyli w obszarze o nazwie Tygiel. Podczas najbliższych beta testów monstrum to pojawi się po raz pierwszy 12 maja o godzinie 18:00 czasu polskiego, a potem będzie odradzać się co trzy godziny. W związku z tym tabelka czasów odrodzenia Aszawy prezentuje się następująco.
Data
Czasy odrodzenia (CEST)
13 maja
18:00
21:00
0:00
–
–
–
14 maja
3:00
6:00
9:00
12:00
15:00
18:00
Zawartość powyższej tabeli oznacza, że będziecie mieli mnóstwo czasu na to, aby podczas najbliższego weekendu udać się do Tygla i pokonać Aszawę z grupą innych graczy. Tak, nie jest to przeciwnik, którego będziecie w stanie pokonać sami. Co istotne, podczas rozgrywki na strzaskanych szczytach, 30 minut przed odrodzeniem Aszawy, na ekranie wyświetli się o tym informacja, dzięki czemu będziecie mieli dużo czasu, by dostać się na miejsce.
Gdy Aszawa się już pojawi, będziecie mieli 15 minut na to, aby ją pokonać. To chyba dość sporo czasu.
Czym Aszawa się charakteryzuje? Dysponuje ona dwoma ostrzami, którymi próbuje zagarniać wielu graczy na raz. Kluczem jest to, aby trzymać się blisko jej nóg, gdzie podczas tego ataku ostrza nie sięgają. Dodatkowo potworzyca regularnie rozpyla kwas, próbuje pochwycić graczy swą paszczą, szarżuje w różnych kierunkach i nie tylko.
Zachęta do wzięcia udziału w wydarzeniu
Podczas najbliższych beta testów naprawdę warto pokonać Aszavę. Blizzard zapowiedział bowiem, że każdy gracz, który wbije dowolną postacią 20 poziom doświadczenia i zabije tego World Bossa, otrzyma specjalną nagrodę.
Wspomniana nagroda to trofeum wierzchowca Lament Aszawy. Dodatkowo, gracze którzy nie brali udziału w poprzednich beta testach i tym razem będą mieli okazję zdobyć tytuł Pierwsza Ofiara za dotarcie do Kiwosadu jedną postacią oraz tytuł Wczesny Odkrywca i przedmiot ozdobny Wilcze Nosidło Bety za awansowanie na poziom 20. jedną postacią.
Diablo IV Server Slam – kiedy?
Kolejna runda beta testów Diablo IV, czyli wydarzenie Server Slam, wystartuje 12 maja o godzinie 21:00 czasu polskiego. Testy zakończą się 14 maja o godzinie 21:00 czasu polskiego. Będzie można wziąć w nich udział zarówno na komputerach z systemem Windows, jak i konsolach Xbox Series X|S, Xbox One, PlayStation 5 i PlayStation 4.
Na konsolach w Diablo IV będzie można grać w kanapowym trybie współpracy. Co więcej, gra będzie obsługiwać rozgrywkę i progresję międzyplatformową.
Oczywiście, po zakończeniu beta testów utworzone i wylevelowane postacie przepadną. Po premierze Diablo IV będziesz musiał stworzyć zupełnie nowe.
Blizzard Entertainment ogłosili, że to nie koniec testów Diablo 4. Będziemy więc mogli jeszcze raz pograć w kolejną betę w dniach 12-14 maja. W sumie nic dziwnego, po poprzednich testach posypała się lawina uwag i twórcy obiecali, że wezmą je sobie do serca.
Kolejne testy Diablo 4 mają na celu sprawdzenie różnych elementów rozgrywki, takich jak system walki, balans postaci, a także mechanikę rozwoju bohaterów. Wszystko po to, by zapewnić graczom doskonałe doświadczenie podczas ostatecznej wersji gry. Blizzard zdaje sobie sprawę, że oczekiwania fanów są ogromne, dlatego w trakcie testów będą zbierane opinie i uwagi graczy, które mogą pomóc twórcom udoskonalić produkt. W przeszłości studio było krytykowane za podejście do swoich premier, takich jak słynny „BlizzCon 2018”, kiedy to zapowiedzieli Diablo Immortal – grę mobilną, która nie spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem społeczności.
Beta testy Diablo IV niewątpliwie były sukcesem. W grę z chęcią zagrały wówczas miliony graczy, którzy wypróbowali dostępne klasy postaci, poznali fabułę pierwszego aktu, zaznajomili się z mechanikami rozgrywki i nie tylko. Testy pozwoliły im przekonać się, czy Diablo IV ma szansę być dobrą produkcją i co Blizzard może w niej jeszcze poprawić.
No właśnie, co Blizzard może, a nawet powinien w Diablo IV poprawić? Istnieje kilka aspektów, nad którymi naszym zdaniem warto byłoby w jego przypadku popracować przed premierą. Oto one.
Personalizacja postaci
Diablo IV nie dość, że pozwala nam wybrać płeć każdej z postaci, to zmodyfikować jej wygląd. Niemniej jednak w tym zakresie możliwości są przynajmniej na razie dość ograniczone. Blizzard powinien mocno poszerzyć liczbę dostępnych fryzur, kolorów włosów, kolorów oczu i innych elementów. Marzeniem wielu graczy byłaby też opcja zmiany budowy ciała bohaterów, tak aby każdy mógł być tak szczupły jak nekromanta albo tak umięśniony jak barbarzyńca.
Balans rozgrywki
Jasne, podczas beta testów Diablo IV nie mogliśmy przekonać się, jak będzie wyglądać endgame gry. W związku z tym na razie trudno przewidzieć, jak silna będzie każda z postaci na maksymalnym poziomie. W trakcie levelowania różnice w sile bohaterów są jednak zbyt duże, by można je było zaakceptować. Czarodziejka i Nekromanta z łatwością pokonują wszystkich elitarnych przeciwników, podczas gdy Druid nieustannie walczy o przetrwanie.
Optymalizacja
W trakcie beta testów przekonaliśmy się, że Blizzard musi jeszcze dopracować optymalizację Diablo IV. Mimo, że dysponowaliśmy komputerem o bardzo mocnej konfiguracji i że skorzystaliśmy w grze z funkcji DLSS, regularnie zdarzały się w niej spadki klatek. Było to dość irytujące, zwłaszcza podczas walk z silnymi przeciwnikami – wtedy spadki zwiększały ryzyko na poniesienie porażki. Nie wyobrażaliśmy sobie w związku z tym grania póki co postaciami hardkorowymi.
Niepotrzebne elementy MMO
Świat Diablo IV mocno różni się od świata Diablo III. To nie tylko dlatego, że akcja Diablo IV rozgrywa się w innych obszarach Sanktuarium, ale również dlatego, że w świecie Diablo IV możemy spotkać mnóstwo innych graczy. Gra nie pozwala stworzyć rozgrywki prywatnej, co zdaniem wielu osób powinno się zmienić. Po pierwsze – niektórzy gracze po prostu wolą grać zupełnie samotnie. Po drugie, czasem obecność wielu graczy w pobliżu powoduje lagi.
Brak sterowania WASD
Jasne sterowanie postacią za pośrednictwem lewego przycisku myszy to coś charakterystycznego dla serii Diablo, które było częścią Diablo I, Diablo II i Diablo III. Desktopowa wersja Diablo Immortal oddała jednak w ręce graczy alternatywny tryb sterowania, z pomocą klawiszy WASD. Niektórym graczom ten alternatywny tryb bardzo się spodobał i dlatego chcieliby zobaczyć go w Diablo IV. Niestety nie był on częścią beta testów.
Interfejs
Interfejs Diablo IV prezentuje się bardzo ładnie, natomiast wymaga on zmian w kwestii lokalizacji niektórych okienek i elementów. Ich obecna lokalizacja jest bowiem nieintuicyjna, w związku z czym trudno je znaleźć albo ich znalezienie jest niepotrzebnie pokomplikowane. Poza tym, w ustawieniach gry powinno znaleźć się kilka dodatkowych opcji, na przykład opcja włączenia wewnętrznego licznika FPS.
Muzyka podczas walk z bossami
Nie zrozumcie nas źle. Diablo IV jest świetnie udźwiękowione i posiada świetną, klimatyczną muzykę. W Diablo IV brakuje jednak epickiej muzyki dedykowanej walce z bossami. Do dziś doskonale pamiętam muzykę towarzyszącą walce z Maltaelem czy Diablo w Diablo 3. Brak takiej muzyki w Diablo IV sprawia, że walki z bossami znacznie gorzej zapisują się w pamięci.
Spore pole do popisu
Jak widać, deweloperzy Diablo IV mają do premiery co robić – o ile oczywiście wezmą feedback graczy pod uwagę. Co Wam nie podobało się w Diablo IV podczas beta testów. Co Waszym zdaniem Blizzard powinien w grze zmienić? Dajcie znać w komentarzach.
Już w czerwcu będziemy mogli zagrać w Diablo IV (recenzję oczywiście dla Was przygotujemy, jak tylko ogramy tytuł), a tymczasem niedługo będzie można zagrać w wersję Open Beta. Jaki komputer trzeba do tego przygotować?
Wymagania minimalne są rzeczywiście niewysokie, z pewnością macie taki sprzęt w domu:
System operacyjny: 64-bitowy Windows 10 Grafika: NVIDIA GeForce GTX 660 lub AMD Radeon R9 280 Procesor: Intel Core i5-2500L lub AMD FX-8100 Pamięć: 8GB RAM DirectX: wersja 12 Pamięć masowa: SSD z 45 GB dostępnej przestrzeni
Nie powala, co? Takie sprzęty to widzieliśmy jako prezenty na komunię ze 6 lat temu… Blizzard podaje także zalecaną konfigurację i tu jest tylko trochę ciekawiej:
System operacyjny: 64-bitowy Windows 10 Grafika: NVIDIA GeForce GTX 970 lub AMD Radeon RX 370 Procesor: Intel Core i5-4670K lub AMD R3-1300X Pamięć: 16GB RAM DirectX: wersja 12 Pamięć masowa: SSD Z 45 GB dostępnej przestrzeni
Czy wydaje nam się, że gra faktycznie nie będzie wymagająca graficznie? Nie mówiąc już o wykorzystaniu technologii, w które są wyposażone karty RTX. Czy będzie biednie graficznie? A może Blizzard to mistrzowie optymalizacji? Zobaczymy już niedługo!
6.06.2023 – ta znamienna data jeszcze nie raz pojawi się w wielu mediach, ale nie za sprawą przybycia potencjalnej asteroidy, która może zniszczyć Ziemię lub ostatecznego upadku kryptowalut, ale PREMIERY DIABLO 4! Tak, tak, już za kilka miesięcy zaczniemy po nocach grać w kolejną odsłonę najlepszego hack’n’slasha w historii (zapominamy na chwilę o Path of Exile, które jest fantastyczne).
Blizzard zapowiedział Diablo 4 jeszcze przed pandemią, w 2019 r. Co wiemy o grze? Z przecieków z zamkniętych betatestów wynika, że w grze znajdzie się:
inteligentne przyznawanie łupów
handel między graczami
będą mikrotransakcje (błeee), ale nie będzie pay-to-win (zobaczymy) – podobno potężnych broni i wyposażenia nie będzie można kupić w sklepie
wiele (podobno „nieskończonych”) możliwości modyfikowania wyglądu broni i pancerza
możliwość dowolnej personalizacji postaci – wizualnej oraz charakterystyki
do wyboru mamy mieć 5 klas postaci: druid, łotrzyk, nekromantka, czarodziejka i barbarzyńca, w ramach których nastąpi dalsze zróżnicowanie według stylów gry (np. dystansowa lub w zwarciu)
każda klasa ma inną mechanikę walki – np. czarodziejka ma mieć możliwość pasywnego rzucania czarów; część umiejętności będzie odblokowywana po ukończeniu unikalnych dla danej klasy zadań
zupełnie zmienione drzewko umiejętności – w czasie gry będzie możliwość odblokowania do 40 proc. ze wszystkich umiejętności, zatem będzie można stosować różne ścieżki rozwoju; mamy dostawać odrębne punkty do rozdysponowania na umiejętności pasywne i aktywne
otwarty świat – a więc odejście od rozdziałów, za to z miastami jako centrami rozgrywki
lochy będą częścią mapy, nie będą dogrywane (fajne!)
możliwość jazdy konnej i walki z konia (Elden Ring, mówi to Wam coś?)
możliwość chodzenia na skróty, czyli ma nie być „ścian” między lokacjami
cross-play na wszystkich platformach
możliwość dołączenia do grupy graczy na każdym etapie rozgrywki
pojawią się lokacje zwane Twierdzami, które będą pełne wrogów, a ich eksterminacja pozwala na uzyskanie kontroli nad tym terenem
publiczne wydarzenia, w których mogą wziąć udział niepołączone grupy graczy – np. walka z potężnym potworem
gra ma być aktualizowana przez co najmniej kilka lat i w planach jest dodawanie nowych treści kontentu.
Diablo 4, jedna z najbardziej udanych gier akcji RPG w historii, podzieliła się z fanami kilkoma ciekawymi statystykami z pierwszego półrocza swojej usługi online. Okazuje się, że Czarodziej i Nekromanta to dwie najczęściej wybierane klasy przez graczy na całym świecie.
Czarodziej i Nekromanta to klasy o unikalnym stylu gry i umiejętnościach. Czarodziej dysponuje niesamowitą mocą, mobilnością i wszechstronnością, dzięki czemu jest bardzo popularny. Nekromanta natomiast potrafi przywoływać armię nieumarłych sług, co zapewnia mu wysoką przeżywalność i ułatwia grę solo. Diablo 4 pochwaliło się również innymi imponującymi liczbami. Gracze zabili ponad bilion potworów, Rzeźnik zabił 37 milionów postaci, a 2,4 miliona graczy zginęło w trybie Hardcore. Te dane pokazują, jak niebezpieczny jest świat Sanktuarium zarówno dla potworów, jak i dla graczy.
W 2024 roku może się jednak zmienić ranking najpopularniejszych klas w Diablo 4. W nadchodzącym dodatku, Vessel of Hatred, zostanie wprowadzona nowa klasa, której nigdy wcześniej nie było w Diablo 4. Gracze mogą tylko spekulować, czym będzie ta tajemnicza opcja, ale na pewno będą chcieli ją wypróbować, gdy się pojawi. Czy nowa klasa okaże się bardziej popularna niż Czarodziej lub Nekromanta? Tego dowiemy się wkrótce. Diablo 4 jest grą akcji RPG stworzoną przez Blizzard Entertainment. Jest to czwarta główna gra z serii i pozwala graczom wybierać spośród pięciu grywalnych klas, gdy eksplorują otwarty świat Sanktuarium, aby pokonać Lilith, jednocześnie wykonując zadania, zdobywając poziomy i lepszy ekwipunek.