Po stosunkowo ubogim w nowe produkcje grudniu przyszedł czas na zaskakująco obfity w świeże gry styczeń. Tak, w tym miesiącu będzie naprawdę w co grać, a w szczególności zadowoleni będą miłośnicy gier strategicznych. Oto zestawienie najciekawszych gier, które zadebiutują w nadchodzących tygodniach.
Project Tower to przygodowa gra akcji, która łączy w sobie elementy eksploracji, dynamicznej walki i zagadki, a to wszystko w klimacie science fiction. Wcielimy się w niej w więźnia próbującego dotrzeć na szczyt wieży, gdzie czeka wolność. Rozgrywka, inspirowana takimi tytułami jak Returnal czy Uncharted, zaoferuje starcia z wrogami i bossami w stylu bullet hell oraz możliwość korzystania z futurystycznych broni. Kluczową mechaniką będzie zaś możliwość przemiany w istoty zamieszkujące wieżę, co pozwoli zyskać unikalne moce.
Chocolate Factory Simulator [PC]
Gatunek: symulacja
Data premiery: 7 stycznia
Chocolate Factory Simulator to pierwszoosobowa gra symulacyjna, w której będziemy zarządzać… steampunkową fabryką czekolady. Zaoferuje ona wciągającą mechanikę produkcji wyrobów kakaowych zgodnie z zamówieniami klientów, która będzie wymagać od nas wysokiej precyzji. Będziemy musieli dopracowywać w niej receptury, formować, dekorować i pakować czekoladki, a każda decyzja wpłynie na reputację i sukces firmy. Rozgrywka będzie obejmować również konserwację maszyn napędzanych parą i mechanizmem zegarowym oraz rozbudowywanie fabryki i wprowadzenie w życie nich technologii. W tym wszystkim ma towarzyszyć nam mówiący robot Nugat, który podobno dodaje grze humorystycznego akcentu. Aha, zapomnielibyśmy wspomnieć, że Chocolate Factory Simulator to produkcja polskiego studia.
Builders of Egypt [PC]
Gatunek: strategia ekonomiczna
Data premiery: 8 stycznia
Kolejna polska gra w stawieniu, czyli Builders of Egypt, to klasyczna strategia ekonomiczna typu city builder osadzona w starożytności. Będziemy w niej budować i zarządzać miastami w dolinie Nilu, prowadząc swoje społeczności przez trzy tysiące lat historii, od okresu protodynastycznego po panowanie Kleopatry VII. Kampania tej produkcji ma łączyć cele ekonomiczne, dyplomatyczne i militarne, oferując głębokie doświadczenie strategiczne. Rozgrywka będzie koncentrować się na budowie miast, wznoszeniu monumentalnych konstrukcji takich jak piramidy oraz zarządzaniu gospodarką poprzez handel i zbieranie podatków. Ważnym aspektem będzie też religia – w końcu starożytny Egipt nie mógłby obejść się bez licznych miejsc kultu i poświęconym bogom festiwali.
Airborne Empire [PC]
Gatunek: strategia
Data premiery: 13 stycznia (wczesny dostęp)
Airborne Empire to kontynuacja Airborne Kingdom, city buildera z 2020 roku, stworzonego przez niezależne studio The Wandering Band. Wcielimy się tu w zarządcę latającego miasta, którego celem jest stworzenie centrum potężnego imperium w unikalnym świecie fantasy. Rozgrywka w tej produkcji będzie toczyć się w otwartym świecie, gdzie zajmiemy się zarządzaniem rozwojem miasta, dbaniem o jego równowagę technologiczną i nawiązywaniem relacji z innymi osadami. Podczas podróży miasta przez krainę będziemy zdobywać zasoby, odblokowywać kolejne ulepszenia oraz bronić się przed podniebnymi piratami oraz wrogo nastawionymi metropoliami.
Annihilate the Spance [PC]
Gatunek: strategia czasu rzeczywistego
Data premiery: 14 stycznia (wczesny dostęp)
Annihilate the Spance to strategia czasu rzeczywistego osadzona w kosmicznej scenerii, w której będziemy zarządzać flotą statków i bazą bez potrzeby intensywnego mikrozarządzania. Gra, stworzona przez niezależne studio Skyglow Softworks, zaoferuje taktyczną głębię inspirowaną serią Obliterate Everything, a jej akcja przeniesie nas do galaktyki ogarniętej chaosem przez tajemniczą mgławicową anomalię „Spance”, kryjącą niewyobrażalne bogactwa.
Blade Chimera [PC]
Gatunek: gra akcji, platformówka
Data premiery: 16 stycznia
Blade Chimera to platformowa gra akcji z gatunku metroidvania. Zabierze nas ona do mrocznej przyszłości, gdzie ludzkość zmaga się z demonami w wyniszczającej wojnie trwającej już 30 lat. Wcielimy się w niej w Shina, elitarnego wojownika z amnezją, który będzie przemierzać świat z demonicznym mieczem Luminą – istotą o imieniu Lux. Rozgrywka pozwoli na eksplorację rozległych, połączonych ze sobą lokacji, wypełnionych przeciwnikami, bossami oraz wymagającymi przeszkodami. Starcia z wrogami będą dynamiczne, a my będziemy wykorzystywać różnorodne bronie i zdolności, które Shin odkryje w trakcie swojej podróży.
Assetto Corsa Evo [PC]
Gatunek: wyścigi
Data premiery: 16 stycznia (wczesny dostęp)
Assetto Corsa Evo to oczywiście kontynuacja kultowej symulacyjnej gry wyścigowej z 2014 roku i trzecia odsłona serii stworzonej przez studio Kunos Simulazioni. Ta odsłona ma wynieść realizm jazdy na nowy poziom, oferując jeszcze bardziej zaawansowaną symulację zachowania pojazdów oraz dynamicznie zmieniające się warunki na torze, takie jak pogoda czy wilgotność asfaltu. Assetto Corsa Evo ma zaoferować dostęp do szerokiej gamy licencjonowanych samochodów, zarówno wyścigowych, jak i drogowych, a także pojazdów koncepcyjnych od znanych producentów, takich jak Ferrari, Porsche, Lamborghini czy Hyundai. Gra będzie działać na nowym, autorskim silniku stworzonym przez Kunos Simulazioni, oferującym też wsparcie dla gogli VR.
IDUN [PC]
Gatunek: strategia czasu rzeczywistego
Data premiery: 20 stycznia
IDUN to połączenie strategii czasu rzeczywistego i gry typu tower defense stworzone przez szwedzkiego twórcę Gustawa Hagerlinga. Postawi ono przed nami konieczność podejmowania strategicznych decyzji, aby bronić kolonii wiertniczej na tytułowej planecie przed nieustannymi atakami lokalnych istot, jednocześnie starając się wydobyć cenny zasób znany jako Epli. Rozgrywka będzie wymagała przesuwania defensywnych jednostek, budowania struktur takich jak ściany czy wieże bojowe oraz kierowania członkami załogi w celu obrony. Zmierzymy się tu z dziesiątkami tysięcy przeciwników jednocześnie, a starcia będą odbywać się zarówno na lądzie, jak i w powietrzu. Co ważne, walki wpłyną na środowisko – krajobraz zmieni się w wyniku eksplozji, tworząc kratery i wymuszając zmiany tras wrogów, a czynniki takie jak temperatura, wiatr czy ciśnienie wpłyną na dynamikę bitew.
Yield! Fall of Rome [PC]
Gatunek: strategia 4X
Data premiery: 20 stycznia (wczesny dostęp)
Yield! Fall of Rome będzie strategią turową typu 4X, która pozwoli nam stworzyć nową europejską potęgę po upadku Rzymu. Gra przeniesie nas do czasów po inwazji plemion germańskich i pozwoli wcielić się w różnych władców, takich jak Odoaker, Alfred Wielki czy Attyla, dysponujących unikalnymi jednostkami i zdolnościami. Rozgrywka toczyć się będzie w trybie turowym na losowo generowanych mapach, a naszymi celami będą zarówno eksploracja, ekspansja, jak i pozyskiwanie surowców oraz pokonywanie przeciwników. W trakcie gry będziemy też rozwijać swoje miasta, rekrutować jednostki, budować budowle oraz prowadzić badania technologiczne, aby zdobywać nowe zasoby i jednostki, i nie tylko. Co ważne, Yield! Fall of Rome zaoferuje nie tylko tryb kampanii fabularnej, ale też możliwość rozgrywki wieloosobowej.
Final Fantasy VII Rebirth [PC]
Gatunek: RPG
Data premiery: 23 stycznia
Final Fantasy VII Rebirth, które blisko rok temu trafiło na konsole PlayStation 5, teraz zadebiutuje także na pecetach. To oczywiście japońska gra RPG i druga część trylogii remake’ów klasycznego Final Fantasy VII. Jest ona bezpośrednią kontynuacją Final Fantasy VII Remake, a jej fabuła skupia się na dalszych losach Clouda i jego przyjaciół, którzy opuszczają miasto Midgard i wyrusząją w podróż po planecie Gaia. Pod względem gameplayu Final Fantasy VII Rebirth rozwija pomysły z poprzedniej części trylogii, pozwalając na eksplorację otwartego świata, wykonywanie zadań, rozwijanie postaci oraz branie udziału w dynamicznych, efektownych walkach.
Space Engineers 2 [PC]
Gatunek: symulacja
Data premiery: 27 stycznia (wczesny dostęp)
Space Engineers 2 to rzecz jasna sequel popularnej sandboksowej symulacji osadzonej w przestrzeni kosmicznej i stworzonej przez studio Keen Software House. Wybierzemy się w nim do nowo odkrytego, tajemniczego układu planetarnego układu Almagest. Tam, w ramach kampanii fabularnej, będziemy budować statki i stacje kosmiczne oraz kolonizować niezamieszkałe planety. W porównaniu do poprzedniej odsłony Space Engineers 2 ma zaoferować też bardziej przystępny system sterowania i pozwolić na przemierzanie oceanów oraz rzek, budowanie podwodnych baz, a także projektowanie okrętów podwodnych.
Eternal Strands [PC, PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 28 stycznia
Eternal Strands to produkcja inspirowana takimi tytułami jak Shadow of the Colossus, The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom oraz serią Monster Hunter. Wcielimy się w niej w Brynn, nieustraszoną Tkaczkę potrafiącą kontrolować żywioły, która wyrusza w podróż, by odzyskać kulturalną ojczyznę swego ludu. W trakcie tej podróży zmierzymy się z licznymi niebezpieczeństwami takimi jak gigantyczne bestie oraz mechaniczne konstrukty, wykorzystując zarówno broń białą jak i zdolności specjalnego magicznego płaszcza. Eksplorując świat gry, będziemy przemierzać dzikie ostępy, wielkie miasta, mroczne podziemia i nie tylko.
Marvel’s Spider-Man 2 [PC]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 30 stycznia
Marvel’s Spider-Man 2 jest kolejną produkcją wydaną przez Sony, która wiele miesięcy po premierze na PS5 trafi na pecety. W tej grze ponownie pokierujemy poczynaniami tytułowego Spider-Mana, ale tym razem zarówno w postaci Petera Parkera, jak i Milesa Moralesa. Podczas rozgrywki stawimy zaś czoła trzema ikonicznymi złoczyńcami z uniwersum Marvela – Kravenowi Łowcy, Jaszczurowi, a także Venomowi.
Foundation [PC]
Gatunek: strategia
Data premiery: 31 stycznia
Foundation to osadzony w średniowieczu city builder inspirowany między innymi serią The Settlers, który już w tym miesiącu opuści na Steam Wczesny Dostęp. Rozgrywka obraca się w nim wokół zarządzania i rozbudowy małą osadą, której celem jest osiągniecia statusu potężnego i dobrze prosperującego miasta. Tytuł ten łączy w sobie elementy znane z takich produkcji jak Anno, SimCity czy Crusader Kings II, a najważniejszym jest wpływ okolicznych zasobów na rozwój miasta.
Rok 2024 być może nie był wybitnym czasem w branży gier wideo, ale mimo to w jego czasie deweloperzy zaserwowali nam niemało świetnych produkcji. Wiele z nich dostarczyło nam niezapomnianych emocji, przesuwając jednocześnie granice tego, co w świecie interaktywnej rozrywki jest możliwe. Oto nasze zestawienie pięciu gier, które w 2024 roku zrobiły na nas największe wrażenie.
Zestawienie otwieramy jednym z nowszych tytułów, które ukazały się w obrębie 2024 roku. Wydany przez Bethesdę i stworzony przez studio Machine Games Indiana Jones i Wielki Krąg był jedną z najbardziej wyczekiwanych gier 2024 roku i nie zawiódł miłośników przygód słynnego archeologa z kapeluszem i biczem. Nas produkcja ta zachwyciła nie tylko swoją grafiką, ale też świetnym scenariuszem, projektem świata gry oraz interesującymi środowiskowymi zagadkami. Pozwoliła ona przenieść się do czasów sprzed II wojny światowej i poczuć się dosłownie tak, jakbyśmy przeżywali film z Harrisonem Fordem w roli głównej, choć sam Harrison Ford w tej grze nie wystąpił.
Elden Ring: Shadow of the Erdtree
Wydając potężne rozszerzenie do gry Elden Ring, Hidetaka Miyazaki z FromSoftware po raz kolejny pokazał, że wie, co zrobić, by zadowolić graczy. Rozszerzenie Shadow of the Erdree dostarczyło bowiem tyle nowych wyzwań, że mogłoby spokojnie stanowić odrębną produkcję. Gracze mieli w nim okazję odwiedzić nową krainę, pokonać nowych bossów, zdobyć nowe wyposażenie i poznać kolejne tajemnice świata Elden Ring. Naszym zdaniem dla miłośników soulslike’ów Elden Ring: Shadow of the Erdtree jest pozycją absolutnie obowiązkową.
Astro Bot
W prawdzie na łamach tego serwisu skupiamy się raczej na produkcjach pecetowych, ale AstroBot jest produkcją na tyle istotną, że nie mogliśmy jej w tym podsumowaniu pominąć. Nie bez powodu w ramach Game Awardsd 2024 przyznano jej tytuł gry roku. To po prostu świetna familijna gra, która maksymalnie wykorzystuje możliwości kontrolerów DualSense i gwarantuje masę frajdy osobom w każdym wieku. Przy tym oferuje bardzo ładną, kolorową oprawę graficzną, aż 80 różnorodnych poziomów do pokonania, rozrzuconych po 6 galaktykach, a także mnóstwo znakomitych smaczków nie tylko dla miłośników PlayStation.
Balatro
Balatro, będące roguelike’ową wariacią na temat pokera, okazało się prawdziwą perełką w świecie karcianek i gier w ogóle. Ta wręcz uzależniająca produkcja łączy w sobie zawansowane mechaniki budowania talii z niezbędnym elementem losowości, sprawiając, że każda rozgrywka jest tu unikatowa. Robiąc użytek z przeróżnych jokerów o unikalnych właściwościach, które rzecz jasna nie są częścią klasycznego pokera, możemy tworzyć w Balatro potężne kombinacje kart i uzyskiwać szalone wyniki punktowe, bijąc własne rekordy oraz zwiększając szanse na zwycięstwo w kolejnych rozgrywkach. Balatro to dowód, że małe studia są w stanie stworzyć gry o naprawdę ogromnym potencjale.
Helldivers 2
Helldivers 2 stało się po swojej premierze niemależe kulturowym fenomenem. Ta kooperacyjna strzelanka, mocno nawiązująca tematyką do serii filmów Starship Troopers, nieustannie przyciąga uwagę swoją postępującą ewolucją, wynikającą między innymi z ciągłej krucjaty toczonej przez graczy w imię demokracji oraz fabularnych niespodzianek przygotowywanych przez deweloperów. Oczywiście, przy tym nie rozczarowuje rozgrywką i oprawą graficzną. Studio Arrowhead wykonuje w jej przypadku naprawdę dobrą robotę i mam nadzieje, że w przyszłym roku będzie wykonywać ją nadal.
Podsumowanie
Rok 2024 pokazał, że branża gier wideo ma się doskonale i mimo pewnych potknięć nadal jest w stanie oferować graczom doświadczenia na najwyższym poziomie. Od rozbudowanych światów i emocjonujących historii, aż po innowacyjne mechaniki – każdy z tytułów w naszym zestawieniu wnosi do świata gier coś wyjątkowego. Z niecierpliwością czekamy na to, co przyniesie kolejny rok!
Marvel Rivals zapowiadało się świetnie – jako kolorowy, dynamiczny hero shooter o ciekawych postaciach, który może stanowić porządną konkurencję dla Overwatcha 2. Ale czy ten faktycznie stanie na wysokości zadania? Czy faktycznie jest to tytuł, który na dłuższą metę utrzyma pokaźną bazę graczy? Po premierze spędziłam w tej grze trochę czasu i w związku z tym postanowiłam podzielić się z Wami moją opinią na jej temat.
Na wstępie wspomnę, że Marvel Rivals to póki co gra raczej pozytywnie oceniana przez krytyków i recenzentów. Nietrudno zrozumieć dlaczego. Jej stylizowana na nieco komiksową oprawa wizualna przyciąga wzrok. Muzyka jest zaś dość klimatyczna, a wybór bohaterów jest naprawdę bogaty.
Obecnie Marvel Rivals jest też grą ogromnie popularną. W ciągu pierwszych 72 godzin przyciągnęła ona 10 milionów graczy na całym świecie, a w ciągu kilku kolejnych dni liczba ta wzrosła do 20 milionów. To bowiem produkcja bazująca na modelu free-to-play, która będzie zarabiać głównie na przedmiotach kosmetycznych.
Osobiście mam jednak wrażenie, że niektórzy za bardzo pośpieszyli się z pozytywną oceną tego tytułu. Część osób podobnie jak ja zaczęła bowiem dostrzegać w niej poważne wady – niby drobne, ale sumarycznie stwarzające duże problemy. Te problemy mogą się odbić na przyszłości produkcji – chyba że deweloperzy coś z nimi zrobią. Ich pierwsze zapowiedzi sugerują jednak, że niekoniecznie do tego dojdzie.
Pierwszy grzech – nadmiar bohaterów
W kwestii grywalnych postaci Marvel Rivals faktycznie zadebiutował z przytupem. Na start otrzymaliśmy bowiem aż 33 bohaterów podzielonych na trzy kategorie. W zależności od wybranego bohatera każdy gracz może pełnić rolę tanka, postaci skupiającej się na zdawaniu obrażeń lub postaci wsparcia. Tych postaci jest jednak po prostu zbyt dużo.
Trzeba poświęcić bowiem naprawdę sporo czasu, aby dobrze poznać każdą z tych postaci i zrozumieć, do jakiego stylu rozgrywki pasuje i do jakiej drużyny bohaterów pasuje. Tymczasem poznawanie nowych postaci w Marvel Rivals nie należy do najłatwiejszych. Rozgrywka rozpoczyna się bowiem błyskawicznie po wybraniu przez graczy bohaterów – moim zdaniem zbyt szybko. Poza tym, opisy umiejętności poszczególnych postaci, ukazujące się po kliknięciu przycisku F1, to ściany tekstu, znacznie dłuższe niż ich odpowiedniki w Overwatchu. Nie jest to przesadnie dużym problemem w przypadku takich postaci jak Jeff the Land Shark, które mają… po trzy umiejętności, ale już w przypadku wszystkich pozostałych jest jak najbardziej.
Mam też wrażenie, że NetEase pośpieszył się nieco z dodaniem do gry aż tylu postaci, ponieważ postaci te, pod względem oferowanych umiejętności, w moim odczuciu nie są wystarczająco oryginalne, zarówno na tle Overwatcha, jak i samych siebie. Jasne, super że fani Marvela mogą wcielić się tu w aż tylu uwielbianych superbohaterów i złoczyńców. Niesamowicie rozczarowałam się jednak na przykład wtedy, gdy przełączałam się tu między różnymi postaciami wsparcia. Każda z nich posiada jakieś unikatowe umiejętności, ale jest ich po prostu zbyt mało. Cech łączących te postaci jest natomiast na tyle dużo, że granie nimi bardzo szybko się nudzi.
Jeśli chodzi o podobieństwa bohaterów do Overwatcha, to umiejętności żadnego nie zostały skopiowane 1 do 1, ale na przykład kompletnie nie rozumiem, dlaczego Czarna Wdowa została tu uczyniona snajperką. Tak, w komiksach jest często użytkowniczką broni snajperskich, ale przez decyzję NetEase jest tak oczywistą odpowiedniczką dla Trupiej Wdowy z Overwatcha, że to aż boli. Deweloperzy mogli się też pokusić o to, by Hawkeye gameplayowo bardziej różnił się od Hanzo, a inne postaci nie były hybrydami postaci z Overwatcha. Innymi słowy, Marvel Rivals oferuje zbyt mało innowacji.
Nie można zapominać również o kwestiach balansu gry. Jak myślicie, czy łatwo balansuje się grę z 33 bohaterami? Praktyka pokazuje, że nie, ponieważ niektóre postaci w Marvel Rivals dosłownie zamiatają wszystkie pozostałe z planszy. To źle zwiastuje na przyszłość. Przecież gra z czasem będzie zyskiwała kolejnych bohaterów i złoczyńców.
Bezsensowne decyzje deweloperów
Jedną z najlepszych decyzji, którą Blizzard poczynił swego czasu w kwestii Overwatcha było dodanie do gry obowiązkowego podziału ról. Kolejną świetną decyzją było wprowadzenie możliwości deklarowania przez graczy preferowanej roli jeszcze na etapie kolejkowania do gry. Rozgrywka szalonymi kompozycjami bohaterów, na przykład z trzema tankami, albo 5 DPSami dawała bowiem fun, ale do czasu. Z czasem powodowała tylko frustrację.
W związku z tym trudno zrozumieć, dlaczego Marvel Rivals tych funkcjonalności nie posiada. Co gorsza, wypowiedzi deweloperów sugerują, że nie będzie posiadać ich też w przyszłości, nawet w przypadku rozgrywek rankingowych. Trudno zaś stwierdzić, czy w przygotowaniu są jakiekolwiek alternatywy dla nich. To kolejna rozczarowujące kwestia. Raz, że takie funkcjonalności ułatwiłyby balansowanie rozgrywki, a dwa że zmniejszyłyby frustrację wielu graczy.
Kolejna decyzja deweloperów, której nie mogę pojąć, to decyzja o tym, aby gracze podziwiali rozgrywkę z perspektywy trzeciej osoby. Choć dzięki temu możemy patrzeć na skórkę na postaci, którą gramy, to jednocześnie trudniej się w tę postać wczuć. Poza tym nasza własną postać zasłania nam część ekranu.
Feeling gry mobilnej
Tak, mój kolejny zarzut wobec Marvel Rivals to feeling, jaki oferuje. Każda umiejętność każdej postaci powinna być nie tylko na swój sposób unikatowa, ale zapewniać też unikatowe odczucia z używania jej. W Overwatchu 2 tego feelingu nie brakuje, niezależnie od tego, czy chodzi o trafianie nabojami lub strzałami w głowę, strzelanie bombami lub rakietami w różne powierzchnie, różne formy latania, czy też leczenie. W Marvel Rivals jest wręcz przeciwnie.
W tej kwestii za większość niedociągnięć zdecydowanie odpowiadają projektanci dźwięku. Takim umiejętnościom jak dawanie sprzymierzeńcom pancerza, przeładowanie różnych broni czy pożeranie wrogów powinny towarzyszyć wyraźne i charakterystyczne efekty dźwiękowe. W tej chwili nie jestem jednak w stanie nawet sobie przypomnieć, jak brzmiał jakikolwiek efekt dźwiękowy z tej produkcji.
Taki design sprawia, że trudno się w rozgrywce w Marvel Rivals odnaleźć. Trudno mieć poczucie tego, co dzieje się dookoła nas, a więc i reagować na poczynania przeciwników. Trudno też odpowiednio efektywnie wykorzystywać umiejętności naszych bohaterów.
Podsumowanie
Choć Marvel Rivals początkowo zdawał się być godnym rywalem dla Overwatcha 2, dla mnie niekoniecznie pozostanie tym rywalem na długo. Z jednej strony gra przyciąga uwagę efektowną oprawą wizualną i bogatym wachlarzem postaci. Z drugiej strony okazuje się jednak, że brakuje w niej naprawdę unikatowych bohaterów i wyraźnych innowacji, a problemy z balansem oraz przeciętny feeling rozgrywki znacząco obniżają jej potencjał. Jeśli twórcy tej produkcji nie podejmą odpowiednich kroków, Marvel Rivals może okazać się chwilowym hitem, który nie zdoła utrzymać zainteresowania graczy na dłuższą metę.
Jako że jednak Marvel Rivals to gra pochodząca z Chin, gdzie głosy konsumentów niekoniecznie brane są pod uwagę na poważnie, a deweloperzy zostali już zalani pozytywnymi recenzjami, obawiam się, że konstruktywna krytyka wobec niej zostanie po prostu przeoczona. Mam szczerą nadzieję, że się mylę, ale tymczasem wracam do zabawy w Overwatchu 2.
Seria filmów o Indianie Jonesie jest tak kultowa i ma tak wielu miłośników, że naprawdę dziwi mnie to, jak niewiele powiązanych z nią gier pojawiło się na rynku. Jasne, Uncharted i Tomb Rider to może podobna tematyka, ale ich bohaterem nie jest przecież słynny „Indy”, którego można kochać za jego charyzmę i awanturniczy charakter. W związku z tym na grę Indiana Jones i Wielki Krąg wielu czekało z niecierpliwością. Ja, ze względu na moją nowo nabytą nieufność do produkcji AAA, nie czekałam na nią w ogóle, toteż nie miałam wobec niej żadnych oczekiwań. Moją przygodę z nią zapamiętam jednak bardzo, bardzo ciepło. Przekonajcie się dlaczego, czytając niniejszą recenzję.
Na wstępie musicie wiedzieć, że Indiana Jones i Wielki Krąg to produkcja studia MachineGames, znanego głównie z tytułów z serii Wolfenstein, takich jak „Wolfenstein: The New Order” czy „Wolfenstein II The New Colossus”. Akcja gry rozgrywa się w 1937 roku, miedzy wydarzeniami z filmów „Indiana Jonesi Poszukiwacze Zaginionej Arki” oraz „Indiana Jones i Ostatnia Krucjata”.
Produkcja ta daje nam rzecz jasna możliwość pokierowania poczynaniami Indiany Jonesa. Tak się składa, że główny bohater zdecydował się zabrać swój kapelusz, bicz oraz rewolwer i podążyć śladami tytułowego Wielkiego Kręgu, z którym jest związana potężna, starożytna moc – moc, której poszukują naziści. Ta podróż zabiera go więc dookoła globu, do takich miejsc jak Watykan, Egipt, Tajlandia i nie tylko – wszędzie tam, gdzie artefaktów do odnalezienia i zagadek do rozwiązania jest bez liku.
Świat oczami słynnego poszukiwacza przygód
Teraz, skoro już wiecie, o co w omawianej produkcji chodzi, powinnam przybliżyć Wam pewną, ważną decyzję podjętą przez jej deweloperów – decyzję o tym, by jej rozgrywka była przedstawiona z perspektywy pierwszej, a nie trzeciej osoby. Okej, wszelkie cutscenki zawierają już perspektywę trzecioosobową, ale to połączenie moim zdaniem było strzałem w dziesiątkę.
Dzięki niemu grając możemy poczuć się jeszcze bardziej jak Indiana Jones i patrzeć na wszelkie zagadki czy historyczne monumenty ukazane w grze tak, jakbyśmy patrzyli na nie jego oczami, a nie zza jego pleców niczym jego towarzysz. Z kolei podczas przerywników filmowych możemy w końcu ujrzeć twarz młodego Harrisona Forda i poczuć się dokładnie tak, jakbyśmy oglądali kolejny film z nim w roli głównej.
Co ciekawe, rozgrywka w Wielkim Kręgu zaczyna się od prologu, który dla miłośników filmowej serii może wyglądać znajomo. Prolog ten odtwarza bowiem wydarzenia z początku Poszukiwaczy Zaginionej Arki i po części postanawia przeżyć je właśnie w ciele Indiany Jonesa, choć przerywników filmowych jest w nim sporo.
Nie tylko bicz i rewolwer – walka, eksploracja i rozwiązywanie zagadek
Sam prolog jest bardzo krótki i nie oddaje w całości tego, z czym będzie wiązać się rozgrywka w całej grze. Indiana Jones i Wielki Krąg to bowiem nie tylko eksploracja, rozwiązywanie zagadek środowiskowych, zdobywanie artefaktów i smaganie biczem. Produkcja ta posiada też bowiem elementy skradankowe, strzelankowe i platformowe. Na szczęście jednak wspinanie się po ścianach i skakanie nad przepaściami nie są czynnościami, które tu nużą, gra nie zmusza nas do skradania się, a pokonywanie przeciwników wcale nie wymaga sięgania po broń palną.
Walka z użyciem broni palnej nie wyglądała mi w Wielkim Kręgu na przesadnie realistyczną. Pojedynczy strzał w głowę potrafił zwalić przeciwnika z nóg, ale potrzeba było zdecydowanie zbyt wiele strzałów w klatkę piersiową, aby ten przestał na nas napierać. Walka wręcz jest natomiast bardzo satysfakcjonująca. Wystarczy kilka ciosów, by powalić przeciętnego przeciwnika. Ponadto każdemu celnemu uderzeniu towarzyszy charakterystyczny odgłos doskonale znany z filmów o Indiana Jonesie. W razie potrzeby możemy nawet skorzystać z bicza, by wybić broń z ręki wroga bądź wprawić go na moment w osłupienie. Oczywiście, w takich starciach może nam się oberwać, zwłaszcza od silniejszych przeciwników, ale raz że z czasem możemy podnieść nasze zdrowie i ulepszyć umiejętności walki, a dwa że wystarczy odpowiednia taktyka, by ci silniejsi przeciwnicy nie stanowili aż tak dużego zagrożenia, a przynajmniej na poziome trudności, który wybrałam. No właśnie, poziomów trudności do wyboru jest sporo i są one oddzielne dla akcji i eksploracji. Dzięki temu każdy gracz może poczuć w tej grze satysfakcję.
Jeśli o eksplorację chodzi, to trzeba podkreślić, że Indiana Jones i Wielki Krąg nie jest grą z otwartym światem. Produkcja ta przeplata te mocniej oskryptowane sekwencje, rozgrywające się w mniejszych lokacjach, z takimi, które dają zdecydowanie więcej swobody. Za sprawą takiego rozwiązania tempo rozgrywki jest zmienne, a to ma szansę zatrzymać każdego gracza przy ekranie na dłużej. Na marginesie, dobór lokacji jest tu świetny. Wielki Krąg pozwala bowiem odwiedzić nie tylko Watykan i Egipt, ale też Tajlandię, Szanghaj, a nawet Irak i Himalaje.
W tych większych lokacjach jest sporo chodzenia, ale mnie to kompletnie nie przeszkadzało, nie tylko za sprawą pięknych krajobrazów, które można w grze podziwiać. Wielki Krąg zachęca bowiem do eksploracji poukrywanymi w świecie znajdźkami, a także tajemnicami i zagadkami do rozwiązania. Osobiście na długi czas kompletnie zapomniałam o tym, że omawiana produkcja umożliwia szybką podróż między różnymi lokacjami na mapie.
Warto nadmienić, że wspomniane znajdźki to w większości nie takie znajdźki, na jakie można natrafić w grach Ubisoftu. Niektóre z nich to bowiem książki, które są rdzeniem systemu rozwoju postaci i pozwalają uczyć się nowych umiejętności. Inne to zaś leki, które możemy na kilka książek wymienić. Jeśli zaś chodzi o te artefakty, które możemy znaleźć tylko dla faktu ich znalezienia, to czyż nie o to właśnie chodzi w Indianie Jonesie?
Jeśli chodzi o środowiskowe zagadki, które mamy okazję rozwiązać w Wielkim Kręgu, to w większości wydawały mi się one dość ciekawe i satysfakcjonujące. Ich unikatowości nie ocenię, ponieważ rzadko gram w gry tego typu, natomiast obcowało mi się z nimi przyjemnie. Większość z nich nie była przesadnie trudna, ale zdarzało mi się szukać potencjalnych rozwiązań przy użyciu rysunków tworzonych w Paintcie.
Klasyczny Indy, ale nieco inaczej
Okej, motyw który pojawił się chyba w każdym filmie o Indianie Jonesie to motyw konieczności odnalezienia jakiegoś artefaktu, zanim zrobią to ci „źli”, zwykle… naziści. Ten artefakt to bowiem zwykle artefakt o potężnej mocy, którą „ci” źli chcą wykorzystać do swoich niecnych celów. Nie inaczej jest w Wielkim Kręgu. Dlatego w grze fakty historyczne przeplatają się z fikcją, a to co przyziemne z nadnaturalnym.
Fabuła Wielkiego Kręgu przez to wszystko wydaje się rzecz jasna nieco znajoma, ale jednocześnie jest na tyle oryginalna, by chciało się ją posuwać dalej. To także zasługa świetnie napisanych dialogów, spójnych ze stylem dialogów w filmach i z charakterem samego Indiany, a także świetnie narysowanych nowych postaci. Te nowe postaci nie irytują. Ba, każda z nich jest na tyle charyzmatyczna i na swój sposób interesująca, że chce się jej słuchać i podziwiać ją na ekranie. Żadna z nich nie wydaje się być wepchnięta do tej opowieści na siłę.
Niektórzy mogą stwierdzić, że główny wątek fabularny zbyt często jest przerywany w Wielkim Kręgu cutscenkami. Mnie wydawało się jednak, że w tym aspekcie gra jest dość zbalansowana. Poza tym, cutscenki mi nie przeszkadzały, bo były bardzo dobrze wykonane.
Indiana Jones i Wielki Krąg jest takim interaktywnym filmem, ale za to świetnie wpisującym się w filmową serię. Poczuć klimat Indiany Jonesa w tej grze pozwalają nie tylko udźwiękowienie i scenariusz, ale również gra aktorska. Po pewnym czasie wręcz zapomniałam, że aktor głosowy wcielający się tu w Indianę (w angielskiej wersji językowej), to przecież nie Harrison Ford, a człowiek, który po prostu stara się udawać młodego Harrisona Forda.
Techniczny i graficzny majstersztyk? Nie, ale też jest… sami wiecie jak
Wymagania sprzętowe gry Indiana Jones i Wielki Krąg to temat dość kontrowersyjny. W tę produkcję nie zagracie bowiem bez karty graficznej obsługującej ray tracing. Trzeba jednak przyznać, że wygląda ona pięknie, niezależnie od tego, czy zdecydujecie się włączyć w niej pełny ray tracing, czy nie.
Czy z pełnym ray tracingiem gra wygląda lepiej? Tak, ale różnica nie jest taka duża, by warto było korzystać z niego kosztem wyświetlanych klatek. Nawet w przypadku karty graficznej RTX 4080 włączenie pełnego ray tracingu wiąże się gigantycznym spadkiem liczby FPS, i to nawet jeśli korzystamy z technologii DLSS.
Jeśli chodzi o błędy to tych niestety trochę w Wielkim Kręgu jest. Niemniej, w moim przypadku nie wpływały one na przyjemność płynącą z rozgrywki. Zdarzało się bowiem, że gra crashowała od razu po uruchomieniu, ale pozostałe bugi to głównie bugi graficzne – migotanie obrazu, albo artefakty pojawiające się na ekranie. Te drugie jak się okazało wynikały z tego, że grałam z HDR i DLSS, a te dwa rozwiązania w tej grze obecnie się ze sobą gryzą. Kolejne problemy sprawował generator klatek, jeśli włączyłam go wraz z DLSS przy pełnym ray tracingu.
Podsumowanie
Indiana Jones i Wielki Krąg to produkcja, w której nie obyło się bez kilku niedociągnięć, ale ogólnie rzecz biorąc zaskoczyła mnie ona pozytywnie. Nie dość że świetnie oddaje klimat filmowej serii, to posiada świetnie zaprojektowane lokacje i satysfakcjonującą rozgrywkę. Jest więc gratką dla miłośników słynnego archeologa.
Ciekawa fabuła, a także dynamiczna mieszanka eksploracji, walki, skradania się i rozwiązywania zagadek sprawiają, że trudno się od tego tytułu oderwać. Osobiście mam więc nadzieję na to, że studio MachineGames będzie miało okazję stworzyć kolejną grę opowiadającą o przygodach Indiany Jonesa.
Choć ze względu na zbliżające się święta Bożego Narodzenia w tym miesiącu okres premierowy będzie skrócony, na rynku zadebiutuje całkiem sporo interesujących tytułów, w tym produkcji AAA. Przyjrzyjmy się najbardziej ekscytującym grom, które będą miały swoją premierę w grudniu, a Wy naszykujcie do rozgrywki swoje klawiatury, myszy i kontrolery.
Delta Force [PC]
Gatunek: gra akcji, FPS
Data premiery: 5 grudnia
Czy ktoś z Was kojarzy serię Delta Force, zapoczątkowaną w 1998 roku? Delta Force to jej reboot. Ta pierwszoosobowa strzelanka, dystrybuowana w modelu free-to-play, zabierze Was w niedaleką przyszłość, do Mogadiszu, stolicy Somalii, gdzie weźmiecie udział w ulicznych bitwach i nocnych operacjach w ramach kilkugodzinnej kampanii fabularnej. Delta Force zaoferuje też jednak tryb PvPvE – Hazard Operations, w którym wraz z innymi graczami, w trzyosobowych zespołach, zawalczycie o cenne łupy, a także tryb PvP – Havoc Warfare, w którym na kilkudziesięcioosobowych mapach zawalczycie o dominację na lądzie, morzu i w powietrzu. Gra pozwoli Wam nawet pokierować pojazdami szturmowymi, opancerzonymi oraz terenowymi, a także helikopterami, łodziami i dronami. Ponadto wcielicie się w niej w jedną z czterech dostępnych klas postaci – szturmowca, snajpera, inżyniera lub medyka.
Priest Simulator [PC]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 5 grudnia
Tak, humorystyczny Symulator Księdza stworzony przez Polaków w tym miesiącu opuszcza Wczesny Dostęp na Steam. Z tej okazji warto przypomnieć, że to symulator wręcz absurdalny, przedstawiający perypetie księdza prowadzącego prowincjonalną, polską parafię, i to księdza, który wcale nie jest świętoszkiem. Ba, jest to ksiądz, który dysponuje nawet nadprzyrodzonymi mocami i nie boi się sięgnąć po broń palną. W związku z tym w tej polskiej grze będziecie nie tylko prowadzić msze dla lokalnej ludności, udzielać sakramentów i chodzić po kolędzie, ale też niszczyć sekty bądź zawierać z nimi sojusze, walczyć na supermoce z Szatanem i piekielnym tałatajstwem oraz eliminować przeciwników przy pomocy wymyślnych karabinów, pistoletów i nie tylko.
Indiana Jones i Wielki Krąg [PC, XSX]
Gatunek: gra akcji, przygodówka
Data premiery: 6 grudnia
Przygodowa gra akcji FPP, która pozwala wcielić się w Indianę Jonesa, to coś, na co wielu graczy czekało. Dzięki tej produkcji poznacie nieznaną dotąd historię z życia tego słynnego poszukiwacza przygód. Jej akcja rozgrywa się w roku 1937, między wydarzeniami z Poszukiwaczy zaginionej Arki i Ostatniej krucjaty, a dotyczy ona tytułowego Wielkiego Kręgu, z którym związana jest starożytna, potężna moc. Jako Indiana Jones spróbujemy odnaleźć go przed nazistami, którzy rzecz jasna zamierzają wykorzystać go do swoich niecnych celów. Po drodze odwiedzimy takie miejsca jak Watykan, Egipt i Tajlandię, rozwiązując przy tym wiele zagadek i stawiając czoła wielu wrogom.
Marvel Rivals [PC, PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji, TPP
Data premiery: 6 grudnia
Marvel Rivals to propozycja dla tych miłośników uniwersum Marvela, do których przemawiają produkcje typu hero shoter. W tej grze wcielicie się w mniej lub bardziej znanych bohaterów i złoczyńców z marvelowskich komiksów i w kilkuosobowych drużynach, na specjalnych mapach, porywalizujecie o dominację nad celami i nie tylko. Każda z postaci w Marvel Rivals dysponuje rzecz jasna unikatowym zestawem umiejętności i korzysta z innego uzbrojenia. Ale o jakich postaciach mowa? Takich jak Hulk, Iron Man, Kapitan Ameryka, Moon Knight, Venom, Storm, Hela, Thor czy Spider-Man. Co ważne, gra Marvel Rivals oferowana będzie w darmowym modelu z mikropłatnościami (free-to-play).
Path of Exile 2 [PC, PS5, XSX]
Gatunek: hack’n’slash
Data premiery: 6 grudnia (wczesny dostęp)
Path of Exile 2 to oczywiście wyczekiwana kontynuacja gry hack’n’slash studia Grinding Gear Games. Otrzymamy w niej generowany losowo świat, nową kampanię, a także szereg nowości związanych z rozgrywką. Jej akcja będzie rozgrywać się na mrocznym kontynencie Wraeclast, który skrywa liczne sekrety. Jej fabuła będzie się zaś obracać wokół tak zwanego Zepsucia trawiącego wszelkie życie. Myślano, że to dawno temu zostało zniszczone, ale w ostatnim czasie zaczęło znów budzić się do życia, przez co rzuciło na ludzi blady strach. Podczas rozgrywki zmierzymy się z nim, wcielając się w jedną z aż 12 dostępnych klas postaci – marudera, wojownika, strażnika, łowczyni, wiedźmę, czarodziejkę, duelistę, najemnika, cień, mnicha, templariusza lub druida.
Swordhaven: Iron Conspiracy [PC]
Gatunek: RPG
Data premiery: 11 grudnia (wczesny dostęp)
Swordhaven: Iron Conspiracy to gra RPG, która czerpie inspirację z legend gatunku, takich jak Baldur’s Gate czy Icewind Dale. Stworzona przez niezależne studio Atom Team, znane z Atom RPG, przenosi graczy do świata fantasy pełnego tajemnic, intryg i epickich przygód. Akcja gry toczy się w Nova Drakonii – nowo odkrytej krainie, w której magia i mrok splatają się w niebezpiecznym tańcu. Jako główny bohater, poszukiwacz przygód, trafimy w sam środek spisku, a w nasze ręce trafi tajemniczy artefakt. Od tej chwili losy krainy będą leżeć w naszych rękach, a nasze decyzje i czyny zadecydują o przyszłości Nova Drakonii. Gra zaoferuje bogaty świat przedstawiony w rzucie izometrycznym, który pozwoli nam eksplorować malownicze wioski, niebezpieczne podziemia oraz tajemnicze ruiny, jednocześnie prowadząc dialogi, wykonując zadania i rekrutując towarzyszy. Elastyczny system bezklasowy pozwoli nam zaś na pełną swobodę w rozwoju postaci, umożliwiając dostosowanie stylu gry do indywidualnych preferencji. Walka w grze będzie toczyć się na dwa sposoby – w trybie turowym lub w czasie rzeczywistym z aktywną pauzą, zależnie od naszych preferencji.
Pantheon: Rise of the Fallen [PC]
Gatunek: MMORPG
Data premiery: 13 grudnia (wczesny dostęp)
Pantheon: Rise of the Fallen to ambitna gra MMORPG, która celuje w odświeżenie klasycznych wzorców gatunku. Stworzona przez Visionary Realms, pod przewodnictwem legendarnego Brada McQuaida, odpowiedzialnego za takie tytuły jak EverQuest i Vanguard: Saga of Heroes, gra przyciąga uwagę nie tylko bogatym światem, ale też wymagającą rozgrywką nastawioną na współpracę. Akcja toczy się w Terminusie – świecie fantasy, będącym mozaiką fragmentów innych rzeczywistości, które przetrwały niszczycielskie kataklizmy. Krajobraz tej krainy na nowo ukształtowały deszcze magicznych meteorytów, zmieniając balans sił i wprowadzając nowe wyzwania. My, gracze, stworzoną przez nas postacią będziemy eksplorować tę tajemniczą krainę, odkrywając jej historię i tajemnice, które twórcy ukryli w detalach fabularnych. Rozgrywka będzie nawiązywać do klasyki MMORPG, oferując ogromny świat, wysoki poziom trudności i konieczność współpracy.
Alien: Rogue Incursion [PC, PS5]
Gatunek: survival horror, VR
Data premiery: 19 grudnia
Alien: Rogue Incursion to survival horror osadzony w świecie kultowego Obcego, zaprojektowany z myślą o wirtualnej rzeczywistości. Za grę odpowiada studio Survios, znane z tytułów takich jak Creed: Rise to Glory czy The Walking Dead Onslaught. Produkcja ta przeniesie nas w mroczne i klaustrofobiczne realia, gdzie przetrwanie będzie wymagało zarówno sprytu, jak i stalowych nerwów. Akcja gry osadzona jest między wydarzeniami z filmów Obcy: Ósmy pasażer Nostromo i Obcy: Decydujące starcie. Wcielimy się w niej w postać, która trafia do ponurego ośrodka badawczego na planecie Purdan – miejsca, gdzie ksenomorfy przejęły kontrolę, czyniąc z niego śmiertelną pułapkę. Gdy tajemnicza fabuła zacznie odsłaniać kolejne sekrety ośrodka, naszym jedynym celem stanie się przetrwanie. Alien: Rogue Incursion ma wykorzystywać perspektywę FPP, umożliwiając nam eksplorację ciemnych korytarzy i wypełnianie zadań popychających historię do przodu. Ksenomorfy, napędzane zaawansowaną sztuczną inteligencją, mają być zaś nieprzewidywalne i niezwykle groźne.
Gry akcji mogą kojarzyć się Wam z intensywną rozgrywką, wybuchami i dynamicznymi scenami walki. To powiedziawszy, spora część takich gier jest wstanie zaoferować znacznie, znacznie więcej – ciekawą fabułę, piękną oprawę graficzną, a także świetny klimat. Ba, niektóre gry akcji, mimo swojej natury, potrafią niesamowicie relaksować, zapewniając dokładnie to, czego na co dzień potrzebujemy. Oto kilka takich produkcji.
To dzieło Hideo Kojimy wymyka się tradycyjnym definicjom gatunkowym, ale z pewnością można powiedzieć, że Death Stranding to gra akcji. Choć jest pełna napięcia, a momentami napakowana intensywnymi wydarzeniami, pozwala graczom spędzić godziny na samotnych wędrówkach po postapokaliptycznym świecie. Dzięki przenoszeniu paczek przez malownicze, opustoszałe tereny, często w towarzystwie muzyki Low Roar, można po prostu zapomnieć o codziennych zmartwieniach. Planowanie tras i unikanie przeszkód takich jak rwące rzeki i strome zbocza daje poczucie satysfakcji, a jednocześnie uspokaja.
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Choć Wiedźmin 3: Dziki Gon pozwala stawić czoła wielu monstrom, także w ludzkiej postaci, a ponadto jest pełen zwrotów akcji, wiele momentów jest niemal jak medytacja. Eksploracja malowniczych lasów, spokojne przejażdżki na Płotce przez pola, łąki i wzgórza, a także spacery po takich miastach jak Novigrad czy Beauclair to prawdziwa przyjemność. Podobnie jest w przypadku słuchania świetnie napisanych dialogów, które towarzyszą nam przy każdej misji, także tej pobocznej. Wszystko to idealnie dopełnia doskonała, nastrojowa muzyka.
Hogwarts Legacy
W świecie Harry’ego Pottera akcja i magia idą w parze, ale „Hogwarts Legacy” pokazuje, że magia może być także uspokajająca. Wędrowanie po słynnym Hogwarcie, rozwiązywanie zagadek, odkrywanie tajemnych komnat, a nawet eksploracja mrocznego, Zakazanego Lasu pozwalają zapomnieć o prawdziwym świecie na długie godziny. Ponadto charakteru grze dodają możliwość latania na miotle i podziwiania pięknych krajobrazów, a także hodowania magicznych stworzeń w zaciszu Vivarium. Wiecie co, aż mam ochotę ponownie w tę grę zagrać.
Fable
Seria Fable zawsze wyróżniała się ciepłym, baśniowym klimatem, który równoważył elementy akcji, ale jej pierwsza odsłona w tej kwestii zdecydowanie przoduje. Spokojne eksplorowanie idyllicznych miasteczek i lasów Albionu, wykonywanie zadań dla mieszkańców czy po prostu interakcja z otaczającym światem przynoszą prawdziwe wytchnienie. Humorystyczne dialogi i urokliwa stylistyka gry sprawiają zaś, że nawet dynamiczne starcia nie są aż tak stresujące, jak w wielu innych produkcjach.
The Legend of Zelda: Breath of the Wild
The Legend of Zelda: Breath of the Wild to gra akcji, która stawia mocno na eksplorację, a przy tym wynosi ją na nowy poziom. Nie uraczy Was w niej bowiem minimapa. Nikt nie będzie Was tu ciągną za rączkę. Zamiast tego możecie po prostu zanurzyć się w ogromnym otwartym świecie i po prostu podążać od punktu do punktu, wypatrując kolejnych ciekawych obiektów na horyzoncie. Czy jest coś lepszego, niż wspinanie się na szczyty, gotowanie potraw nad ogniskiem i badanie starożytnych ruin w Hyrule? Nie wiem. Niekoniecznie.
Trzeba przyznać, że dotychczas na rynku nie zadebiutowało zbyt wielu gier poświęconych postaci Indiany Jonesa. Już wkrótce swojej premiery doczeka się jednak nowa produkcja, w której wcielimy się w tego kultowego bohatera. Mowa rzecz jasna o grze Indiana Jones i Wielki Krąg. Oto wszystko, co musicie o niej wiedzieć.
Indiana Jones and the Great Circle to gra opracowana przez studio Machine Games, znane z takich tytułów jak Wolfenstein: New Order czy Wolfenstein II: The New Colossus. Jej wydawcą jest natomiast Bethesda Softworks.
Za reżyserię odpowiada tu Jerk Gustafsson, oryginalne motywy muzyczne i reinterpretacje utworów Johna Williamsa stworzył kompozytor Gordy Haab, a producentem wykonawczym gry jest Todd Howard. Howard przygotował również zarys fabuły produkcji.
Swojego głosu głównemu bohaterowi gry udziela Troy Baker. Model głównego bohatera bazuje natomiast na wizerunku Harrisona Forda, który dotychczas wcielał się w Indianę Jonesa w filmach.
Fabuła i miejsce akcji
W grze Indiana Jones i Wielki Krąg nie przeżyjemy historii z żadnego filmu z serii, a poznamy oryginalną opowieść inspirowaną tymi filmami. Akcja gry rozgrywa się w 1937 roku, czyli między wydarzeniami z pierwszego filmu „Poszukiwacze Zaginionej Arki” (1936) a trzeciego – „Indiana Jones i Ostatnia Krucjata” (1938). Jak w filmach, fabuła osadzona jest w czasach przed wybuchem II wojny światowej, a antagonistami ponownie są siły Osi, takie jak nazistowskie Niemcy, faszystowskie Włochy i Cesarstwo Japonii. Gracze zmierzą się m.in. z Czarno Koszulowymi – członkami Narodowej Partii Faszystowskiej we Włoszech.
Fabuła gry rozpoczyna się, gdy Indiana Jones opuszcza swoją narzeczoną, Marion Ravenwood. Niedługo później z Marshall College zostaje skradziony cenny artefakt. Sprawcą jest tajemniczy mężczyzna znany jako Locus (w tej roli Tony Todd). Ślady prowadzą Jonesa do Watykanu, gdzie odkrywa, że przez wieki w miejscach o duchowym znaczeniu budowano konstrukcje, które razem tworzą idealnie ułożony okrąg na globie. W grze odwiedzimy jednak nie tylko Rzym, ale również świątynie Sukhothai w Tajlandii, piramidy w Egipcie, Szanghaj w Chinach oraz oraz śnieżne szczyty Himalajów.
Podczas swojej misji Jones współpracuje z Giną Lombardi, dziennikarką śledczą, która ma własne powody, by włączyć się w sprawę. Jednak na ich drodze staje główny antagonista – Emmerich Voss, mistrz manipulacji psychologicznej, wykorzystujący umiejętności perswazji przeciwko swoim przeciwnikom.
Gameplay
Indiana Jones i Wielki Krąg to singleplayerowa gra przygodowa. Rozgrywkę w niej będziemy oglądać głównie z perspektywy pierwszej osoby. Kamera będzie przełączać się na tryb trzecioosobowy tylko w wybranych momentach, na przykład w trakcie wspinaczki.
Gra będzie oferować zarówno możliwości skradania się, jak i wdawania się w otwarte konflikty, walcząc pięściami lub strzelając z broni palnej. Nie zabraknie też unikania pułapek, omijania przeszkód terenowych, skakania nad przepaściami i rozwiązywania zagadek środowiskowych. Nieocenionym narzędziem podczas eksploracji będzie rzecz jasna słynni bicz.
Kwestie techniczne i oprawa graficzna
Indiana Jones i Wielki Krąg bazuje na silniku id Tech, stworzonym przez id Software. Gra stawia na realistyczną oprawę graficzną i wykorzystuje technologie firmy NVIDIA, takie jak ray tracing i DLSS.
Choć w Indiana Jones i Wielki Krąg będziemy mogli przejść wiele oskryptowanych, liniowych sekwencji, gra da nam okazje do eksploracji licznych otwartych przestrzeni. Niemniej, tej produkcji nie można zaliczyć do grona sandboksów.
Wymagania sprzętowe
Tak, wiemy już, jaki wydajne urządzenie będą w stanie obsłużyć grę Indiana Jones i Wielki Krąg. Ujawniono jednak tylko jej minimalne wymagania sprzętowe, a prezentują się one następująco:
Konfiguracja minimalna
System operacyjny:
Windows 10 64-bit
Procesor:
Intel Core i7 @ 3.3GHz lub lepszy, AMD Ryzen 5 @ 3.1Ghz lub lepszy
Pamięć:
16 GB RAM
Karta graficzna:
NVIDIA GeForce RTX 2060 SUPER 8 GB lub lepsza, AMD Radeon RX 6600 8 GB lub lepsza
Dysk:
SSD
Jak widać, powyższe wymagania są dość wysokie. To sugeruje, że gra będzie wyciskać siódme poty nawet z mocnych konfiguracji. Mamy nadzieję, że będzie odpowiednio zoptymalizowana./
Data premiery i dostępność
Indiana Jones i Wielki Krąg zadebiutuje już 9 grudnia 2024 roku i pojawi się wówczas na dwóch platformach – komputerach osobistych oraz konsolach Xbox Series X. Wiosną 2025 roku ma trafić również na konsole PlayStation 5, ale dokładnej daty premiery gry na tej platformie póki co nie ujawniono.
Gdzie będzie można kupić wydanie pecetowe gry? Tak w zasadzie przedsprzedaż Indiana Jones i Wielki Krąg już trwa i można skorzystać z niej na platformie Steam. Gra jest tam dostępna w edycji standardowej, wycenionej na 299 złotych, a także Premium, kosztującej 429 złotych. Edycja Premium oferuje kilka kosmetycznych dodatków, dodatek fabularny Zakon Olbrzymów, Cyfrowy album graficzny, a także wcześniejszy dostęp go gry od 6 grudnia.
Co ważne, gra Indiana Jones i Wielki Krąg będzie też dostępna w ramach subskrypcji Xbox Game Pass, i to już od dnia premiery.
Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na premierę produkcji. Dajcie znać w komentarzach, czy zamierzacie kupić i przejść grę Indiana Jones i Wielki Krąg.
Najnowsza odsłona serii Dragon Age – Dragon Age: The Veilguard (ang. Dragon Age: Straż Zasłony), pozwala graczom zrekrutować cały szereg kompanów, którzy będą wspierać ich podczas rozgrywki. Ale co zrobić, by każdy z tych towarzyszy dołączył do naszej drużyny? Tego dowiesz się z niniejszego artykułu.
Jak zrekrutować: Rozpocznij zadanie główne „Koniec początku” w pierwszym rozdziale gry
Nave Gallus
Rasa: Człowiek
Klasa: Mag
Frakcja: Smoki cienia
Jak zrekrutować: Rozpocznij zadanie główne „Koniec początku” w pierwszym rozdziale gry
Bellara Lutare
Rasa: Elf
Klasa: Mag
Frakcja: Skaczący na zasłonę
Jak zrekrutować: Rozpocznij zadanie główne „W uścisku entropii” w drugim rozdziale gry
Lucanis Dellamorte
Rasa: Człowiek
Klasa: Łotr
Frakcja: Antiviańskie kruki
Jak zrekrutować: Rozpocznij zadanie główne „Morze krwi” w czwartym rozdziale gry
Davrin
Rasa: Elf
Klasa: Wojownik
Frakcja: Szara straż
Jak zrekrutować: Rozpocznij zadanie główne „Najlepszy przyjaciel strażnika” w szóstym rozdziale gry
Taash
Rasa: Qunari
Klasa: Wojownik
Frakcja: Władcy fortuny
Jak zrekrutować: Rozpocznij zadanie główne „Pogromczyni smoków” w siódmym rozdziale gry
Emmrich Volkarin
Rasa: Człowiek
Klasa: Mag
Frakcja: Żałobna Gwardia
Jak zrekrutować: Rozpocznij zadanie główne „Dokąd muszą trafić umarli” w siódmym rozdziale gry
Co jeszcze powinieneś wiedzieć o towarzyszach w Dragon Age: The Veilguard?
Przede wszystkim musisz zdawać sobie sprawę z tego, że z każdym z towarzyszy możesz nawiązać romantyczne relacje, niezależnie od płci i rasy Twojej postaci. Niektórzy towarzysze mogą też nawiązać takie relacje między sobą.
W trakcie rozgrywki każdy z towarzyszy będzie miał dla Ciebie specjalne zadania do wykonania. Zadania te uzupełniają główną linię fabularną i pozwalają lepiej poznać poszczególne postaci.
Warto też dodać, że każdy z towarzyszy ma własny zestaw umiejętności i drzewko rozwoju, a więc poszczególni towarzysze wykazują różny styl walki. Pamiętaj, by dobrać do swojej drużyny takich towarzyszy, którzy będą jak najlepiej uzupełniać Twoją postać. Maksymalna liczba towarzyszy w drużynie to 2.
Listopad 2024 przynosi emocjonujące premiery gier, które zaspokoją gusta miłośników różnych gatunków. Od taktycznych starć po eksploracje magicznych światów – każdy znajdzie w tym miesiącu coś dla siebie. Nie wierzycie? Przekonajcie się sami!
Metal Slug Tactics [PC, PS4, PS5 XONE, XSX, Switch]
Gatunek: RPG, turowe, taktyczne
Data premiery: 5 listopada
Tak, zupełnie jak wskazuję tytuł, Metal Slug Tactics to taktyczne RPG osadzone w świecie kultowego cyklu firmy SNK. Doświadczymy w nim więc perspektywy izometrycznej, a także licznych starć, które będziemy toczyć za pomocą turowego systemu walki. Oczywiście, podczas rozgrywki będziemy kierować oddziałami postaci skompletowanych spośród doskonale znanym fanom Metal Slug postaci – postaci takich jak Marco, Eri, Fio czy Tarma. Każda z tych postaci ma mieć inne umiejętności specjalne, a także inny ekwipunek, ale nie tylko od tych elementów będzie zależała kwestia naszego sukcesu.
Brighter Shores [PC]
Gatunek: MMORPG
Data premiery: 6 listopada
Pamiętacie pierwszą wersję RuneScape? Brighter Shores to nowe dzieło ojców tej produkcji, czyli Andrew Gowera, Iana Gowera oraz Palula Gowera. Mowa o klasycznie zrealizowanej grze MMORPG, wykorzystującej widok z lotu ptaka. Odwiedzimy w niej pełną magię krainy fantasy, stworzymy własną postać, a następnie zajmiemy się eksploracji świata, walką z wrogami i wykonywaniem zadań oraz rozwijaniem naszego bohatera. Co ważne, rozgrywka ma ograniczać grind. Ponadto ma jej towarzyszyć rozbudowana warstwa fabularna.
Empire of the Ants [PC, PS5, XSX]
Gatunek: strategia
Data premiery: 7 listopada
Empire of the Ants to adaptacja wydanej w 1991 roku powieści Bernarda Werbera pod tytułem Imperium mrówek, stworzona w silniku Unreal Engine 5. W tej strategii czasu rzeczywistego otrzymamy zadanie stworzenia od podstaw prosperującego mrowiska, a także poprowadzenia armii mrówek do walki o nowe terytoria, w celu osiągnięcia dominacji nad leśnym ekosystemem. Niczym w Dungeon Keeperze 2 produkcja pozwoli nam też jednak wcielić się w rolę pojedynczej mrówki, ale by w jej skórze wchodzić w interakcje z innymi mrówkami i mieszkańcami lasu, tyle że w towarzystwie perspektywy trzeciej, a nie pierwszej osoby.
Goat Simulator Remastered [PC, PS5, XSX]
Gatunek: zręcznościówka, sandbox
Data premiery: 7 listopada
Tak, kultowy i absurdalny Goat Simulator, czyli po prostu symulator kozy, doczekał się swojej zremasterowanej wersji. Ponownie wcielimy się w nim tytułową kozę, by na najróżniejsze sposoby siać chaos i zniszczenie na otwartych mapach. Nowa wersja gry dysponuje jednak odświeżoną oprawą graficzną, zmienionym menu mutatora, a poza tym jest oferowane wraz z wszystkimi dodatkami. Co ważne, remaster posiada charakterystyczne dla serii błędy, takie jak możliwość wspinania się po drabinie, które deweloperzy celowo po zostawili w grze.
Slitterhead [PC, PS4, PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 8 listopada
Slitterhead to przygodowa gra akcji z elementami horroru, opracowana przez japońskie Bokeh Game Studio. Jej akcja toczy się w fikcyjnym mieście Kowlong, gdzie wcielimy się w Hyoki – istotę pozbawioną fizycznej formy i pamięci, zdolną do przejmowania kontroli nad różnymi postaciami, w tym „Rarytasami” (ang. „Rarities”), które pozwalają na użycie potężniejszych umiejętności. Naszym celem będzie eliminacja Slitterheadów – potworów ukrywających się pod postaciami ludzi – a to w towarzystwie rozświetlonych neonami ulic i mrocznych zakamarków Kowlong.
Farming Simulator 25 [PC]
Gatunek: symulator
Data premiery: 12 listopada
Co tu dużo mówić. Seria rolniczych symulatorów studia GIANTS Software doczekała się dziesiątej głównej odsłony. Ale jakie nowości Farming Simulator 25 wprowadza? Ma on zaserwować nam między innymi nowe mapy, zlokalizowane zarówno w Azjii Wschodniej, Ameryce Północnej oraz Europie, możliwość uprawy dwóch rodzajów ryżu i szpinaku oraz hodowli bawołów, a także nowe budynki i łańcuchy produkcyjne oraz nowe maszyny. W sumie gra ma oferować ponad 400 pojazdów, maszyn i innych narzędzi. Poza tym Farming Simulator 25 to ulepszona grafika i fizyka natomiast filary rozgrywki pozostają natomiast w dużej mierze bez zmian.
Songs of Silence [PC, PS5, XSX]
Gatunek: strategia turowa 4X, RTS
Data premiery: 13 listopada
Songs of Silence to innowacyjna strategia łącząca elementy 4X i RTS-a z rozwiązaniami z karcianek i RPG. Ta gra, stworzona przez studio Chimera Entertainment, osadzona jest w fantastycznym świecie, gdzie wojna pomiędzy siłami światła i mroku zmierza ku unicestwieniu rzeczywistości przez tytułową Ciszę. My, wybierając stronę konfliktu, postaramy się osiągnąć zwycięstwo, zanim nadciągnie zagłada. Rozgrywka będzie tu obejmować eksplorację, gromadzenie surowców i rozbudowę miast w trybie turowym, jednak bitwy mają odbywać się w czasie rzeczywistym i być bardzo dynamiczne. Warto wspomnieć, że Songs of Silence zaoferuje kampanię fabularną oraz tryb multiplayer.
LEGO Horizon Adventures [PC, Switch, PS5]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 14 listopada
Tak, nawet uniwersum z Horizon Zero Dawn doczekało się swojej wersji LEGO. LEGO Horizon Adventures to przygodowa gra akcji z elementami platformówki 3D i widokiem izometrycznym, opracowana przez Guerrilla Games we współpracy ze studiem Gobo. Bazuje ona właśnie na Horizon Zero Dawn, ale zaoferuje nową, humorystyczną perspektywę na poczynania głównej bohaterki – Aloy – w świecie zdominowanym przez roboty przypominające zwierzęta. Oczywiście, jak przystało na grę LEGO, LEGO Horizon Adventures zaoferuje możliwość rozgrywki w trybie kooperacji, zarówno lokalnie, jak i online, również międzyplatformowo.
Microsoft Flight Simulator 2024 [PC, XSX]
Gatunek: symulator
Data premiery: 19 listopada
Microsoft Flight Simulator 2024 to kolejny simulator latania od Microsoftu. Podobnie jak poprzednia odsłona serii, pozwoli nam ona zwiedzić cały glob za sterami cywilnych maszyn. Tym razem jednak świat gry ma być jeszcze bardziej szczegółowy, lepiej oddając rzeczywistość. Warto też dodać, że w Microsoft Flight Simulator 2024 doświadczymy autentycznych warunków pogodowych, zmieniających się pór roku, czy ruchu lotniczego i morskiego. Ponadto większość dodatków do Microsoft Flight Simulator z 2020 ma działać z nową wersją.
S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl [PC, XSX]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 20 listopada
S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl to oczywiście survival horror z elementami FPS i immersive sima, będący kontynuacją klasyka z 2007 roku, stworzonego przez ukraińskie GSC Game World. W grze ponownie wkroczymy do Zony – skażonego obszaru wokół elektrowni w Czarnobylu, gdzie mutanty, niebezpieczne anomalie i rywalizujące frakcje tworzą mroczny, tajemniczy świat. Wcielając się w Skifa, samotnego stalkera, będziemy eksplorować otwarty świat, odkrywając sekrety Zony i wypełniając różnorodne misje. Co jednak ważne, S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl będzie cechować się nieliniową fabułą, w której będą wpływać na przebieg i zakończenie historii.
Void Crew [PC]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 25 listopada
W Void Crew wcielimy się w załogę czteroosobowego statku kosmicznego, a naszym zadaniem będzie obrona Ziemi przed wrogimi Obcymi zwanymi Pustymi. Rozgrywka w tym tytule ma bazować na dwóch filarach – dynamicznych kosmicznych bitwach, podczas których będziemy sterować statkiem, obsługiwać jego działa, naprawiać sprzęt czy produkować amunicję, a także na pracy poza statkiem, na przykład przy naprawie kadłuba czy zbieraniu zasobów z wraków. Void Crew będzie pozwalać na zabawę solo, ale pełnię możliwości będzie zapewniać w kooperacji z innymi graczami.
Enigma of Fear [PC]
Gatunek: przygodówka, survival horror
Data premiery: 28 listopada
Enigma of Fear to gra osadzona w uniwersum Ordem Paranormal, stworzonym przez Rafała Lange’a. Pokierujemy w niej poczynaniami młodej detektyw imieniem Mia, którą wraz ze swoim psem Lupim trafiła do tak zwanego „miejsca, które nie istnieje”. Naszym zadaniem będzie rozwiązanie zagadki zaginięcia jej ojca, przywódcy organizacji zajmującej się badaniem zjawisk paranormalnym. Rozgrywkę będziemy podziwiać w rzucie izometrycznym, w towarzystwie grafiki łączącej sprite’y, stylistykę pixel art i lokacje wykonane w trzech wymiarach.
Przed swoją premierą Diablo IV zapowiadało się obiecująco. Dłuższa rozgrywka pokazała jednak, że Blizzard nie do końca przemyślał wiele jego elementów. To sprawiało, że na dłuższą metę ta gra była po prostu męcząca. A jak jest teraz, po wielu aktualizacjach i premierze pierwszego rozszerzenia do Diablo IV? Sprawdziłam, co Diablo IV: Vessel of Hatred ma do zaoferowania.
Na wstępie musicie wiedzieć, że tuż po premierze Diablo IV spędziłam w tej grze kilkadziesiąt godzin. Stworzyłam nawet kilka postaci, ale tylko jedną przeszłam całą kampanię fabularną i doszłam do samego endgame’u. To powiedziawszy, nigdy nie osiągnęłam nią maksymalnego poziomu doświadczenia. Pod wieloma względami Diablo IV mnie znużyło, choć zapewne najbardziej przyczynił się do tego fakt, że z czasem gra zmuszała mnie do tego, by więcej czasu spędzać na czytaniu afiksów przedmiotów niż na faktycznym graniu.
Jeśli mnie pamięć nie myli, po pierwotnym porzuceniu Diablo IV, nie uruchomiłam tej gry ani razu do premiery dodatku Vessel of Hatred, która nastąpiła 8 października. Innymi słowy, przegapiłam wszelkie aktualizacje, które na przestrzeni ostatnich miesięcy otrzymała, wraz z jakimikolwiek zmianami poprawiający mi rozgrywkę. W niniejszym tekście porównuję więc Diablo IV: Vessel of Hatred do tego, co gra oferowała blisko półtora roku temu.
Ale jakie nowości Vessel of Hatred wprowadza do Diablo IV? Rozszerzenie kontynuuje linię fabularną zapoczątkowaną w podstawowej wersji gry, pozwala nam odwiedzić nowy obszar znany jako Nahantu, a co najważniejsze – wcielić się w nową klasę postaci – Spirytystę. Poza tym dodatek umożliwia rekrutację wyczekiwanych najemników i dodaje nowych typów engame’owych aktywności, a także runy i słowa runiczne.
Fabularnie dalej jest kiepsko
Skoro Diablo IV: Vessel of Hatred dodało do gry nową klasę postaci, to właśnie Spirytystą postanowiłam odbyć w dodatku moją przygodę. Spodobał mi się fakt, że rozgrywkę mogłam zacząć z pominięciem kampanii z podstawy. Konieczność jej ponownego przechodzenia byłaby bardzo nużąca.
Nowa kampania okazała się nieco dość krótka, i jak przystało na to, co Blizzard serwuje w ostatnich latach, dość infantylna, ale na szczęście przepleciono ją świetnie wyglądającymi przerywnikami filmowymi. Poza tym pozwoliła nam ona odwiedzić bardzo dobrze zaprojektowane obszary, na czele z kilkoma miejscami znanymi z Diablo II. Nahantu to bowiem miejsce, w którym znajduje się Kurast.
Wspomnę jeszcze, że Blizzard powinien naprawdę zatrudnić lepszych scenarzystów, albowiem można odnieść wrażenie, że fabuła Vessel of Hatred była tak naprawdę wstępem do kolejnego dodatku, który będzie mocniej poświęcony Panu Nienawiści. Rozszerzenie uratowało jedynie to, że dzięki niemu i wcześniejszym aktualizacjom rozgrywka w Diablo IV Vessel of Hatred w końcu jest satysfakcjonująca na dłuższą metę.
Spirytysta to naprawdę dobra klasa postaci
Nie można powiedzieć, że klasa Spirytysty jest w stu procentach oryginalna, albowiem sprawia ona wrażenie, jakby była mieszanką Mnicha i Szamana z Diablo III, natomiast przynajmniej dla mnie jest to jedna z lepiej zaprojektowanych klas w Diablo IV. To dlatego, że rozgrywka nią jest niesamowicie dynamiczna, a jej arsenał umiejętności daje duże pole do popisu.
Oczywiście w sieci możecie znaleźć wiele buildów dla Spirytysty, w tym wiele endgame’owych. Jeden z nich wybrałam dla siebie i zaskoczyło mnie to, jak szybko stopniowe kompletowanie tego buildu pozwoliło mi wskoczyć na poziomy umiejętności Udręka. Co jednak ważne, musiałam poświęcić wiele godzin na zdobycie lepszych przedmiotów i kolejnych poziomów paragonowych, aby w końcu swobodnie grać na Udręce IV. To jednak dobrze, albowiem tym razem proces ulepszania mojej postaci nie był tak nużący jak wcześniej. Odnoszę wrażenie, że w ciągu ostatnich miesięcy Blizzard uprościł nie tylko wszystkie afiksy przedmiotów, ale ogólnie rzecz biorąc całą itemizację tak, aby obchodzenie się z przedmiotami w końcu było przyjemne.
Warto dodać, że Blizzard zmienił nieco system levelowania w Diablo IV. Teraz maksymalny poziom to poziom 60. Po jego zdobyciu możemy osiągnąć maksymalnie 300 poziom paragonowy, przy czym każdy kolejny poziom paragonowy daje kolejny punkt do wydania na tablicach sezonowych. Moim zdaniem to zmiana na plus, przekładająca się na większą czytelność systemu poziomów.
Rozgrywka w końcu odpowiednio zróżnicowana
Dotychczas zdążyłam zdobyć moją postacią 200 paragonów i póki co mam w sobie chęci dobicia do poziomu 300. Obecnie rozgrywka w grze jest bowiem znacznie bardziej urozmaicona względem tego, z czym mieliśmy do czynienia w sezonie 1 gry.
Sezon 6, zapoczątkowany po premierze dodatku, pozwala nie tylko pokonywać podziemia koszmarów, wykonywać zadania dla Drzewa Szeptów czy stawiać czoła piekielnym falom, world bossom i wydarzeniom legionowym. Do dyspozycji mamy również „The Pit”, czyli odpowiednik Głębokich Szczelin z Diablo III, Podmiasto w Kurast, Piekielne Hordy, a także wydarzenia Realmwalker. Każda z tych aktywności pozwala na ulepszanie swojego arsenał od innej strony, a więc aż chce się wykonywać na przemian.
Aha, w Diablo IV: Vessel of Hatred pojawiła się również nowa aktywność grupowa zwana Mroczną Cytadelą. Mnie osobiście przeszkadza jednak to, że można brać w niej udział tylko w kilku osobowych grupach. Po prostu wolę grać bowiem solo, a przecież chciałabym mieć dostęp do gwarantowanych przez nią nagród.
Wspomniałam, że Diablo IV wprowadza runy. Niestety nie pozwalają one tworzyć tak zaawansowanych słów runicznych jak w Diablo IV, a tylko łączyć runy w pary o specjalnych efektach, ale to i tak miły dodatek. Równie miłym dodatkiem są najemnicy, które w ciężkiej sytuacji potrafią uratować… sami wiecie co.
Podsumowanie
Chociaż Blizzard ponownie zawiódł mnie fabularnie, wprowadzając do świata gry mało ciekawe postaci, postępujące niezbyt racjonalnie, w ostatecznym rozrachunku Vessel of Hatred się broni. Tak jak to kiedyś było w przypadku Diablo III, Diablo IV nareszcie stało się przyjemną produkcją.
Czy od teraz zamierzam wracać do Diablo IV co sezon? Zdecydowanie nie, ale na pewno zajrzę dla tej gry raz na jakiś czas, gdy poczuję potrzebę bezmyślnego po zabijania hord demonów.
Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości Blizzard pójdzie za ciosem i wprowadzi do Diablo IV kolejne ciekawe systemy, a także klasy postaci, co najmniej równie dobre co świetny Spirytysta. Oczekuję również, że po Vessel of Hatred zadebiutują kolejne rozszerzenia do gry, ale ze zdecydowanie dłuższą i porządniejsze kampanią fabularną.