Jak zwiększyć liczbę FPS w grach na laptopie – poradnik

Jak zwiększyć liczbę FPS w grach na laptopie – poradnik

Niestety, nawet najwydajniejsze laptopy nie są tak wydajne jak komputery stacjonarne. Jeśli jednak korzystasz z laptopa i grasz na nim, prawdopodobnie możesz zwiększyć liczbę wyświetlanych na nim FPS. Jak? Oto kilka naprawdę prostych sposobów.

Podłącz laptop do ładowarki

Gdy korzystasz z laptopa, który nie jest podłączony do ładowania i pobiera energię ze swojej baterii, w grach nie wykorzystujesz pełni możliwości jego podzespołów. W rezultacie możliwe jest, że tracisz przez to sporo FPS.

Nie obawiaj się, gdy po podłączeniu do ładowarki Twój laptop osiągnie 100% stanu baterii , nie doprowadzisz do jej przeładowania, a w rezultacie obniżenia żywotności. To dlatego, że współczesne oprogramowanie temu zapobiega i sprawia, że naładowany laptop podłączony do zasilania z gniazdka nie pobiera energii z baterii, a właśnie z gniazdka.

Wyczyść swój komputer

Jeżeli używasz swojego laptopa od dawna, w jego wentylatorach może być pełno kurzu i potencjalnie zwierzęcej sierści, która utrudnia jego wentylację. Jeśli jego wentylacja jest utrudniona, utrzymanie akceptowalnych temperatur jego podzespołów może być problematyczne. W rezultacie występuje zjawisko throttlingu.

Throttling znacznie obniża wydajność karty graficznej i procesora laptopa, przez co możesz doświadczać obniżenia liczby FPS w grach. Zatem, zdejmij pokrywę swojego laptopa i usuń kurz z jego komponentów lub przekaż to zadanie serwisowi, najlepiej autoryzowanemu.

Ułatw laptopowi wentylację

Ważne jest nie tylko to, aby utrzymywać laptop w czystości, ale również to, aby stwarzać mu odpowiednie warunki do grania. Aby temperatury jego podzespołów były niższe, zamiast na płycie biurka umieść go na specjalnej podkładce chłodzącej. Unikaj też grania na laptopie chociażby w łóżku. Pościel zasłoni bowiem wentylatory urządzenia, utrudniając usuwanie z jego wnętrza gorącego powietrza.

Zaktualizuj sterowniki

Wydajność podzespołów Twojego laptopa, szczególnie karty graficznej, w poszczególnych grach bardzo mocno zależy od zainstalowanych sterowników. Jeżeli zainstalowałeś na nim grę, która dopiero co miała premierę, a nie zaktualizowałeś sterowników, najpewniej nie cieszysz się w niej maksymalną możliwą liczbą FPS. Dlatego właśnie pamiętaj, aby aktualizować sterowniki regularnie.

Dostosuj ustawienia graficzne do możliwości komputera

No niestety, nie na każdym komputerze każdą grę można uruchomić przy ustawieniach Ultra i cieszyć się jednocześnie 60 czy nawet 144 klatkami na sekundę. Szczególnie na laptopach aby pewne gry działały płynnie, należy obniżyć ich ustawienia graficzne do średnich, a nawet niskich. Jeżeli nie zależy Ci aż tak na najwyższej jakości grafiki, ale pragniesz właśnie większej liczby FPS, powinieneś rozważyć ten tok postępowania.

Wyłącz programy działające w tle

Jeżeli grasz w cokolwiek na swoim komputerze i narzekasz na małą liczbę FPS, a w tle masz otwartych milion różnych programów wiedz, że najprawdopodobniej liczbę FPS zwiększysz, zamykając te wszystkie programy. W końcu, mowa o aplikacjach, które w pewnym stopniu wykorzystują zasoby wielu podzespołów komputera – cenne zasoby. Zapewne najszybciej zrobisz to, zamykając ich procesy w menedżerze zadań.

Mam nadzieję, że powyższe metody pozwoliły Ci zwiększyć liczbę wyświetlanych klatek na sekundę w grach na laptopie. Jeśli jednak zależy Ci na jeszcze większej wydajności, a i tak nie wykorzystujesz przenośności laptopa, być może powinieneś rozważyć zakup komputera stacjonarnego.

Diablo Immortal – wszystko co musisz wiedzieć o nadchodzącej grze Blizzarda

Diablo Immortal – wszystko co musisz wiedzieć o nadchodzącej grze Blizzarda

Już wkrótce Blizzard wyda na świat kolejną odsłonę serii Diablo – Diablo Immortal. Czym ten tytuł będzie się charakteryzował, kiedy dokładnie nastąpi jego premiera i na jakich platformach zadebiutuje? Tego wszystkiego i nie tylko dowiesz się z niniejszego artykułu.

Diablo Immortal w skrócie

Diablo Immortal nadchodzący to spin-off słynnej serii gier hack’n’slash firmy Blizzard Entertainment – Diablo, zapowiedziany podczas wydarzenia BlizzCon w 2018 roku. Jak powszechnie wiadomo, jego zapowiedź nie została przyjęta ciepło. Niemniej, późniejsze materiały z rozgrywki, dostęp do beta testów, jak i zapowiedź Diablo IV uspokoiły graczy i sprawiły, że nastawienie do niego zmieniło się na dość pozytywne.

Dostępne platformy i data premiery

Jak niedawno się dowiedzieliśmy, Diablo Immortal zadebiutuje nie tylko na urządzeniach z iOS i Androidem, ale również na komputerach osobistych (cóż, chyba jednak nie wszyscy mają telefony). 2 czerwca gra pojawi się w pełnej wersji na iOS i Androdzie, a na PC w wersji beta, dostępnej dla wszystkich. W tej chwili nie wiadomo, kiedy beta testy na PC się zakończą, a gra doczeka się pełnoprawnego debiutu na tej platformie.

Co istotne, gra ma wspierać rozgrywkę międzyplatformową (ang. crossplay) oraz cross-progresję. Oznacza to, że zabawę zaczętą w Diablo Immortal na urządzeniu mobilnym będziesz mógł w każdej chwili kontynuować na komputerze i na odwrót.

Fabuła

Akcja Diablo Immortal będzie rozgrywać się między wydarzeniami znanymi z Diablo II: Lord of Destruction a Diablo III. W ramach rozgrywki ponownie przeniesiemy się do Sanktuarium i wcielimy się w jednego z dostępnych bohaterów, by poznać zupełnie nową historię, tworzącą most fabularny pomiędzy wymienionymi tytułami.

„Archanioł Tyrael uznawany jest za zmarłego, a rodzaj ludzki musi stawić czoła skutkom jego czynów. Zepsucie wsącza się w ziemię z odłamków splugawionego Kamienia Świata, który ciągle kryje wielką moc. Słudzy Diablo pragną posiąść moc kamienia i wykorzystać ją, by umożliwić powrót Władcy Grozy.”, czytamy na stronie Blizzarda.

W Diablo Immortal stawimy czoła niejakiemu Skarnowi, byłemu przybocznemu Diablo, który przeżył zniszczenie Kamienia Świata. Nasze zadanie będzie polegało na pokrzyżowaniu mu planów, polegających na zbudowaniu nowej armii i zebraniu fragmentów Kamienia Świata, które mają mu pozwolić ponownie przywołać pradawne zło.

Klasy postaci

Na tę chwilę wiadomo, że Diablo Immortal ma zaoferować do wyboru sześć rodzajów bohaterów – Barbarzyńcę, Mnicha, Łowcę demonów, Mnicha, Nekromantę oraz Czarownicę. Tak jak było w Diablo III, w tytule tym będzie można wcielić się zarówno w męską, jak i damską wersję każdej postaci. Oczywiście, każdy bohater będzie dysponował odrębnymi umiejętnościami, przekładającymi się na styl walki.

Podejrzewa się, że Diablo Immortal może wprowadzić z czasem siódmą klasę postaci, na co wskazują assety w grze. Mowa o klasie Blood Knight, czyli Krwawy Rycerz. Musimy jednak jeszcze poczekać na oficjalne wieści w tej sprawie.

Rozgrywka

Diablo Immortal będzie wyróżniać od innych gier z serii Diablo nie tylko fakt, że będzie to gra opracowana przede wszystkim z myślą o urządzeniach mobilnych. Otóż, będzie to bowiem gra MMO. Jasne, możliwa będzie w niej gra w pojedynkę, ale nie dość że Immortal pozwoli na tworzenie nawet ośmioosobowych drużyn, to będzie zawierać czat, publiczne wydarzenia, a nawet podziemia stworzone specjalnie z myślą o rozgrywce wieloosobowej. Poza tym, Blizzard planuje dodać do produkcji czat głosowy oraz umożliwić tworzenie gildii. Klasyczny dla serii będzie w niej jednak rzut izometryczny.

Rzecz jasna, rozgrywka w Diablo Immortal będzie polegać na przemierzaniu przeróżnych obszarów Sanktuarium i pokonywaniu hord przeciwników oraz licznych bossów. W miarę zabawy będziemy zdobywać punkty doświadczenia i kolejne poziomy, a co za tym idzie – umiejętności. Potem odblokujemy również paragonowe poziomy doświadczenia, za którymi skrywać będą się specjalne drzewka umiejętności. Rzecz jasna, ważną częścią progresji będzie też zdobywanie coraz to lepszego uzbrojenia, aż po zestawy i przedmioty legendarne.

A jak w Diablo Immortal ma wyglądać system sterowania? Posiadacze urządzeń mobilnych będą mogli grać, korzystając z ekranu dotykowego swojego smartfonu czy tabletu, ale gra zaoferuje również wsparcie dla kontrolerów. Podobnie będzie w przypadku komputerów osobistych. Co jednak istotne, na PC pojawi się też możliwość grania z użyciem klawiatury i myszy.

Gra free-to-play?

Tak, Diablo Immortal będzie grą free-to-play. W związku z tym znajdą się w niej mikropłatności. Pozwoli ona na kupowanie specjalnej waluty – Eternal Orbs – pozwalającej na odblokowanie lepszych nagród za kończenie szczelin, a także błyskawiczne ulepszenie Battle Passa. Z jej pomocą będzie można kupić też inną walutę – Platinum – potrzebną do wykonywania legendarnych przedmiotów czy kupowania przedmiotów na Rynku.

Elden Ring – szereg porad na początek rozgrywk

Elden Ring – szereg porad na początek rozgrywk

Elden Ring – najnowsza gra of From Software okazała się hitem, który przyciągnął miliony graczy. Wielu z nich szybko przekonało się, że nie jest to tytuł, który poprowadzi ich od początku do końca za rękę. Cóż, w Elden Ring łatwo się pogubić, zwłaszcza na początku i zwłaszcza, jeśli wcześniej nie miało się styczności z żadnymi „soulsami”. Jest to zrozumiałe. Dlatego stworzyliśmy poradnik, który przyda się Ci, jeśli właśnie zaczynasz swoją przygodę z tą produkcją. Nie przedłużając, zapraszamy do lektury.

Graj w taki sposób, na jaki masz ochotę

W sieci można trafić na wiele wypowiedzi, w których niektórzy gracze śmieją się z osób korzystających w Elden Ring z najlepszych broni, przywołujących duchy czy grających postacią używającej czarów – innymi słowy ułatwiających sobie w jakikolwiek sposób zabawę. Naprawdę nie warto się nimi przejmować. Graj w Elden Ring tak, jak Ci to odpowiada – dowolnym buildem, niezależnie od tego, jak trudna lub łatwa będzie dzięki niemu rozgrywka. Ten poziom trudności możesz w ten sposób dopasować do własnych preferencji. Cóż, nie każdy ma czas, by przez trzy godziny podejmować się kolejnych prób zabicia tego samego bossa.

Klasa początkowa ma znaczenie

W Elden Ring możecie zbudować postać o dosłownie dowolnych możliwościach. To dlatego, że gra daje wolną rękę, w kwestii tego, jakie atrybuty chcemy rozwijać oraz z jakiego oręża i umiejętności chcemy korzystać. Niemniej, warto dokładnie zastanowić się nad wyborem początkowej klasy postaci. Minie bowiem sporo czasu, zanim będziesz w stanie przekuć tę podstawową klasę postaci w coś zupełnie innego. Zatem, jeśli na przykład rozmyślasz granie czarodziejem, najlepiej zacząć jako Astrolog. Bohaterem czy Bandytą nie będziesz mógł od razu czarować.

Eksploruj

Gdy rozpoczniesz zabawę w Elden Ring, nie ma co od razu iść do wielkiego zamku, by pokonać pierwszego ważniejszego bossa. Zostaniesz wówczas najpewniej zmieciony z powierzchni ziemi. W Elden Ring naprawdę warto eksplorować świat. Zyskasz wówczas okazję na pokonanie wielu łatwiejszych przeciwników i zdobycie run, które pozwolą Ci zwiększyć poziom doświadczenia. Z resztą, eksploracja i trafianie ma ciekawe miejsca oraz postaci daje ogromną satysfakcję.

Leveluj witalność

Początkowo nasza postać w grze ma dosyć mało życia. W rezultacie dosłownie jednym uderzeniem może zabić nas nie tylko boss, ale losowy przeciwnik napotkany po drodze. Dlatego podczas rozgrywki zwiększaj poziom nie tylko atrybutów takich jak siła czy inteligencja. Kluczowe jest zwiększanie poziomu witalności.

Nie trać run w głupi sposób

Podczas zabawy możesz w dowolnym momencie sprawdzić, ile run potrzebujesz, by móc „wykupić” zwiększenie poziomu doświadczenia postaci. Warto z tej funkcji korzystać i pamiętać o widzianej w menu liczbie. Jeśli wystarczy Ci 2000 run do zwiększenia sobie poziomu i już ich tyle posiadasz, przeteleportuj się do miejsca łaski i zwiększ poziom. Zawsze istnieje bowiem ryzyko że je utracisz. Stanie się to jeśli zginiesz i przed podniesieniem utraconych run zginiesz ponownie – wtedy przepadną na zawsze – a o takie sytuacje naprawdę nietrudno.

Korzystaj z latarni

Ciemne podziemia w Elden Ring możemy oświetlać sobie pochodnią. Pochodnia zajmuje jednak cenne miejsce w dłoni – miejsce, które mógłby zająć na przykład miecz lub tarcza przydatne w walce z przeciwnikami. Dlatego zdecydowanie lepiej korzystać z latarni, gdy tylko uzyskamy do niej dostęp. To dlatego, że latarnię nasza postać nosi przy pasie, a nie w rękę. Aby przypiąć latarnię do pasa, wystarczy otworzyć ekwipunek, znaleźć ją wśród posiadanych przedmiotów i skorzystać z opcji Użyj. Alternatywnie możesz przypiąć ją do slotu szybkich przedmiotów.

Zostawiaj oznaczenia na mapie

Świat Elden Ring jest naprawdę rozległy. Tymczasem na jego mapie domyślnie oznaczane są tylko najważniejsze miejsca oraz napotkani NPC. Niemniej, gra daje możliwość pozostawiania graczom własnych znaczników. Warto oznaczać na niej bossów, których jeszcze nie jesteś w stanie pokonać, a do których chcesz wrócić później, lokalizacje cennych zasobów, czy miejsca, które chciałbyś zobaczyć w przyszłości. Znacznie ułatwi Ci to odnalezienie się w „The Lands Between”.

Jeździj konno

W Elden Ring dość szybko uzyskujemy możliwość poruszania się na wierzchowcu o imieniu Torrent. Wierzchowiec ten jest bardzo użyteczny. Oczywiście przede wszystkim pozwala on na szybkie przemieszczanie się po świecie. Niemniej, posiada on też umiejętność podwójnego skoku, który umożliwia dostanie się do miejsc, które bez niego pozostają poza zasięgiem. W takich miejscach możemy znaleźć często cenne łupy i skarby. Torrent okazuje się też nieoceniony podczas niektórych walk z bossami. Znacznie łatwiej unikać na nim ataków i zachowywać odpowiedni dystans od przeciwnika.

Rozmawiaj z NPCami

Wykonywanie zadań w Elden Ring nie wygląda tak, jak w innych erpegach. Nad postacią, która chce dać Ci questa, nie ujrzysz lewitującego wykrzyknika. Często aby otrzymać od postaci zadanie, wpierw trzeba wyczerpać jej podstawowy dialog i zainicjować rozmowę ponownie. Dlatego tak ważne jest, aby rozmawiać z każdym napotkanym NPCem, i to do absolutnego wyczerpania rozmowy.

Łaska wskazuje Ci drogę

Przy niektórych miejscach łaski, przy których możesz odpoczywać, ujrzysz długie błyszczące łuny światła. Łuny te wskazują drogę do miejsc – gdzie możesz posunąć fabułę do przodu. Co istotne, widać je także na mapie. Nie musisz brać ich sobie zbytnio do serca, a przynajmniej początkowo. Jak wspomnieliśmy, przed posunięciem fabuły do przodu warto zająć się eksploracją i rozwijaniem postaci.

Zbieraj wszystko, co możesz

Poruszając się po świecie Elden Ring, trafisz na mnóstwo surowców do zebrania – roślin, grzybów czy minerałów – a także przedmiotów. Cóż, zbieraj je wszystkie. Surowce przydadzą Ci się do craftingu czy ulepszania oręża. Przedmioty takie jak bronie czy zbroje możesz wykorzystać w walce. Nawet jeśli wydaje Ci się, że pewnej broni czy rodzaju uzbrojenia nie wykorzystasz, nie sprzedawaj ich, chyba że masz duplikat. Kto wie czy w przyszłości nie będziesz chciał zmienić stylu rozgrywki i ich wykorzystać. Nadmiar przedmiotów możesz zawsze schować w skrzynce.

Zakradaj się

W Elden Ring wskakiwanie tak po prostu w grupę przeciwników często kończy się natychmiastową śmiercią. Dlatego w grze warto się skradać, wybijając wrogów po kolei. Nie zawsze to możliwe, ale skradanie pozwoli Ci przynajmniej zabić jednego przeciwnika, zanim pozostali zdadzą sobie sprawę z tego co się dzieje. Co ważne, atakując przeciwnika w plecy, skradając się, otrzymujesz sporą premierę do obrażeń.

Aktywuj i korzystaj z Wielkich Run

Po pokonaniu każdego ważniejszego Bossa w Elden Ring, otrzymasz tak zwaną Wielką Runę. Każda z Wielkich Run posiada jakąś ważną funkcję – jedna z nich na przykład podnosi statystyki. Aby jednak Runa działała, wpierw trzeba ją aktywować w odpowiednim dla danej runy miejscu. Następnie trzeba ją wyposażyć. Wyposażenie runy to jednak nie wszystko. Aby ta bowiem spełniała swoją rolę, należy spożyć tak zwany łuk runiczny (o które w grze dość trudno). Niestety, efekty runu znikną, kiedy zginiesz. Zatem, po śmierci będziesz musiał użyć kolejnego łuku, by ponownie „włączyć” runę.

Odwiedzaj Twierdzę okrągłego stołu

Twierdza okrągłego stołu to w Elden Ring ważne miejsce – siedliszcze licznych NPCów, którzy wyjaśnią Ci ważne kwestie, pomogą ulepszyć postać, dadzą Ci zadania do wykonania i nie tylko. Jak zatem widać, powodów do jej odwiedzania jest wiele. Warto ją odwiedzać jednak szczególnie często dlatego, że wraz z upływem czasu zachodzą w niej zmiany. Zmiany te zależą między innymi od tego, kogo napotkasz w świecie gry, jakie wykonasz zdania i jakich pokonasz bossów. Zatem, być może niemal za każdym razem w Twierdzy okrągłego stołu będziesz mógł rozpocząć nowe zadanie czy przeprowadzić nowy dialog, a nawet kupić coś nowego.

Rolowanie ocali Ci życie

Rozgrywka w Elden Ring jest charakterystyczna między innymi ze względu na mechanikę rolowania. Co mamy na myśli? Za każdym razem, gdy Twoja postać wykonuje przewrót w przód, istnieje ułamek sekundy, podczas której nie może zostać trafiona. Nawet jeśli broń czy atak przeciwnika jej dotknie, nic jej się nie stanie. Zatem, trudno wyobrazić sobie walkę w Elden Ring bez wykorzystywania tej mechaniki, biorąc pod uwagę to, jak dotkliwe potrafią być ataki wrogów.

Zwracaj uwagę na udźwig

To, jak szybko Twoja postać roluje, zależy od jej udźwigu. Jeśli będzie przeciążona, będzie rolować bardzo wolno, odsłaniając się na obrażenia. Zatem dbaj o to by nie nosić przy sobie zbyt wielu przedmiotów i zbyt ciężkiego uzbrojenia.

Jeśli możesz, korzystaj z kontrolera

Nie da się ukryć, domyślny system sterowania w Elden Ring na PC, wykorzystujący klawiaturę i myszkę, nie jest idealny. Ba do ideału mu daleko. Najgorsze jest to, że mamy małe możliwości jego personalizacji. Dlatego, jeśli posiadasz jakikolwiek kontroler, na przykład kontroler Xbox, polecamy Ci z niego skorzystać. Naszym zdaniem rozgrywka z jego użyciem jest dużo wygodniejsza.

Call of Duty: Vanguard za darmo przez 2 tygodnie!

Call of Duty: Vanguard za darmo przez 2 tygodnie!

Wygląda na to, że wielu z Was znaleźliśmy właśnie rozrywkę na najbliższe dwa tygodnie. W ramach bezprecedensowej w historii serii Call of Duty akcji, najnowszą odsłonę serii udostępniono graczom… za darmo! Dobre wieści są tylko połowiczne, ale wierzymy, że i tak usatysfakcjonuje to całą masę miłośników dobrej zabawy.

Activision podjęło decyzję o udostępnieniu za darmo na okres dwóch tygodni trybu sieciowego Call of Duty: Vanguard. Od 30 marca do 13 kwietnia 2022 roku wszyscy chętni będą mogli bezpłatnie ogrywać tytuł na komputerach osobistych oraz konsolach PlayStation 4, PlayStation 5 oraz Xbox One i Xbox Series X/S.

Gracze sprawdzą wycinek zawartości z drugiego sezonu Call of Duty: Vanguard, w tym nowe mapy Casablanca i Gondola.

Niespodziewana szczodrość ze strony Activision nie jest wyłącznie gestem dobroci, wymierzonym w stronę graczy. Oj nie. Podobno Call of Duty: Vanguard sprzedaje się fatalnie i akcja promocyjna ma pomóc zwiększyć sprzedaż gry. Niektóre osoby po spędzeniu dwóch tygodni z produkcją zechcą zapewne kupić ją sobie na własność.

Cena edycji standardowej Call of Duty: Vanguard na PC na platformie Battle.net to 38,99 euro, czyli ok. 183 złote. Dla porównania, koszt Cena Call of Duty: Vanguard w PlayStation Store wynosi aż… 349 złotych!

Nie wiesz, ile godzin zabawy da Ci gra? Sprawdzisz to na tych stronach

Nie wiesz, ile godzin zabawy da Ci gra? Sprawdzisz to na tych stronach

Niestety, deweloperzy gier nie zawsze informują, jak wiele czasu gracze będą w stanie w ich produkcjach spędzić. Tymczasem, dla wielu osób może być to wyznacznikiem tego, czy dana gra jest warta swej ceny. Na szczęście, w sieci istnieją serwisy, które pozwalają tę wiedzę pozyskać, głównie za sprawą innych graczy, którzy już daną produkcję ukończyli. W niniejszym artykule postanowiliśmy Wam te serwisy przedstawić.

HowLongToBeat

HowLongToBeat to chyba najpopularniejszy serwis oferujący informacje o tym, ile czasu potrzeba, by przejść wybraną grę. Każdy gracz może dzielić się tam własnymi doświadczeniami z czasu spędzonego przy danym tytule. Rzecz jasna, oznacza to, że dokładność danych zależy od szczerości graczy, ale w zdecydowanej większości przypadków ta dokładność jest dość duża.

Co najważniejsze, HowLongToBeat prezentuje dane, dzieląc je na cztery kategorie. Dzięki serwisowi dowiadujemy się, w ile czasu przejdziemy grę, jeśli skupimy się tylko na jej głównej kampanii fabularnej, jeśli skupimy się na kampanii, ale zajmiemy się częścią aktywności pobocznych, a także jeśli naszym celem będzie ukończenie gry na 100 procent. Ostatnia kategoria przedstawia średnią otrzymaną poprzez wymieszanie trzech powyższych stylów rozgrywki.

Aby na łamach HowLongToBeat znaleźć informacje o długości wybranej gry, wystarczy wpisać jej nazwę w wyszukiwarce. Na stronie głównej wyświetlane są wyłącznie dane o grach, które obecnie cieszą się największą popularnością. Co jednak najciekawsze, HowLongToBeat posiada specjalny kalkulator, który po wklejeniu Twojego SteamID obliczy, ile czasu będziesz potrzebował, by przejść wszystkie tytuły z Twojej biblioteki Steam.

GameLengths

GameLengths nie jest serwisem nawet w połowie tak popularnym, jak HowLongToBeat, ale zdecydowanie warto go odwiedzać – chociażby po to, by porównać informacje zawarte w dwóch serwisach. Zachęcamy też do tego, by dzielić się w nim czasem, jaki poświęciliście na przejście gier, które już ukończyliście.

Tak jak HLTB, GameLenghts dzieli swoje statystyki na kilka kategorii. Serwis informuje bowiem o średnim, minimalnym oraz maksymalnym czasie potrzebnym do ukończenia danej produkcji. O tym, czy na łamach GameLenghts ktoś podzielił się informacjami o długości danej gry, dowiemy się za pośrednictwem wyszukiwarki. Na stronie głównej wyświetlane są natomiast dane dotyczące najnowszych produkcji AAA.

To nie wszystko

Rzecz jasna, informacji o tym, jak wiele treści oferują dane gry, a także na ile starczają, możesz szukać także w innych miejscach w Internecie. Dobrymi przykładami są fora poświęcone konkretnym tytułem, a także Reddit, gdzie społeczności otaczające konkretne tytuły zbierają się na odpowiednich subredditach.

Pamiętaj, by zawsze mieć na uwadze fakt, że to, jak wiele czasu będziesz potrzebował, by przejść dany tytuł, zależy od wielu czynników – od tego, jak uważnie będziesz śledził fabułę, jak wiele aktywności pobocznych będziesz wykonywać, jak będziesz sobie radził z mechanikami gry i nie tylko. Dlatego Twój wynik może mocno różnić się od informacji o długości wybranej gry, które znajdziesz w Internecie.

Elden Ring – recenzja. Dark Souls, ale inaczej

Elden Ring – recenzja. Dark Souls, ale inaczej

Na fali popularności serii gier Dark Souls wyrósł zupełnie nowy gatunek gier określany mianem „soulslike”. Gry action RPG wrzucane do tego worka to gry action RPG z perspektywy trzecioosobowej, charakteryzujące się wysokim poziomem trudności i specyficznym podejściem do systemu walki. Elden Ring jest dziełem FromSoftware, twórców Dark Souls i Demon Souls, mające stanowić następny krok w rozwoju klasyki gatunku. Jak wyszło? Zdania przedstawicieli prasy i graczy są mocno podzielone.

Elden Ring to gigantyczny, otwarty świat, zawstydzający poprzednie produkcje. To także zawartość, która jednoznacznie wskazuje na to, że mamy do czynienia z nową odsłoną Soulsów. Jeśli ktoś grał w Dark Souls lub Demon Souls, poczuje się jak w domu, a inni… będą zagubieni.

FromSoftware w Elden Ring ponownie postanowiło rzucić graczy na pastwę nieznanego. W dobie gier prowadzących graczy za rączkę od początku do końca, Elden Ring jest zupełną przeciwnością tego podejścia. Tutaj niemal wszystko trzeba odkrywać samemu. Kolejne zadania, lokacje do których należy się udać „w dalszej kolejności” – wszystko jest jedną wielką niewiadomą. To jedna z trudniejszych gier w serii i nie tylko dlatego, że już na samym starcie można dostać łomot od 99% przeciwników.

Największym przeciwnikiem graczy od startu zabawy jest sterowanie. Nie wyobrażam sobie, jak w 2022 roku można stworzyć grę tak tragiczną pod tym względem. Osoby wykorzystujące klawiaturę będą przeklinać pod nosem dopóki nie zmienią domyślnego obłożenia klawiszy. Zabawa na padzie to zupełnie inna para kaloszy, ale nie każdy posiadacz peceta dysponuje padem. Nie sądzę, aby ktoś wpadł na to, że taki kontroler będzie zmuszony kupić akurat z myślą o takim tytule.

Sterowanie dobrze jest opanowywać ćwicząc walkę z pomniejszymi przeciwnikami. W zasadzie pozostawienie sobie bossów na deser jest optymalnym podejściem do rozgrywki w Elden Ring. Świat zachęca do eksploracji i walkę z naprawdę wymagającymi przeciwnikami można pozostawić sobie na później. Trochę grindu i ulepszania przedmiotów doskonale przygotuje Was do potyczek z groźniejszymi oponentami. Także psychicznie. W Elden Ring, podobnie jak w każdej grze z serii Dark Souls, porażka i śmierć to coś, z czym grający mierzą się cyklicznie. Można się do tego z czasem przyzwyczaić.

Rozgrywka różni się zależnie od klasy postaci, w którą się wcielicie. Zasadniczo do wyboru macie bohaterów posługujących się bronią białą oraz magią. Niektórzy wrogowie padają prawie na sam widok protagonisty, walka z innymi sprawi, że będziecie przeklinać moment, w którym wpadliście na pomysł zakupu gry. Także ze względu na wspomniany już wcześniej system sterowania.

Świat Elden Ring potrafi zapierać dech swoim rozmiarem oraz przepięknym otoczeniem. Nawet w najwyższych ustawieniach graficznych widać jednak, że oprawa wizualna delikatnie trąci już myszką i Elden Ring wygląda jak gra poprzedniej generacji. Zaznaczam to wyraźnie: projekt lokacji nadrabia to w znaczącym stopniu, przez co większość graczy bez dwóch zdań zachwyci się wizualiami, a nosem pokręcą jedynie puryści.

Podczas zwiedzania pięknych Ziem Pomiędzy nie mogłam pozbyć się wrażenia, że niektóre miejscówki są najzwyczajniej w świecie powtarzalne. Mam tu na myśli niektóre lochy, którym można było poświęcić nieco więcej uwagi. Ten sam zarzut kieruję w stronę wybranych przeciwników, których widziałam częściej, niż chciałoby się tego spodziewać po produkcji stworzonej z taką pompą. Spokojnie, to także w gruncie rzeczy drobny zarzut, choć… niemało grających zwróciło nań uwagę.

W Elden Ring nie zabrakło także systemu craftingu oraz gotowania, bez którego trudno byłoby w dzisiejszych czasach stworzyć grę RPG z krwi i kości. Co można wytwarzać? Przeróżne rzeczy. Strzały, wybuchające mikstury, noże do rzucania i przeróżne inne gadżety przydatne w eksterminowaniu przeciwników i zwiększaniu zdolności bojowych postaci. Świat gry wypełniony jest po brzegi przepisami tylko czekającymi na odkrycie. Przepisy zostały zaprojektowane w interesujący sposób, naprowadzając graczy na to, w jakich regionach można znaleźć niezbędne składniki.

Gdy gra staje się zbyt trudna, a jest taka naprawdę często, gdy nie oddajecie się grindowi i nie odkładacie walk z wymagającymi bossami na później, do pomocy da się wezwać innych graczy. Jasne, najlepiej bawić się wspólnie z kimś znajomym, ale rozgrywka z nieznajomymi z komunikacją poprzez Discord jest nie mniej satysfakcjonująca.

Elden Ring na PC działał stabilnie, choć ogrywałam go na naprawdę wydajnym komputerze. Glicze zdarzają się sporadycznie. Grający mają do dyspozycji szeroką paletę ustawień, dzięki którym mogą dostosować wydajność do możliwości swojego peceta.

Podsumowanie

Elden Ring nie jest żadnym objawieniem na miarę Demon Souls. Nie jest też arcydziełem. Jest kolejną grą typu soulslike o nieco większym rozmachu od Dark Souls. Czy to oznacza jakiegoś rodzaju ewolucję? Pod pewnymi względami tak, pod innymi nie. To nadal jedna z trudniejszych gier, nie prowadzących graczy za rękę od samego początku. Rozgrywka stanowi wyzwanie, świat jest ogromny i ciekawie zaprojektowany, a swoboda w zakresie jego eksploracji to niewątpliwy atur. Elden Ring odpycha jednak przede wszystkim fatalnym sterowaniem i powtarzalnością pojedynków oraz niektórych lokacji. Elden Ring to fenomen. Albo w niego wsiąkniecie, albo zabawę zakończycie już po pierwszej godzinie.

Zastanawiam się, czy recenzenci wystawiają Elden Ring noty 10/10, bo tak wypada? Skąd średnia na poziomie 95% w serwisie Metacritic dla wersji PC? Rozdźwięk pomiędzy ocenami krytyków graczy i recenzentów jest ogromny. W swojej ocenie Elden Ring skłaniam się raczej ku opinii graczy, wystawiających produkcji From Software notę na poziomie mniej więcej 7/10. To gra tylko i aż dobra.

Mocne strony:Słaby strony:
pięknie zaprojektowany światogrom i złożoność otwartego świata gryswoboda w eksploracjiwymagający i często satysfakcjonujący system walkizróżnicowane buildy postaciciekawa opowieść czekająca na samodzielne odkryciekatastrofalne sterowanielekko przestarzała oprawa wizualnapowtarzalne dungeonypowtarzalni przeciwnicyblokada na 60 kl./s.

Ocena ogólna: 7/10

Kilka oznak tego, że nadchodząca gra może okazać się słaba

Kilka oznak tego, że nadchodząca gra może okazać się słaba

Regularnie zdarza się, że całe mnóstwo ludzi czeka na premierę konkretnej gry z niecierpliwością, jako że na pierwszy rzut oka zapowiada się świetnie. Już po premierze jednak gra okazuje się kompletnym rozczarowaniem, któremu nie warto poświęcać czasu. Czy takie rozczarowania da się przewidzieć? Tak. Oto kilka sygnałów świadczących o tym, że nachodząca gra ma dużą szansę Cię zawieść.

Kopie recenzenckie nie zostały udostępnione przed premierą

Bardzo często deweloperzy gier udostępniają recenzentom klucze do swoich produkcji na kilka tygodni czy tydzień przed premierą. To pozwala im podzielić się swoimi wrażeniami z gry tuż przed premierą lub w jej trakcie (czy w momencie zejścia nałożonego przez wydawcę embarga). Jeżeli tuż przed premierą lub w jej dniu w sieci nie ukazały się żadne recenzje tytułu, wiedz, że prawdopodobnie coś jest nie tak. Podejrzewam, że w takim wypadku producent wiedział o niedociągnięciach gry i nie chciał, by poznała je reszta świata w obawie przed słabą sprzedażą.

Właśnie w związku z takimi sytuacjami naprawdę nie warto dokonywać przedpremierowych zakupów gier. Cóż, nie bez powodu na preorderach dotychczas „przejechało się” mnóstwo osób.

Zapis z rozgrywki? Ani widu, ani słychu

Dobrą oznaką jakości nachodzącej produkcji jest opublikowany przez twórców zapis z jej rozgrywki. Nie mówimy tutaj o fragmentach wyreżyserowanych czy tak zwanych zwiastunach z rozgrywki, które zawierają króciutkie wyrywki z gry, a pełnoprawnych, nawet kilkudziesięciuminutowych zapisach z rozgrywki, najlepiej bez komentarza. Niestety, takie zapisy publikowane są coraz rzadziej, a zapisy reżyserowane i gameplay trailery są prawdziwą plagą.

Pamiętacie Anthem? Anthem, które okazało się absolutnie okropną grą? Niemal na dwa lata przed jej premierą Electronic Arts podzieliło się prezentacją jej rozgrywki, która była wyreżyserowana i miała mało wspólnego z grą, która zadebiutowała w 2017 roku. To jak, powinna wyglądać prezentacja z rozgrywki grze, pokazało studio Bandai Namco. Zobaczcie jego gameplay z Elden Ring, opublikowany blisko 4 miesiące przed premierą gry.

Krytycy chwalą tylko grafikę

Zdarzyło się Wam kiedyś obejrzeć zwiastun gry, w którym Twórcy przytaczali cytaty z pierwszych wrażeń osób, które miały okazję wypróbować produkcję przed premierą? Jeśli kiedykolwiek traficie na tego typu zwiastun, a cytaty w nim zawarte będą chwalić tylko jedno – oprawę wizualną i grafikę, trzymajcie się od poświęconej mu gry z daleka. Dlaczego? To proste.

Skoro twórcy zacytowali wypowiedzi dotyczące tylko jednej cechy tytułu, oznacza to, że pod każdym innym względem ten musi niedomagać. W końcu, kto w zwiastunie własnej gry przyzna, że jej fabuła jest nudna, optymalizacja słaba, a rozgrywka nieprzyjemna, nawet jeśli na te wady uwagę zwrócili krytycy? Nikt.

Wieczne opóźnienia

Jasne, w przeszłości niejednokrotnie gry, nad którymi pracowano bardzo długo, zaliczając wiele opóźnień, okazywały się hitami i perełkami. Przykładami takich gier są StarCraft II czy Resident Evil 4, nad którymi pracowano po… 6 lat. To jednak wyjątki od reguły. W większości gry, rozwój których usiany był problemami, po premierach rozczarowują. To dlatego, że do opóźnień często dochodzi ze względu na brak jasno nakreślonej wizji twórców, zmiany deweloperów w ostatniej chwili czy odejścia kluczowych pracowników ze studia.

Gdy premiera gry jest przekładana raz, można to wybaczyć, ale gry, do opóźnień dochodzi wielokrotnie, tak jak to było w przypadku Cyberpunka 2077, trzeba mieć się na baczności. Jasne, po premierze gra, która ze względu na opóźnienia okazała się wybrakowana, może zostać doprowadzona do porządku, tak jak No Man’s Sky. To także był jednak rzadki przypadek.

Mikrotransakcje w płatnej grze

Niestety, dzisiaj nie tylko gry free-to-play posiadają mikrotransakcje, ale również płatne gry, w tym tytuły AAA. Można je przeboleć, gdy dzięki nim można otrzymać tylko elementy kosmetyczne, tak jak w Overwatch, ale gdy wpływają na rozgrywkę i sprawiają, że produkcję, można nazwać grą pay-to-win, trudno przejść obok nich obojętnie.

Jeżeli przed premierą gry, która nie będzie grą darmową, wiadomo, że ma zawierać mikrotransakcje, warto wstrzymać się przed zakupem aż do pojawienia się pierwszych recenzji i opinii graczy na jej temat. Pamiętacie jak było w przypadku Star Wars: Battlefront 2? Początkowo tytuł ten kosztował ponad 200 złotych, a zawierał mikrotransakcje z mechanizmami pay-to-win. Na szczęście, gracze tak bardzo zbuntowali się w tej kwestii przeciw EA, że firma w końcu te mechanizmy zniwelowała, a gra stała się w miarę przyjemna.

Przedpremierowe beta testy pełne problemów

Nierzadko nachodzące gry można wypróbować przed premierą w ramach beta testów, zamkniętych i/lub otwartych. Zdarza się, że te beta testy są na tyle problematyczne, iż producent decyduje się odłożyć premierę gry w czasie, aż usunie wszystkie błędy. Jeśli jednak po tak problematycznych beta testach premiera nie jest przesuwana, wiedz, że na 99 procent w jej dniu otrzymasz produkt niedopracowany.

Przykładem gry, która po beta testach powinna była zadebiutować jeszcze później niż planowano, jest wspomniany wcześniej Anthem. Godne pochwały jest zaś, że Amazon po beta testach wielokrotnie przesuwał premierę New World. Jasne, nie była to na premierę gra idealna, ale i tak była dużo lepsza, niż w trakcie pierwszych testów.

Obietnice bez pokrycia

Jeszcze pracując nad swoimi grami, deweloperom zdarza się opowiadać, czego to ma w ich grze nie być, jakich funkcji ma nie oferować i tak dalej. Największe skłonności do tego miał swego czasu Peter Molyneux, odpowiedzialny za takie tytuły jak Dungeon Kepper, Populous, Black and White czy serię Fable. Najbardziej znanym przykładem jego bajkopisarstwa jest właśnie Fable, które wydano z pominięciem wielu aspektów, o których Molyneux wspominał w wywiadach. Warto też wspomnieć o grze No Man’s Sky studia Hello Games, którego przedstawiciele również przedstawiali swoją grę przed premierą zbyt optymistycznie.

Ze względu na powyższe przykłady należy z przymrużeniem oka patrzeć na to, co opowiadają twórcy gier. Trzeba zwracać uwagę, czy to, o czym mówią ma pokrycie w zwiastunach i gameplayach. Jeśli tak nie jest, istnieje bardzo duże ryzyko, że produkcja nie będzie oferować tak dużo, jak mogłoby się wydawać.

Seria dojona do ostatniej kropli

Chyba nie istnieje seria gier, której każda odsłona była świetna. Często zdarza się, że pierwsze tytuły cyklu oferują naprawdę wiele, a kolejne to już tylko recyklinkowanie opracowanych wcześniej mechanik i rozwiązań, a nawet fabuły, wyłącznie przy poprawianiu grafiki. Przykład? Oczywiście seria Assassin’s Creed.

Gry z serii Assassin’s Creed wydawane są od 2007 roku. O ile pierwsze faktycznie dawały frajdę, odsłony takie jak Liberation, Rogue, Unity, Sundicate czy Origins po prostu nudziły (przynajmniej mnie) i nie wprowadzały prawie żadnych nowości. Między innymi ze względu na takie przykłady warto sceptycznie podchodzić do często przehypowanych nadchodzących części znanych cyklów.

Elden Ring – najlepsze mody do nowego RPG akcji od FromSoftware

Elden Ring – najlepsze mody do nowego RPG akcji od FromSoftware

Elden Ring zadebiutował i został uznany za naprawdę świetną grę, choć posiada on pewne dość istotne wady. Chociaż od momentu jego premiery minęło naprawdę niewiele czasu, już zaczęły pojawiać się ciekawe mody, opracowane z myślą o nich. W niniejszym artykule postanowiliśmy przedstawić Wam te, które uznaliśmy za najlepsze.

Elden Ring – fabuła i rozgrywka

Zanim przejdziemy do modów, warto wyjaśnić, czym jest Elden Ring. Elden Ring to gra akcji autorstwa japońskiego studia FromSoftware. Gra zabiera nas do krainy znanej jako The Lands Between, podzielonej na sześć królestw, władców której będziemy musieli pokonać, by zdobyć fragmenty tytułowego Elden Ring. Co ciekawe, w stworzeniu historii świata Elden Ring studiu FromSoftware pomógł… George R. R. Martin.

Akcja gry polega rzecz jasna na eksploracji i toczeniu zręcznościowych walk ze zróżnicowanymi przeciwnikami. W przeciwieństwie do na przykład Sekiro, gracz może stworzyć własnego bohatera i rozwijać go w niemal dowolny sposób.

Elden Ring – najlepsze mody

Poniżej umieściliśmy naszą listę najlepszych modów do Elden Ring. Przede wszystkim są to mody graficzne, ale nie tylko.
 

Elden ReShade – HDR FX

Elden ReShade jest modem, który zmienia oświetlenie w Elden Ring. Dzięki niemu to jest bardziej klimatyczne. W skrócie, mod ten stara się nadać grze efekt grania na monitorze z HDR, nawet na monitorach SDR. Co najlepsze, jak twierdzi jego twórca, Elden ReShade nie powinien wpływać w wielkim stopniu na wydajność komputera podczas rozgrywki.

Pause the Game

Jak wskazuje nazwa, Pause the Game to mod, który pozwala zapauzować rozgrywkę w Elden Ring, czego domyślnie gra nie umożliwia, by zwiększyć poziom trudności. Jeżeli zainstalujesz ten mod, upewnisz się na przykład, że boss, z którym walczysz od pięciu minut, nie zabije Cię, bo z ważnego powodu musiałeś wstać od komputera. Jak wiadomo, możesz na chwilę olać mamę, która woła Cię na obiad, ale dostawcę pizzy którą zamówiłeś? Nie bardzo. Pause the Game sprawdzi się właśnie w takich sytuacjach. Haczyk? Musisz wyłączyć w grze rozwiązanie Easy Anti Cheat aby mod zadziałał. Jest to jednak bezpieczne i nie wiąże się z żadnymi konsekwencjami ze strony deweloperów.

Photorealistic Lands Between Reshade

Photorealistic Lands Between Reshade to mod, który oferuje dwie opcje – grać w Elden Ring w towarzystwie bardziej realistycznej, wyostrzonej grafiki, lub w towarzystwie grafiki o większym nasyceniu barw. Zebrał on do tej pory wiele pozytywnych opinii, a co najlepsze, nie wpływa w zbyt dużym stopniu na liczbę klatek na sekundę w grze.


Windows 7 Patch

Jak można się domyślić na podstawie nazwy, Windows 7 Patch to mod, który pozwala uruchomić Elden Ring na komputerze z systemem Windows 7, który nie spełnia wymagań gry. Niemniej, dzięki niemu tytuł działa też na urządzeniach z Windows 8 i Windows 8.1. Uwaga, jest to mod dla zaawansowanych użytkowników. Wymaga on bowiem instalacji kilku dodatkowych komponentów, a proces przygotowania go do działania wygląda inaczej w zależności od tego, czy komputer posiada kartę graficzną Nvidia czy AMD.


Stutter Ring Reshade

Jak pewnie zauważyłeś, świat w Elden Ring domyślnie posiada charakterystyczny zielonkawy odcień, mimo wielkiego złotego drzewa oświetlającego niebo. Mod Stutter Ring Reshade ten odcień usuwa, zmieniając temperature barw w grze i nie tylko. Co ciekawe, sprawia on też, że rozgrywka w Elden Ring staje się bardziej kinowa


Elden Ring 2.0 (Raytraced Reshade)

Elden Ring 2.0 to kolejny mod, który w Elden Ring poprawia przede wszystkim oświetlenie, ale tym razem starając się naśladować efekty, jakie daje technologia RayTracingu. Rezultaty? Dzięki niemu gra prezentuje się po prostu dużo lepiej. Ale jak mod wpływa na liczbę klatek na sekundę podczas rozgrywki? To już musicie sprawdzić sami, ale jedno jest pewne – aby gra działała wraz z modem sprawnie, potrzebujecie naprawdę potężnej maszyny, zwłaszcza że optymalizacja Elden Ring pozostawia nieco do życzenia.


Save file menager

Save file menager to program, który utworzy dla Ciebie, na pulpicie Twojego komputera, folder o nazwie Elden Ring Saves. Dzięki niemu zapisy gry z Elden Ring będą zapisywane nie tylko w folderach Steam i w chmurze Steam, ale i w nim, jako kopie zapasowe. Zatem w razie potrzeby nie musisz szukać plików zapisu właśnie w folderach Steama, gdyż będziesz miała je pod ręką na pulpicie.

Lost Ark – pierwsze wrażenia z nowego koreańskiego MMORPG

Lost Ark – pierwsze wrażenia z nowego koreańskiego MMORPG

Od premiery Lost Ark w Europie i Amerykach minęły już dwa tygodnie. Jako że od tego momentu spędziłam w grze już 50 godzin, uznałam, że to dobry moment, by podzielić się moimi pierwszymi wrażeniami na jej temat. Tak, gra posiada tyle treści, że póki co nie sposób ocenić ich wszystkich . Czy Lost Ark jest tytułem, który warto wypróbować? W skrócie – jak najbardziej. Przekonaj się, dlaczego.

Lost Ark – fabuła i charakter rozgrywki

Lost Ark jest grą MMORPG wyprodukowaną wspólnie przez Tripod Studio oraz Smilegate RPG. Charakteryzuje się ona modelem free-to-play. Oznacza to, że można grać w nią za darmo, ale są w niej obecne mikropłatności.

Akcja Lost Ark rozgrywa się w fikcyjnym świecie fantasy o nazwie Arkesia. Przed wiekami świat ten został ochroniony przed siłami zła dzięki tytułowym Arkom. Teraz Arki są jedynie przedmiotami opowieści i legend. Ludzie nie wierzą nawet w ich istnienie. Gracze muszą je jednak odnaleźć, zanim zrobi to przywódca demonicznych legionów imieniem Kazeroth, który pragnie przejąć z ich pomocą władzę nad światem.

Jak na MMORPG świat Lost Ark jest przedstawiony w nietypowy sposób, bo w rzucie izometrycznym. Rozgrywka przypomina mocno rozgrywkę z gier hack’n’slash – jest bardzo dynamiczna i polega na pokonywaniu szeregów przeciwników z pomocą umiejętności przypisanych do skrótów klawiaturowych i myszy. Lost Ark jest jednak MMORPG, a nie hack’n’slashem, chociażby ze względu na obecność miast-hubów, które pozwalają na wchodzenie w interakcje z innymi graczami. Gra pozwala też na zbieranie surowców, paranie się rzemiosłem, wykopywanie skarbów czy łowienie ryb. Jej istotnym elementem jest też wykonywanie przeróżnych zadań, także tych pobocznych. Co istotne, zabawę w Lost Ark zaczynamy od stworzenia i personalizacji własnej postaci oraz wybrania jej klasy.

Takie edytory postaci lubię

No właśnie. Jak wygląda proces tworzenia postaci w Lost Ark? Gra charakteryzuje się dość zaawansowanym edytorem, który pozwala na wybranie losowego wyglądu postaci, a także ustalenie jednej z dostępnych fryzur i twarzy. Twarz możemy w drobnym stopniu modyfikować, z wyjątkiem oczu – tutaj mamy bardzo bogate pole do popisu. Każde oko można modyfikować oddzielnie, zmieniając rozmiar tęczówki i kolory poszczególnych jego elementów. Mamy też tatuaże i makijaż, możliwość nadawania włosom dwóch barw, a nawet modyfikowania ich blasku i ustalania ich wzajemnego stosunku. Jeśli chodzi o kolory, Koreańczycy oddali w ręce graczy całą paletę RGB.

Co istotne, niektóre opcje modyfikacji różnią się w zależności od klasy postaci, którą wybieramy przed przystąpieniem do modyfikacji bohatera. Różnice polegają głównie na dostępnych fryzurach. Niestety, tylko niektóre klasy postaci pozwalają zarówno na stworzenie postaci męskiej, jak i żeńskiej. Czarodziejka chociażby może być wyłącznie kobietą. Oby w przyszłości się to zmieniło.

Bogaty wachlarz klas postaci

W sumie w Lost Ark obecnie mamy do wyboru 5 klas, dzielących się na łącznie 15 podklas. Podklasę wybieramy w zasadzie od razu po stworzeniu postaci. Niemniej, zanim przejdziemy do edytora, możemy obejrzeć zwiastun fabularny każdej z klas i krótką prezentację jej umiejętności, a już po stworzeniu postaci, przed wybraniem podklasy, każdą z nich wypróbować.

Niektóre podklasy postaci walczą w zwarciu, a inne w średnim lub dalekim zasięgu. Co więcej, niektóre postaci najlepiej sprawdzają się w przyjmowaniu obrażeń, niektóre w ich zadawaniu, a jeszcze inne w leczeniu sprzymierzeńców i oferowania im innych typów wsparcia. Naprawdę trudno nie znaleźć wśród nich czegoś dla siebie.

Miodna rozgrywka

No właśnie, rozgrywka w Lost Ark jest prawdziwą przyjemnością. Stawiane przed nami zadania są zróżnicowane, napotykane postaci ciekawe, a przedstawiony świat jest naprawdę ogromny. Serio, w ciągu 50 godzin rozgrywki nie zwiedziłam nawet jego jednej trzeciej. Zróżnicowane są także podziemia. W grze trafimy na podziemia o przeróżnym klimacie, o różnych długościach, a także z przeciwnikami wykorzystującymi różne mechaniki.

Chociaż kampania fabularna Lost Ark momentami się dłuży, zabawę urozmaicają takie aktywności jak profesje, możliwość rozwoju własnej twierdzy, PvP, a nawet przemierzanie świata w celu zdobywania przedmiotów kolekcjonerskich. Każda z nich jest satysfakcjonująca i wynagradzająca. Szczególnie mocno spodobało mi się zbieranie poukrywanych po świecie nasion Mokoko, ale cóż, chyba nie tylko mi.

Satysfakcjonujący w Lost Ark jest również system rozwoju postaci. Zdobywając kolejne poziomy odblokujemy kolejne umiejętności, które z czasem możemy ulepszać. Co najlepsze dotychczasowe rozdania punktów możemy w każdej chwili zresetować i je zmienić. Rzecz jasna, na moc postaci wpływa również uzbrojenie, które nota bene prezentuje się świetnie. Na późniejszych etapach rozgrywki odblokowujemy jednak kolejne dodatkowe systemy wpływające na nią – na przykład system grawerunków czy klejnotów.

W zasadzie, w Lost Ark zaimplementowano tyle różnych systemów, że początkowo te mogą nieco przytłaczać. W samej grze umieszczono jednak poradniki, które wyjaśniają, jak z nich korzystać. Te są naprawdę przydatne.

Te detale

Na ogromną pochwałę zasługuje lokalizacja Lost Ark na język angielski. Mnóstwo godzin poświęcono, by przetłumaczyć zawartość wszystkich cutscenek, zadań i nie tylko, a błędów w tej kwestii nie zauważyłam. Co istotne, gra posiada wiele dialogów mówionych, a i je przełożono z koreańskiego. Wspomnianych cutscenek również jest mnóstwo. Bardzo podoba mi się to, jak często nasza postać bierze w nich udział, a także, jak płynne są przejścia z rozgrywki do przerywników filmowych i z przerywników filmowych z powrotem do rozgrywki.

Przepiękne w koreańskiej produkcją są również oprawa audio i dźwiękowa. Grafika jest przyjemna dla oczu, co widać w każdym detalu – czy to postaci czy otoczenia. Muzyka za to świetnie oddaje klimat lokacji i rozgrywających się wydarzeń.

Co z tymi mikropłatnościami

Ze względu na to, że Lost Ark jest grą free-to-play, pewnie zastanawiasz się, czy w rzeczywistości nie jest grą pay-to-win. Cóż, grałam za krótko, by móc na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Wprawdzie elementy dostępne w sklepie gry przyspieszają rozwój postaci, ale osobiście dotychczas w ogóle nie czułam potrzeby nabywania ich. Nie wydałam w tej grze ani grosza, a dawała mi przez cały czas wielką frajdę. Nie wiem, czy zmieni się to na dalszym etapie rozgrywki.

Podsumowanie

Lost Ark to gra MMORPG, w którą musi zagrać absolutnie każdy miłośnik gier należących do tego gatunku, nawet jeśli nie jest przekonany do gier z Azji i gier z rzutem izometrycznym. Lost Ark oferuje piękną grafikę, dynamiczną rozgrywkę, ciekawą fabułę, rozbudowany edytor postaci, wiele ciekawych klas do wyboru i nie tylko. Co istotne, tytuł ten doskonale pokazuje, jakie błędy popełnia chociażby Blizzard podczas rozwoju World of Warcraft.

Właściwie, chyba już dawno na rynku nie panowała taka konkurencja w obrębie gatunku MMORPG. Dla graczy ta konkurencja jest oczywiście czymś dobrym. Skłania ona deweloperów do rozwijania swoich produkcji w odpowiednim kierunku, z uwzględnieniem uwag miłośników ich gier.

Dying Light 2 – recenzja

Dying Light 2 – recenzja

Mało kto zliczy to, ile razy przekładano premierę Dying Light 2, superprodukcji polskiego Techlandu, mającej załatać pustkę w sercach graczy, pozostałą po ukończeniu przez nich niezłej pierwszej odsłony z 2015 roku. Nareszcie się doczekaliśmy, a Dying Light 2 powinien usatysfakcjonować większość graczy, co biorąc pod uwagę długi czas oczekiwania nie jest łatwym zadaniem.

Witaj w świecie, w którym rządzą zombie

Akcja Dying Light 2 rozgrywa się w 15 lat po zawiązaniu fabuły pierwszej części opowieści. Głównym bohaterem jest Pielgrzym o imieniu Aiden, który przybywa pewnego dnia na przedmieścia europejskiego miasta Villedor. Pielgrzymi to w zasadzie jedyni śmiałkowie przemierzający przestrzenie terenu łączące ze sobą niegdyś tętniące życiem metropolie. Niewielu było w stanie przeżyć poza osadami ponad dekadę.

W dzień ulicami miasta dość sennie snują się krwiożercze zombie, które da się po prostu omijać w biegu. W nocy na poziomie ulicy gości znacznie więcej przerażających bestii, które nie zawahaja się przed urządzeniem polowania na gracza. O ile za dnia to gracz może urządzać sobie łowy na trofea z przemienionych mieszkańców Villedor, to w nocy on stanie się zwierzyną.

Dla bezpieczeństwa zawsze lepiej poruszać się po dachach budynków. O ile w dzień można być niemalże zupełnie spokojnym wykonując parkourowe skoki na wysokościach, to w nocy najlepiej przemieszczać się od kryjówki do kryjówki i mieć przy sobie zapas gadżetów ze światłem UV, odstraszających potwory.

Otwarty świat Dying Light 2 daje graczowi ogromną dowolność w czynieniu kolejnych kroków, mających na celu pchnięcie historii na przód. Spiesząc się można zakończyć główny wątek fabularny w około 25 godzin. Po co to robić, skoro lepiej wsiąknąć w historię zatargu pomiędzy Ocaleńcami i Stróżami Prawa oraz skopać tyłki Renegatom na przestrzeni zadań pobocznych? Ostatecznym celem pozostaje odnalezienie siostry Aidena, jednej z wielu ofiar eksperymentów głównego antagonisty.

Villedor zostało zaprojektowane w jakby ubisoftowym stylu, ale w tym przypadku jest to akurat komplement. Na mapie rozsianych jest masa przeróżnych punktów z mniej lub bardziej ciekawą zawartością. Oprócz eksplorowania lokacji, wspinania się na szczyt wiatraków i poszukiwania przedmiotów kolekcjonerskich możecie również rozwiązując proste łamigłówki przekazywać całe dzielnice w ręce wspieranej przez Was frakcji (w zamian za bonusy).

Polska gra aktorska stoi na wysokim poziomie, ale postać Aidena wydaje się bezpłciowa, wyprana z emocji, jakby generyczna. Techland chyba mógł lepiej obsadzić tę rolę. Pozostałe postacie na ogół prezentują się dobrze, w czym pomagają im nieźle napisane dialogi. Historii pobocznych jest cała masa, podobnie jak znajdziek pomagających zgłębić ponurą rzeczywistość świata po zagładzie.

Dying Light 2 daje sporo radości nie tylko za sprawą angażującej historii i wielopoziomowego, całkiem fajnie zaprojektowanego miasta (minus wnętrza budynków), ale też mechaniki pojedynków. Ponownie mocną stroną Dying Light jest przemyślany system walki bronią białą. Arsenał podstawowy składający się z broni siecznej i obuchowej można urozmaicać, poprzez instalowanie na nich różnorakich motywacji. Oponentów da się podpalać, odrzucać, razić prądem i torturować na inne sposoby, także za pomocą arsenału dodatkowych gadżetów – granatów, min, noży do rzucania, czy nawet łuku i kuszy.

Ach i odpowiadam na popularne pytanie graczy: czy w Dying Light 2 można naprawić broń? Tak, ale tylko poprzez nieusuwalne modyfikacje. Jeśli wykorzystacie wszystkie gniazda, oręż po pewnym czasie i tak się rozpadnie.

Sporą cegiełkę w tworzeniu klimatu posępnego miasta dorzuciła firma NVIDIA za sprawą technik ray tracingu. Posiadacze wydajnego sprzętu mogą liczyć na lepsze globalne oświetlenie, realistyczne odbicia, promienie światła emitowanego przez latarkę oraz efekt okluzji otoczenia. Tak, dzieje się to kosztem wydajności, ale od czego są niezawodna technika NVIDIA DLSS i obecnie nieco mniej spektakularnie działająca AMD FSR? Pierwsze skrzypce w budowaniu atmosfery gra też udźwiękowienie.

Podsumowanie

Dying Light 2 nie jest grą rewolucyjną, ale co najmniej bardzo dobrą i dającą mnóstwo satysfakcji z rozgrywki. Większą i po prostu lepszą od poprzedniej części serii. Postapokaliptyczny klimat wykreowanego przez Techland świata pełnego zombie przygnębia i przeraża zarazem. Mówiąc krótko: robi robotę. Atmosferę potęguje ciesząca oko oprawa graficzna i świetne udźwiękowienie. Fabułę można oceniać różnie – w moim mniemaniu była interesująca i śledziłam ją z zapartym tchem. Jasne, to nie poziom Wiedźmina 3, ale wciąż: nie zawiodłam się. Od Dying Light 2 nie oczekiwałam niczego i może właśnie dlatego bawiłam i wciąż bawię się tak dobrze?

Ocena ogólna: 8,5/10