Cóż, skoro wielkim krokami zbliża się Halloween, postanowiliśmy zrecenzować dla Was najnowszą grę, z której klimat tego wydarzenia wylewa się strumieniami. Oto Pumpkin Jack, czyli produkcja, która zadebiutowała na rynku wręcz w idealnym momencie. Czy spodobała nam się? Czy mrozi krew w żyłach? Przekonajcie się, czytając niniejszy artykuł.
Pumpkin Jack to trójwymiarowa platformówka akcji inspirowana seriami MediEvil oraz Jak & Daxter, w której wcielamy się w tytułowego bohatera i kierujemy jego poczynaniami w widoku TPP. Ten został wybrany przez samego Diabła, aby wyruszył do Królestwa Nudy, w którym rozgrywa się akcja gry. Jego celem jest pokrzyżowanie planów Czarodziejowi – czempionowi wybranemu przez ludzkość z myślą o zdjęciu klątwy, która sprowadziła na ich ziemie przeróżne monstra. Ową klątwę Diabeł dopiero co nałożył, ponieważ miał dosyć wiecznego spokoju i wszechobecnej… nudy.
Pumpkin Jack rzecz jasna wyrusza w podroż z myślą o pokonaniu Czarodzieja, pokonując po drodze lasy, bagna, góry, i nie tylko. W podróży tej towarzyszą mu sowa-przewodnik oraz wrona, która pomaga mu w walce. Rzecz jasna, jest ona usłana przeszkodami – łatwiejszymi i trudniejszymi przeciwnikami, pułapkami czy też ślepymi zaułkami. Pokonując kolejne poziomy, skaczemy po platformach, szukamy sekretów, wspinamy się po wieżach, by w końcu zawalczyć z następnym bossem.
Co ważne, szukanie wspomnianych sekretów w Pumpkin Jacku ma sens, czego nie można powiedzieć o wielu podobnych rozwiązaniach w innych produkcjach. To dlatego, że odnajdując sekret otrzymujemy specjalne czaszki, które możemy wymienić na przeróżne skórki dla naszej postaci, po spotkaniu specjalnego sprzedawcy podczas zabawy lub w menu gry.
W grze nie brakuje również przeróżnych wydarzeń, w ramach których musimy wykazać się refleksem. Przykładem może być przejażdżka kolejką górską, która zmusza nad do pokonania licznych przepaści. Zabawę dodatkowo urozmaicają przeróżne zagadki środowiskowe, podczas których przejmujemy kontrolę nad samą głową Jacka, by powtórzyć zagraną przez magicznego grzyba melodię czy wysadzić w powietrzę stojącą przed nami przeszkodę. Dzięki nim, za każdym razem Pumpkin Jack wydawał mi się robić powtarzalny, to wrażenie szybko znikało.
Chociaż nie powiedziałabym, że Pumpkin Jack należy do gier najtrudniejszych, bywają w niej momenty, w których raczej łatwo zginąć. Mowa o takich momentach jak walka z niektórymi bossami czy pokonywanie pewnych przeszkód na części poziomów. Na szczęście po każdej śmierci na ekranie wita nas zabawny komentarz informujący o tym, ile razy już przywitaliśmy się z mrocznym żniwiarzem, po czym zostajemy cofnięci do ostatniego checkpointu. Takie checkpointy występują w grze bardzo często, a więc śmierć nie cofa nas w zabawie zbyt mocno. Zatem, nierozwaga w tym tytule nie jest kosztowna.
Pumpkin Jack jest platformówką o bardzo prostym sterowaniu – i dobrze. Przez to nie jest przesadnie skomplikowana, a jednocześnie wciąż zapewnia satysfakcje z pokonywania wrogów i przeszkód. Wystarczy spamiętać, że lewym przyciskiem myszy atakujemy, spacją skaczemy, przyciskiem E wykonujemy uniki, a F jest klawiszem akcji, który na przykład posyła naszą wronę do ataku. Zatem nawet po dłuższej przerwie od gry łatwo do niej wrócić i z powrotem się w nią wczuć.
Skoro mowa o wczuwaniu się, należy powiedzieć co nieco o klimacie gry. Moim zdaniem jest on fenomenalny. Nie mamy tu do czynienia z tytułem, przez który wyskoczycie z krzesła, ale nie taki jest jego zamysł. Pumpkin Jack podchodzi do kwestii horrorów i Halloween z humorem, wplatając w fabułę i dialogi przeróżne, rzeczywiście zabawne, a przy tym często błyskotliwe żarty. Gra jest jednak wybitnie halloweenowa ze względu na oprawę wizualną, dźwiękową oraz muzykę. Świat w Pumpkin Jack jest mroczny, kręcą się po nim przeróżne straszydła i dzieją się w nim rzeczy niestworzone, a gdy przemierzamy jego kolejne poziomy, słyszymy przeróżne niepokojące dźwięki rodem ze strasznych filmów – skrzypienie drewna, odgłosy wron, i nie tylko. Wszystko to można by określić jednym słowem, które chyba nie ma dobrego polskiego odpowiednika – spooky.
Wspomniałam o oprawie wizualne w Pumpkin Jack. Warto rozwinąć, że jest ona naprawdę ładna. Co ciekawe, choć nie zaprojektowano jej z myślą o realizmie, w grze zaimplementowano technologie NVIDIA, a konkretnie Ray Tracing i DLSS. Dzięki nim tytuł zapewnia najwyższą jakość oświetlenia, a przy tym dużą ilość klatek na sekundę. Warto przy okazji wspomnieć, że gra jest dostępna w ramach usługi GeForce NOW, także z Ray Tracingiem.
Czy Pumpkin Jack ma jakieś wady? Cóż, nie ma gier idealnych. To co muszę mu zarzucić to przede wszystkim fakt, że gra przy każdym ponownym jej uruchomieniu obniża limit wyświetlanych klatek do 60, przez co muszę ponownie podnosić go do 144 klatek. Poza tym, w niektórych miejscach pewnych poziomów zdarzają się katastrofalne spadki liczby klatek na sekundę. Takie spadki niejednokrotnie kończą się śmiercią bohatera.
Dla wielu wadą może wydać się też, że Pumpkin Jack to produkcja dość krótka. Podzielono ją na siedem etapów, które można pokonać w maksymalnie 6 godzin. Na szczęście, ten fakt odzwierciedla cena gry, która w przypadku platformy Steam wynosi dokładnie 107,99 zł (86,39 złotych w ramach promocji trwającej aż do 2 listopada).
Reasumując, Pumpkin Jack to bardzo przyjemna gra, dzięki której wczujecie się w klimat Halloween, a przy tym poprawicie sobie humor. Może nie jest to tytuł must have, ale warto go wypróbować ze względu na nieco nietypową fabułę, satysfakcjonującą rozgrywkę oraz przyjemną dla oka i ucha oprawę audiowizualną. Wszystkie te czynniki sprawiają, że grze można wybaczyć pewne niedoskonałości, na przykład związane z optymalizacją. Z pewnością będziecie świetnie się w nim bawić, niezależnie od tego, ile macie lat na karku.
Halloween jest tuż za rogiem. Chyba nie ma lepszego momentu na to, aby spędzić swój czas przy jakimś horrorze, zatem postanowiliśmy przedstawić Wam listę najlepszych przerażających gier, które powinniście wypróbować w tym roku. Znajdziecie na niej zarówno klasyki, jak i nowości. Miłej lektury!
Resident Evil VII: Biohazard
Myśleliście, że inne części serii Resident Evil były straszne? Wypróbujcie zatem Resident Evil 7: Biohazard, najlepiej w VR. W tej grze naprawdę mamy się czego obawiać – nie tylko zdeformowanych potworów. Podnieście pokrywkę garnka, a znajdziecie stado karaluchów. Wyjrzyjcie zza rogu, a drzwi się nagle otworzą, manekin przesunie się, albo starsza pani nagle znajdzie się na szczycie schodów, a to tylko przykłady. Wirtualna rzeczywistość została zrealizowana w tej produkcji naprawdę świetnie. Dzięki niej możemy poczuć się tak, jakbyśmy rzeczywiście byli w przestawionym świecie, bez względu na to, że wiemy, iż tylko gramy. Co ciekawe, zaleca się nawet aby początkowo spędzać w vr-owym Resident Evilu 7 nie więcej niż po pół godziny. Po pierwsze dlatego, że on jest naprawdę przerażający, a po drugie, ponieważ VR gwarantuje intensywne doświadczenia, które mogą przytłoczyć nawet najlepszych graczy.
ALIEN ISOLATION
No cóż, tego tytułu na naszej liście nie mogło zabraknąć. Alien: Isolation to survival horror, ale survival horror, który wyróżnia się na tle konkurencji. Dlaczego? W zasadzie, nieustannie prowadzimy w nim zabawę w chowanego. W jej ramach skrywamy się jednak nie przed dziećmi, a Xenomorphem – Xenomorphem sterowanym przez sztuczną inteligencję, która z każdą rozgrywką uczy się na błędach i coraz lepiej nas poznaje, udoskonalając swoją umiejętność przewidywania każdego naszego ruchu. Jakby tego wszystkiego było mało, w grze mamy do dyspozycji jedynie radar, który czasem bardziej nas straszy niż nam pomaga, niezbyt potężną broń i niezbyt wiele amunicji, a także ograniczoną ilość materiałów do craftingu. Z tego powodu musimy nieźle nawysilać się, aby skutecznie uciec Obcemu. Wiele prób często kończy się tym samym – jump scarem, przez który można spaść z krzesła i brutalną śmiercią z rąk Xenomorpha. Zobaczcie sami:
BLAIR WITCH
Kurczę, pamiętacie premiere pierwszego filmu Blair Witch? Wówczas wiele osób wierzyło, że wydarzenia przedstawione w filmie miały miejsce naprawdę. Cóż, gra osadzona w tym uniwersum już nie robi takiego wrażenia, ale nie oznacza to, że nie warto w nią zagrać. Wręcz przeciwnie, produkcja polskich deweloperów z Blober Team została na rynku dość dobrze przyjęta. Z pewnością nie jest to gra dla osób o słabych nerwach. Wcielicie się w niej w mężczyznę o imieniu Ellis – byłego policjanta z niełatwą przeszłością, który dołączył do poszukiwań pewnego chłopca. Chłopiec ten zniknął bez śladu w lesie Black Hills nieopodal Burkittsville w stanie Maryland. Na przestrzeni rozgrywki będzie zmagać się nie tylko z zagadkami, ale również z potworami, w starciu z którymi nie pomoże Wam żadna broń.
DEAD BY DAYLIGHT
Nie wiem jak jest w Waszym przypadku, ale moim ulubionym typem horrorów są tak zwane slashery. Jeśli podzielacie moje upodobania, powinniście sięgnąć po Dead by Deadlight. To także jest slasher, ale formie gry, w której możecie bawić się ze znajomymi. W każdej rozgrywce w Dead by Deadlight udział bierze maksymalnie pięciu graczy. Jeden z nich staje się zabójcą, który otrzymuje zadanie zabicia pozostałych, jego potencjalnych ofiar. Owe potencjalne ofiary muszą zabójcy unikać, jednocześnie wykonując zadania, których ukończenie pozwoli im na ucieczkę. Co najlepsze, dotychczas omawiana produkcja otrzymała wiele DLC, które wprowadziły między innymi mnóstwo bohaterów kultowych horrorów.
RESIDENT EVIL 2
Trzeba przyznać, że tak jak remake’i filmów, remake’i gier nie zawsze mają sens i nie zawsze wychodzą dobrze. Zupełnie inaczej było natomiast w przypadku gry Resident Evil 2 Remake, która powinna być dla wszystkich deweloperów przykładem, jak należy remake’i robić. Odświeżona gra wygląda po prostu rewelacyjnie. Poprawiono nie tylko oprawę graficzną, ale także podstawowe mechaniki gry oraz pracę kamery, która w 1998 roku, w momencie premiery oryginalnej wersji gry, była określana mianem niebywale kiepskiej. Oczywiście, w RE2 możecie pokierować losami dwóch grywalnych postaci (Clair lub Leona), a wybór ten decyduje nie tylko o wyglądzie rozgrywki i elementach takich jak wyposażenie bohaterów, ale także o przebiegu fabuły. To właśnie dzięki temu grę warto przejść dwa razy… co najmniej! To jak, lubicie się bać i skusicie na Resident Evil 2 Remake? Bardzo, ale to bardzo do tego zachęcamy, a już zwłaszcza w okresie zbliżającego się Halloween.
SILENT HILL 2
Jeżeli jesteście fanami horrorów, a nigdy nie graliście w Silent Hill 2, powinniście to zmienić, zwłaszcza że tytuł ten otrzymał w 2012 roku swoją zremasterowaną wersję na PlayStation 3 i Xboxa 360, w ramach pakietu Silent Hill HD Collection. Ta część serii jest bowiem jeszcze straszniejsza niż pierwsza i naprawdę miesza graczom w głowach. Silent Hill 2 to horror psychologiczny. Nie skupia się on na walce z potworami czy bossami, chociaż na swojej drodze spotkamy maszkary rodem z najgorszych koszmarów, a na ciężkiej atmosferze i przeżyciach głównego bohatera. Bohaterem tym jest James Sunderland, który pewnego dnia otrzymał list od swojej żony Mary – żony, która… od trzech lat nie żyje. Zaprasza go ona w nim do miasteczka, w którym ci spędzili wakacje wiele lat temu.
AMNESIA: THE DARK DESCENT
Zdecydowanie nie wiele dostępnych jest w świecie gier tytułów, które straszą tak bardzo jak ten. W Amnesia: The Dark Descent nie dość, że nie mamy dostępu do żadnej broni, to potwory mogą nas zabić jednym uderzeniem. Dlatego gdy tylko je zauważymy powinniśmy… uciekać co sił w nogach. Przeciwnicy w grze nie mogą nas widzieć, gdy jesteśmy w kompletnej ciemności, ale haczyk jest taki, że przez to spada nasz poziom zdrowia psychicznego, a z tego powodu nasze pole widzenia staje się nieostre, a serce zaczyna bić szybciej. Im bardziej „szaleni” się stajemy, tym bardziej niebezpieczne staje się nasze otoczenie. Sama ta mechanika świetnie napędza grę. Dzięki niej nawet najgłupsza rzecz potrafi sprawić, że zaczniemy uciekać gdzie pieprz rośnie. Jeśli chcecie poprawić sobie humor, poproście żeby znajomy zagrał w omawianą produkcję i obserwujcie jego wysiłki. Widowisko z pewnością będzie genialne, szczególnie jeśli tego znajomego dodatkowo postraszycie.
Warto wspomnieć, że inną gra z serii Amensia – Amnesia: A Machine for Pigs, można obecnie, aż do 22 października, do godziny 17:00, odebrać za darmo w Epic Games Store.
DEAD SPACE
Dead Space było i jest wyjątkowe ponieważ doskonale łączy cechy gry wypełnionej akcją z taką o wysoce niepokojącym klimacie. Jest to jeden z najlepszych tytułów, które były dostępne na konsolach poprzedniej generacji – Xboxie 360 i PlayStation 3. W grze wcielamy się w postać Izaaka Clarke’a, inżyniera systemowego, który musiał udać się na statek górniczy w celu zbadania wysłanego przez tę jednostkę sygnału ratunkowego. Szybko okazuje się, że cała załoga pojazdu została zamordowana, a kontrolę nad ciałami zabitych przejęły pasożytnicze istoty należące do agresywnej rasy Necromorph. Naszym zadaniem jest wyjść cało z opresji i uciec ze statku. Satysfakcjonujące jest w Dead Space to, że wrogie stworzenia możemy dosłownie rozczłonkowywać z pomocą zaawansowanej broni i gadżetów. Niemniej, nigdy nie wiadomo, kiedy te ześlizgną się z sufitu czy wypełzną z innego korytarza.
LAYERS OF FEAR
Layers of Fear to ciepło przyjęty przez graczy horror stworzony przez Polaków z ekipy Bloober Team. Produkcję charakteryzuje dość nietypowy sposób prowadzenia rozgrywki – gracze wcielają się tu bowiem w postać malarza, który próbuje dokończyć swój najlepszy obraz. Na przestrzeni rozgrywki eksplorujemy posiadłość artysty, która zmienia się pod wpływem kolejnych wizji. Uwagę w Layers of Fear zwraca nieliniowość fabuły, wynikająca z możliwości wolnej eksploracji i odkrywania historii dzięki różnym, porozrzucanym na terenie posiadłości wskazówkom i wydarzeniom. Tak jak kilka innych gier na tej liście, tak i ten tytuł możecie wypróbować w VR, dzięki czemu z pewnością będzie on Was straszył jeszcze mocniej.
Test gry FIFA 21 to niezwykle duże wyzwanie. Po premierze każdej nowej odsłony gry z tego cyklu błyskawicznie powstają obozy fanów i zagorzałych krytyków efektów prac EA Sports. Powiedzmy sobie otwarcie: FIFA 21 w pełni zasługuje na krytykę, ale przejawem ignorancji byłoby nie kierowanie pod jej adresem wielu ciepłych słów.
Seria FIFA od wielu lat uznawana jest przez graczy za najlepszy symulator piłki nożnej tak na konsole, jak i komputery osobiste. Złośliwi mówią, że to głównie dlatego, że konkurencji… po prostu nie ma. Czy w kategorii oponenta można bowiem rozpatrywać serię Pro Evolution Soccer? Proszę Was. Problem związany z taką sytuacją polega na tym, że Electronic Arts nie musi robić wiele, aby dobrze sprzedać swój produkt. I trudno oprzeć się wrażeniu, że FIFA 21 będzie sprzedawała się doskonale wyłącznie dlatego, że to FIFA – nie zaś dlatego, że to produkcja wybitna.
FIFA 21 to różne drobne zmiany. Czy na lepsze? Z jednej strony, bramkarzy nie da się już łatwo pokonywać strzałami w okolice słupka. Z drugiej, w wyniku dziwnego buga piłkarze o wysokiej umiejętności podkręcania piłki mogą strzelać im bramki z rzutów różnych. Ze 100-procentową skutecznością! Ba, bramkarze w tej edycji wydają się wyjątkowo niechętnie bronić strzały, a z lobami radzą sobie bardzo rzadko.
Mam wrażenie, że EA udało się lepiej niż w FIFA 20 odwzorować statystyki piłkarzy na boisku. Piłkarze dobrze wyszkoleni technicznie czarują na murawie w zdumiewający sposób, ci z wysokim współczynnikiem podań dokonują koncertowych zagrań w uliczkę, a zawodnicy specjalizujący się w strzałach głową nie raz dokonują cudów. Ogólnie trudno oprzeć się wrażeniu, że EA poprawiło grę w ataku, a całkowicie odpuściło… defensywę. Zachowanie obrońców i bramkarzy w trybie rozgrywki wieloosobowej potrafi doprowadzić do szału. Hokejowe wyniki w FUT są na porządku dziennym. Czy to tylko moje wrażenie?
W grze ofensywnej wprowadzono nowość w postaci wykorzystania SI do konstruowania akcji dwójkowych. Odpowiednia kombinacja klawiszy lub przycisków LS i RS na padzie (tak, grałam na padzie z Xboxa One na Windowsie 10 – nie wyobrażam sobie inaczej) zaprzęga do pracy piłkarza kontrolowanego przez sztuczna inteligencję, który po uprzednim podaniu mu piłki odegra ją w taki sposób, by skutecznie minąć piłkarzy przeciwnika. To gracz za pomocą klawisza decyduje kiedy piłkarz sterowany przez komputer odegra mu piłkę. Wymaga to trochę wprawy, ale… działa!
Jak zawsze do tej pory, granie na padzie jest jedyną sensowną formą zabawy w FIFĘ. Kontrolowanie ruchów piłkarzy za pomocą myszki i klawiatury? Nie, lepiej nie. Nie ma za grosz właściwego „feelingu”. Spróbowałam raz (zrzut ekranu poniżej) i po kilku chwilach miałam dość.
Innowacje nie ominęły najważniejszego z trybów gry. Tak, mam tu na myśli FUT, w którym dodano grę w trybie kooperacji, w której obu graczy dostaje nagrody. Matchmaking z jakiegoś powodu nie istnieje (dlaczego?), więc jesteście zdani w całości na swoich znajomych. Z FIFA 21 zniknęły karty fitness i treningu. Dla mnie to zmiana na lepsze. Inną korektą poprawiającą jakość zabawy jest możliwość personalizacji stadionu, czy nawet przydomku wymawianego przez komentujących spotkania panów Szpakowskiego i Laskowskiego. Polski komentarz jest na tym samym poziomie, co zawsze. Jaki to poziom? Odpowiedzcie sobie sami, okej? 🙂 Zrobi wrażenie na casualowym graczu, ale „hardkorowcom” szybko się znudzi.
Na osobny akapit zasługuje zmiana na gorsze w postaci triku związanego z dwukrotnym wciśnięciem klawisza RB. Bazujące na współczynniku „pace” podania na dobieg niejednokrotnie pozwolą Wam zdobyć bramkę, ale także doprowadzą do szału, gdy to przeciwnik będzie z nich korzystał. Wydaje mi się, że któraś z nadchodzących aktualizacji powinna zmienić coś w tej kwestii.
Po raz n-ty w serii FIFA doskonale prezentują się wszelkiego rodzaju animacje. Balans ciała, dryblingi, sposób dogrywania i oddawania piłki, strzały… Świetnie to wygląda, zwłaszcza na powtórkach! Aż żal ściska cztery litery na myśl o tym, że oprawa graficzna FIFA 21 na PC nie wygląda tak dobrze, jak wyglądała będzie ta w wersji przeznaczonej na konsole nowej generacji. Niestety, FIFA 21 wygląda jak FIFA 20, która już w momencie swojej premiery mówiąc delikatnie nie szokowała oprawą wizualną. Kaman, EA, stać Was na więcej!
FIFA 21 nie jest grą stworzoną z myślą o zabawie ze sztuczną inteligencją. Na niskich poziomach trudności z łatwością rozpykacie komputerowego przeciwnika, nawet jeśli Wasze umiejętności nie są wysokie. Satysfakcja? Zerowa. Na najwyższym poziomie z kolei SI gra tak dobrze, że poczujecie się jakbyście próbowali kiwać się z Cristiano Ronaldo lub Robertem Lewandowskim. Niby moglibyście to zrobić, gdybyście dostali taką szansę, ale po co psuć sobie humor? FIFA 21 to doskonała gra kanapowa i wyzwanie w trybie FUT. To nie jest produkcja do zabawy w trybie jednoosobowym… chyba, że wciągnie Was kampania.
Podsumowanie
Jeśli posiadacie grę FIFA 20, nie widzę absolutnie żadnego powodu, dla którego miałabym Wam polecać nabycie nowszej wersji gry. FIFA 21 w wersji na komputery osobiste jest niczym więcej, niż odgrzanym (smacznym) kotletem z zeszłego roku, którego to dla odświeżenia doprawiono pieprzem i solą, a później posypano koperkiem. EA wprowadziła jedynie kosmetyczne usprawnienia w FUT i trybie menadżerskim, odświeżyła składy i… to by było na tyle. FIFA 21 to ciekawa i dostarczająca mnóstwa frajdy w trybie multi propozycja. Kupcie ją, o ile po gry z tej serii sięgaliście ostatnio kilka lat temu.
Posiadacze konsol PS 4 i Xbox One mogą liczyć na darmowe ulepszenie nabytej gry do wersji „next-genowej”, tworzonej odrębnie z myślą o konsolach nowej generacji. Co z użytkownikami komputerów osobistych? Przykro mi to mówić, ale potraktowano nas po macoszemu. Dlaczego #pcmasterrace nie zostali uraczeni tą właśnie ulepszoną wersją? Przecież nie chodzi tutaj o wydajność komputerów. O co więc? Może Wy macie jakiś pomysł, bo mi nie wypada wysuwać zbyt daleko idących wniosków.
Na pocieszenie powiem tylko tyle, że dobrze, że FIFA 21 na PC nie jest tym samym co FIFA 21 w wersji na konsole Switch. Wyobraźcie sobie, że FIFA 21 na tę platformę to wersja Legacy, czyli FIFA 20 z odświeżonymi składami, która… rok temu była wersją Legacy i była odświeżoną wersją gry FIFA 19! Tak, FIFA 21 na konsolki Nintendo Switch to tak naprawdę przypudrowana FIFA 19. Wstyd EA, wstyd.
Mocne strony:
Słabe strony:
najlepszy symulator piłki nożnejjedna z najlepszych gier kanapowychwciągający tryb multiplayerumiejętności piłkarzy mają odzwierciedlenie na boiskumnóstwo efektownych trikówsatysfakcjonujący dryblinginteresujący tryb kariery……z wieloma ważnymi zmianami…… i trybem symulacji rodem z Football Managera
mizerne zmiany w stosunku do FIFA 20oprawa graficzna jest już nieco przestarzałabrak licencji niektórych klubównudne mecze z komputerembłędy w polskim komentarzu, strojach i inne drobne bugi
Statystyki nie kłamią. Zdecydowana większość graczy korzysta z monitorów o rozdzielczości 16:9, podczas gdy po monitory ultraszerokie, o rozdzielczości 21:9 sięgają z reguły programiści, artyści i przedstawiciele innych zawodów, w których korzystanie z szerszego monitora może być po prostu wygodniejsze. Niemniej, monitory ultrawide świetnie sprawdzają się także w grach, dlatego naprawdę warto je wypróbować. W niniejszym artykule postanowiliśmy przedstawić Wam kilka tytułów, które szczególnie dobrze będą się na takich monitorach prezentować. Zapraszamy do lektury!
Red Dead Redemption 2
Cóż, wiele gier z otwartym światem prezentuje się bardzo dobrze. Niemniej, absolutnie najlepiej prezentują się one na monitorach o rozdzielczości 21:9. Jednym z takich tytułów jest Red Dead Redemption 2, czyli prequel świetnie przyjętego Red Dead Redemption 2. Przemierzając w Read Dead Redemption 2 Dziki Zachód, rzecz jasna w towarzystwie ultraszerokiego monitora, można poczuć się wręcz kinowo, tak jak byśmy byli bohaterem westernu. Pomaga w tym świetna oprawa graficzna produkcji, która obok otoczki fabularnej przyciąga do gry na długie godziny. Warto przypomnieć, że w Red Dead Redemption 2 wcielamy się Arthura Morgana, jednego z członków gangu Dutcha van der Lindego. Akcja gry rozpoczyna się w 1899 roku, po wpadce, jaką wspomniany gang zaliczył w Blackwater. Po tej wpadce banda musiała podjąć się ucieczki przed stróżami prawa i łowcami, a tym samym także walki o przetrwanie.
ABZU
Abzu to naprawdę piękna gra. Jest to produkcja, która stawia na rozgrywkę podwodną. Co jednak ciekawe, w przeciwieństwie do wielu innych gier tego typu, w żaden sposób nie sprawia ona, że gracza goni czas – nie każe szukać pożywienia i wody pitnej zanim ten umrze z głodu i pragnienia, czy dbać o cenny zapas tlenu. Dzięki temu pozwala ona zrelaksować się i dosłownie… odpłynąć. Tutaj bez końca możemy podziwiać głębiny, dogłębnie poznając oceany. Podziwianie tych głębin i zwiedzanie podwodnego świata jest jeszcze bardziej satysfakcjonujące, jeśli podczas zabawy korzystamy z monitora o rozdzielczości 21:9. Kto wie, może ten tytuł został stworzony wręcz z myślą o takich monitorach.
WIEDŹMIN 3: DZIKI GON
Wiedźmin 3: Dziki Gon to jedna z niewielu gier, w które sama miałam okazję zagrać z użyciem ultraszerokiego monitora. Uwierzcie mi, chociaż i na zwykłym monitorze (16:9) tytuł ten wygląda fenomenalnie, na szerszym ekranie prezentuje się jeszcze lepiej. Dzięki temu gra staje się bardziej immersyjna, a to z kolei zwiększa przyjemność płynącą z rozgrywki. Nie wierzycie? Przekonajcie się sami! Rzecz jasna, konieczność renderowania gry na wyświetlaczu 21:9 wiąże się z koniecznością dysponowania kartą graficzną o większej mocy obliczeniowej (by nie doświadczyć spadku ilości klatek na sekundę), jednakże nie powinno to być dużym problemem. W końcu, na rynku zadebiutowały już karty graficzne nowej generacji, dzięki czemu ceny kart poprzedniej generacji się obniżyły.
SUBNAUTICA
Subantica to kolejna podwodna gra na naszej liście. Choć nie relaksuje ona tak jak Abzu (zwłaszcza po kilku godzinach rozgrywki – kto miał okazję ją wypróbować, ten wie dlaczego), jej głębiny zostały zaprojektowane w sposób równie interesujący. Jeśli zagracie w nią, korzystając z monitora 21:9 poczujecie się tak, jakbyście to Wy sami byli bohaterem gry, przemierzającym ogromny ocean w celu odnalezienia sposobu na ucieczkę z obcej planety. Monitor ten sprawi bowiem, że Wasze pole widzenia będzie bardziej zbliżone do rzeczywistego. Hm, mam tylko nadzieję, że horrory czkające w morskich ciemnościach nie staną się przez to dla Was jeszcze bardziej przerażające niż już są.
SEA OF THIEVES
Jak już zapewne wiecie, Sea of Thieves nie jest najlepszą grą, jaką mieliśmy okazję zrecenzować. Niemniej, od momentu swojej premiery jest ona stale usprawniana i wzbogacana w nową zawartość. Zatem, może warto do niej wrócić. Jeśli tak, to wypada do niej wrócić w towarzystwie monitora o rozdzielczości 21:9. Dlaczego? To proste. Dzięki takim monitorom gry stają się bardziej „kinowe”. A co kojarzy Wam się z kinem i piratami, czyli bohaterami Sea of Thieves? Mnie rzecz jasna z Piratami z Karaibów, a ultraszeroki monitor pozwala poczuć się w tej produkcji niczym prawdziwy Jack Sparrow. No więc, w takim wypadku po włączeniu gry nie pozostanie Wam nic innego, jak wyłączenie muzyki w grze i włączenie zamiast tego muzyki z kultowej już serii filmów.
NO MAN’S SKY
Początkowo No Man’s Sky można było bardzo dużo zarzucić, ale teraz to chyba jedna z najlepszych gier science-fiction dostępnych na rynku. Dlatego mogą ją śmiało polecić absolutnie każdemu. Ale z jakiego powodu powinniście zagrać w nią na monitorze 21:9? Ano z takiego powodu, że za jego sprawą Wasza rozgrywka nabierze znacznie większej epickości. Ta epickość będzie przejawiać się nie tylko podczas międzyplanetarnych lotów, ale również podczas zwiedzania poszczególnych, nowo odkrytych planet, które często wyglądają przepięknie. Tak jak w Subnautice, tak i w No Man’s Sky szerszy monitor sprawi, że Wasze pole widzenia stanie się większe, dzięki czemu kokpit Waszego statku będzie prezentował się jak kokpit z prawdziwego zdarzenia – już nie będziecie mieli do dyspozycji małego okienka, a wielką taflę szkła, która pozwoli Wam podziwiać galaktykę jak nigdy dotąd.
METRO EXODUS
Spośród gier, które zadebiutowały w 2019 roku, nie ma wielu, które wyglądałyby tak dobrze jak Metro Exodus. Nie bez powodu. Warto przypomnieć, że była to jedna z pierwszych produkcji, które prezentowały możliwości technologii Ray Tracing. Niemniej, nie tylko dlatego warto uruchomić ją na monitorze o rozdzielczości 21:9. Drugim powodem jest fakt, że Metro Exodus jest pierwszą częścią serii, która zabiera akcję z podziemi i przenosi ją na otwartą przestrzeń. Chyba przyznacie, że lepiej doświadczyć tej otwartej przestrzeni na jak najszerszym monitorze. Wówczas będziemy w stanie podziwiać większy jej obszar jednocześnie. W tytule tym po raz kolejny wcielamy się w protagonistę znanego z poprzednich odsłon serii. Fabuła gry rozpoczyna się po wydarzeniach z Metro: Last Light, sfinalizowanych „dobrym” zakończeniem. Artiom cieszy się ogromnym szacunkiem w tunelach rosyjskiego Metra i wiedzie szczęśliwe życie u boku swej żony. Nie może jednak siedzieć bezczynnie wierząc, że gdzieś na powierzchni ziemi mogą być inni ocalali. Rozwój wydarzeń w Metro Exodus szybko dowodzi, że Artiom miał rację…
FIREWATCH
Gra nie musi wyglądać realistycznie, aby wyglądała przepięknie. Przykładem, który potwierdza tę regułę, jest Firewatch – niezależna przygodówka studia Campo Santo. W Firewatch gracze eksplorują bujne lasy amerykańskiego stanu Wyoming. Kierujemy tu poczynaniami Henry’ego, strażnika leśnego, który odpowiedzialny jest za informowanie odpowiednich służb o występowaniu pożarów. Sielska atmosfera, której towarzyszą rozmowy prowadzone za pośrednictwem krótkofalówki z przełożoną, nie trwa długo. W trakcie eksploracji wkoło gracza zaczynają dziać się bowiem rzeczy dziwne i niewyjaśnione. Do wypróbowania tego tytułu w towarzystwie ultraszerokiego monitora powinna skłonić Was przede wszystkim możliwość podziwiana malowniczych krajobrazów, których w nim nie brakuje.
BIOSHOCK INFINITE
Bioshock Infinite ma już swoje lata. W końcu, zadebiutował on w 2013 roku. To powiedziawszy, wygląd podniebnego miasta, w którym rozgrywa się jego akcja – miasta Columbia – nadal robi wrażenie, a jeszcze większe wrażenie robi na monitorze o rozdzielczości 21:9. Bioshock Infinite to trzecia odsłona cyklu Bioshock i bezapelacyjnie najlepsza. Trzecia z odsłon cyklu BioShock to odsłona bezapelacyjnie najlepsza. Piękna grafika oparta na silniku Unreal Engine 3 miesza się tu z fenomenalnym udźwiękowieniem i wspaniałą, złożoną historią. Gracze wcielają się w postać Bookera DeWitta, poszukującego zaginionej Elizabeth w podniebnym mieście Columbia. Imponuje nie tylko budowa świata gry, ale także bogaty arsenał broni oraz mnogość umiejętności specjalnych. To bezapelacyjnie jeden z najlepszych FPSów wszechczasów.
Domyślnie jako gracze Minecrafta macie do dyspozycji dwie skórki – słynnego Steva, czyli wersję męską, a także Alex, czyli wersję damską. Te domyślne skórki można zmienić jednak na dosłownie dowolną skórkę, taką jakiej zapragniecie. Nową skórkę dla swojej postaci możecie stworzyć samodzielnie lub znaleźć ją w Internecie, a baz ze skórkami do Minecrafta (w wersji Java oczywiście) w sieci naprawdę nie brakuje.
Rzecz jasna, przedzieranie się przez wspomniane nie jest łatwe. Dotychczas umieszczono w nich bowiem dziesiątki jeśli nie setki tysięcy skórek i naprawdę wiele z nich jest zostało zaprojektowanych świetnie. Z tego powodu postanowiliśmy stworzyć dla Was subiektywną listę najciekawszych skórek do Minecrafta, która ułatwi Wam znalezienie skórki idealnej.
Na naszej liście znajdziecie to, czego dusza zapragnie – skórki przedstawiające na przykład bohaterów z gier wideo, filmów czy komiksów, i nie tylko. Nie przedłużając, zapraszamy do lektury!
Elf czarnoksiężnik
Jeśli chcielibyście aby Wasza postać w Minecrafta przypominała mieszkańca Śródziemia czy też Azeroth, ta skórka jest skórką dla Was. Jak wskazuje nazwa, przedstawia ona elfa o fioletowych włosach, który para się czarnoksięstwem. Cóż, nie jest to ostatnia w naszym zestawieniu skórka dla fanów fantasty.
Uwielbiacie rzymską mitologię? Tak? W takim razie powinniście sięgnąć po skórkę przedstawiającą najsłynniejszego rzymskiego herosa – Herkulesa. Skórka ta jest zaskakująco szczegółowa i doskonale oddaje charakter postaci.
Mówiliśmy, że Elfi czarnoksiężnik nie jest ostatnią fantastyczną postacią na liście. Kolejna to słynny Król Lisz z uniwersum World of Warcraft, władca Plagi Nieumarłych, zasiadający na Tronie Mrozu. Nie wiem jak Wam, ale mnie włos się jeży na głowie na myśl o graniu nim. Musicie przyznać, że nie jest to zadziwiająca reakcja.
W naszym zestawieniu znalazł się niejeden bohater filmów Marvela i DC. Cóż, kto nie chciałby być superbohaterem (lub jego przeciwieństwem). Na pierwszy ogień idzie jednak postać spomiędzy tych dwóch kategorii – antybohater o nienagannym poczuciu humoru, czyli Deadpool. Skórka, która ma go przypominać wygląda co najmniej nieźle, nieprawdaż?
Jeżeli chcielibyście zagrać w Minecrafcie postacią z horroru, a przy tym nie boicie się klanów, proponujemy Wam wcielenie się w nikogo innego jak Pennywise’a w wersji z filmu z 2017 roku. Tylko uwaga, na Wasz widok nie jeden gracz może dostać zawału. Zalecamy zatem ostrożność, jeśli nie chcecie aby szybko odeszli z tego świata.
Chyba nie sądziliście, że zabraknie tu Pokemonów. W szczególności musieliśmy umieścić tego absolutnie najpopularniejszego – przesłodką żółtą mysz o nazwie Pikachu. Dzięki tej skórce możecie się w nią w Minecrafcie zamienić. Kto wie, może znajdziecie w grze swojego Asha albo innego trenera.
Kolejną grą, skórkę z której chcielibyśmy Wam zaproponować, jest Overwatch. Rzecz jasna, tytuł ten posiada kilkadziesiąt bohaterów, ale Tutaj umieściliśmy wizerunek jednego z nich. Mowa o jednej z popularniejszych postaci – Trupiej Wdowie, czyli snajperce, która słynie nie tylko ze swojej celności, if you know what i mean.
Darh Vader to chyba jeden z najsłynniejszych czarnych charakterów jaki dotychczas pojawił się na wielkim ekranie. Za sprawą tej skórki możecie się w niego wcielić i siać postrach wśród innych graczy na serwerze. Mamy nadzieję, że żaden Luke Skywalker nie wejdzie Wam w paradę, bo rzecz jasna jego skórkę także znajdziecie w sieci.
Który Assassin’s Creed był najlepszy? Odpowiadając na to pytanie, wielu graczy wskaże drugą pełnoprawną część serii, czyli Assassin’s Creed II. Jak wiadomo, jej bohaterem był Ezio Auditore z Florencji, czyli postać ukazana na poniższej świetnie wykonanej skórce.
Avatar: Legenda Aanga to bez wątpienia jeden z najlepszych seriali animowanych, jakie dotychczas powstały. Podzielacie moje zdanie? W takim razie pobierzcie skórkę przedstawiającą jego głównego bohatera i pokażcie innym graczom, że żaden z żywiołów – woda, ogień, wiatr ani ziemia – nie są Wam straszne.
Marzyliście kiedyś o posiadaniu onesie, a w szczególności onesie w formie jednorożca? Teraz to marzenie możecie spełnić w Minecrafcie, ubierając w takie onesie Waszą postać. Będziecie wyglądać po prostu przesłodko.
Jeśli Supergirl to Wasza idolka, mamy skórkę wprost dla Was. Ta blondynka z Kryptonu, posiadająca obecnie swój własny serial live action, to równie ciekawa superbohaterka co Superman. Zatem, to właśnie skórkę przedstawiającą ją, a nie jej kuzyna, postanowiliśmy tu umieścić.
Ahh, Naruto, prawdziwy wzór do naśladowania. Istnieje szansa, że tak jak w naszym, tak i w Waszym przypadku Naruto jest postacią, która towarzyszyła Wam od dzieciństwa aż do dorosłości. Tworzone przez wiele lat poświęcone mu anime na zawsze pozostanie w naszych sercach i jeśli również w Waszych, koniecznie pobierzcie tę skórkę.
Batman, czyli jedna z ikon DC Comics, to ulubiony superbohater niejednej osoby. Jeśli i Wy jesteście jego miłośnikami, z pewnością spodoba się Wam ta skórka, przywodząca na myśl między innymi Batmana w wersji z serialu animowanego Batman: Animated Series.
Wśród skórek do Minecrafta nie brakuje też takich, które biorą na warsztat memy, tak memy. Dzisiaj z kategorii memów proponujemy Wam skórkę z piesełem, który podbił serca niejednego internauty. To jak, skusicie się?
Oglądaliście Epokę lodowcową? Jeśli nie, powinniście to zmienić. Tymczasem, jeśli odpowiedź na nasze pytanie brzmi tak, pewnie macie spośród jej bohaterów swojego ulubieńca. Kto nim był? Sid? Manfred? A może Diego? Jeśli leniwiec, powinien ucieszyć Was fakt, że doczekał się on własnej skórki.
Czarodziejka z Księżyca to anime, które kojarzą raczej nasi starsi czytelnicy. Niemniej, nawet Ci młodsi zapewne kojarzą jego główną bohaterkę, czyli tytułową Czarodziejkę z Księżyca, Usagi Tsukino. To właśnie jej poświęcona jest ta skórka.
Tak, człowiek pająk też otrzymał swoją własną Minecraftową skórkę. Ba otrzymał niejedną, ale ta należy naszym zdaniem do najlepszych. Przedstawia ona Spider-Mana w wersji z filmu Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów.
Kolejny uwielbiany przez wielu Pokemon to Charmander, a więc w tym zestawieniu postanowiliśmy umieścić i jego. Ah, aż przypomina mi się ten klasyczny odcinek Pokemonów, w którym Ash ratował właśnie Charmandera, który ostatecznie stał się, jak wiadomo, Charizardem.
Nie mogło zabraknąć tutaj i najsłynniejszego na świecie hydraulika – Mario. W końcu, kto powiedział, że jako Mario można grać tylko na japońskim sprzęcie lub w grach przeglądarkowych czy emulatorach.
W Internecie można znaleźć mnóstwo świetnych skórek, ale jeśli chcesz naprawdę wyróżniać się na tle innych graczy, polecamy Ci stworzyć własną skórkę. Jest to prostsze niż mogłoby Ci się wydawać. Nie musisz bowiem wcale rysować w Paincie. Wystarczy że skorzystasz z jednego z dostępnych w sieci kreatorów skinów. Jeden z nich znajdziesz w serwisie The Skindex, pod tym adresem. Pozwala on narysować własną skórkę od podstaw lub zedytować już gotową skórkę i oferuje wiele przydatnych opcji.
Na taką promocję nie natrafiliśmy od naprawdę długiego czasu. Jak często bowiem zdarza się, aby gra już w momencie swojej premiery oferowana była za darmo?!
Epic Games nie przestaje zdumiewać. W ramach najnowszej promocji, trwającej do dziś do godziny 15:00, gracze mogą bezpłatnie przypisać do swojego konta Total War Saga: Troy. To najnowsza gra strategiczna, będąca spin-offem popularnej serii Total War. Szukacie haczyka? Nie ma go!
Aby odebrać Total War Saga: Troy przejdźcie pod ten adres, zalogujcie się na swoje konto, a następnie dorzućcie grę do koszyka i sfinalizujcie zamówienie. Alternatywnie, tą samą czynność możecie wykonać korzystając z programu Epic Games Launcher, który jest potrzebny do pobrania, zainstalowania i uruchomienia gry.
Total War Saga: Troy jest grą strategiczną łączącą elementy turowe z rozgrywką w czasie rzeczywistym. Gracze na mapie świata planują swoje kolejne działania, dbając nie tylko o kwestie związane z wojskowością, ale także aspekty polityczno-ekonomiczne. Wielkoskalowe bitwy rozgrywane są z kolei w czasie rzeczywistym, kiedy to należy zarządzać poczynaniami nierzadko nawet tysięcy oddziałów na raz.
Steam to najpopularniejsza wśród graczy platforma służąca do cyfrowej dystrybucji gier (choć Epic Games Store powoli zaczyna deptać jej po piętach). Można znaleźć w niej i dodać do swojej biblioteki naprawdę mnóstwo gier. Rzecz jasna, aby w jakąkolwiek z nich zagrać, najpierw trzeba ją pobrać. W twoim przypadku ten proces jest żmudny i długi? Sprawdź, co zrobić, aby nieco go przyspieszyć. W niniejszym artykule przedstawiamy na to kilka sposobów.
Oczywiście, pamiętaj, że niespodziewane powolne pobieranie gier na Steamie niekoniecznie musi być winą Steama. Jeżeli zwykle ten proces trwa krócej, najpierw wykonaj test prędkości swojego Internetu, by sprawdzić, czy działa tak sprawnie jak zwykle. Potem wyszukaj w sieci informacje na temat możliwych awarii usług Twojego operatora. Jeżeli je wykluczysz, przejdź do poniższych kroków.
Po pierwsze, zamknij zbędne aplikacje
Niezależnie od tego, czy korzystasz z peceta za 10 tysięcy złotych, czy jakkolwiek tańszego, przy pobieraniu gier (oraz podczas samego grania, zwłaszcza w gry sieciowe) warto zamknąć wszelakie działające na komputerze programy, z których aktualnie nie korzystasz. Te nie dość że wykorzystują zasoby systemowe, to najprawdopodobniej też sieciowe.
W szczególności zwróć uwagę na to, by wyłączyć wszelakie usługi związane z synchronizowaniem danych z chmurą, takie jak Dropbox, Google Drive, czy systemowy OneDrive. Poza tym, sprawdź czy te nie pozostawiły po sobie żadnych działających w tle procesów. W tym celu wykorzystaj skrót Ctrl + Alt + Del i udaj się do menedżera zadań.
Upewnij się, że Steam jest aplikacją o wysokim priorytecie
Użytkownicy Windowsa mają możliwość ustawiania tak zwanego priorytetu przeróżnym programom, z których korzystają. To umożliwia ich szybsze i wydajniejsze działanie. Oczywiście, ten trick można zastosować również w przypadku Steama, potencjalnie zwiększając tempo pobierania gier za jego pośrednictwem.
Aby zwiększyć priorytet dla Steama, należy włączyć menedżer zadań. W nim przejdź do zakładki Szczegóły i na liście procesów znajdź ten o nazwie SteamService.exe. Kliknij w ten proces prawym przyciskiem myszy i kolejno wybierz opcje Ustaw priorytet -> Wysoki. Uwaga, tę czynność należy powtórzyć przed każdym uruchomieniem aplikacji, bowiem jej efekt działa tylko do momentu wyłączenia programu.
Wybierz inny serwer Steama
Jeżeli mimo dysponowania dość szybkim Internetem, Twoje gry pobierają się na Steamie bardzo wolno, jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy może być serwer Steama, z którym akurat jesteś połączony. Być może ten serwer jest aktualnie obciążony mocniej niż pozostałe, dlatego warto wybrać inny. Jak to zrobić?
Rzecz jasna, najpierw musisz otworzyć aplikację Steam. Następnie przejdź do jej Ustawień (znajdziesz je w lewym górnym rogu okna programu, po kliknięciu w napis Steam). Teraz udaj się do zakładki Pobieranie. Tam, w sekcji Region Pobierania, wybierz inny pobliski serwer niż ten ustawiony automatycznie. Tę czynność warto powtórzyć za każdym razem, gdy pobieranie czegokolwiek na Steamie będzie wydawać się wolniejsze niż zwykle.
Warto dodać, że będąc na Steamie w ustawieniach związanych z pobieraniem warto przy okazji wyczyścić pamięć podręczną pobierania. To także może przyczynić się do rozwiązania doświadczanych problemów.
Znacie jeszcze inne sposoby na przyspieszenie procesu pobierania gier w aplikacji Steam? Jeśli tak, podzielcie się nimi w komentarzach.
Chcesz na chwilę uciec od rzeczywistości? Nie możesz tego zrobić wyjeżdżając na wakacje, by odpocząć od codziennych obowiązków? Cóż, w takiej sytuacji chyba nie ma lepszego rozwiązania niż sięgnięcie po gry wideo. A jakie gry w takich kwestiach pomagają najlepiej? Na to pytanie zapewne nie ma jedynej słusznej odpowiedzi, ale mam wrażenie, że całkiem nieźle radzą sobie z tym tytuły, w których możemy robić nic innego, jak wieść proste życie farmera.
W niniejszym zestawieniu kilka najlepszych naszym zdaniem dostępnych na rynku gier farmerskich. Dajcie znać komentarzach, czy macie spośród nich swoją faworytkę.
Stardew Valley
Stardew Valley to gra, która już od ponad czterech lat jest dostępna na komputerach osobistych, a która z czasem trafiła także na konsole PlayStation 4, Xbox One, Nintendo Switch, PlayStation Vita, a później na urządzenia z iOSem oraz Androidem. Naprawdę trudno o drugiego tak wysoko ocenianego sandboksowego RPGa, który byłby grą potrafiącą równie skutecznie ukoić skołatane nerwy. Stardew Valley mocno inspirowany jest grą farmerską Harvest Moon i jego założenia są w zasadzie identyczne. Gracze wcielają się w postać młodego chłopaka, który otrzymuje w spadku po dziadku podupadłą farmę. Głównymi zadaniami na przestrzeni rozgrywki jest hodowla roślin i zwierząt oraz doglądanie swojej działalności. Oprócz tego raz na czas można wybrać się na poszukiwanie skarbów do pobliskich lochów, ale także zawierać nowe znajomości w mieście. Cała zabawa wpisana jest nie tylko w cykl dobowy, ale także roczny. W Stardew Valley występują pory roku, które dyktują możliwe działania na farmie. Dotychczas w tytule tym spędziłam ponad sto godzin i bardzo chętnie spędzę w niej drugie tyle.
FARMING SIMULATOR 19
Farming Simulator 19 to najnowsza spośród pecetowych odsłona symulacyjnej serii studia Giants Software poświęconej rolnictwu. Oferuje ona graczom możliwość wcielenia się we właścicieli gospodarstwa rolnego i doprowadzenia go do świetności od strony ekonomicznej. Na przestrzeni zabawy będziecie sadzić uprawy, nawozić je, tępić szkodniki i zbierać plony. Wszystko to zrobicie za kierownicą jednego z ponad 300 autentycznych pojazdów i maszyn rolniczych. Dobra zabawa, gwarantowana! Z jakimi nowościami na tle innych części cyklu mamy w tym tytule do czynienia? Takimi jak dynamiczna pogoda, poprawiona fizyka gleby, bawełna, konie, trzy zupełnie różne otwarte światy (z czego dwa zupełnie nowe dla serii) czy zupełnie świeże aktywności.
SLIME RANCHER
Cóż, w tej grze farmerskiej nie będziecie hodować krów. Zamiast tego zajmiecie się wypasem tytułowych szlamów – uroczych kreatur, które przypominają… żelki. Tak, żelki. Zarabianie na tym zajęciu nie będzie łatwe. Przeszkadzać będą Wam bowiem wrogo nastawione gatunki galaretowatych żyjątek, i nie tylko. Na szczęście, dla urozmaicenia zabawy w omawianej produkcji można również eksplorować otwarty świat, poszukując warzyw i owoców nadających się do uprawy czy nowych gatunków wspomnianych żyjątek, które można by oswoić i sprowadzić na swą farmę. Warto dodać, że istnieje spora szansa, iż tę grę już w swojej kolekcji posiadacie. Swego czasu można ją było odebrać za darmo w Epic Games Store.
MY TIME AT PORTIA
Chcielibyście pograć w coś nieco przypominającego Stardew Valley, ale charakteryzującego się trójwymiarową, a nie dwuwymiarową grafiką? Sięgnijcie zatem po ten tytuł – My Time at Portia. Tak jak w Stardew Valley, tak i w My Time at Portia nie chodzi tylko o uprawianie roli. Podczas gdy w pierwszej z gier możemy też eksplorować jaskinie (wydobywając cenne metale i walcząc z potworami), łowić ryby czy też hodować zwierzęta, tak w drugiej produkcji mamy okazję dodatkowo rozbudowywać nasze miasto i również stawiać czoła potworom w podziemiach czy na równinach. Co więcej, tutaj także istotną rolę odgrywają relacje z innymi mieszkańcami wioski, mocno wpływające na życie w Portii. My Time at Portia jest wysoko oceniane przez graczy, więc tym bardziej warto je wypróbować.
KYNSEED
Pamiętacie jeszcze Fable? To była świetna gra. Chociaż studio za nią odpowiadające (LionHead Studios) już nie istnieje, niektórzy deweloperzy, który ją tworzyli, założyli nowe – PixelCount Studios – i w jego ramach opracowali interesującą produkcję oferowaną na Steamie we Wczesnym Dostępie. Ta produkcja to Kynseed, sandboksowa gra RPG, w której przenosimy się do fantastycznej krainy inspirowanej brytyjskim folklorem. Tak jak inne gry na liście, tak i jej zamysł obraca się wokół uprawy roślin, zaprzyjaźniania się z mieszkańcami i odkrywania świata. Od innych tytułów odróżnia ją jednak humor godny autorów Fable. Nawet jeśli Wczesny Dostęp to nie Wasza bajka, powinniście w Kynseed zagrać, zwłaszcza że owa produkcja kosztuje zaledwie 36 złotych.
Chociaż umiejętności w grach pokroju Counter-Strike: Global Offensive, Apex Legends, Overwatch czy Valorant mają największe znaczenie, nie są one wszystkim. Na to, czy poruszacie się sprawniej niż przeciwnik czy też strzelacie lepiej niż on wpływają też przeróżne kwestie techniczne związane chociażby z przypisaniem odpowiednich umiejętności do odpowiednich klawiszy lub ustawieniem celownika wygodnego i takiego, który jest doskonale widoczny na każdym tle.
W niniejszym artykule poświęconym ostatniej z wymienionych gier – Valorant – postanowiliśmy zawrzeć szereg porad, dzięki którym dowiecie się, jak wygląda proces modyfikowania celownika w najnowszej produkcji Riot Games, jak ustawić celownik, w towarzystwie którego będzie się Wam grało najlepiej oraz, jakie celowniki preferują profesjonalni gracze. Nie przedłużając, zapraszamy do lektury!
Ustawienia celownika w Valorant
Aby zmodyfikować swój celownik w Valorant należy przejść do Ustawień gry, a następnie do zakładki Celownik. Można to zrobić nawet podczas trwającego meczu.
We wspomnianym menu ujrzycie podgląd celownika odpowiadający wybranym ustawieniom. Celownik ten będzie wyświetlony w towarzystwie tła – tak abyście mogli na bieżąco sprawdzać, czy Wasz celownik jest dobrze widoczny. Poniżej znajdziecie już same ustawienia, które pozwolą Wam dopasować celownik do Waszych preferencji. Przyjrzyjmy się im.
Kolor celownika – pozwala na wybranie koloru celownika. Do wyboru jest osiem kolorów – biały, zielony, żółto-zielony, zielono-żółty, żółty, turkusowy, różowy, czerwony;
Obrys – pozwala na włączenie lub wyłączenie obrysu celownika
Nieprzezroczystość obrysu – pozwala na ustawienie przezroczystości konturu celownika. Minimalna wartość to 0, a maksymalna to 1;
Grubość obrysu – pozwala wybrać grubość obrysu. Minimalna wartość to 1, a maksymalna to 6;
Kropka celownika – pozwala na włączenie kropki celownika
Nieprzezroczystość kropki celownika – pozwala na ustawienie przezroczystości kropki. Minimalna wartość to 0, a maksymalna to 1;
Grubość kropki celownika – pozwala ustawić grubość kropki. Dostępne wartości mają zakres od 1 do 6;
Blaknący celownik z błędem strzelania – po włączeniu rozjaśnia górną linię celownika w trakcie wydłużonego ostrzału;
Pokaż celownik obserwowanego gracza – po włączeniu na ekranie będzie wyświetlany celownik obserwowanego gracza zamiast własnego.
WEWNĘTRZNE LINIE
Nieprzezroczystość wewnętrznej linii – pozwala na ustawienie przezroczystości konturu wewnętrznej linii celownika. Minimalna wartość to 0, a maksymalna to 1;
Długość wewnętrznej linii – pozwala na ustawienie długości wewnętrznych linii celownika w zakresie od 1 do 20;
Grubość wewnętrznej linii – umożliwia ustawienie grubości wewnętrznych linii celownika. Minimalna wartość to 0, a maksymalna to 10;
Przesunięcie wewnętrznej linii – pozwala na ustalenie odstępu między poszczególnymi liniami celownika, w zakresie do 0 do 20;
Błąd poruszania – po włączeniu tej opcji wewnętrzne linie celownika będą zmieniały się dynamicznie podczas ruchu postaci;
Błąd strzelania – po włączeniu tej opcji wewnętrzne linie celownika będą zmieniały się dynamicznie w trakcie strzelania.
ZEWNĘTRZNE LINIE
Nieprzezroczystość zewnętrznej linii – Pozwala na ustawienie przezroczystości zewnętrznych linii celownika w zakresie od 0 do 1.0;
Długość zewnętrznej linii – pozwala na wybranie długości zewnętrznych linii celownika. Minimalna wartość to 0, a maksymalna to 20.
Grubość zewnętrznej linii – pozwala na wybranie grubości zewnętrznych linii celownika. Można ustawić wartość od 0 do 10.
Przesunięcie zewnętrznej linii – opcja umożlwiająca ustawienie odstępu między zewnętrznymi liniami celownika. Udostępniono wartości w zakresie od 0 do 40.
Błąd poruszania – po włączeniu tej opcji zewnętrzne linie celownika będą zmieniały się dynamicznie podczas ruchu postaci.
Błąd strzelania – po włączeniu tej opcji zewnętrzne linie celownika będą zmieniały się dynamicznie w trakcie strzelania.
Zasady dobrego celownika
Rzecz jasna, trzeba przyznać, że nie ma czegoś takiego, jak jeden słuszny najlepszy celownik, optymalny dla absolutnie każdego gracza. W tej kwestii niezmiernie duże znaczenie mają osobiste preferencje. To powiedziawszy, są pewne zasady, którymi przy wyborze idealnego celownika warto się kierować.
Po pierwsze ważne jest, aby celownik przyciągał uwagę, pozwalając na szybką lokalizację środka ekranu, ale jednocześnie aby nie rozpraszał gracza. Dlatego najlepiej ustawić celownik statyczny zamiast dynamicznego, który zmienia się, gdy gracz się porusza i strzela. Celownik dynamiczny może być dobrym wskaźnikiem precyzji broni, ale jednocześnie źle wpływa on na tak zwaną pamięć mięśniową. Zatem wyłączcie opcje związane z błędem ruchu i błędem strzelania.
Jaki kolor celownika wybrać? Najlepiej taki, który będzie dobrze widoczny na niemal każdym tle. Ja zwykle preferuję barwę różową lub fioletową, ponieważ takie barwy w strzelaniach spotykane są raczej rzadko. Niektórzy gracze dostosowują kolory swoich celowników szczególnie do poszczególnych map.
W zwiększeniu widoczności celownika z pewnością pomoże Wam wzbogacenie go o kontur. Niemniej, nie przesadzajcie z jego grubością. Zalecamy, by maksymalnie wybrać grubość na poziomie 2. W razie potrzeby możecie zmienić też przezroczystość konturu.
A co z rozmiarem samego celownika? To również kwestia preferencji, ale polecamy ustawienie raczej mniejszego celownika, który będzie zasłaniał jak najmniej pola widzenia.
Czy wzbogacić celownik o kropkę? Cóż, ta może bardziej przeszkadzać Wam w lokalizacji środka celownika, niż w tym pomagać. Zatem, naszym zdaniem lepiej z niej zrezygnować. Ewentualnie lepiej pozostawić samą kropkę, pozbywając się poziomych i pionowych kresek.
Reasumując, tworząc własny celownik kierujcie się następującymi zasadami:
niech Wasz celownik będzie jak najprostszy
wybierzcie kolor celownika kontrastujący z tłem
sięgnijcie po niewielki celownik
wybierzcie celownik, który nie będzie Was rozpraszał
Valorant – celowniki profesjonalnych graczy
Poniżej przedstawiliśmy zrzuty ekranu przedstawiające celowniki kilku profesjonalnych graczy Valoranta, a także opisaliśmy wartości ustawień, które za ich wygląd odpowiadają. Podczas tworzenia własnego celownika warto się na nich wzorować.
Aceu
Kolor: Zielony
Obrys: Wył
Centralna kropka: Wył
Wewnętrzne linie: 0.8/0/1/3
Zewnętrzne linie: 1/7/1/3
Błąd ruchu: Wł
Błąd strzału: Wł
Brax
Kolor: Biały
Obrys: Wył
Centralna kropka: Wył
Wewnętrzne linie: 1/6/2/2
Zewnętrzne linie: 0/0/0/0
Błąd ruchu: Wył
Błąd strzału: Wył
Shroud
Kolor: Turkusowy
Obrys: Wł/1/1
Centralna kropka: Wył
Wewnętrzne linie: 1/6/2/2
Zewnętrzne linie: 0/0/0/0
Błąd ruchu: Wył
Błąd strzału: Wył
ScreaM
Kolor: Turkusowy
Obrys: Wył
Centralna kropka: Wył
Wewnętrzne linie: 1/4/2/3
Zewnętrzne linie: 0/0/0/0
Błąd ruchu: Wył
Błąd strzału: Wył
Mendo
Kolor: Turkusowy
Obrys: Wł/1/1
Centralna kropka: Wł/1/2
Wewnętrzne linie: 1/0/0/0
Zewnętrzne linie: 0/0/0/0
Błąd ruchu: Wył
Błąd strzału: Wył
hazed
Kolor: Żółty
Obrys: Wył
Centralna kropka: Wył
Wewnętrzne linie: 1/4/2/4
Zewnętrzne linie: 0/0/0/0
Błąd ruchu: Wył
Błąd strzału: Wył
Mamy nadzieję, że już wiecie, jak ustawić w grze Valorant jak najlepszy dla Was celownik. Jeśli macie względem naszego artykuły jakiekolwiek uwagi, podzielcie się nimi w komentarzach.
Lato to okres, w którym nad Polską bardzo często przechodzą intensywne burze. Wielu z Was może nie zdawać sobie z tego sprawy, ale stanowią one realne zagrożenie dla komputerów. Podpowiadamy jak zadbać o cenny sprzęt w sezonie burzowym.
Gdy byłam mała moi rodzice regularnie ostrzegali mnie przed potencjalnymi szkodami, jakie wyrządzić mogą elektronice wyładowania elektryczne. W czasie burzy złościłam się, gdy ci kazali wyłączać telewizor lub komputer. Zawsze uważałam, że szansa na jakiekolwiek szkody jest minimalna. Do czasu. Pewnego dnia w trakcie burzy straciłam swój ulubiony i dość drogi router. To nauczyło mnie podchodzić do tego zjawiska przyrody z odpowiednią pokorą, do czego i Was chciałabym zachęcić.
Najlepiej… wszystko wyłącz
Uniwersalną i najskuteczniejszą metodą na chronienie sprzętu elektronicznego w trakcie burzy jest odłączenie go od sieci elektrycznej. Mam tutaj na myśli wyjęcie wtyczki zasilającej z gniazdka. Tylko ten sposób gwarantuje pełnię bezpieczeństwa i eliminuje ryzyko wystąpienia strat wynikłych z racji wystąpienia przepięcia sieci. Wiele osób powie w tym momencie: „zaraz, zaraz, korzystam z listwy antyprzepięciowej, więc nic mi nie grozi!”. Błąd.
Skuteczność listw antyprzepięciowych nie jest wcale tak duża, jak niektórzy mogliby uważać. Listwy tego rodzaju pełnią zabezpieczenie przed szkodliwym impulsami sieci, ale są bezradne w obliczu potęgi najsilniejszych wyładowań. Warystory umieszczane w listwach pomagają błyskawicznie odłączyć sprzęt do sieci w momencie przepalenia bezpiecznika – z tego też powodu jak najbardziej powinno się z nich korzystać, jednakże nie wolno przeceniać ich znaczenia. Te nie są urządzeniem dającym gwarancję pełnego, 100-procentowego bezpieczeństwa. Wszystko zależy od pozostałych elementów systemu ochrony przed przepięciami
Warto pamiętać o tym, że listwy znajdują się na szarym końcu listy ochronników. W pierwszej kolejności elektronikę w Waszych mieszkaniach i domach chroni ochronnik typu A na słupie, później na przyłączu budynku, w skrzynce z bezpiecznikami, a dopiero na końcu ochronnik typu D – ten przy odbiorniku.
Wiele osób uważa, że funkcję ochronną pełnią UPSy. Jest to tylko częściowa prawda, bowiem UPSy tworzy się przede wszystkim z myślą o awaryjnym podtrzymaniu pracy urządzeń elektrycznych, a nie chronieniu ich przed piorunami. Oczywiście w razie przepięcia to UPS przyjmie na siebie przepięcie i to on ulegnie uszkodzeniu, chroniąc najpewniej podłączone urządzenia. Tego rozwiązania są jednak bardzo drogie.
W ostateczności kup dobrą listę antyprzepięciową i… licz na szczęście
Jeśli za wszelką cenę chcecie igrać z losem, kupcie listwę antyprzepięciową dobrej klasy. W chwili zakupu zwróćcie przede wszystkim uwagę na jej podstawowe parametry:
maksymalne obciążenie wyrażone w watach – im wyższe, tym więcej wymagających energetycznie urządzeń podłączycie
absorpcję energii – ok. 500 J będzie w porządku
czas reakcji – pożądany niższy niż 20 nanosekund, a mniejszy = lepszy
maksymalny prąd impulsu – szukajcie czegoś o wartości powyżej 45-50 kA
Które urządzenia szczególnie narażone są na szwank?
Wśród urządzeń najsłabiej radzącymi sobie z burzami najczęściej wymieniane są routery, zasilacze komputerowe, ładowarki do telefonów, akumulatorów i laptopów. Potencjalnie na zagrożone są wszystkie urządzenia podłączone do sieci i włączone lub przebywające w stanie czuwania.
Na czas burzy znajdź sobie lepiej alternatywę dla komputera
Pamiętajcie, że za sprzęt uszkodzony w trakcie burzy nikt nie zwróci Wam pieniędzy. Pomimo bardzo dynamicznego rozwoju nowych technologii wciąż nie stworzono rozwiązania zapewniającego pełnię ochrony przed wyładowaniami atmosferycznymi. Jeśli nie chcecie liczyć strat po gwałtownej burzy… odłączcie sprzęt od zasilania sieciowego i przeczytajcie dobrą książkę, porozmawiajcie z bliskimi lub – w ostateczności – obejrzyjcie film na smartfonie przy wykorzystaniu danych pakietowych. Wbrew powszechnie panującej opinii smartfony nie przyciągają piorunów – to mit.