Gry MMO RPG, jak wszystkie inne typy gier, potrafią dawać ogromną frajdę, zwłaszcza jeśli mowa o tych najbardziej dopracowanych tytułach. Niemniej, frajdę z zabawę, często nieumyślnie, potrafią niszczyć sobie sami gracze, popełniając liczne błędy w podejściu do gry. O jakich błędach mowa? Poznasz je za sprawą tego artykułu.
1. Nie czytasz questów i nie tylko
Jak wiadomo, gry MMO RPG posiadają bogatą fabułę. Ta z reguły jest przedstawiana jednak nie tylko na przerywnikach filmowych czy podczas dubbingowanych dialogów. Bardzo duża część „lore” zawierana jest w tego typu grach w postaci czystego tekstu. Mowa albo o tekście w formie opisu questów lub wszelkiego rodzaju notatek i ksiąg dostępnych do znalezienia w świecie gry.
Niestety, bardzo wielu graczy omawianego tekstu nie czyta, a zatem nie zagłębia się tak jak mógłby w ogrywanym tytule. Jedni robią to z pośpiechu, inni z lenistwa, a jeszcze inni pewnie z braku świadomości tego jak znaczące te skrawki lore z reguły są. Niezależnie od powodu skutek jest taki sam – brak zrozumienia (a przynajmniej pełnego zrozumienia) tego co się w grze dzieje w kwestii jej fabuły. Takie postępowanie ujmuje grze także klimatu.
2. Za bardzo się spieszysz
Uwierz mi, endgame to w grze nie wszystko, a już zwłaszcza w grze MMO. Ważne jest też to, co jest po drodze do endgame’u – zwiedzanie świata gry, rozwijanie profesji, poznawanie fabuły. Wielu graczy dąży do tego, by osiągnąć engame jak najszybciej, wierząc, że to właśnie on zaoferuje im najlepszą zabawę.
Często okazuje się niestety, że endgame oferuje bardzo niewiele i gra zaczyna szybko się nudzić. Dlatego warto nie spieszyć się z expieniem i czerpać radość z tego, co MMO daje do dyspozycji na wczesnych etapach rozgrywki. Levelowanie „na skróty” ma sens tylko wtedy, jeżeli tworzysz którąś postać z rzędu i znasz grę od podszewki.
3. Marnujesz pieniądze
Waluty dostępne w grach MMO często bywają bardzo cenne i przydają się w endgamie. Tymczasem, wieli graczy niepotrzebnie je marnuje. Najprostszy przykład? Kupowanie uzbrojenia w domu aukcyjnym dla postaci, która ma niski poziom. W końcu, grając tą postacią szybko wbijesz wyższy level i znajdziesz znacznie lepsze wyposażenie. W przyszłości, spędzając czas przy MMO RPG, zwracaj uwagę na to, na co przeznaczasz swoje złoto i inne waluty.
4. Uprawiasz metagaming
Niestety, gier oferujących co najmniej kilka, a często aż kilkanaście klas, z których każda posiada kilka specjalizacji, dosłownie nie da się zbalansować. Zawsze jakaś klasa, jakaś specjalizacja będzie przeważać nad innymi. Często gracze jeszcze przed aktualizacją gry, za sprawą wcześniejszych testów prowadzonych na wcześniejszych, wiedzą która klasa będzie po niej najlepsza, a więc część z nich się na taką klasę przerzuca. Chwilowo daje im to satysfakcję, do momentu aż klasa ta zostaje znerfiona, a na szczyt wysuwa się zupełnie inna. Choć było to do przewidzenia, z niewiadomego powodu gracze tacy złoszczą się na deweloperów, potem na siebie, a potem odchodzą z gry.
Pamiętaj, każda klasa postaci ma w MMO swoje lepsze i gorsze dni. Graj po prostu taką, która daje Ci największą satysfakcję z zabawy, a nie taką, która w danym momencie wykręca najlepsze obrażenia.
5. Robisz wszystko na raz
Większość gier MMO oferuje całkiem mnóstwo treści, zarówno dla miłośników PvP, jak i PvE. Czasem aż nie wiadomo, za co się w takich grach zabrać. Zapewne zdarzyło Ci się robić w nich wszystko na raz – realizować zadania w wielu regionach jednocześnie, a dodatkowo też odwiedzać podziemia, udawać się na areny, battlegroundy i wykonywać inne formy PvP. Zapewne towarzyszyło Ci wtedy poczucie, że ciężko Ci osiągnąć większy sukces w przypadku jakiejkolwiek z tych aktywności – no, chyba że jesteś streamerem i grasz przez 10 godzin dziennie.
No właśnie, w przyszłości skup się w grze na mniejszej ilości aktywności – głównie tych, z których czerpiesz największą radość, a ta radość będzie znacznie większa. Dopiero gdy zaczniesz odczuwać nudę, przerzuć się na coś innego. Jeśli chodzi o zadania, trzymanie się zadań dotyczących z jednego obszaru świata gry ułatwi Ci poznawanie jej fabuły i lore.
Po kilku przesuniętych datach ostatecznego debiutu gracze nareszcie doczekali się premiery ambitnego MMORPG, opracowanego przez Amazon Game Studios. New World to sandboksowa gra osadzona w otwartym świecie, inspirowanym XVII-wiecznymi koloniami. Zanim przeczytacie naszą recenzję New World, już teraz serwujemy Wam poradnik dotyczący głośnej produkcji. New World może początkowo przytłaczać ogromną liczbą aktywności, opcji i mechanik. Lektura tego wpisu zapewni łatwiejszy i przyjemniejszy start.
1. Nie bój się eksperymentować… do czasu
W przeciwieństwie do wielu innych gier MMO, New World wiele wybacza początkującym w kwestii rozwoju postaci, przynajmniej na pierwszych dwudziestu poziomach. Aż do osiągnięcia 20. levelu postaci możesz za darmo resetować i modyfikować jej punkty umiejętności i atrybutów. Dzięki temu zweryfikujesz jaki styl gry odpowiada Ci najbardziej i jakie skille sprawdzają się najlepiej. Odwagi!
2. Zbieraj wszystko co popadnie, ale do momentu, gdy…
Jak na każdą grę z rozwiniętym systemem handlu i craftingu przystało, New World zachęca graczy do zbierania i magazynowania ogromnych ilości przedmiotów i materiałów. Nie wahaj się zbierać mięsa z zabitych zwierząt lub drewna, które może się przydać w późniejszych fazach gry. Niemal każdy przedmiot da się jakoś przetworzyć lub dobrze sprzedać. Pilnuj tylko udźwigu. Gdy określona masa przedmiotów w ekwipunku zostanie przekroczona, postać nie będzie mogła wykonywać uników. W najgorszym wypadku w ogóle nie będzie mogła się ruszać. Limit miejsca w plecaku zwiększysz za pomocą torby.
3. Korzystaj ze schowków
Serio. Gracze niezmiernie rzadko korzystają ze skrzynek i schowków w grach MMO, zupełnie niepotrzebnie nosząc tonę nieprzydatnych w danym momencie przedmiotów przy sobie. Zmień te złe nawyki. W schowkach w osadzie zostawiaj wszystko, czego nie potrzebujesz w danym momencie podczas swojej wędrówki.
4. Odkrywaj punkty szybkiej podróży
Przemierzanie wielkiego, otwartego świata bywa ciekawe, ale z czasem staje się nużące. Właśnie z tego względu powinieneś odkrywać jak najwięcej poukrywanych punktów podróży. Gdy będziesz miał już dość chodzenia z miejsca na miejsce, będziesz mógł sprawnie przemieszczać się pomiędzy nimi, oszczędzając nieraz sporo czasu. Koszt szybkiej podróży zależny jest od masy przedmiotów w ekwipunku. Dlatego właśnie powinieneś wziąć sobie do serca trzecią podpowiedź z naszego poradnika.
5. Nie bądź samotnikiem – postaraj się dołączyć do gildii
Zdajemy sobie sprawę, że wielu z Was jest nieśmiałych i ma opory przed komunikowaniem się z innymi graczami. Dołączenie do gildii w New World to jednak doskonały sposób na urozmaicenie zabawy oraz różnego rodzaju bonusy. Podczas gdy mocniejsi gracze pomagają Tobie, Ty możesz pomóc słabszym! Co więcej, dołączając do gildii obcojęzycznej możesz szlifować języki obce. Kto wie, może dzięki temu błyśniesz na najbliższym sprawdzianie?
6. Problem z serwerem? Sprawdź jego status
W początkowych dniach New World przeżywał będzie prawdziwe oblężenie ze strony graczy. Chwilę po premierze serwery nie radziły sobie z naporem zainteresowanych, a do każdego z nich ustawiały się ogromne, wirtualne kolejki. Czasem nie wiadomo czy problemem jest zbyt duża liczba graczy czy też awaria serwera. Zamiast czekać, sprawdź status serwera, na którym grasz. Zrobisz to na oficjalnej stronie, pod tym adresem.
7. Twój pierwszy dom zakupisz ze zniżką. Wykorzystaj to
Pierwszy z domów, jaki kupisz w New World nabędziesz z 50-procentową zniżką. Jasne, możesz stosunkowo szybko kupić najtańszy, ale… być może warto zaczekać i sprawić sobie coś fajniejszego? Spokojnie, nic Cię nie goni.
8. Chcesz walczyć z innymi? Przygotuj się
Walka z innymi w New World jest opcjonalna. Jeśli postanowisz już stawać w szranki z innymi graczami, przywdziej lekki pancerz, który – przynajmniej na tę chwilę – wydaje się lepszym rozwiązaniem w PVP. Dlaczego? Ciężkie pancerze utrudniają robienie szybkich uników, bardzo przydatnych w pojedynkach.
9. Wypróbuj każdy rodzaj broni
W New World nie ma klas postaci, więc nie jesteś ograniczony do wyboru ściśle określonych rodzajów broni. Wypróbuj każdą i sprawdź, którą walczy Ci się najlepiej. W New World dostępnych jest łącznie 10 rodzajów broni: miecz, rapier, topór, włócznia, topór dwuręczny, młot bojowy, łuk, muszkiet, ognisty kostur i lodowa rękawica. Wypróbować je wszystkie jak najszybciej i zobacz, który styl gry najbardziej Ci się podoba. Im wcześniej to zrobisz, tym wcześniej możesz zacząć ulepszanie odpowiednich atrybutów, a także mistrzostwa w tej broni, odblokowując umiejętności i profity związane z konkretnym stylem walki.
10. Ubierz na siebie najcięższe rzeczy, gdy chcesz nieść więcej
Twoja postać jest przeciążona? Wykorzystaj prosty trik, a raczej zrób użytek z nietypowej mechaniki gry. Okazuje się, że założone na postać wyposażenie nie wlicza się do łącznej masy przenoszonych przedmiotów. Załóż na swego bohatera najcięższe przedmioty, aby unieść ich więcej. Później przebierz się i sprzedaj je w najbliższym mieście. Oczywiście uważaj na przedmioty przypisywane do postaci wraz z ich założeniem!
Żyjemy w czasach, w których komputery gamingowe wyposażone są nierzadko w dyski o pojemności kilku terabajtów. Producenci gier nie przejmują się zbyt mocno potrzebami graczy dysponujących słabszym lub starszym sprzętem, w związku z czym ich produkcje zajmują coraz częściej kilkadziesiąt gigabajtów przestrzeni dyskowej… a nawet więcej.
W dzisiejszym artykule chcielibyśmy polecić Waszej uwadze świetne gry, które można zainstalować nawet na niewielkich nośnikach danych. Masz leciwego laptopa lub komputer stacjonarny o przeciętnej specyfikacji, z dyskiem o skromnej pojemności? Powinieneś przeczytać ten wpis!
1. Deluxe Ski Jump 2
Jeśli nie macie około trzydziestki na karku, to na pewno nie ogrywaliście kultowego DSJ2 na przerwach w szkole. Druga odsłona serii gier na licencji shareware była prawdziwym przebojem w Polsce w okresie tak zwanej Małyszomanii. Grafika? Zupełnie podstawowa, zupełnie jakby oprawa graficzna powstawała w Paincie. Nikt się tym jednak nie przejmował, a każdy chciał zrozumieć ciekawy system fizyki lotów i oddawać jak najdłuższe skoki.
2. SPELUNKY
Spelunky to platformówka 2D typu roguelike z losowo generowanymi poziomami, które czynią każdą rozgrywkę zupełnie unikalną. Gracze udaj się tu głęboko pod ziemię i odkrywają lokacje wypełnione po brzegi potworami, pułapkami i skarbami. Atutami są całkowita swoboda poruszania się po środowisku, które da się niszczyć, poznająć dzięki temu ich sekrety. Walczyć, czy uciekać, kupować, czy kraść? W Spelunky wybór należy zawsze do gracza. Uwaga na ewentualne konsekwencje!
3. RISK OF RAIN
Risk of Rain to platformowa gra z 2013 roku zawierająca elementy Metroidvanii i roguelike, opracowana przez dwóch studentów z Uniwersytetu Waszyngtońskiego. Gracz kieruje losami ocalałego z katastrofy statku kosmicznego na obcej planecie. Pokonując generowane losowo poziomy próbuje przetrwać, zabijając potwory i zbierając przedmioty, które mogą wzmocnić zdolności ofensywne i defensywne bohatera. W grze skala trudności rośnie wraz z upływem czasu, wymagając od gracza wyboru między spędzaniem czasu na budowaniu doświadczenia a szybkim ukończeniem poziomów, zanim potwory staną się potężniejsze. Zwiedzając różne ukryte lokacje, gracze mogą odkrywać artefakty wpływające na zabawę.
4. SHOVEL KNIGHT
Shovel Knight to dwuwymiarowa platformówka side-scrollowa z oprawą graficzną stylizowaną na 8-bitową. Gracze kontrolują poczynaniami tytułowego bohatera, który zbiera skarby i walczy z wrogami. Podstawowym atakiem Shovel Knighta jest, a jakże, jego łopata, której może używać także do wykopywania skarbów lub… skakania po oponentach. Oprócz głównego zadania, które polega na przechodzeniu kolejnych poziomów i pokonywaniu bossów, gracze są zachęcani do zebrania jak największej ilości bogactw.
5. DARKEST DUNGEON
W Darkest Dungeon gracz wynajmuje, kieruje i zarządza bohaterami, którzy eksplorują lochy pod gotycką posiadłością, którą odziedziczył główny bohater gry. Produkcja łączy ruch w czasie rzeczywistym z walką turową. Ciekawym elementem Darkest Dungeon jest poziom stresu każdego bohatera, który wzrasta wraz z eksploracją i walką. Postać, która utrzymuje wysoki poziom stresu, może nabawić się przypadłości, które utrudnią lub… poprawią jej wydajność jako odkrywcy. Niemal każdą z negatywnych cech da się wyleczyć – za odpowiednią cenę.
6. DEAD CELLS
Dead Cells to platformowa gra akcji typu rogue-lite, inspirowana metroidvanią. Odkryjecie w niej rozległy, ciągle zmieniający się zamek, oczywiście o ile będziecie w stanie rozprawić się z jego strażnikami w walce. System zapisu gry? A gdzie tam. Zabijaj, umieraj (śmierć jest tu permanentna), ucz się, powtarzaj. Swoboda w eksploracji jest ogromna, a świat bardzo ciekawy.
7. STARDEW VALLEY
Stardew Valley to produkcja inspirowana serią Harvest Moon i uważana za… lepszą od swojego pierwowzoru. Przy tym tytule można naprawdę dobrze się odprężyć, zarządzając farmą, którą główny bohater odziedziczył po swoim dziadku. Podupadająca farma skrywa wiele tajemnic – podobnie jak jej okolice. Oprócz uprawy roślin czeka tutaj sporo eksploracji, walki oraz konieczność rozgryzienia systemu ekonomii.
8. PIXEL PIRACY
Siedem lat minęło od debiutu rosyjskiego studia Quadro Delta. Debiutu udanego – jego owocem było Pixel Piracy, czyli pixel-artowy symulator życia pirata. Rolą gracza jest wcielenie się w kapitana pirackiego statku, rozbudowywania okrętu, werbowania załogi, oraz oczywiście przemierzania mórz i oceanów, celem zwiększania swojej reputacji. Gra nieźle łączy elementy walki w czasie rzeczywistym i handlu. Ten miks RPG, symulatora i gry RTS w sandboksowym świecie sprawdza się wyjątkowo dobrze.
9. PLANTS VS. ZOMBIES: GAME OF THE YEAR EDITION
Choć trudno w to uwierzyć, wciąż istnieją osoby, które nie grały jeszcze w kultowe Plants vs Zombies. Jeśli jesteś jednym z takich graczy, zmień to. PVZ to ciekawa gra typu tower defense, w której gracze sadzą rośliny, mające na celu obronić domostwo przed nacierającymi zombiakami. Z każdą z sadzonek należy płacić słoneczkami spadającymi od czasu do czasu z nieba oraz wytwarzanymi przez pocieszne słoneczniki. W „arsenale” gracza znajduje się sporo kwiatów – każdy jest skuteczny przeciwko innym typom nieumarłych.
10. VALHEIM
Valheim wciąż znajduje się we wczesnym dostępie, ale już teraz produkcję można śmiało uznać za jedną z najciekawszych gier zajmujących mniej niż gigabajt miejsca na dysku. W świecie inspirowanym mitologią nordycką gracze mają za zadanie… cóż, przeżyć, gromadząc pożywienie, rozbudowując osadę i robiąc wszystkie inne rzeczy charakterystyczne dla sandboksowych survivali. Craftując coraz to lepsze przedmioty należy pokonywać kolejne fantastyczne bestie zamieszkujące nieprzyjazną krainę.
11. SLAY THE SPIRE
Slay the Spire to jedna z najbardziej wciągających karcianek ostatnich lat. Celem zabawy jest pnięcie się po kolejnych poziomach iglicy, zbieranie potężnych artefaktów, pokonywanie wrogów w turowych walkach i rozwijanie talii kart unikalnych dla łącznie trzech postaci. Każdorazowe pokonanie trzech bossów, skutkuje możliwością stawienia czoła jeszcze większym wyzwaniom. Śmierć jest tu permanentna i przekłada się na konieczność zaczęcia zmagań od początku… przy zachowaniu wcześniej zdobytych bonusów.
Stało się! Po ponad 21 latach oczekiwania kultowy hack’n’slash Blizzarda – Diablo 2 – doczekał się swojej zremasterowanej wersji, na którą wszyscy gracze czekali. Diablo II: Resurrected zadebiutował 23 września i dokładnie od tego dnia mam okazję tytuł ten testować. Jak udała się odświeżona gra? Czy warto wydać na nią jakiekolwiek pieniądze? Przeczytaj niniejszą recenzję, a poznasz odpowiedzi na te pytania.
Hack’n’slash, który zabierze Cię do samego piekła
Jeżeli miałeś okazję grać w starsze gry Blizzarda i jeżeli tak jak ja w dzieciństwie miałeś okazję spędzić przy Diablo II sporo czasu, zapewne doskonale wiesz, o co w tej grze chodzi i jaką historię opowiada. Jeśli jednak nie, spieszę z wyjaśnieniami. No więc, Diablo II i Diablo II: Resurrected to gry hack’n’slach, które stanowią kontynuację Diablo. Podczas gdy w Diablo zwiedzaliśmy przemierzaliśmy mroczne podziemia Tristram, by okiełznać zagrożenie niesione przez Pana Terroru, czyli tytułowego Diablo, w Diablo II wyruszamy poza miasto do innych regionów Sanktuarium, by stawić czoło już nie tylko Diablo (wcześniejsze zwycięstwo nad którym okazało się iluzoryczne), ale także jego braciom i innym potężnym demonom.
W Diablo II wraz z dodatkiem Lord of Destruction oraz w Diablo II: Resurrected (który także zawiera rozszerzeni) wcielamy się w jedną z siedmiu dostępnych postaci – Czarodziejkę, Amazonkę, Zabójczynię, Nekromantę, Paladyna, Druida oraz Barbarzyńcę. Podczas zabawy zdobywamy kolejne poziomy doświadczenia, uczymy bohatera kolejnych umiejętności i zdobywamy coraz lepsze uzbrojenie, a wszystko po to, by jeszcze sprawniej rozprawiać się z hordami potworów.
Zarówno klasyczne Diablo II, jak i Diablo II: Resurrected oferują możliwość rozgrywki solo, jak i online, nawet z siedmioma innymi graczami. W przeciwieństwie do oryginału zremasterowana wersja nie pozwala jednak na zabawę wieloosobową w sieci lokalnej (LAN, TCP/IP).
Remaster klasyka
Diablo II: Resurrected to zremasterowana wersja oryginalnego Diablo II. Jako że nawet w momencie swojego debiutu oryginał ten swoją oprawą graficzną nie zachwycał, na remaster czekano od bardzo dawna. Cóż, w końcu się go doczekano.
Nad zremasterowaną wersją Diablo II pracowało dla Blizzarda studio Vicarious Visions, znane między innymi ze świetnych remasterów trzech pierwszych odsłon serii Crash Bandicoot. Zatem, istniała nadzieja na to, remaster Diablo II nie okaże się taką porażką, jak Warcraft III: Reforged. No i, czy gra nie jest porażką? Zacznijmy od postaw.
Krajobrazy i dźwięki Sanktuarium
Studio Vicarious Visions przede wszystkim skupiło się na odświeżeniu w Diablo II: Resurrected oprawy graficznej hack’n’slasha Blizzarda. To wyszło mu po prostu świetnie. Tekstury w grze dostosowano do dzisiejszych standardów, nie zmieniając klimatu i charakteru świata Sanktuarium. Wszystko w tej produkcji wygląda genialnie. Naprawdę warto raz na jakiś czas kliknąć w grze przycisk F (zbliżenie), by dokładniej przyjrzeć się przeciwnikom czy uzbrojeniu naszej postaci. Genialnie w Diablo II: Ressurected spisuje się dynamiczne oświetlenie, które wraz z innymi efektami sprawia, że otoczenia w grze prezentują się jeszcze bardziej realistycznie niż w Diablo III. Co istotne, Diablo II: postawiono na zupełnie nowym silniku graficznym. Umożliwił on remasterowi obsługę faktycznego trójwymiaru, a także grę w rodzielczości 4K i w towarzystwie wysokich częstotliwości odświeżania.
Na pochwałę zasługuje to, w jaki sposób odnowiono animacje znane z Diablo II, a w szczególności umiejętności bohaterów i bossów. Ich odświeżone warianty nie wyglądają kreskówkowo, a tak, że idealnie wpasowują się w mroczny i surowy charakter gry. Niezależnie od tego, czy mowa o kulach ognia, którymi miota czarodziejka, czy też o błyskawicach, którymi zionie Diablo – wszystko prezentuje się fenomenalnie.
Jeżeli chodzi o kwestię graficzną, to w Diablo II: Resurrected odświeżono też absolutnie wszystkie przerywniki filmowe z oryginału. Oglądanie ich i śledzenie losów Mariusa, Mrocznego Wędrowca i Tyraela czy Baala to czysta przyjemność. Gdy tylko rozpoczniesz swoją przygodę z remasterem, z całą pewnością ich nie pomijaj.
Czystą przyjemnością jest również słuchanie w Diablo II: Resurrected muzyki, dialogów i dźwięków tła. To dlatego, że choć są te same dźwięki, utwory i glosy tych samych aktorów (w większości), i ich remastering nie ominął. Gra obsługuje od teraz między innymi standard Dolby 7.1, dzięki czemu stanowi czysty miód dla uszu.
Usprawnienia, które były potrzebne
Chociaż remastery zwykle odświeżają gry tylko pod względem audio-wizualnym, studio Vicarious Vision dokonało w przypadku Diablo II: Resurrected pewnych usprawnień, które nie musiały spodobać się wszystkim, ale które w mojej opinii były absolutnie potrzebne. Po pierwsze twórcy znacznie powiększyli Skrytkę, dodając do niej nawet zakładki, które mogą być dzielone przez wszystkie nasze postaci. Cóż, wielu graczy i tak instalowało w przypadku oryginału mod Plugy, który powiększał Skrytkę jeszcze bardziej.
W Diablo II: Resurrected pojawiła się również funkcja znana z Diablo III – automatyczne podnoszenie złota. Wprowadzenie jej było posunięciem szczególnie istotnym z punktu widzenia graczy konsolowych. Wyobrażacie sobie ręczne zbieranie złota z pomocą kontrolera? Jeżeli zwolennikiem tej funkcji nie jesteś, możesz ją po prostu wyłączyć.
Skoro mowa o kontrolerach – no właśnie, oryginał ich nie wspierał i nie był dostępny na konsolach. Dlatego też twórcy musieli od podstaw podpinać sterowanie gry pod kontroler. Prawdę mówiąc, początkowo nie wyobrażałam sobie gry w Diablo II na kontrolerze, ale to okazało się zaskakująco wygodne. To dlatego, że w sterowaniu konsolowym wprowadzono pewne ułatwiacze, na przykład w formie automatycznego celowania. Jedyną uciążliwą rzeczą jest identyfikowanie przedmiotów, wymagające korzystania z wirtualnego kursora.
Świetnym dodatkiem do Diablo II: Resurrected jest tryb Legacy, czyli po prostu możliwość grania w towarzystwie starej oprawy graficznej. Gra posiada nawet dedykowany przycisk – G – który pozwala szybko przełączyć się między nową a klasyczną grafiką, by je porównać.
Osobiście ubolewam nad faktem, że Diablo II: Resurrected nie oferuje rozgrywki międzyplatformowej. Niektórzy z moich znajomych grają bowiem na PC, inni na PlayStation 5, a inni na Switchu. Gra pozwala jedynie na przenoszenie swoich postaci między platformami.
Gra, w którą gra się tak samo, jak 21 lat temu
No dobrze, wiesz już, jak Diablo II: Resurrected wygląda, jakie nowe funkcje oferuje, a także jak brzmi. Ale jak w ten tytuł się gra? W skrócie, tak jak w oryginał. Naprawdę, Diablo II: Resurrected to pod względem rozgrywki stare dobre Diablo II. Czasem wręcz łatwo zapomnieć, że gra się w remaster, bo oferuje on ten sam „feeling”, co pierwowzór.
Remaster (prawie) idealny
Tak, Diablo II: Resurrected to niewątpliwie świetny produkt, ale nie można zapominać o jego wadach, bo i je on posiada. Przede wszystkim, w dniu premiery gracze mieli do czynienia z niestabilnymi serwerami, znikającymi postaciami i brakiem możliwości gry online przez wiele godzin. Większość tych problemów do dziś została rozwiązana, ale Blizzard jest doświadczonym deweloperem i wydawcom, a więc w ogóle nie powinny one były mieć miejsca.
Pewne małe bolączki można zauważyć też podczas rozgrywki. Po pierwsze, Deckard Cain z jakiegoś powodu nie identyfikuje przedmiotów umieszczonych wewnątrz Kostki Horadrimów, mimo że robił to w oryginale. Po drugie, gra wykazuje raczej przeciętną optymalizację w przypadku laptopów zahaczających o zalecane wymagania sprzętowe. Na mocniejszych maszynach gra działa bardzo płynnie.
Mimo wszystko, największą wadą Diablo II: Resurrected jest jednak cena gry. Nie każdy jest w stanie uzasadnić wydanie 185 złotych na remaster. Ja do takich osób nie należę, ale rozumiem ich tok myślenia.
Podsumowując, Diablo II: Resurrected to gra naprawdę warta uwagi. Powinien zagrać w nią zarówno każdy wetaran serii, jak i osoby z nią niezaznajomione. Jest to bowiem nie tylko niezły kawałek historii, ale świetny remaster świetnego hack’n’slasha. Studio Vicarious Visions spisało się na medal, tworząc go. Na pewne problemy gry można z łatwością przymknąć oko, jeśli weźmie się pod uwagę, jak przyjemną zabawę oferuje.
Mocne strony:
Słabe strony:
świetna oprawa graficznaidealnie poprawiona oprawa muzyczna i dźwiękowafeeling oryginałuobecność użytecznych usprawnieńmożliwość przenoszenia postaci między platformamiobsługa kontrolerawygodne sterowanie w przypadku kontroleragenialnie odświeżone przerywniki filmowemożliwość przełączania się między oryginalną i nową oprawą graficzną
nieliczne błędypoczątkowe problemy z serweraminieco zbyt wysoka cenabrak rozgrywki międzyplatformowejoptymalizacja wymagająca poprawy
Chyba każdy szanujący się gracz zna powiedzenie „Remember, no preorders”. Niemniej, nie tylko w kwestii dokonywania zamówień przedpremierowych gracze powinni być ostrożni. Na niemałą minę można się też bowiem naciąć, kupując grę w dniu jej premiery lub zaraz po niej. Dlaczego? Oto pięć powodów, dla których nie warto kupować gier tak wcześnie.
Po pierwsze, gry na premierę nie zawsze są dopracowane
Glitche i bugi? Obecnie naprawdę trudno o gry, które na premierę ich nie mają. Niejednokrotnie zdarza się, że tytuły AAA otrzymują na premierę i zaraz po niej kilkunastogigabajtowe patche, które naprawiają pewne błędy, ale często wiele z nich pozostawiają, powodując przy tym nowe. Często deweloperzy potrzebują naprawdę wiele czasu na doprowadzenie swoich dzieł do porządku. W niektórych przypadkach, tak jak w przypadku No Man’s Sky, kończy się to sukcesem, a w innych, tak jak w przypadku Anthem, nie za bardzo.
Po drugie, gry na premierę są droższe
Niestety, gry z reguły kosztują nie mało, a przynajmniej gry AAA. Ceny niektórych sięgają już 269 złotych. Tyle kosztuje chociażby FIFA 22. Na szczęście, w takich platformach jak Steam regularnie organizowane są wyprzedaże i możesz mieć pewność że kilka miesięcy po premierze upragniona przez Ciebie gra w ramach wyprzedaży, czy też nawet poza nią, zostanie przeceniona. Powstrzymując się od kupowania i grania w gry od dnia ich debiutu możecie naprawdę dużo zaoszczędzić.
Po trzecie, lepiej poczekać na opinie graczy
Twórcy gier potrafią obiecywać bardzo wiele, by potem nie spełnić absolutnie żadnej ze swoich obietnic – patrz: Peter Molyneux. Kto wie, co tak naprawdę zapowiadana przez twórców gra może zawierać, na jak wiele godzin zabawę zapewniać, jakiej być jakości i nie tylko. Jasne, często już przed premierą w sieci pojawiają się recenzje pewnych tytułów, jednak nie zawsze mówią one o grach wszystko. Nie każdy recenzent ma bowiem czas przejść grę od deski do deski. Dlatego warto poczekać od premiery co najmniej tydzień/dwa i zacząć czytać opinie publikowane przez samych graczy. Wtedy będziecie mieli pewność, czy dany tytuł faktycznie warto kupić.
Po czwarte, gry na premierę mogą zawierać mało treści
Niestety, bywa tak, że nawet tytuły AAA nie oferują po premierze bardzo mało zawartości. Niemiło jest się na taką grę natknąć. Tylko niektóre z gier po premierze są nieustannie rozwijane, wzbogacane o nowe aktualizacje, dodatki i DLC. Najbardziej kojarzącym się z tym przykładem jest gra The Sims 4. O niej swego czasu w sieci zrobiło się głośno dlatego, że na premierę nie zawierała nawet basenów, ani małych dzieci. Te wraz z innymi elementami wprowadzono dużo, dużo później. Kolejne tytuły, które zostały wzbogacone o sporo treści po premierze to No Man’s Sky, Destiny 2, Diablo III czy Path of Exile.
Po piąte, możesz spodziewać się problemów technicznych
To ryzyko związane z kupowaniem gier na premierę dotyczy przede wszystkim gier sieciowych. Sama gra może być dopracowana świetnie, zawierać tylko nieliczne bugi, jednak na premierę mogły nie być odpowiednio przygotowane jej serwery. Zdarza się, że gra wcale nie cieszy się ogromną popularnością, a wyrzuca graczy z zabawy, albo w ogóle nie pozwala im wziąć w niej udziału. Na szczęście, z reguły problemy te są dość szybko rozwiązywane. Cóż, albo rozwiązują się same, gdy gracze odchodzą z gry i serwery przestają być przeciążone, albo deweloperzy zwiększają możliwości swoich serwerów.
Czy do tej pory zdarzało Wam się kupować gry w dniu premiery lub zamawiać je przedpremierowo? Czy spotkały Was wówczas przykre doświadczenia? Dajcie znać w komentarzach.
Gracze nie mają na rynku do wyboru zbyt wielu survivalowych city-builderów. Dlatego miłośnicy tego gatunku z niecierpliwością wyczekują premier interesujących tytułów, które się w niego wpisują. Takimi produkcjami były na przykład Surviving Mars czy Frostpunk. Teraz zadebiutował kolejny, a nosi on nazwę Patron. Tę produkcję postanowiliśmy dla Was zrecenzować.
Czy w Patron warto zagrać? Czy jest to gra klimatyczna? Czy jest to gra warta swojej ceny? Czy jest to gra oferująca wyzwanie? Tego wszystkiego dowiecie się, czytając niniejszy artykuł
Patron – kilka słów o założeniach gry
Patron to gra studia Overseer Games. Jest ona city-builderem, w którym przejmujemy pieczę nad nową kolonią bliżej nieokreślonego królestwa. Choć tytuł nie wyznacza nam żadnego celu, jasne jest, że musimy zadbać o to, aby tworzone przez nas miasto przetrwało jak najdłużej.
W Patron musimy zadbać jednak nie tylko o miasto, ale także o jego społeczeństwo, które, jak każde, jest zawiłe i złożone. Każdy mieszkaniec miasta ma swoje potrzeby, pragnienia i problemy, na które nie bez wpływu pozostają podejmowane przez nas decyzje.
Akcję gry osadzono w czasach, których także bliżej nie określono. Śmiało można jednak stwierdzić, że chodzi tu o czasy nowożytne.
Patron – charakterystyka rozgrywki
Patron posiada wyłącznie jeden tryb rozgrywki. Uruchamiając go, wpierw musimy wybrać nazwę dla naszego przyszłego miasta, a także jego sztandar. Następnie musimy zdecydować, na jakiem mapie chcemy toczyć zabawę. Do wyboru w tej chwili mamy 13 różnorodnych map – o różnej domyślnej żyzności ziem, zawartości minerałów i warunkach pogodowych. Ostatecznie musimy podjąć decyzję dotyczącą poziomu trudności gry. Co jednak ciekawe, w tej kwestii możemy zdecydować się nie tylko na domyślne poziomy łatwy/normalny/trudny. Gra pozwala bowiem dostosować trudność aż 9 różnych aspektów rozgrywki, od dostępności zasobów, przez początkową populację, aż po częstość występowania kataklizmów.
Rozgrywkę w Patron rozpoczynamy z jednym budynkiem – ratuszem. Wita nas w niej krótki samouczek. Od razu muszę stwierdzić, iż jest on zdecydowanie, zdecydowanie za krótki. W kwestii zasad, jakimi rządzi się gra porusza on zaledwie czubek góry lodowej. Do ogromnej ilości rzeczy w Patron trzeba dojść samemu. Nie wyjaśnia on chociażby, w jaki sposób ulepszyć ratusz miasta. Dopiero z czasem okazuje się, że nie pozwalają na to same opcje budynku, a drzewko technologiczne.
W pierwszych minutach rozgrywki można zobaczyć, że Patron posiada czytelny i ładny interfejs. To powiedziawszy, pewne jego elementy mogłyby być nieco większe – chociażby kafelki przedstawiające budynki.
W Patron musimy rzecz jasna rozwijać nasze miasto, stawiając w nim domy dla mieszkańców, tworząc dla nich miejsca pracy – miejsca pracy pozwalające na pozyskiwanie niezbędnych zasobów, opracowując nowe technologie czy budując drogi i upiększając okolicę. Wspomniane zasoby to drewno, opał, żywność, kamień, żelazo i wiele więcej.
Zabawę w Patron urozmaica system dynamiki społecznej. Każda decyzja, jaką podejmujemy, wpływa na lojalność poszczególnych grup społecznych. Musimy zatem je równoważyć tak, aby nie doprowadzić do nieprzewidzianych konsekwencji w późniejszych latach. Raz na jakiś czas mamy do czynienia w grze z wydarzeniami losowymi – wówczas na ekranie wyświetla się okienko opisujące zaistniałą sytuację – na przykład o tym, że Król pragnie zesłać do naszej kolonii więźniów. My musimy zdecydować, czy się na to zgodzić, zmniejszając poziom bezpieczeństwa w mieście i zyskując nowe ręce do pracy, czy też nie, zadowalając niektóre warstwy społeczeństwa.
Kolejne urozmaicenie stanowią warunki pogodowe. Te są zależne od wybranej mapy, ale za każdym razem trzeba brać je pod uwagę i się do nich dostosowywać. Mogą czekać nas też niespodziewane nieszczęścia, takie jak pożary.
Technologię w Patron rozwijamy tak jak w wielu innych city-builderach, korzystając ze specjalnego, wspomnianego już przez nas drzewka. Z jego pomocą odblokowujemy możliwość budowania pewnych konstrukcji i ich ulepszania, czy ustanawiania pewnych dekretów. Nie jest ono tak pokaźne i rozbudowane jak na przykład w polskim Frostpunku.
Czy Patron to gra trudna? To zależy, jeżeli szukacie w niej wyzwania, to z pewnością je znajdziecie – nawet już na normalnym poziomie trudności. Jeżeli jednak chcecie po prostu poczilować, polecam Wam zabawę na poziomie łatwym.
Patron a oczy i uszy
Rozgrywkę z Patron mocno umila udźwiękowienie oraz oprawa muzyczna gry. Udźwiękowanie sprawia, iż po prostu czuje się, że miasto, które rozwijamy żyje – że posiada ono mieszkańców, którzy pracują, spacerują po okolicy i rozmawiają ze sobą, a także że w okolicznych lasach żyją zwierzęta, że w świecie gry wieje wiatr, szumi woda. Muzyka nadaje zaś grze klimatu. Ta kwestia mocno pokazuje, że twórcy gry zwrócili w niej dużą uwagę na szczegóły.
Całkiem nieźle prezentuje się też oprawa graficzna gry. Nie jest to najładniejszy city-builder, jaki powstał, ale to co zawiera jest przyjemne dla oka. Szkoda tylko, że nieco skopana jest optymalizacja gry. Uważam, że przy tej oprawie, przy zabawie na urządzeniu spełniającym zalecane wymagania sprzętowe, powinniśmy mieć do czynienia z większą liczbą klatek na sekundę niż 60, w porywach.
City-builder daleki od ideału
Choć Patron to city-builder, z którym można naprawdę miło spędzić czas, pewne jego aspekty wymagają dopracowania. Poza samouczkiem takim aspektem jest na przykład sterowanie. Gra ze zbyt dużą czułością reaguje na wszelkie ruchy myszy, czy korzystanie z przycisków, które spełniają w Patron niektóre funkcje. Obracanie ekranu jest po prostu koszmarem.
Dobrze byłoby, gdyby deweloperzy Patron przemyśleli pewne decyzje podjęte podczas tworzenia gry. Mało sensu ma bowiem to, że farm nie można budować od samego początku zabawy, a dopiero po ulepszeniu ratusza. Jest to po prostu niezgodne z rzeczywistością. Niezrozumiałe jest też to, dlaczego mieszkańcy niemal nigdy nie poruszają się wybudowanymi przez nas drogami.
Gra z potencjałem
Patron posiada pewne wady. Kto wie, może deweloperzy wezmą sobie jednak uwagi graczy do serc i je naprawią. Być może gra zostanie też w przyszłości rozwinięta i wzbogacona o dodatkowe tryby gry, wyznaczane dla graczy cele czy wydarzenia jeszcze mocniej wpływające na przebieg rozgrywki. Co jeśli się tak nie stanie? Trudno, z pewnością i tak będzie mieć ona swoich miłośników.
To, w jaki stanie gra jest, można wybaczyć, a to dlatego, że kosztuje ona zaledwie 71,99 złotych. Z resztą, jak wspomnieliśmy jest to naprawdę przyjemna produkcja. Nie macie pewności czy Patron to tytuł dla Was? Zarówno Steam, jak i GOG pozwala pobrać jego demo.
Mocne strony:
Słabe strony:
Klimatyczna oprawa muzyczna i dźwiękowaCałkiem ładna oprawa graficznaPrzyjemna rozgrywkaDbałość o szczegółyPrzystępna cenaObecność wielu poziomów trudnościRóżnorodność map do wyboru
Zbyt krótki samouczekNiedopracowane sterowanieBezsensowność pewnych aspektów rozgrywkiSłaba optymalizacja
Wybrałeś swój pseudonim na jakiejś platformie dawno temu, a teraz stwierdziłeś, że ten jest dziecinny, głupi lub że Ci się po prostu nie podoba? Chyba każdy internauta doświadczył tego w życiu co najmniej raz. Na szczęście, większość serwisów i usług pozwala zmienić swój nick. Za sprawą niniejszego artykułu dowiesz się, jak dokonać tego w platformie Battle.net. Oto, jak zmienić swój BattleTag.
BattleTag – co to takiego?
Jak informuje Blizzard, BattleTag to wybrany przez gracza pseudonim, który identyfikuje jego konto Battle.net w grach firmy, na jej stronach internetowych, forach społecznościowych i nie tylko. Do konta Battle.net może być przypisany tylko jeden BattleTag.
Co istotne, BattleTag nie musi być unikalny. W przypadku Battle.netu taki sam pseudonim może posiadać każdy użytkownik. To dlatego, że każdy BattleTag uzupełniany jest numerycznym ID. Za jego sprawą każde konto w serwisie Battle.net posiada niepowtarzalny idenfyfikator (na przykład #ŁowcaSmoków#3592).
Rzecz jasna, każdy BattleTag musi być zgodny z zadami nazywania wyznaczonymi przez Blizzard. Mówią one, iż BattleTag musi posiadać od 3 do 12 znaków. Poza klasycznymi literami, wielkimi i małymi, mogą to być znaki diakrytyczne i cyfry (choć cyfra nie może znajdować się na początku BattleTagu). Blizzard nie dopuszcza umieszczania w BattleTagu odstępów (spacji). BattleTag nie może być też obraźliwy. W takim przypadku Blizzard zmieni go automatycznie.
BattleTag – jak go zmienić?
Proces zmiany BattleTagu jest bardzo prosty. Musisz mieć jednak na uwadze, że tylko i wyłącznie pierwsza zmiana BattleTagu jest darmowa. Każda kolejna będzie kosztować Cię niemało, bo aż 10 euro, czyli na tę chwilę około 46 złotych.
Aby zmienić swój BattleTag, wykonaj niniejsze kroki:
Po zalogowaniu się kliknij w swój pseudonim widoczny w prawym górnym rogu ekranu, a następnie w Ustawienia konta.
W Ustawieniach konta przejdź do zakładki Account Details.
W zakładce Account Details znajdź sekcję o nazwie BATTLETAG.
Kliknij w opcję UPDATE.
Wpisz w wyświetlonym oknie swój nowy BatteTag.
Kliknij w baner z napisem Change Your BattleTag.
To wszystko. Od teraz możesz cieszyć się swoim nowym BattleTagiem.
Warto wspomnieć, że swego czasu Blizzard nie pozwalał na ręczną zmianę BattleTagu, ani na zakup możliwości zmiany Battle.tagu. Dawno temu, gdy naszła mnie chęć posiadania nowego pseudonimu, napisałam do pomocy firmy z odpowiednią prośbą. Na szczęście, moja prośba została spełniona.
Steam to aplikacja, w której możesz personalizować nie tylko swój profil. Do własnych preferencji możesz też dostosować też wygląd całego klienta platformy, nakładając na niego skórki dostępne w sieci. Z niniejszego artykułu dowiesz się, jak to robić, a także poznasz kilka spośród najciekawszych nakładek na Steam.
Skórki dla klienta Steam – skąd pobierać
Rzecz jasna, skórki dla klienta Steam znajdziesz w Internecie. Absolutnie najpopularniejsza strona oferująca nakładki dla platformy to Steam Skins (steamskins.org).
W panelu na górze strony Steam Skins znajdziesz kategorie, na które podzielono skórki dostępne na jej łamach. Kategorie te wyróżniają skórki najpopularniejsze, tematycznie nawiązujące do anime, charakteryzujące się prostotą, jasne lub ciemne i nie tylko.
Co istotne, każda ze skórek w serwisie została okraszona opisem i zrzutami ekranu. Opis informuje, co dana skórka oferuje i nie tylko, zaś zrzuty ekranu pokazują, jak klient Steam wygląda z daną nakładką.
Jeżeli nakładka nie jest zgodna z najnowszą Steama czy też powoduje pojawianie się mniejszych czy większych błędów, strona o tym informuje informuje. Pozwala też ona pobrać skórkę zarówno z jej serwera, jak i ze strony jej twórcy.
Póki co Steam Skins nie oferuje zbyt wielu nakładek. W przyszłości zapewne pojawi się ich jednak zapewne znacznie, znacznie więcej.
Stwórz własną skórkę Steam
Warto wspomnieć, iż w sieci istnieje serwis Steam Customizer, który pozwala na stworzenie własnej skórki Steam. Z pomocą wybierzesz odrębny kolor dla każdego elementu klienta platformy, zmienisz jego czcionkę, a nawet logo. Możliwości personalizacji są zaskakująco duże. Po stworzeniu własnej nakładki rzecz jasna będziesz mógł pobrać ją na swój komputer.
Co istotne, z platformy Steam Customizer możesz pobrać skórki stworzone przez innych jej użytkowników. Tutaj wybór jest naprawdę spory
Instalacja skórek Steam
Jak instalować skórki dla klienta Steam? To bardzo proste. Musisz wykonać kilka następujących kroków:
Udaj się ścieżki C:/Pliki programów (x86)/Steam/. Utwórz tam nowy folder o nazwie skins.
Znajdź plik ZIP lub RAR z pobraną przez Ciebie skórką i wypakuj go do utworzonego folderu.
Otwórz klienta Steam i przejdź do jego Ustawień (Kliknij w napis Steam w prawym górnym rogu aplikacji i z wysuniętego menu wybierz Ustawienia).
W Ustawieniach Steam przejdź do zakładki Interfejs.
W zakładce Interfejs znajdziesz tekst o treści „Wybierz skórkę, której ma używać Steam (wymaga ponownego uruchomienia Steam)”. Pod nim umieszczono rozwijaną listę, na której znajdziesz pobraną przez Ciebie skórkę. Wybierz ją, po czym kliknij w napis OK na dole okna.
Uruchom ponownie Steam. Powinieneś wówczas zobaczyć aplikację z zainstalowaną nakładką.
Oczywiście, w dowolnym momencie możesz zrezygnować z używania na Steam skórki. Aby to zrobić, ponownie wróć do Ustawień i z rozwijanej listy w zakładce Interfejs wybierz opcję „”. Potem ponownie uruchom klienta Steam.
Wiedźmin: Pogromca Potworów to najnowsze dzieło CD Projekt RED wydane przez Atari. Jego twórcy już teraz mogą mówić o olbrzymim sukcesie. Grę w wersjach na Android i iOS pobrano już ponad milion razy, a opinie graczy są na ogół bardzo pozytywne. Na fali popularności tytułu publikujemy krótki poradnik, który powinien ułatwić rozpoczęcie przygody każdemu, kto zdecyduje się spróbować swych sił w tej wykorzystującej technologię rzeczywistości rozszerzonej grze RPG.
Skąd pobrać Wiedźmin: Pogromca Potworów?
To bardzo proste. Grę pobierzecie za darmo ze sklepu Google Play lub App Store. Jeżeli masz smartfon lub tablet z Androidem, kliknij tutaj. Jeśli korzystasz z iPhone’a lub ipada, kliknij tu.
Wiedźmin: Pogromca Potworów – jak oszczędzać baterię?
Wiedźmin: Pogromca Potworów, podobnie jak bazująca na podobnym schemacie rozgrywki gra Pokemon GO, w trymiga rozładowuje baterię w smartfonach i tabletach. Można temu zapobiec, zmieniając odpowiednie opcje w menu ustawień. Tapnij na Ustawienia, a następnie zmniejsz jakość grafiki na niską, włącz oszczędzanie baterii i wyłącz wibracje. To powinno w pewnym stopniu pomóc.
Nie będziemy pisali w tym miejscu na temat podstaw rozgrywki i sterowania – tego nauczy Was krótki samouczek. Zamiast tego skupimy się na garści podpowiedzi, które pomogą Wam czerpać więcej frajdy z zabawy.
Wiedźmin: Pogromca Potworów – jak zdobyć złote monety za darmo?
Złote monety to waluta premium w Wiedźmin: Pogromca Potworów. Można za nią kupić lepsze wyposażenie, eliksiry i inne przedmioty. Złote monety da się kupić za prawdziwe pieniądze, ale da się je także zdobyć. Złote monety za darmo w Wiedźmin: Pogromca Potworów zdobędziesz:
wykonując misje fabularne
wykonując zlecenia dzienne (jedno na dzień)
oczyszczając Nemetony
Wiedźmin: Pogromca Potworów – porady dla początkujących
1. Spaceruj ze smartfonem. Naprawdę dużo spaceruj. Wiedźmin: Pogromca Potworów, podobnie z resztą jak Pokemon GO, to gra premiująca graczy za wychodzenie z domu. Wiele zadań wykonasz wyłącznie w ten sposób, odkryjesz ciekawe znajdźki lub natrafisz na rzadkie potwory. Pamiętaj, że przebywając poza miejscem zamieszkania lepiej mieć przy sobie naładowany telefon. Na każdy dłuższy spacer bierz ze sobą dodatkowe źródło energii. Power bank o pojemności 10 000 mAh powinien wystarczyć.
2. Wykonuj wszystkie misje. To właśnie dzięki nim początkowo będziesz w stanie wyfarmić najwięcej zasobów i punktów doświadczenia. Nie ma sensu zwlekać.
3. Odpowiednio przygotuj się do każdej walki. Do wyboru masz miecze stalowe i srebrne (w późniejszej fazie gry) – zmieniaj je w zależności od oponenta.
4. Nie zużywaj automatycznie mikstur na każdą walkę. To nie ma sensu. Jeśli przeciwnik nie jest wymagający, weź ze sobą gorszy ekwipunek – na przykład sam miecz.
5. Łatwe w pokonaniu potwory nie mają nad swoimi głowami czaszek. Wymagające oznaczono jedną czaszką, a bardzo trudne – dwoma.
6. Zdrowie odnawia się po każdej walce. Nie wahaj się więc na początku atakować najłatwiejszych potworów, celem wyfarmienia doświadczenia oraz cennych zasobów. Nie ma żadnego powodu, abyś miał tego nie robić.
7. Gdy walka okaże się zbyt trudna, uciekaj. Niczego w ten sposób nie stracisz.
8. Widzisz na mapie krzak? Podejdź do niego. W ten sposób zbierzesz składniki przydatne do craftingu… i nie tylko.
9. Być może przegrałeś walkę, bo nie korzystasz z dodatkowych akcesoriów wiedźmińskich? Zebrane surowce pozwalają Ci wytwarzać petardy, oleje oraz mikstury. Miej je pod ręką na wypadek walki z wymagającym przeciwnikiem.
10. Parowanie i ciosy krytyczne to podstawa. Tylko parując nadchodzące ciosy będziesz w stanie podtrzymać pasek naładowania, pozwalający na wyprowadzenie zadającego bardzo duże obrażenia ciosu krytycznego. Walczenie „na pałę” nie jest zbyt efektywne
11. Ucz się oszczędzać. Nie daj się skusić i nie wydawaj złota na byle co. Na pewno nie wydawaj go na przedmioty, które jesteś w stanie wytworzyć. Optymalnie, wydaj je możliwie najpóźniej na przykład na uzbrojenie w postaci srebrnego miecza – nie kupisz go za nic poza walutą premium.
Wiedźmin: Pogromca Potworów to najnowsze dzieło CD Projekt RED wydane przez Atari. Jego twórcy już teraz mogą mówić o olbrzymim sukcesie. Grę w wersjach na Android i iOS pobrano już ponad milion razy, a opinie graczy są na ogół bardzo pozytywne. Na fali popularności tytułu publikujemy krótki poradnik, który powinien ułatwić rozpoczęcie przygody każdemu, kto zdecyduje się spróbować swych sił w tej wykorzystującej technologię rzeczywistości rozszerzonej grze RPG.
Skąd pobrać Wiedźmin: Pogromca Potworów?
To bardzo proste. Grę pobierzecie za darmo ze sklepu Google Play lub App Store. Jeżeli masz smartfon lub tablet z Androidem, kliknij tutaj. Jeśli korzystasz z iPhone’a lub ipada, kliknij tu.
Wiedźmin: Pogromca Potworów – jak oszczędzać baterię?
Wiedźmin: Pogromca Potworów, podobnie jak bazująca na podobnym schemacie rozgrywki gra Pokemon GO, w trymiga rozładowuje baterię w smartfonach i tabletach. Można temu zapobiec, zmieniając odpowiednie opcje w menu ustawień. Tapnij na Ustawienia, a następnie zmniejsz jakość grafiki na niską, włącz oszczędzanie baterii i wyłącz wibracje. To powinno w pewnym stopniu pomóc.
Nie będziemy pisali w tym miejscu na temat podstaw rozgrywki i sterowania – tego nauczy Was krótki samouczek. Zamiast tego skupimy się na garści podpowiedzi, które pomogą Wam czerpać więcej frajdy z zabawy.
Wiedźmin: Pogromca Potworów – jak zdobyć złote monety za darmo?
Złote monety to waluta premium w Wiedźmin: Pogromca Potworów. Można za nią kupić lepsze wyposażenie, eliksiry i inne przedmioty. Złote monety da się kupić za prawdziwe pieniądze, ale da się je także zdobyć. Złote monety za darmo w Wiedźmin: Pogromca Potworów zdobędziesz:
wykonując misje fabularne
wykonując zlecenia dzienne (jedno na dzień)
oczyszczając Nemetony
Wiedźmin: Pogromca Potworów – porady dla początkujących
1. Spaceruj ze smartfonem. Naprawdę dużo spaceruj. Wiedźmin: Pogromca Potworów, podobnie z resztą jak Pokemon GO, to gra premiująca graczy za wychodzenie z domu. Wiele zadań wykonasz wyłącznie w ten sposób, odkryjesz ciekawe znajdźki lub natrafisz na rzadkie potwory. Pamiętaj, że przebywając poza miejscem zamieszkania lepiej mieć przy sobie naładowany telefon. Na każdy dłuższy spacer bierz ze sobą dodatkowe źródło energii. Power bank o pojemności 10 000 mAh powinien wystarczyć.
2. Wykonuj wszystkie misje. To właśnie dzięki nim początkowo będziesz w stanie wyfarmić najwięcej zasobów i punktów doświadczenia. Nie ma sensu zwlekać.
3. Odpowiednio przygotuj się do każdej walki. Do wyboru masz miecze stalowe i srebrne (w późniejszej fazie gry) – zmieniaj je w zależności od oponenta.
4. Nie zużywaj automatycznie mikstur na każdą walkę. To nie ma sensu. Jeśli przeciwnik nie jest wymagający, weź ze sobą gorszy ekwipunek – na przykład sam miecz.
5. Łatwe w pokonaniu potwory nie mają nad swoimi głowami czaszek. Wymagające oznaczono jedną czaszką, a bardzo trudne – dwoma.
6. Zdrowie odnawia się po każdej walce. Nie wahaj się więc na początku atakować najłatwiejszych potworów, celem wyfarmienia doświadczenia oraz cennych zasobów. Nie ma żadnego powodu, abyś miał tego nie robić.
7. Gdy walka okaże się zbyt trudna, uciekaj. Niczego w ten sposób nie stracisz.
8. Widzisz na mapie krzak? Podejdź do niego. W ten sposób zbierzesz składniki przydatne do craftingu… i nie tylko.
9. Być może przegrałeś walkę, bo nie korzystasz z dodatkowych akcesoriów wiedźmińskich? Zebrane surowce pozwalają Ci wytwarzać petardy, oleje oraz mikstury. Miej je pod ręką na wypadek walki z wymagającym przeciwnikiem.
10. Parowanie i ciosy krytyczne to podstawa. Tylko parując nadchodzące ciosy będziesz w stanie podtrzymać pasek naładowania, pozwalający na wyprowadzenie zadającego bardzo duże obrażenia ciosu krytycznego. Walczenie „na pałę” nie jest zbyt efektywne
11. Ucz się oszczędzać. Nie daj się skusić i nie wydawaj złota na byle co. Na pewno nie wydawaj go na przedmioty, które jesteś w stanie wytworzyć. Optymalnie, wydaj je możliwie najpóźniej na przykład na uzbrojenie w postaci srebrnego miecza – nie kupisz go za nic poza walutą premium.