Recenzje sprzętu Lenovo Legion regularnie pojawiają się w różnych miejscach sieci oraz w prasie drukowanej. Zastanawiacie się czy warto kupić laptopy i komputery Lenovo Legion? Być może poniższe testy pomogą Wam dokonać właściwego wyboru. Z racji wysypu recenzji Lenovo Legion 5 Pro, niestety na tę chwilę niedostępnego w Polsce, sięgnęliśmy także po testy tego laptopa z czołowych serwisów anglojęzycznych.
Urządzenia Lenovo Legion tworzymy z myślą o Was, graczach. Jesteśmy otwarci na Wasze sugestie i wsłuchujemy się w potrzeby zarówno e-sportowców, jak i początkujących graczy. W naszej ofercie znajdziecie nie tylko komputery i laptopy dla graczy, ale także akcesoria – myszki, zestawy słuchawkowe, mechaniczne klawiatury, a nawet podkładki.
„Zabawa z Legionem T5 była dla mnie doświadczeniem wyjątkowym. To zdecydowanie ciekawa jednostka. Wyjątkowo szybka (…) Legion T5 zapewni Wam wysokie fpsy w większości gier i niesamowitą grafikę (o ile uda Wam się trafić na wersję, którą miałam przyjemność testować). Cena może wydawać się nieco wysoka, jednak jest nadal akceptowalna jeśli chodzi o komputery gamingowe.”
Lenovo Legion T5 – zalety według testującego:
atrakcyjny wygląd
wysoka wydajność
akceptowalna cena
2. Kei’s – Recenzja Lenovo Legion 5 (2021) Najlepszy laptop do gier za 5000 zł?
Lenovo Legion 5 (2021) – zalety według testującego:
najlepszy laptop do 5000 złotych
cienkie ramki dookoła ekranu
dobra jakość wykonania
matryca 120/165 Hz do wyboru
wysoka wydajność procesora i GPU
wsparcie Lenovo Premium Care w cenie
3. Greku – SmartLife HOW – Lenovo Idea Pad Gaming 3
Lenovo Idea Pad Gaming 3 – zalety według testującego:
„Jeden z najlepszych laptopów do gier, jakie Lenovo kiedykolwiek wypuściło. 16-calowy wyświetlacz z częstotliwością odświeżania 165 Hz i niesamowita, stabilna wydajność przy zasilaniu z sieci to wspaniała kombinacja.”
„Lenovo Legion 5 Pro to świetny laptop do gier z jasnym 16-calowym wyświetlaczem QHD, fantastyczną klawiaturą i wysoką wydajnością dzięki do niedawna mało prawdopodobnemu połączeniu rozwiązań AMD i NVIDIA.”
Na rynku pełno jest gier wideo, na przejście których potrzeba co najmniej kilkudziesięciu godzin. W dzisiejszych czasach często jesteśmy jednak tak zabiegani, że po prostu ciężko w takie gry grać, chyba że akurat mamy dwutygodniowy urlop. Jeśli możemy siadać do nich raz na tydzień, co tydzień musimy sobie przypominać, na czym stanęliśmy ostatnio i często też jak się w nie w ogóle gra. Na szczęście, do wyboru mamy też całe mnóstwo produkcji, które można przejść niebywale szybko, w maksymalnie kilka/kilkanaście godzin. W niniejszym zestawieniu podstawić Wam jedne z najlepszych gier, które na spokojnie ogracie zaledwie w jeden weekend. Nie przedłużając, zapraszamy do lektury.
Unravel
Trzeba przyznać, że platformówki mają coś w sobie. Wiele z nich oferuje niepowtarzalny klimat i przeżycia. Z resztą, liczne platformówki wymagają poświęcenia niewielkiej liczby godzin, by je przejść. Jedną z nich jest Unravel, stworzona przez Coldwood Interactive AB i wydana przez Electronic Arts. W jej ramach przejmujemy kontrolę nad sympatyczną maskotką stworzoną z grubej, czerwonej włóczki o imieniu Yarny, a podróż, którą wraz z nią odbywamy, dostarcza nam całej lawiny emocji. Podczas jej trwania odzyskujemy bowiem kolejne wspomnienia bohatera, poszukując jego dawno zaginionej rodziny. Nie możemy nie wspomnieć o pięknych lokacjach, które po drodze odwiedzamy, stworzone w oparciu o rzeczywiste skandynawskie miejsca. Aż dziw bierze, gdy pomyśli się, że Unravel nie należy do zbyt popularnych gier. Być może, gdyby EA wydawało więcej tego typu produkcji, łatwiej byłoby graczom zapomnieć o jego wszystkich przewinieniach. Na szczęście firma zdołała wydać już kontynuację gry – Unravel Two. Aby ukończyć Unravel na 100%, będziecie potrzebować tylko 12,5 godziny.
A WAY OUT
A Way Out to doprawdy wyjątkowa stawiająca na kooperację gra, która szybko po swojej premierze zaskarbiła sobie sympatię milionów graczy na całym świecie. Ta jest pozytywnie oceniana na wszystkich możliwych platformach. Ale o co w A Way Out chodzi? W grze wcielamy się w dwóch więźniów – Vincenta i Leo – którzy postanowili połączyć siły, aby wydostać się z amerykańskiego zakładu karnego, a następnie zemścić się za ludzi odpowiedzialnych za ich osadzenie. Na przestrzeni całej gry musimy wykazać się nie lada sprytem i na każdym kroku ze sobą ściśle współpracować. Rzecz jasna, na początku rozgrywki każdy z graczy decyduje, którym protagonistą pokieruje podczas kampanii. Co najlepsze, do zabawy wystarczy, aby tylko jedna osoba posiadała egzemplarz gry. Ile czasu przy niej spędzicie? Jedyne 7 godzin.
FIREWATCH
Jeśli lubicie przygodówki, w których jednocześnie możecie co nieco poeksplorować, gorąco polecamy Wam Firewatch. Jest to tytuł, który zabierze Was do wielkiego lasu w amerykańskim stanie Wyoming, położonego z dala od miejskiej dżungli. W Firewatch wcielicie się w Henry’ego, zmęczonego życiem faceta po czterdziestce, który postanowił uciec od cywilizacji i zostać strażnikiem leśnym, którego głównym zadaniem jest wypatrywanie pożarów z wieży. Mimo nieustannego stanu alarmowego i panującej suszy, jego praca przebiega spokojnie, aż do pewnego momentu – wówczas zaczynają dziać się wokół niego dziwne rzeczy. Waszym zadaniem będzie rozwikłanie ich tajemnicy, a jedynym Waszym towarzyszem podczas przygody będzie przełożona Delilah, z którą będziecie w stanie kontaktować się wyłącznie z pomocą krótkofalówki. Czas potrzebny na przejście? Jakieś 5 godzin.
LIFE IS STRANGE
Cóż, Life is Strange to doświadczenie, o którym trudno zapomnieć. Charyzmatyczne postaci, interesująca fabuła, klimatyczne miejsce akcji, świetnie dobrana muzyka – to tylko niektóre z wielu mocnych stron tej gry. W Life is Strange wcielamy się w rolę Max Caulfield, która po 5 latach wraca do swojego rodzinnego miasteczka, by rozpocząć naukę w szkole wyższej dla pasjonatów fotografii. Szybko, na drodze niefortunnych wydarzeń, bohaterka odkrywa, że posiada moc manipulowania czasem. Tę moc postanawia wykorzystać, by spróbować rozwiązać zagadkę zaginięcia innej studentki – Rachel Amber. Life is Strange podzielone jest na kilka epizodów, których przejście zajmie Wam maksymalnie 18,5 godziny. Po ten tytuł naprawdę warto sięgnąć, zwłaszcza że jego pierwszy epizod można wypróbować za darmo.
SHOVEL KNIGHT
Fani RPGów także znajdą w niniejszym zestawieniu coś dla siebie. Shovel Knight to bowiem gra, która garściami czerpie inspiracje z klasycznych opowieści o mężnych wojownikach i smokach. Niemniej, jednocześnie jest ona platformówką. Kierujemy w niej losami tytułowego rycerza, którego orężem jest… łopata. Posiada on dwa podstawowe cele – pokonać złą Zaklinaczkę oraz ocalić swoją ukochaną. Tytuł stylistyką i rozgrywką nawiązuje do gier 8-bitowych, ale mimo to ma własny unikalny charakter. Jeśli już przejdziecie podstawową wersję Shovel Knighta, w inny weekend koniecznie sięgnijcie po jego rozszerzenia. Ale ile czasu na przejście podstawki będziecie potrzebować? Góra 17 godzin.
CELESTE
Raz na jakiś czas na rynku pojawiają się gry, w których nie chodzi tylko o to, aby sobie postrzelać czy pojeździć autem, ale o coś więcej – gry, które dają do myślenia. Jedną z nich jest Celeste, platformówka z 2018 roku, którą pokochało mnóstwo osób. Nie bez powodu. Nie dość, że ta oferuje bardzo wysoki poziom trudności, to zawiera wątek fabularny, który porusza temat zdrowia psychicznego. W Celeste gracz kieruje poczynaniami rudowłosej dziewczyny o imieniu Madeline, która postanowiła podjąć się wyzwania, jakim jest wspinaczka na szczyt tytułowej góry. Podczas tej trudnej podróży stopniowo dowiadujemy się, co siedzi w głowie bohaterki, a także poznajemy barwne grono przeróżnych postaci.
Jeśli jeszcze nie graliście w Celeste, sprawdźcie, czy przypadkiem nie posiadacie gry w bibliotece Epic Games Store. Swego czasu na tej platformie tytuł można bowiem było odebrać za darmo. W jeden weekend w Celeste z pewnością zdołacie poznać główne wątki fabularne, bowiem potrzeba na to zaledwie 8 godzin. Niewiele więcej czasu, bo 13,5 godzin, potrzeba by poznać też wątki poboczne. Z kolei ukończenie gry na 100% będzie wymagało od Was kilku weekendów bo łącznie 38,5 godziny.
ABZU
4 godziny – tylko tyle czasu będziecie potrzebować, by przejść Abzu na 100% procent. Uwierzcie mi, będą to jedne z najbardziej relaksujących czterech godzin w Waszym życiu. Jest to produkcja, która niczym Subnautica zabierze Was pod wodę, jednak w przeciwieństwie do niej nie będzie Was straszyć. W Abzu podwodne głębiny możecie podziwiać w spokoju, bez końca, dogłębnie poznając oceany. Świetny system sterowania (jak na grę podwodną), muzyka, a także spokojne tempo rozgrywki po prostu pozwalają… odpłynąć.
UNDERTALE
O Undertale wspominaliśmy w niejednym zestawieniu. Cóż, nie bez powodu. To po prostu świetna gra indie, a dokładniej mówiąc – świetny dwuwymiarowy „erpeg”. Tytuł ten opowiada wciągającą i złożoną historię dziewczynki, która trafia do podziemnego świata opanowanego przez potwory. Produkcja wypełniona jest po brzegi ambitnym humorem, doskonałym dialogami oraz wciągającymi walkami. Uwaga: grę można ukończyć na kilka różnych sposobów, a zakończenie jest zależne od decyzji podejmowanych na przestrzeni całej rozgrywki! Dotrzecie do niego maksymalnie w ciągu 20 godzin (a nawet już w ciągu 6 godzin, w zależności od tego czy chcecie przejść grę na 100%, czy zaliczyć tylko główny wątek fabularny).
INSIDE
Inside to zręcznościowa platformówka tego samego studia, które wcześniej wydało na świat Limbo. W tytule tym wcielamy się w chłopca przemierzającego mroczne uniwersum. Ten, uciekając przed swoimi prześladowcami w pewnym momencie natrafił na miejsca, w których prowadzone są dziwne i tajemnicze eksperymenty. Cóż, więcej na temat fabuły gry nie powinniśmy mówić. W grze nie ma żadnych dialogów, ani tekstów, a więc aby dokładnie ją zrozumieć, musicie uważnie obserwować otoczenie. Inside jest bardzo krótką produkcją – przejdziecie ją w zaledwie w 4,5 godziny.
OUTER WILDS
Outer Wilds to jeden z wielu tytułów indie, które zachwycają swoją muzyką, fabułą i klimatem. Ucieszy Was zatem fakt, że można przejść go już w ciągu 20 godzin, i to jak będziecie bardzo w kwestii grania leniwi. W tej pełnej tajemnic pierwszoosobowej grze przygodowej staniecie się nowym rekrutem Outer Wilds Ventures – raczkującego programu kosmicznego, które zadaniem jest badanie osobliwego i nieustannie zmieniającego się Układu Słonecznego. Co jednak ciekawe, w tej produkcji Układ Słoneczny uwięziony jest w niekończącej się pętli czasowej.
Aż dziewięć lat miłośnicy gry Chivalry z 2012 roku musieli czekać na premierę jej następcy. Po obiecujących testach beta było już rzeczą niemal pewną, że finalny owoc prac Torn Banner Studios będzie smakował iście wybornie. Chivalry 2 zadebiutowało równocześnie na komputerach osobistych i konsolach PlayStation 5 i Xbox Series X/S. I wiecie co? Dawno się tak dobrze nie bawiłam.
Nie ukrywam, że lubię gry w realiach średniowiecznych. Z Kingdom Come: Deliverance spędziłam wiele godzin i naprawdę ucieszyłam mając możliwość zagrania w coś bardziej „lajtowego”. Chivalry 2 nie bez powodów nazywane jest przez wielu Battlefieldem osadzonym w czasach rycerskich. Arcade’owa rozgrywka jest dynamiczna, szalenie satysfakcjonująca i wielkoskalowa. W potyczkach na wirtualnych arenach mierzyć się może ze sobą nawet 64 graczy! Ale po kolei…
Chivalry 2 nie jest propozycją dla graczy lubiących grać w pojedynkę. Twórcy tego tytułu nie zadali sobie trudu przygotowania kampanii fabularnej, która mogłaby pomóc chociażby w opanowaniu systemu walki. Zamiast tego twórcy postawili na samouczki oraz tryb wieloosobowy, w którym gracze wcielać mogą się w jedną z czterech postaci: łucznika, berserkera, piechura oraz rycerza. Im dłużej grasz którąś z nich, tym więcej przedmiotów z nią związanych odblokujesz. Fabuła? Jakaś jest, ale powiedzmy sobie szczerze: nie ma najmniejszego znaczenia.
Klasy różnią się od siebie stylem walki. Rycerz walczy za pomocą miecza, piechur korzysta z maczug i włóczni, berserker używa toporów, a łucznik strzela do wrogów z – niespodzianka – łuku. W grze wprowadzono na szczęście sprytny system limitów dla każdej z klas postaci, dzięki czemu nigdy nie znajdziemy się w sytuacji, w której na mapie rywalizowali będą ze sobą wyłącznie łucznicy. Każda z klas może rozwijać się w obrębie trzech specjalizacji, dających dostęp do unikalnych umiejętności aktywnych oraz pasywnych, także wpływających na skuteczność walki sojuszników.
Starcia toczą się w trzech różnych trybach rozgrywki. Do wyboru jest klasyczny drużynowy deathmatch, zabawa typu każdy na każdego oraz wielkoskalowe potyczki, w których każda z mini armii realizuje postawione przez nimi cele. Rzecz jasna największe emocje budzi ten ostatni tryb, który jako jedyny pozwala na pojedynkowanie się 64 osób.
Pola bitew wyglądają fenomenalnie i aż trudno uwierzyć, że patrzymy na stary, dobry Unreal Engine. Silnik jest genialnie zoptymalizowany, a Chivalry 2 prezentuje się i działa rewelacyjnie nawet na starszych komputerach. Sprzęt ogrywałam na kilku różnych komputerach. Pierwszy z Gainwardem GeForce RTX 3090 Phoenix GS i Intel Core i7-11700k, drugi z Intel Core i5 10. generacji i GeForce GTX 1650, trzeci z Intel Core i5-9600K i Palit GeForce RTX 3070 Ti GameRock OC – każdorazowo produkcja działała świetnie, a w pierwszym i trzecim przypadku mogłam pokusić się nawet o zabawę w 4K (dysponuję jednak monitorem o rozdzielczości 2560×1440 pikseli). Tekstury są ostre jak żyleta, oświetlenie i cienie – klimatyczne, a same mapy zaprojektowano z dbałością o najmniejsze detale. Szkoda, że gracze mogą zmagać się na tę chwilę wyłącznie na 8 arenach.
Areny zmagań wypełnione są po brzegi interaktywnymi przedmiotami. Balisty i inne maszyny oblężnicze, czy też oręż leżący na ziemi zachęcają do ich wykorzystywania i doskonale uzupełniają arsenał, jakim dysponuje każdy z wojaków. Swoją drogą, szkoda, że Torn Banner Studios w zbrojowni umożliwia edycję tylko wizualiów rycerzy, a nie przy okazji uzbrojenia. To jest nieco ograniczone, choć… perfekcyjne opanowanie oręża zajmuje nieco czasu.
Do eliminacji oponentów można używać dosłownie wszystkiego. Bronią białą trzymaną w dłoni można wyprowadzać lekkie i mocne ataki, uderzenia znad głowy i cięcia. Do tego dochodzi możliwość kopania przeciwników oraz blokowania i parowania ich uderzeń. Niby nie jest tego dużo, ale w Chivalry 2 chodzi o to, aby dobierać ciosy idealnie do danej sytuacji. Nie jest to wcale łatwe, biorąc pod uwagę ogromny chaos panujący na polu bitwy. Tu nie ma czasu na taktyczne planowanie – każdy musi jak najszybciej oczyścić okolicę z wrogów. Trzymaną bronią da się rzucić w przeciwnika i sięgnąć po to, co w danym momencie leży pod stopami. Może to być miecz albo… kurczak lub ryba. Serio. Zróżnicowanie drobnych przedmiotów jest duże.
Walka jest szalenie satysfakcjonująca i jeśli już uda Ci się opanować system walki i robić coś więcej niż wyprowadzać losowe ciosy, odkryjesz, że będziesz w stanie od czasu do czasu pokonać nawet kilku przeciwników na raz. Wystarczy korzystać z bloków, ripost i w odpowiednim momencie wyprowadzać swoje ciosy. Nie raz napotkałam na swojej drodze graczy, którzy z niebywałą lekkością machali mieczem na prawo i lewo, rozprawiając się z moją drużyną jak Geralt z kompanami Renfri w Blaviken.
Mimo niezbyt wielkiej ilości zawartości, Chivalry 2 ma w sobie coś, co skłania do wzięcia udziału w kolejnej półgodzinnej potyczce. Nie ukrywam, że grałam przede wszystkim w tryb dla 64 graczy. PS jest cross-play!
Podsumowanie
Chivalry 2 to świetna zabawa nie tylko dla osób lubujących się w klimatach średniowiecznych. To także tona rozrywki dla wszystkich, którym brakowało powiewu świeżości na rynku sieciowych FPS-ów. Masz dość kolejnych gier z serii Call of Duty albo Battlefield? Masz powyżej uszu gatunku battle royale? Sięgnij po Chivalry 2, a na pewno będziesz się dobrze bawił.
Mocne strony:
Słabe strony:
lepsza niż pierwowzórdoskonała zabawa na wiele godzinsatysfakcjonująca mechnika walkispora skala starć maksymalnie 64 graczykilka klas postaci do wyboruzróżnicowany projekt mapatrakcyjna oprawa graficznaprzyjemne dla uszu udźwiękowieniecross-play
Recenzje sprzętu Lenovo Legion regularnie pojawiają się w różnych miejscach sieci oraz w prasie drukowanej. Zastanawiacie się czy warto kupić laptopy i komputery Lenovo Legion? Być może poniższe testy pomogą Wam dokonać właściwego wyboru. Tym razem sięgnęliśmy także po testy z czołowych serwisów anglojęzycznych!
Urządzenia Lenovo Legion tworzymy z myślą o Was, graczach. Jesteśmy otwarci na Wasze sugestie i wsłuchujemy się w potrzeby zarówno e-sportowców, jak i początkujących graczy. W naszej ofercie znajdziecie nie tylko komputery i laptopy dla graczy, ale także akcesoria – myszki, zestawy słuchawkowe, mechaniczne klawiatury, a nawet podkładki.
„Czy to najlepszy laptop gamingowy do 5000 zł? Tak. Miałem okazję zapoznać się ze wszystkimi, dostępnymi obecnie laptopami do gier i mogę powiedzieć to z czystym sumieniem. Lenovo Legion 5 to najlepszy na ten moment notebook gamingowy do 5000 zł. Procesor AMD Ryzen™ 7 świetnie sprawdza się zarówno w grach, jak i w programach zaawansowanych, a dzięki kombinacji ze 115-watowym RTXem 2060 otrzymujemy króla wydajności wskazanego budżetu.”
Lenovo Legion 5 – zalety według testującego:
fantastyczny stosunek jakości do ceny
niezwykle wydajny, 8-rdzeniowy procesor AMD Ryzen™ 7 4800H
karta graficzna RTX 2060 o mocy 115 watów
aż 4 sloty USB 3.1 oraz USB-C z funkcją DisplayPort
„Legion G27q-20 to konstrukcja przemyślana, stabilna, wygodna w obsłudze oraz nieźle się prezentująca. Bardzo dobra rozdzielczość, świetne pokrycie kolorów oraz doskonała prezentacja „10-cio bitówek” matrycy, dobra synchronizacja oraz odświeżanie dostarczają świetne doznania. W przypadku ogrywania największych hitów docenimy szczegółowość, wyrazistość, szerokie pokrycie oraz krótkie czasy reakcji, które z pewnością zadowolą nie tylko samotnych wilków, ale także fanów e-sportowej rywalizacji.”
Lenovo Legion G27q-20 – zalety według testującego:
wysoka rozdzielczość
odświeżanie 165 Hz
znakomite odwzorowanie kolorów
dobra jakość obrazu
atrakcyjny wygląd
komfort użytkowania
3. Kei’s – Test Lenovo Legion 5 (2021)
Test Lenovo Legion 5 (2021) – zalety według testującego:
bardzo wysoka wydajność
najwydajniejsza wersja GeForce RTX 3060 na pokładzie
atrakcyjna cena wersji z GeForce RTX 3060
4. Rafał Kubsik – Test Lenovo Legion 5 (2021)
Test Lenovo Legion 5 (2021) – zalety według testującego:
W tej chwili, jeśli posiadasz komputer osobisty, możesz zagrać w dziesiątki tysięcy gier, należących do przeróżnych gatunków. Wśród nich są RPGi, gry akcji, gry strategiczne, strzelanki czy gry przygodowe. Jak spośród tych ostatnich wybrać coś dla siebie? W niniejszym zestawieniu zebraliśmy dla Was niektóre z najlepszych przygodówek dostępnych na PC. Nie przedłużając, zapraszamy do lektury!
Life is Strange
Life is Strange to tytył, który na Steamie zdążył już osiągnąć status kultowego. Nic dziwnego. rzygody amerykańskiej nastolatki Max, potrafiącej w pewnych sytuacjach cofać czas, to wspaniała i wzruszająca podróż do miasta Arcadia Bay oraz… wgłąb uczuć gracza i jego wspomnień z młodości. Piękna historia opowiedziana w tej nietuzinkowej grze przygodowej poruszy każde, nawet kamienne serce. Wszystkie, nawet najdrobniejsze decyzje graczy mogą nieodwracalnie odmienić wirtualny świat. Muzykę z Life is Strange zapamiętacie na długo po ukończeniu gry i nie będziecie mogli przestać jej słuchać. Po ukończeniu tej gry możecie sięgnąć po jej prequel i kontynuację, ale uwierzcie nam, oryginał jest absolutnie najlepszy.
Recenzje sprzętu Lenovo Legion regularnie pojawiają się w różnych miejscach sieci oraz w prasie drukowanej. Zastanawiacie się czy warto kupić laptopy i komputery Lenovo Legion? Być może poniższe testy pomogą Wam dokonać właściwego wyboru. Tym razem sięgnęliśmy także po testy z czołowych serwisów anglojęzycznych!
Urządzenia Lenovo Legion tworzymy z myślą o Was, graczach. Jesteśmy otwarci na Wasze sugestie i wsłuchujemy się w potrzeby zarówno e-sportowców, jak i początkujących graczy. W naszej ofercie znajdziecie nie tylko komputery i laptopy dla graczy, ale także akcesoria – myszki, zestawy słuchawkowe, mechaniczne klawiatury, a nawet podkładki.
„Lenovo Legion Y540 w testowanej konfiguracji kosztuje 4299 zł bez systemu operacyjnego. To bardzo przyzwoita cena za opisane wyżej możliwości. Gdybym szukała dla siebie laptopa do grania w cenie do 4,5 tys. zł, ten model byłby na liście. Jego główna zaleta to to, że nie wygląda jak laptop do grania. Jest… po prostu dobry. Skromny, a przy tym funkcjonalny i wygodny.”
„Legion y27gp-20 to monitor stricte gamingowy i w takich realiach należy go postrzegać. Zdecydowanie spełnia swoją rolę. Jest wygony w obsłudze i efektywny pod kątem oferowanych parametrów. Nie jest to sprzęt bez wad, jednak wydaje mi się, że te wszystkie mniejsze lub większe niuanse na które zwróciłem uwagę należy rozpatrywać w kategorii gustów i indywidualnych preferencji. To bez dwóch zdań bardzo dobry monitor.”
Lenovo Legion y27gp-20 – zalety według testującego:
stabilny i ergonomiczny stelaż (możliwość odchylania we wszystkich płaszczyznach)
wysokiej jakości materiały
matryca LED świetnie odbijająca światło
efektywne parametry użytkowe (w szczególności częstotliwość odświeżania)
„Lenovo Legion 5 to jeden z lepszych na obecnym rynku kompromisów pomiędzy gamingowym sprzętem z prawdziwego zdarzenia a czymś na kieszeń studenta tudzież osoby niemającej specjalnej ochoty na zakup droższego sprzętu, wyposażonego w ray tracing i gotowego na podkręcanie do najwyższych FPS-ów. Pomimo paru nietrafionych pomysłów w dalszym ciągu trzyma bardzo wysoki standard, a jego stosunek cena-jakość to aspekt, koło którego wręcz nie da się przejść obojętnie.”
Lenovo Legion 5 – zalety według testującego:
stosunek ceny do jakości
dobra jakość dźwięku
stosunkowa cicha praca
dobre umiejscowienie złączy
długi czas pracy na baterii
4. Kei’s – Lenovo Legion 5 – Test i recenzja laptopa do gier poniżej 4000 zł
Na polskie Outriders czekaliśmy długo. Na szczęście bańka oczekiwań dotyczących shootera produkcji studia People Can Fly, twórców lubianego i w pewnych kręgach kultowego Bulletstorma nie była tak duża, jak w przypadku Cyberpunk 2077 od CD Projekt. Od razu po premierze Outriders miało swoje problemy, a my – jak zawsze – postanowiliśmy dać twórcom odrobinę czasu na poprawę. Opłaciło się. Oto nasze wrażenia z Outriders, w które na platformie Steam w szczytowym momencie grało aż 125 tysięcy osób.
Outriders zaczyna się od mocnego uderzenia. Gracze wcielają się w rolę jednego z tytułowych outriderów, strażników wysłanych na planetę Enoch z zadaniem ochrony lokalnych osadników. Ziemia nie jest już miejscem do życia, a ludzkość desperacko poszukuje miejsca we Wszechświecie, w którym mogłaby się odbudować. Pech chce, że Enoch nie wydaje się tym miejscem. Podczas misji ma miejsce anomalia, w wyniku której postać kontrolowana przez gracza jest poszkodowana. Umieszczona w komorze kriogenicznej postać zasypia na 30 lat, a gdy budzi się… cóż, jest sporo do zrobienia. Wrogami ludzi okazują się jak zawsze ludzie, a także miejscowe potwory. Do walki z nimi bohater zyskuje niespodziewanie nadprzyrodzone moce.
Początkowo gra wszystkimi czterema klasami postaci – technomantą, piromantą, niszczycielem i manipulantą – jest zbliżona. Dopiero z czasem gracz zaczyna ingerować w rozbudowane drzewko umiejętności. Warto dokonywać mądrych wyborów, bowiem obrana droga ma kolosalne znaczenie na wyższych poziomach i późniejszych etapach zabawy. Kampania początkowo toczy się wolno i irytuje dużą ilością ekranów ładowania i na ogół średniej jakości przerywnikami. Na szczęście dość szybko się to zmienia.
Sztuczna inteligencja przeciwników jest na akceptowalnym poziomie, a potyczki potrafią stanowić wyzwanie. Oprócz szeregowego mięsa armatniego eliminujemy trudniejszych oponentów, a także imponujących bossów. Projekty postaci i stworów znajdujących się po drugiej stronie lufy są naprawdę ładne i jest na czym zawiesić oko.
Szybko zaczęłam odczuwać to, że poziomy zaprojektowane przez polski zespół z People Can Fly są bardzo… klaustrofobiczne. Gracz prowadzony jest po stanowiących swojego rodzaju korytarze w otwartej przestrzeni „nitkach”, dających chwilę wytchnienia, pomiędzy cechującymi się nieco większą powierzchnią (oraz oczywiście mnogością osłon) „arenami” walk. Dobrze, że poza walką trudno się nie zachwycać otoczeniem, o co zadbali nie tylko utalentowani programiści, graficy i projektanci poziomów, ale także firma NVIDIA, która zadbała o to, aby rozgrywka na kartach GeForce była płynna.
Tytuł ogrywałam na karcie graficznej Gainward GeForce RTX 3090 Phoenix GS 24GB. Jak zapewne się domyślacie, nie miałam powodów do narzekania na choćby najmniejsze spadki wydajności. Układ ten w rozdzielczości 2K i przy maksymalnych ustawieniach graficznych nie miał najmniejszych problemów z utrzymywaniem w grze wydajności na poziomie tak wysokim, że włączanie techniki DLSS 2.0 mijało się z celem na monitorze 144 Hz. Z DLSS w Outriders korzystać warto, bowiem włączenie tej opcji przynosi wzrost liczby klatek nawet o ok. 70% (!), bez zauważalnej utraty jakości oprawy graficznej. Karta jednocześnie była odpowiednio chłodzona przez trzy wentylatory i nie nagrzewała się do temperatury, która wymuszałyby ich głośną pracę. DLLS w Outriders pozwala w praktyce grać w ponad 60 kl./s. na GPU pokroju GeForce RTX 3060 Ti… o ile udało Wam się ją kupić.
Gdy rozgrywka zaczęła się już rozkręcać, przypominała mi odrobinę mix The Division (z racji bycia cover shooterem) z Destiny 2. Z grubsza chodzi tutaj o to samo, w końcu to cover shooter. Kampania fabularna – intrygująca, choć nieco zepsuta przez drewniany voice acting – stanowi tu tylko tło do wypracowania sobie drogi do endgame’u i kolekcjonowania w jej trakcie kolejnych, coraz mocniejszych pukawek i coraz lepszego wyposażenia. Jak przystało na strzelanko-RPGi, przedmioty podzielone są na kilka klas rzadkości oraz definiowane różnymi parametrami i nierzadko ciekawymi bonusami. Gracze mogą modyfikować swój arsenał poprzez system craftingu, dopasowując go do swojego stylu gry. Znalazłeś wymarzoną broń? Podnoś jej poziom, a nie będziesz musiał jej wymieniać.
Im dalej w las, tym więcej drzew. Im dłużej gra się w kampanię, tym bardziej rośnie poziom trudności gry – no chyba, że postanowicie ustawić go ręcznie na niższym od proponowanego. Zabawę warto sobie utrudniać, gdyż odwaga premiowana jest dużo lepszymi znajdźkami. W dowolnej chwili można dołączyć do innych graczy lub zaprosić ich do swojej instancji. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby przegrać pierwsze kilkadziesiąt godzin w pojedynkę. Tyle właśnie trwa mniej więcej preludium do eng game’u, w którym sens ma wyłącznie zabawa z innymi. Musicie wiedzieć, że Outriders to przede wszystkim multiplayer, o czym niechaj świadczy brak możliwości grania offline.
Międzyplatformowy tryb kooperacji w Outriders w dniu premiery nie działał najlepiej, ale z czasem rozgrywka w maksymalnie trzy osoby stała się znacznie przyjemniejsza. W dalszym ciągu będzie monotonna, jeśli w Waszym guście nie jest dość jednostajny grind, sprowadzający się do walki z kolejnymi hordami wrogów. Ten gatunek taki już jest i albo to pokochacie, albo…
O ile sam aspekt strzelania zaprojektowano fajnie, to poruszanie się postacią chwilami woła o pomstę do nieba. Bohater nie potrafi skakać, a pokonywanie przeszkód stanowi dla niego często spore wyzwanie. Poziomy mają całą masę niewidzialnych ścian, które zniechęcają do eksploracji i zmuszają do parcia w jedynym słusznym kierunku. Irytujące na przestrzeni zabawy były loadingi, ale nie, nie mogę powiedzieć, że przez łącznie ok kilkadziesiąt godzin nie bawiłam się dobrze. Outriders to taki hack’n’slash w wersji TPP, z nieco wolniejszą rozgrywką.
Podsumowanie
Studio People Can Fly wyceniło Outriders jak tytuł AAA, pomimo że produkcji odrobinę do tego miana brakuje. Jeśli chcecie wskoczyć do tego skądinąd bardzo interesującego świata i spędzić w nim co najmniej „parę” godzin, polecamy skorzystać z promocji na dostęp do Xbox Game Pass. Po zakończeniu taniego okresu próbnego Outriders być może stanieje, a Wy będziecie mogli ocenić, czy chcecie ją kupić na własność. Outriders to gra na pograniczu oceny „niezłej” i „dobrej”. Nie oczaruje każdego, ale fanom tego gatunku może się podobać.
Mocne strony:
Słabe strony:
ogromny zakres regulacji trudności rozgrywki – z nagrodamiabsorbujący gameplayprzemyślany endgamespore możliwości rozwoju postacizróżnicowany ekwipunek z opcją modyfikacjidopracowana oprawa graficznaciekawe projekty poziomówsatysfakcja z gry kooperacyjnejintrygująca fabuła
różne problemy technicznemomentami toporna mechanika sterowaniakorytarzowa rozgrywkamało zróżnicowani oponencinieco odstraszająca cena poza GamePassem
Recenzje sprzętu Lenovo Legion regularnie pojawiają się w różnych miejscach sieci oraz w prasie drukowanej. Zastanawiacie się czy warto kupić laptopy i komputery Lenovo Legion? Być może poniższe testy pomogą Wam dokonać właściwego wyboru. Tym razem sięgnęliśmy także po testy z czołowych serwisów anglojęzycznych!
Urządzenia Lenovo Legion tworzymy z myślą o Was, graczach. Jesteśmy otwarci na Wasze sugestie i wsłuchujemy się w potrzeby zarówno e-sportowców, jak i początkujących graczy. W naszej ofercie znajdziecie nie tylko komputery i laptopy dla graczy, ale także akcesoria – myszki, zestawy słuchawkowe, mechaniczne klawiatury, a nawet podkładki.
„Legion T5 – warto, czy nie? Uważam, że zdecydowanie tak! Zdaję sobie sprawę iż na rynku znaleźć można sprzęt mocniejszy, a co za tym idzie jeszcze wydajniejszy. Jeżeli jednak ma dla Was znaczenie ilość wydanych złotówek w kontekście jakości jaką otrzymujemy (a mówimy tu o kwocie około 4500 zł), to Legion T5 nie ma się w tym zakresie czego wstydzić. To jest naprawdę bardzo solidna jednostka, gwarantująca rozrywkę na zdecydowanie zadowalającym poziomie.”
„Lenovo Legion 5 15arh05 wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. To świetna propozycja jeśli poszukujemy taniego laptopa do gier. Niskie temperatury, bardzo dobra matryca i odpowiednia wydajność w przystępnej cenie sprawiają, że ten notebook jest obiektem godnym zainteresowania. Krótko mówiąc – jestem na tak, gdyż oferuje on świetny stosunek ceny do jakości i wydajności.”
Lenovo Legion 5 – zalety według testującego:
Świetny stosunek ceny do jakości
Solidne wykonanie
Dobra wydajność w tej cenie
Wysoka kultura pracy
Dobra matryca
3. TechnoStrefa – Wydajny laptop do pracy i gier – Test Lenovo Legion 5i
Lenovo Legion 5i – zalety według testującego:
wydajność
wygodna klawiatura
dobry ekran
elegancki design
4. Kei’s – Lenovo IdeaPad Gaming 3 – laptop do gier za 3000 zł
Lenovo IdeaPad Gaming 3 – zalety według testującego:
dobra relacja ceny do wydajności
120 Hz matryca IPS
przyzwoita bateria
dobre wykonanie
5. ROOTBLOG.it – Lenovo Legion 5i z Procesorem Intel® Core™ i7 10750H/16GB/RTX2060/500GB TEST
Lenovo Legion 5i – zalety według testującego:
wysoka wydajność w grach
matryca 120 Hz
atrakcyjny design
cena adekwatna do możliwości
6. Gram.pl – Lenovo Legion 5 – pokaz mocy CPU od AMD
Lenovo Legion 5 – zalety według testującego:
wysoka wydajność procesora
sensowne rozmieszczenie portów
równomiernie podświetlona matryca z wąskimi ramkami
Recenzje sprzętu Lenovo Legion regularnie pojawiają się w różnych miejscach sieci oraz w prasie drukowanej. Zastanawiacie się czy warto kupić laptopy i komputery Lenovo Legion? Być może poniższe testy pomogą Wam dokonać właściwego wyboru. Tym razem sięgnęliśmy także po testy z czołowych serwisów anglojęzycznych!
Urządzenia Lenovo Legion tworzymy z myślą o Was, graczach. Jesteśmy otwarci na Wasze sugestie i wsłuchujemy się w potrzeby zarówno e-sportowców, jak i początkujących graczy. W naszej ofercie znajdziecie nie tylko komputery i laptopy dla graczy, ale także akcesoria – myszki, zestawy słuchawkowe, mechaniczne klawiatury, a nawet podkładki.
„Lenovo Legion 5 to bardzo interesująca propozycja dla graczy szukających laptopa gamingowego ze średniej półki cenowej. W tym przypadku mamy do czynienia z solidnym urządzeniem, które pod wieloma względami zdecydowanie przewyższa swoich bezpośrednich konkurentów. Nie obyło się bez pewnych niedoskonałości, ale wiele zalet zdecydowanie je niweluje.”
Lenovo Legion 5 (15″) – zalety według testującego:
„Nie ukrywam, że Legion Y740 to dla mnie bardzo pozytywne zaskoczenie. Bo jak wyniki w testach oraz grach przy takiej konfiguracji raczej nikogo dziwić nie mogą to cała reszta już tak. Lenovo stworzyło laptopa bardzo dojrzałego na tle swojej konkurencji. Desing to strzał w 10, korzystanie z niego można porównać do momentu kiedy wsiadamy do samochodu marki premium – czuć i widać użyte lepszej klasy materiały. Tu wszystko jest na swoim miejscu i po prostu cieszy sam fakt użytkowania. Do tego monitor 144Hz, świetne nagłośnienie Dolby Atmos, wydajność na najwyższym poziomie i otrzymujemy propozycję, która będzie w stanie zaspokoić nawet najbardziej wymagającego użytkownika.”
„Nie ważne czy to były potężne batalie w Total War: Warhammer, wielki i różnorodny świat Wiedźmina III, zapierające dech w piersiach widoki w Microsoft Flight Simulator, dynamiczne walki oferowane przez Battlefield V, czy może futurystyczne uniwersum Control, Legion 5 zawsze stawał na wysokości zadania. Z pewnością nie należy oczekiwać, aby testowany laptop udźwignął najnowsze produkcje przy najwyższych ustawieniach, jednak jego moc obliczeniowa spokojnie wystarczy do komfortowego grania w zdecydowaną większość wcale nie tak leciwych tytułów.”
Lenovo Legion 5 – zalety według testującego:
bardzo szybki dysk
niewielka masa
matryca dobrze radząca sobie z rozpraszaniem światła
ergonomia pracy (m.in. responsywność i rozmieszczenie klawiatury)
intensywność barw oraz głębia czerni
bardzo zadowalająca wydajność w grach
możliwość rozbudowy do 32 GB RAM
dodatkowy slot na dysk
4. Domak6 – Legion 5i i7 RTX 2060 144hz po 2 miesiącach! Recenzja & Test Lenovo
Zalety Lenovo Legion 5i:
wydajny procesor
niezły układ chłodzenia
fenomenalna matryca 144 Hz
5. x-kom – TANIO I DOBRZE? | Test, recenzja Lenovo Legion 5-15 z Ryzen 5, GTX1650 i matrycą 120Hz
Zalety Lenovo Legion 5:
niezła jakość wykonania
bardzo dobry układ dźwiękowy
cicha praca
niezły układ chłodzenia
6. Produkty z Biedronki / Sprawdzam To – Laptop Lenovo Legion 5
Podczas gdy cały świat mówił przede wszystkim o polskim Cyberpunku 2077, gdzieś w jego cieniu powstawało The Medium od krakowskiego Bloober Team. Nie można powiedzieć, że na tę produkcję nikt nie czekał – wręcz przeciwnie, bowiem mówiono o niej całkiem sporo w zachodnich mediach. Sukces Layers of Fear pozwalał przypuszczać, że dysponujący większym budżetem The Medium będzie jeszcze lepszy. Udało się.
Akcja The Medium została osadzona w Polsce, a dokładniej mówiąc w Krakowie z lat 90′ ubiegłego wieku. Swojski „setting” spodoba się na pewno wielu polskim graczom, a miłośnikom wirtualnej rozgrywki zza granicy przybliży nieco to, jak wyglądał nasz kraj niedługo po upadku komunizmu. Główną bohaterką przygodówki (czy może raczej: symulatora chodzenia) jest tytułowe medium, Marianna, która posiada niezwykłą zdolność nawiązywania kontaktu ze świata zmarłych. Dręczona snami o mordowanej dziewczynce, otrzymuje telefon od tajemniczego mężczyzny nalegającego na pilną wizytę w ośrodku Niwa, znajdującym się pod Krakowem.
Rozgrywka toczy się nierzadko równolegle na dwóch płaszczyznach. Jak już wspomniałem, Marianna posiada umiejętność jednoczesnego poruszania się w świecie żywych oraz zmarłych. Kierując jej poczynaniami gracz może napotykać na przeszkody w jednym świecie, które ominąć należy w drugim. Oczywiście oprócz nich fabuła rzuca pod nogi kłody w postaci różnej maści zagadek logicznych – przeważnie bardzo prostych, ale dających frajdę po rozwikłaniu. Zablokowana kamera przywołuje wspomnienia sprzed dwóch dekad, kiedy to potrafiła ona szalenie irytować. Tutaj… da się do niej przyzwyczaić.
Określiłem The Medium mianem „symulatora chodzenia” nieprzypadkowo. Nie jest to w żadnym wypadku action horror pokroju Dead Space, a raczej przygodowy thriller, w którym pierwsze skrzypce gra narracja. Marianna jest pacyfistką. Nie walczy, zamiast tego salwując się ucieczką lub skradaniem, pomagającym jej uniknąć tarapatów. Notabene sekcje skradankowe nie są przesadnie wciągające. Jeśli chcecie się bać, to musicie wiedzieć, że przy tej produkcji towarzyszył Wam będzie co najwyżej niepokój.
Na przestrzeni zabawy nie potrafiłem przejść obojętnie wkoło niezrozumiałego zabiegu językowego twórców. Trafia do mnie w pewnym sensie argument o braku polskiej wersji językowej z racji ograniczonych funduszy produkcyjnych. Skoro gra miała się sprzedawać na rynkach światowych, oczywistym była konieczność stworzenia dopieszczonej angielskiej wersji językowej – i to się udało. Zupełnie jednak nie rozumiem „zangielszczania” niemalże wszystkich elementów otoczenia, które z racji osadzenia akcji w Polsce powinny gościć w języku polskim. Na większości książek, ulotek, znaków i innych drobiazgów w grze widnieje język Shakespeara. Okropnie źle kontrastuje to z licznymi polskimi „smaczkami” w postaci choćby charakterystycznego PRL-owskiego jeszcze w latach 90′ wystroju mieszkań. Niby akcja dzieje się w Polsce, ale… czasami tego nie widać.
Opowiadana przez Bloober Team historia jest naprawdę ciekawa, a chęć jej odkrywania pogłębiana jest przez ciekawie wykreowany świat, który momentami wygląda jak wzięty żywcem z obrazów Beksińskiego. Rozgrywka jest liniowa, ale da się o tym zapomnieć po rzuceniu się w wir mrocznych wydarzeń, które śmiało mogłyby znaleźć miejsce w wysokiej klasy thrillerze. Bloober Team stanął na wysokości zadania i zadbał nie tylko o najwyższych lotów udźwiękowienie, ale także fenomenalną oprawę graficzną, z którą niestety w parze nie poszła optymalizacja.
The Medium to jedna z gier korzystających z dobrodziejstw idących w parze z technologiami NVIDIA. NVIDIA współpracowała z Bloober Team zarówno w kwestii wprowadzenia do produkcji efektów RTX, jak i popularnego „upłynniacza” rozgrywki w postaci techniki DLSS. Ray tracing w odczuwalny sposób potęguje atmosferę obu światów. Krainy są okraszone odbiciami opartymi na ray tracingu, realistycznymi efektami okluzji otoczenia i odbiciami żywcem z prawdziwego świata, co pogłębia immersję i nadaje wiele uroku temu tytułowi.
Spadek liczby klatek wynikający z tytułu aktywowania efektów RTX da się skompensować włączając technikę DLSS. Działa ona na tyle skutecznie, że liczba klatek generowanych na sekundę z włączonym RTX i DLSS jest wyższa niż bez RTX i bez DLSS. Jednym słowem: warto korzystać z technologii NVIDIA w duecie. DLSS w The Medium jest w stanie realnie zwiększyć liczbę klatek na sekundę o 70% w przypadku rozdzielczości 4K. Dobrze przeczytaliście: o SIEDEMDZIESIĄT procent – bez zauważalnej utraty jakości obrazu. Jedno jest pewne: nowe laptopy Lenovo Legion z kartami NVIDIA GeForce RTX 3000 poradzą sobie z The Medium doskonale.
Niestety, posiadacze mniej wydajnych komputerów mogą czuć się zawiedzeni, bowiem na najwyższych detalach ze spadkami płynności animacji problemy mają nawet karty GeForce RTX 2000. Być może zostanie udostępniona aktualizacja, która zmieni ten stan rzeczy. Jeśli Twój komputer ma zbyt małą wydajność, zawsze możesz zagrać w The Medium w usłudze GeForce NOW, do której omawiana produkcja zdążyła już trafić. Z RTX i DLSS w 1080p i w 60 klatkach na sekundę zagrasz wtedy nawet na kilkuletnim laptopie.
Ogromnym atutem The Medium jest dostępność w ramach Xbox Game Pass na PC. Dzięki temu produkcję Bloober Team można ograć za kilka złotych. I żal byłoby tego nie zrobić.
Podsumowanie
Polski Silent Hill, jak zwykło się mówić w sieci o produkcji krakowskiego studia, zasługuje na pozytywną ocenę, nawet jeśli uwzględnimy jego liniowość, słabą optymalizację i inne pomniejsze grzeszki dewelopera. The Medium to wciągająca przygodówka, z atutami w postaci ciekawej mechaniki przemieszczania się w dwóch równoległych światach, osadzenia jej w Polsce oraz rewelacyjnej oprawy audio-wizualnej. Przygoda nie jest może długa, bowiem trwa w porywach do 8 godzin, ale na ich przestrzeni dostarcza emocji, jakich należałoby się spodziewać po dobrej klasy thrillerze. Zagrajcie w The Medium – możecie to zrobić już za 4 złote.
Mocne strony:
Słabe strony:
osadzenie akcji w Polsce lat ’90interesująca fabuła”podwójny”, dopracowany świat grywspaniała oprawa graficznadoskonałe udźwiękowienie
polski horror bez polskiego dubbinguliniowośćnieciekawe sekcje skradankowenienajlepsza optymalizacja