Laptop Lenovo Legion Y740 – recenzja zwycięzcy konkursu „Zostań testerem”

Laptop Lenovo Legion Y740 – recenzja zwycięzcy konkursu „Zostań testerem”

W czerwcu miłośnicy elektronicznej rozrywki zyskali niepowtarzalną okazję – okazję przetestowania mocnego, gamingowego laptopa marki Lenovo Legion. Nadarzyła się ona za sprawą naszego konkursu „Zostań testerem laptopa Lenovo Legion”, którego laureaci otrzymali 21 dni na przekonanie się, co potrafią urządzenia z serii Legion Y740 lub Y540 oraz szansę podzielenia się ze światem opinią na ich temat w formie własnej recenzji.

Dziś publikujemy jedną z takich recenzji, która powstała na drodze konkursu. Jest to rzecz jasna recenzja jego zwycięzcy – Dawida Szwarca, który w świetny sposób – barwnie, śmiesznie i szczerze, opisał laptop Lenovo Legion Y740. Dawid, dopiero rozpoczynający swoją karierę pisarską, jest uczniem jednego z wielkopolskich liceów, interesującym się między innymi informatyką i technologią.

Przykład Dawida pokazuje, że naprawdę warto brać udział w naszych konkursach. Notabene, już niedługo odbędzie się kolejna edycja konkursu „Zostań testerem”, w którym będzie mógł wykazać się każdy z Was.

Nie przedłużając, zapraszamy do lektury!


Przez ostatnie trzy tygodnie miałem okazję użytkować laptopa Lenovo Legion Y740 15-IRHg zarówno podczas pracy, jak i czasu wolnego. Poznałem go niemal tak dobrze, jak zaznajomić się można z obsługą przeciętnego tostera w dwadzieścia jeden dni. Sprawdzałem, mierzyłem, porównywałem, eksperymentowałem, aby w końcu móc przedstawić wam moją opinię na temat tego sprzętu. Poniżej podzieliłem ją na kilka sekcji, aby każdy znalazł coś na swój ząb. Jeśli z jakiegoś powodu nie macie czasu, by przeczytać ją całą, dam wam cenną radę, przejdźcie od razu do punktu siódmego. Podziękujecie później.

1. Ekran

Muszę przyznać, że tu jestem pozytywnie zaskoczony. Ta matryca jest jak Syriusz wśród gwiazd. Bardzo jasna, aż do 500 nitów, do tego matowa, przez co nawet w najjaśniejszych warunkach oświetleniowych nie miałem problemu, żeby dokładnie widzieć wyświetlaną zawartość. Powiem więcej. Ten ekran jest niczym spadający Syriusz, co zawdzięcza swojej olbrzymiej płynności. 144Hz naprawdę robi robotę, której nie widać na ekranach o niższej częstotliwości odświeżania. Świetne kolory, wspaniała rozdzielczość FHD. Podsumowując, ekranowi 15,6” daję olbrzymi plus.

2. Wydajność

Gdybym założył, że poprzedni akapit był długi jak przeciętna kiełbasa śląska, ten będzie długości dwóch podwawelskich. Przetestowałem laptopa na grze Minecraft w różnych warunkach ze stałą odległością renderowania wynoszącą 16 chunków. Korzystałem z tekstur 32×32 oraz shaderów Beyond Belief na wersji 1.16.1. Jeśli chodzi o jasne statystyki ilości klatek na sekundę, w świecie domyślnym było to ok. 250 fps bez shaderów, z podłączonym zasilaniem; 140 fps bez shaderów na baterii; 60 fps z shaderami, z podłączonym zasilaniem oraz ok. 20 fps z shaderami na baterii. Można z tego łatwo wywnioskować, że wszystkie konfiguracje oprócz ostatniej są jak najbardziej grywalne i gwarantują płynną rozgrywkę bez zakłóceń. Procesor Intel Core i7-9750H oraz karta graficzna NVIDIA GeForce RTX 2070 Max-Q radzą sobie tu bardzo dobrze, nie mam większych zastrzeżeń.

Sprawdziłem wydajność sprzętu również pod względem montażu filmów. 16 GB pamięci RAM, jakimi dysponuje laptop to właściwie niedużo jak na tę czynność, ale i tu okazało się, że myliłem się znacznie. Bez problemu zmontowałem kilkuminutowy materiał, z efektami specjalnymi w każdej z kilkunastu scen. Szybkość renderowania jest tu zawrotna, sprzęt z łatwością by w tym wyścigu zdublował moją prywatną jednostkę z 8 GB pamięci RAM i 2 GB pamięci karty graficznej.

To był ostatni gryz naszej kiełbasy podwawelskiej, gdyż chyba w tym aspekcie wszystko już opowiedziałem. A jeśli nie, z pewnością znajdziecie to niżej.

3. Klawiatura

„Zbędny gadżet” – pomyślałem, dowiadując się o wielokolorowym podświetleniu klawiatury w otrzymanym laptopie. Może tak, ale wręcz zakochałem się w funkcji śledzenia audio; zapewniam, że gdybyście i wy mieli okazję tego doświadczyć, byłaby to miłość od pierwszego wejrzenia. Oprócz tego, klawiatura daje naprawdę ogrom możliwości konfiguracji. Kolor każdego klawisza, jak i ujść powietrza oraz logo z tyłu można wybrać indywidualnie, aby w żadnym miejscu klawiatury nie wystąpił ten sam kolor. Są również funkcje takie jak zależność koloru podświetlenia od temperatury procesora lub karty graficznej, a domyślnym ustawieniem jest tęczowa spirala. Kontrolować można także trzy poziomy jasności podświetlenia, które pozwoliłem sobie nazwać „jasny”, „bardzo jasny”, a także „ultrajasny”.

Cóż, jak wydobyłem z siebie już tę cząstkę dzieciaka zafascynowanego tymi wszystkimi funkcjami, czas przejść do rzeczy bardziej praktycznych. Czas reakcji klawiatury jest tak mały, że nie zdążyłem wziąć wdechu, kiedy zauważyłem, że nie zauważyłem tego czasu. Po prostu jest on wręcz niewyczuwalny. Skok klawiatury jest również bardzo dobry, nie stawia dużego oporu, a równocześnie czuje się dobrze wciśnięcie klawisza.

4. Bateria

To chyba najsłabsza strona tego komputera. Jak już wcześniej wspomniałem, po odłączeniu zasilania znacznie spada wydajność, a mimo tego akumulator nie zapewnia długiej rozgrywki. Około godziny gry lub dwóch godzin oglądania filmów to niezbyt zadowalający czas, ale myślę, że w sprzęcie do gier najważniejsza jest jednak wydajność na zasilaniu. Jeśli komuś jednak bardzo zależy na dobrej baterii – siedemnastocalowa wersja komputera będzie lepszą opcją.

5. Chłodzenie

Legion Y740 15-IRHg ze względu na swoje podzespoły oczywiście musi posiadać wydajny system chłodzenia. Rzeczywiście taki jest, ale niestety również bardzo głośny przy maksymalnej wydajności pozostałych elementów. Można to zniwelować odpowiednimi słuchawkami (ja miałem możliwość testować laptopa wraz z słuchawkami Lenovo Legion H300, w których niemalże nie zauważałem hałasu), ale wiadomo, nie każdy takimi dysponuje. Do komputera jest dołączony spory zasilacz, na którym niestety nie usmażymy kotletów ze względu na brak powłoki teflonowej, jednak na pewno nie będzie stopom zimno podczas zimowych wieczorów.

6. Pozostałe elementy

To sekcja dla parametrów, których omówienie jest zbyt krótkie na własny akapit. Zacznę od głośników. W skrócie, grają przyjemnie i czysto, są głośne i można w nich wyczuć delikatny bas.

Laptop jest także bardzo mobilny, nie jest ciężki, a małe ramki wokół ekranu czynią go także niewielkim pod względem wymiarów zewnętrznych.

7. Podsumowanie

Jeśli miałbym jednym zdaniem opisać Legion Y740, powiedziałbym, że jest on jak czekolada z całymi orzechami wśród czekolad orzechowych. To chyba dostateczna recenzja, która mogłaby zastąpić poprzednie sześć punktów, które, jak widać, napisałem kompletnie niepotrzebnie. Na plus zasługuje także mały szczegół, że poza informacjami o producencie procesora i karty graficznej, nie znajdziemy na wnętrzu laptopa żadnych naklejek, które mogłyby odkleić się po roku zwykłego używania.

Ostatecznie, jeśli dysponujecie wolnymi pieniędzmi, mogę wam z czystym sumieniem polecić Legion Y740-15IRHg zarówno do gry, jak i nieco bardziej wymagającej pracy. Jeśli, jak ja, raz spróbujecie z niego korzystać, z pewnością tego nie zapomnicie.

Lenovo Legion 5 i IdeaPad Gaming 3 – czy warto? Oczywiście!

Lenovo Legion 5 i IdeaPad Gaming 3 – czy warto? Oczywiście!

W najnowszych laptopach Lenovo Legion oraz IdeaPad Gaming zmieniliśmy całkiem sporo – od strony wizualnej, po rozwiązania konstrukcyjne. Wszystko po to, abyście mogli kupić wymarzony komputer do gier jak najlepszej jakości w jak najkorzystniejszej cenie. Jakie są nowe notebooki gamingowe od Lenovo? Rzućcie okiem!

Lenovo Legion 5, Legion 5i i Legion 7i – zmieniła się nie tylko nazwa

Przede wszystkim chcieliśmy się Wam pochwalić naszymi tegorocznymi następcami modeli Legion Y540 i Legion Y740. Jak widzicie, uprościliśmy ich nazewnictwo. Długie ciągi cyfr postanowiliśmy zastąpić piątką i siódemką. Legion 5 i Legion 7 – łatwo zapamiętać, prawda? Dodatkowa literka „i” w nazwie oznacza, że dane urządzenie korzysta z mocy obliczeniowej procesora Intel Core 10. generacji. Brak takowej literki sygnalizuje obecność procesora od AMD. Urządzenia z serii Lenovo Legion 5 znajdziecie w sklepach już teraz, a na Legiony 7 przyjdzie Wam jeszcze chwilkę poczekać.

W notebookach Lenovo Legion 5i znajdziecie procesory Intel Core i5-10300H (4 rdzenie/8 wątków) oraz Intel Core i7-10750H (6 rdzeni/12 wątków). Laptopy Lenovo Legion 5 robią użytek z układów produkcji AMD AMD Ryzen 5 4600H (6 rdzeni/12 wątków) lub Ryzen 7 4700H (8 rdzeni/16 wątków). Dostrzegamy jak wielkim zainteresowaniem miłośników wirtualnej rozgrywki cieszą się ostatnio procesory od „czerwonych”, więc nie mogliśmy o nich zapomnieć!

Odpowiednią liczbę klatek na sekundę w grach gwarantują karty graficzne NVIDIA. W zależności od preferencji i budżetu, wybierać możecie pomiędzy GPU:

Nawet najtańsza z kart pozwoli cieszyć się płynną rozgrywką w rozdzielczości Full HD w wielu nowych tytułach. Wydajniejsze konstrukcje zagwarantują dużą liczbę klatek także w wymagających produkcjach i pozwolą przekroczyć magiczną granicę 60 FPS. Dysponujące największą mocą obliczeniową GTX 1660 Ti oraz RTX 2060 umożliwią osiągnięcie w grach e-sportowych upragnionej wartości 144 klatek na sekundę. Technologia NVIDIA Advanced Optimus zadba o to, aby automatycznie przełączać się pomiędzy zintegrowanym układem graficznym i kartą dedykowaną, celem wydłużenia pracy urządzenia na baterii.

Lenovo Legion 5 oraz Legion 5i sprzedawane są od kilku tygodni w Polsce w dwóch różnych wersjach. Dla osób poszukujących laptopa o mniejszym rozmiarze mamy warianty z matrycami o przekątnej 15,6 cala. Gracze pożądający większych ekranów ucieszą się na wieść, iż w sklepach są także urządzenia z ekranami o przekątnej 17,3 cala. W tym roku do Waszej dyspozycji oddajemy aż trzy różne matryce IPS! Wybierać możecie pomiędzy ekranami o częstotliwości odświeżania 60 Hz (jasność 300 cd/m2, 100% RGB) oraz 120 Hz (250 cd/m2) i 144 Hz (300 cd/m2, 100% RGB) z technologią NVIDIA G-Sync. Wprawne oko dostrzeże, że kamerkę przenieśliśmy z dolnej części ramki na górę – dokładnie tak, jak tego chcieliście.

Istotną nowością jest ulepszony system chłodzenia Coldfront 2.0 i zwiększona liczba czujników temperatury. Od teraz podzespoły chłodzone będą jeszcze efektywniej, przy zachowaniu dużo lepszego niż wcześniej komfortu akustycznego. Zastosowaliśmy dwukanałowy mechanizm termiczny z 67 łopatkami wentylatorów pokrytymi polimerem ciekłokrystalicznym, celem skuteczniejszego odprowadzania ciepła na zewnątrz obudowy.

Wydajniejsze laptopy z serii Legion 7i z innowacyjnym systemem chłodzenia wykorzystującym komorę parową trafią do sprzedaży później w tym roku. O ich moc obliczeniową dbają procesory Intel 10. generacji z Intel Core i9-10980HK na czele oraz karty graficzne do NVIDIA GeForce RTX 2080 SUPER Max-Q. Waga? Zaledwie około 2,1 kilograma. Sztos, prawda? Na pewno Was poinformujemy o terminie wprowadzenia ich do polskich sklepów. Jest na co czekać!

IdeaPad Gaming 3 – laptop dla gracza w atrakcyjnej cenie

Jeżeli szukacie laptopa do gier w cenie ok. 3000 złotych, to ucieszycie się na wieść, iż w polskich sklepach jest już IdeaPad Gaming 3. Jeśli uważnie śledzicie naszą ofertę, wiecie doskonale, że jest to następca modeli IdeaPad 330 z GTX 1050 oraz IdeaPad L340 z układem GTX 1650. Następca, którego design przeszedł małą rewolucję! Od strony stylistycznej obudowa IdeaPad Gaming 3 przypomina laptopy gamingowe, zachowując przy tym sporo subtelności. Dojrzali gracze okazjonalnie wyprawiający się do wirtualnych światów powinni być zachwyceni.

IdeaPad Gaming 3 to matryca o przekątnej 15,6 cala, jasności 250 cd/m2 oraz częstotliwości odświeżania 60 lub 120 Hz – do wyboru. W tym niepozornym laptopie umieściliśmy procesory Intel Core i5-10300H lub Intel Core i7-10750H, sparowane z układami NVIDIA GeForce GTX 1650 lub GTX 1650 Ti oraz do 16 GB pamięci RAM DDR4.

Wiemy, że z laptopa IdeaPad Gaming 3 wiele osób zechce korzysta w edukacji lub pracy. Dlatego właśnie zadbaliśmy o to, aby touchpad (płytka dotykowa) była o 30% większa niż w laptopach Legion 5 oraz Legion 7. Podobnie jak w droższych urządzeniach czekają na Was moduły Bluetooth 5.0 oraz najnowszy standard łączności Wi-Fi 6. Nie mogło zabraknąć podświetlenia klawiatury, usprawniającej pisanie i granie po zmroku.

IdeaPad Gaming 3 zaskoczy Was czasem pracy na baterii. O ile w nowych Legionach powinniście się nastawić na maksymalnie ok. 5 godzin działania bez konieczności sięgania po ładowarkę, to w przypadku IdeaPad Gaming 3 będzie to nawet 7 godzin pracy!

Jeśli macie jakiekolwiek pytania dotyczące naszych nowych laptopów, zadawajcie je śmiało za pośrednictwem naszego oficjalnego fanpage’a w serwisie społecznościowym Facebook. Nasza załoga składa się wyłącznie z miłośników nowych technologii oraz gier komputerowych i z przyjemnością rozwieje wszelkie Wasze wątpliwości na temat produktów marki Lenovo Legion!

Death Stranding (PC) – recenzja. Powinieneś w nią zagrać

Death Stranding (PC) – recenzja. Powinieneś w nią zagrać

Death Stranding, autorstwa należącego do Hideo Kojimy studia Kojima Productions, była bez dwóch zdań najgorętszą premierą 2019 roku na konsolach PlayStation 4. W nieco ponad 8 miesięcy od jej konsolowego debiutu gra zagościła w końcu na komputerach osobistych. Czy na blaszakach jest dziełem jeszcze bardziej dopracowanym? Sprawdziliśmy to.

O Death Stranding wielu z Was wie tyle, że to „ta dziwna gra z PS4”, nazywana także pogardliwie „symulatorem kuriera”. To stanowczo za mało. Hideo Kojima stworzył scenariusz Death Stranding z tak wielkim rozmachem, że często zastanawiałam się czy gram w grę, czy może odgrywam jakąś rolę w interaktywnym filmie. Dzieło to najlepiej traktować jako… nietuzinkowe doświadczenie, które oczaruje co wrażliwszych graczy.

Scenariuszem Death Stranding można by obdarzyć emocjonujący film

Głównym bohaterem Death Stranding jest Sam Bridges. Sam to skryty samotnik, cierpiący na hafefobię, czyli lęk przed dotykiem. Na co dzień pełni rolę kuriera, przemierzającego sprawiającą wrażenie opuszczonej, Ziemię. Ludzkość wbrew pozorom wciąż istnieje. W wyniku tytułowego zjawiska, tłumaczonego na język polski jako „wdarcie śmierci”, ocaleni byli zmuszeni szukać schronienia pod powierzchnią ziemi.

Zielona planeta zamieszkiwana jest teraz przez niewidzialne stworzenia („Wynurzonych”), które pojawiają się wraz z cyklicznymi opadami deszczu. Deszczu, który ma cudowną właściwość przyspieszania czasu. Organizmy żywe pod jego wpływem błyskawicznie się starzeją, a stal natychmiast rdzewieje. Jak zapewne się domyślacie, praca kuriera w takich realiach nie jest spacerem po bułki, a osoby trudniące się tym zawodem cieszą się kolosalnym poważaniem.

Śmierć człowieka w świecie Death Stranding oznacza kolosalne niebezpieczeństwo dla innych ludzi. Jeśli zwłoki na czas nie zostaną dostarczone do spalarki, wybuchają, pozostawiając w ziemi gigantyczny krater i przyczyniając się do nadejścia hordy Wynurzonych. Na samą myśl o egzystowaniu w takich realiach przechodzą ciarki, prawda? Cóż, właśnie to wszystko nagle zostaje rzucony gracz, w rytmie pięknej muzyki zespołów Low Roar i Silent Poets.

Nie chciałabym zdradzać dalszej części fabuły, bo na to na jej odkrywaniu bazuje przecież cała zabawa. Powiem tylko tyle, że z Samem nawiązuje kontakt organizacja Bridges, dla której mężczyzna kiedyś pracował. W pewnym momencie zostaje postawione przed nim ambitne zadanie pokonania Stanów Zjednoczonych wszerz – z jednego wybrzeża na drugie. Cel? Uruchomienie sieci, która połączy skupione w niewielkich, podziemnych osadach społeczeństwo.

Symulator chodzenia? Tak, w telegraficznym skrócie

Sam Bridges zasadniczo dysponuje plecakiem, lewą i prawą ręką. Ach, nogami też, nogi są bardzo ważne. Brzmi dziwacznie? Być może, ale to naprawdę dobrze opisuje to, co czeka graczy na przestrzeni zabawy. Paczki nosić można bowiem w obu dłoniach, ale da się je ładować także na plecy. Sam dysponuje określonym udźwigiem i jeśli obładujecie go zbyt mocno, w trakcie biegu łatwiej tracił będzie równowagę. Ba, w Death Stranding da się potknąć nawet na kamieniu i jeśli w porę nie opanujecie równowagi, uszkodzicie przenoszony towar.

W tym świecie potwory stanowią zagrożenie, ale jest nim nawet ukształtowanie terenu. Przeprawianie się przez rwące rzeki i strome wzniesienia również potrafi być realnym problemem. Planowanie trasy jest niezmiernie istotne – z czasem użytek da się robić z akcesoriów, które konstruować w kluczowych miejscach mapy mogą dla nas także… inni gracze. Tych nie spotkamy wprawdzie na naszej drodze, ale pozostawione przez nich ułatwiacze już tak.

Tak jak w życiu, tak i w Death Stranding człowiek człowiekowi człowiekiem. Na cenny ładunek mogą zechcieć zasadzić się bandyci, którzy są w stanie unieszkodliwić Sama i ukraść jego towar. Ten odzyskać można zakradając się do ich obozów. Walka bez broni jest dość łatwa, a z bronią… stanowczo zbyt łatwa. To naprawdę nie ma jednak większego znaczenia, bowiem prawdziwym wyzwaniem jest przyroda oraz tajemniczy przybysze, których nasz bohater jest w stanie zarówno wyczuć za pomocą zmysłów, jak i wykryć za pomocą automatycznego detektora.

To nie jest gra „na chwilę”

Death Stranding to przygoda, którą smakuje się zupełnie inaczej, niż wszystkie inne gry akcji. Nie znajdziecie tutaj raczej bezmyślnego strzelania do wszystkiego co popadnie i wysokiego tempa rozgrywki. Pomiędzy dostarczeniem jednej i drugiej przesyłki oglądać będziecie natomiast długie filmy przerywnikowie. Tak długie, że na początku gry wielokrotnie zadacie sobie pytanie: „ile właściwie jest gry w tej grze?”. Nie każdemu musi to oczywiście odpowiadać, ale… mi się podobało. Z czasem balans zostaje przesunięty w stronę interaktywnej zabawy, by później… a z resztą sami się przekonajcie!

Death Stranding nie jest tytułem, w który da się pograć pięć minut w poniedziałek, dziesięć we wtorek i dwadzieścia w środę. Na każdą sesję z dziełem Kojimy warto poświęcić co najmniej godzinę. Dlaczego? Bo nierzadko zdarza się (przynajmniej w początkowych rozdziałach), że większość czasu spędzicie właśnie na oglądaniu cutscenek, a nie na samym graniu. Kojima zadbał o zatrudnienie prawdziwych aktorów, co jest gwarantem doprawdy świetnej immersji. Mads Mikkelsen, Léa Seydoux, Troy Baker, Margaret Qualley oraz oczywiście Norman Reedus wywiązali się ze swoich ról wzorowo. Jedni powiedzą, że sekwencje filmowe są przegadane. Ja uważam, że czegoś takiego gracze pecetowi dawno nie widzieli. Na przejście gry potrzebowałam około… 50 godzin.

Pecetowa wersja imponuje technikaliami

Zastanawiacie się zapewne czy Death Stranding na PC miażdży w kwestii oprawy graficznej wersję z przestarzałej już konsoli PlayStation 4. Ku mojemu zdziwieniu… nie! Jest to zapewne zasługą silnika gry lub tego jak Hideo Kojima chciał zaprojektować swoją grę. Różnice pomiędzy ustawieniami domyślnymi (odpowiadającymi tym z konsoli), a maksymalnymi wcale nie są duże. Nie oznacza to rzecz jasna, że wizualia stoją na niskim poziomie, wręcz przeciwnie! Przypominający nieco… Islandię świat niejednego oczaruje.

Wersja pecetowa ma co najmniej jedną, ogromną zaletę. Da się ją uruchomić nawet w 240 klatkach na sekundę – o ile tylko dysponujecie odpowiednim sprzętem. Ja Death Stranding ogrywałam na komputerze wyposażonym w procesor Intel Core i5-9600K, układ graficzny Palit GeForce RTX 2080 Ti oraz 32 GB RAMu. W rozdzielczości 2K bez problemu sprzęt wyciągał ok. 120 klatek na sekundę… przed włączeniem NVIDIA DLSS! Aktywowanie DLSS 2.0 przyczynia się do wzrostu liczby tychże nawet o ok. 40% w trybie najwyższej jakości i aż 70% w trybie wydajności. Utrata jakości grafiki nie jest zauważalna – ba, niektóre tekstury wyglądają nieco lepiej. NVIDIA odwaliła doprawdy kawał świetnej roboty.

Podsumowanie

Death Stranding urzeka swoją filmowością i tym, że gracz cały czas ma poczucie brania udziału w czymś więcej, niż tylko grze. Wykreowany przez Kojimę świat intryguje, fascynuje i zachęca do zgłębiania jego tajemnic. Prosta z pozoru praca kuriera daje dużo satysfakcji, zważywszy na zupełnie niestandardowe okoliczności, w jakich się odbywa. Wydaje mi się, że rynek gier komputerowych potrzebuje więcej tego rodzaju perełek, wyróżniających się pod absolutnie każdym względem ponad morze gier przewidywalnych. Jeśli nudzą Cię powoli gry komputerowe, spróbuj Death Stranding. Moim zdaniem to świetna propozycja przede wszystkim dla… dojrzałych graczy.

Mocne strony:Słabe strony:
kinowy rozmach produkcjidoskonała fabułaciekawie zaprojektowany świat gryfantastycznie wykreowana atmosferaprzepiękna oprawa graficznaniesamowite udźwiękowienie z utworami Low Roar i Silent Poetsobsługa NVIDIA DLSS 2.0dobra optymalizacjalimit klatek na poziomie 240 kl./s.nie każdemu musi odpowiadać natężenie cut scenekw opowieści dość łatwo się zagubićpolska wersja językowa jest taka sobie

Ocena ogólna: 9/10

Recenzje Lenovo Legion (cz. 20) – mamy powody do dumy

Recenzje Lenovo Legion (cz. 20) – mamy powody do dumy

Recenzje sprzętu Lenovo Legion regularnie pojawiają się w różnych miejscach sieci oraz w prasie drukowanej. Zastanawiacie się czy warto kupić laptopy i komputery Lenovo Legion? Być może poniższe testy pomogą Wam dokonać właściwego wyboru. Tym razem sięgnęliśmy także po testy z czołowych serwisów anglojęzycznych!

Urządzenia Lenovo Legion tworzymy z myślą o Was, graczach. Jesteśmy otwarci na Wasze sugestie i wsłuchujemy się w potrzeby zarówno e-sportowców, jak i początkujących graczy. W naszej ofercie znajdziecie nie tylko komputery i laptopy dla graczy, ale także akcesoria – myszki, zestawy słuchawkowe, mechaniczne klawiatury, a nawet podkładki.

1. IGN Polska – Lenovo Legion Y740 – Recenzja

„Lenovo Legion Y740 to wyborny laptop dla graczy. Jego jakość wykonania stoi na najwyższym poziomie. Moc bardzo wydajnych podzespołów może zostać wykorzystana przez ekran z wysoką wartością odświeżania (144Hz), a radę dają nawet głośniki, które przewyższają w Y740 większość konkurencji. Bez dwóch zdań możemy polecić tego laptopa. Nawet biorąc pod uwagę nieco krótszy czas pracy na baterii od oczekiwanego.”

Lenovo Legion Y740 – zalety według testującego:

2. T3 – TEST: Lenovo Legion Y540

„Legion Y540 to komputer dla osób, które po prostu chcą grać w najnowsze tytuły bez wydawania fortuny – tylko tyle i aż tyle.”

Lenovo Legion Y540 – zalety według testującego:

  • Wydajność
  • Ekran
  • Jakość wykonania
  • Dźwięk

3. Telepolis.pl – Test Lenovo Legion Y540 – tanio, skromnie, ale z klasą

„Lenovo Legion Y540 w tej konfiguracji kosztuje 4299 zł bez systemu operacyjnego. To bardzo przyzwoita cena za opisane wyżej możliwości. Gdybym szukała dla siebie laptopa do grania w cenie do 4,5 tys. zł, ten model byłby na liście. Jego główna zaleta to to, że nie wygląda jak laptop do grania. Jest… po prostu dobry. Skromny, a przy tym funkcjonalny i wygodny.”

Lenovo Legion Y540 – zalety według testującego:

  • dobry stosunek wydajności do ceny
  • stonowane wzornictwo
  • dobra klawiatura
  • porty z tyłu obudowy
  • możliwość kupienia bez systemu
  • możliwość rozłożenia do 180 stopni
  • odpowiednio wydajne chłodzenie

4. Videotesty.pl – Test Lenovo Legion Y540 z GeForce RTX 2060 i i7-9750H

„Ogólnie Y540 przemawia do mnie przede wszystkim dobrym stosunkiem jakości do ceny i przemyślanymi rozwiązaniami. Co prawda brakuje portu na karty pamięci czy Thunderbolt 3, jednak przy gamingu jako głównym zastosowaniu nie są to wielkie problemy.”

Lenovo Legion Y540 – zalety według testującego:

  • Dobry rozkład portów
  • Wytrzymała obudowa
  • Konkurencyjna cena

5. Whatnext.pl – Test laptopa Lenovo Legion Y540-17IRH-PG0

„Lenovo Legion Y540-17IRH-PG0 w testowanej wersji powinien kosztować około 4600 zł. Uważam, że jest to bardzo ciekawa propozycja wśród laptopów 17 calowych dla graczy. „

Lenovo Legion Y540 – zalety według testującego:

  • wygląd
  • głośniki
  • ekran
  • wydajny dysk NVMe
  • niski throttling

6. Ustatkowanygracz.pl – Test laptopa Lenovo Legion Y540

„Za sprzęt zapłacisz ok. 5000 złotych, a w tej cenie dostajesz bardzo wygodny, solidny i estetyczny komputer przenośny. Nie jest on może całkiem przyszłościową inwestycją, jeśli zależy Ci na tym, by grać w 4K w produkcje z 2022 roku; ale jeśli potrzebujesz maszynki na której komfortowo ograsz backlog na godnym poziomie klatek i fajerwerków, a która rozwiąże Twój problem z nowymi grami na rok, dwa – to jesteś w dobrym miejscu.”

Lenovo Legion Y540 – zalety według testującego:

  • dobrze podświetlony ekran
  • niezła, podświetlana klawiatura
  • aplikacja Lenovo Vantage

7. Lubiegrac.pl – Recenzja Lenovo Legion Y740

Lenovo Legion Y740 – zalety według testującego:

  • świetne wykonanie
  • niezła kultura pracy
  • wydajność
TOP 20: najlepsze gry z Xbox Game Pass

TOP 20: najlepsze gry z Xbox Game Pass

Istnieje mnóstwo dobrych powodów ku temu, by nie kupować gier na PC i zamiast tego wypróbować jedną z popularnych usług subskrypcji. Częstym wyborem wśród graczy jest Xbox Game Pass od Microsoftu, którego na miesiąc w promocji kupić można często już za 4,99 złotych. Przyjrzeliśmy się najciekawszym grom, jakie dostępne są na tej platformie.

Xbox Game Pass pozwala uzyskać nielimitowany dostęp do ponad 100 świetnej jakości gier na konsole i komputery osobiste. Opłacając abonament możecie korzystać bez ograniczeń z pełnego zasobu biblioteki, która stale się powiększa. Po co wydawać pieniądze na gry, skoro na omawianej platformie można znaleźć tak wiele doskonałych pozycji? Oto te najlepsze.

Age of Empires II: Definitive Edition

Seria Age of Empires odmieniła gatunek gier strategii czasu rzeczywistego i mimo ponad 20 lat na karku dalej zapewnia wyborną rozgrywkę – teraz w dodatku w rozdzielczości 4K i ze zremasterowanym soundtrackiem. Nowością w odświeżonej „dwójce” są aż trzy nowe kampanie i cztery nowe cywilizacje.

Alien: Isolation

Najlepszy survival horror w historii gier komputerowych – kropka. Wcielcie się w postać córki Ellen Ripley, Amandy i spróbujcie przetrwać konfrontację z tytułowym Obcym na stacji Sewastopol. Doskonałe udźwiękowienie, rewelacyjna sztuczna inteligencja obcego i doskonała fabuła przykują Was do ekranów monitorów.

Astroneer

Interesujecie się astronomią i kosmosem? Zagrajcie w Astroneer i przenieście się do XXV wieku do Ery Międzygalaktycznych Odkryć. Będziecie budować bazy na powierzchni ciał niebieskich (lub pod nią!), tworzyć pojazdy i przemierzać układy gwiezdne w poszukiwaniu kolejnych przygód.

Cities: Skylines

Jeśli na przestrzeni ostatniej dekady powstał symulator zarządcy miasta lepszy od kultowych gier z serii Sim City, to jest nim właśnie Cities: Skylines. W tej grze ekonomicznej zaprojektujecie i zarządzać będziecie miastem swoim marzeń, dbając w detalu o każdy aspekt jego funkcjonowania.

Dishonored 2

O dziwo, wiele osób do tej pory nie grało w Dishonored 2, produkcję autorstwa Arkane Studios, pozwalającą wcielić się w obdarzonego nadprzyrodzonymi mocami zabójcę. Zechcecie eksterminować zastępy wrogów, a może przemykać obok nich niepostrzeżenie? Tylko od Was zależało będzie to, czy ukończycie zabawę bez choćby jednego zabójstwa.

Football Manager 2020

Masz dość niepowodzeń polskich drużyn w europejskich pucharach? Uruchom Football Manager 2020, wybierz ulubiony klub i poprowadź go do glorii chwały w rozgrywkach krajowych oraz – o ile się do nich zakwalifikujesz – w rozgrywkach zagranicznych. Imponująca baza piłkarzy, doskonale odwzorowane realia futbolu oraz cała masa tabelek – to pozycja dla każdego miłośnika piłki kopanej.

Forza Horizon 4

Na komputerach osobistych od lat brakowało ciekawej propozycji dla miłośników arcade’owych wyścigów samochodowych. Wtem ukazała się Forza Horizon 4, dająca możliwość pokierowania każdym z puli 450 modeli pojazdów, które można modyfikować i personalizować wedle uznania. Otwarty świat gry i opcja ścigania się z innymi graczami zapewniają masę frajdy.

Frostpunk

Gra strategiczna od twórców This War of Mine przenosi graczy w realia, w których ludzkość znajduje się na skraju zagłady. Zadaniem gracza jest zapewnienie niewielkiej społeczności źródła ciepła i zagwarantowanie jej przetrwania poprzez podejmowanie często bardzo trudnych decyzji moralnych.

FTL: Faster Than Light

Okej, nie jest to może tytuł AAA, ale z pewnością jedna z lepszych gier indie ostatnich lat. Celem zabawy jest przejęcie dowodzenia nad statkiem kosmicznym i skuteczne nim zarządzanie. Jak przystało na grę z gatunku roguelike poziom trudności jest wysoki, podobnie jak losowość rozgrywki.

Gears 5

Świat stoi na krawędzi zagłady i – nie zgadniesz – tylko Ty możesz pomóc go ocalić. W tej strzelance TPP stawisz czoła zastępom przeciwników, wśród których nie zabraknie potężnych bossów. Do dyspozycji otrzymasz pokaźny arsenał zróżnicowanych broni, które użyjesz przeciwko oponentom na często sporych rozmiarów otwartych etapach.

Kingdom Come: Deliverance

Najlepszy symulator życia w średniowieczu, jaki widział świat. Kingdom Come: Deliverance jak mało która produkcja potrafi doskonale przedstawić ówczesną rzeczywistość, oczarowując przy tym graczy pięknem tkwiącym w prostocie wykreowanego świata. Wcielicie się tu w Henry’ego, syna kowala, który niespodziewanie znalazł się w samym środku wojennej zawieruchy. W przeciwieństwie do innych gier nie będziecie tu pełnić roli bohatera. Będziecie… nikim.

Metro Exodus

Metro Exodus to bez dwóch zdań jedna najlepszych strzelanek najnowszej generacji i bezapelacyjnie jedna z najładniejszych od strony graficznej. Dysponujecie kartą NVIDIA GeForce RTX i chcecie sprawdzić co potrafi? Odpalcie ten właśnie postapokaliptyczny FPS, włączcie ray tracing i podziwiajcie to, co widać na ekranie. Równocześnie eksplorujcie tereny Rosji rodem z powieści Dmitrija Głuchowskiego i dajcie się wciągnąć w intrygującą fabułę.

Śródziemie: Cień Wojny

Nie tylko dla wielbicieli Władcy Pierścieni! Śródziemie: Cień Wojny to arcyciekawa przygodowa gra akcji z elementami cRPG osadzona w uniwersum Śródziemia, której głównym bohaterem jest Talion, były strażnik Czarnej Bramy. Stawcie czoło armii Saurona i walczcie z postaciami znanymi z książek i filmów w otwartym świecie.

Minecraft Dungeons

W naszej recenzji Minecraft Dungeons zwróciliśmy uwagę na fakt, że pomimo krótkiej kampanii i dość płytkiej rozgrywki jest to przystępny hack’n’slash dla każdego, niezależnie od wieku. Satysfakcjonująca mechanika rozgrywki, możliwość zabawy w kooperacji i ładnie zaprojektowana oprawa graficzna to dostateczne argumenty za tym, aby zagrać w ten tytuł.

No Man’s Sky

Zaryzykuję stwierdzenie, że po wszystkich dotychczasowych aktualizacjach No Man’s Sky stało się najlepszym symulatorem podróży kosmicznych, jaki kiedykolwiek powstał. W tej grze wylądować da się na każdej z 18 trylionów planet, założyć na niej bazę, a od jakiegoś czasu także spotykać innych graczy. Na eksploratorów czekają kampanie fabularne oraz mnóstwo innych aktywności.

Ori and the Will of the Wisps

Jedna z najwyżej ocenianych gier indie w historii. Chcesz dowiedzieć się dlaczego? Wkrocz w fantastyczny świat wykreowany przez Moon Studios i sam się przekonaj. A najpierw zobacz poniższy zwiastun…

Saints Row IV

Grand Theft Auto? Fajne, fajne, ale jeśli szukasz czegoś śmieszniejszego i dużo bardziej absurdalnego, musisz zagrać w którąś z produkcji z serii Saints Row. Na Xbox Game Pass znajdziesz najnowszą, czwartą odsłonę, która nie raz rozbawi Cię do łez, zapewniając przy tym tonę zabawy godną dobrej gry akcji.

Slay the Spire

Co wyjdzie z połączenia karcianki z grą typu roguelike? To proste: Slay the Spire. W tej zabawie przeznaczonej dla jednego gracza w czasie rzeczywistym tworzyli będziecie talie kart pomagające pokonać Wam kolejne lochy i czyhających tam groźnych przeciwników. Każde podejście wygląda tu zupełnie inaczej, przez co gra stworzona przez MegaCrit nie nudzi się nawet po kilkudziesięciu spędzonych z nią godzinach.

The Outer Worlds

Właśnie dla The Outer Worlds kupiłam Xbox Game pass po raz pierwszy. To fantastyczna kosmiczna przygoda od Obsidian Entertainment i Private Division, pozwalająca graczom decydować o losie mieszkańców Halcyon. Zwiedzając kolejne planety podejmiecie wiele trudnych wyborów, które wpłyną na zamieszkujące uniwersum frakcje.

Wolfenstein: Youngblood

Pierwsza kooperacyjna przygoda w uniwersum Wolfensteina pozwala spojrzeć na alternatywną rzeczywistość w okupowanym przez nazistów Paryżu oczami córek B.J. Blazkowicza. Fenomenalna oprawa graficzna gwarantowana przez technologie Nvidia oraz swoboda eksplorowania dobrze zaprojektowanych poziomów czynią z tej propozycji jednego z lepszych FPSów tej generacji.

Minecraft Dungeons – recenzja. Coś więcej niż Diablo dla dzieci

Minecraft Dungeons – recenzja. Coś więcej niż Diablo dla dzieci

Sprzedaż Minecrafta przekracza wszelkie pojęcie. Do tej pory sprzedano już 200 milionów egzemplarzy gry, przy której każdego miesiąca bawi się nawet ponad 125 milionów graczy. Aż dziw bierze, że do tej pory nie powstała żadna inna znacząca gra w tym niezwykle popularnym uniwersum. Okej, powstała, jedna, ale Minecraft: Story Mode z 2015 roku traktować należy w końcu raczej w kategorii porażki i niewiele znaczącego tytułu. Na szczęście doczekaliśmy się premiery Minecraft Dungeons – RPGa w świecie złożonym z sześciennych bloków. Czy warto wydać na niego „kilka złotych”? Sprawdziłam to.

Uwaga: na samym wstępie po prostu muszę Was poinformować o tym, że Minecraft Dungeons dostępna jest w ramach subskrypcji Xbox Game Pass, kosztując w trwającej obecnie promocji zaledwie 4 złote za miesiąc! Usługę opisywaliśmy przy okazji porównania ofert ciekawych abonamentów dla graczy w tym miejscu. Cena ta sprawia, że w produkcję powinien zagrać absolutnie każdy z Was – bez względu na to, co przeczytacie w tej lub innych recenzjach.

Oglądając pierwsze gameplaye z Minecraft Dungeons po produkcji nie spodziewałam się wiele. Już na pierwszy rzut oka było widać, że jest to raczej prosty hack’n’slash, który trafić ma w gusta jak największej liczby graczy – także tych najmłodszych. Nastawiłam się negatywnie, a już pierwsza godzina spędzona z najnowszym dziełem Microsoftu pokazała, że robiłam to zupełnie niesłusznie.

Minecraft Dungeons rozpoczyna się od samouczka, w którym poznajemy spektrum możliwości oferowanych graczom. Do naszej dyspozycji oddano przede wszystkim broń do walki w zwarciu (np. miecz, kosę i inne), a także łuk lub kuszę do walki na dystans. Oręż różni się od siebie nie tylko podstawowymi statystykami w postaci choćby obrażeń czy szybkości ataku, ale także rzadkością oraz gniazdami na dodatkowe moce (bardzo zróżnicowane). Dodatkowe trzy gniazda dedykowane są artefaktom, które pełnią tu rolę odpowiedników umiejętności aktywnych lub – sporadycznie – pasywnych. Finalnie, korzystać można również z mikstury leczenia, odnawianej cyklicznie co 30 sekund.

Na przestrzeni zabawy przemierzamy kolejne krainy, próbując pokonać głównego przeciwnika w grze – Arch Illagera. Zwiedzając biomy znane doskonale z klasycznego Minecrafta na swojej drodze napotykamy oponentów pokroju zombie, szkieletów i creeperów, ale także przeciwników specjalnych – ot w postaci choćby Endermana, których pokonanie stanowi nieco większe wyzwanie. Na wyższych poziomach trudności pokonanie mini bossów potrafi być niemałym wyzwaniem.

Świat gry jest ciekawy i kolorowy, ale sprawia wrażenie nieco sterylnego i „ciasnego”. Niestety, twórcy Minecraft Dungeons nie dali graczom możliwości destrukcji otoczenia – a szkoda. Możliwość modyfikowania świata gry jest w końcu wizytówką Minecrafta. Na pocieszenie: wirtualne krainy skrywają wiele sekretów, w tym… krowi poziom, stanowiący nawiązanie do kultowej serii Diablo.

Pomiędzy kolejnymi misjami odwiedzamy bazę wypadową (wioskę), w której za zdobyte szmaragdy wylosować można nowe elementy ekwipunku oraz artefakty. Te wypadają na przestrzeni zabawy z pokonanych mobów i stanowią nagrodę za zaliczenie każdej z misji. Bardzo brakowało mi tu czegoś „ekstra”, w postaci chociażby opcji ulepszania wioski. Może taka opcja pojawi się przy okazji któregoś z DLC?

Zabawa w Minecraft Dungeons zaczyna się tak naprawdę w trybie kanapowej kooperacji lub rozgrywki online ze znajomymi. Wtedy można poszaleć na wysokich poziomach trudności, zdobywając w ten sposób fajne wyposażenie. Niestety, ale po zaliczeniu niezwykle krótkiej kampanii grind i zdobywanie kolejnych poziomów i przedmiotów stanowią cel sam w sobie. Nie ma tutaj żadnego dodatkowego magnesu, który zachęcałby do spędzenia w grze dodatkowego czasu.

Minecraft Dungeons – czy warto? Oczywiście – za 4 złote

Powiedzmy sobie otwarcie: Minecraft Dungeons swoją złożonością nie dosięga pięt Path of Exile i nie ociera się nawet o to, co oferuje Diablo 3. Pomimo tego jest satysfakcjonującym i wciągającym hack’n’slashem, przed którym bardzo miło spędzicie czas zarówno w pojedynkę, jak i wraz ze swoimi znajomymi. Gra jest krótka, a po pierwszym zaliczeniu kampanii czeka Was co najwyżej grind. Pomimo tego zabawa daje całkiem sporo radości. Mechanika rozgrywki jest dobrze opracowana, a dostępny arsenał przedmiotów i towarzyszących im modyfikatorów – zadowalający. Jeśli chcecie, Minecraft Dungeons może stanowić niemałe wyzwanie. Wysokie poziomy trudności i bossowie pokonywani w pojedynkę potrafią napsuć sporo krwi. Po zmianie trudności na niższą natomiast, z powodzeniem zrelaksujecie się przed monitorem po ciężkim dniu nauki lub pracy, zabijając hordy „mobków” z uśmiechem na buzi.

Minecraft Dungeons mógł być lepszy i oferować nieco większą „głębię”. Jest jaki jest, bo musiał być przystępny dla odbiorcy w każdym wieku. Realizacja tego założenia udała się Microsoftowi znakomicie. To jeden z lepszych tytułów dla całej rodziny z trybem lokalnej kooperacji – serio!

Mocne strony:Słabe strony:
przystępny hack’n’slash dla każdego, niezależnie od wiekusatysfakcjonująca mechanika rozgrywkiciekawe bronie, artefakty i umiejętnościwciągająca zabawa w lokalnej kooperacji i multiładnie zaprojektowana oprawa graficznawymagająca na wyższych stopniach trudnościdostępny w Xbox Game Pass za 4 złote!kampania jest krótkagłębia rozgrywki pozostawia wiele do życzeniapo pierwszym przejściu gry czeka Was wyłącznie grindsporadyczne glitchowanie się za teksturamibrak możliwości destrukcji otoczenia

Ocena ogólna: 7/10

Recenzje Lenovo Legion (cz.19) – mamy powody do dumy

Recenzje Lenovo Legion (cz.19) – mamy powody do dumy

Recenzje sprzętu Lenovo Legion regularnie pojawiają się w różnych miejscach sieci oraz w prasie drukowanej. Zastanawiacie się czy warto kupić laptopy i komputery Lenovo Legion? Być może poniższe testy pomogą Wam dokonać właściwego wyboru. Tym razem sięgnęliśmy także po testy z czołowych serwisów anglojęzycznych!

Urządzenia Lenovo Legion tworzymy z myślą o Was, graczach. Jesteśmy otwarci na Wasze sugestie i wsłuchujemy się w potrzeby zarówno e-sportowców, jak i początkujących graczy. W naszej ofercie znajdziecie nie tylko komputery i laptopy dla graczy, ale także akcesoria – myszki, zestawy słuchawkowe, mechaniczne klawiatury, a nawet podkładki.

1. PPE.pl – Lenovo Legion Y740 – recenzja sprzętu. Potężny laptop z RTX 2080 Max-Q i procesorem i7!

„Z wielkim smutkiem oddaje ten sprzęt, bo korzystanie z niego każdego dnia było prawdziwą przyjemnością. Gdybyście zastanawiali się nad czymś wystarczającym do mobilnego grania, to albo wybierzcie laptopy z taką konfiguracją jak testowany dzisiaj Legion, albo szukajcie czegoś bardzo zbliżonego.”

Lenovo Legion Y740 – zalety według testującego:

  • znakomita jakość wykonania
  • świetna matryca 1080p 144 Hz
  • wystarczająco mocne komponenty, żeby wszystkie gry działały na maksymalnych detalach
  • rewelacyjna klawiatura
  • dobry touchpad
  • podświetlanie RGB
  • minimalistyczny wygląd
  • preinstalowane oprogramowanie Lenovo Vantage
  • szybki dysk SSD w zestawie
  • klawiatura nie nagrzewa się nawet po wielu godzinach grania

2. Eurogamer.pl – Test laptopa Lenovo Legion Y740

„Lenovo Legion Y740 to interesująca propozycja dla graczy, którzy cenią wysoki komfort użytkowania i płynne działanie we wszystkich grach, a jednocześnie szukają przenośnego urządzenia, które można uruchomić wraz z ulubionymi grami w dowolnym miejscu – w domu, podczas weekendowego wyjazdu czy na wakacjach.”

3. mobiManiaK – Czy laptop do grania może być tani? Sprawdzam Lenovo Legion Y540 (TEST)

„Lenovo po raz kolejny udowadnia, że na robieniu niedrogich laptopów dla graczy zna się, jak mało kto. Legion Y540 to sprzęt dobrze zrobiony, sensownie wyceniony i do tego oferujący optymalnie dobraną konfigurację podzespołów: na tyle wydajną, żeby zagwarantować satysfakcjonującą płynność w grach przy wysokich ustawieniach, i na tyle „budżetową”, żeby nie zrujnować portfela gracza.”

Lenovo Legion Y540 – zalety według testującego:

  • ładny i dobrze zrobiony
  • dobry zestaw portów
  • wygodna klawiatura
  • dobrze dobrana wydajność

4. blackwhite TV – Lenovo Legion Y540 / TEST

5. Gram.pl – Laptop gamingowy Lenovo Legion Y540-15IRH – Recenzja

Opublikowano przez: Lenovo Legion

DOOM 64 – recenzja. Remaster warty swojej (niskiej) ceny

DOOM 64 – recenzja. Remaster warty swojej (niskiej) ceny

Wielu z Was grało zapewne w pierwszego, kultowego już DOOMa. Ba, wydaje nam się, iż niektórzy czytelnicy naszego serwisu ogrywali także DOOMa 2. Założymy się jednak, że większość fanów Lenovo Legion nie słyszała nigdy o produkcji DOOM 64 wydanej swego czasu na konsole Nintendo 64, która doczekała się właśnie doskonałego remastera.

Nintendo 64 była konsolą, która w latach 90′ ubiegłego wieku w Polsce cieszyła się umiarkowaną popularnością. Dość wysokie ceny gier oraz samej konsoli, a także dysponujące zdaniem wielu ciekawszą bazą tytułów alternatywy w postaci PlayStation lub tanich konsolek bazarowych nie pomogły jej w zaskarbieniu sobie uznania Polaków. To właśnie na danej platformie w 1997 roku zadebiutował DOOM 64, spin-off serii stworzony nie przez id Software, a przez Midway Games.

DOOM 64 przynosił ulepszoną grafikę i nowe poziom, ale jak na swoje czasy wciąż był tytułem nieco archaicznym. Pomimo tego, dziś oryginał prezentuje się… całkiem znośnie. Jedynym jego poważnym minusem jest fakt, że dostępny jest wyłącznie na konsole Nintendo 64. Przy okazji premiery gry DOOM Eternal, której recenzję zaserwowaliśmy Wam jakiś czas temu, zadebiutowała jednak zremasterowana wersja DOOMa 64, która trafiła nie tylko na PCty, ale także Xbox One, PS4 i Nintendo Switch. Grę dołączaną jako gratis do DOOMa Eternal w wersji Deluxe kupić można w cenie zaledwie 20,99 złotych i… warto to zrobić.

DOOM 64 – oto jak powinno się odświeżać gry

DOOM 64 to jedna z najbardziej dynamicznych i chyba najmroczniejsza gra z tej serii. Twórcy remastera za punkt honoru postawili sobie przemodelowanie od podstaw absolutnie wszystkich wrogów, którzy wyglądają świetnie. Ekipa Nightdive, odpowiedzialna za wiele innych udanych remasterów (choćby Blood i Forsaken), spisała się na medal w kwestii odświeżenia także innych elementów oprawy graficznej. Odświeżony klasyk cieszy oko teksturami w podniesionej rozdzielczości, ulepszonymi efektami oświetleniowymi, a nawet płynniejszym ruchem postaci, pomimo że logika gry wciąż działa w 30 Hz. I tak: gra działa również w wysokich rozdzielczościach, a nawet obsługuje antyaliasing oraz zmianę pola widzenia.

Rozgrywka w DOOMie 64 może stanowić szok dla osób, które przyzwyczajone są do pełnej swobody w obserwowaniu otoczenia. Sterowana przez gracza postać może rozglądać się tylko w osi horyzontalnej, czyli w poziomie. Jeśli będziecie chcieli trafić przeciwnika stojącego wyżej lub niżej, wystarczy obrócić się w osi poziomej, a pocisk poleci do wroga w odpowiednim kierunku w osi pionowej. Tempo zabawy jest wysokie, co zawsze było wizytówką DOOMa.

Co ciekawe, twórcy dodali od siebie „coś ekstra” i postanowili zaskoczyć grających w nowego DOOMa 64 jednym nowym potworem o nazwie Nightmare Imp (szybszy wariant Impa), nowym bossem w postaci Matki Demonów (walka z nią jest bardzo wymagająca) oraz bronią o nazwie Unmaker, którą da się ulepszać. Więcej na jej temat nie powiem, bo zepsuję Wam zabawę. „Widać napracowanko”, cytując Klocucha.

Na przestrzeni zabawy osoby znające dobrze oryginalnego DOOMa 64 w mig zobaczą, że załoga Nightdive dorzuciła do znanych dobrze poziomów aż sześć leveli bonusowych, ujętych w kampanię o nazwie „The Lost Levels”. Byłam zaskoczona jak złożone i skomplikowane są poziomy oraz ile czasu zajmuje ich zaliczenie. Nie muszę chyba wspominać, że eksploracja nastawiona na odnalezienie wszystkich sekretów, z których słynie seria DOOM jeszcze bardziej wydłuża rozgrywkę.

DOOM 64 – rewelacyjna zabawa za równowartość kilku paczek czipsów

DOOMa 64 warto kupić – bez względu na to czy graliście w oryginał, czy nigdy o nim nie słyszeliście. To pozycja obowiązkowa dla gier retro, dla miłośników FPSów oraz wszystkich tych, którzy po prostu chcą się dobrze bawić. Aż 93% recenzji DOOM 64 na Steamie jest pozytywnych – niechaj głos społeczności wesprze naszą rekomendację.

Najciekawsze premiery gier – kwiecień 2020

Najciekawsze premiery gier – kwiecień 2020

Niedługo minie miesiąc od kiedy polska młodzież przebywa w domach w przymusowej izolacji. Z myślą o Was przygotowaliśmy nowe zestawienie najciekawszych premier gier, jakie będą miały miejsce w kwietniu. Niestety, nie możemy powiedzieć, że miesiąc ten obfituje w wiele niesamowitych debiutów. Mówi się jednak, że „na bezrybiu i rak ryba”, więc…

HELLPOINT (PC/XONE/PS4/SWITCH)

Gatunek: akcja, RPG, TPP

Data premiery: 16 kwietnia

Jeśli lubicie gry souls-like, a przeszliście już zarówno wszystkie części serii Dark Souls, jak i The Surge, to być może zainteresuje Was Hellpoint od Cradle Games. Tej grze typu action RPG wcielicie się w bezimiennego bohatera zbudzonego na opuszczonej stacji kosmicznej Iris Novo. Pobliska czarna dziura doprowadziła mieszkańców do szaleństwa, a na pokładzie stacji pojawiły się przeróżne potwory. Ciekawą mechaniką jest Quantic System, dzięki któremu stacja zmienia się za każdym uruchomieniem gry lub z każdą śmiercią bohatera.

PREDATOR: HUNTING GROUNDS (PC/PS4)

Gatunek: akcja, FPP, TPP

Data premiery: 24 kwietnia

Słowo „Predator” wywołuje szybsze bicie serca zarówno u fanów filmów z Arnoldem Schwarzeneggerem, jak i miłośników produkcji z serii Obcy. Predator: Hunting Grounds jest grą licencjonowaną, za którą odpowiada Illfonic Games, twórcy Friday the 13th: The Game. To asymetryczna gra akcji nastawiona na rozgrywkę wieloosobową, w której jeden gracz wciela się w postać Predatora, a pozostali w pragnącą go wyeliminować grupę żołnierzy. Trybu jednoosobowo nie przewidziano. Oj, żeby nie skończyło się jak z Evolve…

GEARS TACTICS (PC/XONE)

Gatunek: strategiczna, turowa

Data premiery: 28 kwietnia

Serię strzelanek Gears of War na pewno znacie. Tym razem studia The Coalition, Splash Damage oraz Black Tusk Studios zajęły się stworzeniem spin-offu serii, który jest… taktyczną grą strategiczną. Jej akcja przedstawia wydarzenia rozgrywające się na 12 lat przed tymi, które zaprezentowano w pierwszej odsłonie sagi. Gracze na planecie Sega muszą zająć się walką z potworami pożerającymi żywcem mieszkających tam ziemskich osadników. Rozgrywka w kampanii fabularnej obserwowana jest z lotu ptaka, a zabawa odbywa się w systemie turowym. Na przestrzeni zabawy zwalczać należy nie tylko szeregowych żołnierzy przeciwnika, ale także wymagających bossów. Może być ciekawie!

MOVING OUT: SZALONE PRZEPROWADZKI (PC/XONE/PS4/SWITCH)

Gatunek: towarzyskie, co-op

Data premiery: 28 kwietnia

Na pecetach brakuje fajnych gier „kanapowych”. W kwietniu na blaszakach zadebiutuje jednak Moving Out: Szalone przeprowadzki od Team 17, która zapowiada się co najmniej ciekawie. Gracze pełnią tutaj rolę pracowników firmy odpowiedzialnej za przeprowadzki. Maksymalnie czterech graczy współpracować może, by jak najszybciej realizować kolejne zlecenia. Rozgrywka w rzucie izometrycznym ma być wypełniona po brzegi humorem i odbywać się w różnych, często absurdalnych lokacjach. Tak, można grać również w pojedynkę!

SNOWRUNNER: A MUDRUNNER GAME (PC/XONE/PS4)

Gatunek: symulacja, off-road

Data premiery: 28 kwietnia

Osoby, którym podobała się nietuzinkowa produkcja Spintires, w której przemierzać należało bezdroża za kierownicą ciężarówek taplających się nierzadko w błocie ucieszą się na wieść, iż w kwietniu zadebiutuje w sprzedaży SnowRunner: A MudRunner Game. Kontynuacja popularnej serii zaskakiwać ma jeszcze bardziej zaawansowanym silnikiem fizycznym i stać się najbardziej realistycznym symulatorem pojazdów terenowych, jaki do tej pory wydano. Tym razem otwarte lokacje (łącznie 15) mają być nawet cztery razy większe od tych w Spintires: MudRunner. Zadaniem graczy jest realizacja wyznaczonych im zadań i nawigowanie po trudnym terenie z pomocą mapy i kompasu. Pojazdy można modyfikować i doposażać w akcesoria ułatwiające ciężkie przeprawy.

CALL OF DUTY: MODERN WARFARE 2 CAMPAIGN REMASTERED (PC/XONE/PS4)

Gatunek: akcja, FPP

Data premiery: 30 kwietnia

Ostatnia z naszych propozycji niezupełnie jest nowością. To remake Call of Duty: Modern Warfare 2 z 2009 roku. Studio Infinity Ward przy współpracy z Beenox postanowili ulepszyć kampanię dla jednego gracza, serwując ją ponownie w odświeżonej formie. Od pierwowzoru nowy COD: MW2 różnił się będzie znacząco usprawnioną oprawą graficzną z nowymi teksturami i animacjami. Niestety, gra będzie kosztowała 99 złotych. Nie wiemy w tej chwili czy posiadacze Modern Warfare 2 otrzymają ją za darmo. Byłoby miło!

DOOM Eternal – recenzja. Krwisty, satysfakcjonujący, niemal idealny!

DOOM Eternal – recenzja. Krwisty, satysfakcjonujący, niemal idealny!

W końcu doczekaliśmy się chyba najciekawszej z premier pierwszego kwartału bieżącego roku. Gracze mogą kupować już grę DOOM Eternal, a my sprawdziliśmy czy faktycznie warto to zrobić.

Podobnie jak w przypadku rebootu serii DOOM z 2016 roku, do DOOMa Eternal podchodziłam z nieskrywaną ciekawością, ale bez kolosalnych emocji. Produkcja id Software w 2016 roku wgniotła mnie tak mocno w fotel, że stwierdziłam, że nowsza jej odsłona będzie co najwyżej odrobinkę inna – kto zmieniałby bowiem coś, co okazało się niemałym przebojem? Trudno mi było wyobrazić sobie, że deweloper może uczynić grę lepszą. Okazało się, że dysponuję zbyt mało rozwiniętą wyobraźnią…

W DOOM Eternal powracamy na Ziemię, która została opanowana przez demony. Jedyną osobą mogącą odesłać je z powrotem do piekła jest nie kto inny jak Doom Slayer. Sterujący nim gracz otrzymuje do dyspozycji pokaźny arsenał środków wykraczający znacząco ponadto, co widzieliśmy w grze z 2016 roku. W dalszym ciągu zniszczenie siejemy przede wszystkim za sprawą broni dysponujących po ulepszeniu dwoma różnymi trybami prowadzenia ognia. Potwory masakrujemy dobrze już znaną piłą mechaniczną, by pozyskać amunicję lub dobijamy je, gdy są już na wykończeniu w alternatywny sposób poprzez efektowne finiszery o nazwie glory kills, nagradzane regeneracją punktów życia. Nowością jest naramienne działko mogące podpalać lub zamrażać wrogów, dzięki czemu pozyskać można z ich martwych ciał także pancerz.

Pojedynki toczone są zasadniczo na przestrzeni całych rozbudowanych, wielopoziomowych i pełnych sekretów map. Od czasu do czasu natrafiamy jednak na swoistą arenę, którą trzeba wyczyścić z maszkaronów, aby utorować sobie dalszą drogę. Wszędzie rozsiane są apteczki, pancerze i amunicja. Jeśli nie pozyskujecie ich jednak przy okazji także z wrogów, marny Wasz los.

Mechanika rozgrywki w dalszym ciągu daje kolosalną satysfakcję. Nie znam żadnego innego FPSa (może prócz DOOMa z 2016 roku), który byłby w stanie wprowadzić mnie w taki trans bitewny, w jaki wprowadza mnie w niego nowy DOOM Eternal. Starcia są dynamiczne, krwiste i na wyższych poziomach trudności szalenie wymagające. Zaryzykuję stwierdzenie, że nowy DOOM jest grą o wiele bardziej wymagającą od poprzednika. Tutaj w trakcie starć trzeba umiejętnie żonglować nie całym tylko arsenałem broni palnej, ale także naramiennym działkiem, granatami, finiszerami oraz oczywiście piłą mechaniczną. Jeśli nie będziecie korzystać z całego spektrum wyposażenia, często będzie bardzo gorąco. Potyczki z czasem zaczynają przypominać finezyjny taniec. Krwisty, brutalny taniec ze śmiercią, który daje niesamowitą frajdę. W tej grze mordowanie urasta do rangi sztuki.

Twórcy oddali graczom spore możliwości nie tylko w zakresie modyfikacji broni i jej ulepszania. Rozwijać można także umiejętności, statystyki, pancerz, a także inne drobne aspekty wpływające na rozgrywkę (jak choćby to, w jaki sposób wyświetlana jest przydatna w poszukiwaniu skarbów mapa). W tej grze jest tak wiele zawartości, że twórcom za ich kreatywność należą się gromkie brawa.

Walce towarzyszy doskonała oprawa dźwiękowa (nie zabrakło kilku kawałków z poprzedniej odsłony gry), a oprawa graficzna nie ustępuje jej ani na krok. Projekt świata jest piękny – od modeli przeciwników, na apokaliptycznych krajobrazach z piekła rodem skończywszy. Nie dość, że wizualia zachwycają, to cała gra jest solidnie zoptymalizowana i działać będzie doskonale także na mniej wydajnych komputerach.

Świat gry zachęca do eksploracji, powolnego smakowania jego licznych zakamarków i polowania na easter eggi i przedmioty kolekcjonerskie, które później oglądać można w bazie wypadowej. DOOM Eternal stał się grą z elementami zręcznościowymi. Czasem grając czułam się jak parkourowiec i… podobało mi się to! Podwójny skok oraz umiejętność o nazwie dash (również można ją aktywować dwukrotnie) daje szerokie spektrum zastosowań nie tylko poza walką, ale także w ferworze walki.

DOOM Eternal nie jest grą, po której ktokolwiek spodziewałby się chyba jakiegoś niesamowitego trybu rozgrywki wieloosobowej. Tymczasem produkcja zawiera mnóstwo przedmiotów kosmetycznych do odblokowania za postępy w grze i pozwala daleko personalizować także wygląd zewnętrzny bohatera. W DOOM Eternal obecny jest asymetryczny tryb multiplayer, w którym w starciach bierze udział trzech graczy. Dwóch wciela się w wybrane przez siebie demony, a jeden w DOOM Slayera. Na mapie nie brakuje uprzykrzających życie Slayerowi NPC współpracujących z pozostałą dwójką graczy, a także licznych przeszkadzaczy. Rozgrywka nie jest najlepiej zbalansowana i przeważnie stroną wygrywającą są demony.

Jeśli miałabym do tej beczki miodu dolać jeszcze nieco dziegciu, to jako jedną z niewielu wad (w gruncie rzeczy niezbyt istotną) wskazałabym grę aktorów w polskiej wersji językowej. Być może jestem nieco uprzedzona, ale moim zdaniem ich kwestie nie umywają się do tych z wersji angielskiej. Po kilkudziesięciu minutach zabawy zmieniłam język na angielski i odbiór gry stał się jeszcze lepszy.

Podsumowanie

Jeśli DOOM z 2016 roku Wam się podobał, to będziecie zakochani w DOOM Eternal. Studio id Software powtórzyło sprawdzony koncept, ale doszlifowało go przy tym w absolutnie każdej kwestii. W DOOM Eternal wszystko jest po prostu nieco lepsze i wszystkich elementów jest więcej. Nie skłamię mówiąc, że najnowsze dzieło popularnego studia to jeden z najlepszych shooterów ostatnich lat… a może nawet wszechczasów?

Biorąc pod uwagę powyższe, w ogóle nie dziwi mnie, że nowa odsłona serii z łatwością wyprzedziła pod względem popularności swojego poprzednika. O ile w DOOMa na Steam grało jednocześnie maksymalnie 44 tysiące osób, to dziś przy Eternalu bawiło się ich ponad 104 tysiące.

Mocne strony:Słabe strony:
zapewnia szalenie satysfakcjonującą zabawępiękna oprawa graficznaświetna optymalizacjagenialne mechaniki rozgrywkiangażująca walkadoskonałe udźwiękowieniemnóstwo sekretów, znajdziek, przedmiotów kolekcjonerskichelementy zręcznościowe (serio!)naprawdę długa kampaniapolska lokalizacjataki sobie tryb wieloosobowy

Ocena ogólna: 9/10