Najnowsza odsłona serii Dragon Age – Dragon Age: The Veilguard (ang. Dragon Age: Straż Zasłony), pozwala graczom zrekrutować cały szereg kompanów, którzy będą wspierać ich podczas rozgrywki. Ale co zrobić, by każdy z tych towarzyszy dołączył do naszej drużyny? Tego dowiesz się z niniejszego artykułu.
Jak zrekrutować: Rozpocznij zadanie główne „Koniec początku” w pierwszym rozdziale gry
Nave Gallus
Rasa: Człowiek
Klasa: Mag
Frakcja: Smoki cienia
Jak zrekrutować: Rozpocznij zadanie główne „Koniec początku” w pierwszym rozdziale gry
Bellara Lutare
Rasa: Elf
Klasa: Mag
Frakcja: Skaczący na zasłonę
Jak zrekrutować: Rozpocznij zadanie główne „W uścisku entropii” w drugim rozdziale gry
Lucanis Dellamorte
Rasa: Człowiek
Klasa: Łotr
Frakcja: Antiviańskie kruki
Jak zrekrutować: Rozpocznij zadanie główne „Morze krwi” w czwartym rozdziale gry
Davrin
Rasa: Elf
Klasa: Wojownik
Frakcja: Szara straż
Jak zrekrutować: Rozpocznij zadanie główne „Najlepszy przyjaciel strażnika” w szóstym rozdziale gry
Taash
Rasa: Qunari
Klasa: Wojownik
Frakcja: Władcy fortuny
Jak zrekrutować: Rozpocznij zadanie główne „Pogromczyni smoków” w siódmym rozdziale gry
Emmrich Volkarin
Rasa: Człowiek
Klasa: Mag
Frakcja: Żałobna Gwardia
Jak zrekrutować: Rozpocznij zadanie główne „Dokąd muszą trafić umarli” w siódmym rozdziale gry
Co jeszcze powinieneś wiedzieć o towarzyszach w Dragon Age: The Veilguard?
Przede wszystkim musisz zdawać sobie sprawę z tego, że z każdym z towarzyszy możesz nawiązać romantyczne relacje, niezależnie od płci i rasy Twojej postaci. Niektórzy towarzysze mogą też nawiązać takie relacje między sobą.
W trakcie rozgrywki każdy z towarzyszy będzie miał dla Ciebie specjalne zadania do wykonania. Zadania te uzupełniają główną linię fabularną i pozwalają lepiej poznać poszczególne postaci.
Warto też dodać, że każdy z towarzyszy ma własny zestaw umiejętności i drzewko rozwoju, a więc poszczególni towarzysze wykazują różny styl walki. Pamiętaj, by dobrać do swojej drużyny takich towarzyszy, którzy będą jak najlepiej uzupełniać Twoją postać. Maksymalna liczba towarzyszy w drużynie to 2.
Listopad 2024 przynosi emocjonujące premiery gier, które zaspokoją gusta miłośników różnych gatunków. Od taktycznych starć po eksploracje magicznych światów – każdy znajdzie w tym miesiącu coś dla siebie. Nie wierzycie? Przekonajcie się sami!
Metal Slug Tactics [PC, PS4, PS5 XONE, XSX, Switch]
Gatunek: RPG, turowe, taktyczne
Data premiery: 5 listopada
Tak, zupełnie jak wskazuję tytuł, Metal Slug Tactics to taktyczne RPG osadzone w świecie kultowego cyklu firmy SNK. Doświadczymy w nim więc perspektywy izometrycznej, a także licznych starć, które będziemy toczyć za pomocą turowego systemu walki. Oczywiście, podczas rozgrywki będziemy kierować oddziałami postaci skompletowanych spośród doskonale znanym fanom Metal Slug postaci – postaci takich jak Marco, Eri, Fio czy Tarma. Każda z tych postaci ma mieć inne umiejętności specjalne, a także inny ekwipunek, ale nie tylko od tych elementów będzie zależała kwestia naszego sukcesu.
Brighter Shores [PC]
Gatunek: MMORPG
Data premiery: 6 listopada
Pamiętacie pierwszą wersję RuneScape? Brighter Shores to nowe dzieło ojców tej produkcji, czyli Andrew Gowera, Iana Gowera oraz Palula Gowera. Mowa o klasycznie zrealizowanej grze MMORPG, wykorzystującej widok z lotu ptaka. Odwiedzimy w niej pełną magię krainy fantasy, stworzymy własną postać, a następnie zajmiemy się eksploracji świata, walką z wrogami i wykonywaniem zadań oraz rozwijaniem naszego bohatera. Co ważne, rozgrywka ma ograniczać grind. Ponadto ma jej towarzyszyć rozbudowana warstwa fabularna.
Empire of the Ants [PC, PS5, XSX]
Gatunek: strategia
Data premiery: 7 listopada
Empire of the Ants to adaptacja wydanej w 1991 roku powieści Bernarda Werbera pod tytułem Imperium mrówek, stworzona w silniku Unreal Engine 5. W tej strategii czasu rzeczywistego otrzymamy zadanie stworzenia od podstaw prosperującego mrowiska, a także poprowadzenia armii mrówek do walki o nowe terytoria, w celu osiągnięcia dominacji nad leśnym ekosystemem. Niczym w Dungeon Keeperze 2 produkcja pozwoli nam też jednak wcielić się w rolę pojedynczej mrówki, ale by w jej skórze wchodzić w interakcje z innymi mrówkami i mieszkańcami lasu, tyle że w towarzystwie perspektywy trzeciej, a nie pierwszej osoby.
Goat Simulator Remastered [PC, PS5, XSX]
Gatunek: zręcznościówka, sandbox
Data premiery: 7 listopada
Tak, kultowy i absurdalny Goat Simulator, czyli po prostu symulator kozy, doczekał się swojej zremasterowanej wersji. Ponownie wcielimy się w nim tytułową kozę, by na najróżniejsze sposoby siać chaos i zniszczenie na otwartych mapach. Nowa wersja gry dysponuje jednak odświeżoną oprawą graficzną, zmienionym menu mutatora, a poza tym jest oferowane wraz z wszystkimi dodatkami. Co ważne, remaster posiada charakterystyczne dla serii błędy, takie jak możliwość wspinania się po drabinie, które deweloperzy celowo po zostawili w grze.
Slitterhead [PC, PS4, PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 8 listopada
Slitterhead to przygodowa gra akcji z elementami horroru, opracowana przez japońskie Bokeh Game Studio. Jej akcja toczy się w fikcyjnym mieście Kowlong, gdzie wcielimy się w Hyoki – istotę pozbawioną fizycznej formy i pamięci, zdolną do przejmowania kontroli nad różnymi postaciami, w tym „Rarytasami” (ang. „Rarities”), które pozwalają na użycie potężniejszych umiejętności. Naszym celem będzie eliminacja Slitterheadów – potworów ukrywających się pod postaciami ludzi – a to w towarzystwie rozświetlonych neonami ulic i mrocznych zakamarków Kowlong.
Farming Simulator 25 [PC]
Gatunek: symulator
Data premiery: 12 listopada
Co tu dużo mówić. Seria rolniczych symulatorów studia GIANTS Software doczekała się dziesiątej głównej odsłony. Ale jakie nowości Farming Simulator 25 wprowadza? Ma on zaserwować nam między innymi nowe mapy, zlokalizowane zarówno w Azjii Wschodniej, Ameryce Północnej oraz Europie, możliwość uprawy dwóch rodzajów ryżu i szpinaku oraz hodowli bawołów, a także nowe budynki i łańcuchy produkcyjne oraz nowe maszyny. W sumie gra ma oferować ponad 400 pojazdów, maszyn i innych narzędzi. Poza tym Farming Simulator 25 to ulepszona grafika i fizyka natomiast filary rozgrywki pozostają natomiast w dużej mierze bez zmian.
Songs of Silence [PC, PS5, XSX]
Gatunek: strategia turowa 4X, RTS
Data premiery: 13 listopada
Songs of Silence to innowacyjna strategia łącząca elementy 4X i RTS-a z rozwiązaniami z karcianek i RPG. Ta gra, stworzona przez studio Chimera Entertainment, osadzona jest w fantastycznym świecie, gdzie wojna pomiędzy siłami światła i mroku zmierza ku unicestwieniu rzeczywistości przez tytułową Ciszę. My, wybierając stronę konfliktu, postaramy się osiągnąć zwycięstwo, zanim nadciągnie zagłada. Rozgrywka będzie tu obejmować eksplorację, gromadzenie surowców i rozbudowę miast w trybie turowym, jednak bitwy mają odbywać się w czasie rzeczywistym i być bardzo dynamiczne. Warto wspomnieć, że Songs of Silence zaoferuje kampanię fabularną oraz tryb multiplayer.
LEGO Horizon Adventures [PC, Switch, PS5]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 14 listopada
Tak, nawet uniwersum z Horizon Zero Dawn doczekało się swojej wersji LEGO. LEGO Horizon Adventures to przygodowa gra akcji z elementami platformówki 3D i widokiem izometrycznym, opracowana przez Guerrilla Games we współpracy ze studiem Gobo. Bazuje ona właśnie na Horizon Zero Dawn, ale zaoferuje nową, humorystyczną perspektywę na poczynania głównej bohaterki – Aloy – w świecie zdominowanym przez roboty przypominające zwierzęta. Oczywiście, jak przystało na grę LEGO, LEGO Horizon Adventures zaoferuje możliwość rozgrywki w trybie kooperacji, zarówno lokalnie, jak i online, również międzyplatformowo.
Microsoft Flight Simulator 2024 [PC, XSX]
Gatunek: symulator
Data premiery: 19 listopada
Microsoft Flight Simulator 2024 to kolejny simulator latania od Microsoftu. Podobnie jak poprzednia odsłona serii, pozwoli nam ona zwiedzić cały glob za sterami cywilnych maszyn. Tym razem jednak świat gry ma być jeszcze bardziej szczegółowy, lepiej oddając rzeczywistość. Warto też dodać, że w Microsoft Flight Simulator 2024 doświadczymy autentycznych warunków pogodowych, zmieniających się pór roku, czy ruchu lotniczego i morskiego. Ponadto większość dodatków do Microsoft Flight Simulator z 2020 ma działać z nową wersją.
S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl [PC, XSX]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 20 listopada
S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl to oczywiście survival horror z elementami FPS i immersive sima, będący kontynuacją klasyka z 2007 roku, stworzonego przez ukraińskie GSC Game World. W grze ponownie wkroczymy do Zony – skażonego obszaru wokół elektrowni w Czarnobylu, gdzie mutanty, niebezpieczne anomalie i rywalizujące frakcje tworzą mroczny, tajemniczy świat. Wcielając się w Skifa, samotnego stalkera, będziemy eksplorować otwarty świat, odkrywając sekrety Zony i wypełniając różnorodne misje. Co jednak ważne, S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl będzie cechować się nieliniową fabułą, w której będą wpływać na przebieg i zakończenie historii.
Void Crew [PC]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 25 listopada
W Void Crew wcielimy się w załogę czteroosobowego statku kosmicznego, a naszym zadaniem będzie obrona Ziemi przed wrogimi Obcymi zwanymi Pustymi. Rozgrywka w tym tytule ma bazować na dwóch filarach – dynamicznych kosmicznych bitwach, podczas których będziemy sterować statkiem, obsługiwać jego działa, naprawiać sprzęt czy produkować amunicję, a także na pracy poza statkiem, na przykład przy naprawie kadłuba czy zbieraniu zasobów z wraków. Void Crew będzie pozwalać na zabawę solo, ale pełnię możliwości będzie zapewniać w kooperacji z innymi graczami.
Enigma of Fear [PC]
Gatunek: przygodówka, survival horror
Data premiery: 28 listopada
Enigma of Fear to gra osadzona w uniwersum Ordem Paranormal, stworzonym przez Rafała Lange’a. Pokierujemy w niej poczynaniami młodej detektyw imieniem Mia, którą wraz ze swoim psem Lupim trafiła do tak zwanego „miejsca, które nie istnieje”. Naszym zadaniem będzie rozwiązanie zagadki zaginięcia jej ojca, przywódcy organizacji zajmującej się badaniem zjawisk paranormalnym. Rozgrywkę będziemy podziwiać w rzucie izometrycznym, w towarzystwie grafiki łączącej sprite’y, stylistykę pixel art i lokacje wykonane w trzech wymiarach.
Przed swoją premierą Diablo IV zapowiadało się obiecująco. Dłuższa rozgrywka pokazała jednak, że Blizzard nie do końca przemyślał wiele jego elementów. To sprawiało, że na dłuższą metę ta gra była po prostu męcząca. A jak jest teraz, po wielu aktualizacjach i premierze pierwszego rozszerzenia do Diablo IV? Sprawdziłam, co Diablo IV: Vessel of Hatred ma do zaoferowania.
Na wstępie musicie wiedzieć, że tuż po premierze Diablo IV spędziłam w tej grze kilkadziesiąt godzin. Stworzyłam nawet kilka postaci, ale tylko jedną przeszłam całą kampanię fabularną i doszłam do samego endgame’u. To powiedziawszy, nigdy nie osiągnęłam nią maksymalnego poziomu doświadczenia. Pod wieloma względami Diablo IV mnie znużyło, choć zapewne najbardziej przyczynił się do tego fakt, że z czasem gra zmuszała mnie do tego, by więcej czasu spędzać na czytaniu afiksów przedmiotów niż na faktycznym graniu.
Jeśli mnie pamięć nie myli, po pierwotnym porzuceniu Diablo IV, nie uruchomiłam tej gry ani razu do premiery dodatku Vessel of Hatred, która nastąpiła 8 października. Innymi słowy, przegapiłam wszelkie aktualizacje, które na przestrzeni ostatnich miesięcy otrzymała, wraz z jakimikolwiek zmianami poprawiający mi rozgrywkę. W niniejszym tekście porównuję więc Diablo IV: Vessel of Hatred do tego, co gra oferowała blisko półtora roku temu.
Ale jakie nowości Vessel of Hatred wprowadza do Diablo IV? Rozszerzenie kontynuuje linię fabularną zapoczątkowaną w podstawowej wersji gry, pozwala nam odwiedzić nowy obszar znany jako Nahantu, a co najważniejsze – wcielić się w nową klasę postaci – Spirytystę. Poza tym dodatek umożliwia rekrutację wyczekiwanych najemników i dodaje nowych typów engame’owych aktywności, a także runy i słowa runiczne.
Fabularnie dalej jest kiepsko
Skoro Diablo IV: Vessel of Hatred dodało do gry nową klasę postaci, to właśnie Spirytystą postanowiłam odbyć w dodatku moją przygodę. Spodobał mi się fakt, że rozgrywkę mogłam zacząć z pominięciem kampanii z podstawy. Konieczność jej ponownego przechodzenia byłaby bardzo nużąca.
Nowa kampania okazała się nieco dość krótka, i jak przystało na to, co Blizzard serwuje w ostatnich latach, dość infantylna, ale na szczęście przepleciono ją świetnie wyglądającymi przerywnikami filmowymi. Poza tym pozwoliła nam ona odwiedzić bardzo dobrze zaprojektowane obszary, na czele z kilkoma miejscami znanymi z Diablo II. Nahantu to bowiem miejsce, w którym znajduje się Kurast.
Wspomnę jeszcze, że Blizzard powinien naprawdę zatrudnić lepszych scenarzystów, albowiem można odnieść wrażenie, że fabuła Vessel of Hatred była tak naprawdę wstępem do kolejnego dodatku, który będzie mocniej poświęcony Panu Nienawiści. Rozszerzenie uratowało jedynie to, że dzięki niemu i wcześniejszym aktualizacjom rozgrywka w Diablo IV Vessel of Hatred w końcu jest satysfakcjonująca na dłuższą metę.
Spirytysta to naprawdę dobra klasa postaci
Nie można powiedzieć, że klasa Spirytysty jest w stu procentach oryginalna, albowiem sprawia ona wrażenie, jakby była mieszanką Mnicha i Szamana z Diablo III, natomiast przynajmniej dla mnie jest to jedna z lepiej zaprojektowanych klas w Diablo IV. To dlatego, że rozgrywka nią jest niesamowicie dynamiczna, a jej arsenał umiejętności daje duże pole do popisu.
Oczywiście w sieci możecie znaleźć wiele buildów dla Spirytysty, w tym wiele endgame’owych. Jeden z nich wybrałam dla siebie i zaskoczyło mnie to, jak szybko stopniowe kompletowanie tego buildu pozwoliło mi wskoczyć na poziomy umiejętności Udręka. Co jednak ważne, musiałam poświęcić wiele godzin na zdobycie lepszych przedmiotów i kolejnych poziomów paragonowych, aby w końcu swobodnie grać na Udręce IV. To jednak dobrze, albowiem tym razem proces ulepszania mojej postaci nie był tak nużący jak wcześniej. Odnoszę wrażenie, że w ciągu ostatnich miesięcy Blizzard uprościł nie tylko wszystkie afiksy przedmiotów, ale ogólnie rzecz biorąc całą itemizację tak, aby obchodzenie się z przedmiotami w końcu było przyjemne.
Warto dodać, że Blizzard zmienił nieco system levelowania w Diablo IV. Teraz maksymalny poziom to poziom 60. Po jego zdobyciu możemy osiągnąć maksymalnie 300 poziom paragonowy, przy czym każdy kolejny poziom paragonowy daje kolejny punkt do wydania na tablicach sezonowych. Moim zdaniem to zmiana na plus, przekładająca się na większą czytelność systemu poziomów.
Rozgrywka w końcu odpowiednio zróżnicowana
Dotychczas zdążyłam zdobyć moją postacią 200 paragonów i póki co mam w sobie chęci dobicia do poziomu 300. Obecnie rozgrywka w grze jest bowiem znacznie bardziej urozmaicona względem tego, z czym mieliśmy do czynienia w sezonie 1 gry.
Sezon 6, zapoczątkowany po premierze dodatku, pozwala nie tylko pokonywać podziemia koszmarów, wykonywać zadania dla Drzewa Szeptów czy stawiać czoła piekielnym falom, world bossom i wydarzeniom legionowym. Do dyspozycji mamy również „The Pit”, czyli odpowiednik Głębokich Szczelin z Diablo III, Podmiasto w Kurast, Piekielne Hordy, a także wydarzenia Realmwalker. Każda z tych aktywności pozwala na ulepszanie swojego arsenał od innej strony, a więc aż chce się wykonywać na przemian.
Aha, w Diablo IV: Vessel of Hatred pojawiła się również nowa aktywność grupowa zwana Mroczną Cytadelą. Mnie osobiście przeszkadza jednak to, że można brać w niej udział tylko w kilku osobowych grupach. Po prostu wolę grać bowiem solo, a przecież chciałabym mieć dostęp do gwarantowanych przez nią nagród.
Wspomniałam, że Diablo IV wprowadza runy. Niestety nie pozwalają one tworzyć tak zaawansowanych słów runicznych jak w Diablo IV, a tylko łączyć runy w pary o specjalnych efektach, ale to i tak miły dodatek. Równie miłym dodatkiem są najemnicy, które w ciężkiej sytuacji potrafią uratować… sami wiecie co.
Podsumowanie
Chociaż Blizzard ponownie zawiódł mnie fabularnie, wprowadzając do świata gry mało ciekawe postaci, postępujące niezbyt racjonalnie, w ostatecznym rozrachunku Vessel of Hatred się broni. Tak jak to kiedyś było w przypadku Diablo III, Diablo IV nareszcie stało się przyjemną produkcją.
Czy od teraz zamierzam wracać do Diablo IV co sezon? Zdecydowanie nie, ale na pewno zajrzę dla tej gry raz na jakiś czas, gdy poczuję potrzebę bezmyślnego po zabijania hord demonów.
Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości Blizzard pójdzie za ciosem i wprowadzi do Diablo IV kolejne ciekawe systemy, a także klasy postaci, co najmniej równie dobre co świetny Spirytysta. Oczekuję również, że po Vessel of Hatred zadebiutują kolejne rozszerzenia do gry, ale ze zdecydowanie dłuższą i porządniejsze kampanią fabularną.
Najnowszy dodatek do World of Warcraft jest dostępny już od dłuższego czasu, ale mimo to wielu z Was wciąż może się zastanawiać czy warto go wypróbować. Wiecie co? Tak, warto to zrobić, nawet jeśli nie jesteście przesadnie zainteresowani rozgrywką wieloosobową. Już wyjaśniam, dlaczego.
W World of Wacraft niewątpliwie gra pewien odsetek młodych graczy. Zdecydowana większość graczy tego MMO to jednak te osoby, które wraz z tą grą dorosły, porzuciły szkołę na rzecz pracy, a nawet stały się rodzicami. Z własnego doświadczenia wiem, że takie osoby często już po prostu nie mają czasu, by godzinami spędzać czas w rajdach z innymi graczami, czy tkwić po 20-40 minut bez przerwy w podziemiach Mythic+. Dlatego rozgrywka w WoWie mogła być dla nich na przestrzeni ostatnich lat bardzo frustrująca.
Na ratunek przychodzi najnowsze rozszerzenie do World of Warcraft, czyli The War Within. Jest to bowiem rozszerzenie, które przynosi całe mnóstwo nowych systemów dedykowanych samotnym graczom, cierpiącym na niedobór wolnego czasu. Na wstępie powinniście też jednak wiedzieć, że The War Within to rozszerzenie ciekawe pod względem fabularnym. Jego fabuła obraca się bowiem wokół postaci Xal’atath, znanej również jako Ostrze Czarnego Imperium lub Heroldka Pustki (ang. Blade of the Black Empire, Harbinger of the Void). Ta tajemnicza istota przez wieki była zamknięta w rytualnym ostrzu, a w ostatnim czasie, kiedy została uwolniona, sprzymierzyła się z Iridikronem i z jego pomocą zdobyła artefakt zwany Mrocznym Sercem. Potem udała się do Khaz Algar i sprzymierzyła się z nerubianami z Azj-Kahet, by utworzyć nową armię i posiąść Duszę Świata Azeroth, by sprowadzić na ten świat wiekuistą ciemność.
W ramach rozszerzenia my także udajemy się do Khaz Algar, by spróbować Xal’atath powstrzymać, odwiedzając przy okazji nowe krainy i zdobywając nowych sprzymierzeńców.
Świat, który robi wrażenie
Khaz Algar to naprawdę piękna i zróżnicowana kraina. Składa się ona z wyspy Dorne oraz trzech podziemnych obszarów. Obszary te są bardzo duże i wypełnione treściami po brzegi. Ponadto nie brakuje w nich pięknych widoków. Na szczególną uwagę zasługuję Hallowfall, natomiast pozwólcie, że umożliwię Wam samemu odkryć, dlaczego.
Co ważne, mimo że trzy nowe regiony umieszczone są pod ziemią, nigdy nie czułam się w nich klaustrofobicznie. Sufit jest bowiem umieszczony w każdym z nich bardzo wysoko. Z resztą, ich stylistyka także odgrywa w tej kwestii rolę.
Nowe regiony w World of Warcraft nie obeszłyby się rzecz jasna bez mnóstwa nowych NPCów. W obszarach tych możemy trafić na wiele barwnych postaci, będących reprezentantami nowych sił dodatku. Na początku trafiamy na nową rasę Earthen, ale moim zdaniem Blizzard zrobił najlepszą robotę w przypadku frakcji Arathi oraz mieszkańców Azj-Kahet.
Fabularnie jest więcej niż dobrze
The War Within stawia naprawdę duży nacisk na opowiadanie historii, nie tylko tych większych, ale i mniejszych. Blizzard zadbał bowiem o to, aby i nowa kampania fabularna była ciekawa i wciągająca, a jednocześnie skonstruował bogatą siatkę zadań pobocznych, które uzupełniają „lore” nowych obszarów wprowadzonych w dodatku i ich mieszkańców. Te zadania poboczne pozwalają też dokładniej poznać szereg nowych bohaterów, którzy odgrywają istotną rolę w samej kapanii.
W moim odczuciu przynajmniej na razie historia opowiadana tu przez Blizzarda jest bardziej interesująca i spójniejsza niż w dwóch ostatnich rozszerzeniach. Podczas zabawy chce się bowiem śledzić poczynania zarówno tych złych, jak i dobrych postaci. Osobiście jestem bardzo ciekawa, gdzie zabierze nas The War Within, wraz z pozostałymi dwoma dodatkami, które mają wchodzić w skład Sagi Dusz Świata.
Rozgrywka i endgame, przy którym chce się zostać na trochę dłużej
Pod wieloma względami rozgrywka w The War Within nie różni się mocno od tego, z czym mieliśmy do czynienia w ostatnich rozszerzeniach. Dalej polega ona bowiem na wykonywaniu kolejnych questów (a potem też World Questów), eksploracji świata, a także walce w podziemiach. Blizzard wprowadzał kilka nowych typów zadań, ale są one raczej rzadkością. Dobra wiadomość jest jednak taka, że obszary dodatku od początku możemy błyskawicznie przemierzać latając, ale co ważne, Dragonflying został zamieniony na Skyriding i można korzystać z niego nie tylko na smokach, ale i pozostałych latających mountach. Jeśli jednak tego chcemy, w grze możemy aktywować też klasyczne pasywne latanie.
W The War Within najbardziej cieszy to, że gra otrzymała nowy typ endgame-owej rozgrywki. W ramach endgame’u możemy już nie tylko raidować, pokonywać kolejne poziomy trudności podziemi Mythic+, czy brać udział w rankingowych rozgrywkach PvP, ale też pokonywać tak zwane Delvy (ang. Delves). Delvy to w zasadzie mini podziemia, do których można udawać się samodzielnie lub w maksymalnie 5-osobowej grupie.
W Delvach świetne jest właśnie to, że można grać w nie samodzielnie, bez stresu o to, że ktoś zaraz wyjdzie z naszej grupy, albo zacznie się wobec nas toksycznie zachowywać. Kolejną ich zaletą jest natomiast, że można je kończyć w 15-20 minut, a podczas zabawy w nich nie goni nas żaden timer. Towarzyszą im też pewne elementy progresji, a nawet linia fabularna. Na przykład, w Delvach pomaga nam Brann Bronzebeard, dla którego możemy zdobywać ulepszenia ekwipunku i który na drodze pokonywania kolejnych Delve’ów leveluje.
Trzeba też dodać, że Delvy są pełnoprawnym sposobem na zdobywanie w sezonie coraz to lepszego ekwipunku. Pokonywanie Delvów przyczynia się też do wypełniania cotygodniowego skarbca, a im wyższy poziom trudności uda się nam pokonać, tym lepsze nagrody w każdą środę.
Oczywiście, endgame’owi w The War Within towarzyszy ulepszanie reputacji z różnymi frakcjami, w zamian za co możemy odblokować przeróżne nagrody, głównie kosmetyczne. To na szczęście przebiega w miarę naturalnie i wcale nie trzeba grindować, by prędzej czy później osiągnąć maksymalny poziom każdej z reputacji.
Podsumowanie
World of Warcraft to MMORPG, które na przestrzeni lat mocno się zmieniło. Oczywiście nie każda zmiana, która była wprowadzona do tej gry, została pozytywnie oceniona przez graczy, ale pojawiło się w niej też wiele takich, które naprawdę doceniono. W The War Within zmian na lepsze pojawiło się szczególnie dużo i dlatego rysuje się ono na jedno z najlepszych rozszerzeń do World of Warcraft, w mojej ocenie lepszych niż Dragonflight.
MMORPG Blizzarda nadal nie jest najprzyjaźniejszym MMO dla nowych graczy, ale dzięki nowościom wprowadzonym w The World Within, stało się przynajmniej przyjaźniejsze dla tych, którzy pragnęli unikać presji i stresu wynikającego z udziału w aktywnościach wieloosobowych takich jak Mythic+ czy rajdy. Teraz takie osoby mogą chłonąć w WoWie jeszcze więcej treści, zdobywając najpotężniejsze wyposażenie.
Rzecz jasna o wielu nowościach, które pojawiły się w World of Warcraft: The War Within, w ogóle tu nie wspomniałam. Ten dodatek to też bowiem nowe talenty dla każdej z klas postaci, nowa rasa postaci, ułatwienia w zbieraniu transmogryfikacji, a także tryb dla osób z arachnofobią. Poza tym rasa Dracthyr już wkrótce doczeka się możliwości rozgrywki więcej niż jedną klasą postaci. Jak więc widać, dla tego rozszerzenia warto choć na chwilę odnowić swoją subskrypcję.
Dla Wielu z Was Steam jest przede wszystkim jedną z głównych platform służących do zakupu, pobierania i grania w gry komputerowe. Niemniej, czy Steam oferuje tylko i wyłącznie bogaty katalog gier? Zdecydowanie nie. Sprawdźmy, co jeszcze znajdziesz na Steam poza grami.
Benchmarki to aplikacje pozwalające na testowanie wydajności komputerów i ich podzespołów, w tym kart graficznych, procesorów czy pamięci RAM. Na Steam znajdziesz kilka popularnych narzędzi do benchmarkowania, które pozwolą ci sprawdzić, jak dobrze twój sprzęt poradzi sobie z najnowszymi grami lub wymagającymi aplikacjami.
Jednym z najczęściej pobieranych benchmarków są 3DMark i PCMark, w których przetestujesz wydajność karty graficznej i CPU. Ponadto część deweloperów gier udostępniło na Steam specjalne darmowe benchmarki, dzięki którym przekonasz się, czy Twoja maszyna poradzi sobie z ich grą. Doskonałym przykładem jest Black Myth: Wukong Benchmark Tool.
Aplikacje do personalizacji systemu
Jeśli to, co w zakresie personalizacji oferuje system Windows, to dla Ciebie za mało, wiedz, że Steam ma dla ciebie kilka interesujących aplikacji. Programy takie jak Wallpaper Engine czy Rainmeter umożliwiają zmianę tapet na dynamiczne, interaktywne wizualizacje, a także dodawanie niestandardowych widżetów, takich jak zegary, prognozy pogody czy statystyki systemowe.
Dzięki tym narzędziom twój pulpit stanie się bardziej funkcjonalny i estetyczny, co dodatkowo wpłynie na wygodę pracy lub grania.
Oprogramowanie dla twórców
Osoby, które chcą zajmować się tworzeniem treści – czy to wideo, grafiki, czy oprogramowania – znajdą na Steam szeroką gamę narzędzi. Mowa o programach takich jak Substance 3D Painter i Substance 3D Designer służących do tworzenia i malowania trójwymiarowych oraz Vegas Movie Studio do edycji wideo. Platforma jest również świetnym miejscem na zakup oprogramowania do tworzenia grafik i animacji 2D, takiego jak Aseprite, a to oczywiście tylko czubek góry lodowej.
Programy do projektowania gier
Steam to również miejsce, gdzie gdzie coś dla siebie znajdą zarówno początkujący, jak i zaawansowani twórcy gier. Platforma oferuje bowiem liczne narzędzia do projektowania gier, na czele z programami RPG Maker i GameMaker. Ba, na Steam znajdziesz również silniki gier, także te bezpłatne.
Dzięki tym programom możesz stworzyć własną grę – od prostej platformówki po rozbudowaną produkcję RPG. Co ważne, wiele z tych narzędzi jest przyjaznych dla początkujących użytkowników, dzięki temu, że oferuje gotowe zasoby oraz intuicyjne interfejsy. Steam często organizuje także wyprzedaże oprogramowania, co czyni go atrakcyjnym miejscem do nabycia tych narzędzi w niższych cenach.
Narzędzia ułatwiające rozgrywkę
Poza grami Steam oferuje również różnego rodzaju narzędzia, które mogą znacząco poprawić twoje doświadczenie płynące z rozgrywki. Miłośnicy gier z gatunku „racing sim” powinni sprawdzić narzędzie DashPanel, które pozwala na tworzenie własnych interfejsów do takich gier jak Asseto Corsa, iRacing czy Project Cars. Jeśli grasz w FPSy wypróbuj zaś takie narzędzia jak Crosshair X, które pozwolą Ci nałożyć niestandarowe celowniki na każdą grę, w którą grasz. Warto też sprawdzić, co mają w zanadrzu takie programy jak DSX czy Lossless Scaling, które pozwalają uzyskać w grach lepszą jakość grafiki i szerszą kompatybilność z kontrolerami.
Jak widać, Steam to platforma, która jest o wiele bardziej wszechstronna, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Jaki program inny niż gra jako pierwszy dodasz na niej do swojej biblioteki?
Jesień się zaczęła, a październik także już tu jest, a to oznacza napływ nowych gier, którymi już niebawem będziecie mogli się cieszyć. Wśród tytułów zaplanowanych na ten miesiąc znajdziemy zarówno kontynuacje kultowych serii, jak i nowości, które obiecują niezapomniane wrażenia. Oto przegląd najciekawszych premier.
Początek miesiąca to debiut odświeżonej wersji „filmowego” horroru z 2015 roku – wersji, która trafi nie tylko na PS5, ale także na pecety. Dla przypomnienia, Unitil Dawn jest produkcją, która zdobyła uznanie za swoją wyjątkową narrację i atmosferę. Gracze kierują w niej poczynaniami grupy przyjaciół, którzy spędzają noc w górskim domku, gdzie szybko zaczynają dziać się przerażające rzeczy. Tym razem jednak fabuła znana z pierwowzoru została wzbogacona o nowe wątki.
Silent Hill 2 [PC, PS5]
Gatunek: gra akcji, horror
Data premiery: 8 października
Kolejna godna uwagi premiera to remake klasycznego horroru z 2001 roku, przenoszącego graczy do mrocznego świata i tytułowego górskiego miasteczka, gdzie główny bohater – James Sunderland, szuka swojej zmarłej żony. Nowa wersja obiecuje rzecz jasna odświeżoną oprawę graficzną, ale nie tylko. Ma też bowiem oferować przebudowany system walki, poprawiony wygląd postaci czy łamigłówki i projekty lokacji dostosowane do współczesnych standardów.
Diablo IV: Vessel of Hatred [PC, PS4, PS5, XONE, XSX]
Gatunek: hack’n’slash
Data premiery: 8 października
Październik to także wyczekiwany debiut pierwszego rozszerzenia do Diablo IV – rozszerzenia Vessel of Hatred, który pozwoli nam odwiedzić w mrocznym Sanktuarium nowy region – położone niedaleko miasta Kurast Nahantu. Dodatek zaoferuje nam też nową klasę postaci, nowe wyzwania i nowe mechaniki, ale co najważniejsze – pozwoli poznać dalsze losy Neyrelle oraz Pana Nienawiści, Mefista.
Heavy Cargo: The Truck Simulator [PC, PS5, XSX]
Gatunek: symulacja
Data premiery: 9 października
Heavy Cargo: The Truck Simulator jest grą, która pozwoli Wam wcielić się w kierowcę ciężarówki i zająć się transportowaniem przeróżnych ładunków po malowniczych trasach. Ta produkcja ma przyciągnąć miłośników symulacji swoją bogatą ofertą pojazdów ciężarowych marek MAN i Scania wraz z wraz z różnorodnymi przyczepami i naczepami, rozległym światem o powierzchni ponad dwustu kilometrów kwadratowych oraz realistycznym systemem fizyki. Co ważne, będzie na Was w niej spoczywać sporo obowiązków – nie tylko przewóz towarów, ale też samodzielny dobór naczep, własnoręczny załadunek dóbr pryz pomocy dźwigów czy konieczność odpowiedniego przygotowania trasy przejazdu.
Starship Troopers: Extermination [PC, PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji, FPS
Data premiery: 11 października
Jeśli marzyliście o tym, by przenieść się do świata Starship Troopers we współczesnej grze, to teraz możecie to marzenie spełnić. W Starship Troopers: Extermination wcielicie się w żołnierzy z elitarnego oddziału Deep Space Vanguard, którzy przybywają na opanowaną przez Arachnidy planetę Valaka, a następnie zajmiecie się tytułową eksterminacją hord krwiożerczych robali. Warto wspomnieć, że tytuł ten przygotowano z myślą o zabawie w kooperacji, a to oznacza, że swoje zmagania z Arachnidami będziecie mogli toczyć wspólnie ze znajomymi.
Undisputed [PC, PS5, XSX]
Gatunek: gra sportowa
Data premiery: 11 października
Undisputed to gra bokserska, w której będziecie mogli poczuć się jak prawdziwi mistrzowie ringu. Przeżyjecie w niej historię bokserskiej przygody od zera do bohatera albo przejdziecie od razu do zabawy w trybie multiplayer, by spróbować swoich sił w starciach z innymi graczami. Co ważne, Undisputed stawia na realizm, zarówno w zakresie walki na ringu, jak i poza nią, a to oznacza, że dużą rolę będzie w niej odgrywać zarządzanie zespołem trenerów, dietetyków i promotorów, a także dbanie o formę stworzonego przez nas zawodnika.
Drova: Forsaken Kin [PC, PS4, PS5, XONE, XSX, Switch]
Gatunek: RPG akcji
Data premiery: 15 października
Drova: Forsaken Kin to debiutancka gra RPG akcji stworzona przez niemieckie studio Just2D Interactive. Jej akcja przeniesie Was mrocznego świata fantasy, gdzie toczy się konflikt pomiędzy dwiema frakcjami, walczącymi o kontrolę nad mocą martwego imperium i duchami natury. W grze wcielicie się w postać, która na początku nie ma większego znaczenia, ale w miarę postępów swoimi decyzjami zacznie wpływać na przebieg konfliktu i losy krainy. Podczas rozgrywki będziecie eksplorować rozległy, otwarty świat, wchodzić w interakcje z mieszkańcami i wykonywać dla nich zadania, a także walczyć z przeciwnikami. Ponadto produkcja pozwoli Wam dołączyć do jednej z frakcji, ale wybór ten będzie trudny, ponieważ każdej z nich przyświecają odmienne cele.
A Quiet Place: The Road Ahead [PC, PS5, XSX]
Gatunek: przygodówka, horror
Data premiery: 17 października
Tak, A Quiet Place: The Road Ahead to gra osadzona w świecie filmowego uniwersum stworzonego przy udziale Johna Krasinskiego. W A Quiet Place: The Road Ahead wcielicie się w młodą kobietę, która musi walczyć o przetrwanie w świecie opanowanym przez krwiożercze monstra, jednocześnie zmagając się z konfliktami w swojej rodzinie, a także własnymi lękami. Akcję gry będziecie oglądać z perspektywy pierwszej osoby, a podczas rozgrywki będziecie musieli rzecz jasna dbać o to, by nie wywoływać żadnych hałasów.
Age of History 3 [PC]
Gatunek: RTS, grand strategy
Data premiery: 23 października
Age of History 3 to już trzecia odsłona cyklu gier strategicznych typu grand strategy opracowywanych przez polskiego dewelopera Łukasza Jakowskiego. O ile jednak poprzednie odsłony oferowały rozgrywkę turową, ta oferuje rozgrywkę w czasie rzeczywistym. Przejmiecie w niej kontrolę nad wybraną nacją i poprowadzicie ją przez różne epoki – od początków cywilizacji po erę futurystyczną – i spróbujecie sprawić, by stała się prawdziwym imperium. To będzie wymagało od Was dbania o gospodarkę, gromadzenia zasobów, wznoszenia budynków oraz prowadzenia badań technologicznych. Ważne będą również ustalanie prawa i zarządzanie kwestiami religijnymi oraz dyplomacja. Nowością w grze będzie system bitew, gdzie armie są podzielone na dwie linie frontu.
Slay the Princess [PC, PS4, PS5, XONE, XSX, Switch]
Gatunek: przygodówka, horror, visual novel
Data premiery: 23 października (PC), 24 października (pozostałe platformy)
Z reguły gry Wymagają od graczy ratowania księżniczek, ale ta poprosi Was o coś zupełnie innego – zgładzenie skutej w leśnej chatce księżniczki, by ocalić świat. Brzmi prosto, nieprawdaż? Twórcy tej produkcji sugerują jednak, że w czeka nas w niej do podjęcia sporo trudnych decyzji, a więc można wątpić, by realizacja tego zadania faktycznie miała być błahostką.
Call of Duty: Black Ops 6 [PC, PS4, PS5, XONE, XSX]
Gatunek: FPS
Data premiery: 25 października
Call of Duty: Black Ops 6 to oczywiście kolejna odsłona popularnej serii gier FPS od Activision. Jej kampania będzie osadzona w latach 90. XX wieku, tuż po zakończeniu zimnej wojny, i będzie stanowić kontynuację wydarzeń przedstawionych w Call of Duty: Black Ops – Cold War. Ponadto ma być utrzymana w konwencji thrillera szpiegowskiego. Oczywiście nie zabraknie w niej też jednak sieciowego trybu multiplayer, a także trybu Zombies.
Life is Strange: Double Exposure [PC, PS5, XSX]
Gatunek: przygodówka
Data premiery: 29 października
Miłośnicy Life is Strange w końcu doczekają się kontynuacji losów Max Caulfield, a to dzięki Life is Strange: Double Exposure. Główna bohaterka, posiadająca moc manipulacji czasem, teraz będąca fotografką na prestiżowej uczelni Caledon University, znajduje ciało zamordowanej przyjaciółki Safi i postanawia sięgnąć po swoją dawno nieużywaną zdolność, by cofnąć czas. Zamiast tego otwiera jednak przejście do alternatywnej rzeczywistości, gdzie Safi jeszcze żyje. Staje więc przed wyzwaniem powstrzymania mordercy w obu wymiarach, unikając jednocześnie ścigającego ją detektywa.
Dragon Age: Straż Zasłony [PC, PS5, XSX]
Gatunek: RPG
Data premiery: 21 października
Dragon Age: Straż Zasłony to długo wyczekiwana kontynuacja popularnej serii RPG od BioWare. Akcja tej gry będzie toczyć się w mrocznym świecie Thedas, gdzie konflikt pomiędzy ludźmi, magami i różnymi frakcjami wciąż trwa. Wcielicie się w niej w nowego bohatera – Strażnika Zasłony – którego zadaniem jest utrzymanie porządku na granicy między rzeczywistością a światem demonów, zwanym Pustką. Nowa odsłona serii zaoferuje nie tylko znane i lubiane elementy, takie jak rozbudowane dialogi oraz moralnie niejednoznaczne decyzje, ale również nowy system walki, dynamiczny rozwój postaci i olbrzymi otwarty świat. W grze pojawią się zarówno nowi, jak i powracający bohaterowie, a fabuła skoncentruje się na tajemnicach Zasłony – bariery oddzielającej świat ludzi od Pustki.
Nie tak łatwo podjąć decyzję o zakupie sprzętu do gier. Z jednej strony mamy do wyboru konsole, które cechują się prostotą konfiguracji i obsługi, ale oferują ograniczoną wydajność, a z drugiej komputery stacjonarne i laptopy, które oferują większą wszechstronność i wyższą wydajność, ale przy tym wiążą się z większą złożonością obsługi oraz koniecznością poniesienia większych kosztów. A może nie warto się ograniczać i powinieneś po prostu kupić i komputer osobisty, i konsolę? W niniejszym artykule postaramy się odpowiedzieć na to pytanie.
Każda platforma – PC i konsola – oferuje unikalne korzyści, które mogą się wzajemnie uzupełniać. Granie na różnych urządzeniach pozwala graczowi na korzystanie z pełni możliwości współczesnych gier, dostępnych tylko na jednej z platform. Oto kilka powodów, dla których warto rozważyć taki krok:
1. Ekskluzywne tytuły i szeroki wybór gier
Jednym z największych argumentów za posiadaniem zarówno PC, jak i konsoli, jest dostęp do ekskluzywnych tytułów. Konsole, takie jak PlayStation czy Nintendo oferują gry, które nie są dostępne na innych platformach. Przykłady to Luigi’s Mansion 2 czy Astro Bot.
Oczywiście, na pecetach można grać też w wiele gier, które nie są dostępne na konsolach. Należą do nich World of Warcraft, Dota 2, Counter-Strike 2 i wiele, wiele innych.
2. Komfort użytkowania kontra wydajność
Konsole oferują prostotę obsługi – są gotowe do zabawy po wyjęciu z pudełka i podłączeniu do telewizora i zasilania, a użytkownicy nie muszą martwić się o ich kompatybilność sprzętową czy optymalizację grafiki. To właśnie dlatego wiele osób stawia na posiadanie konsoli, zwłaszcza że umożliwiają wygodną rozgrywkę w kooperacji, z rodziną czy znajomymi na jednym ekranie, na kanapie.
PC oferuje natomiast znacznie wyższą wydajność i znacznie większe możliwości personalizacji i modernizacji. Jasne, na bardzo wydajnego peceta trzeba wydać niemało, ale jeśli zależy Ci na graniu w rozdzielczości 4K z jak najwyższą liczbą klatek na sekundę, PC może być Twoim priorytetem.
Posiadanie obydwu urządzeń, czyli i peceta, i konsoli, da Ci możliwość wyboru pomiędzy wygodą a graficzną i wydajnościową doskonałością, w zależności od nastroju i rodzaju gry.
3. Wszechstronność PC
Choć konsole są dedykowane wyłącznie rozrywce, komputer PC to urządzenie wielofunkcyjne. Można na nim nie tylko grać, ale także pracować, korzystać z zaawansowanych aplikacji graficznych, edytować wideo czy programować. Dzięki temu PC może być sercem multimedialnym i narzędziem do pracy w jednym, co czyni go bardziej uniwersalnym.
Mając i PC, i konsolę będziesz mógł wybrać, czy po pracy będziesz chciał dalej siedzieć przed komputerem przy swoim biurku, czy jednak pograć danego dnia na konsoli.
PC i która konsola?
Musicie przyznać, że to dobre pytanie. Jeśli macie kupować konsolę, dobrze byłoby, gdyby była to konsola, która najbardziej rozszerzy to, co już oferuje pecet. W tym kontekście najgorszym wyborem wydaje się sprzęt Microsoftu. Xbox Series X i S w zasadzie nie mają tytułów ekskluzywnych, a więc pozwalają jedynie cieszyć się grami z poziomu kanapy, a nie biurowego krzesła, zwłaszcza że pecet i tak umożliwia granie z użyciem kontrolera.
Lepszą opcją byłoby sięgnięcie po PlayStation 5. Tak, coraz więcej „ekskluziwów” Sony trafia na komputery osobiste, ale zawsze z opóźnieniem. Poza tym, istnieją tytuły, także te oferowane w ramach wstecznej kompatybilności z PS4, które na pecetach zapewne nie pojawią się nigdy. Należy do nich słynne Bloodborne oraz takie gry imprezowe jak Wiedza to Potęga czy To jesteś Ty!.
Jeszcze lepszym wyborem wydaje się być Nintendo Switch. Choć oferuje ono niższą wydajność, to ma w zanadrzu bogatą bibliotekę unikatowych gier, o których na pecetach możemy pomarzyć. Mowa nie tylko o produkcjach z uniwersum Mario, ale też The Legend of Zelda: Breath of the Wild i jej kontynuacji czy Animal Crossing. Nintendo Switch pozwala też grać w gry ruchowe takie jak Nintendo Switch Sports, Fitness Boxing 2 czy Ring Fit Adventure.
Do wyboru są też oczywiście konsole przenośne z kategorii przenośnych pecetów, do których należy Lenovo Legion Go. Oferują one bibliotekę gier w dużej mierze pecetową, ale za to pozwalają na granie w dowolnym miejscu, także poza domem, na przykład w podróży.
Podsumowanie
Posiadanie zarówno PC, jak i konsoli może być idealnym rozwiązaniem dla graczy, którzy chcą czerpać maksymalną radość z gier i jednocześnie korzystać z pełni możliwości technologicznych obu platform. Choć inwestycja w dwa urządzenia może być kosztowna, to w zamian oferuje dostęp do szerokiej biblioteki gier, najwyższej jakości grafiki i prostoty obsługi w zależności od potrzeb. Warto jednak dokładnie przeanalizować swoje nawyki i preferencje, aby zrozumieć, czy taki zakup będzie opłacalny i faktycznie wzbogaci Twoje doświadczenia.
Co roku na rynku debiutuje całe mnóstwo gier i po prostu nie jest możliwe, by każda z tych gier odniosła sukces, zwłaszcza od razu po premierze. Raz na jakiś czas zdarza się jednak, że nowo debiutująca produkcja odnosi tak wielką porażkę, że ta porażka odbija się echem nie tylko na wydawcy i twórcach danej produkcji, ale również na całej branży gier. W niniejszym zestawieniu postanowiliśmy przybliżyć Wam kilka gier, które po swoich debiutach odniosły właśnie taką wyjątkowo dużą klęskę. Co jednak ważne, nie znajdziecie w nim gier, które się po swojej porażce podniosły – gier takich jak No Man’s Sky czy Diablo III.
Istnieje wiele powodów, dla których ta produkcja wydana przez Sony nie odniosła sukcesu. Po pierwsze, na rynku chyba nie było już miejsca na kolejny hero-shooter. Po drugie, mowa o grze multiplayer, która kosztowała graczy po 40 dolarów, podczas gdy do wyboru są produkcje free-to-play takie jak Overwatch 2 i Fortnite. Trzeba też dodać, że kampania marketingowa dla tej produkcji w zasadzie nie istniała, a internetowy hejt względem jej designu postaci i innej zawartości tym bardziej jej nie pomogły. Rezultat? Serwery gry zamknięte w ciągu niecałych trzech tygodni od premiery i straty na poziomie 400 miliardów dolarów. Auć.
The Day Before
The Day Before było jedną z najbardziej wyczekiwanych gier survivalowych, która miała połączyć otwarty świat pełen zombie z mechaniką przetrwania, tworząc nowy hit na miarę The Last of Us czy DayZ. Gra miała trafić na rynek w 2022 roku, ale już od samego początku budziła ona wiele wątpliwości. Twórcy obiecywali immersyjny świat, dynamiczne zmiany pogody oraz realistyczne interakcje z otoczeniem. Ostatecznie gracze dostali jednak niedopracowaną produkcję pełną błędów, z w zasadzie pustym światem i kulejącą fizyką. Co więcej, z czasem wyszło na jaw, że deweloperzy gry manipulowali materiałami promocyjnymi. Pojawiły się też podejrzenia o plagiat i nie tylko. W efekcie odpowiedzialne za grę Studio Fntastic zamknęło się wkrótce po jej premierze, a zakup gry na Steam został uniemożliwiony.
Redfall
Arkane Studios, znane z takich tytułów jak Dishonored i Prey, zyskało sobie renomę jako twórca ambitnych, wciągających gier. Kiedy więc ogłoszono Redfall, kooperacyjną strzelankę w otwartym świecie opanowanym przez wampiry, oczekiwania były ogromne. Niestety, rzeczywistość przyniosła coś zupełnie innego. Redfall zadebiutowało w 2023 roku i szybko stało się jednym z najgorszych debiutów ostatnich miesięcy. Gra była pełna problemów technicznych – od błędów graficznych, przez kiepską sztuczną inteligencję wrogów, po źle zbalansowaną rozgrywkę. Na domiar złego, jej świat gry okazał się pusty, a fabuła nie potrafiła wciągnąć graczy na dłużej. Redfall niestety do dziś nie zostało naprawione i do dziś nie cieszy się dobrą renomą.
Anthem
BioWare to studio, które stworzyło wiele docenionych przez graczy gier, na czele z Mass Effectem. Gdy zatem BioWare zapowiedziało Anthem, gracze spodziewali się, że dostaną kolejną świetną produkcję. Niestety, premiera, która odbyła się w 2019 roku, okazała się katastrofą. Anthem od początku było pełne błędów, a na dodatek miało niestabilne serwery, długie czasy łasowania i powtarzalne misje, a jego endgame nie był satysfakcjonujący. To oczywiście nie podobało się nikomu, natomiast twórcy zapowiedzieli, że gra zostanie naprawiona i wydana w wersji Anthem 2.0. Ten projekt ostatecznie został jednak anulowany, przez co Anthem pozostał jednym z największym rozczarowań w historii studia.
The Lord of The Rings: Gollum
Jako miłośniczka gier wideo i świata Władcy Pierścieni, z ekscytacją czekam na każdy projekt, który jest grą wideo osadzoną właśnie w tym świecie. Szkoda, że nie każdy taki projekt kończy się powodzeniem. The Lord of The Rings: Gollum okazało się ogromnym rozczarowaniem. Nie dość, że ta produkcja, która pozwalała nam wcielić się w Golluma, była po prostu brzydka, to oferowała nudny gameplay i nieciekawą fabułę oraz szereg problemów technicznych. Ponadto brakowało jej klimatu Władcy Pierścieni. Oczywiście twórcy wystosowali z czasem przeprosiny za zły stan gry, ale było na nie za późno. Recenzje były miażdżące, a wyniki sprzedaży bardzo słabe. W efekcie w 2023 roku odpowiedzialne za The Lord of The Rings: Gollum studio Daedalic Entertainment się zamknęło.
E.T. the Extra-Terrestrial
Zestawienie najbardziej nieudanych debiutów gier nie byłoby kompletne bez „E.T. the Extra-Terrestrial”. Ta gra, oparta na popularnym filmie Stevena Spielberga, została stworzona w pośpiechu, aby zdążyć przed świątecznym sezonem w 1982 roku. Produkcja trwała zaledwie pięć tygodni, co przełożyło się na jakość końcowego produktu. W efekcie „E.T. the Extra-Terrestrial” było trudne do zrozumienia i pełne frustrujących mechanik przez co nie oferowało przyjemności z rozgrywki. Gra nie sprzedawała się zatem zbyt dobrze i przyczyniła się do ogromnych strat finansowych Atari. W wyniku nadprodukcji i zwrotów znaczną liczbę niesprzedanych kartridży zakopano w pobliżu miasta Alamogordo w stanie Nowy Meksyk. „E.T. the Extra-Terrestrial” było tak wielkim rozczarowanie, że wymienia się ją jako jeden z czynników, który oprowadził do zapaści rynku gier wideo w 1983 roku.
Mimo że jestem wielką fanką Gwiezdnych Wojen, to nie czekałam z niecierpliwością na grę Star Wars: Outlaws i nie wiązałam z nią wielkich nadziei. Wynikało to z dwóch rzeczy. Raz, że Ubisoft powtarza w swoich produkcjach te same schematy, które już dawno się zestarzały. Dwa, że zapisów rozgrywki opublikowanych przed premierą było bardzo mało, a te które opublikowano, nie wyglądały obiecująco. Mimo to, gdy nadarzyła się okazja pograć w ten tytuł, wypróbowałam go. Chciałam bowiem sprawdzić, czy słusznie nastawiłam się negatywnie, czy to jednak produkcja godna polecenia. Zapraszam Was więc do mojej recenzji Star Wars: Outlaws.
Zanim przejdę stricte do mojej opinii na temat Star Wars: Outlaws, przybliżę Wam co nieco zarys tej gry. No więc Star Wars: Outlaws to gra akcji z otwartym światem, w którym wcielamy się w Kay Vess, początkującą szmuglerkę, której towarzyszymy podczas jej prób wspinania się po kolejnych szczeblach przestępczego półświatka.
W ramach rozgrywki akcję oglądamy z perspektywy trzeciej osoby, wykonujemy przeróżne zadania i odwiedzamy przeróżne planety znane z uniwersum Gwiezdnych Wojen, takie jak Tatooine. Akcja ta rozgrywa się między wydarzeniami przedstawionymi w Imperium kontratakuje i Powrót Jedi i skupia się na wspomnianym przestępczym półświatku, w którym o dominację walczą wielkie syndykaty takie jak te należące do Pyke’ów i Huttów.
Trudne początki rozgrywki i… nie tylko początki
Jak wspomniałam we wstępie, jestem miłośniczką uniwersum Gwiezdnych Wojen. Dotychczas zdążyłam zobaczyć większość treści, które na przestrzeni lat zaserwował Lucasfilm, no, poza niesławnym „Holiday Specialem” i niektórymi najnowszymi produkcjami, takimi jak Opowieści z Imperium. Grałam też w wiele gwiezdnowojennych gier i wiecie co? Praktycznie nie zdarzało mi się, by obcowanie z tymi treściami powodowało we mnie poczucie nudy. Niestety, to poczucie w Star Wars: Outlaws towarzyszyło mi dość często, zwłaszcza na początku rozgrywki.
Choć Star Wars: Outlaws określane jest jako gra z otwartym światem, pierwsze kilka godzin zabawy w tej produkcji to zabawa bardzo tunelowa. Gra oddaje nam bowiem do dyspozycji wręcz mikroskopijny obszar planety Cantonica i wiedzie nas przez ten obszar jak po sznurku. Nie pozwala wejść w interakcję ze zbyt wieloma NPC’ami i nie oferuje zbyt wielu sposobów na stawienie czoła wyzwaniom napotkanym podczas przechodzenia kolejnych rozdziałów fabularnego wstępu.
Podczas początków rozgrywki w Star Wars: Outlaws mamy też pierwszą styczność z problemami, które potem potrafią się naprawdę mocno dawać we znaki. Te problemy to przede wszystkim nudne skradankowe sekwencje (nudne ze względu na projekt świata i zachowanie postaci niezależnych), których nie możemy pokonać inaczej, niż skradając się. Do tego należy dołożyć fakt, że gra często uniemożliwia dokonywanie zapisów gry, a przy tym automatycznych zapisów dokonuje rzadko, przez co po ewentualnej porażce każde nam pokonywać wspomniane nudne skradankowe sekwencje (i nie tylko je) niemal w stu procentach od nowa. To wszystko mocno frustruje, zwłaszcza że Star Wars: Outlaws to gra w 90 procentach skradankowa.
Jeszcze bardziej frustruje to, jak głupia jest sztuczna inteligencja wykorzystana w grze. Przeciwnicy i NPC są absolutnie ślepi na nasze działania. Przykład? Jeden z nich potrafi nie zauważyć, że tuż obok niego zabiliśmy towarzysza, który patrolował z nim okolicę. Poza tym NPC nie są w stanie dostrzec ciał leżących w wysokiej trawie.
Kolejny grzech Star Wars: Outlaws to system walki. Kay Vess posługuje się w zasadzie tylko jedną bronią – pistoletem blasterowym, który z czasem możemy ulepszać i modyfikować. W trakcie rozgrywki możemy podnosić inne bronie upuszczane przez przeciwników, ale tylko na moment, do czasu wykorzystania „ładunków” oferowanych przez daną broń, co z punktu widzenia ich charakteru jest to kompletnie bezsensowne. W końcu nie są to bronie na kończące się naboje. Brzmi to trochę tak, jakby twórcom nie chciało się zaprojektować systemu ulepszeń większej liczby broni i jakby nie chciało im się dać graczom większej swobody w kwestii stylu rozgrywki. Konieczność strzelania przez cały czas tylko jednym pistoletem z czasem się nudzi. Dla porównania, w Star Wars: Jedi Survivor mieliśmy do wyboru wiele stylów walki. Ba, mogliśmy nawet walczyć mieczem świetlnym z pistoletem w drugiej ręce!
Ograniczenia dotyczą również dostępności pojazdów. W Star Wars: Outlaws nie możemy ukraść speedera stormtrooperom czy wsiąść do AT-ST, niezależenie jak bardzo byśmy tego chcieli. Ponadto, jeżdżąc speederem możemy strzelać tylko podczas korzystania ze specjalnej umiejętności Adrenaline Rush.
Bezsensowny jest też otwarty świat
W kwestii swobody rozgrywki z czasem robi się lepiej. Po kilku misjach na księżycu Toshara w końcu możemy oddalić się nieco od obszarów, do których prowadzi główna linia fabularna, zająć się odkrywaniem skarbów i wykonywaniem pobocznych zadań. Niemniej, o ile jesteśmy zachęcani do wykonywania tych aktywności możliwością odblokowania pewnych ulepszeń ekwipunku oraz nowych umiejętności, tak są one kompletnie nieciekawe fabularnie. Znajdźki i zagadki, na które możemy natrafić, są zaś bardzo generyczne. Szkoda.
Trzeba też dodać, że te treści dostępne w świecie gry, które mogą nas jakkolwiek zainteresować, są oddzielone przez ogromne puste przestrzenie. Poza tym gra pozwala nam zwiedzić tylko niewielkie fragmenty kilku planet, a w kosmosie, choć możemy latać statkiem kosmicznym, nie ma zbyt wiele do roboty. Innymi słowy, to, że Star Wars: Outlaws jest grą „z otwartym światem” wcale nie jest zaletą, ponieważ tytuł ten nijak nie wykorzystuje swojej przestrzeni. W związku z tym do gustu zdecydowanie mocniej przypadło mi zdecydowanie bardziej liniowe Star Wars: Jedi Survivor, które nie marnowało mojego czasu nudnymi side questami, a przy tym oferowało satysfakcjonującą rozgrywkę.
No właśnie, ta fabuła
Treści przygotowywane od lat przez Dave’a Filoniego pokazują, że świat Star Wars ma w zanadrzu naprawdę barwne postaci i ciekawe opowieści. Tymczasem Star Wars: Outlaws pod względem fabularnym jest bardzo płaskie. Nie chwyta za serce i nie wywołuje silnych emocji. Tak, gra ma w zanadrzu pewne zwroty akcji, ale są one dość przewidywalne.
Sama postać Kay Vess jest dosyć irytująca. To głównie dlatego, że dialogi, w które ta wchodzi z innymi są często głupie, nieciekawe i niezbyt błyskotliwe. Poza tym, ta postać nie zmienia się za bardzo na przestrzeni rozgrywki, a twórcy nie ukazują nijak jej głębszych warstw. Wydarzenia, z którymi ma ona do czynienia, nie wpływają na jej osobowość. Zdecydowanie bardziej do gustu przypadła mi postać droida ND-5.
Oprawa graficzna i kwestie techniczne
To, za co można pochwalić Star Wars: Outlaws to oprawa wizualna. W takich miejscach jak Tatooine czy miasto Mirogana można poczuć, że mamy do czynienia ze światem Gwiezdnych Wojen – światem, który żyje. W tej kwestii pomaga realistyczna grafika, do pary z ray tracingiem, poprawiającym jakość oświetlenia. Niemniej, jeśli macie kartę graficzną z niewielką ilością pamięci VRAM i włączycie najbardziej wymagające efekty, takie jak oświetlenie bezpośrednie, doświadczycie w tej grze problemu niedoczytujących się tekstur – problemu, którego nie rozwiązuje włączenie DLSS 3.5. Ponadto Star Wars: Outlaws rozczarowuje w kwestii animacji twarzy i ruchów postaci – w grze z 2024 roku te powinny prezentować się dużo, dużo lepiej.
Jeśli zaś chodzi o muzykę przygotowaną na rzecz tej gry, to nie brak jej gwiezdnowojennego klimatu. Na udźwiękowienie również nie można narzekać.
A czy w Star Wars: Outlaws można natrafić na jakiekolwiek błędy? Niestety tak. Nawet po ostatnich patchach zdarzyło mi się, że zostałam wyrzucona z gry do pulpitu. Ponadto gra regularnie zmienia rozdzielczość mojego wyświetlacza na 4K, mimo że wcale nie mam monitora 4K.
Do tego trzeba dołożyć to, że Star Wars: Outlaws ma straszny system kolizji, żeby nie powiedzieć, że nie ma żadnego.
Podsumowanie
Niewątpliwie wielu z Was będzie się bawić w Star Wars: Outlaws lepiej niż ja. Moim zdaniem jednak Ubisoft poradził sobie z uniwersum Gwiezdnych Wojen bardzo kiepsko – jeszcze gorzej niż Electronic Arts. Ładna oprawa graficzna nie wystarczy – dobra produkcja musi oferować też ciekawą fabułę z interesującymi postaciami, satysfakcjonują rozgrywkę i przemyślany świat, a tego wszystkiego w Star Wars: Outlaws niestety nie ma.
Star Wars: Outlaws nie jest też pod żadnym względem przełomowe, mimo że porzuca punkty doświadczenia i wbijanie poziomów na rzecz konieczności realizacji zadań odblokowujących nowe umiejętności. Trudno byłoby mi więc wyobrazić sobie zakup tej gry, zwłaszcza że bazowo jest ona wyceniona na aż 289,90 złotych.
No cóż, lato powoli dobiega ku końcowi, ale trzeba patrzeć na pozytywy. Już wkrótce komputer nie będzie zamieniał Waszego pokoju w piekło na Ziemi podczas intensywnych sesji rozgrywki. To dobra wiadomość szczególnie dlatego, że we wrześniu naprawdę będzie w co grać. Sprawdźcie sami!
Wrześniowe zestawienie zaczynamy od polskiej taktycznej strategii czasu rzeczywistego, która pozwoli Wam przejąć kontrolę nad drużyną bohaterów i pokrzyżować plany… Trzeciej Rzeszy. Akcja Sumerian Six rozgrywa się bowiem w czasie II wojny światowej, natomiast ważne jest to, że przedstawia jej alternatywną wersję. Gra opowiada o losach Oddziału Enigma, zespołu komandosów będących jednocześnie najlepszymi naukowcami świata, którzy wspólnymi siłami przeprowadzają tajne misje przeciwko Trzeciej Rzeszy. Waszym celem będzie zniweczenie nikczemnego planu byłego członka oddziału, Hansa Kammlera, który zakłada posłużenie się potężną, tajemniczą substancją o nazwie geiststoff.
Harry Potter: Quidditch Champions (PC, PS4, XONE, PS5, XSX)
Gatunek: sportowe
Data premiery: 3 września
Jeśli od zawsze marzyliście o zagraniu w grę poświęconą przede wszystkim Quidditchowi, to właśnie się takiej gry doczekaliście. W Harry Potter: Quidditch Champions wcielicie się w zawodnika lub zawodniczkę drużyny Quidditcha, wybierzecie pozycję, na jakiej chcielibyście zagrać, i weźmiecie udział w rozgrywkach na różnym poziomie. Gra pozwoli Wam stworzyć własną postać labo wybrać jednego z bohaterów serii Harry Potter. Ponadto oferuje ona do dyspozycji kilka różnych trybów rozgrywki, na czele z trybem kariera, w które będziecie towarzyszyć Waszej postaci na drodze od podwórkowych rozgrywek w Norze Weasleyów do Pucharu Mistrzostw Świata w Quidditchu.
Mirthwood [PC]
Gatunek: RPG, symulator życia
Data premiery: 11 września
Mirthwood to tytuł, który przeniesie Was do fantastycznej krainy inspirowanej średniowieczem i pozwoli wcielić się w rolę poszukiwacza przygód lub zająć się własnym gospodarstwem albo wytwarzaniem i sprzedażą własnych dóbr. To bowiem taki RPG z pogranicza symulacji życia. Odda Wam on do dyspozycji otwarty świat składający się z sześciu różnorodnych regionów i trzech dużych miast. Przemierzając go, będziecie mogli realizować rozmaite zadania, brać udział w rozmaitych wydarzeniach, a także poznawać jego mieszkańców i nawiązywać z nimi relacje, zarówno te przyjazne, jak i wrogie. Warto też dodać, że w grze zaimplementowano elementy survivalowe, na czele z mrozami i chorobami.
Final Fantasy XVI [PC]
Gatunek: RPG
Data premiery: 17 września
Final Fantasy XVI przez ponad rok było ekskluzywne dla PlayStation 5, ale teraz w końcu trafia na pecety. Ta odsłona serii zabierze Was w podróż do fantastycznego świata Valisthea, gdzie tajemnicza Plaga zaburzyła ciężko wypracowaną równowagę między jego królestwami. W grze wcielicie się w Clive’a Rosfielda, pierworodnego syna Arcyksięcia jednego z tych krajów – Wielkiego Księstwa Rosarii. Clive stał się Pierwszą Tarczą Rosarii i otrzymał zadanie ochrony swojego młodszego brata, który został naznaczony znakiem jednego z Eikonów – Feniksa, ale gdy mroczny Eikon – Ifrit – doprowadził do wielkiej tragedii, Clive wkroczył na ścieżkę zemsty.
Train Sim World 5 [PC, PS4, XONE, PS5, XSX]
Gatunek: symulacja
Data premiery: 17 września
Train Sim World 5 to już piąta główna odsłona serii kolejowych symulatorów studia Dovetail Games. Ta odsłona może nie wprowadza rewolucyjnych zmian pod względem rozgrywki, ale za to oddaje do dyspozycji trzy nowe trasy. Pierwsza to brytyjska West Coast Main Line, którą przejedziecie za sterami Northwestern Class 350, druga to niemiecka Kinzigtalbahn, którą pokonacie w kabinie DB BR 411 ICE-T, regionalnego BR 114 + Dostos czy towarowego DB Vectron, a trzecia to amerykańska San Bernardino One, którą przejedziecie w lokomotywach F125 oraz MP36. Ponadto wersja Deluxe gry dodatkowo wydłuża listę nowych lokomotywch, a kolejną nowością godną uwagi jest tryb konduktora, który przeniesie na Wasze barki zadanie obsługi pasażerów.
Enotria: The Last Song [PC, PS5, XSX]
Gatunek: RPG, soulslike
Data premiery: 19 września
Jeśli mimo wszystko w ostatnim czasie mało wam soulslike’ów, to wypróbujcie tę produkcję, która zabierze Was do świata fantasy inspirowanego kulturą i folklorem Włoch. Wcielicie się w niej w tak zwaną Siłę Zmiany – postać odporną na przekleństwo, którą ten świat został obłożony – przekleństwo znane jako Canovaccio. Waszym zadaniem będzie rozprawienie się z klątwą, rozprawienie się z tymi, którzy za nią stoją i przywrócenie dawnego ładu w całej krainie. Jak jednak przystało na soulslike’a, realizacja tego zadania nie będzie łatwa i będzie wymagać uporania się z wieloma przeciwnikami.
God of War: Ragnarok [PC]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 19 września
Tak, również God of War: Ragnarok w końcu doczeka się swojej pecetowej premiery. W God of War: Ragnarok oczywiście ponownie wcielicie się w Kratosa. Akcja gry przeniesie Was jednak kilka lat w przód po wydarzeniach z poprzedniej odsłony. Kratos wraz ze swoim synem Atreusem przemierza wszystkie dziewięć światów, próbując uniknąć tytułowego konfliktu nordyckich bogów i olbrzymów. Atreusowi spokoju nie daje jednak kwestia jego tożsamości i tego, jaką rolę odegra on w nachodzących wydarzeniach. Przygoda doprowadzi dwójkę do spotkania z Tyrem, nordyckim bogiem wojny, który dotychczas był uznawany za zmarłego.
Frostpunk 2 [PC]
Gatunek: strategia, city builder
Data premiery: 20 września (wczesny dostęp od 17 września)
Frostpunk 2 to kolejna polska pozycja na naszej liście, a jest ona kontynuacją city buildera z 2018 roku. Jej akcja rozgrywa się trzydzieści lat po wydarzeniach z pierwowzoru. Ponownie zostaniecie w niej zarządcą miasta i otrzymacie zadanie zapewnienia przetrwania jego mieszkańcom w świecie skutym lodem. Frostpunk 2 zaoferuje jednak zupełnie nowe wyzwania, związane częściowo z tym, że węgiel, na którym dotychczas polegała ludzkość, nie jest już wystarczający. Tym razem będziecie musieli sięgnąć po podziemne złoża ropy.
Tiny Glade [PC]
Gatunek: symulacja
Data premiery: 23 września
Tiny Glade to uroczy symulator, o bardzo prostym złożeniu. Odda on bowiem w Wasze ręce narzędzia, które pozwolą Wam w prosty i intuicyjny sposób budować i personalizować klimatyczne dioramy, zawierające głównie zamki. Nie będziecie w nim mieli do czynienia z systemami walki, zarządzaniem zasobami czy żadnymi wyzwaniami. Ma on bowiem zapewniać nieskrępowaną przyjemność z budowania.
Ara: History Untold [PC]
Gatunek: strategia turowa 4X
Data premiery: 24 września
Ara: History Untold to turowa gra strategiczna typu 4X stworzona przez studio Oxide Interactive. Wcielicie się w niej w wybranego lidera narodu, po czym poprowadzicie ten naród przez różne epoki, dążąc do jego rozwoju i dominacji, a do Waszej dyspozycji będą takie historyczne postaci jak Safon czy Jerzy Waszyngton. Rozgrywka w tej produkcji będzie polegać na odkrywaniu nowych terytoriów, pozyskiwaniu surowców oraz rozwijaniu technologii i infrastruktury. Ważnym elementem będzie również dbanie o kulturę oraz nawiązywanie relacji z innymi nacjami – poprzez handel, sojusze lub walkę, jeśli dyplomacja zawiedzie. Każda będzie unikalna, a to dzięki proceduralnie generowanym mapom i brakowi z góry ustalonych dróg do zwycięstwa.
63 Days [PC, PS5, XONE, PS5, XSX]
Gatunek: RTS
Data premiery: 26 września
63 Days to taktyczna gra strategiczna czasu rzeczywistego, inspirowana takimi tytułami jak seria Commandos. Przeniesie Was ona do 1944 roku, w sam środek powstania warszawskiego. Będziecie w niej dowodzić grupą młodych powstańców, którzy stawiają czoła niemieckim okupantom, walcząc o wolność Warszawy i całej Polski. Waszym zadaniem będzie przebrnięcie przez zrujnowane miasto i realizacja różnorodnych misji.
Shadows of Doubt [PC, PS5, XSX]
Gatunek: przygodówka FPP
Data premiery: 26 września
Shadows of Doubt to przygodowa gra akcji łącząca elementy skradankowe i detektywistyczne. Jej akcja będzie rozgrywać się w alternatywnych latach 80., w których zaawansowana industrializacja i prywatyzacja policji oddały kontrolę nad miastem w ręce korporacji i prywatnych detektywów. Podczas rozgrywki wcielicie się w jednego z nich, który próbując schwytać seryjnego mordercę odkryje wiele innych tajemnic metropolii.