Wakacje powoli dobiegają końca, ale na nudę z pewnością nie będziemy narzekać. Sierpień 2025 roku przynosi ze sobą prawdziwy wysyp gorących premier, które zadowolą fanów niemal każdego gatunku. Na miłośników strategicznego myślenia czekają aż trzy potężne tytuły, w tym długo wyczekiwany RTS od weteranów Blizzarda. Miłośnicy opowiadania historii wyruszą w podróż na Sycylię z początków XX wieku w prequelu kultowej serii, a także zwiedzą mroczne krainy fantasy i futurystyczne miasta. Nie zabraknie też czegoś dla szukających relaksu – w tym miesiącu otworzymy własną mobilną księgarnię i urządzimy setki przytulnych wnętrz. Zapraszamy na przegląd najciekawszych premier gier sierpnia!
Strategia czasu rzeczywistego? Będąca dziełem weteranów z Blizzarda? Proszę bardzo. Jeśli tęskniliście za tym gatunkiem ten tytuł z pewnością powinniście wypróbować. W Stormgate przeniesiecie się do uniwersum łączącego elementy science fiction i fantasy, w którym ludzkość została dawno zdziesiątkowana przez rasę najeźdźców z kosmosu. Teraz agresorzy powrócili, a Waszym zadaniem będzie stawić im czoła. Do dyspozycji będzie oczywiście jednak nie tylko kampania, ale też tryb współpracy i PvP.
Era One [PC]
Gatunek: RTS
Data premiery: 6 sierpnia (wczesny dostęp)
Ten miesiąc to najwyraźniej dobry czas dla miłośników gier strategiocznych. ERA One to bowiem rozbudowane połączenie RTS-a z symulatorem budowy kosmicznych baz i statków. W tej grze wyruszycie w przyszłość, w której ludzkość – po wyczerpaniu zasobów Ziemi – rusza na podbój kosmosu. Kolonizacja, piractwo i odkrycie potężnego źródła energii doprowadziły do chaosu i wojny. W tym świecie Alya De Shars podejmuje próbę odbudowania cywilizacji poza Układem Słonecznym, a Wy jej w tym pomożecie, tworząc własne bazy z modułów, zarządzając surowcami i broniąc się przed zagrożeniami.
Artis Impact [PC]
Gatunek: RPG
Data premiery: 7 sierpnia
Artis Impact to urocze RPG, które prezentuje mniej mroczną wizję przyszłości zdominowanej przez sztuczną inteligencję. Wcielicie się w nim w Akane, dziewczynę podróżującą po futurystycznym świecie w towarzystwie gadającego bota AI. Będziecie zwiedzać miasta, rozmawiać z mieszkańcami i wykonywać zadania, poznając realia tej nietypowej rzeczywistości. Gra łączy pixelartową oprawę graficzną z anime’ową stylistyką, tworząc ciepłą i barwną atmosferę.
MakeRoom [PC]
Gatunek: logiczna
Data premiery: 7 sierpnia
MakeRoom to relaksująca gra o urządzaniu wnętrz, w której będziecie projektować przytulne dioramy – od niewielkich pokoi po kampery i ogrody. Produkcja holenderskiego studia Kenney oferuje ponad 1000 elementów, które można dowolnie rozmieszczać, skalować, obracać i kolorować. Jeśli jednak gotowe obiekty to za mało, nic nie stoi na przeszkodzie, by stworzyć własne meble czy dekoracje. Rozgrywkę mają urozmaicać sympatyczne zwierzaki, klimatyczne dźwięki otoczenia i system sprzątania – czasem trzeba będzie sięgnąć po mop lub odkurzacz. Dla tych, którzy chcą pochwalić się efektami swojej pracy, przygotowano nawet tryb fotograficzny z filtrami i opcją udostępniania projektów innym graczom.
Tiny Bookshop [PC]
Gatunek: symulacja
Data premiery: 7 sierpnia
Tiny Bookshop to uroczy symulator prowadzenia małej, mobilnej księgarni w spokojnym, nadmorskim miasteczku. Wcielcie się w nim we właściciela książkowego sklepiku na kółkach, który codziennie wybiera inne miejsce do rozstawienia stoiska i sprzedaży literatury lokalnym mieszkańcom. Waszym zadaniem będzie zarządzanie ofertą – dobieranie książek do gustów klientów, odpowiednie ustawianie regałów oraz dekorowanie wnętrza sklepu znaleziskami z odwiedzanych miejsc. Każdy mieszkaniec Bookstonbury ma swoje preferencje, a zaspokojenie ich potrzeb pozwala nawiązywać relacje, zdobywać lojalnych klientów i odkrywać małe historie ukryte w codziennych rozmowach.
Mafia: The Old Country [PC, PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 8 sierpnia
Mafia: The Old Country to oczywiście czwarta odsłona kultowej serii, ale będąca jednocześnie prequelem całego cyklu. Tym razem trafiamy na początek XX wieku, prosto na sycylijskie wzgórza, gdzie dopiero rodzi się zorganizowana przestępczość. W grze wcielimy się w Enza – młodego chłopaka z górniczego miasteczka, który w poszukiwaniu lepszego życia dołącza do mafijnej rodziny Dona Torrisiego. W przeciwieństwie do wcześniejszych części, The Old Country stawia na liniową narrację zamiast otwartego świata. Będziemy tu przemierzać urokliwe, choć niebezpieczne zakamarki Sycylii, walcząc, skradając się i poznając mafijne rytuały.
Echoes of the End [PC, PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 12 sierpnia
Echoes of the End to przygodowa gra akcji w klimacie fantasy, stworzona przez islandzkie studio Myrkur Games. Tytuł przeniesie Was do inspirowanej Islandią krainy Aema, gdzie przyroda zachwyca mchem porośniętymi pustkowiami, ośnieżonymi szczytami i jeziorami lawy. W tej surowej scenerii będziecie śledzić losy Ryn – wojowniczki władającej mieczem i potężną magią – eksplorując świat, rozwiązując zagadki środowiskowe i mierząc się z przeciwnikami – zarówno ludźmi, jak i fantastycznymi istotami. Fabuła koncentruje się na misji uwolnienia brata Ryn z rąk imperium, ale szybko okażę się, że stawka jest znacznie wyższa.
Shrouded Aspect [PC]
Gatunek: RPG
Data premiery: 12 sierpnia
Shrouded Aspect to klasyczne RPG czerpiące garściami z mitologii celtyckiej, średniowiecznego folkloru i legendarnych tuzów gatunku. Gra od studia Gilligames przeniesie Was do mrocznej, fantastycznej krainy pustoszonej przez śmiertelną plagę. Główna bohaterka, Betha, skrywa tajemnicę, która może być kluczem do ocalenia świata – lub jego zagłady. Rozgrywka będzie toczyć się w widoku izometrycznym, a naszym zadaniem będzie kierowanie drużyną bohaterów, eksplorowanie krainy i podejmowanie decyzji mających realny wpływ na losy postaci i zakończenie gry. Każdy członek drużyny to unikalna osobowość z własną historią, zdolnościami i ścieżką rozwoju.
Midnight Murder Club [PC, PS5]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 14 sierpnia
Midnight Murder Club to nietypowa strzelanka multiplayer od twórców Knockout City, w której światło… może cię zabić. Jako członek tytułowego klubu trafisz do pogrążonej w mroku rezydencji, gdzie będziesz toczyć śmiertelną grę z innymi zamaskowanymi uczestnikami. Na start dostaniesz latarkę, pistolet i jedną zasadę: przeżyj. Absolutna ciemność to element rozgrywki – oświetlenie drogi uczyni cię widocznym celem. Lepszym pomysłem może być więc wsłuchiwanie się w kroki i błyski latarek przeciwników. W eksploracji pomogą power-upy, np. noktowizory, pułapki, koktajle Mołotowa czy kamizelki kuloodporne.
Sword of the Sea [PC, PS5]
Gatunek: zręcznościówka, przygodówka
Data premiery: 19 sierpnia
Sword of the Sea to zręcznościowo-przygodowa gra od studia Giant Squid, twórców Abzu i The Pathless. Przeniesie Was ona do opustoszałego królestwa znanego jako Nekropolia Bogów i pozwoli wcielić się we Wraith – tajemniczą postać, która została wskrzeszona, by tchnąć życie w ten świat. Tytuł ten wyróżnia unikalny świat, gdzie piasek zachowuje się jak woda – tworzy ruchome wydmy, które będziesz wykorzystywać do szybkiego przemieszczania się na specjalnym Hoverswordzie, przypominającym deskorolkę z elementami hoverboardu. W trakcie podróży będziesz odkrywał ruiny przypominające skateparki, wykonując triki i unikając potężnych lewiatanów, które stoją na drodze.
Aztecs: The Last Sun [PC]
Gatunek: strategia, city builder
Data premiery: 28 sierpnia (wczesny dostęp)
W grze „Aztecs: The Last Sun”, stworzonej przez polskie studio Play2Chill, wcielisz się w rolę przywódcy azteckiej metropolii Tenochtitlan, a Twoim celem będzie przekształcenie jej w potężne imperium na przestrzeni 300 lat, od XIII do XVI wieku. Jako city builder, ta gra postawi przed tobą zadania związane z rozbudową miasta, zarządzaniem surowcami i tworzeniem skomplikowanych łańcuchów produkcyjnych. Wyjątkowe położenie na wyspie wymusi dbałość o szlaki handlowe. Rozwój będzie odbywał się nie tylko w poziomie, poprzez ekspedycje na nowe tereny, ale i w pionie, dzięki coraz bardziej monumentalnym budowlom. Będziesz też musiał dbać o dyplomację, technologię i siłę militarną, a kluczowym i mrocznym elementem rozgrywki będzie religia, która wymaga składania krwawych ofiar z ludzi, aby zapewnić sobie przychylność bogów i przetrwanie w niebezpiecznym świecie Mezoameryki.
Baldur’s Gate 3 to gra, do której łatwo wrócić — zwłaszcza gdy na horyzoncie czeka nowa przygoda, świeży pomysł na budowę drużyny albo po prostu… zestaw świetnych modów. Społeczność graczy nie próżnuje i regularnie dostarcza usprawnień, które potrafią znacznie umilić rozgrywkę — zarówno nowym graczom, jak i tym, którzy mają już za sobą kilkadziesiąt godzin w Faerûn. Jeśli planujesz kolejny rozdział swojej kampanii, sprawdź te mody. Naprawdę warto.
Chcesz żeby gra uruchamiała się szybciej? Żaden problem? Dzięki temu modowi przy włączaniu Baldur’s Gate 3 intro jest pomijane, a Ty jesteś natychmiastowo przenoszony do głównego menu.
Zbroja z najlepszymi statystykami niekoniecznie musi prezentować dobrze. Mod Transmog Enhanced ten problem rozwiązuje, bo pozwala zmienić wygląd niemalże każdego przedmiotu dostępnego w grze. Ważne jest natomiast, by korzystać z niego zgodnie z instrukcją twórcy – w celu uniknięcia poważnych błędów.
Baldur’s Gate 3 posiada naprawdę bogaty w opcje kreator postaci, ale dzięki modom możesz go uczynić jeszcze bogatszym. Ten o nazwie Eyes of the Beholder znacznie poszerza możliwość edycji oczu naszego bohatera i dodaje typy oczu, których sama gra nie oferuje. Kocie oczy? Oczy bez źrenic? Proszę bardzo.
Jak wskazuje nazwa, ten mod pozwala zmodyfikować wygląd dowolnej postaci wchodzącej w skład Twojej drużyny, nawet takich bohaterów jak Astarion, Wyll czy Shadowheart. Wystarczy rzucić specjalne zaklęcie i postąpić zgodnie z instrukcjami twórcy, a uzyskacie dostęp do kreatora, w którym zmodyfikujecie nie tylko fryzury, ale też budowę ciała, twarze czy oczy postaci.
Względem interfejsu w Baldur’s Gate 3 nie mam większych zarzutów, ale z pewnością jest tu pole do poprawy. No właśnie, mod ImpUI ten interfejs poprawia, wprowadzając tu i ówdzie drobne zmiany, które uprzyjemniają rozgrywkę.
Better Trade Menu to modyfikacja, która zdecydowanie ułatwia w Baldur’s Gate 3 handel. Po pierwsze usuwa z menu handlu wszystko to, co zbędne (papierowe lalki, dekoracje itp.), po drugie umożliwia handel z postaciami w Twoim obozie, a po trzecie pozwala zaznaczać i przenosić w oknie handlu wiele przedmiotów na raz.
Jeśli już grałeś w Baldur’s Gate 3 zapewne zdarzyło Ci się przypadkiem zainicjować romans albo wkurzyć któregoś z bohaterów. Mod Overexplained Interaction Options pozwoli Ci uniknąć takich sytuacji, zdradzając do jakich rezultatów doprowadzi każda przedstawiona opcja dialogowa.
Nie ma to jak sprawdzanie podczas walki, która z postaci ma w danym momencie miksturę leczenia… Dzięki temu modowi już nie trzeba tego robić. Sprawia on bowiem, że każdy bohater może natychmiast uzyskać dostęp do mikstury znajdującej się w ekwipunku innej postaci.
Jeśli chcecie poznać kilka innych godnych uwagi modów do Baldur’s Gate 3, koniecznie przeczytajcie TEN ARTYKUŁ. Nam nie pozostaje nam nic innego, jak życzyć Wam bezproblemowej instalacji modów i miłej zabawy!
Czasem z pozoru niewinna modyfikacja staje się początkiem czegoś wielkiego. Deweloperzy-amatorzy, zamiast tworzyć nowe silniki czy budować gry od podstaw, eksperymentują z istniejącymi tytułami. To właśnie z takich eksperymentów narodziły się jedne z największych fenomenów w historii branży. Oto nasza topka 10 gier, które zaczęły jako mody, a potem… no cóż, zmieniły oblicze gamingu.
Na początku 2019 roku mod Dota Auto Chess zawojował scenę „Dota 2”. Oparty na systemie figur ustawianych na planszy i automatycznie walczących między sobą, szybko stał się globalnym hitem. Twórcy moda – studio Drodo – odcięli się od Valve i wypuścili własne Auto Chess, a sam gatunek „autobattler” stał się hitem, prowadząc do powstania chociażby „Teamfight Tactics” (Riot) i „Hearthstone Battlegrounds” (Blizzard). A zaczęło się od naprawdę prostego pomysłu.
Chivalry: Medieval Warfare
„Age of Chivalry” to mało znany dziś mod do „Half-Life 2”, który postawił na walkę wręcz w klimatach średniowiecznych. Zamiast broni palnej – miecze, topory i tarcze, a do tego starcia drużynowe i klimat rodem z filmów o krucjatach. Na bazie moda powstało Chivalry: Medieval Warfare, które przekształciło ideę w pełnoprawny produkt. Dziś seria doczekała się kontynuacji i zyskała uznanie wśród miłośników sieciowej rąbanki z humorem i brutalnością godną Monty Pythona.
Counter-Strike
Dwóch miłośników „Half-Life’a”, Minh „Gooseman” Le i Jess Cliffe, stworzyło w 1999 roku realistyczną modyfikację, w której gracze wcielali się w antyterrorystów lub terrorystów. Prosty pomysł, oparty na rundach i szybkiej eliminacji przeciwnika, szybko pochłonął tysiące graczy. Valve zauważyło potencjał moda i wkrótce przejęło projekt, wypuszczając pełnoprawną wersję. Tak narodził się Counter-Strike, który z biegiem lat ewoluował, by stać się fundamentem e-sportu i jedną z najbardziej wpływowych gier sieciowych wszech czasów. Właśnie dlatego dzisiaj możemy cieszyć się CS’em 2.
DayZ
Kiedy modder o pseudonimie Dean „Rocket” Hall wypuścił moda DayZ do „ARMA 2”, świat gier nie był gotowy na to, co się wydarzy. Otwarty świat, realistyczne mechaniki przetrwania, permadeath i zombiaki – a do tego to, co najważniejsze: nieprzewidywalni, nieufni gracze. DayZ zainspirował falę gier survivalowych, w tym „Rust”, „The Forest” czy „SCUM”. Choć samodzielna wersja DayZ była długo opóźniana i nie spełniła wszystkich oczekiwań, mod przeszedł do historii jako początek nowej ery w grach o przetrwaniu.
Dota 2
„Defense of the Ancients” to klasyczny przykład gry, która przerosła produkcję, z której się wywodzi. Mod do Warcraft III, stworzony przez społeczność, oferował nowatorską formułę: dwie drużyny, każda broniąca swojej bazy, walczą przy użyciu unikalnych bohaterów i zdolności. Dota stworzyła nowy gatunek – MOBA – i zainspirowała cały tłum naśladowców. Finalnie Valve zatrudniło IceFroga i stworzyło Dota 2 – duchowego (i formalnego) następcę moda, który dziś gości na najważniejszych turniejach e-sportowych z pulą nagród liczoną w milionach dolarów.
Garry’s Mod
Niewiele gier oddaje graczowi tak dużą swobodę jak Garry’s Mod, który początkowo był tylko fizycznym eksperymentem bazującym na silniku Source i grze „Half-Life 2”. Właściwie trudno nazwać to „grą” w tradycyjnym sensie – to bardziej zestaw narzędzi, który pozwala graczom na tworzenie, zabawę i testowanie. Z czasem Garry’s Mod stał się inkubatorem mini-gier, filmików na YouTube i setek kreatywnych pomysłów. Tryby takie jak „Trouble in Terrorist Town” czy „Prop Hunt” narodziły się właśnie tutaj – a dopiero potem trafiły do mainstreamu.
Heroes of the Storm
Choć Heroes of the Storm nigdy nie osiągnęło takiego sukcesu jak „League of Legends” czy „Dota 2”, to jego korzenie sięgają tych samych źródeł. Blizzard stworzył własną wersję moda DOTA pod nazwą „Defense of the Ancients: Allstars”, zanim odciął się od marki i wypuścił swój tytuł. „HotS” wyróżniało się bardziej przystępnym podejściem do gatunku MOBYA i łączeniem postaci z różnych uniwersów: Diablo, StarCrafta, Warcrafta i Overwatcha. Mimo że Blizzard w końcu porzucił rozwój gry, Heroes of the Storm pozostaje ciekawym pomnikiem mocy moderskiej spuścizny.
PUBG: Battlegrounds
Zanim narodził się gatunek „battle royale” branży, Brendan „PlayerUnknown” Greene majstrował przy modach do „ARMA 2” i „ARMA 3”, tworząc modyfikacje wzorowane na filmie „Battle Royale”. I tak się składa, że tryb gry „wszyscy na jednego” z losowo rozrzuconym sprzętem okazał się dla wielu szalenie wciągający. W 2017 roku powstało samodzielne PUBG, które – mimo konkurencji w postaci Fortnite – rozkręciło gatunek na dobre. Dzisiaj PUBG: Battlegrounds to jedna z najpopularniejszych gier na Steam. Codziennie grają w nią setki tysięcy graczy.
The Stanley Parable
W 2011 roku graczom przedstawiono niecodzienny mod do „Half-Life 2” – The Stanley Parable. Narracyjna gra bez akcji, w której to głos narratora komentuje każdy ruch gracza i… wchodzi z nim w dialog, jeśli ten wybierze inną ścieżkę. Absurdalna, inteligentna i przełamująca czwartą ścianę gra szybko stała się kultowa. W 2013 roku doczekała się samodzielnej wersji z odświeżoną grafiką, a w 2022 – rozszerzonej edycji „Ultra Deluxe”. The Stanley Parable to dowód, że moda można zamienić w dzieło artystyczne.
Team Fortress Classic
Zanim pojawił się kultowy Team Fortress 2, istniał Team Fortress – modyfikacja do „Quake’a”. Później pojawił się Team Fortress Classic, będący już modem do „Half-Life’a”. Pozytywne opinie na jego temat sprawiły, że w 2000 roku Valve zdecydowało się wydać go w formie pełnoprawnej gry, znanej pod nazwą Team Fortress 1.5. TF stawiał na grę drużynową, podział ról i unikalne klasy postaci. Choć podobne zasady obowiązują w wielu typu multiplayer (Overwatch, Apex Legends, Rainbow Six Siege…), to Team Fortress był jednym z pionierów tego podejścia. Łączył strzelankę z taktyką i lekkim humorem, a to się przyjęło.
Helldivers 2 to tytuł, który od momentu premiery wzbudzał niemałe emocje. Mam wrażenie, że większość graczy zachwycała się jego intensywną akcją i satysfakcjonującym systemem walki, a tylko nieliczni narzekali na panujący w nim chaos, wysoki poziom trudności i okazjonalne problemy techniczne. Jednak mimo że o tej grze było tak głośno, nic nigdy nie skłoniło mnie, by ją wypróbować – aż do teraz. W końcu i ja, zachęcona do zabawy przez znajomych, przekonałam się, co Helldivers 2 ma do zaaferowania. Wniosek? To gra, która właśnie dopiero w towarzystwie znajomych osiąga swój pełen potencjał.
Na wstępie warto wspomnieć, na czym gra w Helldivers 2 polega
W skrócie, wcielamy się w niej w tytułowych Helldiversów – żołnierzy, którzy walczą „w obronie” swojej planety Superziemi. Jako Ci żołnierze wypełniamy misje na przeróżnych innych planetach, walcząc z Terminidami, Automatonami, a także Illuminatami – oczywiście szerząc demokrację jak bohaterowie Żołnierzy kosmosu (ang. Starship Troopers).
W Helldivers 2 nie tworzymy własnych postaci. Otrzymujemy za to własny statek, którym możemy poruszać się po galaktyce, arsenał który możemy spersonalizować, poszerzyć i ulepszyć dzięki zdobytym poziomom doświadczenia i walucie, a także możliwość łączenia się w grupy z innymi graczami i kooperacji.
W tej ostatniej kwestii Helldivers 2 daje pewną swobodę. Jeśli chcemy, możemy zamknąć się na innych graczy i zablokować im dostęp do naszej rozgrywki. Możemy też pozwolić na to, aby w szerzeniu demokracji pomogli nam inni, którzy zechcą do nas dołączyć, czy to z poziomu konsoli czy peceta. Możemy też sami dołączyć do grup innych graczy albo zagrać wyłącznie ze znajomymi.
Ja w Helldivers 2 grałam zarówno sama, jak i z losowymi graczami oraz znajomymi. Najprzyjemniej grało mi się jednak ze znajomymi. Dlaczego?
Kooperacja? Tak, ale tylko z odpowiednią ekipą
Zacznijmy od tego, że rozgrywka w Helldivers 2 jest dosyć… powtarzalna. Tak, trzeba to powiedzieć. Misje przygotowane przez deweloperów są bowiem bardzo schematyczne i mało zróżnicowane. Zatem, łatwo wpaść tu w rutynę, zwłaszcza na niższych poziomach trudności. W przypadku wyższych brak odpowiedniej komunikacji z kolei utrudnia zabawę. Czasami nawet najlepszy sprzęt nie rekompensuje tego, że nikt nie odzywa się na czacie głosowym. Wszystko zmienia się, gdy na polu bitwy stajemy ze „znajomymi twarzami”, które wspólnie z nami siedzą na Discordzie.
Tak, w każdą grę multiplayer gra się lepiej ze znajomymi, ale Helldivers 2 to czołowy reprezentant spełniający tę regułę. Gra w Helldivers 2 ze znajomymi to bowiem nieustanne balansowanie między chaosem a taktyką, gdzie każdy błąd może zakończyć się spektakularną katastrofą – i salwą śmiechu.
Powtarzalność znika w dobrym towarzystwie
Sukces misji w tym tytule szczególnie na wyższych poziomach trudności zależy od zgrania i wzajemnego wsparcia. W drużynie każdy ma zadanie do wykonania – jeden rozstawia wieżyczkę, drugi wzywa nalot, trzeci osłania tyły, a czwarty… no z tym bywa różnie. Ale największą frajdę w Helldivers 2 daje właśnie to, że tu nie wszystko idzie doskonale. System ognia sojuszniczego sprawia, że nie trudno o powód do śmiechu. Kiedy jedna osoba przez przypadek wezwie z orbity zrzut bomb prosto na głowę towarzysza, a inna z paniką stawia wieżyczkę pośrodku starcia, zaczyna się prawdziwa zabawa. To właśnie te momenty, pełne emocji, spontanicznych reakcji i improwizowanej współpracy, tworzą to, co najlepsze w tej grze. A gdy grasz ze znajomymi, to na bieżąco żartujesz z tych momentów, zapominając o powtarzalności samej rozgrywki.
Podsumowując – graj, ale nie samotnie
Jeśli zastanawiasz się nad tym, czy zagrać w Helldivers 2, weź moje przemyślenia pod uwagę. Jeśli nie masz znajomych, z którymi mógłbyś spędzić w tej produkcji czas, podejrzewam, że ta bardzo szybko Ci się znudzi. Zbierz zatem grupę znajomych, zachęć ich do tego, aby też kupili Helldivers 2 (na dowolnej platformie, bo gra obsługuje crossplay), wyposażcie się w mikrofony, odpalcie Discorda i zacznijcie grać razem.
Dopiero wtedy zobaczysz, jak wiele ta gra ma do zaoferowania – i ile śmiechu potrafi przy tym dostarczyć. Nie chodzi tu tylko o samo wykonywanie misji i strzelanie do przeciwników, ale o te wszystkie nieprzewidziane sytuacje, które powstają z połączenia ognia sojuszniczego, nieporozumień i typowo ludzkich błędów. Każda z takich chwil buduje wspomnienia, które zostają na dłużej. Jedna nieudana misja potrafi dać więcej frajdy niż dziesięć udanych, jeśli kończy się ogólnym chaosem i wspólnym śmiechem.
Helldivers 2 jest trochę jak impreza: możesz pójść na nią sam, ale dopiero w gronie znajomych nabiera sensu. I nawet jeśli na koniec wszyscy skończycie martwi na polu bitwy, to i tak będziecie chcieli wrócić po więcej. Bo w tym całym zamieszaniu i absurdzie chodzi właśnie o zabawę – a ta smakuje najlepiej, gdy współdzielisz ją z innymi.
Lipcowy kalendarz gracza zapełnia się wieloma interesującymi tytułami. No, może nie dostarczy on przesadnie wielu gier AAA, jak to w wakacje bywa, ale każdy znajdzie tu coś dla siebie. Wśród nachodzących premier nie zabraknie bowiem odświeżonych klasyków i gier naprawdę innowacyjnych. Sprawdźcie sami! Oto przegląd najciekawszych gier, które ukażą się w lipcu 2025 roku.
Mecha Break to dynamiczna gra multiplayer, w której zasiądziecie za sterami potężnych mechów i ruszycie do walki na futurystycznych polach bitew. Ta osadzona w ponurej wizji przyszłości gra opowiada historię świata zniszczonego przez katastrofę słoneczną, gdzie nowy minerał – EIC – zmienił oblicze cywilizacji i zapoczątkował erę uzbrojonych maszyn zwanych Strikerami. Rozgrywka stawia na efektowne starcia z perspektywy trzeciej osoby – mechy różnią się klasą, uzbrojeniem i stylem walki, a mimo swoich rozmiarów poruszają się z niezwykłą zwinnością. Gracze mogą personalizować maszyny i pilotów, odblokowywać moduły oraz wybierać spośród kilku trybów, od klasycznych potyczek drużynowych po battle royale. Wszystko to podane jest w widowiskowej oprawie graficznej, pełnej wybuchów, laserów i imponujących projektów mechów.
Everdeep Aurora [PC, NS]
Gatunek: przygodówka, platformówka
Data premiery: 10 lipca
Everdeep Aurora to klimatyczna przygodówka 2D, osadzona w świecie dark fantasy, w którym nieustanny deszcz meteorytów zmusił mieszkańców do zejścia pod ziemię. Wcielicie się w niej w młodą kotkę Shell, która wyrusza na poszukiwania zaginionej matki, przemierzając coraz głębsze rejony tajemniczego Everdeep. Rozgrywka łączy elementy platformówki i eksploracyjnej przygody – jako Shell będziecie bowiem skakać po platformach, drążyć przejścia i rozmawiać z dziwacznymi podziemnymi stworami. Oprócz głównego wątku czekają Was też liczne zagadki, minigierki i opcjonalne misje. Całość wyróżnia się pixelartową grafiką w ograniczonej palecie barw i nastrojową muzyką, idealnie oddającą melancholijny klimat podziemnego świata.
Islanders: New Shores [PC, Switch, PS5, XSX]
Gatunek: strategia
Data premiery: 10 lipca
Islanders: New Shores to relaksująca gra typu city builder, która rozwija pomysł z pierwszej części, stawiając na prostotę, piękno i kreatywność. Z lotu ptaka budujemy miasta na losowo generowanych, malowniczych wyspach, starając się jak najlepiej wykorzystać ograniczoną przestrzeń. Każdy budynek dodaje punkty, ale tylko gdy pasuje do otoczenia – kluczem jest więc planowanie i strategiczne rozmieszczanie struktur. Nowa odsłona wprowadza więcej budowli, zróżnicowane wyspy oraz Łaski – jednorazowe bonusy, które wpływają na rozgrywkę. Dostępne są dwa tryby: sandbox bez ograniczeń i punktowy, nagradzający za przemyślaną grę. Całość utrzymana jest w kolorowej, minimalistycznej grafice low poly, która tworzy naprawdę przyjemny klimat.
The Sims 4: Czar natury [PC, PS4, XONE]
Gatunek: symulacja
Data premiery: 10 lipca
Jeśli tęskniliście w „Simsach” za wróżkami, to wiedzcie, że w The Sims 4: Czar natury, znów nimi zagracie. Najnowszy dodatek do ostatniej odsłony serii symulatorów życia, skupiający się na życiu w zgodzie z naturą, pozwoli Wam też odwiedzić fantastyczną krainę Innisgreen i nowe parcele stworzone we współpracy z członkami społeczności, pozyskać nowe umiejętności i zdolności, skorzystać z szeregu nowych przedmiotów i nie tylko. Rozszerzenie wprowadzi też wiele nowych mechanik, nową aspirację czy nowy zawód… naturopaty.
Tony Hawk’s Pro Skater 3+4 [PC, PS4, PS5, XONE, XSX, NS, NS2]
Gatunek: sportowa
Data premiery: 11 lipca
Tony Hawk’s Pro Skater 3+4 to oczywiście odświeżona kompilacja kultowych gier deskorolkowych. Zremasterowane przez Iron Galaxy Studios klasyki wracają w świetnej formie, oferując dobrze znaną zręcznościową jazdę na desce w nowym, efektownym opakowaniu. Na graczy czekają rozbudowane mapy, masa tricków do wykonania i zadania, które przetestują refleks i kreatywność. Nowe lokacje, nieznani wcześniej skaterzy oraz dodatkowe cele na znanych arenach dodają świeżości. Nie zabrakło też kreatywnych trybów – możemy stworzyć własnego skatera, zaprojektować park i wymyślić zadania, którymi podzielimy się ze społecznością. Całość dopełnia dynamiczny soundtrack i tryb multiplayer – lokalny oraz online.
Twierdza: Krzyżowiec – Edycja ostateczna [PC]
Gatunek: strategia
Data premiery: 15 lipca
Tak, kultowa Twierdza: Krzyżowiec doczekała się kolejnego wydania, ale myślę, że jej miłośnicy nie będą na to narzekać. Gra nie dość, że została bowiem odświeżona graficznie, to zawiera dodatkowe historyczne kampanie. Co więcej, twórcy powiększyli tu mapy, poszerzyli liczbę opcji dostępnych w trybie potyczki, przygotowali nowych żołnierzy i nowych władców, z własnymi zamkami i taktyką. Kolejna nowość to szlaki potyczek znane jako „Piaski czasu”. Nie zabrakło rzecz jasna trybu multiplayer i wsparcia dla Warsztatu Steam. No cóż, nie zostaje nam nic innego, jak grać.
Drill Core [PC]
Gatunek: strategia
Data premiery: 17 lipca
Drill Core to strategiczna gra w pixelartowej oprawie, w której będziecie zarządzać górniczą ekspedycją na obcych planetach. Zajmiecie się nadzorowaniem ekipy, która drąży w głąb powierzchni w poszukiwaniu cennych surowców. Nie będziecie jednak sterować nimi bezpośrednio, a wyznaczać tylko miejsca kopania, dbając o sprawne zarządzanie zasobami. W dzień skupicie się na wydobyciu, nocą zaś obroną Waszej platformy przed falami agresywnych kosmitów. To mieszanka spokojnej strategii i dynamicznej obrony, która potrafi zaskoczyć i wciągnąć na dłużej.
Shadow Labyrinth [PC, PS5, XSX, NS, NS2]
Gatunek: gra akcji, platformówka
Data premiery: 18 lipca
Shadow Labyrinth to dynamiczna platformówka akcji z elementami science fiction, która jest… nietypową reinterpretacją klasycznego Pac-Mana. Wcielamy się tu w Miecznika nr 8 – enigmatycznego wojownika, który budzi się na obcej planecie pełnej ruin i śladów starożytnej wojny. Towarzyszy mu PUCK – złota kula o własnej woli i tajemniczych zamiarach. Razem przemierzają labiryntowe lokacje, pokonując pułapki, potwory i potężnych bossów. Naszym głównym orężem jest miecz, ale z czasem zdobywamy nowe moce i zdolności bojowe, które można łączyć w efektowne kombinacje. PUCK nie tylko wspiera nas w walce, ale potrafi też zmieniać formę i pożerać wrogów. Gra łączy klasyczną zręcznościową formułę z intensywną akcją i unikalnym klimatem retro sci-fi, tworząc świeże i intrygujące doświadczenie.
Le Mans Ultimate [PC]
Gatunek: wyścigi
Data premiery: 22 lipca
Le Mans Ultimate to zaawansowany symulator wyścigów długodystansowych, wiernie odwzorowujący realia mistrzostw WEC organizowanych przez FIA, który w końcu wychodzi z Wczesnego Dostępu. Ta produkcja studia Studio 397, znanego z rFactor 2, oferuje realistyczną fizykę jazdy, złożony model zachowania pojazdów i dynamiczne warunki pogodowe. Mimo wysokiego poziomu symulacji gra jest przystępna także dla mniej doświadczonych graczy – dzięki licznym asystom nie trzeba mieć kierownicy, by czerpać z niej frajdę. Oprócz legendarnego 24-godzinnego Le Mans, ścigamy się w niej na torach takich jak Monza, Spa czy Fuji, zasiadając za sterami maszyn z klas Hypercar, LMP2 i LMGT3. Dostępne są zarówno pojedyncze wyścigi, jak i tryby multiplayer, w tym kooperacyjne zmagania rozgrywane asynchronicznie. Całość bazuje na dziedzictwie rFactora 2, ale z nową, odświeżoną oprawą graficzną i zawartością stworzoną z myślą o fanach motorsportu z najwyższej półki.
Luto [PC]
Gatunek: przygodówka, horror
Data premiery: 22 lipca
Luto to psychologiczny horror inspirowany kultowym P.T. i będący debiutem hiszpańskiego studia Broken Bird Games. Wcielimy się w nim w postać uwięzioną we własnym domu, która próbuje uciec nie tylko z zamkniętej przestrzeni, ale i z pułapki własnego umysłu. Mowa o postaci, która mierzy się z żałobą, depresją i fobiami, a której rzeczywistość nieustannie się zmienia. Dom ulega przeobrażeniom, a otaczające go lokacje – jak mroczny wąwóz czy dziwaczna jaskinia – są odbiciem psychicznych traum bohatera. W cieniu czai się jednak coś jeszcze: humanoidalna postać skryta pod prześcieradłem, która potrafi niespodziewanie zaatakować.
Killing Floor III [PC, PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji, horror
Data premiery: 24 lipca
Killing Floor III to brutalny FPS nastawiony na kooperacyjną rzeź w futurystycznym świecie roku 2091. Przejmiecie w nim kontrolę nad członkami ruchu oporu Nightfall, który staje do walki z bioinżynieryjnymi potworami – Zedami – stworzonymi przez bezwzględną korporację Horzine. Walka będzie toczyć się tu z perspektywy pierwszej osoby i opierać na intensywnej współpracy między graczami, konieczności dobrego zarządzania zasobami oraz rozwijaniu postaci i ekwipunku. Zeds to nie tylko bezmyślni przeciwnicy – wrogowie potrafią zaskakiwać agresją i różnorodnością. Rozgrywkę napędza krwawa akcja i dynamiczne starcia, a wszystko to oprawione zostało w realistyczną, efektowną grafikę.
Tales of the Shire: Gra ze świata Władcy Pierścieni [PC, PS5, XSX, NS]
Gatunek: RPG
Data premiery: 29 lipca
Tak, Tales of the Shire to spokojna i przytulna gra osadzona w świecie Władcy Pierścieni, która pozwali Wam wcielić się w hobbita prowadzącego sielankowe życie w Nad Wodą – wiosce marzącej o przynależności do Hobbitonu. Jako niziołek będziecie uprawiać ogród, łowić ryby, gotować pyszne dania i urządzać swoją norę – dokładnie tak, jak Wam się podoba. Ważną rolę będą odgrywać relacje z sąsiadami, również z postaciami znanymi z książek Tolkiena. Rytm życia będą wyznaczają zmienne pory roku i pogoda, a okolica skrywać sekrety i skarby czekające na odkrycie. Całość oprawiona została w barwną, akwarelową grafikę, tworzącą przyjemną i relaksującą atmosferę. To gra idealna dla tych, którzy wolą filiżankę herbaty i dobre towarzystwo od miecza i mrocznych lochów.
Grand Theft Auto V zadebiutowało dokładnie 17 września 2013 roku, a to oznacza… tak, że ma blisko 12 lat. Oczywiście posiadacze pecetów mogą cieszyć się tą grą dopiero od 2015 roku, ale mniejsza o to. Ważniejsze jest to, że nadal nie możemy grać w GTA VI! Oczywiście, premiera tej produkcji jest już jednak dosyć blisko. W związku z tym postanowiłam ostatnio odświeżyć sobie wydarzenia z GTA V, sięgając po tę grę na nowo. Nie spodziewałam się, że będzie mi się w nią grać tak dobrze.
Okej, na wstępie zaznaczę jedno. Ten tekst poświęcony jest singleplayerowej części GTA V. Nie grałam w GTA Online i nie zamierzam, a dlatego powstrzymam się od jego oceny. Ważny jest też fakt, że odnoszę się tu do GTA 5 w wersji Enhanced. Ta wersja została wydana na PC stosunkowo niedawno, bo w marcu bieżącego roku. Dotychczasowe wydanie, znane dziś pod nazwą Legacy, wciąż jest dostępne na Steam, ale każdy, kto już je posiadał, otrzymał GTA V Enhanced za darmo.
Co wprowadziło GTA V Enhanced? To wersja ulepszona z myślą o konsolach nowej generacji. Wprowadza poprawioną grafikę, dźwięk przestrzenny, szybsze wczytywanie dzięki rozwiązaniu Direct Storage, a także obsługę dla takich technologii jak DLSS i Ray Tracing.
Nowa gra, nowa maszyna, nowe wrażenia
Po raz ostatni w GTA V, to dziś znane jako GTA V Legacy, grałam w 2019 roku. To na tyle dawno, że dziś po prostu nie pamiętam jak dokładnie prezentowała się grafika tej gry. Pamiętam tylko, że wyglądała dobrze, nawet nie przy najwyższych ustawieniach graficznych – bo najmocniejszego komputera to ja nie miałam.
Na szczęście mój dzisiejszy komputer to naprawdę porządna maszyna, zwłaszcza że mój narzeczony ostatnio go ulepszył. Na pokładzie mam RTXa 5080, procesor Intel Core Ultra 7 265K i 32 GB pamięci RAM DDR5. Dlatego po pierwszym uruchomieniu GTA V Enhanced bez jakichkolwiek obaw wymaksowałam ustawienia graficzne gry. Jakość grafiki ustawiłam na Ultra, włączyłam Ray Tracing i DLAA. Potem rozpoczęłam nową rozgrywkę.
Te kilka lat temu nie udało mi się GTA V ukończyć (zauważyłam, że z grami Rockstara mam tak często). Jako że jednak nie pamiętałam, gdzie dokładnie skończyłam zabawę, a poza tym nie wiedziałam, czy zapisy z pierwotnej wersji gry da się przenieść, postanowiłam poznać fabułę tej odsłony serii od nowa.
Pierwsze zaskoczenia i zachwyty (ale upływ lat widać)
Już w pierwszych minutach rozgrywki zaskoczyło mnie to, jak świetnie GTA V Enhanced wygląda. Jasne, pewne tekstury, wyglądające na dość stare, rzuciły mi się w oczy, ale można by pomyśleć, że ta gra miała premierę dopiero co. Odświeżenie grafiki naprawdę dało radę. Na mój pozytywny odbiór gry wpłynęły zwłaszcza odbicia i oświetlenie, które dzięki Ray Tracingowi nadały światu gry większego realizmu.
Oczywiście, prolog do GTA V rozgrywa się w bardzo ograniczonym obszarze, a więc dopiero to, co dzieje się po nim, daje pełniejszy obraz na temat nie tylko oprawy graficznej, ale również optymalizacji gry. Główna część fabuły ma bowiem miejsce w otwartym świecie miasta Los Santos i jego okolic. Mam jednak dobre wieści. W Los Santos grafika wypada jeszcze lepiej, zwłaszcza nocą i po deszczu, kiedy okolicę rozświetlają neony, których światło odbija się od ulicznych kałuż.
W GTA 5 Enhanced urzekły mnie widoki zastane nie tylko w środku miasta, ale też o zachodzie słońca na okolicznych wzgórzach, o każdej porze dnia na plaży, a także nocą na pustyni Grand Senora. Co ważne, w grze nie doświadczyłam problemu z doczytywaniem się tekstur, nawet przy bardzo szybkich pościgach.
Ale czy jest coś, po czym można poznać, że GTA V Enhanced to tylko odświeżona wersja 12-letniej gry? Wspomniane już niektóre tekstury, a także to, jak w grze wygląda… zwykła trawa. To w dużej mierze kolejna dwuwymiarowa tekstura, miejscami dziwnie porozciągana i dość ubogo wzbogacona trójwymiarowymi dodatkami innymi niż krzewy, a przynajmniej zbyt ubogo jak na dzisiejsze standardy.
Podobno w nowej wersji gry nie działa też większość modów. Mnie to jednak nie przeszkadza, bo nie czuję, bym kiedykolwiek miała z nich korzystać.
Rozgrywka nadal daje frajdę
Po tych wszystkich latach pozytywne wrażenie wywarła na mnie nie tylko grafika GTA V Enhanced, ale również struktura rozgrywki. Cutscenki nie są nudne i po prostu chce się ich słuchać. Zadania są dość zróżnicowane, nawet te poboczne, a rozgrywka nie jest na tyle trudna, by zniechęcała (choć latanie w GTA będę przeklinać zawsze). Świetny feeling dają też mechaniki gry, czy to podczas jazdy wszelakimi pojazdami, czy podczas strzelania bronią.
Dotychczas GTA V Enhanced ukończyłam w 30 procentach i kto wie, być może tym razem zdołam tę część serii faktycznie przejść. Trzymajcie kciuki!
Czekając na GTA VI…
To, jak ponadczasowe jest GTA 5, zwłaszcza po odświeżeniu grafiki gry, daje mi nadzieję na to, że warto było czekać na GTA VI tak długo. Już nie mogę doczekać się momentu, w którym zobaczę Vice City na konsoli nowej generacji (albo na pececie, ale to zapewne kilka lat później ). Jestem bowiem przekonana, że oprawa graficzna w nowej grze będzie prezentować się jeszcze lepiej, o niebo lepiej.
Oczywiście grafika to jednak nie wszystko, dlatego liczę na to, że GTA VI zaoferuje ciekawą fabułę, satysfakcjonujące zadania do wykonania, a przede wszystkim – że będzie świetnie zoptymalizowane i pozbawione problemów technicznych.
Elden Ring: Nightreign to kolejna wymagająca produkcja od FromSoftware – tym razem w kooperacyjnym, roguelike’owym wydaniu. Gra wciąga szybkim tempem akcji, dynamicznymi wyprawami i nieustanną walką o przetrwanie w krainie Limveld. Jeśli dopiero zaczynasz swoją przygodę z tym tytułem, warto poznać kilka podstawowych zasad, które znacząco ułatwią Ci pierwsze godziny rozgrywki. Oto zbiór najważniejszych wskazówek dla początkujących graczy.
Tak, Elden Ring: Nightreign ma samouczek. Można go pominąć, natomiast naprawdę warto się z nim zapoznać.
2. Odwiedź Poligon Treningowy
Zanim wyruszysz na swoją pierwszą wyprawę przeciwko Gladiusowi, Bestii Nocy, koniecznie zatrzymaj się na Poligonie Treningowym, który znajduje się tuż obok Twierdzy Okrągłego Stołu. To bezpieczne miejsce, w którym nauczysz się obsługi wszelkich broni, czarów i umiejętności dostępnych w grze, a lepiej właśnie poznać je właśnie tam, niż w ogniu walki, kiedy to każda sekunda ma znaczenie.
3. Korzystaj z Kodeksu
W Bibliotece Twierdzy Okrągłego Stołu znajdziesz Kodeks – zbiór cennych informacji o postaciach, wrogach i mechanikach gry. To również miejsce, który pozwoli Ci ponownie przejść samouczek, jeśli chcesz utrwalić podstawowe umiejętności lub przetestować nowe taktyki.
4. Biegaj, ale z rozsądkiem
Tempo rozgrywki w NightReign jest bardzo szybkie. W tej grze będziesz bardzo szybko pędził od miejsca do miejsca, zbierając runy, dokonując ulepszeń, polując na bossów i nie tylko. Ważne jest jednak, abyś nie robił tego na oślep. Planuj trasy z wyprzedzeniem, być mógł uniknąć zbędnego błądzenia oraz ryzyka utraty cennych przedmiotów.
5. Odwiedzaj Kościoły
Kościoły na mapie Limveld to punkty w zasadzie obowiązkowe. Znajdziesz w nich ładunki do Butelki szkarłatnych łez, które zwiększąTwoje szanse przetrwania. Ulepszaj Butelki zawsze, gdy masz taką możliwość – to może zdecydować o wyniku trudnych starć.
6. Zabijaj Skarabeusze
W klasycznyn Elden Ring Skarabeusze nie miały aż tak dużego znaczenia, a tutaj są naprawdę godne uwagi. Ich zabijanie wiąże się z otrzymywaniem Talizmanów zapewniających pasywne bonusy do statystyk i ochrony przed obrażeniami. Warto ich szukać, szczególnie że niektóre z nich możesz zlokalizować na mapie Limveld, jeśli wcześniej zdobędziesz odpowiednią mapę w fortach.
7. Sprawdzaj odporności bossów
Wielu bossów w grze ma słabości na konkretne żywioły lub efekty – np. ogień, truciznę czy błyskawice. Zanim wyruszysz do walki, upewnij się, że Twój arsenał uwzględnia te podatności. Dobierz relikty tak i nałóż na swoją broń takie ulepszenia, aby jakkolwiek ułatwić sobie starcie.
8. Wydarzenia Specjalne
Podczas swoich wypraw możesz natknąć się na losowe wydarzenia, takie jak Inwazje, Wędrówki Ziemi czy Rajdy. Ich ukończenie daje cenne nagrody – dlatego jeśli je znajdziesz, nie ignoruj ich. Ciekawostką są też ciała poległych Nightfarerów (czyli innych graczy), które czasem spotkasz w Limveld. Po ich przeszukaniu otrzymasz ich przedmioty wzbogacone o „smutek” – pasywny efekt zwiększający moc rzeczy. Jeśli zginiesz i Twoje ciało znajdzie inny gracz, efekt ten dodatkowo się wzmocni.
Wampiry – od wieków inspirują, fascynują i… przerażają. Od dawna są też nieodłącznym elementem popkultury. To bohaterowie książek, filmów, seriali, a także gier – zarówno jako antagoniści, jak i protagoniści. W grach albo się w nich wcielamy, albo stawiamy im czoła (albo jedno i drugie). Ale po jakie tytuły z wampirami warto sięgnąć? W niniejszym artykule zebraliśmy kilka, które według nas najbardziej zasługują na Waszą uwagę. Gotowi? Naostrzcie kły – zaczynamy!
Jeśli ktoś Wam powie, że grafika jest w grach najważniejsza – pokażcie mu Vampire Survivors. Ten niepozorny indyk w stylu retro podbił serca wielu graczy, i to nie bez powodu. Bazuje on bowiem na bardzo prostych zasadach, bo wymaga przetrwania starcia z hordami potworów, natomiast swoimi mechanikami ulepszania ekwipunku i postaci wręcz uzależnia. Wampiry, nietoperze, duchy i inne nocne licho nie mają z Wami szans – o ile dobrze wybierzecie build. Technicznie rzecz biorąc, w podstawowej wersji Vampire Survivors my sami nie możemy wcielić się w wampirów, natomiast jest to gra z DLC o nazwie Legacy of Castlevania, które daje dostęp do najsłynniejszych wampirów w historii gier wideo.
Vampyr
Dontnod Entertainment postawiło w tym tytule na narrację i klimat, tworząc grę, w której jesteśmy lekarzem i wampirem jednocześnie. Vampyr to nie tylko RPG akcji – to rozważanie o tym, czy da się pogodzić nieludzką żądzę z ludzkim sumieniem. Akcja toczy się w ogarniętym epidemią Londynie 1918 roku. Jako doktor Jonathan Reid musimy leczyć chorych… i decydować, kto nadaje się na kolację. Każda decyzja ma konsekwencje, a opowieść skręca w mroczne zakamarki duszy bohatera. Klimatyczna muzyka, świetny voice acting i gęsty, gotycki nastrój czynią z tej gry prawdziwą perłę dla miłośników wampirycznego lore.
Vampire: The Masquerade – Bloodlines
Nie da się mówić o grach o wampirach bez wspomnienia o tej legendzie. Vampire: The Masquerade – Bloodlines to wampiryczne RPG pełną gębą – niedoskonałe, momentami toporne, ale kultowe do granic. Osadzone w uniwersum World of Darkness, oferuje bogaty świat, złożoną fabułę i jedne z najlepszych dialogów w historii gatunku. Jako świeżo przemieniony wampir przemierzamy tu mroczne Los Angeles, wchodząc w interakcje z klanami, sektami i frakcjami – z której każda ma własne cele i pobudki. Gra balansuje między horrorowym klimatem a satyrą, oferując ogromną swobodę wyboru. A misja w nawiedzonym hotelu? Do dziś śni się graczom po nocach.
The Incredible Adventures of Van Helsing
Van Helsing, czyli bohater literacki wywodzący się z Drakuli Brama Stokera, otrzymał wręcz całą serię nawiązujących do jego postaci gier. To jednak pierwsza część serii RPG akcji The Incredible Adventures of Van Helsing jest dziś oceniana najlepiej. To propozycja dla miłośników rozgrywki w stylu Diablo, ale z większym naciskiem na humor, której głównym bohaterem jest syn profesora Van Helsinga. Jako młody Van Helsing w raz z duchem szlachcianki imieniem Katarina udajemy się w niej do Borgovii, gdzie szaleni naukowcy chcą zburzyć chwiejny pokój pomiędzy potworami a śmiertelnikami.
Evil West
Witajcie na Dzikim Zachodzie, ale nie tym z westernów Leone, tylko z potworami, elektrobiczami i… wampirami. Evil West to efektowny miks slashera, strzelanki i pulpowego horroru. Jako Jesse Rentier, łowca potworów z porządnym zestawem broni i pięści, wyruszamy w nim na krucjatę przeciwko wampirycznemu zagrożeniu. To gra, która nie sili się na filozofię (chociaż główny bohater dąży do powtrzymania wampirzego spisu, który może sprowadzić zagładę na świat ludzi). Ma być widowiskowa, brutalna i satysfakcjonująca – i dokładnie taka jest. Dlatego tu raczej nie będziecie negocjować z wampirami, a strzelać do nich z rewolweru, strzelby czy kuszy albo uderzać w nich rękawicą bojową.
V Rising
V Rising to coś dla miłośników craftingu, budowania i przetrwania – ale w klimacie gotyckiej grozy. Jako przebudzony wampir musisz zbudować własne zamczysko, unikać słońca i… zdobywać krew, by zyskać nowe moce. Gra łączy elementy RTS-a, RPG i survivalu w trybie PvE lub PvP. Świetny system walki, piękna, stylizowana grafika i masa możliwości rozwoju sprawiają, że V Rising to jeden z ciekawszych i bardziej innowacyjnych tytułów z ostatnich lat. W dodatku rozwijany regularnie – więc wampiryczna przygoda może tu trwać i trwać.
BloodRayne: Terminal Cut
Pamiętacie BloodRayne? Ta seksowna, brutalna siekanka z lat 2000. kilka lat temu doczekała się odświeżonej wersji, ale to w głębi duszy ta sama gra. W Terminal Cut wszystko wygląda bowiem lepiej, ale nadal kipi dotychczasowym klimatem. W BloodRayne wcielamy się w Rayne, agentkę półwampirzycę z czerwonymi włosami i ostrzami zamiast przedramion – postać, o której trudno zapomnieć. Naszym zadaniem jest stawienie czoła okultystycznej organizacji nazistowskiej, którą wspomaga… armia ghoulów.
#BLUD
Weźcie Laboratorium Dextera i dorzućcie do tego Buffy: Postrach Vampirów. Tak właśnie można podsumować #BLUD. Ta kolorowa, pełna energii gra to prawdziwa perełka dla tych, którzy kochają gry indie. Wcielicie się w niej w Jess, nastolatkę i pogromczynię demonów, która jednocześnie walczy z wampirami i… systemem szkolnym. Humor, akcja, szybkie tempo i świetna animacja sprawiają, że #BLUD jest powiewem świeżości wśród gier o krwiopijcach. Udowadnia bowiem, że nie każda gra o wampirach musi być mroczna i depresyjna.
Castlevania: Symphony of the Night
Legenda, klasyk, arcydzieło. Symphony of the Night to gra, która zdefiniowała gatunek „metroidvania” i wprowadziła Alucarda – syna Drakuli – na gamingowe salony. Styl, muzyka, konstrukcja świata i gameplay zrewolucjonizowały rynek. Nie sposób zliczyć, ile współczesnych gier czerpie z tej pozycji. Symphony to prawdziwy hołd dla fanów gotyckich klimatów – pełen sekretów, bossów i atmosfery, której nie da się podrobić. Jeśli jeszcze nie graliście – najwyższy czas nadrobić zaległości. Można ubolewać nad tym, że ta produkcja nigdy nie trafiła na pecety i po dziś dzień jest dostępna tylko na konsolach i urządzeniach mobilnych.
Voltaire: The Vegan Vampire
Na zakończenie – coś totalnie nietypowego. Voltaire: The Vegan Vampire to gra, w której tytułowy bohater – syn Drakuli – odmawia picia krwi i zamiast tego… uprawia ogródek. Ale spokojnie, to nadal gra o przetrwaniu! W dzień sadzisz rośliny, a w nocy bronisz ich przed wampirzymi hordami i potworami przysłanymi przez własnego ojca. Stylowa, kolorowa i absurdalnie zabawna – Voltaire to doskonała propozycja dla tych, którzy chcą czegoś świeżego, lekkiego i pomysłowego. Wampiry z sumieniem? Czemu nie!
A jakie są Twoje ulubione gry o wampirach? Których tytułów zabrakło na liście? Śmiało – podziel się swoimi typami w komentarzach.
Czerwiec zapowiada się wyjątkowo gorąco – i to nie tylko za sprawą rosnącej temperatury. W nadchodzących tygodniach gracze otrzymają solidną porcję nowości z najróżniejszych gatunków: od emocjonujących przygodówek i dynamicznych strzelanek, przez nietypowe symulatory, aż po długo wyczekiwane kontynuacje. Na liście nie zabraknie również niespodzianek i produkcji od polskich twórców. Zobaczcie, na które premiery warto zwrócić uwagę w tym miesiącu!
Pro Cycling Manager 25 pozwoli nam wcielić się w menedżera drużyny kolarskiej i poprowadzić ją na szczyt światowych rankingów. Najnowsza odsłona serii zadebiutuje na silniku Unreal Engine 5, co przełoży się na bardziej realistyczne trasy, lepsze efekty świetlne oraz szczegółowe odbicia. Ulepszony zostanie również system sponsorów – każdy z nich będzie miał swoje wymagania zależne od m.in. narodowości czy wieku zawodników. Pojawią się też zaawansowane ustawienia rozgrywki, umożliwiające dostosowanie poziomu trudności i finansów do własnych preferencji. Zadaniem gracza będzie zarządzanie całym zespołem – od planowania treningów, przez taktykę wyścigową, po dbanie o budżet i zatrudnianie personelu.
MindsEye [PC, PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 10 czerwca
MindsEye to produkcja, która przeniesie nas do futurystycznego świata opanowanego przez bezwzględne korporacje, gdzie ludzkość stoi na skraju upadku. Wcielimy się w niej Jacoba Diaza – byłego żołnierza z amnezją i tajemniczym implantem w głowie, a podczas będziemy wykonywać dynamiczne misje, pełne widowiskowych strzelanin i pościgów, zarówno na piechotę, jak i za kierownicą pojazdów. Twórcy zadbali tu o realistyczne zachowania przeciwników, zmuszając nas do taktycznego myślenia i korzystania z otoczenia. W walce pomoże nam również dron – nie tylko do zwiadu, ale i bezpośrednich ataków. Warto też dodać, że gra połączy efektowną akcję z intrygującą opowieścią o tożsamości, władzy i sztucznej inteligencji.
Ertugrul of Ulukayin [PC]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 12 czerwca (wczesny dostęp)
Ertugrul of Ulukayin to przygodowa gra akcji TPP z elementami RPG, osadzona w XIII-wiecznej Anatolii podczas najazdu Mongołów. Wcielimy się w niej w legendarnego Ertugrula z klanu Kayi, który wyrusza na niebezpieczną misję ratunkową, by odnaleźć zaginionego brata. Po drodze towarzyszą mu Turgut i tajemnicza wojowniczka Meryem – grywalne postacie o unikalnych umiejętnościach. Świat gry łączy rzeczywistość z turecką mitologią i zaoferuje możliwość eksploracji półotwartych lokacji, wykonania licznych zadań pobocznych oraz wzięcia udziału w dynamicznych starciacg z wrogami – zarówno ludźmi, jak i istotami nadprzyrodzonymi.
Forgotlings [PC]
Gatunek: przygodówka, platformówka, metroidvania
Data premiery: 12 czerwca
Forgotlings to dwuwymiarowa gra akcji typu metroidvania, osadzona w baśniowym świecie Forgotten Lands – krainie zapomnianych przedmiotów. Jako Fig, ożywiona lalka, wyruszymy w podróż mającą na celu zjednoczenie plemion i powstrzymanie tajemniczej bestii zagrażającej całemu światu. Będziemy przemieszczać się na pokładzie statku Volare, pełniącego rolę mobilnej bazy, czasem walcząc z przeciwnikami, czasem pokonując przeszkody, a czasem skradając się. Unikalną atrakcją będzie tu jednak strategiczna gra planszowa INA, w którą będziemy mogli grać z napotkanymi postaciami. Produkcja wyróżnia się też barwną, kreskówkową grafiką i klimatycznym soundtrackiem z chóralnymi utworami Theatre of Voices.
Stellar Blade [PC]
Gatunek: RPG akcji
Data premiery: 12 czerwca
Stellar Blade to dynamiczne RPG akcji TPP z elementami soulslike, stworzone przez południowokoreańskie studio Shift Up. Wcielimy się w nim w Eve – wojowniczkę wysłaną na zniszczoną Ziemię, by walczyć z krwiożerczymi Naytiba. Na miejscu poznaje ona Adama i trafia do miasta Xion – ostatniego bastionu ludzkości. Gra zaoferuje półotwarty świat, widowiskowe walki z użyciem miecza, uniki, parowanie i efektowne kombosy, a także starcia z potężnymi bossami. Nie zabraknie w niej też jednak eksploracji, craftingu i ulepszeń. Całość działa na Unreal Engine 4 i zachwyca oprawą graficzną inspirowaną mangą.
The Alters [PC, PS5, XSX]
Gatunek: survival, strategia
Data premiery: 13 czerwca
The Alters to narracyjna gra z elementami strategii i survivalu, stworzona przez polskie 11 bit studios. Pokierujemy w niej poczynaniami Jana Dolskiego – jedynego ocalałego z katastrofy kosmicznej na nieprzyjaznej planecie. Aby przetrwać, nasz bohater będzie tworzył alternatywne wersje samego siebie – tytułowe altersy, różniące się osobowością, przeszłością i umiejętnościami. Rozgrywka będzie toczyć się w mobilnej bazie widzianej z boku, którą będziemy zarządzać niczym w This War of Mine, oraz w trójwymiarowym świecie z perspektywą TPP, gdzie będziemy eksploruować teren i zdobywamć surowce. Kluczem do sukcesu będzie efektywne zarządzanie zespołem altersów, rozwój bazy oraz utrzymanie delikatnych relacji między jej mieszkańcami.
GEX Trilogy [PC, PS5, XSX, Switch]
Gatunek: platformówka
Data premiery: 16 czerwca
GEX Trilogy to oczywiście zremasterowany zestaw trzech kultowych platformówek 3D: GEX, GEX 3D: Enter the Gecko i GEX 3: Deep Cover Gecko. Wcielimy się w nim zadziornego gekona Gexa, który trafia do Wymiaru Mediów – świata pełnego telewizyjnych parodii i absurdalnych lokacji. W każdej części Gex będzie musiał stawić czoła złowrogiemu Rezowi, raz próbując uciec z pułapki, innym razem ratując porwaną agentkę. Rozgrywka połączy klasyczne skakanie po platformach, walkę z bossami i zbieranie pilotów z humorystycznym komentarzem bohatera. Wraz z postępami Gex będzie zyskiwał nowe umiejętności, a w trzeciej odsłonie będzie mógł nawet sterować pojazdami. Całość będzie utrzymana w kolorowej, kreskówkowej oprawie – teraz odświeżonej dzięki Limited Run Games i Square Enix.
FBC: Firebreak [PC, PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji, FPS
Data premiery: 17 czerwca
FBC: Firebreak przeniesie nas ponownie do Najstarszego Domu – siedziby Federalnego Biura Kontroli – by pozwolić nam stanąć w obronie rzeczywistości przed pozaziemskim chaosem. Ten kooperacyjny FPS od Remedy Entertainment, będący spin-offem Control, pozwoli nam wcielić się w członków elitarnego oddziału Firebreak. W maksymalnie trzyosobowym zespole będziemy odpierać ataki zniekształconych istot, korzystając z szerokiego arsenału broni palnej, granatów i gadżetów bojowych. Wraz z postępami zdobędziemy też nadnaturalne moce, które zwiększą nasze szanse w starciu z potężniejszymi wrogami. Rozgrywka z perspektywy FPP połączy intensywną akcję z koniecznością współpracy i dostosowywania ekwipunku do dynamicznie zmieniającej się sytuacji.
Crime Simulator [PC]
Gatunek: symulacja
Data premiery: 17 czerwca
Crime Simulator pozwoli nam wcielić się w świeżo wypuszczonego z więzienia… przestępcę, który będzie musiał spłacić tajemniczego „dobroczyńcę”. Gra, stworzona przez polskie studio CookieDev, umożliwi samotną lub kooperacyjną zabawę (maks. 4 graczy) w otwartym świecie pełnym celów do obrobienia. Będziemy w niej planować i wykonywać skoki w zróżnicowanych miejscówkach – od ciemnych zaułków po luksusowe rezydencje. W miarę postępów zbierzemy coraz lepszy sprzęt (od wytrychów po drony), rozwiniemy umiejętności (np. percepcję czy skradanie), a także zyskamy dostęp do specjalnych zdolności. Naszą bazę wypadową urządzimy wedle uznania, czerpiąc z niej rozmaite bonusy. Każdy napad będzie wymagał sprytu, precyzji i dobrej koordynacji, a gra nagrodzi zarówno planowanie, jak i odrobinę brawury.
Broken Arrow [PC]
Gatunek: RTS
Data premiery: 19 czerwca
Broken Arrow to nowoczesna strategia RTS, która przedstawi fikcyjny konflikt zbrojny pomiędzy USA a Rosją. Rozgrywka w niej będzie przypominać tytuły pokroju World in Conflict czy Wargame – poprowadzimy tu wielkie bitwy z użyciem setek jednostek, obserwując akcję z różnych perspektyw. Wybierzemy jedną z dwóch frakcji i przejmiemy kontrolę nad wojskami podzielonymi na sześć kategorii, od piechoty po lotnictwo. Będziemy mogli personalizować uzbrojenie i wyposażenie żołnierzy oraz pojazdów. Do dyspozycji otrzymamy kampanię fabularną, sieciowy tryb PvP i rozbudowany edytor scenariuszy, dzięki któremu stworzymy własne misje i udostępnimy je w Warsztacie Steam. Całość uzupełni realistyczna oprawa graficzna z wiernie odwzorowanym sprzętem wojskowym.
ReMatch [PC, PS5, XSX]
Gatunek: sportowa, TPP
Data premiery: 19 czerwca
ReMatch to zręcznościowa gra piłkarska nastawioną na sieciową rywalizację. Opracowało ją studio Sloclap, znane z takich tytułów jak Absolver czy Sifu. W przeciwieństwie do klasycznych gier sportowych, akcję będziemy tu obserwować z perspektywy trzeciej osoby (TPP), kontrolując jednego zawodnika przez cały mecz. Spotkania 5 na 5 będą wymagać nie tylko dryblingu i celnych strzałów, lecz także ścisłej współpracy z zespołem. Co ważne, ta gra zrezygnuje z fauli, spalonych czy przerw – rozgrywka będzie toczyć się bez przestojów, a wszyscy zawodnicy otrzymają identyczne statystyki. O wyniku zadecydują więc wyłącznie umiejętności graczy.
Architect Life: A House Design Simulator [PC, PS5, XSX, Switch]
Gatunek: symulacka
Data premiery: 19 czerwca
Architect Life: A House Design Simulator to symulator, w którym wcielimy się w architekta i będziemy projektować domy od podstaw – od układu pomieszczeń, przez instalacje i wykończenia, aż po dekoracje. Ta gra od francuskiego studia Shine Research została zaprojektowana tak, by oferować realistyczne doświadczenie, ale w przystępnej formie. Zbudujemy w niej klasyczne domy, ekologiczne konstrukcje czy domy na palach, rozwijając własną firmę architektoniczną w kampanii fabularnej lub tworząc bez ograniczeń w trybie swobodnym. Po zakończeniu prac zwiedzimy swoje dzieła w widoku FPP.
Fruitbus [PS5]
Gatunek: przygodówka
Data premiery: 19 czerwca
Fruitbus to kolorowa przygodówka z elementami symulatora gotowania, stworzona z myślą o relaksującej rozgrywce. Wcielimy się w niej we właściciela odziedziczonego po babci food trucka i wyruszymy w podróż po urokliwym archipelagu Gustum. Naszym celem będzie odnowienie wozu, gotowanie dla antropomorficznych klientów oraz zapraszanie dawnych znajomych babci na pożegnalne przyjęcie. Gra łączy eksplorację z kulinarną kreatywnością – będziemy bowiem zbierać składniki, odkrywać przepisy i rozwijać wyposażenie kuchni. Wszystko to w ciepłej, bajkowej oprawie od twórców Among the Sleep i Mosaic.
Death Stranding 2: On The Beach [PS5]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 26 czerwca
Tak, to już właśnie w tym miesiącu pojawi się długo wyczekiwana kontynuacja nietuzinkowej gry Hideo Kojimy. W Death Stranding 2: On The Beach poznamy oczywiście dalsze losy tragarza Sama, który w pierwszej części doprowadził do zjednoczenia Ameryki, ale tym razem wybierzemy się do Meksyku, by i tam odnowić połączenia między różnymi skupiskami ludzi. W tej produkcji będziemy mieli ponownie do czynienia z otwartym światem, po którym będziemy podróżować, realizując transport dostaw z użyciem egzoszkieletu ułatwiającego przenoszenia ładunków. Nowością będzie jednak statek DHV Magellan, czyli mobilna baza operacyjna, którą będziemy mogli wzywać do miejsc połączonych tak zwaną siecią chiralną.
Overwatch 2 nie został przyjęty przez graczy zbyt ciepło, a to rzecz jasna nie miało miejsca bez powodu. Ba, deweloperzy z Blizzarda na przestrzeni rozwoju tej produkcji wielokrotnie rozczarowali graczy. Raz, że ceny skórek dostępnych w sklepie w grze od samego początku porażały (i porażają dalej), a dwa że nigdy nie doczekaliśmy się obiecywanej pierwotnie sigleplayerowej kampanii.
Teraz, po latach mogę jednak śmiało powiedzieć, że Overwatch 2 jest naprawdę dobrą grą, pod pewnymi względami lepszą niż Overwatch. Bardzo miło spędzam w niej czas przez kilka ładnych godzin każdego tygodnia, zwłaszcza że w ostatnim czasie otrzymała ona świetny, nowy tryb rozgrywki. Mam oczywiście na myśli tryb Stadium (czyli Stadion). Jak już wspomniałam w tytule, ten tryb to najlepsze, co dotychczas spotkało Overwatch 2, a w niniejszym artykule wyjaśnię, dlaczego.
No właśnie, zwłaszcza niezaznajomionym z tematem warto na wstępie wytłumaczyć, czym jest tryb Stadium, zwany po polsku Stadionem, i czym różni się od pozostałych trybów dostępnych w Overwatchu 2. W skrócie jest to tryb, który wywraca zasady Overwatcha do góry nogami. Możecie w nim bowiem zapomnieć o zmienianiu bohatera w trakcie meczu, dostępie do 43 bohaterów i stosowaniu klasycznych kontr – w nim taki Genji nie jest już tak kiepski przeciwko Moirze czy Zarii. Na tym jednak nie koniec różnic. Ba, to tylko czubek góry lodowej.
Musicie też wiedzieć, że w trybie Stadion gra się na przestrzeni wielu rund, rozgrywających się na różnych mapach, dążąc do uzyskania czterech zwycięstw – oczywiście w potyczkach 5 na 5. Podczas meczu gracze zdobywają specjalną walutę, a co rundę mogą wydawać ją na przeróżne ulepszenia ich mocy w tak zwanej Zbrojowni – ulepszenia wpływające na broń, zdolności lub przeżywalność bohatera. Co więcej, na początku na początku pierwszej, trzeciej, piątej i siódmej rundy można wybrać dodatkowe, darmowe moce. Na przykład, dzięki nim Reinhardt może mieć tarczę zwiększającą obrażenia przelatujących przez nią pocisków, Kiriko klonować się, a Mei zamieniać w wielką, toczącą się kulę lodu.
Istotne jest to, że darmowych mocy nie można wymieniać na inne, a płatne ulepszania można w dowolnym momencie sprzedać, by zastąpić je innymi – droższymi i lepszymi. Wszystko to zmusza to tworzenia buildów z głową i odpowiedniego dostosowywania ich do sytuacji w danym meczu.
Na ten moment w trybie Stadium można wcielić się w 18 bohaterów, a potyczki toczą się na kilku, specjalnie przygotowanych mapach. Niektóre z nich wyglądają znajomo, bo Stadium wykorzystuje na przykład pomniejszoną wersję map Koloseum oraz Tron Anubisa. Ciekawostką jest to, że Stadion daje możliwość rozgrywki w perspektywie trzecioosobowej. Można się w nim jednak przełączyć na perspektywę jednoosoboową, co sama zrobiłam, bo taka odpowiada mi bardziej.
Aha, musze jeszcze dodać, że Stadion jest trybem rankingowym, jednak z rankingiem oddzielnym od tego będącego częścią trybu Rywalizacja. Jego istotną cechą jest to, że w randze Świeżak i Nowicjusz utrata postępów jest wyłączona. Ponadto na początku każdego sezonu rangi Stadionu mają być resetowane, a więc wszyscy gracze będą musieli zaczynać od samego dołu – rangi Świeżak.
Okej, ale pomówmy o tym, dlaczego tryb Stadion tak bardzo przypadł mi do gustu
Dlaczego tak dobrze się w nim bawię? Po pierwsze to po prostu nowe doświadczenie – coś, czego Overwatch nie miał wcześniej do zaoferowania. W szybkiej grze i w trybie Rywalizacji możemy od niedawna ulepszać bohaterów specjalnymi perkami, ale nie pozwalają one wpłynąć na rozgrywkę daną postacią tak, jak moce w Stadionie.
Dzięki mocom umiejętności poszczególnych bohaterów możemy rozbudować w dowolną stronę w każdym kolejnym meczu, a to bardzo mocno urozmaica rozgrywkę i zmusza do strategicznego myślenia. Na przykład, raz możemy postawić na Reinhardta osłaniającego drużynę szczególnie dużą tarczą, a raz na Reinhartha podpalającego przeciwników swoim młotem, przy czym musimy pamiętać, by w pierwszym przypadku przez naszą tarczę miał kto strzelać. Żołnierz może albo niszczyć wrogów rakietami, albo udawać gracza z aimbotem, albo leczyć siebie i sojuszników mobilnym polem biotycznym. Z kolei Moira może przytłaczać wrogów swoimi orbami czy dręczyć postaci wsparcia z przeciwnej drużyny wzmocnionym biotycznym chwytem.
Taki system kupowania mocy może kojarzyć się z tym, co ma w zanadrzu League of Legends, ale nie powiedziałabym, że Stadion to Overwatch 2, ale w postaci gry MOBA. To wciąż hero shooter, w którym walka toczy się o realizację wyznaczonych celów i w którym brak mechaniki niszczenia struktur.
Stadium wygrywa też tym, że każdy mecz składa się z wielu rund rozgrywanych na przeróżnych mapach. W trym trybie nie utkniemy na 20 minut na znienawidzonej mapie typu Push (Przepychanka). Raz znajdziemy się na mapie typu Kontrola, raz na mapie typu Starcie, a raz właśnie na mapie typu Push. To zwiększa dynamikę rozgrywki, a poza tym jest kolejnym czynnikiem urozmaicającym zabawę. Dynamikę rozgrywki zwiększa też fakt, że mapy w trybie Stadion są mniejsze niż w pozostałych trybach. Czas powrotu do walki z punktu odrodzenia jest zatem skrócony.
Wiecie co? Podoba mi się to, że na start Stadion oferował tylko 17 bohaterów, a w tej chwili oferuje ich 18. Jest to bowiem tryb na tyle nowy i tak chaotyczny zwłaszcza dla nowego gracza, że nie wyobrażam sobie uczenia się panujących w nim zależności między aż 43 postaciami.
Nie może być idealnie
Oczywiście że tryb Stadion ma pewne wady, które mogą odstraszać część graczy. Przede wszystkim, rozgrywka w tym trybie może trwać naprawdę długo – nawet 30 minut. W związku z tym sama sięgam po niego, gdy wiem, że przez najbliższy czas nic nie będzie zakłócać mojego spokoju. I tak zdarzyło mi się, że musiałam wyjść z gry w trakcie meczu, a to skończyło się zawieszeniem mnie w trybie Stadium na kilka kolejnych godzin.
Kolejny problem to balans. Niektóre postaci są znacznie silniejsze niż inne. Poza tym każdy bohater ma do dyspozycji lepsze i gorsze buildy. Brak idealnego balansu może być jednak jednym z czynników, który sprawia, że ten tryb daje tak dużą frajdę. Poza tym widać, że twórcy gry nieustannie pracują nad tym, by ten balans zmieniać i dopracowywać.
Podsumowanie
Stadium to prawdziwy powiew świeżości w Overwatchu 2 – coś, co wreszcie sprawia, że chce się do tej gry wracać częściej i z większą ekscytacją. To tryb, który z jednej strony znacząco zmienia podstawowe zasady rozgrywki, a z drugiej nie odbiera jej tożsamości hero shootera.
Dzięki dynamicznym mapom, systemowi budowania postaci i strategicznemu podejściu do wyboru mocy, każda potyczka w Stadionie jest unikalna i pełna emocji. Jasne, nie jest to tryb bez wad – długość rozgrywek czy niedoskonały balans mogą irytować – ale mimo wszystko Stadium dostarcza tyle radości i świeżości, że z czystym sumieniem mogę nazwać go najlepszym, co spotkało Overwatcha 2 od momentu jego premiery.