Stało się, po wielu miesiącach oczekiwania w końcu zadebiutował kolejny dodatek do World of Warcraft – World of Warcraft: Dragonflight. Jakie nowości ten dodatek wprowadza? Czy jest on powiewem świeżości względem poprzedniego rozszerzenia, które na dłuższą metę dla wielu graczy było po prostu zawodem? Tego wszystkiego i nie tylko dowiesz się z niniejszej recenzji.
World of Warcraft: Dragonflight w skrócie
World of Warcraft: Dragonflight pozwala graczom wrócić na Azeroth i odwiedzić tamtejsze Smocze Wyspy (ang. Dragon Isles), gdzie będą mieli okazję poznać dalsze losy Alextraszy, Kalecgosa, Nozdormu, Wrathiona, Ysery i wielu innych smoków. Dragonflight to jednak nie tylko nowy kontynent do eksploracji i nowa fabuła do poznania, ale również nowe podziemia, nowe systemy i mechaniki do wypróbowania, a także poważne zmiany w „core” rozgrywki.
Spośród najważniejszych nowości rozszerzenia Dragonflight warto wymienić rasę i klasę postaci – Dracthyr Evoker oraz system latania na smokach (ang. Dragonriding). Z kolei przebudowy w grze doczekał się system profesji, interfejs użytkownika, a także system talentów, który ponownie przyjął formę drzewek.
Coś dla miłośników eksploracji
World of Warcraft: Dragonflight zabiera nas do czterech nowych krain, których nazwy to The Waking Shores, Ohn’ahran Plains, The Azure Span oraz Thaldraszus. Każda z nich charakteryzuje się unikatowym klimatem, niesamowitymi, odmiennymi krajobrazami i jest wypełniona aktywnościami do robienia oraz mieszkańcami do poznania. Wielu osobom spodoba się fakt, że pod względem klimatu The Azure Span przywodzi na myśl dla wielu najlepszą z krain Northrendu – Grizzly Hills.
Co jednak najistotniejsze, każda z wymienionych krain jest absolutnie ogromna – tak duża, jak żadna inna kraina dotychczas wprowadzona w grze. Poza tym, ich teren jest ukształtowany w unikatowy sposób, albowiem możemy tam podziwiać wielkie równiny, głębokie kaniony, niesamowicie wysokie szczyty, wielopoziomowe wodospady, rzeki lawy i nie tylko. Tym razem Blizzard się naprawdę popisał.
Ze względu na charakter krain Dragonflightu ich eksploracja to prawdziwa przyjemność. To jednak również dlatego, że możemy znaleźć w nich losowo porozrzucane skarby, poukrywane czasem za nietypowymi terenowymi przeszkodami, glify potrzebne do ulepszenia umiejętności latania na smokach, a co najważniejsze – postaci dające nam do wykonania często wyjątkowo interesujące zadania. Nawet jeśli mowa o zadaniach pobocznych, to warto je wykonywać, albowiem tym razem scenariusz rozszerzenia napisano na tyle dobrze, że i tak zwane side questy potrafią wzruszyć. Z tego wszystkiego na myśl przychodzi mi aż historia Runasa, którego mogliśmy poznać w dodatku Legion, jak dotąd moim ulubionym.
Taką fabułę to rozumiem
Skoro o questach mowa, to warto też powiedzieć, jak tym razem prezentuje się fabuła kolejnego rozszerzenia do World of Warcraft. Dodatek Shadowlands zawiódł za sprawą źle napisanej postaci Jailera i okropnie poprowadzonej historii Sylvanas. W Dragonflight Blizzard już nie skupia się na tych postaciach, a na głównych przedstawicielach smoczych stad i ich odwiecznych przeciwnikach – prymalistów (ang. Primalists), na czele których stoi uwolniona ze swojego więzienia Raszageth. Raszageth jest postacią dużo ciekawszą niż Jailer – głównie dlatego, że wiemy co nieco o jej przeszłości, zamiarach i motywacjach od samego początku. Możemy więc szybko wyrobić sobie opinię o tym, czy faktycznie jest czarnym charakterem, czy postacią, której działania są uzasadnione.
Fabuła dodatku Dragonflight jest jednak świetna głównie dlatego, że w ramach swojej głównej kampanii rozszerzenie opowiada historie często bardzo przyziemne – o znaczeniu rodziny, o odkrywaniu tajemnic dawno zaginionego lądu, o bólu związanym z tym, co działo się w przeszłości, o konieczności dbania o naturalne dobra czy o sposobach na radzenie sobie z żałobą. Mam nadzieję, że w przyszłości Blizzard zachowa fabularnie ten sam poziom.
Najlepsza nowość rozszerzenia
Wracając do kwestii eksploracji warto powiedzieć, że na to, jak wielką frajdę daje przemierzanie Smoczych Wysp, wpływ ma nowy typ latania – latania na smokach. Dzięki niemu możemy poruszać się jeszcze szybciej niż wcześniej, ale aby osiągnąć maksymalnie wysoką prędkość, musimy korzystać ze specjalnych umiejętności zużywających punkty wigoru. Gdy wyczerpiemy wigor i nie naładujemy go lecąc w dół, będziemy zmuszeni do lądowania.
Początkowo, zanim zdobędziemy glify potrzebne do maksymalnego rozwinięcia umiejętności latania na smokach, musimy lądować i czekać na odnowienie się wigoru dość często. Mnie to jednak w ogóle nie przeszkadzało, zwłaszcza że na gruncie i tak niejednokrotnie jest co robić. Poza tym, już odblokowanie kilku glifów wystarczyło, by znacznie wydłużyć odbywane przeze mnie loty i sprawić, by te stały się jeszcze bardziej efektowne.
Chyba jedyną wadą latania na smokach jest to, że przynajmniej na razie ono działa wyłącznie na Smoczych Wyspach. W innych obszarach gry jesteśmy zmuszeni korzystać z klasycznego latania, które w porównaniu do tego nowego jest po prostu nudne.
Aha, warto wspomnieć, że Blizzard udostępnił w dodatku Dragonflight mini grę wykorzystującą latanie na smokach. W jej ramach w przeróżnych miejscach na Smoczych Wyspach możemy brać udział w wyścigach na naszych smokach, podczas których musimy odpowiednio wykorzystywać umiejętności przypisane do klawiszy, aby jak najszybciej pokonać tor wyznaczany przez pierścienie. Za zdobycie odpowiednio krótkich czasów w poszczególnych wyścigach otrzymamy specjalne osiągnięcia i nie tylko.
Trzeba też powiedzieć, że na Smoczych Wyspach możemy zdobyć cztery specjalne smoki, których wygląd można spersonalizować. Dodatkowe kolory ich łusek, kształty rogów i warianty innych modyfikowalnych elementów zdobywamy, wykonując w dodatku przeróżne aktywności.
Zmiany w talentach, profesjach i interfejsie na plus, choć nie bez problemów
Jak wspomniałam, World of Warcraft: Dragonflight to także wiele zmian w „core” gry. Po pierwsze Blizzard wkrótce przywrócił drzewka talentów. Póki co drzewka niektórych klas są dalekie od ideału, ale jedno jest pewne – dają one znacznie większe pole do popisu w kwestii możliwości dostosowania umiejętności postaci do własnego styli rozgrywki i preferowanych typów aktywności, niż wcześniejszy system talentów, co mnie bardzo cieszy.
Od razu po uruchomieniu World of Warcraft w oczy rzuca się również zupełnie przeprojektowany interfejs. Zdania na jego temat są podzielone, natomiast mnie po początkowym szoku przypadł on do gustu – to głównie dlatego, że poszczególne jego elementy, bez dodatku addonów, można umieścić w dowolnym miejscu na ekranie.
Za sprawą zmian wprowadzonych w dodatku system profesji stał się znacznie ciekawszy. Wprowadzono bowiem system specjalizacji, a podczas rozgrywki możemy zdobywać wiedzę potrzebną do ich rozwoju i odblokowywania nowych przepisów. Im większe doświadczenie posiadamy w danej specjalizacji, tym przedmioty lepszej jakości wpisujące się w daną kategorię jesteśmy w stanie tworzyć. Pojawił się też system, który pozwala wystawić zlecenie na stworzenie danego przedmiotu. Problem z tym, że niemal nikt z niego nie korzysta. Jeszcze większym problemem jest jednak to, że Blizzard nie pozwala na resetowanie punktów przyznawanych specjalizacjom. Źle wydanego punktu nie można więc cofnąć, a raz nauczonej specjalizacji nie można zmienić.
Jeśli chodzi o nową rasę i klasę postaci wprowadzone w Dragonflight – Dracthyr Evoker – to nie przypadły mi one do gustu ze względu na ograniczone możliwości transmogryfikacji. Rasa Dracthyr charakteryzuje się tym, że posiada humanoidalną i smoczą formę. Podczas walki widoczna jest tylko ta druga, na której prezentowana jest wyłącznie część założonego uzbrojenia. Niemniej jednak, nie ma w WOWie drugiej rasy, której wygląd w kreatorze postaci można by spersonalizować tak bardzo, jak Dracthyr.
Przyszłość dodatku? Zapowiada się dobrze
Oczywiście większość dodatków do World of Warcraft po swojej premierze robi dobre wrażenie. Dopiero z czasem okazuje, się czy Blizzard zadbał o to, by rozszerzenie robiło wrażenie długofalowo. Ja spędziłam już z World of Warcraft: Dragonflight na tyle dużo czasu, że mogę powiedzieć, iż co do przyszłości tego dodatku mam optymistyczne przeczucia. Wystartował już bowiem pierwszy sezon Mythic+ i udostępniono pierwszy raid, i póki co na aktywności te nie można narzekać.
To, nad czym Blizzard musi w tej chwili popracować przede wszystkim, to balans klas postaci, a także poziom trudności podziemi, gdyż niektóre są znacznie trudniejsze od pozostałych. Na szczęście, pojawiają się już powoli pierwsze aktualizacje, które się do tych kwestii odnoszą.
Po obfitym w premiery listopadzie przyszedł czas na grudzień. Czy i w tym miesiącu gracze mają na co czekać? No jasne. Przekonajcie się, jakie gry zadebiutują na rynku w (przed)świątecznym okresie. Co najmniej kilka z nich powinno Was zainteresować.
Marvel’s Midnight Sus [PC, PS5, XSX]
Gatunek: RPG, turowe
Data premiery: 2 grudnia
Grudzień przyniósł nam między innymi nową grę superbohaterską w postaci Marvel’s Midnight Suns. Marvel’s Midnight Suns to koncentrująca się na turowych potyczkach gra RPG, w której dowodzimy czteroosobową grupą superbohaterów. Jednym z członków grupy jest zawsze Hunter, postać stworzona na potrzeby tego tytułu, a którą możemy w dużym stopniu modyfikować. Pozostałych trzech dobieramy spośród zwerbowanych superbohaterów i antybohaterów, takich jak Iron Man, Kapitan Ameryka, Captain Marvel, Doktor Strange, Blade, Nico Minoru, Magik, Ghost Rider czy Wolverine. Celem gry jest powstrzymanie Lilith, matki demonów, która próbuje przejąć władzę nad światem.
NEED FOR SPEED UNBOUND [PC, PS5, XSX]
Gatunek: wyścigi
Data premiery: 2 grudnia
Need for Speed Unbound to rzecz jasna kolejna odsłona słynnej serii gier wyścigowych od Electronic Arts. Ponownie weźmiemy w niej w nielegalnych wyścigach ulicznych i pokierujemy przeróżnymi pojazdami. Unbound oferuje ponad 150 modeli aut – takich producentów jak Ford, Aston Martin, Lamborghini czy Porsche. Fabuła gry jest poświęcona losom dwójki przyjaciół, którzy zostali rozdzieleni w wyniku napadu na warsztat i kradzieży cennego samochodu, który się w nim znajdował. Główny bohater postanawia odzyskać pojazd, ale realizacja tego zadania będzie wymagała nie lada zachodu.
THE CALLISTO PROTOCOL [PC, PS4, PS5, XONE, XSX]
Gatunek: gra akcji, TPP, survival horror
Data premiery: 2 grudnia
Jest rok 2320, trafiacie na księżyc Jowisza – Kallisto, gdzie w wyniku tajemniczego zderzenia więźniowie z więzienia Blac Iron zaczęli przemieniać się w krwiożercze potwory. Jako jeden z więźniów, Jacob Lee, który jakimś cudem uniknął tego losu, musicie walczyć o przetrwanie. Waszym celem jest opuszczenie placówki, ale jego realizacja nie będzie łatwa. Kto wie, może przy okazji uda się Wam rozwiązać zagadkę Callisto. Aha, warto wspomnieć, że The Callisto Protocol to dzieło studia Striking Distance założonego przez weteranów, którzy wcześniej pracowali chociażby nad serią Dead Space.
KNIGHTS OF HONOR II: SOVEREIGN [PC]
Gatunek: strategiczne, ekonomiczne, RTS
Data premiery: 6 grudnia
Knights of Honor II: Sovereign to kontynuacja wydanej w 2004 roku gry strategicznej, która przenosiła graczy w podróż do średniowiecznej Europy. W tytule tym odbędziemy podobną podróż, by przejąć kontrolę nad dowolnym królestwem i poprowadzić je ku dominacji nad całym kontynentem. Patrząc na rozgrywkę z lotu ptaka, będziemy musieli nie tylko rozbudowywać miasta, rozwijać infrastrukturę przemysłową, ale także zajmować się obsadzaniem stanowisk na dworze, ekonomią, prowadzeniem działań szpiegowskich, dyplomacją, handlem i religią. Oczywiście naszym zadaniem będzie też budowanie armii, która umożliwi obronę granic naszego kraju i podbijanie kolejnych terenów.
KYNSEED [PC]
Gatunek: RPG, przygodówka, indie
Data premiery: 6 grudnia
Pamiętacie jeszcze Fable? To była świetna gra. Chociaż studio za nią odpowiadające (LionHead Studios) już nie istnieje, niektórzy deweloperzy, który ją tworzyli, założyli nowe – PixelCount Studios – i w jego ramach opracowali interesującą produkcję oferowaną na Steamie we Wczesnym Dostępie. Ta produkcja to Kynseed, sandboksowa gra RPG, w której przenosimy się do fantastycznej krainy inspirowanej brytyjskim folklorem. Jej zamysł obraca się wokół uprawy roślin, zaprzyjaźniania się z mieszkańcami i odkrywania świata. Od innych gier indie odróżnia ją jednak humor godny autorów Fable. Kynseed tkwiło we Wczesnym Dostępie ładne kilka lat, ale już 6 grudnia doczeka się oficjalnej premiery.
HEARTHSTONE: POCHÓD KRÓLA LISZA [PC, ANDROID, IOS]
Gatunek: logiczne, fantasy, karciane
Data premiery: 6 grudnia
Nie każdy dodatek do Hearthstone był porywający, ale ten może zaintrygować wielu graczy z prostego względu. Otóż jego tematyka obraca się wokół Króla Lisza, a więc dla miłośników Warcrafta może być po prostu nostalgiczna. Co więcej, Pochód Króla Lisza wprowadza do karcianki nową klasę postaci – Rycerza Śmierci, którego siła tkwi między innymi w wykorzystywaniu armii nieumarłych. Oczywiście, w rozszerzeniu tym nie zabraknie też licznych nowych kart (ponad 200). Poza tym wprowadzi ono nowy typ stronnika, czyli Nieumarły.
IXION [PC]
Gatunek: strategiczne, ekonomiczne, RTS
Data premiery: 7 grudnia
Ixion to strategia ekonomiczna typu city builder, w której zajmiemy się nie rozbudową miasta, a potężnej stacji kosmicznej o nazwie Tiqqun. Mowa o stacji kosmicznej, która przemierza przestrzeń międzygwiezdną w poszukiwaniu planety podobnej do rodzimej Ziemi. Tytuł ten przedstawia bowiem ponurą wizję przyszłości, w której Ziemia staje się miejscem coraz mniej nadającym się do życia. My, gracze, jako zarządca stacji, będziemy musieli zadbać o jej infrastrukturę, opracowywanie nowych technologii oraz rozbudowę populacji i rozprawienie się z licznymi problemami.
WIEDŹMIN 3: DZIKI GON – EDYCJA KOMPLETNA [PS5, XSX]
Gatunek: RPG, TPP, fantasy
Data premiery: 14 grudnia
Wiedźmin 3: Dziki Gon to gra, którą mnóstw osób z przyjemnością przeszło dwukrotnie, a nawet trzykrotnie. W końcu posiada niesamowity klimat i fabułę. Wkrótce pojawi się jednak świetna okazja ku temu, by zagrać w nią po raz kolejny. 14 grudnia Wiedźmin 3: Dziki Gon zadebiutuje bowiem w wersji z odświeżoną grafiką oraz ray tracingiem i innymi ulepszeniami na konsolach PlayStation 5 i Xbox Series X. Na dodatek, otrzyma darmową aktualizację odświeżającą grafikę i wprowadzającą analogiczne zmiany na PC. Co ciekawe, nowa wersja gry wprowadzi też nowe wyposażenie i kolejne alternatywne stroje, a także specjalnego questa związanego z netfliksowym serialem Wiedźmin.
Tworząc gry, nie sposób jest uniknąć w nich pewnych błędów. Wiele bugów deweloperzy wyłapują i usuwają na etapie produkcji, ale zdarza się, że niejeden trafia do ostatecznej wersji danego tytułu. Oczywiście, większość błędów irytuje graczy – dlatego raczej mało kto chce mieć z nimi do czynienia, a tym bardziej o nich pamiętać. Na przestrzeni lat w grach wideo doświadczono jednak co najmniej kilku błędów, które po prostu zapisały się na kartach historii – albo dlatego, że wywoływały uśmiech na twarzy, albo dlatego, że wynikały z pewnych technologicznych ograniczeń, albo ze względu na ich unikatowość.
Pac-Man – Poziom 256
Jedne z najstarszych gier wideo nie posiadały rozbudowanej fabuły, ani wielu przerywników filmowych. Oferowały one mnóstwo poziomów do przejścia – na tyle dużo, że deweloperom zdawało się, iż do tych ostatnich nikt nigdy nie dojdzie. Cóż, mylili się. Deweloperzy takiego Pac-Mana nigdy nie sądzili na przykład, że ktokolwiek dojdzie do poziomu o numerze 256. Nie był więc dla nich zmartwieniem błąd, który trapił grę po osiągnięciu tego poziomu. Otóż, obraz poziomu 256. źle się wyświetlał – prawa połowa ekranu zajmowana była przez nic nie znaczące symbole. Dlatego nazywano go ekranem śmierci. Błąd wynikał z tego, że poziom gry w oryginalnym Pac-Manie był zapisywany pod postacią 8 bitów, który może pomieścić wartości z zakresu 0 – 255. Jako że kod planszy zaczynał się od 0, plansza 256 miała numer 255. Problem jednak w tym, że podprogram odpowiedzialny za wyświetlanie w grze owoców powiększał tę liczbę o 1, sprawiając że nie mieściła się ona w zakresie liczb całkowitych.
ASSASSIN’S CREED UNITY – TWARZE JAK Z HORRORÓW
Assassin’s Creed Unity było pod wieloma względami dobrą grą. Oferowała ona bowiem ciekawą fabułę, niezły gameplay i ładną oprawę graficzną. Niemniej, wiele osób zapamiętało z niej najlepiej pewien błąd, który mocno rzucał się w oczy. Błąd ten sprawiał, że tekstury twarzy postaci czasem nie wyświetlały się. W rezultacie gracze mogli podziwiać widok niczym z horroru – lewitujące w powietrzu gałki oczne i uzębienia.
WORLD OF WARCRAFT – NIESPODZIEWANA EPIDEMIA
Lata temu w World of Warcraft miał miejsce błąd, który dosłownie doprowadził w grze do epidemii. Jego efekty przyjęły tak ogromną skalę i były na tyle ciekawe, że wielokrotnie wykorzystywano ten incydent w badaniach nad rozprzestrzenianiem się chorób. Źródłem błędu był jeden z bossów raidu o nazwie Zul’Gurub, którego dodano do WoW-a w łatce 1.4.0 w 2005 roku. Wspomnianym bossem był Hakkar. W trakcie walki Hakkar rzucał na graczy czar osłabiający (ang. debuff) o nazwie Corrupted Blood, który przez pewien czas zadawał postaci gracza stałe obrażenia. Czar ten mógł rozprzestrzeniać się na inne postaci znajdujące się w postaci osoby zarażonej, ale w domyśle z czasem miał znikać – na przykład po wyjściu za raidu. Szybko okazało się jednak, że z powodu błędu czar mogły przenosić poza raid przywoływane przez niektóre klasy postaci zwierzęta. Zwierzęta te przenosiły chorobę na graczy i postaci NPC w otwartym świecie WoW, co wielu graczy wykorzystało dla zabawy. Rezultat? Miliony zarażonych postaci i niezamierzona symulacja wybuchu zarazy.
SUPER MARIO BROS. – ŚWIAT -1
Jeden z najstarszych błędów w historii gier wideo miał miejsce w pierwszym Super Mario Bros. Dziś jest on znany jako Świat -1, a polegał on na utknięciu w niekończącym się podwodnym świecie. Aby błąd wywołać, wystarczyło wykorzystać inny błąd, umożliwiający przechodzenie przez ściany, by dostać się do ukrytego pomieszczenia z rurą, która przenosiła gracza do Świata -1. Poziom ten był dokładnie taki sam jak Świat 2-2, z tym że rura na jego końcu nie prowadziła do kolejnego poziomu, a do początku tego samego poziomu. Gracz był zatem skazany na powtarzanie go w nieskończoność, aż skończy mu się dostępny czas i wyczerpie swoje życia.
MASS EFFECT 3 – ROTUJĄCA GŁOWA KOMANDORA
Mass Effect 3 to wielka gra AAA, która zawierała równie wiele błędów. Jeden z najzabawniejszych można było jednak łatwo przegapić, albowiem potrafił trwać zaledwie sekundę. Błąd ten sprawiał, że głowa komandora Sheparda obracała się niczym głowa lalki, o 360 stopni. Prowadziło to do tak śmiesznych sytuacji jak ta, którą ukazano na poniższym filmiku
Cyberpunk 2077 niedawno zaczął cieszyć się rosnącą popularności, między innymi za sprawą sukcesu anime Cyberpunk: Edgerunners. Z tej okazji postanowiliśmy zebrać listę niektórych z najlepszych naszym zdaniem modów, które opracowano z myślą o tej grze. Nie przedłużając, zapraszamy do lektury.
Better Vehicle Handling
Nie przypadł Ci w Cyberpunku 2077 do gustu system sterowania pojazdami? Nie jesteś w tej kwestii osamotniony. Nic zatem dziwnego, że ktoś opracował modyfikację, która ten system w grze poprawia. To jednak raczej rozwiązanie dla osób, które grają przy użyciu myszy i klawiatury, a nie kontrolera.
Anime Cyberpunk: Edgerunners posiada wielu miłośników. Okazało się ono tak dobre, że na nowo tchnęło w grę CD Projektu życie. Wielu graczy chciałoby grać w niej postaciami rodem z serialu, ale na to gra domyślnie niestety nie pozwala. Na ratunek na szczęście przychodzą modderzy. Jeden z nich stworzył mod, który pozwala sprawić, aby żeńska wersja V wyglądała niczym Lucy.
Cyberpunk 2077 to FPP. Oznacza to, że rozgrywającą się w niej akcje podziwiamy z perspektywy pierwszej osoby. Podczas rozgrywki nie możemy jednak rozglądać się, by spojrzeć na swój tors czy swoje nogi. Mod Immersive First Person to zmienia, ułatwiając wczucie się w klimat cyberpunkowego świata.
Night City to miasto przyszłości, z jego wszystkimi wadami i zaletami. Aż dziwne więc, że CD Projekt RED nie pozwolił nam poruszać się po nim nie tylko samochodami i motocyklami, ale też metrem. Mod Metro System dodaje jednak do Cyberpunka 2077 system metra, z którego można korzystać. Składa się on z aż 19 stacji. Każdą z nich możemy zwiedzić.
W Cyberpunku 2077 jesteśmy niestety uziemieni. Możemy poruszać się bowiem w grze jedynie pojazdami naziemnymi, a przynajmniej domyślnie. Mod Let There Be Flight dodaje bowiem do rozgrywki możliwość latania samochodami. Wzbogaca on nawet istniejące modele samochodów o specjalne silniki umożliwiające im latanie, a także specjalne animacje i efekty dźwiękowe. Dzięki niemu gra w Cyberpunk 2077 powinna być zatem jeszcze większą frajdą.
Nie wiemy, jak Ciebie, ale nas irytuje w Cyberpunku 2077 to, jak wielu można spotkać w grze sprzedawców, z którymi nie możemy wejść w żadną interakcję. Mod Street Vendors sprawi, że większość sprzedawców od teraz będzie oferować Wam swoje towary i zechce kupić Wsze. Nieźle, nieprawdaż?
Cyberpunk 2077 to gra, która prezentuje się nieźle. Za sprawą modów może wyglądać jeszcze lepiej. Jednym z modów, który poprawia oprawę wizualną tej produkcji jest Cyberpunk Autonomous Reshade – True HDR. Mod ten symuluje HDR, wpływając na nasycenie i kontrast barw w grze, cienie, oświetlenie i nie tylko. Efekt? Robi wrażenie.
Im dalej jakiś obiekt znajduje się w Cyberpunku 2077 od gracza, tym gorsza jakość jego tekstur. Gdy gracz zbliża się do tego obiektu, wczytywane są jego tekstury o coraz to wyższej rozdzielczości. Dzieje się tak nie bez powodu. Zjawisko to ma na celu obniżenie zużycia pamięci karty graficznej i zwiększenie liczby wyświetlanych klatek na sekundę. Jeśli jednak chcesz, aby elementy w tle wyglądały nieco lepiej, a uważasz, że Twój komputer może to udźwignąć, możesz zainstalować mod Draw Distance Boost. Zwiększy on domyślny dystans rysowania tekstur.
Kolejny miesiąc, kolejne nowe gry do wypróbowania. Jakie tytuły zadebiutują na rynku w tym miesiącu? Krótko mówiąc, jest na co czekać. Poznaj pełną listę najbardziej obiecujących produkcji, w które zagramy już w listopadzie.
WRC Generations [PC, PS5, XSX, PS4, XONE]
Gatunek: wyścigowe, kooperacja
Data premiery: 3 listopada
WRC Generations to kolejna odsłona oficjalnie licencjonowanej serii symulatorów rajdowych tworzonych przez studio KT Racing i firmę Nacon. Względem poprzednich części oferuje nie tylko auta spalinowe, ale również hybrydowe, a nawet pojazdy historyczne. Poza tym pozwala przejechać się po trasach w 22 krajach. Oczywiście zawiera wszystkie rajdy, zespoły i samochody przewidziane w prawdziwym tegorocznym sezonie WRC. Zagramy w niej nie tylko w trybie kariery, ale również w trybach z funkcjami wieloosobowymi.
FOOTBALL MANAGER 2023 [PC]
Gatunek: sportowe, piłka nożna, manager piłkarski
Data premiery: 8 listopada
W tym roku nie mogło zabraknąć i kolejnej odsłony najpopularniejszej serii managerów sportowych – menedżerów piłkarskich studia Sports Interactive. W Football Managerze 2023 ponownie obejmiemy pieczę nad piłkarską drużyną i zadbamy o rekrutację nowych zawodników, sukcesy meczowe – a nawet zaplecze finansowe klubu. Rzecz jasna baza danych gry została wzbogacone o zaktualizowane rzeczywiste dane o zawodnikach i klubach, a w zasadzie całej scenie futbolowej na świecie. Najnowsza odsłona cyklu ma jednak zaoferować jeszcze większy realizm rozgrywki, ulepszoną AI i odświeżony interfejs.
GOD OF WAR: RAGNAROK [PS4, PS5]
Gatunek: akcja, TPP
Data premiery: 9 listopada
Posiadacze konsol Sony niebawem w końcu doczekają się kontynuacji God of War z 2018 roku. W God of War: Ragnarok oczywiście ponownie wcielimy się w Kratosa. Akcja gry przeniesie nas jednak kilka lat w przód po wydarzeniach z poprzedniej odsłony. Kratos wraz ze swoim synem Atreusem przemierza wszystkie dziewięć światów, próbując uniknąć tytułowego konfliktu nordyckich bogów i olbrzymów. Atreusowi spokoju nie daje jednak kwestia jego tożsamości i tego, jaką rolę odegra on w nachodzących wydarzeniach. Przygoda doprowadzi dwójkę do spotkania z Tyrem, nordyckim bogiem wojny, który dotychczas był uznawany za zmarłego.
FLOODLAND [PC]
Gatunek: strategiczne, survival
Data premiery: 15 listopada
Floodland to pierwsza na naszej liście, ale nie jedyna polska gra, która zadebiutuje w tym miesiącu. Produkcja ta jest strategią z elementami survivalowymi, która przenosi nas do świata zniszczonego przez katastrofę klimatyczną. W ramach rozgrywki przejmujemy kontrolę nad grupą ocalałych ludzi, a naszym zadaniem jest zbudowanie dla nich prosperującej osady oraz zapewnienie wody, pożywienia i schronienia. Na tym zabawa się jednak nie kończy. Tytuł zapewnia też okazję do podejmowania trudnych moralnie wyborów, a także odkrywania świata i jego tajemnic. Co istotne, mapy są generowane w grze proceduralnie, a więc każda rozgrywka jest nieco inna od pozostałych.
CALL OF DUTY: WARZONE 2 [PC, PS4, PS5, XONE, XSX]
Gatunek: akcja, FPP, FPS, battle royale
Data premiery: 16 listopada
W 2020 roku seria Call of Duty doczekała się własnej gry Battle Royale pod postacią Call of Duty: Warzone. W tym miesiącu tytuł ten otrzyma kontynuację – Call of Duty: Warzone 2. Pod względem rozgrywki nie będzie się ona mocno różniła od poprzedniczki, jednakże zaoferuje między innymi nową mapę – pustynne Al Mazrah i kilka nowych mechanik. Co istotne, Call of Duty: Warzone 2 będzie rzecz jasna grą darmową, zawierającą mikropłatności.
MARVEL’S SPIDER-MAN: MILES MORALES [PC]
Gatunek: akcja, TPP
Data premiery: 18 listopada
Nie tak dawno na komputery osobiste trafiła gra Marvel’s Spider-Man Remastered – odświeżona wersja popularnej produkcji studia Insomniac Games, która wcześniej była dostępna tylko na konsolach PlayStation. Teraz ten los spotka kontynuację tej gry – Marvel’s Spider-Man: Miles Morales. Pecetowe wydanie tytułu będzie zawierało oczywiście pewne ulepszenia względem wydania konsolowego. W grze wcielimy się w tytułowego Miles’a Moralesa, który przejął po Peterze Parkerze tożsamość Człowieka-Pająka.
EVIL WEST [PC, PS5, XSX, PS4, XONE]
Gatunek: akcja, TPP, western
Data premiery: 22 listopada
Evil West to kolejna polska gra w niniejszym zestawieniu. Odpowiada za nią studio Flying Wild Dog. Evil West to gra akcji, która przenosi nas do alternatywnej wersji Dzikiego Zachodu, w której świat został opanowany przez wampiry. Brzmi ciekawie, nieprawdaż? W grze wcielimy się w jednego z członków organizacji, która zajmuje się zwalczaniem krwiożerczych potworów. W walce z wampirami będziemy mogli wykorzystać zarówno konwencjonalną broń, jak i elektryczną rękawicę bojową oraz przeróżne gadżety. Przygodę ułatwią też umiejętności, które z upływem czasu będziemy mogli ulepszać.
WORLD OF WARCRAFT: DRAGONFLIGHT [PC]
Gatunek: MMORPG
Data premiery: 28 listopada
Trochę trudno w to uwierzyć, ale już właśnie w tym miesiącu World of Warcraft otrzyma swoje kolejne rozszerzenie. W World of Warcraft: Dragonflight w końcu odwiedzimy Smocze Wyspy, poznamy dalsze losy poszczególnych grup smoków i ich przedstawicieli, a także zagramy nową rasą i klasą postaci – Dracthyr Evoker. World of Warcraft: Dragonflight to także przeprojektowany interfejs gry, powrót drzewek talentów, nowe podziemia i raidy, a także nowa forma latania – latania na smokach (ang. Dragon Riding). Oby ten dodatek był równie ciekawy, jak się zapowiada.
THE KNIGHT WITCH [PC, PS5, XSX, PS4, XONE, SWITCH]
Gatunek: akcja, fantasy, metroidvania
Data premiery: 29 listopada
Metroidvania, shoot’em up i karcianka w jednym? To właśnie The Knight Witch, produkcja studia Super Mega Team. W tytule tym przenosimy się do fantastycznego świata, a w nim do podziemnego miasta Dungeonidas, gdzie wcielamy się w Rayne – tytułową rycerkę-czarownicę. Wspomniane miasto zostało zaatakowane przez armię wojennych golemów, a Rayne postanawia uporać się z zagrożeniem, wykorzystując zarówno broń białą, jak i szeroką gamę zaklęć. Co ciekawe, gra ma posiadać nietypowy system rozwoju postaci – zależny od uwielbienia, jakim będą darzyć nas mieszkańcy Dungeonidas.
Gry wideo potrafią przenosić nas do przeróżnych światów żyjących własnym życiem i na swój sposób wyjątkowych. Światy te niejednokrotnie oferują immersyjne doświadczenia nie tylko za sprawą swojej oprawy wizualnej, towarzyszącej im oprawy muzycznej i dźwiękowej, ale również swojej struktury. Często unikatowości dodaje im dodatkowo fakt, że ich mieszkańcy mówią dotychczas w nieznanych nam językach, stworzonych specjalnie na potrzeby danej produkcji.
W niniejszym artykule postanowiliśmy przybliżyć Wam właśnie kilka takich tytułów, z myślą o których opracowano nieistniejące wcześniej języki. Zapraszamy do lektury!
World of Warcraft
World of Warcraft to gra MMORPG z ogromnym światem. Zamieszkuje go wiele ras, z których niejedna posługuje się własnym językiem. Dlatego oprócz języka Wspólnego, którym postaci w grze mówią do nas najczęściej, w World of Warcraft możemy usłyszeć język orków, język nocnych elfów, język krasnoludów, język trolli, język goblinów i nie tylko. Każdy z nich jest unikatowy dla World of Warcraft, choć niektóre z ich charakterystycznych fraz mogliśmy usłyszeć Warcraft III i wcześniejszych odsłonach serii RTSów.
THE ELDER SCROLLS V: SKYRIM
W Elder Scrolls V: Skyrim smoki posługują się własnym językiem – Dovahzul. Właściwie stworzono go na rzecz drugiej części serii gier RPG – The Elder Scrolls II: Daggerfall, jednakże w Skyrimie znacznie go rozbudowano. Alfabet Dovahzul składa się z run wykonanych z ukośników – znaków, które smoki są w stanie pozostawiać na skałach swoimi szponami. Alfabet ten przypomina starożytne pismo klinowe powstałe na Bliskim Wschodzie. Struktura zdań w języku Dovahzul jest z kolei taka sama jak w języku angielskim, ale liczby mnogie są tworzone w nim poprzez powtórzenie ostatniej litery o dodanie „e”. W wersji mówionej Dovahzul ma nieco skandynawski wydźwięk. Co ciekawe, w sieci nie brakuje stron internetowych, które ułatwiają nauczenie się tego języka. Niejeden graczy postanowił skorzystać z tego, co oferują.
STAR CRAFT
Na rzecz gry Star Craft wymyślono bardzo ciekawy język Khalani. Jest to język, którym posługują się Protosi (a także Khalai i Nerazim, czyli rasy spokrewnione z Protosami, ale w zmodyfikowanej wersji). Protosi używają Khalani głównie telepatycznie, a dla innych ras język brzmi niczym nic nie znaczące dźwięki. W wersji pisanej język ten bazuje na glifach. Faktyczne brzmienie niektórych fraz wypowiadanych w tym języku możemy usłyszeć w grze, gdy wybieramy jednostki i wydajemy im rozkazy. Znane są jednak tłumaczenia tylko niektórych z tych wyrażeń. Blizzard posiada słownik z tłumaczeniami wszystkich, jednakże dotychczas nie podzielił się z nimi światem.
NO MAN’S SKY
No Man’s Sky to gra, w które eksplorujemy kosmos, trafiając przy okazji na przedstawicieli przeróżnych obcych ras i pozostałości po obcych cywilizacjach. Z tymi przedstawicielami początkowo w ogóle nie jesteśmy jednak w stanie się porozumieć. Dopiero z czasem, znajdując wskazówki w świecie gry, czy ucząc się od innych, poznajemy każdy z języków nieco lepiej. W sumie w No Man’s Sky możemy nauczyć się czterech języków – Korvax, Gex, Vy’keen i Atlas. Ich obecność mocno urozmaica świat gry.
THE SIMS
Simowie w grach z serii The Sims posługują się sztucznym językiem Simlish, opracowanym przez amerykańskich komików Gerri’ego Lawlora i Stephena Kearina na prośbę twórcy serii, Willa Wrighta. Choć zawiera on tylko kilka słów o faktycznym znaczeniu i całe mnóstwo wyrażeń używanych przez Simów w celu wyrażania uczuć i reagowania na wydarzenia, często nie powtarzających się, jest to już język kultowy. Ma to związek nie tylko z popularnością gry, ale również z faktem, że licencjonowane utwory używane w produkcji nagrywano w wersji Simlish. Co ciekawe, prawdziwe wyrazy w tym języku pochodzą z języka ukraińskiego i tagalskiego, ale są wymawiane z bardzo złym akcentem.
Jeżeli kiedyś zastanawialiście się, czy warto kupić komputer Lenovo Legion to teraz jest do tego dobra okazja. Nowe legiony są dostępne w promocji z subskrypcję Xbox Game Pass. Przez 3 miesiące za darmo! Jak to działa? Obejrzyjcie nasz film i już będzie wszystko jasne:
Nie wszystkie gry wideo, które dzisiaj bazują na modelu biznesowym free-to-play, zawsze były na nim oparte. Wiele z nich z różnych powodów dopiero długo po swojej premierze przeszło na taki model. Często zdarza się, że gra przechodzi na system free-to-play, ponieważ dosłownie umiera – nie cieszy się wystarczającą dla wydawcy popularnością. Zmiana modelu z reguły nie kończy się jednak ocaleniem danej produkcji. Mimo to istnieją gry, którym wyszła ona na dobre. W niniejszym artykule postanowiliśmy przedstawić Wam kilka z nich.
Destiny 2
Kwestia przejścia Destiny 2 na free-to-play była dość kontrowersyjna. Tytuł ten bowiem nie dość, że opuścił Battle.net i zadebiutował na Steamie (co miało związek z zawiązaniem współpracy twórców gry z Activision), to nie pozwala graczom uzyskać dostępu do wszystkich treści za darmo. Dodatki do niego wciąż są płatne. Co gorsza, Bungie sprawiło, że w kilka pierwszych rozszerzeń do gry nie można nawet zagrać, co wprowadziło fabularny zamęt. Mimo to, zapewne właśnie dzięki przejściu na model biznesowy free-to-play Destiny 2 posiada bardzo aktywną społeczność graczy.
FALL GUYS
Fall Guys: Ultimate Knockout zadebiutowało 4 sierpnia 2020 roku na platformach PlayStation 4 i PC. Od początku premiery subskrybenci usługi PS Plus mogli grać w tę grę na PS4 bez dodatkowych opłat, ale już dla posiadaczy pecetów była ona pełnopłatną produkcją. 22 czerwca 2022 roku trafiła jednak na Xbox One, Xbox Series X/s oraz Nintendo Switch, a jednocześnie została opublikowana jako gra free-to-play. Dzięki temu zagrało w nią wiele nowych osób, a jej popularność znowu wzrosła.
COUNTER-STRIKE: GLOBAL OFFENSIVE
Counter-Strike: Global Offensive to gra, która ma już dziesięć lat. Aż trudno w to uwierzyć. Jeszcze trudniej uwierzyć w to, że obecnie w tytuł ten gra więcej użytkowników Steam niż w latach 2015 – 2019, zwłaszcza że wtedy znacznie głośniej mówiło się o e-sporcie, który musiał przekładać się na popularność CS:GO. Niewątpliwie bardzo dużą rolę w tej kwestii odegrał fakt, że na początku 2019 roku Counter-Strike: Global Offensive przestał być grą płatną i przeszedł na model biznesowy free-to-play, a nieco wcześniej otrzymał tryb battle royale.
TEAM FORTRESS 2
Team Fortress 2 to wieloosobowa strzelanka stworzona przez Valve jako kontynuacja Team Fortress Classic. Początkowo, w październiku 2007 roku, tytuł ten zadebiutował jako część płatnej paczki gier The Orange Box na platformach Windows i Xbox 360, a już w listopadzie tego samego roku trafił na PlayStation 3. Później Team Fortress 2 wydano poza The Orange Box, ale także jako płatną grę. W końcu w 2011 roku gra przeszła na model free-to-play. Od tego czasu otrzymała mnóstwo modów, elementów kosmetycznych i nie tylko. W rezultacie dzisiejsza wersja gry mocno różni się od tego, co trafiło do graczy kilkanaście lat temu, ale trudno na to narzekać, zwłaszcza że w Team Fortress 2 codziennie grają dziesiątki tysięcy osób.
ROCKET LEAGUE
Rocket League to uwielbiana przez wielu gra sportowa, w której gracze rozgrywają efektowne i widowiskowe mecze piłkarskie z użyciem samochodów. Przez wiele lat była ona grą płatną i chociaż cieszyła się wręcz bardzo dobrą sprzedażą, ostatecznie zdecydowano o jej przejściu na model free-to-play. Ba, dodano też do niej funkcję cross-progresji, która umożliwiła graczom zachowanie wspólnego konta, postępów i kolekcji na wszystkich wspieranych platformach. W ten sposób obniżono znacznie próg wejścia do gry, upewniając się, że Rocket League będzie cieszyć się popularnością jeszcze przez długie lata.
FORTNITE
Fortnite: Battle Royale jest dzisiaj niezwykle popularną grą free-to-play, w której odbywają się koncerty artystów i inne wyjątkowe wydarzenia. Nie każdy zdaje sobie jednak sprawę z tego, że Fortnite nie zawsze bazowało na modelu free-to-play. Początkowo tryb battle royale z którym Fortnite dziś głównie się kojarzy, zadebiutował jako część płatnej gry survivalowej Fortnite: Ratowanie Świata. Dopiero później Epic Games wydał Fortnite: Battle Royale jako samodzielną, darmową produkcję z mikropłatnościami. Jak widać, ta decyzja opłaciła się. W dwa tygodnie po wydaniu liczba graczy Fortnite: Battle Royale przekroczyła bowiem 10 milionów, a w 2019 roku podobno sięgała już prawie 250 milionów.
STAR WARS: THE OLD REPUBLIC
Star Wars: The Old Republic to naprawdę świetna gra MMORPG. Nie dość, że klimat Gwiezdnych Wojen wylewa się w niej z ekranu, to posiada w pełni udźwiękowione dialogi i mnóstwo zawartości. To nie uchroniło jej jednak przed losem wielu innych gier MMO – ogromnym spadkiem popularności. Na szczęście, Star Wars: The Old Republic udało się ocalić poprzez zmianę modelu biznesowego na free-to-play. Subskrypcję w SWTOR wciąż można płacić, w celu odblokowania wszystkich rozszerzeń czy dodatkowych ras postaci. Każdy może jednak spędzić w tym tytule długie godziny, nie płacąc ani grosza, dzięki czemu na jego serwerach do dziś jest sporo graczy.
PUBG: BATTLEGROUNDS
PUBG: Battlegrounds to obok Fortnite i Apex Legends jedna z najpopularniejszych na rynku gier battle royale. Aby jednak móc konkurować z pozostałymi dwoma tytułami, na początku tego roku przeszła ona na model biznesowy free-to-play. Chociaż w rezultacie tej zmiany liczba graczy tej produkcji nie wzrosła, jednocześnie nie spadła, a to chyba sukces, biorąc pod uwagę ogromną konkurencję na rynku, a także nieco starzejącą się jej oprawę graficzną.
CRUSADER KINGS II
Crusader Kings II jest doskonałą grą strategiczną autorstwa studia Paradox Interactive, na którą przez długi czas trzeba było wydać ponad sto złotych. Z czasem zmieniono jednak jej model biznesowy na free-to-play, a deweloperzy mieli ku temu dobry powód. Gra na przestrzeni lat otrzymała bowiem mnóstwo DLC, których łączna cena urosła do ponad tysiąca złotych. Aby ułatwić dostęp do rozszerzeń, zdecydowano się, że bazowa część gry będzie bezpłatna, a granie w dodatki będzie możliwe po opłacie subskrypcji kosztującej 17,99 złotych miesięcznie. Cóż, było to rozsądnym ruchem.
STARCRAFT II
Gdy StarCraft II zadebiutował, gatunek strategii czasu rzeczywistego był nadal w miarę popularny. Dlatego Blizzard zdołał sprzedać mnóstwo egzemplarzy tego tytułu wraz z jego dodatkami. Obecnie jednak na rynku królują gry battle royale i inne FPSy. Dlatego, aby zachęcić nowych odbiorców gatunku RTS do wypróbowania StarCrafta II, gigant zdecydował się na udostępnienie jego kampanii Wings of Liberty, pełnego trybu wieloosobowego i dowódcy w trybie współpracy za darmo. Płatne w grze są jedynie dodatki Hearth of the Swarn i Legacy of the Void, a w ramach mikropłatności możemy otrzymać w niej kosmetyczne skórki, dowódców kooperacyjnych, komentatorów i Łupy wojenne.
Stało się! Po latach oczekiwań w końcu zadebiutował Overwatch 2 – sequel dla popularnego hero shootera Blizzarda. Niemniej jednak nie dość, że ten kompletnie zastąpił oryginał, w którego już grać nie można, to trafił do graczy bez zapowiadanych treści PvE. Te mają trafić do gry w bliżej nie określonej przyszłości. No więc, co takiego Overwatch 2 oferuje względem pierwszej odsłony serii i czym się od niej różni? Czy warto w niego zagrać? Tego wszystkiego dowiesz się z niniejszej recenzji.
Overwatch 2, czyli (nie)sequel
Czym tak właściwie jest Overwatch 2? To oczywiście gra FPS należąca do podgatunku „hero shooter”. Bierzemy w niej udział w wieloosobowych potyczkach o jasno wyznaczonym celu – dokonania pomyślnej eskorty ładunku, zdobycia punktu na mapie czy też zapobiegnięcia dokonania eskorty przez przeciwników. W grze wcielamy się w różnorodnych bohaterów o przeróżnych umiejętnościach, którzy pełnią jedną z trzech ról – wspierania drużyny na przykład poprzez leczenie, tankowania czy też zadawania obrażeń.
O ile w Overwatchu mecze odbywały się w drużynach sześć na sześć, tak w Overwatch 2 toczymy bój w drużynach pięcioosobowych. Poza tym, na premierę Overwatch pozwalał tworzyć drużyny składające się na dowolną liczbę bohaterów każdej roli, a dopiero potem uzyskał tryby gry ograniczające tę liczbę do dwóch. Overwatch 2 posiada te tryby od początku, ale w nich każda drużyna może składać się maksymalnie z jednego tanka, 2 bohaterów wsparcia i 2 bohaterów zadających obrażenia.
Jak wspomniałam, Overwatch 2 oferuje na razie tylko treści wieloosobowe. Kampania fabularna ma zadebiutować w grze później. Co jednak istotne, Overwatch 2 to gra free-to-play z mikropłatnościami. Oznacza to, że każdy może w nią zagrać za darmo.
Niezmienna frajda
W Overwatch 2, tak jak w oryginał, postanowiłam pograć na pececie. Mogłam więc porównać feeling tych gier jeden do jednego. W skrócie, rozgrywka w Overwatch 2 jest nieco inna, ale wciąż daje ogromną frajdę.
Przede wszystkim teraz gra się inaczej ze względu na to, że każda drużyna posiada o jednego tanka mniej. Z jednej strony pojedynczy gracz może podczas rozgrywki zdziałać więcej – jego umiejętności znaczą bowiem więcej. Z drugiej, gracze wcielający się w role postaci wsparcia i postaci zadających obrażenia są mniej chronieni, a więc muszą lepiej planować swoje następne ruchy i pilnować odpowiedniej pozycji na mapie – tak aby nie znajdowali się w bezpośredniej linii ognia wszystkich przeciwników.
Zmiana liczby graczy w meczu sprawiła też, że rozgrywka w Overwatch 2 jest znacznie dynamiczniejsza. To dlatego, że wyeliminowanie jednego przeciwnika w przypadku drużyny pięcioosobowej ułatwia dalszą walkę mocniej niż w przypadku drużyny sześcioosobowej. Dodatkowo dynamikę gry zwiększa nowa umiejętność pasywna bohaterów zadających obrażenia – 25-procentowe zwiększenie prędkości poruszania się i prędkości przeładowywania po uzyskaniu eliminacji.
Warto wspomnieć o trybach rozgrywki, które Overwatch 2 oferuje. Po pierwsze, gracze mogą spędzać czas w grach nierankingowych – szybkich grach z dobieraniem ról i z otwartą rywalizacją oraz w grach typu deathmatch i tajemniczy bohaterowie. Nie zabrakło tu możliwości gry rankingowej – z dobieraniem ról lub otwartą rywalizacją, a także salonu gier z rotującą kolekcją nietypowych trybów rozgrywki. Każdy może też tworzyć gry dowolne o szalonych zasadach oraz brać w nich udział.
A jak w Overwatch 2 w porównaniu do Overwatch się celuje i strzela? Pierwotnie feeling oferowany przez Overwatch 2 wydaje się nieco inny, co, jak można wyczytać w sieci, wynika z pewnych ustawień aktywnych i/lub nieaktywnych w opcjach gry. Faktycznie, obniżenie drżenia kamery czy włączenie precyzyjnych danych wejściowych myszy wiele w tej kwestii poprawia.
Zmiany na plus i na minus
Overwatch 2 wprowadził względem oryginału wiele mniejszych lub większych zmian. Niektóre przypadły mi do gustu, a inne nie, choć to oczywiście kwestia bardzo subiektywna. Podoba mi się na przykład zmniejszenie liczebności drużyn, ale co z pozostałymi zmianami?
Zacznijmy od zmian w balansie bohaterów. W tej kwestii póki co jest nieźle. Każdy z tanków został wzmocniony, czego dokonano w odpowiedzi na to, że od teraz w grach z dobieraniem ról każda drużyna posiada tylko jednego tanka. Postaci wspierające, jako że są mniej chronione, dodatkowo leczą się zaś pasywnie.
Spośród bohaterów, którzy byli dostępni wcześniej, największych zmian doczekali się Orisa, Doomfist (który został tankiem), Bastion, Cassidy oraz Brigitte. W grze zadbano bowiem o zmniejszenie ilości tarcz i umiejętności ograniczających kontrolę. O ile jednak rework Orisy, Bastiona i Brigitte oceniam na plus, tak umiejętności Doomfista na razie nie charakteryzują się najlepszą synergią, a Cassidy z granatem magnetycznym zamiast oślepiającym jest wyraźnie słabszy niż wcześniej. Z kolei każdą z nowych trzech bohaterek gra się świetnie.
W Overwatch 2 spodobał mi się również nowo wprowadzony typ map – Push (Przepychanka) – na których drużyny graczy walczą o kontrolę nad robotem przesuwającym ładunek. Mapy te są duże, dają duże pole do popisu w kwestii zakradania się na tyły przeciwników, a na dodatek pięknie wyglądają. Z drugiej strony, moim zdaniem Blizzard zupełnie niepotrzebnie usunął z gry mapy zawierające dwa punkty do zdobycia, zamiast popracować nad ich udoskonaleniem. Mapy te były bowiem bardzo ładne i mimo wszystko miały swoich miłośników.
Ogólnie rzecz biorąc Overwatch 2 to w sumie sześć nowych map. Niektóre z nich to mapy typu Push, niektóre to mapy typu eskorta, a niektóre to mapy hybrydowe. W grze nie otrzymaliśmy żadnych nowych map typu Kontrola, a niektóre stare mapy, takie jak Numbani, są na razie niedostępne ze względu na… błędy.
Warto poruszyć także temat zmian wprowadzonych w Overwatch 2 w kwestii interfejsu. Ten wygląda ładniej niż w Overwatchu, ale dziwi chociażby fakt, że do opcji nie można uzyskać dostępu z menu głównego gry. W menu głównym trzeba kliknąć Esc i dopiero wtedy je zobaczymy. Ponadto, odtwarzacz nagrań z ostatnich gier nie działa najlepiej. Na niektóre jego elementy nie na się nawet kliknąć.
Aha, musze jeszcze wspomnieć o tym, że w Overwatch 2 usunięto system levelowania konta, związany ze zdobywaniem skrzynek z nagrodami i wyglądem ramki otaczającej awatar postaci podczas rozgrywki. Teraz możemy levelować wyłącznie Battle Pass, a skrzynki i ramki awatarów nie są już w grze dostępne. Ma to związek z modelem biznesowym gry.
Monetyzacja nie do zaakceptowania
Niestety, model monetyzacji Overwatch 2 trudno ocenić pozytywnie. Darmowa wersja Battle Passa nie oferuje zbyt wiele. Aby zyskać możliwość uzyskania nagrody za zdobycie każdego poziomu przepustki sezonowej, należy wydać około 48 złotych. W tej cenie nie otrzymujemy żadnych dodatkowych monet, które pozwoliłyby kupić dodatkowe elementy kosmetyczne dla naszych bohaterów.
Monety, czyli wewnętrzną walutę, gry możemy akumulować po prostu grając, ale dzieje się to bardzo powoli. Monety są nagrodą za tygodniowe wyzwania, ale każdego tygodnia możemy ich zdobyć maksymalnie 60. Tymczasem, pojedyncza legendarna skórka w grze kosztuje… 1900 monet. Oczywiście Blizzard pozwala kupić monety za pieniądze – 1000 monet kosztuje 9,99 euro. Ba, pozwala on za monety natychmiastowo odblokować wszystkie nagrody z Battle Passa.
Przykład Overwatch 2 pokazuje, że skrzynki z łupami nie zawsze są takie złe, jakimi się je maluje. W pierwszym Overwatchu skrzynki, a w konsekwencji skórki bohaterów, mogliśmy zdobyć po prostu grając. Ba skórki zdobywało się dość szybko. W Overwatchu jest to mocno utrudnione, a aby kupić wszystkie stare skórki w Overwatch 2 trzeba by wydać aż… 10 tysięcy dolarów, czyli jakieś 49 tysięcy złotych!
Produkcja niedopracowana
Oczywiście w kwestii problemów z serwerami Overwatch 2 na premierę jestem wyrozumiała. Gra cieszyła się po prostu nadzwyczaj ogromnym zainteresowaniem. Nie jestem jednak wyrozumiała w kwestii licznych błędów, z którymi gra zadebiutowała.
Po pierwsze, postępy niektórych dziennych i tygodniowych wyzwań się w grze losowo resetują, zniechęcając do dalszej rozgrywki. Po drugie, niektórzy gracze nie mogą wyświetlić w grze listy swoich znajomych, a to tylko czubek góry lodowej. Blizzard musiał nawet tymczasowo uniemożliwić granie Bastionem ze względu na bug związany z jego umiejętnością, a wielu graczy doczekało się w grze rankingowej przydzielenia do niewłaściwej rangi. Niektóre błędy Blizzard na szczęście już usunął, z niektórymi już się rozprawia, ale niektóre nadal w Overwatch 2 są obecne i mocno dokuczają.
Podsumowanie
Overwatch 2 to produkcja, w której można spędzić tysiące godzin, świetnie się bawiąc. Wiele negatywnych aspektów rozgrywki znanych z oryginału zostało w nim bowiem naprawionych. Poza tym jest to tytuł ze świetną oprawią wizualną i dźwiękową.
Wszystko to nie zmienia jednak faktu, że Overwatch 2 nie sprawia wrażenia, jakby był kontynuacją dla Overwatcha, a po prostu jego sporą aktualizacją. To dlatego, że brakuje w nim na razie części poświęconej PvE, a wprowadza on tylko kilka nowych map (przy okazji wiele usuwając) i trzech bohaterów.
Trudno również przejść obojętnie obok systemu monetyzacji gry. Blizzard z nim po prostu grubo przesadził. Dobrze, że gra bazuje na modelu free-to-play, ale Battle Pass powinien oferować więcej zarówno graczom, którzy wykupili jego wersję Premium, jak i nie. Poza tym, ceny w sklepie powinny być znacznie niższe, a proces zdobywania wewnętrznej waluty podczas rozgrywki powinien przebiegać znacznie szybciej. Aha, nie można też zapomnieć, że Overwatch 2 zadebiutował z mnóstwem frustrujących błędów, z których do dziś nie naprawiono wszystkich.
Historia gier wideo sięga 1947 roku. Aż trudno w to uwierzyć, ale od momentu powstania pierwszego prototypu gry elektronicznej minęło aż 75 lat. Zatem, do dziś na rynku powstało wiele gier, które obecnie można uznawać za „stare”. Niemniej, mimo że niektóre gry liczą sobie kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt lat, wciąż cieszą się sporą popularnością. W niniejszym artykule postanowiliśmy przedstawić kilka nadal popularnych gier z początku tysiąclecia.
Counter-Strike
Pierwszy Counter-Strike powstał w 1999 roku, jako modyfikacja gry Half-Life, a jego najsłynniejsza wersja – Counter-Strike 1.6 – ujrzała światło dzienne 12 września 2003 roku. Na przestrzeni lat czas w tym tytule spędzały miliony graczy, także z Polski. Dzisiaj, mimo że gra otrzymała kontynuację w postaci Counter-Strike: Source, a potem Counter-Strike: Global Offensive, wciąż posiada aktywne serwery, na których codziennie czas spędzają tysiące osób. Czy to ze względu na nostalgię? Zapewne tak. Nie zmienia to jednak faktu, że Counter-Strike 1.6 to świetna produkcja.
EVERQUEST
Dzisiaj najbardziej znane gry MMORPG to World of Warcraft i Final Fantasy XIV Online. Swego czasu królem tego gatunku był jednak EverQuest. Był on bowiem pierwszą grą MMORPG osadzoną w trójwymiarowym świecie, a więc mocno ukształtował przyszłość swojego gatunku. Mimo że EverQuest ma już 23 lata i otrzymał wiele dodatków, na przestrzeni lat nie zmieniał się zbyt mocno i najwyraźniej za to gracze go kochają.
TEAM FORTRESS 2
Kto wie, czy gry z gatunku hero shooter takie jak Overwatch 2 i Paladins istniałyby dzisiaj, gdyby nie Team Fortress 2, który ewidentnie był dla nich inspiracją. Ten tytuł z 2007 roku powstał jako kontynuacja strzelaniny FPP z elementami strategii, która była rozwinięciem modyfikacji do legendarnego Quake’a z 1996 roku. W grze wcielamy się w różnych dostępnych bohaterów i usiłujemy wykonać szereg misji, w czym usilnie przeszkadza nam drużyna przeciwników. Formuła ta spodobała się graczom tak bardzo, że do dzisiaj setki tysięcy z nich każdego dnia gra w Team Fortress 2.
RUNESCAPE
RuneScape to kolejne na naszej liście oldschoolowe MMORPG. To zadebiutowało w 2003 roku i natychmiast podbiło serca graczy. Postawiono w nim na prostotę, co widać zarówno w fabule, sterowaniu, grafice, jak i muzyce. To najwyraźniej się jednak opłaciło, gdyż klasyczny RuneScape (obecnie w postaci Old School RuneScape) do dziś posiada bardzo aktywną społeczność. W RuneScape przenosimy się do krainy fantasy znanej jako Gielinor, której losy kształtują głównie śmiertelnicy, chociaż starzy bogowie wciąż próbują odciskać na niej swoje piętno.
ULTIMA ONLINE
Ultima Online to jedna z pierwszych sieciowych gier MMORPG, którym udało się odnieść komercyjny sukces. Miało to zapewne związek z faktem, że bazowała na uniwersum, które było znane graczom już od lat 80. XX wieku. Prawdopodobnie przyczyniła się też do tego sandboksowa struktura świata gry, złożony system wytwarzania przedmiotów i unikatowa wówczas mechanika levelowania postaci w wybrany przez gracza sposób. Ultima Online ma już 25 lat, a mimo to cieszy się oficjalnym wsparciem do dzisiaj – nic dziwnego, bo gra w nią nadal tysiące osób.