Diablo 4 zadebiutowało w ubiegłym roku. Nieważne, czy spełniło wasze oczekiwania, czy też was rozczarowało – ponieważ poniższe zestawienie przeznaczone jest dla wszystkich. Tych, którzy czują niedosyt tego typu rozgrywki, po przejściu hitu od Blizzarda, albo po jego szybkim odinstalowaniu…
Wymieniamy tutaj tytuły różnorodne, tak, by każdy z was mógł tu znaleźć coś dla siebie.
Zacznijmy od nowości. Last Epoch pod koniec lutego opuściło dział wczesnego dostępu na Steamie i spotkało się z niezwykle ciepłym przyjęciem ze strony graczy. Nie bez powodu – to świetna pozycja.
Można śmiało powiedzieć, że to idealna gra dla tych, dla których Path of Exile wydaje się nieco zbyt skomplikowane, a Diablo 4 zbyt płytkie. Twórcy przygotowali niezwykle interesujący system modyfikowania umiejętności postaci, prosty i przystępny, ale jednocześnie bardzo rozbudowany.
Poza tym, szlachtowanie lub strzelanie piorunami do hord potworów po prostu sprawia tutaj niezwykłą frajdę. Gra będzie regularnie wspierana aktualizacjami z nowymi mechanikami i systemami.
Torchlight 2
Ten tytuł ukazał się ponad dekadę temu… Lecz cały czas pozostaje najlepszą odsłoną serii, a także najlepszym casualowym ARPG. To po prostu dobra, wciągająca przygoda w przyjemnej dla oka oprawie graficznej.
Mnogość lokacji, świetny system rozwoju bohatera, wygodna rozgrywka – choćby dzięki zwierzaczkowi zbierającemu dla nas przedmioty – wszystko to przekłada się na dziesiątki, jeśli nie setki godzin miło spędzonego czasu.
Wersja PC ma dużą przewagę nad innymi, ponieważ pozwala nam zainstalować fanowskie mody. Wśród nich znajduje się wiele takich, które zupełnie zmieniają rozgrywkę.
Path of Exile
Path of Exile to najbardziej rozbudowana gra ARPG dostępna obecnie na rynku. Jeśli chodzi o system rozwoju postaci, żaden inny tytuł nie oferuje tylko opcji i możliwości. Ciężko zacząć z nią przygodę, ale spróbować na pewno warto.
Jeśli poświęcicie tej grze trochę czasu i zechcecie zrobić wstępny research, choćby zapoznając się z poradnikami, czeka na was jedna z najbardziej satysfakcjonujących przygód. Rozwój bohatera i podróż przez kampanię, a następnie zupełnie nowy styl rozgrywki w endgame – to wszystko potrafi niezwykle mocno zaangażować.
Nadchodzi Path of Exile 2, ale część druga będzie nadal wspierana kolejnymi sezonami. Nowe sezony w PoE są niemal zawsze imponujące pod względem zawartości i wprowadzanych zmian. No i wszystko to zupełnie za darmo, ponieważ mamy do czynienia z grą Free to Play.
Grim Dawn
Macie ochotę na ARPG-a, który jest grą stricte single-player? Grim Dawn będzie jednym z najlepszych wyborów. Szczególnie, jeśli szukacie czegoś z mrocznym klimatem przywodzącym na myśl chociażby kultowe Diablo 2.
Za grę odpowiadają twórcy Titan Quest, a to też na pewno zachęci niektórych do zainteresowania się tą produkcją. Deweloperzy ponownie udowadniają tutaj, że potrafią stworzyć angażujący gameplay i naprawdę satysfakcjonujący system rozwoju postaci oraz towarzyszące temu rozwojowi poczucie coraz większej mocy.
Gra doczekała się już dwóch dużych dodatków z nowymi lokacjami, talentami i przedmiotami. Całościowo to na spokojnie ponad sto godzin zabawy.
Minecraft Dungeons
Na koniec coś, co można polecić przede wszystkim młodszym graczom. Minecraft Dungeons może stanowić świetne wprowadzenie do tego gatunku, oferując przyjemną zabawę bez zbyt dużego wyzwania i skomplikowania mechanizmów rozgrywki.
Co ciekawe, nie wybieramy tu klasy postaci. Każdy zaczyna przygodę na tym samym poziomie i z tymi samymi możliwościami, a rozwój i specjalizacja odbywa się poprzez dobór broni i zaklinanie ich, by zyskiwały dodatkowe cech. Gra wspiera też kooperację nawet dla 4 graczy na jednym ekranie.
Jak widzicie, gatunek ARPG-ów jest niezwykle różnorodny. W każdej grze chodzi teoretycznie o to samo – eksterminację hord potworów. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Spośród wymienionych wyżej gier, na pewno każdy typ gracza wybierze coś interesującego dla siebie.
Warhammer – zarówno ten w wersji fantasy, jak i science-fiction – to jedna z najbardziej rozpoznawalnych i największych marek na świecie. To oczywiście przede wszystkim figurkowy bitewniak, ale Games Workshop od dawna słynie z tego, że chętnie użycza licencji twórcom gier wideo.
W efekcie otrzymaliśmy sporo średniej jakości produkcji, ale też niejedną wspaniałą warhammerową grę. Tutaj wymieniamy pięć, naszym zdaniem, najlepszych – starając się zachować odpowiednią dozę różnorodności.
Sequel już na horyzoncie, więc warto przypomnieć oryginał. Warhammer 40 000: Space Marine to fantastyczna gra akcji, która nawet ponad dekadę po premierze potrafi wciągnąć i sprawić mnóstwo frajdy.
Wcielamy się tu w przywódcę małego oddziału Kosmicznych Marines, którzy przybyli na industrialną planetę zaatakowaną przez armie Orków. Szybko okazuje się, że na miejscu działają też prawdopodobnie siły mrocznego Chaosu…
Marines to potężni wojownicy – i to czuć. Gra wspaniale pokazuje moc i siłę naszej postaci. W pojedynkę możemy rozprawiać się z wielkimi grupami wrogów, wykorzystując przeróżne rodzaje broni palnej i satysfakcjonujący w użyciu miecz połączony z piłą mechaniczną.
Total War Warhammer 3
Seria Total War jest chyba kojarzona przez wszystkich graczy, nawet jeśli nie są fanami strategii. Studio Creative Assembly stworzyło aż trzy odsłony warhammerowej wersji swojego kultowego cyklu, a najbardziej godna polecenia jest część trzecia.
Oferuje najciekawszą i najbardziej rozbudowaną kampanię fabularną, a także jedną z najbardziej interesujących pod względem mechanizmów rozgrywki frakcji – czyli Demony Chaosu. Dokupując poprzednie odsłony, możemy też rozegrać ogromną i długą kampanię na wielkiej mapie całego świata Warhammera.
Rozbudowa swojego imperium i epickie bitwy z fantastycznie odwzorowanymi jednostkami to niezwykle angażująca zabawa.
Dawn of War 2
Tak naprawdę można by tutaj polecić też pierwszą odsłonę Dawn of War i wszystkie jej dodatki, jednak część druga (także z dodatkami) oferuje nieco mniejszą skalę oraz lekkie elementy RPG, co pozwala mocniej wsiąknąć w ciekawą fabułę.
W podstawowej wersji gry prowadzimy do boju elitarną grupę uderzeniową Space Marines, rozwijamy ich zdolności, a także umiejętności dowódców, by zmierzyć się z Orkami i innymi… heretykami. Ku chwale Imperatora, rzecz jasna.
Choć gra ukazała się w 2009 roku, to brutalne starcia jednostek nadal robią wrażenie. Nieliniowa kampania to coś nietypowego dla gatunku RTS, a całość można przejść także w kooperacji.
Vermintide 2
Niedawno ukazała się kooperacyjna strzelanka Darktide, osadzona w uniwersum Warhammera 40 000, jednak to Vermintide 2 jest na chwilę obecną lepszym wyborem – jest grą bardziej dopracowaną i rozbudowaną. Choć tutaj otrzymujemy setting fantasy.
Co-opowa walka z hordami Skavenów i innych wrogów rzuca niemałe wyzwanie. Przemierzamy spore mapy i musimy wykonywać określone cele, by dotrzeć do końca lokacji – w nagrodę zdobywając coraz lepsze wyposażenie.
Wcielić możemy się w różnorodne postaci, więc wszyscy znajdą tu coś dla siebie, zarówno fani walki wręcz, używania magii czy eliminowania wrogów za pomocą łuku albo broni palnej. Do dziś bez problemu znajdziemy kompanów do gry.
Warhammer 40 000: Mechanicus
Na koniec najmniejsza spośród wymienianych tu gier, lecz nie odstępująca od nich pod kątem jakości. Prawdziwa gratka dla fanów turowych strategii, ale przede wszystkim dla tych, którym przypadła do gustu frakcja Adeptus Mechanicus z “czterdziestki”.
Mamy tu angażującą, taktyczną rozgrywkę i satysfakcjonujący rozwój naszych jednostek na przestrzeni całej kampanii, ale najlepszy jest w tej grze niesamowity klimat. Deweloperom fantastycznie udało się odwzorować charakterystyczną atmosferę związaną z frakcją tech-kapłanów.
Oczywiście gier spod szyldu Warhammera istnieje dużo, dużo więcej. Jesteśmy jednak pewni, że wśród tych, które opisaliśmy – każdy z was znajdzie choć jeden tytuł, który przykuje uwagę.
Polska scena gier komputerowych rozwija się dynamicznie, a najnowsza debata na YouTube, prowadzona przez Mateusza Fiduta z Radia Centrum w Lublinie (znanego z audycji Gramy na Maxa), przynosi świeże spojrzenie na ten ekscytujący rynek. Debata, zatytułowana zgromadziła ekspertów branży, w tym Pawła Zawadzkiego z Lenovo Polska, Łukasza Hacurę, CEO Anshar Studios oraz Jakuba Radkowskiego, współzałożyciela Different Tales.
Podczas dyskusji uczestnicy podzielili się swoimi przemyśleniami na temat najnowszych trendów w laptopach gamingowych, wyzwań, z jakimi mierzy się branża oraz przyszłości gier i sprzętu gamingowego. Dzięki wiedzy i doświadczeniu prelegentów, widzowie mogą zgłębić zagadnienia techniczne oraz kreatywne aspekty tworzenia gier.
Nie przegap tej fascynującej debaty, która rzuca światło na kluczowe aspekty polskiej branży gier komputerowych. YouTube
Obejrzyj ją na kanale i bądź na bieżąco z najnowszymi trendami i innowacjami w gamingu. Zapraszamy do odwiedzenia stron internetowych Anshar Studios i Different Tales, aby dowiedzieć się więcej o ich projektach oraz śledzić najnowsze informacje na temat akcji Lenovo w Polsce na dedykowanej stronie lenovogaming.pl/polskigaming.
Nie przegap tej ekscytującej rozmowy, która może zainspirować twoją następną grę lub decyzję zakupową!
Nadszedł nowy miesiąc, a to oznacza, że nadchodzi kolejna porcja nowych gier do ogrania. Ale jakie tytuły zadebiutują w maju? W które z nich warto zaznać. Mamy nadzieję, że niniejszy artykuł rozwieje wszelkie wątpliwości, jakie masz w tej kwestii.
Indika [PC]
Gatunek: przygodówka
Data premiery: 2 maja
Indika to gra niezależnego studia Odd Meter, która zabierze Was w podróż do alternatywnej wersji XIX-wiecznej Rosji. Wcielicie się w niej w tytułową bohaterkę imieniem Indika – zakonnicę, która postanowiła opuścić swój klasztor i wybrać się w podróż, by poznać samą siebie. W tej podróży będzie towarzyszył jej sam diabeł. Po drodze odwiedzicie różne klimatyczne lokacje, rozwiążecie wiele środowiskowych zagadek, weźmiecie udział w zręcznościowych sekwencjach i odkryjecie prawdę stojącą za religią i autorytetami oraz dualistyczną naturę dobra i zła.
Heading Out [PC]
Gatunek: wyścigi, przygodówka
Data premiery: 7 maja
Mimo że Heading Out to polska produkcja, to w tej wyścigówce będącej jednocześnie grą przygodową wybierzecie się do Stanów Zjednoczonych z lat 70. XX wieku. Najpierw stworzycie w niej swoją postać, a potem będziecie przemierzać amerykańskie drogi w swoim muscle carze. W trakcie podróży będzie czekać na Was szereg zdarzeń losowych, które postawią Was przed koniecznością dokonywania wyborów. Podejmowane przez Was decyzje będą wpływać na dalszy przebieg rozgrywki i ukształtują jej zakończenie.
V Rising [PC]
Gatunek: gra akcji, survival
Data premiery: 8 maja
V Rising to survivalowa gra opracowana z myślą o rozgrywce wieloosobowej. W 2022 roku pojawiła się we Wczesnym Dostępie na Steam, a teraz będzie miała miejsce jej pełnoprawna premiera. Przeniesiecie się w niej do fantastycznego świata i wcielicie się w wampira, który właśnie zbudził się ze swojego stuletniego snu. Jako protagonista będziecie musieli odzyskać nadwątlone siły i zbudować imperium, przed którym drżeć będą i ludzie, i inne potwory zamieszkujące tę krainę. Oczywiście, realizację tego zadania będą utrudniać Wam nie tylko sami ludzie, ale też inne wampiry.
Little Kitty, Big City [PC, XONE, Switch, XSX]
Gatunek: przygodówka
Data premiery: 9 maja
No cóż, unikatowy zwiastun tej produkcji totalnie nas kupił, a więc zapewne kupi także i Was. Little Kitty, Big City to zręcznościowo-przygodowa gra TPP, w której wcielicie się w kota. Tytułowy mruczek zgubił się w niej w tytułowym mieście, a Waszym zadaniem będzie udzielenie mu pomocy w odnalezieniu drogi do domu. Oczywiście, w trakcie tej przygody nie zabraknie okazji do zawarcia nowych przyjaźni i zasiania odrobiny chaosu. W końcu, to gra o kocie.
Homeworld 3 [PC]
Gatunek: strategia czasu rzeczywistego
Data premiery: 13 maja
Homeworld 3 to już trzecia część serii kosmicznych RTS-ów, która została zapoczątkowana 25 lat temu. Jej akcja rozgrywa się po wydarzeniach z poprzedniej odsłony. Przejmiecie w niej kontrolę nad własną flotą i będziecie toczyć walki w całkowicie trójwymiarowej przestrzeni kosmicznej. Ponadto spróbujecie rozwikłać tajemnicę bytu, który zagraża przyszłości całej galaktyki. Oczywiście, Homeworld 3 zaoferuje nie tylko kampanię fabularną, ale również tryby PvP oraz tryb kooperacji dla trzech graczy.
Ghost of Tsushima: Director’s Cut [PC]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 16 maja
W 2021 roku na console PlayStation 5 i PlayStation 5 trafiła reżyserska wersja świetnie przyjętej gry akcji, która zabierała graczy do XIII-wiecznej japonii – gry Ghost of Tsushima: Director’s Cut. Teraz Ghost of Tsushima zmierza w tej wersji również na komputery osobiste, oczywiście wraz z dodatkiem Iki Island w zestawie. Dla niewtajemniczonych – w Ghost of Tsushima wcielicie się w samuraja imieniem Jin Sakai i spróbujecie powstrzymać mongolskich najeźdźców po tym, gdy przypuścili atak na tytułową wyspę Tsushima i zamordowali większość jego pobratymców.
Morbid: The Lords of Ire [PC, Switch, PS5, XSX]
Gatunek: RPG, soulslike
Data premiery: 17 maja
Jeżeli jesteście miłośnikami gatunku soulslike, tytułem Morbid: The Lords of Ire zdecydowanie powinniście się zainteresować. W tej inspirowanej Dark Souls grze przeniesiecie się do mrocznej krainy, gdzie jako postać znana jako Striver stawicie czoła Gaharom – ponurym bóstwom zwanym Władcami Gniewu. Podczas rozgrywki odwiedzicie w niej przeróżne obszary i stawicie czoła szeregom przeciwników, w tym potężnym bossom. Oczywiście, swoją postać będziecie mogli rozwinąć, a także zdobyć dla niej lepsze wyposażenie.
Song of Conquest [PC]
Gatunek: strategia turowa
Data premiery: 20 maja
Song of Conquest to produkcja, która powinna przypaść do gustu wszystkim tym osobom, które nieustannie wzdychają do gier Heroes I – III. To właśnie nimi była bowiem inspirowana. Dlatego zajmiecie się w niej zarządzaniem królestwem, eksplorowaniem okolicznych obszarów, wykonywaniem zadań i toczeniem taktycznych potyczek. Akcja gry rozgrywa się w krainie fantasy, którą będziecie mogli poznać z kilku stron na przestrzeni całego szeregu kampanii, skupiających się rzecz jasna na konfliktach różnych frakcji.
Senua’s Saga: Hellblade II [PC, XSX]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 21 maja
Jak się zapewne domyślacie, Senua’s Saga: Hellblade II jest kontynuacją przygodowej gry akcji pod tytułem Hellblade: Senua’s Sacrifice. W związku z tym ponownie wcielicie się w nią w celtycką wojowniczkę Senuę, która cierpi na psychozę. Tym razem nasza protagonistka trafia na Islandię z X wieku, gdzie będzie musiała zmierzyć się zarówno z okoliczną tyranią, jak i ciemnością drzemiącą w jej głowie.
XDefiant [PC, PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 21 maja
XDefiant, a właściwie Tom Clancy’s XDefiant , to nowy sieciowy FPS od Ubisoftu. Zaoferuje on możliwość udziału w drużynowych rozgrywkach 6 vs 6 i walki w obrębie specjalnych aren, z użyciem przygotowanego wcześniej arsenału broni palnych oraz specjalnych zdolności postaci, w które się wcielicie. Deweloperzy tej produkcji obiecują dynamiczną rozgrywkę i zabawę na długie godziny, a to w towarzystwie trójwymiarowej oprawy wizualnej. Aha, dość istotne jest to, że XDefiant ma być grą free-to-play.
Crown Wars: The Black Prince [PC, PS5, XSX]
Gatunek: strategia turowa
Data premiery: 23 maja
Crown Wars: The Black Prince to strategia turowa od Artefacts Studio, której akcja rozgrywa się w czasach wojny stuletniej. Dla przypomnienia, ta toczyła się w XIV i VX wieku, między Anglią a Francją. W ramach rozgrywki w Crown Wars: The Black Prince wcielicie się w postać głowy rodu, która, szukając chwały, wmieszała się w dość poważną intrygę i w rezultacie będzie musiała zmierzyć się z tajemniczym, mrocznym kultem. Tak, gra jest bowiem osadzona w średniowiecznym świecie, ale z domieszką czarnej magii i okultyzmu.
Wizardry: Proving Grounds of the Mad Overlord [PC]
Gatunek: RPG
Data premiery: 23 maja
Jest tu ktoś, kto pamięta grę Wizardry: Proving Grounds of the Mad Overlord z 1984 roku? Na pecety właśnie zmierza gra o tej samej nazwie, będąca jej remake’iem. Przejmiecie w niej kontrolę nad grupą poszukiwaczy przygód i odpowiecie na wezwanie władcy Trebora, który padł ofiarą kradzieży. Jego były doradca – czarodziej Werdna – ukradł mu drogocenny amulet i zabrał go do pełnego niebezpieczeństw labiryntu. Wy będziecie musieli uformować swoją drużynę i wybrać się w podróż, aby powstrzymać antagonistę, a wszystko rzecz jasna po to, by zdobyć sławę i bogactwa.
Astor: Blade of the Monolith [PC, PS4, XONE, Switch, PS5, XSX]
Gatunek: RPG akcji
Data premiery: 30 maja
Astor: Blade of the Monolith to produkcja niezależnego zespołu C2 Game Studios z Kolumbii, która przenosi nas do świata Gliese, gdzie główny bohater, Astor, wyrusza w podróż, by odkryć tajemnice z przeszłości tej krainy i uratować ją przed mrocznymi siłami. Oczywiście to my jako Astor będziemy przemierzać ten fantastyczny świat – eliminując zastępy przeciwników i rozwijając naszego podopiecznego. Co ciekawe, Astor posiada zdolność przenoszenia się do królestwa duchów, co ma w interesujący sposób wpływać na przebieg rozgrywki.
Czasem ukazują się gry, w których najważniejsza jest fabuła, narracja i klimat. Żeby przyciągnęły naszą uwagę, elementy te muszą być co najmniej bardzo dobre – wtedy nawet rozgrywka nie musi być perfekcyjna. Taka właśnie jest Indika. To niesamowite doświadczenie w nietypowej otoczce.
Wcielamy się w tytułową zakonnicę, która wyrusza z tajemniczym listem z klasztoru w XIX-wiecznej Rosji. Nie jest to jednak zwyczajna Rosja. Akcja gry osadzona jest w alternatywnej, surrealistycznej rzeczywistości. Podczas przygody widzimy rzeczy po prostu dziwne – abstrakcyjne budynki i lokacje, ogromne ryby wielkości wielorybów czy potworne psy. Nikt jednak nie zwraca uwagi, że są to rzeczy nienaturalne. Są one w ramach tego świata czymś normalnym. Wszystko to tworzy niesamowitą atmosferę, którą sami twórcy porównywali między innymi do filmów Yorgosa Lanthimosa.
Indika początkowo nie zna treści listu, który ma dostarczyć do pewnej parafii. Po drodze spotyka jednak zbiegłego więźnia, co krzyżuje jej plany. Nietypową parę szybko łączy wspólny cel – chęć dotarcia do miasta, w którym wystawiono relikwię. Indika i jej nowy kompan liczą na cud. Tak zaczyna się szalona przygoda, podczas której przemierzamy różnorodne lokacje, starając się dotrzeć na miejsce.
Podczas czterech godzin rozgrywki stopniowo poznajemy przeszłość bohaterki, co pomaga zrozumieć jej obecną sytuację. To zakonnica wątpiąca nie tylko w powołanie, ale też w Boga. Nieraz jesteśmy tu świadkami zażartych dyskusji o sensie wiary czy o religii, a wiele wypowiedzi można uznać za obrazoburcze… A przynajmniej można by je uznać za takowe w XIX wieku.
Pomimo faktu, że gra porusza tematy niekoniecznie świeże i oryginalne, to robi to w świetnym stylu. Indika udowadnia, że przemyślany scenariusz i naturalnie napisane dialogi mogą angażować nawet wtedy, gdy tematyka rozważań bohaterów nie jest niczym nowym.
Zakonnica prowadzi też dialogi z… diabłem. Przynajmniej tak się nam wydaje. To także wpływa na pogłębienie dziwacznego klimatu gry, a sam szatan przywodzi na myśl – poprzez swój styl wypowiedzi i logiki – postać stworzoną przez Bułhakowa. Zresztą, czuć tutaj inspiracje innymi klasykami literatury rosyjskiej. Dostojewski nie powstydziłby się tak przygnębiającego zakończenia.
Gameplay jest tutaj prosty. Czasem możemy trafić na zagadkę środowiskową, przy której trzeba chwilę pomyśleć. Na przykład zastanowić się nad tym, gdzie konkretnie przesunąć pewien przedmiot, albo w jakiej kolejności wejść w interakcję z różnymi obiektami. Wszystko po to, by odblokować dalszą drogę w ramach jakiejś lokacji.
Rozgrywka to przede wszystkim takie właśnie zagadki, ale też po prostu eksploracja. Gra jest liniowa, ale czasem możemy trochę pozwiedzać niewielkie obszary, by znaleźć różne znajdźki czy sekrety. Ten aspekt gry jest po prostu poprawny – gameplay w żaden sposób nie zachwyca, ale też to nie on gra pierwsze skrzypce.
Warto też pochwalić oprawę. Twórcom udało się przedstawić postacie w świetny sposób, szczególne wrażenie robią animacje twarzy, przez co cut-scenki ogląda się niczym krótkie filmy. Dubbing również trzyma poziom, co jest niezwykle istotne w grze tego typu, nastawionej jednak przede wszystkim na fabułę.
Fantastyczna jest też muzyka. Z pozoru zupełnie momentami nie pasująca do klimatu XIX-wiecznej Rosji, ale właśnie z tego powodu pomagająca budować surrealistyczny, dziwny klimat przygody.
Indika to krótka gra, której nie ma nawet sensu przejść więcej niż raz. Dlatego też cena może być czynnikiem, który sprawi, że odbiorcy mocno zastanowią się nad ewentualnym zakupem. Jednak nawet jeśli mielibyście poczekać na promocje i przeceny, to zdecydowanie warto po tę produkcję sięgnąć. To po prostu coś wyjątkowego i niepowtarzalnego.
Jeśli masz już sprzęt VR do swojego PC albo zastanawiasz się nad jego kupieniem, warto również przyjrzeć się grom, które możesz na nim odpalić. Dobrym przykładem jest MudRunner VR, teraz dostępnym na urządzenia Meta Quest, w tym Meta Quest 2, Meta Quest 3 i Meta Quest Pro. Ta gra, stworzona przez Saber Interactive, przenosi klasyczne wyzwania MudRunner do świata rzeczywistości wirtualnej, oferując Ci zupełnie nowe doznania.
W MudRunner VR czeka na ciebie osiem różnych pojazdów terenowych, każdy z interaktywnym kokpitem i możliwością dostosowania wyposażenia do swoich preferencji. Dzięki nowym modelom 3D gra zapewnia jeszcze większy realizm prowadzenia, w porównaniu z jej wersją na „płaski” ekran. Korzystając z możliwości VR, będziesz mógł obsługiwać elementy pojazdu, takie jak dźwignie zmiany biegów czy wycieraczki, co sprawi, że poczujesz się, jakbyś naprawdę był za kierownicą.
Twoim zadaniem będzie pokonywanie ekstremalnych tras pełnych błota, rwących rzek i skalistych ścieżek. Każdy ruch ma znaczenie, wpływając na stan pojazdu i przebieg misji, dzięki realistycznej fizyce. Grać możesz w takich trybach gry jak Story Mode i Free Play. MudRunner VR to świetna opcja dla tych, którzy szukają wyzwań i nowych doznań w świecie VR, a także dla tych, którzy chcą poczuć dreszczyk emocji związany z jazdą terenową.
Amazon może pochwalić się sukcesem dzięki najnowszemu serialowi na Prime Video opartemu na kultowej serii gier Fallout, który przyciągnął miliony widzów tuż po swojej premierze 10 kwietnia 2024 roku. Raport Luminate podaje, że serial zobaczyło aż 5 milionów widzów zaledwie w pierwszym tygodniu! Fallout także przyciągnął rekordową liczbę widzów w historii Amazon Prime Video, co czyni go wydarzeniem przełomowym w branży serwisów streamingowych.
Budżet przeznaczony na produkcję Fallout wyniósł aż 153 miliony dolarów, ale w cale nie jest najdroższym projektem Amazon. Skala sukcesu świadczy jednak o jego efektywności – dzięki serialowi seria gier Fallout od Bethesda otrzymała nowe życie, co sprawiło, że wielu graczy powróciło do Fallout 4. Bethesda, wykorzystała zwiększone zainteresowanie, wprowadzając nowe aktualizacje, w tym również na PC.
Zmiany po aktualizacji:
Bethesda nie spoczywa na laurach, wprowadzając nowe dodatki do Fallout 4, które urozmaicają naszą rozgrywkę. Na uwagę zasługuje pakiet Echoes of the Past, który dodaje nową misję fabularną i szereg tematycznych dodatków, w tym unikatowe skórki i uzbrojenie w klimacie Enklawy. Pobiegamy również w dwóch nowych zbrojach power armor: piekielnym pancerzu wspomaganym i pancerzu wspomaganym X-02, a wrogów będziemy mogli razić działkiem Tesli. Zainteresowanie zarówno serialem, jak i grą, z pewnością pobudzi dalszy rozwój tego kultowego uniwersum. Wszystko to przyczynia się do nowej ery dla Fallout’a, który po dekadzie od ostatniej dużej premiery nadal zachwyca i przyciąga nowych fanów. Nic tylko grać!
Manor Lords budzi sporo emocji, a mnóstwo graczy wyczekiwało premiery. Ten polski city-builder powstawał aż 7 lat – i przed twórcą (za większość projektu odpowiada jedna osoba) jeszcze trochę pracy, bo gra debiutuje 26 kwietnia w dziale Wczesnego Dostępu na Steamie. Po spędzeniu z nią kilkudziesięciu godzin można śmiało stwierdzić, że ma ogromny potencjał.
Już teraz, mimo pewnych braków, Manor Lords po prostu wciąga. Wersja Early Access pozwala założyć i rozbudować wioskę na jednej mapie – choć ogromnej, więc w zależności od punktu startowego, doświadczenia będą inne. Zaczynamy z garstką osadników, by po kilku czy kilkunastu godzinach obserwować dobrze prosperujące miasteczko (albo i dwa) – o ile oczywiście wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Kluczowe jest zrozumienie różnych mechanizmów, które ściśle współpracują z innymi. Nauka gry wymaga kilku porażek – niejeden raz zorientowałem się, że nie wystarczy mi jedzenia lub pieniędzy, by kontynuować rozgrywkę i z nabytą podczas zabawy wiedzą, zaczynałem zabawę od początku.
Musimy upewnić się, że ludzie mają gdzie mieszkać. Trzeba też przyciągnąć nowe rodziny. W końcu ludzie to niezbędni pracownicy. Należy więc zadbać o stały dopływ drewna oraz żywności. To jednak tylko początek – są też bowiem inne surowce, jak choćby kamień, glina czy żelazo. Wszystko to trzeba gdzieś składować, a trzeba też zapewnić dostęp do wołów, które usprawnią pracę w różnych aspektach rozwoju osady.
Każdy budynek – tartak, magazyn, młyn czy karczma – wymagają pracowników. By stawiać nowe struktury, ktoś jednak musi być, choćby tymczasowo, zwolniony od codziennej pracy. Trzeba więc zawsze mieć jedną czy dwie rodziny w gotowości, by mogły zająć się rozbudową wioski, a dopiero potem wrócić do swoich obowiązków w (przykładowo) zakładach produkcyjnych.
Rozbudowa wioski wiąże się ze świetnie przemyślanym systemem wyznaczania dróg i działek pod domy. System ten oferuje mnóstwo swobody, dzięki czemu ścieżki mogą być tak pokręcone, jak tylko chcemy, a działki nierówne i nieidealne. Może nie brzmi to rozsądnie – ale w praktyce wypada po prostu naturalnie. W Manor Lords stworzyłem wsie i miasteczka wyglądające po prostu realistycznie – bez sztucznego symetryzmu i idealnie dopasowanych budynków i dróg, jak w niektórych grach tego typu.
Podczas rozwoju należy zachować ostrożność, ponieważ nie możemy przesadzić z liczbą przyjmowanych rodzin – w końcu każde kolejne usta do wykarmienia to potrzeba większych ilości jedzenia. Więcej mieszkańców i budynków oznacza też szybsze zużywanie się drewna opałowego, szczególnie zimą, która jest najtrudniejszą porą roku do przetrwania. Polegamy wtedy tylko na zapasach. Na szczęście po jakimś czasie możemy też korzystać z handlu, by starać się uzupełniać braki.
Zrozumienie, jak wszystko działa, jak różne budynki i systemy rozgrywki są od siebie zależne, a w końcu ogarnięcie całości jak należy i obserwowanie świetnie rozwijającej się osady jest tu niezwykle satysfakcjonujące.
Rozpoczynając grę możemy modyfikować stopień trudności. Możemy na przykład wyłączyć ataki bandytów i obecność innego lorda, który powoli zajmuje znajdujące się na mapie regiony. Jeśli jednak tego nie zrobimy, to przyjdzie nam też przetestować system walki, wzorowany lekko na tym, co znamy z serii Total War, jeśli chodzi o sterowanie jednostkami. Starcia są oczywiście rozgrywane na o wiele mniejszą skalę – zazwyczaj sterujemy maksymalnie pięcioma oddziałami, w późniejszych fazach rozgrywki.
Zniszczenie obozu bandytów pozwala nam zdobyć fundusze dla wioski lub przesłać pieniądze bezpośrednio do swojego prywatnego skarbca, co z kolei pozwala potem zapłacić najemnikom – jeśli nie mamy wystarczająco dużo rekrutów i broni w swoim miasteczku. Pieniądze prywatne przydadzą się też, jeśli zechcemy zająć kolejne regiony i założyć w nich nowe osady. Czasem jest to przydatne, gdy sąsiedni region oferuje na przykład bogate złoża zasobów.
Manor Lords jest też grą naprawdę piękną. Chodzi tu szczególnie o dbałość o szczegóły. Wioska i leśne okolice wyglądają wspaniale, a wrażenie robią też efekty pogodowe i zmieniające się pory roku. Nieraz zatrzymujemy się na chwilę, by po prostu popatrzeć na nasze miasteczko. Możemy nawet przespacerować się po jego ulicach naszym lordem w trybie inspekcji – który w praktyce nie służy do niczego innego, poza podziwianiem budynków, mieszkańców, straganów i tak dalej. Pozwala to jednak dostrzec mnóstwo detali.
Wczesna wersja gry nie oferuje zbyt wiele zawartości. Poza wspomnianą jedną mapą, mocno ograniczone jest też drzewko rozwoju technologicznego oraz zestaw zarządzeń, które możemy wydawać. Jak na początek, jest jednak bardzo dobrze. Jeśli pierwsza edycja Early Access robi takie wrażenie, to nie możemy się doczekać kolejnych aktualizacji oraz premiery pełnej wersji.
W końcu doczekaliśmy się nowej gry od Moon Studios, czyli twórców odpowiedzialnych za Ori and the Blind Forest. Tym razem jednak deweloperzy przygotowali dla fanów coś zgoła odmiennego. No Rest for the Wicked to wymagająca gra ARPG, mocno inspirowana soulslike’ami. Wyszło nieźle, momentami świetnie, ale niektóre elementy wymagają poprawy.
Przygoda rozpoczyna się od prologu, który rozgrywa się na statku. Jego celem jest port na małej wyspie. Nie docieramy tam jednak – na okręt napadają rebelianci, z którymi musimy walczyć, później następuje katastrofa. Statek tonie, a my budzimy się na plaży, pozbawieni ekwipunku.
Pierwszych wrogów, wielkie kraby, pokonujemy bez żadnego uzbrojenia. Szybko jednak znajdujemy jakąś broń, co czyni walkę nieco łatwiejszą. Musimy odnaleźć drogę do stolicy wyspy, miasta Sakrament. Zajmuje to jakieś dwie, trzy godziny, w zależności od tego, ile wcześniej spędzimy czasu na eksplorowaniu różnych zakamarków i szukaniu skrzyń ze skarbami.
Akcję obserwujemy od góry, pod lekkim kątem. Taka perspektywa najbardziej może kojarzyć się z grami w stylu Diablo, ale nie ma się co łudzić – No Rest for the Wicked nie ma z takimi tytułami niemal nic wspólnego. Nie walczymy tutaj z hordami wrogów, które rozkładamy szybko na łopatki. Potyczki o wiele bardziej przypominają produkcje a’la Dark Souls.
Musimy dbać o staminę, którą wyczerpują zarówno ataki, jak też uniki czy blokowanie ciosów. Rozwój postaci to ulepszanie statystyk, z którymi skalują się obrażenia różnych rodzajów broni (inwestując w siłę, sprawiamy, że efektywniej używamy mieczy i tak dalej). Starcia z bossami są efektowne i wymagające.
W przeciwieństwie do gier soulsopodobnych, No Rest for the Wicked więcej jednak wybacza. Po śmierci nie tracimy punktów doświadczenia, a pod ręką cały czas mamy mapę lokacji z punktami związanymi z aktywnymi zadaniami. Wrogowie nie odradzają się, gdy aktywujemy punkt kontrolny lub zginiemy.
Walka jest metodyczna, wymaga nauczenia się schematu ataków wroga. Najczęściej pojedynkujemy się z jednym oponentem, czasem z dwoma – trójka to już rzadkość. Postać jest nieco ociężała, nawet kiedy używamy lekkiego ekwipunku. Najważniejsze jednak, że pokonywanie przeciwników sprawia sporo satysfakcji. Pomagają w tym między innymi świetne animacje.
Gra imponuje też nietypową oprawą graficzną. Całość wygląda jak mroczna baśń. Kolorystyka jest piękna, co widać szczególnie w cutscenkach. Przy okazji warto powiedzieć, że fabuła i narracja są bardziej rozbudowane niż w Soulsach – a historia naprawdę angażuje. Spotykamy też parę ciekawych postaci.
Co jednak irytuje, to system psującego się ekwipunku. Za każdym razem, kiedy ktoś nas pokona, nasza broń oraz pancerz tracą wytrzymałość. Jeśli ich nie naprawimy, ulegną zupełnemu zniszczeniu. W pierwszych godzinach gry, dopóki nie dokonamy pewnych postępów, jest to trochę zniechęcające do podchodzenia do trudniejszych potyczek i eksploracji.
Inna budząca wątpliwości kwestia to mechanizm rozbudowy miasta Sakrament. Konstruowanie różnych ulepszeń i nowych budynków wymaga zbierania surowców – drewna czy minerałów. Trwa to po prostu zbyt długo i zdecydowanie wymaga zbalansowania, by pozbyć się poczucia zbytniego grindu.
Do poprawy jest też bez dwóch zdań optymalizacja. Nieważne, jakim komputerem dysponujecie – szansa na stałe 60 klatek na sekundę jest nikła. Brak idealnej płynności to spory problem w grze, w której każdy nasz ruch podczas walki jest istotny, a popełnienie błędu dużo nas kosztuje.
Nieco dyskusyjny jest też początkowy okres przygody. Zaczynając grę, nie możemy wybrać startowych statystyk oraz broni. Polegamy na orężu, który znajdujemy na wspomnianej wcześniej plaży. Zupełnie szczerze – wolałbym mieć ten wybór od początku, jak w grach typu soulslike.
No Rest for the Wicked wymaga więc pewnych poprawek, lecz na pewno ma potencjał i może stać się fantastyczną grą. Obecnie i tak mocno angażuje – bo walka jest świetna – i zachwyca oprawą, jednak z zakupem lepiej trochę się wstrzymać.
Boomer shootery, zwane też retro shooterami, to strzelanki, które ostatnio stały się niezwykle popularne. Są to gry FPP, których twórcy mocno inspirują się produkcjami z lat 90. czy z samego początku XXI wieku, takimi jak Quake, Duke Nukem 3D czy Soldier or Fortune.
Shootery te oferują czysto zręcznościową rozgrywkę, bez cienia realizmu. To typ zabawy, którego na próżno szukać w wysokobudżetowych strzelankach od największych studiów (no, może poza wyjątkami – mamy w końcu Doom Eternal).
Tutaj przedstawiamy pięć boomer shooterów, w które każdy powinien zagrać.
Jeśli spodobał wam się Doom z 2016 roku wyprodukowany przez id Software, to musicie zagrać w Prodeusa. Gra oferuje podobne odczucia z rozgrywki – jeśli chodzi o strzelanie czy poruszanie się – tylko że w pięknej oprawie stylizowanej na grafikę retro.
Ukończenie kampanii to ponad pięć godzin fantastycznej, brutalnej i dynamicznej zabawy. Otrzymujemy tu różnorodne i niezwykle satysfakcjonujące w obsłudze uzbrojenie. Dodatkowym smaczkiem jest tryb multiplayer, pozwalający między innymi na grę w kooperacji na własnoręcznie stworzonych mapach.
Dusk
Dusk to pozycja obowiązkowa dla fanów Quake’a. Estetyka co prawda nie jest identyczna – bo tu otrzymujemy bardziej europejsko-wiejskie klimaty – ale gra oferuje bardzo podobny feeling towarzyszący zabawie.
Rozgrywka jest płynna, strzelanie do różnorodnych wrogów sprawia wielką frajdę, a całości dopełnia perfekcyjnie dobrana ścieżka dźwiękowa. W tę grę chce się grać, tak po prostu. Jeden z najlepszych przedstawicieli gatunku.
Turbo Overkill
To jedna z nowszych pozycji w tym zestawieniu – pełna wersja ukazała się w 2023 roku. Świetny, brutalny shooter z twistem. Mianowicie, jednym z narzędzi dostępnych do pokonywania wrogów jest tutaj… piła mechaniczna zamontowana w nodze bohatera.
Sterowanie, poruszanie się, skakanie między platformami, celowanie, wszystko tutaj działa jak w nowoczesnej grze, ale oprawa i styl rozgrywki kojarzą się właśnie ze starymi strzelankami. Arsenał jest bogaty, a prawie każda broń dysponuje dwoma różnymi rodzajami ataków, co pozytywnie wpływa na różnorodność w walce.
Amid Evil
Ten tytuł to coś wyjątkowego, bowiem karabiny zamieniamy na magiczne różdżki i kostury. Twórcy Amid Evil wzorowali się na serii Hexen i Heretic – i stworzyli strzelankę szalenie angażującą.
Poza świetnym systemem walki, mamy tu też rozbudowane lokacje. To gra idealna dla fanów szukania znajdziek i ukrytych przejść. Od czasu do czasu, poza celnym okiem, trzeba się tu wykazać myśleniem.
Cultic
Pamiętacie grę Blood? Twórcy Cultic właśnie na niej się wzorowali. Otrzymujemy tutaj podobny, mroczny klimat. Fabuła – choć raczej szczątkowa – też obraca się dookoła wątku niebezpiecznego kultu.
Podczas gry, poza standardowymi rodzajami broni, wykorzystujemy także dynamit czy koktajle Mołotowa. Przemierzamy liniowe lokacje, choć oferujące sporo sekretów do odnalezienia. Walka sprawia niemałą satysfakcję, niezależnie od tego, jakich narzędzi używamy do eksterminacji przeciwników.
Jesteśmy pewni, że wybierając choć jeden z wymienionych tu tytułów, będziecie się dobrze bawić. To tylko kropla w morzu całego gatunku retro shooterów – ale z tymi grami najlepiej zacząć przygodę.