Salony gier to miejsca, których szczyt popularności przypadał na lata 90. XX wieku, na długo przed rozpowszechnieniem kafejek internetowych. W świetle tego faktu domyślamy się, że mało który z dzisiejszych graczy z młodego pokolenia miał kiedykolwiek okazję obcować z automatami do gier. Urządzenia te jeszcze dwie, trzy dekady temu, dosłownie pożerały ogromne liczby żetonów i monet. Kultowe gry z automatów do dziś tkwią w pamięci starszych graczy – przedstawimy Wam te najlepsze.
Space Invaders
Zaprojektowana przez Tomohirę Nishikadę i wydana w 1978 gra była jedną z pierwszych produkcji typu shoot’em up. W Księdze Rekordów Guinessa Space Invaders została określona mianem najważniejszej w historii gier na automaty. Prosta, dwuwymiarowa kosmiczna strzelanka na stałe wpisała się popkultury i często przewija się do dziś, chociażby w filmach. Cel gracza? Niszczenie następujących po sobie fal kosmitów, które powoli, acz nieuchronnie zmierzają w stronę dołu ekranu. Jeśli tam dolecą, grający poniesie porażkę.
Asteroids
Asteroids to kolejna dwuwymiarowa strzelanka w kosmosie, wydana w 1979 roku na automatach oraz konsolach Atari 2600. Zainspirowaną wydaną w 1961 roku Spacewar z miejsca stała się sukcesem i zadebiutowała na chyba wszystkich najważniejszych platformach do gier. Celem zabawy jest tu kierowanie statkiem kosmicznym i rozbijanie nadlatujących zewsząd asteroid za pomocą pokładowego działka. Oryginalnie automaty do gry w Asteroids miały czarno-białe ekrany.
Donkey Kong
Czy wiedzieliście w ogóle, że kultowy Donkey Kong pojawił się po raz pierwszy w 1981 roku, właśnie na automatach do gier? Gra produkcji Nintendo stawiała przed grającymi niełatwe wyzwanie w postaci uratowania Lady, ukochanej głównego bohatera – stolarza, imieniem Jumpman – przed tytułowym Donkey Kongiem. Można to było osiągnąć pnąc się w góry po platformach, a zadanie to utrudniały beczki rzucane przez małpę, nad którymi dało się przeskakiwać. Jumpman to w istocie… Mario. Tak, hydraulik Mario był wcześniej stolarzem o innym imieniu.
Street Fighter Alpha
Szybciutko przenosimy się w czasie do roku 1995, kiedy to na automatach królowały gry produkcji firmy Capcom. Street Fighter Alpha: Warriors’ Dreams to dwuwymiarowa bijatyka w klasycznym wydaniu. Gracze pokochali w niej ciekawe postaci, wysoką dynamikę pojedynków oraz możliwość łączenia pojedynczych uderzeń w efektowne kombosy. Ryu, Ken, Chun-Li… Pamięta ktoś?
Metal Slug
Jeżeli mówi Ci coś Neo Geo, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że nie obca jest Ci seria Metal Slug, która dłuższy czas temu w zremasterowanej wersji gości także na platformie Steam.
Metal Slug to kultowa gra typu run and gun, która wyszła spod rąk SNK. Metal Slug przypominała mocno Contrę. Grający – opcjonalnie w trybie kooperacji – wcielali się tu w postacie Marco Rossiego i Tarmy Rovinga, którzy za zadanie mieli przeć w prawą stronę ekranu, eliminować wrogów i otworzyć sobie drogę do unicestwienia Generała Mordena. Charakterystyczną cechą były rozsiane na planszach bonusy w postaci nowych pukawek, apteczek i amunicji.
Cadillacs and Dinosaurs
Cadillacs and Dinosaurs to japońska, ale o dziwo jedna z popularniejszych w Polsce gier na automaty. Stworzone w 1993 roku przez Capcom dzieło rozgrywa się w świecie, w którym po 600 latach życia pod ziemią ludzie wychodzą na powierzchnię, by odkryć, iż ponownie żyją na niej dinozaury. Zadaniem jest tu przebrnięcie przez łącznie etapów w pojedynkę lub maksymalnie trzyosobowej drużynie. Każdy z czterech bohaterów ma swoje mocne i słabe strony oraz po dwa ruchy specjalne do dyspozycji. Na ziemi leżą różne przedmioty używalne, w tym bardzo zróżnicowana broń. Przeciwnicy to gangsterzy z grupy Black Marketers polujący na dinozaury.
Double Dragon
Pierwsza gra z serii wydana została w 1987 roku przez Technos Japan Corp. To jeden ze sztandarowych beat’em upów, niezwykle popularnych w tamtych czasach. Celem w samym w sobie jest tu – a jakże – walka, do której stają dwaj bracia – Billy i Jimmy. Ciekawostka: na podstawie tej gry stworzoną serię komiksów, serial animowany oraz… jeden z najniższej ocenianych filmów na świecie, uznawany za jedną z najgorszych ekranizacji gier. Obejrzyjcie, jeśli nie szkoda Wam czasu.
Street Hoop
W latach 90′ XX wieku całkiem popularnym sportem była koszykówka, zwłaszcza w wydaniu ulicznym. Street Hoop, to gra o tej właśnie dyscyplinie sportu, w której rywalizować można było ze sobą w koszykarskich spotkaniach 3 na 3. Do wyboru było 10 drużyn o zupełnie różnej charakterystyce, wymuszającej nieco odmienny styl gry. Do dziś produkcja ma swoich fanów wśród miłośników gier retro.
Taito Power Goal
Na fanów piłki nożnej na automatach w salonach gier czekało doskonałe jak na tamte czasy Taito Power Goal. Nie był to w żadnym wypadku symulator piłki kopanej, a zwykła arcade’ówka z całym wachlarzem zagrań niespotykanych w rzeczywistym świecie sportu. O ile drużyny narodowe były prawdziwe, a ich wybór był kolosalny, to gra dopuszczała momentami dość brutalną grę (choć niektóóóre faule są tu odgwizdywane), czy też superstrzały nie do obrony. Zabawa? Doskonała, ale wygrywanie meczów nie było prostym zadaniem.
Mortal Kombat II
Fanów bijatyk wydawanych można podzielić zasadniczo na dwie grupy: wielbicieli serii Street Fighter oraz Mortal Kombat. Ja należę do drugiej z nich, a Mortal Kombat II była pierwszą bijatyką, którą ogrywałam na stareńkiej konsoli Sega Mega Drive – na długo po tym, jak debiutowała na automatach. W grze dostępnych było 15 postaci znanych z uniwersum, w tym trzy ukryte. Novum w odniesieniu do pierwszej części sagi były Babality i Friendship, uzupełniające Fatality.
„Remember, no preorders!” – chyba każdy gracz zna tę frazę. Mimo to na świecie istnieje mnóstwo osób, które przedpremierowo kupują gry. Jeżeli do nich należycie, koniecznie musicie przekonać się, dlaczego nie warto tego robić. Dzięki temu artykułowi dowiecie się, jakie są największe wady preorderów oraz ich pozorne zalety, zwykle nie mające już zastosowania. Nie przedłużając, zapraszamy do lektury. Oto kilka powodów, ze względu na które nie powinniście dokonywać preorderów.
Nie macie gwarancji, że gra będzie dobra
Gdy kupujecie grę przedpremierowo tak naprawdę nie macie pojęcia, jaka będzie jakość wydanego produktu. To znaczy, zwykle wydaje się Wam, że będzie świetna, a to za sprawą… zwiastunów, gameplayów opublikowanych przez wydawców i innych form marketnigu. Zapominacie wówczas, że często gry wyglądają po premierze zgoła inaczej niż prezentowały wszelakie materiały wideo. Przed premierą gier nie macie do dyspozycji żadnych recenzji, czy opinii zwykłych graczy, dzięki którym dowiedzielibyście się, czy dany tytuł rzeczywiście jest wart swych pieniędzy.
Doskonałym przykładem tytułu, który poważnie zawiódł graczy po premierze, było No Man’s Sky. Przypomnijmy, że jest to kosmiczny sandboks i jednocześnie gra indie, która pozwala na eksplorowanie galaktyki. W dniu debiutu No Man’s Sky okazało się, że produkcja nie oferowała wielu gwarantowanych treści i funkcji. Jeden z użytkowników serwisu YouTube postanowił podkreślić to w zabawnym wideo. Rzecz jasna, do dzisiaj No Man’s Sky zostało poważnie wzbogacone i ulepszone, ale nie należy zapominać o tym, w jakim stanie gra była na początku.
Innym przykładem gry, która w dniu premiery miała oferować dużo, dużo więcej, jest chociażby Fable. Tak, uwielbiam tę grę, jest naprawdę genialna, ale nie mogę wybaczyć Peterowi Molyneux wszystkich jego niespełnionych obietnic względem produkcji.
Należy pamiętać o jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy. Nawet jeśli dotychczasowe odsłony pewnej serii były świetne, nie ufajcie producentom na tyle, by być w stu procentach pewnym, że tak samo będzie w przypadku kolejnej części. Tak więc, i kontynuacji waszych ulubionych produkcji nie zamawiajcie przed ich premierą.
Dajecie deweloperom powód do lenistwa
Jak myślicie, dlaczego dema gier są dzisiaj taką rzadkością? Cóż, dlaczego deweloperzy mieliby nam oferować dema, skoro wiedzą, że miliony graczy i tak kupią ich produkt? Dokładnie tak – aż tyle osób kupuje gry przedpremierowo, bez konieczności przekonania się jak dobra gra w rzeczywistości jest – że ci nie czują potrzeby tworzenia wersji próbnych swoich tytułów. Niestety, właśnie do takich patologii preordery prowadzą.
Niestety często deweloperzy nie czują potrzeby również ku temu, aby wydać ukończony produkt, skoro jeszcze przed jego debiutem jego sprzedaż jest doskonała. Właśnie najprawdopodobniej tak
ie nastawienie sprawiło, że w dniu premiery Assassin’s Creed: Unity mieliśmy do czynienia z zabugowaną, beznadziejnie zoptymalizowaną produkcją. Zachęcamy Was do podzielenia się w komentarzach innymi przykładami.
Zyskujecie niewiele, a wydajecie najwięcej
Producenci gier mamią graczy wieloma bonusami, które mają gwarantować przedpremierowe zakupy. Jednakże, są to warte bardzo niewiele skórki i inne elementy kosmetyczne, które potem często tak czy siak jakąś drogą trafiają do pozostałych graczy. Rzecz jasna, droższe edycje często zawierają bardziej interesujące elementy kolekcjonerskie, takie jak figurki, a przynajmniej mają je zawierać (pamiętacie sprawę torby z edycji kolekcjonerskiej Fallouta 76?). Zdarza się jednak, że te same lub ciekawsze figurki można kupić oddzielnie w sklepie producenta.
W skrócie, celem wszystkich omówionych przedmiotów jest sprawienie, aby deweloper zarobił jak najwięcej, a trzeba przyznać, że na preorderach zarabia nie mało. Dlaczego? To oczywiste. Przed premierami oraz tuż po nich gry kosztują najwięcej (tytułu AAA grubo ponad 200 złotych). Tymczasem, po premierach te bardzo szybko tanieją, zwłaszcza jeśli otrzymują kiepskie recenzje. Tutaj warto wspomnieć, że cenę gry Shadow of The Tomb Raider po premierze obniżono tak szybko (miesiąc po debiucie miała miejsce promocja, dzięki której ta była tańsza o 34 procent), że osoby, które nabyły tytuł za pełną kwotę, zalały go na Steamie falą negatywnych opinii.
Nie bójcie się, nie zabraknie dla Was kopii
Kiedy zamawianie przedpremierowe gier miało więcej sensu i mamy na myśli czasy, gdy cyfrowe wersje gier nie były tak powszechne. Gdy sklepy posiadały ograniczony fizyczny nakład egzemplarzy, nic dziwnego, że jeszcze przed debiutem gier, mnóstwo osób dokonywało ich zamówień. Wówczas jeśli nie dostaliście gier w dniu premiery, często trzeba było na nie dość długo czekać. Teraz doprawdy nie ma potrzeby dokonywania preroderów – cyfrowe klucze, których liczba jest dosłownie nieskończona, można dostać od ręki, a wydania fizyczne kupuje tak mało osób, że nie ma mowy o żadnych kolejkach po nie.
Mam nadzieję, że ten artykuł przekonał Was do tego, aby nie kupować gier przedpremierowo. Im szybciej damy do zrozumienia producentom gier, że nie podobają się nam ich praktyki, tym szybciej zaczną traktować nas z większym szacunkiem.
Gry MMO to tytuły, które przyciągają do siebie miliony graczy. Nic dziwnego. Wiele z nich po prostu ma w sobie to coś, co sprawia, że chce się przy nich spędzać długie godziny. Dla jednych tym czymś może być świetny system PvP, dla innych świetna i interesująca fabuła, a dla jeszcze innych możliwość eksploracji fantastycznego świata. W niniejszym artykule postanowiliśmy zebrać dla Was właśnie te MMO, które takie elementy zawierają. Oto najlepsze MMO, w które warto zagrać w 2020 roku.
World of Warcraft
Cóż, World of Warcraft to król gatunku MMORPG. Zatem, absolutnie musiał znaleźć się on w zestawieniu. W zasadzie, gdy mówimy o World of Warcraft, mamy na myśli aż dwie różne gry – World of Warcraft: Classic, który zabiera graczy do Azeroth w wersji z 2004 roku, a także World of Warcraft: Battle of Azeroth, czyli wersję współczesną. Zatem, obecnie dosłownie każdy może znaleźć w WoWie coś dla siebie. Co ważne, teraz jest tak naprawdę idealny moment na rozpoczęcie przygody z World of Warcraft lub powrót do niej. To dlatego, że już za kilka miesięcy gra ma otrzymać kolejne rozszerzenie – Shadowlands. W jego ramach przeniesiemy się dosłownie do… krainy zmarłych. Brzmi ciekawie, nieprawdaż?
Guild Wars 2
Jeżeli PvP to Wasza broszka, to Guild Wars 2 jest MMORPG, w które koniecznie musicie zagrać. Mówi się bowiem, że nie ma wśród innych gier z gatunku tytułu o lepiej rozbudowanych systemach PvP. Produkcja ta, osadzona w klimatach fantasy, pozwala ścierać się z innymi graczami w zespołowych trybach deathmatch, trybach które wymagają koordynacji między członkami zespołu, polegających na realizacji przeróżnych celów, a nawet… wojnach między całymi serwerami. Oczywiście, jeśli stawiacie bardziej na rozgrywkę PvE, też znajdziecie tu coś dla siebie. Wciąż w Guild Wars 2 ogromną rolę spełniają bowiem rozbudowane misje fabularne, bardziej rozbudowane i wielowątkowe niż w poprzedniej odsłonie serii.
Star Wars: The Old Republic
Na naszej liście nie mogło zabraknąć MMORPG, którego akcja rozgrywa się w świecie rycerzy Jedi. Ten stworzony przez BioWare tytuł jak żadna inna gra z gatunku stawia na narrację, dlatego też warto zwrócić na niego uwagę. Absolutnie każdy dialog w Star Wars: The Old Republic opatrzony jest dubbingiem, tak jak każda cut-scenka, a fabuła gry dostarcza nam masy intryg i przygód, zwłaszcza gdy wcielamy się w Sitha. Możemy zbudować w niej nawet własny miecz świetlny. Tytuł pozwala na realizację własnych fantazji ze świata Gwiezdnych Wojen. Możemy stanąć w niej bowiem po dowolnej stronie konfliktu Imperium i Republiki, jako Jedi, Sith, przemytnik, zwykły żołnierz, i nie tylko. Star Wars: The Old Republic to gra bazująca na modelu biznesowym free-to-play, co oznacza, że aby w nią zagrać, nie musicie wydawać ani grosza. To powiedziawszy, warto wykupić subskrypcję – nie tylko po to by odblokować większość przeróżnych ras postaci, ale również po to, by uzyskać dostęp do zawartości rozszerzeń.
The Elder Scrolls Online
Na premierę kolejnej części z serii The Elder Scrolls musimy jeszcze trochę poczekać, a może nawet więcej niż trochę. Dlatego być może warto w tym czasie wypróbować MMORPG osadzone w jej uniwersum. Początkowo tytuł ten niezbyt dobrze radził sobie na rynku. Sytuacja znacznie poprawiła się jednak, gdy jego twórcy obniżyli koszty subskrypcji. Jakość gry dodatkowo poprawiała się jeszcze wraz z każdym dodatkiem i aktualizacją. W produkcji tej mamy do czynienia z rodzajem walki klasycznym dla The Elder Scrolls i tak samo jest w przypadku punktu widzenia gracza. Niemniej, nie brakuje w niej elementów klasycznych dla MMO. Warto w tym miejscu wspomnieć, że grupka fanów od dawna tworzy dla tej produkcji spolszczenie – tak, spolszczenie dla MMO. Jest to przedsięwzięcie szalone, ale zdecydowanie godne pochwały.
EVE Online
No cóż, w naszym zestawieniu znalazło się wiele gier z klimatem fantasy. Nie zapomnieliśmy jednak o miłośnikach kosmicznych przygód. Jeśli do nich należycie, EVE Online zostało stworzone właśnie dla Was, mimo że to gra bardzo skomplikowana. Powinniście wiedzieć jedno – możecie w niej robić co chcecie, ale pamiętajcie, że to samo dotyczy innych graczy. Może wydawać się to wadą, ale w rzeczywistości jest ogromną zaletą. Dzięki niej to gracze napędzają to, co dzieje się w świecie – wojny, intrygi, sabotaże – to właśnie oni za nimi stoją. Jak widać, kolonizacja kosmosu jest trudna i w jej ramach nie ma czasu na trwałe przyjaźnie.
Black Desert Online
Ten tytuł zawdzięcza swoją popularność między innymi wyjątkowo rozbudowanemu systemowi kreacji postaci, a także przepięknej oprawie graficznej. Nie jest to natomiast gra, w której gracze mają do czynienia z rozbudowaną fabułą. Produkcja to sandboks, w którym każdy tworzy własną historię i własne przygody, biorąc udział w wojnach gildii, oblężeniach, i nie tylko. W Black Desert Online początkowo ciężko może być się odnaleźć, ale uwierzcie nam – szybko wciągniecie się w świat tej gry. Jest on świetnie dopracowany. Jeżeli jednak chcecie zagrać w tę produkcję przyszykujcie maszynę o mocnej konfiguracji. Rzecz jasna, Black Desert Online to gra do bólu azjatycka, ale nie każdemu powinno to przeszkadzać.
The Secret World
The Secret World to doprawdy unikatowe MMO. Przede wszystkim dlatego, że w tej grze nie uświadczycie podziału na jakiekolwiek klasy (poza tak zwanymi klasami startowymi). Wasza postać będzie kształtowana przez to, jaką bronią walczy, jaką magią się posługuje i jakie misje wykonuje. Na dodatek, nie będzie zdobywać ona poziomów doświadczenia, a jej rozwój będzie dokonywał się poprzez inwestowanie punktów zdolności w wybrane umiejętności. The Secret World jest unikatowe także ze względu na swój klimat. Nie jest to gra osadzona w świecie fantasy, a we współczesnych realiach aglomeracji miejskich, łącząca ze sobą niespodziewane motywy. Jakie? Hm, powinniście wyobrazić sobie połączenie twórczości Lovecrafta i treści serii Matrix. Warto wspomnieć, że w 2017 roku produkcja otrzymała zremasterowaną wersję, co powinno dodatkowo zachęcić Was do wypróbowania jej.
Final Fantasy XIV
Tak jak The Elder Scrolls Online, na początku swego żywota Final Fantasy XIV nie miało łatwo. Pierwsza wersja gry została poważnie skrytykowana i dopiero po dwóch latach zadebiutowała taka, która zasługiwała na pochwałę. Teraz Final Fantasy XIV jest produkcją, która powinna przemawiać jak i do zagorzałych fanów serii, jak i takich osób, które po raz pierwszy mają z nią styczność. Ciągle dodawane są do niej nowe aktualizacje i rozszerzenia, które pchają historię o fabułę gry na przód. Oczywiście, być może nie jest to tytuł dla osób, które nie przepadają za klimatem tak zwanych jRPGów.
PlanetSide 2
Planetside 2 to kolejny tytuł na naszej liście, w którym rozgrywka PvP odgrywa ogromną rolę. W zasadzie, to chyba jedyna gra MMO, w której cała zabawa obraca się wokół zabijania innych graczy i przejmowania należącego do nich wcześniej terytorium. W Planetside 2 toczy się niekończąca się wojna między trzema frakcjami, które walczą od kontrolę nad czterema kontynentami. Gracze biorą udział w walkach na olbrzymich mapach, mogących pomieścić nawet kilka tysięcy postaci. Każda zawiera mnóstwo baz, przyczółków i lokacji, między którymi można poruszać się z pomocą teleportów czy pojazdów. W duchu PlanetSide 2 jest strzelaniną, jednak zawiera ona też cechy klasyczne dla MMO – namiastkę odnawiającego się życia (w formie tarcz) czy możliwość wybrania klasy postaci i rozwoju jej umiejętności. Cóż, nie bez powodu PlanetSide 2 określa się nie jako MMORPG, a jako MMOFPS.
Neverwinter
Niewiele jest na rynku MMORPG bazujących na licencji systemu fabularnego Dungeons & Dragons. Bez wątpienia osadzone w uniwersum Zapomnianych Krain Neverwinter jest najlepszą z nich. Zapewne w żadnym MMORPG nie zwiedzicie tyle podziemi co w tym. Jedną z największych zalet tej produkcji jest jednak fakt, że można w niej tworzyć własne przygody, a to za sprawą prostych w obsłudze narzędzi edycyjnych udostępnionych przez jej twórców. Nie trudno zauważyć, że jest to gra, którą wydano w 2013 roku, a oprawa graficzna której co nieco się postarzała. Niemniej, uwierzcie nam, że gdy wypróbujecie Neverwinter, zdecydowanie się nie zawiedziecie.
Chociaż na pełnoprawną premierę nowego Baldura musimy jeszcze zapewne sporo poczekać, okazja ku temu, by w końcu w niego pograć, miała pojawić się już w tym miesiącu. Wówczas gra miała trafić bowiem do Wczesnego Dostępu w platformie Steam. Jak już zauważyliście, dwa razy użyłam wyrażenia „miała”. To dlatego, że studio Larian właśnie ogłosiło, iż Baldur’s Gate III jednak pojawi się w „Early Accesie” później.
Dlaczego debiut Baldur’s Gate III we Wczesnym Dostępie został opóźniony? Wygląda na to, że winowajcą odpowiadającym za ten stan rzeczy, a raczej winowajczynią, jest pandemia COVID-19.
„Zostaliśmy tym dotknięci tak jak wszyscy na świecie.”, powiedział w czerwcu CEO studia Larian, Swen Vincke. „Mimo to, zdołaliśmy dokonać sporych postępów, zatem myślimy, że uda nam się dotrzymać terminu.”
Cóż, mimo wysiłków deweloperów, terminu jednak nie udało się dotrzymać. Studio ogłosiło na Twitterze, że sierpniowa premiera we Wczesnym dostępie nie dojdzie do skutku. Ta odbędzie się później, ale jeszcze nie wiadomo, kiedy dokładnie.
Nowa data trafienia gry do Wczesnego Dostępu ma zostać przedstawiona wkrótce, bo 18 sierpnia, obok innych ważnych informacji. Odbędzie się to w ramach specjalnej transmisji poprowadzonej za pośrednictwem serwisów Twitch i YouTube – „Panel from Hell”, która rozpocznie się o godzinie 19:00 czasu polskiego.
Przypominamy, że wcześniej w tym roku mieliśmy okazję ujrzeć już nie tylko zwiastun Baldur’s Gate III, ale i zapis jej rozgrywki. Obydwa materiały prezentują się świetnie. Nie wiem jak Wy, ale ja nie mogę się nowego Baldura doczekać.
By czerpać frajdę z grania na komputerze wcale nie trzeba wydawać wielkich pieniędzy. Jeśli kupiliście już wymarzonego gamingowego PCta (mamy nadzieję, że postawiliście na sprzęt z oferty Lenovo Legion!), czeka na Was całe zatrzęsienie świetnych gier free to play, w których spotkacie miliony osób z całego świata. Oto zestawienie najlepszych produkcji tego typu.
Brawlhalla
Aż 84% pozytywnych recenzji na Steam. Koszt? Zero złotych. Brawlhalla to stosunkowo mało znana multiplatformowa bijatyka 2D, opracowana przez Blue Mamooth Games. Walki odbywają się tutaj na najeżonych pułapkami arenach, na których starcia toczą bohaterowie z dobrze znanych Wam gier komputerowych. W lokalnym trybie kooperacyjnym i online może rywalizować ze sobą nawet ośmioro graczy – także w międzyplatformowym crossplayu! Ta produkcja jest niemal tak dobra jak Super Smash Bros. Ultimate ze Switcha, ale darmowa!
Path of Exile
Lata lecą, a Path of Exile z 2013 roku wcale się nie starzeje… Ba, jest coraz lepszy! Przez wielu uznawany za lepszy od Diablo 3, bardziej złożony od produkcji Blizzarda hack’n’slash imponuje piękną grafiką, kolosalną bazą graczy, ciekawym gameplayem oraz niemal nieskończoną liczbą ścieżek rozwoju postaci. Gra oceniana jest niemalże wyłącznie pozytywnie i nie ma się co dziwić. Jej twórcy na każdym kroku słuchają społeczności graczy, czego efektem są cykliczne innowacje odświeżające rozgrywkę. Lubicie RPGi? Musicie zagrać w POE.
Call of Duty: Warzone
Wiecie dlaczego Battlefield V jest już niemalże martwy? Bo tryb battle royale jest zarezerwowany wyłącznie dla posiadaczy płatnej gry. Warzone jest natomiast bezpłatnym trybem battle royale do najnowszego CODa, w który to wszyscy mogą grać bez konieczności ponoszenia jakichkolwiek opłat. W Call of Duty: Warzone grają dziesiątki milionów graczy i trudno się temu dziwić. To jeden z najlepszych, o ile nie… najlepszy przedstawiciel swojego gatunku. Ładny, dynamiczny i satysfakcjonujący.
Hearthstone
Jeśli karcianka, to właśnie Hearthstone. Darmowa gra kolekcjonerska od Blizzarda na przestrzeni lat porządnie się rozwinęła i obecnie oferuje znacznie więcej, niż tylko pojedynki rankingowe oraz kampanie (niestety płatne). Jakiś czas temu gameplay urozmaiciły cotygodniowe karczemne bójki, a rekordy popularności bije zabawa w Ustawkę. Mocnym aspektem tej propozycji jest całe mrowie naprawdę wspaniale zaprojektowanych kart oraz potężna baza grających.
League of Legends
Oto tytuł będący obiektem kpin całkiem pokaźnej części społeczności graczy. Dlaczego? Trudno oprzeć się wrażeniu, że to raczej bezmyślny hejt. Nie można mu w końcu odmówić tego, że grają w niego miliony fanów z całego świata, a scena e-sportowa LoLa jest jedną z największych i najczęściej oglądanych. Produkcja powstała na bazie modyfikacji Defense of the Ancients do Warcraft III: The Frozen Throne i rozwijana przez Riot Games oferuje już ok. 150 postaci o bardzo zróżnicowanych funkcjach do wyboru. Próg wejścia jest niezwykle niski, a wymagania sprzętowe – niewielkie. Wiele umiejętności trzeba jednak, aby stać się graczem którejś z wyższych lig.
World of Tanks
Dacie wiarę, że WoT ma już dziesięć lat? Wargaming rozwija swoje dzieło z czołami w roli głównej już od 2010 roku, cyklicznie powiększając liczbę dostępnych pojazdów, ulepszając oprawę graficzną i poprawiając balans gry. Walki czołgów rozgrywające się w klimacie II Wojny Światowej są niezwykle emocjonujące, choć zniszczenia wozów bojowych wykorzystują raczej mocno arcade’owy model zniszczeń. Zaletą gry jest to, że pojedynki są zazwyczaj krótkie i WOT to doskonały sposób na odprężenie się przy „krótkiej partyjce” po ciężkim dniu w szkole, na uczelni lub w pracy.
War Thunder
Skoro w zestawieniu jest WoT, to nie mogło w nim zabraknąć War Thunder, stawiającego mocniejszy nacisk na symulację konfliktów zbrojnych. Produkcja od Gajin Entertainment umożliwia toczenie bitew przy wykorzystaniu samolotów, czołgów, okrętów, a ostatnio nawet helikopterów. Ta niezwykle przystępna i dająca ogromne pokłady frajdy produkcja oceniana jest pozytywnie przez ponad 93% graczy. Uwagę zwraca zarówno efektowna grafika, realistyczny system zniszczeń pojazdów, jak i szeroka gama wciągających trybów gry.
Counter-Strike: Global Offensive
W grudniu 2018 roku popularny CS:GO przeszedł na model free to play, ku uciesze milionów graczy z całego świata. Oprócz znanego od lat trybu rywalizacji terrorystów i antyterrorystów do gry trafiła wtedy rozgrywka danger zone, będąca odmianą trybu battle royale. Osoby, które uprzednio nabyły grę zyskały status Prime. Dzięki niemu, przynajmniej w teorii, łatwiej jest uniknąć oszustów. Status ten każdy chętny może uzyskać po osiągnięciu 21. stopnia profilu i dodaniu numery telefonu do konta Steam. Ulepszenie można też kupić w sklepie Steam. Czym dokładnie jest CS:GO nikomu nie musimy chyba tłumaczyć, prawda? Prawda?!…
Warframe
Popularny shooter Warframe stawia na wieloosobową kooperację i wypełnianie misji polegające na eliminowaniu określonych zadaniem wrogów lub pozyskiwaniu danych z terminali. Akcja rozgrywa się tu z perspektywy trzeciej osoby – obserwujemy ją sterując bohaterami o zróżnicowanych umiejętnościach i uzbrojeniu, którzy powinni uzupełniać się z resztą zespołu. Mapy generowane są osoby, ekwipunek i broń można ulepszać, a część arsenału można nawet tworzyć w oparciu o specjalne plany. W Polsce Warframe nie jest aż tak popularny, ale na pewno warto go wypróbować.
Destiny 2: New Light
Destiny 2 we wrześniu 2019 roku nie tylko przeszło na model free to play w formie Destiny 2: New Light, ale także przeniosło się z platformy Battle.net na Steama. Ten wcześniej płatny sieciowy shooter FPP oferuje możliwość odbywania przygód w pojedynkę, choć najwięcej frajdy czerpie się tu w instancjonowanych trybach ze społecznością graczy. Oprócz zabawy kooperacyjnej w Destiny 2 czeka na Was tryb PvP o nazwie Crucible oraz Gambit. Mechanika gry jest bardzo satysfakcjonująca, a oprawa graficzna – ładna. Czego chcieć więcej? Tak naprawdę chyba niczego, choć w Destiny 2 najfajniej gra się ze znajomymi.
Fortnite
Trudno jest mi trochę zrozumieć fenomen tego najpopularniejszego chyba na świecie battle royale. Idea konstruowania budowli defensywnych w trakcie wymiany ognia jest dość trudna do pojęcia, ale… najwyraźniej to działa! Fortnite stało się popkulturowym fenomenem, tańce z gry trafiły do mediów nie interesujących się na co dzień gamingiem, a baza graczy w pewnym momencie przekroczyła nawet 250 milionów osób. Dość powiedzieć, że w produkcji tej zorganizowano już dwukrotnie koncerty popularnych artystów – DJ Marshmello i Scotta Travisa, w których wzięło łącznie udział ponad 20 milionów graczy.
Apex Legends
Niedawno ruszył piąty sezon Apex Legends od EA, w którym zmieniono mapę Kings Canyon znaną społeczności doskonale od momentu udostępnienia tego ciekawego battle royale. Apex Legends pozwala grającym wcielać się w dysponujące unikalnymi umiejętnościami postaci (Legendy, 12 do wyboru) i pojedynkować się ze sobą w maksymalnie dwudziestu trzyosobowych składach. System mikropłatności pozwala na zakup bohaterów, nagród bitewnych, czy nawet komunikatów głosowych. Mocne strony? Świetna mechanika rozgrywki, atrakcyjna oprawa graficzna i doskonała optymalizacja, dzięki której doskonale bawić się będą tutaj także posiadacze starszych pecetów.
W końcu coś drgnęło w branży gier, a sierpień jawi się jako miesiąc wypełniony po brzegi premierami ciekawych gier. Na przestrzeni następnych trzydziestu dni spodziewajcie się zatrzęsienia interesujących propozycji – od symulatora latania od Microsoftu, przez kolejną odsłonę kultowej serii gier wyścigowych, po długo wyczekiwany port uprzednio ekskluzywnego tytułu z PlayStation 4. Będzie się działo!
Hellbound (PC)
Gatunek: Akcja, FPS Data premiery: 4 sierpnia
Jeżeli przeszliście już wszystkie części DOOMa i czekacie na shootera w podobnym klimacie, to być może zainteresuje Was Hellbound. Ten czerpiący garściami ze znanej serii FPS pozwala wcielić się w rolę anonimowego twardziela walczącego z demonami (brzmi znajomo?). Wysokie tempo rozgrywki, mnóstwo zróżnicowanych broni oraz konieczność przebywania w nieustannym ruchu sprawiają, że Hellbound wygląda dosłownie jak mix Quake’a III z którąś z pierwszych dwóch odsłon DOOMa. Oprawa graficzna jest raczej niskobudżetowa, ale chyba nie ona jest najważniejsza?
Fast & Furious: Crossroads (PC/XONE/PS4)
Gatunek: akcja, wyścigi Data premiery: 7 sierpnia
Lubicie wyścigi samochodowe i nie przejadły się Wam jeszcze klimaty Szybkich i Wściekłych? To wspaniale, bowiem już 7 sierpnia będzie miała miejsce premiera opartej na licencji serii Fast & Furious gra o tym samym tytule. Pierwsze skrzypce grają tu rzecz jasna wyścigi, które ubrano w typową dla tej sagi fabułę. Gracze biorą udział w napadach, ucieczkach i różnego rodzaju pościgach. W produkcji Slightly Mad Studios spotkać można m.in. znanych z kinowych ekranów Dominica Toretto (Vin Diesel) oraz Leiticię Ortiz (Michelle Rodriguez). Oprócz kampanii dla jednego gracza dostępny będzie również tryb rozgrywki wieloosobowej.
Horizon: Zero Dawn (PC/PS4)
Gatunek: akcja, RPG, TPP Data premiery: 7 sierpnia
Po lipcowej premierze Death Stranding przyszła kolej na pecetowy debiut kolejnej gry, która do tej pory zastrzeżona była wyłącznie dla użytkowników konsol PlayStation 4. Tym razem padło na Horizon: Zero Dawn, doskonałą trzeciosoobową grę akcji z elementami RPG. Dzieło Guerrilla Games osadzono w przyszłości, w której świat zamieszkiwany wcześniej przez ludzi zdominowały inteligentne maszyny, przypominające do złudzenia zwierzęta. Wcielamy się tu w rolę Aloy, która przemierzając otwarty świat chce poznać tajemnice swoich przodków, pragnąc zarazem zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem. To naprawdę smakowity miks skradanki, gry akcji i RPGa – nie sposób się przy nim nudzić.
Total War Saga: Troy (PC)
Gatunek: RTS Data premiery: 13 sierpnia
Serii Total War nie trzeba przedstawiać żadnemu miłośnikowi gier strategicznych. Total War Saga: Troy to jej spin-off, za opracowanie którego odpowiada studio Creative Assembly. Akcja gry toczy się w świecie żywcem wyjętym z Iliady, w czasach wojen trojańskich. Komputerowi stratedzy wcielają się w rolę dowódcy sił Troi lub Achajów. Podobnie jak w innych odsłonach sagi Total War, na rozgrywkę składają się wydarzenia na mapach turowych oraz dynamiczne, wielkoskalowe bitwy w czasie rzeczywistym, toczące się na lądzie i morzu. W Troy niespodzianką są jednostki żywcem wyjęte z mitologii greckiej, a także rola bóstw, mogących realnie pomóc na polu bitwy.
Microsoft Flight Simulator (PC/XONE)
Gatunek: symulator Data premiery: 18 sierpnia
To będzie prawdopodobnie najbliższa fotorealizmu gra tej generacji. Najbardziej znany i najbardziej realistyczny ze wszystkich stworzonych jak do tej pory symulatorów lotu zdumiewać ma rozmachem, z jakim odtworzono… całą powierzchnię planety Ziemi. Największe miasta na świecie zostały odtworzone w pełnym trójwymiarze, z największą dbałością o detale najważniejszych budynków. Polskie miasta? Układ ulic i wysokość budowli powinny zostać zachowane niemalże wzorowo za sprawą sztucznej inteligencji Azure. Na graczy czeka 14 samolotów – od małej Cessny 172 po pasażerskiego Boeinga 747. O realizm się nie martwcie – na tej serii można szkolić pilotów.
Tell Me Why (PC/XONE)
Gatunek: przygodowa Data premiery: 27 sierpnia
Najlepsze gry przygodowe ostatnich lat? Bez wahania wskazuję obie gry z serii Life is Strange. Na fali ich sukcesu francuskie studio Dontnod Entertainment wraca po sprawdzony pomysł, proponując miłośnikom dobrych opowieści Tell Me Why. W produkcji tej poznacie losy Alyson i jej transpłciowego brata Tylera, którzy powracają w rodzinne strony, aby przypomnieć sobie swoje trudne dzieciństwo. Wyłącznie od decyzji graczy zależało będzie to, jak rozwinie się dalsza akcja oraz jak zmienia się relacje pomiędzy głównymi bohaterami. Obawiamy się, że powtórki sukcesu Life is Strange nie będzie, ale… zapowiada się doprawdy solidna przygodówka.
Captain Tsubasa: Rise of New Champions (PC/PS4/Switch)
Gatunek: piłka nożna Data premiery: 28 sierpnia
Wśród czytelników naszego serwisu zapewne znajdzie się niewiele osób pamiętających mangę pt. Kapitan Jastrząb, emitowaną w polskiej telewizji w latach 90’ ubiegłego wieku. Kapitan Tsubasa to zręcznościowa gra piłkarska, nawiązująca widowiskową i zupełnie nierealistyczną rozgrywką do wydarzeń prezentowanych w tym popularnym swego czasu serialu. Za wysoką jakość produkcji odpowiada Bandai Namco Entertainment, które wydaje dzieło rozwijane przez studio Tamsoft.
Project CARS 3 (PC/XONE/XSX/PS4/PS5)
Gatunek: wyścigi Data premiery: 28 sierpnia
Długo czekaliśmy, ale w końcu się doczekaliśmy! Premiera Project CARS 3 odbędzie się już w tym miesiącu. Należący do brytyjskiego Codemaster zespół Slightly Mad Studios dokłada ponoć wszelkich starań, aby Project CARS 3 stał się pierwszym wyborem miłośników wyścigów poszukujących doznań możliwe zbliżonych do realizmu. Poprawiono nie tylko oprawę graficzną, ale zadbano także o jeszcze większe możliwości personalizacji samochodów – poprzez wymianę ich opon, zawieszenia, felg, silnika i innych parametrów wpływających realnie na ich zachowanie na torze. Istotnym novum jest edytor karoserii, a także realistyczne odwzorowanie kolizji. Pełny cykl dobowy, pory roku, dynamiczny system pogodowy… zapowiada się wybornie! Czy wspomniałam już o ponad 200 samochodach i 140 (!) trasach do wyboru?
Wasteland 3 (PC/XONE/PS4)
Gatunek: RPG, turowa Data premiery: 28 sierpnia
Postapokaliptyczna seria RPGów powraca w swojej trzeciej odsłonie i przenosi graczy w pokryte śniegiem i lodem rejony stanu Kolorado. Ci pokierują losami wysłanego tam celem zapobiegania konfliktom członka Strażników Pustyni, którego partnerów zamordowano w tajemniczych okolicznościach. Esencją Wasteland 3 jest eksploracja oraz potyczki w systemie turowym z napotkanymi oponentami. Na przestrzeni zabawy podejmować należy wiele decyzji, determinujących dalszy wygląd rozgrywki. System dialogów pozwala wykaraskać się z wielu opałów. Uwagę zwraca przyjemna jak na tego rodzaju produkcje oprawa graficzna.
Serious Sam 4 (PC/XONE/PS4)
Gatunek: akcja, FPS Data premiery: sierpień
W grach z cyklu Serious Sam chodziło zawsze tylko o jedno: ukatrupienie jak największej liczby przeciwników. W czwartej odsłonie serii będzie podobnie, a za sprawą systemu Legion akcja wyświetlana na ekranie monitora rozgrzeje komputery do czerwoności. To właśnie dzięki niemu po drugiej stronie trzymanych w dłoniach „Poważnego Sama” pukawek znaleźć się będzie mogło w jednym momencie nawet kilkadziesiąt tysięcy (!) różnej maści oponentów.
Niemała rewolucja czeka wszystkich fanów wieloosobowej gry Rocket League. Jeszcze w te wakacje lubiana produkcja nie tylko stanie się darmowa, ale także zniknie z platformy dystrybucji cyfrowej Valve.
Rocket League za darmo. To nie żart, a przyszłość dzieła studia Psyonix. Jego przedstawiciele właśnie poinformowali, że latem bieżącego roku Rocket League stanie się tytułem free-to-play i zostanie usunięte ze sklepu Steam. Niektórzy z Was zapewne domyślają się, że we wszystkim swe palce maczało Epic Games. Istotnie, Rocket League już wkrótce pojawi się w Epic Games Store.
Twórcy zapowiadają, że zmianie modelu biznesowego towarzyszyła będzie duża aktualizacja. Dowiedzieliśmy się, że usprawniony zostanie interfejs, a nowości pojawią się zarówno w turniejach, jak i wyzwaniach. Na szczegóły musimy jednak zaczekać.
Jeśli do tej pory korzystaliście i korzystacie z Rocket League na Steam, to bez obaw. Zakupiona gra nie zostanie usunięta z biblioteki, a Wy wkrótce zyskacie możliwość pełnego cross-playa, również z graczami, którzy tytuł pobiorą za darmo z Epic Games Store. Posiadacze dotychczasowego wariantu gry otrzymają status „Legacy”, w ramach którego liczyć będą mogli na wcześniejszy dostęp do nowych DLC. Do ich kont Psyonix doda też kilka przedmiotów kosmetycznych.
W tym momencie ważna uwaga: wszystkie wyżej opisane zmiany dotyczą wyłącznie Rocket League w wersji na komputery osobiste. Konsolowe wersje gry w dalszym ciągu będą płatne.
Niestety, nie każdy ma możliwość korzystania z komputera z komponentami z najwyższej półki. Natomiast, zdarza się, że osoby, które taki komputer posiadają, raz na jakiś czasu muszą gdzieś wyjechać, zabierając ze sobą laptop o dużo gorszej specyfikacji. Na szczęście, na rynku są dostępne nie tylko takie gry, które wymagają do działania specyfikacji z kosmosu. Ba, tych, które cechują się bardzo niskimi wymaganiami, stworzono dotychczas naprawdę mnóstwo, a wiele z nich to świetne tytuły.
Dwa lata temu na łamach naszego serwisu opublikowaliśmy artykuł poświęcony właśnie takim produkcjom. Dzisiaj postanowiliśmy przestawić Wam jego kontynuację, a to dlatego, że wiele genialnych gier z niskimi wymaganiami wcześniej albo pominęliśmy albo w momencie pisania poprzedniego tekstu najzwyczajniej w świecie jeszcze nie istniało.
Cóż, nie pozostaje nam nic innego, niż zaprosić Was do lektury. Oto kolejne najlepsze gry z niskimi wymaganiami.
Disco Elysium
Disco Elysium to jedna z nowszych gier w tym zestawieniu – gra, która zadebiutowała w październiku 2019 roku. Tytuł ten zupełnie niespodziewanie podbił serca graczy i odnotował świetne wyniki sprzedaży. Disco Elysium to izometryczna gra RPG w klimatach kryminału noir, której najważniejszym aspektem jest narracja, a w której walka odsunięta jest na bardzo daleki plan. Wcielamy się w niej w policjanta, który aktualnie znajduje się na życiowym dnie i dopiero co upił się tak, że zapomniał, kim i gdzie jest. Niemniej, do powrotu do stanu funkcjonalności zmusza go wyjątkowo trudna sprawa, która wymaga rozwiązania. Disco Elysium to produkcja, która nie boi podejmowania się trudnych tematów, ale jednocześnie która nie stroni od sarkazmu, groteski i czarnego humoru. Co ciekawe, ostatnio gra otrzymała specjalną aktualizację, dzięki której powinna działać nawet na sprzęcie sprzed dekady.
Crypt of the NecroDancer
Crypt of the NecroDancer to jedna z najlepszych gier indie, w jakie grałam. Poza tym, jest to produkcja niezwykle unikatowa, bo łącząca w sobie elementy gry muzycznej i rouglike’owego RPG-a. W Crypt of the NecroDancer wcielamy się, a przynajmniej początkowo, w dziewczynę o imieniu Cadence, która wyrusza do niebezpiecznych podziemi w poszukiwaniu swojego zaginionego ojca. Tam jednak zostaje nałożona na nią klątwa, która sprawia, że serce Candance już zawsze musi bić w rytm muzyki. Mimo tej przeciwności jako dziewczyna musimy pokonać kolejne poziomy podziemi, by w końcu spełnić jej cel i zdjąć klątwę. Fabuła rzecz jasna przekłada się na rozgrywkę, zmuszając nas do poruszania się w grze i zabijania potworów „do rytmu” oryginalnych utworów. Ta koncepcja w praktyce sprawdza się niesamowicie o czym koniecznie musicie przekonać się sami.
Moonlighter
Wciągająca rozgrywka, dość wysoki poziom wyzwania, ciekawe połączenie elementów gry handlowej ze zwiedzaniem lochów, oprawa graficzna i przepiękna muzyka – to tylko niektóre z elementów, za które pokochałam grę Moonlighter – produkcję hiszpańskiego studia Digital Sun. Moonlighter to genialny rouge-lite, który zabiera nas do wioski o nazwie Rynoka, położonej w pobliżu tajemniczych ruin zwanych lochami. Dawniej, jej mieszkańcy dzięki owym lochom się utrzymywali. Jedni jako poszukiwacze przygód eksplorowali labirynty dla chwały i trofeów, a inni, jako kupcy, dla bogactwa. Niemniej, z czasem zapuszczanie się do lochów zaczęło stawać się coraz bardziej niebezpieczne. Dlatego też zdecydowano się na zamknięcie większości z nich. Przez to gospodarka w zaczęła podupadać. My grze wcielamy się w Willa, który odziedziczył tytułowy sklep Moonlighter po swoich rodzicach, a na barkach którego leży zadanie przywrócenia wiosce i sklepowi ich dawnej świetności. Aby to zadanie wykonać, będziemy musieli jakoś zarobić co nieco pieniędzy. To z kolei osiągniemy, zapełniając sklepowe półki towarem. Niemniej jednak, sami będziemy musieli go zdobyć, osobiście udając się do słynnych lochów. Nie martwcie się jednak – Will od dziecka marzył o życiu poszukiwania przygód.
Baba Is You
Trzeba przyznać, że gry logiczne raczej rzadko wybijają się przed pozostałe gatunki. Niemniej, wśród nich jest naprawdę mnóstwo wartych wypróbowania. Do tych tytułów należy tegoroczne Baba Is You, które docenił najprawdopodobniej każdy gracz, który się z tą grą zetkną. Doskonale pokazują to oceny chociażby z serwisu Metacritic. Ale o co w Baba Is You chodzi? W skrócie, na tle innych gier logicznych ta produkcja wyróżnia się tym, że gracze mogą manipulować w niej zasady rozgrywki. Rzecz jasna, musimy rozwiązywać w niej łamigłówki, ale ograniczenia obwarowujące te łamigłówki możemy modyfikować, zmieniając sposób wchodzenia w interakcje z przedmiotami lub nawet sam cel, którego realizacja jest konieczna, by przejść na kolejny poziom zabawy.
Dead Cells
Kto by pomyślał, że platformery nadal mogą rywalizować z królującymi dzisiaj sandboksami. Przy odpowiedniej realizacji to założenie się sprawdza, a zdecydowanie można mówić o niej w przypadku Dead Cells – kolejnego doskonałego przykładu tego, że gry indie to jedna z najlepszych rzeczy, jaka mogła spotkać branżę gier. Ten wzbogacony o elementy rougelike i metroidvanii tytuł zachwyca swoją szybką akcją, animacjami, oprawą wizualną, a także wygórowanym poziomem trudności. Poza tym mamy jeszcze w nim do czynienia z generowanymi proceduralnie poziomami, a te w połączeniu z poprzednimi elementami czynią go prawdziwą perełką.
Gris
Gris to jedna z niewielu platformówek na naszej liście, jednak jest to platformówka bardzo nietypowa, a jednocześnie relaksująca. Wcielamy się w niej młodą kobietę, która… straciła głos. Podczas rozgrywki wyruszamy na przygodę, której celem jest odzyskanie tego głosu. Na pochwałę zasługuje przede wszystkim wygląd gry, przywodzący na myśl obrazy namalowane farbami wodnymi. Ten, wraz z genialną muzyką oraz ciekawą historią, uspokaja tak, jak niewiele innych tytułów na rynku. Trzeba poza tym przyznać, że do tej pory nie powstało wiele innych tak pięknych produkcji jak ta, a jednocześnie posiadających równie niskie wymagania sprzętowe.
Factorio
Factorio to tytuł, który tkwi we Wczesnym dostępie już od ponad ośmiu lat, ale niezależnie od tego, myślimy że warto wypróbować go już teraz – jest bardzo dobrze zoptymalizowany i dopracowany. Nie bez powodu posiada on 98% pozytywnych opinii na Steamie. Rozgrywka w Factorio opiera się na prostym pomyśle. Nasz statek rozbił się na obcej planecie, z której jakoś trzeba będzie się wydostać. Aby tego dokonać potrzebny nam będzie nowy pojazd, a do jego budowy – fabryka. Tak więc, bierzemy się za wydobywanie surowców, przetwarzanie ich oraz tworzenie coraz bardziej zaawansowanego sprzętu i kolejnych linii produkcyjnych. Nasza przygoda będzie trwała, dopóki nie będziemy w stanie zbudować wyrzutni rakiet i wyruszyć w kosmos. To jak? Już tworzycie własną fabrykę?
Wojna Krwi: Wiedźmińskie Opowieści
Zapewne tak jak my i wiele innych osób nie spodziewaliście się po Wojnie Krwi niczego wielkiego. To połączenie karcianki i gry przygodowej CD Projektu RED okazało się jednak świetną grą, oferującą ciekawą fabułę, świetną narrację, możliwość podejmowania ważnych wyborów, rozwiązywania unikatowych zagadek, i nie tylko. Można w niej spędzić aż kilkadziesiąt godzin i uwierzcie nam – żadna nie wydaje się zmarnowana. Mamy nadzieję, że twórcy Wiedźmina 3 z czasem przyszykują dla nas więcej takich produkcji. Być może na to nie wygląda, ale do odpalenia Wojny Krwi wcale nie potrzeba potężnego sprzętu. Wystarczy nam urządzenie z 4 GB RAM-u, procesorem Intel Celeron G1820 oraz kartą graficzną NVIDIA GeForce GT 730.
Z reguły gry komputerowe są wspierane przez ograniczony czas. Naprawdę nieliczne otrzymują aktualizacje kilkanaście czy kilkadziesiąt lat po swoim debiucie, a ostatnio wręcz często zdarza się że niektóre tytuły są odsuwane przez deweloperów w kąt zaledwie kilka miesięcy po premierze. Dzisiaj mamy miłą wiadomość dla fanów serii Worms, a w szczególności – gry Worms Armageddon. Produkcja ta właśnie otrzymała niespodziewany patch – 21 lat po tym, jak pojawiła się na rynku.
Nowa aktualizacja Worms Armageddon, o numerze 3.8, w sumie wprowadza do gry aż 370 poprawek błędów, 45 zmian i 61 nowych funkcji. Wiele ulepszeń ma związek z wbudowaniem w produkcję popularnego moda wpływającego na fizykę rozgrywki – RubberWorm.
Patch do Worms Armageddon wprowadził również ponad 70 nowych opcji, które można włączyć w celu urozmaicenia zabawy. Na przykład, jedna z nich pozwala na ustawienie, by robale mogły używać więcej niż jednej broni co turę. Studio odpowiedzialne za produkcję – Team17, zmodyfikowało dodatkowo silnik gry, dzięki czemu animacje stały się płynniejsze.
Od teraz Worms Armageddon można otworzyć też w trybie okienkowym. Co najlepsze, mimo wprowadzonych zmian gra nadal powinna bezproblemowo działać na starych systemach, takich jak Windows 95.
Niespodziewana aktualizacja została opublikowana dokładnie w 25 rocznicę debiutu pierwszej gry z serii Worms. Przypominamy, że studio pracuje obecnie nad jej najnowszą odsłoną – Worms Rumble, która później w tym roku ma zadebiutować na komputerach osobistych oraz konsolach PlayStation 4 i PlayStation 5.
League of Legends – najpopularniejsza na świecie gra MOBA – oferuje graczom mnóstwo czempionów, którymi moga kierować podczas rozgrywki. Niemniej, to nie przeszkadza twórcom tej produkcji w dodawaniu kolejnych. Tak się składa, że studio Riot Games właśnie pokazało światu najnowszą bohaterkę, która zamierza do Nexusa. Poznajcie Lillię.
Lillia, czyli 149 czempionka League of Legends to istota przypominająca centaura (pół człowiek-pół sarna), która całe swoje dotychczasowe życie spędziła samotnie w czarodziejskim lesie. Tam opiekowała się swoją matką – Świętym Drzewem karmiącym się marzeniami sennymi różnych stworzeń. Gdy nagle sny przestały do niego docierać, to zachorowało. Lillia zdecydowała się pomóc matce, wyruszając w podróż. Bohaterka zabrała ze sobą magiczną gałązkę, z pomocą której może usypiać inne stworzenia, zbierać ich sny do specjalnej kuli i zapewniać swojej rodzicielce energię potrzebną do życia.
Jakimi umiejętnościami Lillia dysponuje? Zacznijmy od tych aktywnych. Pod klawiszem W umieszczono tak zwane Kwitnące Ciosy – uderzenie kijem zadające magiczne obrażenia pobliskim przeciwnikom i fizyczne tym, którzy znajdują się na zewnętrznej krawędzi wytwarzanego kręgu. Trafienie tym atakiem skutkuje tymczasowym zwiększeniem prędkości ruchu czempionki.
Klawiszem W aktywujemy natomiast umiejętność Uważaj! Iip! – potężne uderzenie gałęzią zadające wrogom magiczne obrażenia (tym większe, nim bliżej centralnego punktu uderzenia ci się znajdują), a klawiszem E – Wir Nasion, czyli wyrzucenie w górę wiru nasion zadającego wrogom magiczne obrażenia i spowalniającego ich. Ostatnia z aktywnych umiejętności i jednocześnie najpotężniejsza, umieszczona pod klawiszem R Melodyjna Kołysanka, stopniowo spowalnia i w końcu usypia bohaterów będących pod wpływem jej umiejętności pasywnej. Ta polega na tym, że umiejętności Lilli nakładają na cele Senny Pył, zadając rozłożone w czasie obrażenia magiczne zależne od maksymalnego zdrowia wroga.
Lillia ma pojawić się w League of Legends już 22 lipca, wraz z rozpoczęciem letniego wydarzenia Duchowy Rozkwit. Co o niej sądzicie?