W świecie gier wideo, gdzie produkcje AAA dominują na rynku, a kolejne odsłony znanych serii są wyczekiwane przez miliony, istnieje również mroczny zakątek – zakątek zapomnianych tytułów. Istnieją sequele, które z różnych powodów nie zdołały przebić się do masowej świadomości, często pozostając w cieniu swoich potężniejszych poprzedników. Niniejszy artykuł rzuca światło na pięć takich gier – kontynuacji, o których istnieniu wielu graczy mogło nawet nie słyszeć.
Wydane w 2004 roku na przenośną konsolę Game Boy Advance, Grand Theft Auto Advance stanowiło ambitną próbę przeniesienia rozbudowanego, otwartego świata znanego z konsol stacjonarnych na mały ekran. Gra, będąca prequelem do Grand Theft Auto III, osadzona została w Liberty City i oferowała widok z góry, nawiązujący do korzeni serii. Mimo solidnej jak na możliwości GBA oprawy i wciągającej fabuły, tytuł ten zaginął w zalewie innych gier. Powodem był przede wszystkim czas premiery – gra ukazała się w tym samym okresie co przełomowe Grand Theft Auto: San Andreas, które całkowicie zdominowało rynek i uwagę mediów. W rezultacie, kieszonkowe Liberty City pozostało jedynie ciekawostką dla najbardziej zagorzałych fanów serii.
Castlevania: Order Of Shadows
W 2007 roku, w erze przed smartfonami, kiedy rynek gier mobilnych raczkował, Konami wypuściło Castlevania: Order of Shadows na telefony z obsługą Java Platform, Micro Edition. Była to próba przeniesienia klasycznej formuły serii, łączącej elementy platformowe i RPG, na ekrany telefonów komórkowych. Gra wprowadzała nową postać, Desmonda Belmonta, i oferowała eksplorację zamku Draculi. Jednakże, ze względu na ograniczenia technologiczne platformy, uproszczoną rozgrywkę i niewielką dostępność (jedynie w USA i UK), Order of Shadows nigdy nie zyskało rozgłosu porównywalnego z odsłonami na konsole przenośne, takimi jak te z Nintendo DS. Dziś jest to w dużej mierze zapomniany rozdział w bogatej historii serii Castlevania
Star Wars Battlefront: Renegade Squadron
Wydany wyłącznie na PlayStation Portable w 2007 roku, Star Wars Battlefront: Renegade Squadron był spin-offem popularnej serii strzelanek osadzonych w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Gra, stworzona przez Rebellion Developments, a nie przez oryginalne studio Pandemic, wprowadzała kilka nowości, w tym rozbudowane opcje personalizacji postaci. Mimo iż spotkała się z umiarkowanie pozytywnymi recenzjami, chwalącymi tryb wieloosobowy i nowe funkcje, jej ekskluzywność dla jednej platformy przenośnej znacznie ograniczyła jej zasięg. W świadomości graczy, seria Battlefront kojarzona jest głównie z dwiema pierwszymi, dużymi odsłonami oraz z późniejszymi grami od studia DICE, co sprawiło, że Renegade Squadron stał się zaledwie przypisem w historii marki.
Crash: Mind Over Mutant
Jako bezpośrednia kontynuacja Crash of the Titans z 2007 roku, Crash: Mind Over Mutant z 2008 roku kontynuowało nową formułę rozgrywki, skupiającą się na ujarzmianiu potworów i używaniu uch zdolności. Gra ukazała się na wiele platform, w tym PlayStation 2, PSP, Wii i Xbox 360. Mimo to, nie zdołała ona zdobyć serc fanów ani krytyków. Oceny były w najlepszym razie mieszane, a wielu graczy tęskniło za klasyczną, platformową rozgrywką z pierwszych trzech części serii. Mind Over Mutant jest często postrzegane jako jeden z ostatnich gwoździ do trumny „starego” Crasha, przed długą przerwą i ostatecznym odrodzeniem serii w postaci Crash Bandicoot N. Sane Trilogy.
Batman: Arkham Origins Blackgate
Wydany w 2013 roku jako gra towarzysząca dla Batman: Arkham Origins, Blackgate miało za zadanie przenieść doświadczenie z serii Arkham na konsole przenośne – PlayStation Vita i Nintendo 3DS. Tytuł ten, będący metroidvanią w 2.5D, kontynuował wątki fabularne z dużej odsłony. Mimo interesującego połączenia eksploracji z systemem walki „Freeflow”, gra spotkała się z mieszanym odbiorem. Krytykowano przede wszystkim powtarzalne otoczenie, frustrujący system nawigacji i kamerę, która nie zawsze sprawdzała się w dwuwymiarowej perspektywie. Chociaż później wydano edycję „Deluxe” na konsole stacjonarne i PC, Blackgate nigdy nie zdołało wyjść z cienia swoich większych i znacznie bardziej dopracowanych braci, pozostając zapomnianym rozdziałem w sadze o Mrocznym Rycerzu.
Każdy gracz to zna: rosnąca kupka wstydu, czyli gry, które zaczęliśmy z wielkim zapałem, by porzucić je po kilku, kilkunastu, a czasem nawet kilkudziesięciu godzinach. Czasem winna jest przytłaczająca skala świata, innym razem poziom trudności, a nierzadko po prostu proza życia i brak czasu. Poniżej przedstawiamy 10 wyjątkowych tytułów, które wciągnęły miliony, ale równie wiele osób pozostawiło przed napisami końcowymi. To gry, do których warto wrócić, by poznać ich pełne historie.
To monumentalna, powolna i metodyczna opowieść. Wymaga od gracza cierpliwości, a jej celowo ociężałe tempo i przywiązanie do realizmu (np. długie animacje interakcji) mogą zniechęcać. Ogromny, otwarty świat pełen aktywności pobocznych sprawia, że łatwo jest się zatracić i zapomnieć o głównym wątku fabularnym. Historia Arthura Morgana to jednak jedna z najlepiej napisanych i najbardziej poruszających opowieści w historii gier wideo. To agonia Dzikiego Zachodu i dramat człowieka uwięzionego między lojalnością a własnym sumieniem. Ostatnie rozdziały gry to emocjonalny rollercoaster, który redefiniuje całą podróż i zostaje z graczem na długo po jej zakończeniu. To doświadczenie, dla którego warto poświęcić te dziesiątki godzin.
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Skala gry jest absolutnie przytłaczająca. Setki zadań pobocznych, ogromne mapy usiane znakami zapytania i dziesiątki godzin dialogów. Łatwo o uczucie wypalenia, zwłaszcza gdy po 50 godzinach gry okazuje się, że główny wątek ledwo ruszył do przodu. Dziki Gon ma jednak niesamowity, słowiański klimat. Ponadto to nie tylko opowieść o poszukiwaniu Ciri, ale też kulminacja losów Geralta z Rivii, pełna trudnych wyborów moralnych, które mają realny wpływ na otaczający go świat. Zadania poboczne często dorównują jakością głównej fabule, budując niesamowicie wiarygodny i mroczny świat. Zakończenie, a zwłaszcza fabularne dodatki Serca z Kamienia i Krew i Wino, to absolutne mistrzostwo i satysfakcjonujące zwieńczenie tej wielkiej przygody.
Baldur’s Gate 3
Baldur’s Gate 3 to gigantyczny, niezwykle złożony RPG. Mnogość systemów, klas postaci, zaklęć i decyzji do podjęcia może być paraliżująca dla nowicjuszy. Każdy akt gry jest ogromny, a swoboda działania sprawia, że łatwo zboczyć z głównej ścieżki na dziesiątki godzin. Gra ze świata Dungeons and Dragons to natomiast definicja gry RPG, w której wybory mają prawdziwe znaczenie. Historia, postacie i sposób, w jaki świat reaguje na działania gracza, stoją na najwyższym poziomie. Ukończenie Baldur’s Gate 3 to nie tylko zobaczenie końca historii, ale przeżycie własnej, unikalnej przygody, ukształtowanej przez setki małych i dużych decyzji. To gra, która nagradza zaangażowanie jak żadna inna.
Elden Ring
Dwa słowa: poziom trudności. Jak na grę studia FromSoftware przystało, Elden Ring jest bezlitosny. Otwarty świat, choć piękny, potrafi być również pułapką, prowadząc gracza do starć, na które nie jest gotowy. Frustracja po dziesiątej porażce z tym samym bossem to częsty powód porzucenia gry. Przełamanie niemocy i pokonanie potężnego przeciwnika daje jednak w Elden Ring niezrównaną satysfakcję. To gra o uczeniu się na błędach, cierpliwości i triumfie woli. Odkrywanie tajemnic i składanie w całość enigmatycznej fabuły to nagroda sama w sobie. Każdy pokonany boss to kamień milowy. Warto też wspomnieć, że Elden Ring oferuje sporo sprytnych sposobów na ominięcie wysokiego poziomu trudności.
Hollow Knight
Pod urokliwą, ręcznie rysowaną oprawą kryje się wymagająca i często bezlitosna metroidvania. Eksploracja rozległego, labiryntowego królestwa Hallownest bywa myląca, a trudni bossowie wymagają precyzji i wielu podejść. Łatwo tu utknąć, nie wiedząc, dokąd pójść dalej. Hollow Knight to jednak mistrzostwo w budowaniu atmosfery i opowiadaniu historii poprzez otoczenie. Odkrywanie zapomnianych ścieżek, poznawanie tragicznych losów mieszkańców królestwa i stopniowe zdobywanie nowych umiejętności, które otwierają wcześniej niedostępne miejsca, jest niezwykle satysfakcjonujące. To jedna z najlepszych niezależnych gier wszech czasów.
Grand Theft Auto V
Wielu graczy po przejściu prologu i kilku pierwszych misji rzuciło się w wir sieciowej zabawy, całkowicie zapominając o losach Michaela, Franklina i Trevora. Rozbudowany tryb wieloosobowy stał się dla wielu główną grą. Poza tym to kolejna gra, która stawia przed graczem sporo zapełniaczy. Jej główny wątek fabularny to jednak pełna akcji i czarnego humoru, znakomita satyra na współczesną Amerykę. Przeplatające się losy trzech skrajnie różnych bohaterów, spektakularne misje napadów i błyskotliwe dialogi sprawiają, że to jedna z najlepszych opowieści w dorobku studia Rockstar. To po prostu kawał świetnie wyreżyserowanego kina akcji w formie gry.
RimWorld
RimWorld w teorii (i w praktyce) ma zakończenie, i to nawet nie jedno. Każdy gracz może na przykład zbudować własny statek kosmiczny i uciec z planety. Wielu graczy decyduje się jednak, by tego nie robić. W tej grze jest bowiem tyle do zrobienia, że gracze po wielu godzinach zabawy trudno jest się pożegnać z kolonistami. Moja rada jest jednak taka. Warto to zrobić, bo czeka Cię jeszcze wiele świetnych gier do ukończenia.
God of War (2018)
Choć ta gra jest bardziej liniowa niż inne tytuły na tej liście, jej świat również pełen jest zadań pobocznych, znajdziek i opcjonalnych wyzwań, takich jak walka z Walkiriami. Skupienie się na eksploracji może odciągnąć od głównego, niezwykle wciągającego wątku. Tak się składa, że to jedna z najpiękniejszych opowieści o ojcostwie w grach wideo. Ewolucja relacji między Kratosem a Atreusem, powolne odkrywanie ich wspólnej przeszłości i przeznaczenia, to emocjonalny rdzeń tej produkcji. Finał gry i ostatnia, kluczowa scena na szczycie góry, to potężny i satysfakcjonujący moment, który nadaje sens całej podróży.
Cuphead
Cuphead to gra piekielnie trudna. Ta przepiękna, stylizowana na kreskówki z lat 30. XX wieku produkcja to w rzeczywistości brutalna platformówka. Wymaga niemal perfekcyjnej pamięci do wzorców ataków i zręczności na poziomie automatu do gier. Satysfakcja płynąca z pokonania bossa po kilkudziesięciu próbach to natomiast coś pięknego. To hołd dla klasycznych gier wideo, który testowały cierpliwość i determinację. Ukończenie go to coś, czym można się chwalić.
Darkest Dungeon
Stres, losowość i permanentna śmierć. Ta gra jest zaprojektowana tak, by psychicznie dręczyć nie tylko bohaterów, ale i samego gracza. Utrata wysoko rozwiniętej postaci, na którą poświęciłeś godziny, z powodu serii niefortunnych zdarzeń, potrafi złamać serce i chęć do dalszej gry. Darkest Dungeon to jednak mistrzowska lekcja zarządzania ryzykiem i akceptacji porażki. Uczy, że nie da się uratować wszystkich i że czasem trzeba poświęcić jednostkę dla dobra ogółu. Dotarcie do tytułowego Najmroczniejszego Lochu i pokonanie go to katharsis – ostateczne zwycięstwo nad beznadzieją i okrucieństwem, które ta gra rzuca graczowi prosto w twarz. To doświadczenie trudne, ale niezapomniane.
Dla wielu graczy Legion z 2016 roku był „peakiem” World of Warcraft. Sama do nich należałam. Epicka fabuła tego wydarzenia, rozwiązania takie jak Order Halls i lokacje takie jak Suramar na zawsze zapisały mi się w pamięć. Dlatego ucieszyłam się na wieść, że do czasów tego dodatku będzie można wrócić, w ramach wydarzenia Legion Remix. Ba, wydarzenie to zachęciło mnie do ponownego zasubskrybowania gry. Ale czy było warto? Oto moje wrażenia z początków eventu.
Jeśli ominęło Was poprzednie tego typu wydarzenie, czyli „Mists of Pandaria Remix”, śpieszę z wyjaśnieniami. Ideą „Remixu” jest wzięcie klasycznego dodatku i przerobienie go na tymczasowe, przyspieszone doświadczenie. Tworzymy nową postać, która zaczyna swoją przygodę w erze Legionu, ale z kilkoma kluczowymi zmianami.
Po pierwsze, ekspresowe levelowanie. Zapomnijcie o żmudnym zdobywaniu poziomów. W „Legion Remix” postacie awansują w mgnieniu oka, co pozwala skupić się na tym, co najlepsze – na fabule i odkrywaniu zawartości. To idealne rozwiązanie dla tych z nas, którzy mają mniej czasu na grę, a chcieliby ponownie zanurzyć się w świat gry bez wielomiesięcznego zaangażowania.
Po drugie, ekwipunek ulepszany błyskawicznie. System zdobywania przedmiotów został całkowicie przebudowany. Zamiast standardowego ekwipunku, zbieramy skrzynki, które zapewniają coraz to lepsze przedmioty. Ważna nagroda to też brąz – otrzymywany za zadania, osiągnięcia oraz przetapianie nadmiaru przedmiotów. Ta służy do kupowania przedmiotów kosmetycznych – tych których dotychczas nie udało nam się zdobyć – wierzchowców, zestawów pancerzy czy zabawek. To prawdziwa gratka dla kolekcjonerów!
Co ważne, artefaktowe bronie powróciły w Remixie, ale w nieco zmienionej formie, z zupełnie innymi drzewkami ulepszeń, co daje pewien powiew świeżości. Kolejne ulepszenia możemy odblokowywać, akumulując tak zwaną „Infinite Power”. Nowością jest też „Heroiczny” poziom trudności w otwartym świecie – poziom, w którym przeciwnicy są silniejsi, ale i nagrody lepsze, a napływ doświadczenia większy. Zniknęły zaś stoły z zadaniami, co nie jest dziwne, biorąc pod uwagę to, że Legion Remix został zaplanowany na kilka miesięcy.
Wrażenia z rozgrywki
Gdy myślę o wydarzeniu Legion Remix i porównuję je w głowie go do tego, co Legion oryginalnie oferował tuż po swojej premierze, w mojej głowie pojawia się mem z dopiskiem „Same, but different”. Wydarzenie to pozwala bowiem na nowo doświadczyć fabuły Legionu i klasowych kampanii, ale nie w identyczny sposób, jak lata temu.
Jak już wspomniałam, w Remixie levelujemy znacznie szybciej, otrzymujemy inne nagrody, nie mamy dostępu do stołu misji. Poza tym mamy dostęp do dragonridingu i najnowszego interfejsu. Nie jest to zatem doświadczenie tak nostalgiczne, jak by się chciało. Musze natomiast przyznać, że obszary z tego dodatku są dla mnie tak samo urokliwe. Suramar to dla mnie nadal najlepsze, co się w tej grze pojawiło.
Czy jest to jednak doświadczenie, które daje frajdę? Jak najbardziej. Zwłaszcza gdy uzyskamy maksymalny poziom postaci i uzyskamy nieco lepszy ekwipunek, nawet na heroicznym poziomie trudności świata możemy stawiać czoła wielu przeciwnikom na raz. W ramach tego wydarzenia można też błyskawicznie pokonywać podziemia i rajdy. Sama niebawem zacznę przygodę z podziemiami na poziomie mitycznym i już nie mogę się tego doczekać.
Najlepsze jest jednak to, jak szybko Legion Remix pozwala mi odblokowywać wierzchowce, których wcześniej nie udało mi się w grze zdobyć – podczas trwania oryginalnego dodatku i później – z braku szczęścia i czasu. Z chęcią odblokuję też w ramach wydarzenia brakujące transmogi. Wrażenie robią też nowe przedmioty kosmetyczne przygotowane z okazji eventu – chociażby nowe klasowe mounty. Artysta który zaprojektował zestawy uzbrojenia z płonącymi pelerynami, zasługuje na podwyżkę.
Czy są jakieś minusy?
Oczywiście, nie jest to wydarzenie dla każdego. Hardkorowi gracze, szukający maksymalnego wyzwania i balansu, mogą poczuć się nieco zawiedzeni uproszczonymi mechanikami. „Legion Remix” to przede wszystkim zabawa i swobodna eksploracja, a nie rywalizacja na najwyższym poziomie. Nie zdobędziemy tu również niektórych z najbardziej prestiżowych nagród z oryginalnego Legionu, takich jak wyglądy artefaktów z Wieży Magów – a nad tym osobiście ubolewam.
Werdykt: Warto Wracać?
Zdecydowanie tak! Jeśli z sentymentem wspominasz czasy Legionu, jeśli chcesz w szybki i przyjemny sposób nadrobić zaległości w kolekcjonowaniu mountów i transmogów, albo po prostu szukasz powodu, by na chwilę wrócić do Azeroth bez długoterminowych zobowiązań – „Legion Remix” jest dla Ciebie.
To fantastyczna okazja, by na nowo zakochać się w World of Warcraft, przypomnieć sobie epickie historie i poczuć tę niezwykłą moc, która drzemie w naszych bohaterach. Blizzard po raz kolejny udowodnił, że potrafi zaserwować graczom coś świeżego, bazując na sprawdzonej i uwielbianej formule. Więc jeśli wahasz się, czy warto… przestań!
Październik 2025 zapowiada się jako miesiąc obfity w wyczekiwane premiery gier. Gracze będą mogli zanurzyć się w różnorodnych światach, od symulacji życia, przez strategie czasu rzeczywistego, po dynamiczne gry akcji i mrożące krew w żyłach horrory. Poniżej przedstawiamy zestawienie najciekawszych tytułów, które zadebiutują w tym miesiącu.
The Sims 4: Przygoda wzywa [PC, PS4, XONE]
Gatunek: symulacje
Data premiery: 2 października
Nowy dodatek do popularnej symulacji życia, The Sims 4: Przygoda wzywa, wprowadza zupełnie nowy świat – Punkt Gibbi, pełen malowniczych lokacji, takich jak Wędrowna Dzicz, Kryształowa Dolina i Rozdroża Meduzy. Rozszerzenie oferuje nowy system wypadów, unikalne lokale oraz planer przygód. Gracze będą mogli wysyłać swoich Simów na niezapomniane wyprawy, takie jak łowienie ryb w górskim strumieniu czy romantyczne uniesienia w ośrodku Wyżyna Miłości.
Dying Breed [PC]
Gatunek: RTS
Data premiery: 7 października
Dying Breed to strategia czasu rzeczywistego, która czerpie inspirację z klasyków gatunku, takich jak pierwsza część Command & Conquer. Gra wyróżnia się pixelową grafiką i przerywnikami filmowymi w technologii FMV, co nadaje jej unikalny, retro klimat. Gracze będą mieli okazję poprowadzić dynamiczne, taktyczne starcia z ludzkimi przeciwnikami i potworami, rozbudowywać bazę, zbierać zasoby i korzystać z różnorodnych jednostek, w tym okrętów wojennych, czołgów i samolotów.
Battlefield 6 [PC, PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji, wojenna
Data premiery: 10 października
Szósta odsłona kultowej serii strzelanek Battlefield powraca do współczesnych pól bitew i oferuje, oprócz rozbudowanego trybu multiplayer, kampanię fabularną dla jednego gracza. Akcja gry toczy się w 2027 roku, a gracze, jako członkowie elitarnego oddziału Marine Raiders, wezmą udział w obronie Nowego Jorku, szturmie na Gibraltar i przemierzą Saharę. Powraca również znany z Battlefield 2042 tryb Portal, wzbogacony o nowe możliwości, w tym edycję map.
Little Nightmares III [CP, PS4, PS5, XONE, SXS, NS1, NS2]
Gatunek: zrecznościówka, platformówka
Data premiery: 10 października
Trzecia część serii Little Nightmares przenosi graczy do mrocznego, koszmarnego świata, który tym razem można przemierzać w trybie kooperacji. Gra stawia na ten sam, niepokojący klimat, w którym mali, bezbronni bohaterowie muszą stawić czoła wielkiemu i przerażającemu światu. Little Nightmares III oferuje zarówno tryb współpracy online, jak i rozgrywkę dla jednego gracza, w której drugą postacią steruje sztuczna inteligencja.
Just Dance 2026 [NS1, PS5, XSX]
Gatunek: taneczna
Data premiery: 14 października
Najnowsza odsłona popularnej serii gier tanecznych, Just Dance 2026, wprowadza nowy tryb Party oraz 40 nowych utworów, w tym hity takich gwiazd jak Dua Lipa, Madonna, OneRepublic czy Bruno Mars. Gracze będą mogli tańczyć do najpopularniejszych piosenek, a także rywalizować lub współpracować z innymi w lokalnym i internetowym trybie multiplayer.
Pax Dei [PC]
Gatunek: MMORPG
Data premiery: 16 października
Pax Dei to ambitne MMORPG osadzone w świecie low-fantasy inspirowanym średniowieczem, które wyróżnia się brakiem postaci sterowanych przez sztuczną inteligencję. Cała ekonomia i zadania w grze opierają się na interakcjach między graczami. Produkcja, stworzona na silniku Unreal Engine 5, pozwala graczom na swobodne kształtowanie świata, budowanie osad i wybór własnej ścieżki – od spokojnego rzemieślnika po poszukiwacza przygód.
Lessaria: Fantasy Kingdom [PC]
Gatunek: RTS
Data premiery: 20 października
Lessaria: Fantasy Kingdom to strategia czasu rzeczywistego z elementami RPG, silnie inspirowana kultową serią Majesty. W grze budujemy królestwo w klimacie fantasy, nie mając bezpośredniej kontroli nad bohaterami. Musimy zachęcać ich do działania, oferując nagrody za wykonywanie zadań. Gra oferuje kampanię fabularną oraz tryb sandboksowy, a także unowocześniony system walki i możliwość grupowania bohaterów w oddziały.
Jurassic World Evolution 3 [PC, PS5, XSX]
Gatunek: strategia ekonomiczna
Data premiery: 21 października
Trzecia odsłona serii strategii ekonomicznych Jurassic World Evolution ponownie pozwoli graczom stworzyć i zarządzać własnym parkiem z dinozaurami. Nowością jest możliwość rozmnażania prehistorycznych gadów i obserwowania ich pogłębionych zachowań społecznych. Gra wprowadza także nowe atrakcje dla gości, takie jak lot balonem, oraz systemy bezpieczeństwa, które pomogą zapanować nad nieuniknionym chaosem.
Ninja Gaiden 4 [PC, PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 21 października
Czwarta część dynamicznej serii gier akcji Ninja Gaiden przedstawia nowego bohatera – Yakumo, młodego wojownika ninja, który podąża śladem legendarnego Ryu Hayabusy. Akcja gry przenosi nas do pogrążonego w chaosie Tokio, a rozgrywka skupia się na szybkich i efektownych starciach, w których wykorzystamy unikalne zdolności bojowe nowego protagonisty, w tym potężną formę Bloodraven.
Painkiller [PC. PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 21 października
Powrót legendarnej polskiej strzelanki Painkiller. Nowa odsłona, będąca rebootem serii i tworzona przez Anshar Studios, wprowadza czterech nowych bohaterów, którzy jako Czempioni Stwórcy staną do walki z siłami Azazela. Gra zachowuje charakterystyczny dla serii dynamiczny i krwawy styl rozgrywki, oferując zarówno kampanię fabularną, jak i tryb multiplayer.
Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2 [PC, PS5, XSX]
Gatunek: RPG
Data premiery: 21 października
Długo wyczekiwana kontynuacja kultowego RPG Vampire: The Masquerade – Bloodlines. Gra przenosi nas do mrocznego świata wampirów, oferując nieliniową fabułę osadzoną w dwóch liniach czasowych i swobodę eksploracji miasta. Gracze będą mogli wcielić się w wampira i podejmować decyzje, które wpłyną na rozwój historii i losy postaci.
Farthest Frontier [PC]
Gatunek: RTS
Data premiery: 23 października
Farthest Frontier to rozbudowana strategia czasu rzeczywistego od twórców Grim Dawn, w której zarządzamy osadą, starając się przekształcić ją z małej wioski w prosperujące miasto. Gra stawia duży nacisk na realistyczne aspekty przetrwania – musimy dbać o zapasy żywności, chronić mieszkańców przed chorobami i drapieżnikami, a także radzić sobie ze zmiennymi warunkami pogodowymi.
The Outer Worlds 2 [PC, PS5, XSX]
Gatunek: RPG akcji
Data premiery: 29 października
Kontynuacja ciepło przyjętego RPG akcji od Obsidian Entertainment. The Outer Worlds 2 zabiera nas do nowego układu gwiezdnego – Utopii, oferując retrofuturystyczne uniwersum science fiction, pełne specyficznego humoru. Gracze będą mogli eksplorować nowe światy, poznawać barwne postacie, walczyć z przeciwnikami i podejmować decyzje, które ukształtują fabułę.
ARC Raiders [PC, PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 30 października
ARC Raiders to kooperacyjna strzelanka z widokiem z trzeciej osoby, w której gracze muszą współpracować, aby odeprzeć inwazję morderczych robotów. Gra, osadzona w retrofuturystycznym klimacie, stawia na taktyczne planowanie i zgranie drużyny. Rozgrywka łączy w sobie elementy survivalu i dynamicznej strzelanki, oferując emocjonujące starcia z potężnymi przeciwnikami.
Gry survivalowe z rozbudowanym systemem craftingu od lat cieszą się niesłabnącą popularnością. Oferują one unikalne połączenie wolności, kreatywności i ciągłego poczucia zagrożenia, które wciąga graczy na setki, a nawet tysiące godzin. Od samotnej walki o przetrwanie w obcym świecie, przez budowanie imponujących fortec, aż po kooperacyjne zmagania z siłami natury i innymi graczami – gatunek ten ma do zaoferowania niezwykle zróżnicowane doświadczenia. W tym artykule przyjrzymy się najlepszym grom, które mistrzowsko łączą w sobie mechaniki survivalu i craftingu, tworząc niezapomniane wirtualne przygody.
Subnautica to tytuł, który zrewolucjonizował gatunek, przenosząc akcję w głębiny obcej, oceanicznej planety. Po awaryjnym lądowaniu, gracz, dysponując jedynie niewielką kapsułą ratunkową, musi stawić czoła nieznanemu ekosystemowi, aby przetrwać. Gra mistrzowsko buduje atmosferę – od zachwycających, oświetlonych bioluminescencyjną florą raf koralowych, po mrożące krew w żyłach, ciemne otchłanie, w których czają się gigantyczne lewiatany.
Kluczem do przetrwania jest tutaj crafting. Zaczynając od prostych narzędzi, takich jak nóż czy butla z tlenem, stopniowo odblokowujemy coraz bardziej zaawansowane technologie. Skanowanie lokalnej fauny i flory pozwala pozyskiwać nowe schematy, co prowadzi do budowy zaawansowanych baz podwodnych, łodzi podwodnych i potężnych mechów. Zarządzanie zasobami, takimi jak tlen, woda i żywność, jest stałym wyzwaniem, a każda wyprawa w głąb oceanu to ryzykowna eskapada, która może zakończyć się zarówno odkryciem cennych surowców, jak i spotkaniem z drapieżnikiem. Subnautica wyróżnia się również wciągającą fabułą, która stopniowo odkrywa tajemnice planety 4546B i starożytnej, zaawansowanej cywilizacji.
Valheim
Valheim to fenomen, który szturmem zdobył serca graczy na całym świecie. Wcielamy się w nim w duszę wikinga, zesłaną do dziesiątego świata nordyckiej mitologii, aby zgładzić potężnych wrogów Odyna i zaprowadzić porządek. To, co wyróżnia Valheim, to unikalne połączenie brutalnego survivalu z satysfakcjonującym systemem budowania i eksploracji.
Świat gry jest proceduralnie generowany, co sprawia, że każda rozgrywka jest inna. Od spokojnych Łąk, przez mroczną Puszczę, aż po zdradzieckie Bagna i ośnieżone Góry – każdy biomy stawia przed graczem nowe wyzwania i oferuje unikalne surowce. System craftingu jest głęboko powiązany z postępami w grze. Pokonanie każdego z mitycznych bossów odblokowuje dostęp do nowych narzędzi i materiałów, co pozwala na tworzenie potężniejszego oręża i solidniejszych pancerzy. Budowanie w Valheim to czysta przyjemność – intuicyjny system pozwala na wznoszenie zarówno prostych chat, jak i imponujących, wielopiętrowych fortec. Gra kładzie również duży nacisk na kooperację, a wspólne polowania, budowanie i walki z bossami dostarczają niezapomnianych wrażeń.
Enshrouded
Enshrouded to stosunkowo nowa propozycja, która czerpie inspiracje z takich tytułów jak Valheim czy The Legend of Zelda: Breath of the Wild. Akcja gry osadzona jest w królestwie Embervale, które zostało spowite przez śmiertelną mgłę znaną jako Shroud. Gracz wciela się w Flameborna – ostatnią nadzieję ludzkości, zdolnego do przetrwania w zabójczej mgle.
Mechanika survivalu w Enshrouded jest mniej karząca niż w wielu innych grach tego typu – nie musimy martwić się o głód czy pragnienie. Zamiast tego, jedzenie i picie zapewniają potężne wzmocnienia, kluczowe podczas eksploracji i walki. Gra wyróżnia się niezwykle swobodnym i potężnym systemem budowania opartym na wokselach. Pozwala to na tworzenie niemal dowolnych konstrukcji z ogromną precyzją, od podziemnych kryjówek po strzeliste zamki. Eksploracja spowitych mgłą terenów jest ryzykowna, ale i nagradzająca – to tam znajdujemy najcenniejsze surowce i odkrywamy sekrety upadłego królestwa. Enshrouded oferuje również rozbudowany system walki oraz drzewko umiejętności, pozwalające na dostosowanie postaci do własnego stylu gry.
Project Zomboid
Project Zomboid to gra dla tych, którzy szukają prawdziwego wyzwania. Zamiast pytać „czy zginiesz?”, gra pyta „jak zginiesz?”. W tej izometrycznej symulacji apokalipsy zombie każdy, nawet najmniejszy błąd, może być ostatnim. Przetrwanie w hrabstwie Knox to nieustanna walka z głodem, pragnieniem, zmęczeniem, chorobami i, oczywiście, hordami nieumarłych.
Gra oferuje niezwykle głęboki i realistyczny system craftingu i przetrwania. Musimy dbać o każdy aspekt życia naszej postaci – od zabezpieczania ran i gotowania posiłków, po walkę z depresją i nudą. System rzemiosła pozwala na tworzenie barykad, modyfikowanie broni, a nawet uprawę roli i zbieranie deszczówki. Każdy budynek w ogromnym, otwartym świecie gry jest w pełni eksplorowalny i może stać się naszą tymczasową lub stałą bazą. Project Zomboid to gra bezlitosna, w której śmierć jest ostateczna, a każde kolejne podejście to nowa, tragiczna historia o próbie przetrwania w świecie, który już dawno upadł.
Dune: Awakening
Dune: Awakening to survivalowe MMO, które rzuca graczy na bezlitosną, pustynną planetę Arrakis. Kluczem do przetrwania jest adaptacja do ekstremalnych warunków: należy nieustannie zarządzać zapasami wody, szukać schronienia przed morderczymi burzami piaskowymi i przede wszystkim unikać spotkania z gigantycznymi czerwiami pustyni. Centralnym punktem rozgrywki jest walka o kontrolę nad melanżem – najcenniejszą substancją we wszechświecie, która napędza ekonomię, konflikty i polityczne intrygi na serwerze.
Podstawą rozgrywki jest rozbudowany system rzemiosła, który pozwala na ewolucję od prostych narzędzi i schronień po zaawansowane, ufortyfikowane bazy oraz ikoniczny sprzęt, taki jak destylzbroje czy ornitoptery. Jako gra MMO, Dune: Awakening kładzie ogromny nacisk na interakcje między graczami, którzy tworzą gildie, walczą o terytoria i zasoby, a ich wspólne działania dynamicznie kształtują świat. Sukces zależy tu nie tylko od siły, ale również od sprytu w handlu, dyplomacji i bezwzględnej walce o dominację na Arrakis.
Raft
Raft oferuje jedno z najbardziej oryginalnych założeń w gatunku. Rozpoczynamy grę na niewielkiej, skleconej z kilku desek tratwie, dryfując po bezkresnym oceanie. Naszym jedynym narzędziem jest prosty, plastikowy hak, za pomocą którego musimy wyławiać z wody dryfujące śmieci – deski, plastik, liście palmowe.
To właśnie te pozornie bezużyteczne odpady są podstawą całego systemu craftingu. Z pozyskanych surowców stopniowo rozbudowujemy naszą tratwę, tworząc nowe piętra, instalując oczyszczalniki wody, grille do gotowania ryb, a nawet systemy nawigacyjne. Ocean jest jednak pełen niebezpieczeństw, a największym z nich jest rekin, który nieustannie krąży wokół naszej tratwy, próbując zniszczyć jej fundamenty. Raft to jednak nie tylko walka o przetrwanie na wodzie. Podążając za wskazówkami z odbiornika radiowego, odkrywamy wyspy, opuszczone stacje badawcze i podwodne kompleksy, które stopniowo odsłaniają fabułę gry i tajemnicę zalanego świata. To idealna propozycja dla fanów kooperacji i spokojniejszej, choć wciąż wymagającej, rozgrywki.
Rust
Rust to synonim hardkorowego, wieloosobowego survivalu. Rzucony na losową wyspę nago, jedynie z kamieniem i pochodnią, gracz musi walczyć nie tylko z głodem, pragnieniem i dziką zwierzyną, ale przede wszystkim z innymi graczami. W świecie Rust zaufanie jest towarem deficytowym, a każdy nieznajomy może okazać się śmiertelnym wrogiem.
Podstawą jest tutaj gromadzenie surowców – drewna, kamienia, metalu – które służą do budowy bazy, tworzenia broni i pancerzy. System craftingu jest rozbudowany i wymaga odkrywania nowych schematów poprzez badanie znalezionych przedmiotów. Rozwój technologiczny jest kluczowy – od prostego łuku, przez rewolwery, aż po karabiny szturmowe i materiały wybuchowe. Gra skupia się na dynamicznych interakcjach między graczami, tworzeniu sojuszy, prowadzeniu wojen klanowych i przeprowadzaniu zuchwałych rajdów na bazy przeciwników. Rust to brutalne i bezkompromisowe doświadczenie, które nagradza spryt, determinację i umiejętność adaptacji do nieustannie zmieniających się warunków.
Minecraft
Mówiąc o grach z craftingiem, nie można pominąć Minecrafta – tytułu, który zdefiniował gatunek i stał się globalnym fenomenem. Choć często kojarzony z trybem kreatywnym, oferującym nieskończone możliwości budowania, jego sercem dla wielu pozostaje tryb przetrwania.
Wylądowawszy w proceduralnie generowanym świecie zbudowanym z bloków, naszym pierwszym zadaniem jest przetrwanie nocy, kiedy to pojawiają się potwory. Zbieranie drewna, kamienia i innych surowców pozwala na tworzenie podstawowych narzędzi, schronienia i broni. System craftingu w Minecrafcie jest prosty w założeniach, ale oferuje ogromną głębię, pozwalając na tworzenie skomplikowanych mechanizmów z użyciem redstone’a, warzenie mikstur i zaklinanie ekwipunku. Eksploracja jaskiń w poszukiwaniu diamentów, budowanie wymyślnych farm, handel z osadnikami czy wreszcie podróż do innych wymiarów, aby zmierzyć się z potężnymi bossami – Minecraft w trybie przetrwania to niekończąca się przygoda, napędzana ciekawością i kreatywnością gracza.
Terraria
Często nazywana „dwuwymiarowym Minecraftem”, Terraria jest w rzeczywistości czymś znacznie więcej. To gra, która łączy w sobie elementy survivalu, craftingu, eksploracji i dynamicznej walki w stylu gier RPG akcji. Świat Terrarii, choć przedstawiony w 2D, jest ogromny i pełen tajemnic, od latających wysp na niebie, po piekielne czeluście głęboko pod ziemią.
System craftingu jest tu absolutnie gigantyczny, oferując tysiące przedmiotów do stworzenia – od broni i pancerzy, przez meble i materiały budowlane, aż po magiczne akcesoria. Postęp w grze jest napędzany przez pokonywanie kolejnych, coraz potężniejszych bossów, co odblokowuje nowe materiały, postacie niezależne i wydarzenia na świecie. Terraria kładzie znacznie większy nacisk na walkę i zdobywanie ekwipunku niż Minecraft, oferując setki rodzajów broni o unikalnych właściwościach. Możliwość budowania własnych miast dla przybywających NPC, odkrywanie unikalnych biomów i stawianie czoła inwazjom potworów sprawiają, że Terraria to niezwykle bogate i satysfakcjonujące doświadczenie, które wciąga na setki godzin.
Astroneer
Astroneer to gra, która stawia na bardziej relaksujące i pozbawione przemocy podejście do gatunku survival. Wcielamy się w astronautę, który w XXV wieku eksploruje odległe planety w poszukiwaniu zasobów i odkryć. Naszym głównym narzędziem jest narzędzie terenu, które pozwala na dowolne kształtowanie powierzchni planet – kopanie tuneli, tworzenie ramp czy wyrównywanie terenu pod budowę bazy.
Przetrwanie w Astroneer skupia się na zarządzaniu tlenem i energią. Opuszczając naszą bazę lub pojazd, musimy rozstawiać specjalne słupki z tlenem, tworząc sieć podtrzymującą życie, co pozwala na coraz dalszą eksplorację. System craftingu jest modularny i bardzo intuicyjny. Zbierane surowce przetwarzamy w drukarkach 3D na nowe moduły do bazy, pojazdy czy ulepszenia dla naszego ekwipunku. Gra zachęca do kreatywności i odkrywania, a podróże między planetami o unikalnych krajobrazach i surowcach dają ogromną satysfakcję. Astroneer to idealna propozycja dla tych, którzy w grach survivalowych cenią sobie przede wszystkim eksplorację, budowanie i spokojną atmosferę, zwłaszcza podczas kooperacyjnej zabawy z przyjaciółmi.
Po latach wyczekiwania miłośnicy jednej z najbardziej kultowych serii strategicznych w historii gier komputerowych mają powody do ekscytacji. Zapowiedziana na Gamescom w 2024 roku gra Heroes of Might and Magic: Olden Era to oficjalny powrót do korzeni, który ma szansę na nowo zdefiniować turową strategię i przywrócić marce dawny blask. Projekt, za który odpowiada studio Unfrozen we współpracy z wydawcami Hooded Horse i Ubisoftem, jest prequelem całej sagi, a jego ambicją jest połączenie nostalgicznej miłości do Heroes III z nowoczesnymi rozwiązaniami. Oto wszystko, co musicie wiedzieć o nadchodzącym tytule.
Akcja Olden Era osadzona została w dobrze znanym fanom uniwersum Enroth, tym samym, w którym toczyły się wydarzenia z pierwszych siedmiu gier z głównej serii Might & Magic oraz, co najważniejsze, z Heroes of Might and Magic I-IV. Twórcy postanowili jednak zabrać graczy w zupełnie nowe miejsce – na tajemniczy kontynent Jadame.
Kraina ta, choć wspomniana w Might and Magic VIII: Day of the Destroyer, nigdy wcześniej nie była główną areną zmagań w żadnej odsłonie strategicznego spin-offu. To sprytne posunięcie pozwala deweloperom na twórczą swobodę, jednocześnie mocno osadzając grę w klasycznym, uwielbianym przez społeczność lore. Fabularnie, kampania ma skupić się na kruchych sojuszach, które muszą zawiązać zwaśnione frakcje, aby stawić czoła wspólnemu, insektoidalnemu zagrożeniu znanemu jako Rój (The Hive).
Hołd dla „Trójki” z nutą świeżości
Na każdym kroku twórcy podkreślają, że Olden Era jest listem miłosnym do Heroes of Might and Magic III. Od dwuwymiarowej, ręcznie rysowanej oprawy graficznej, przez klasyczny podział na eksplorację mapy przygody i turową walkę na heksagonalnej siatce, aż po rozwój zamków – wszystko ma przywoływać wspomnienia najlepszych chwil spędzonych z legendarnym tytułem z 1999 roku. Fani z pewnością docenią powrót znanych surowców, systemu magii opartego na czterech żywiołach oraz ikonicznych umiejętności bohaterów.
Jednak Olden Era to nie tylko nostalgia. Studio Unfrozen, znane z udanego Iratus: Lord of the Dead, wprowadza szereg nowości. Wśród nich znajdą się niespotykane wcześniej mechaniki RPG, aktywne zdolności jednostek na polu bitwy, które dodadzą starciom taktycznej głębi, oraz unikalne dla każdej frakcji „prawa”, wpływające na styl rozgrywki. Dużą nowością, o którą społeczność prosiła od lat, będzie oficjalny tryb obserwatora (Spectator Mode), otwierający serię na świat e-sportu i streamingu. Gra od premiery we wczesnym dostępie zaoferuje także rozbudowany edytor map, pozwalający na tworzenie własnych scenariuszy i kampanii.
Frakcje: Znajomi i nowi wrogowie
W dniu premiery w ramach wczesnego dostępu gra ma zaoferować sześć grywalnych frakcji. Część z nich to powracający faworyci w nowej odsłonie, a inni to zupełnie nowi gracze na mapie Enroth. Potwierdzone dotychczas zamki to:
Świątynia (Temple): Klasyczna frakcja ludzka, odpowiednik Zamku, skupiająca rycerzy, anioły i inne siły dobra.
Nekropolia (Necropolis): Królestwo nieumarłych, w którym dowodzić będziemy armiami szkieletów, wampirów i liszów.
Knieja (Sylvan): Siły natury i ludu Fey, będące duchowym spadkobiercą Bastionu, z elfami i leśnymi stworzeniami.
Loch (Dungeon): Mroczna frakcja podziemnych istot, inspirowana klasycznym Lochem z Heroes III.
Rój (The Hive): Całkowicie nowa, insektoidalna frakcja, która w kampanii fabularnej ma pełnić rolę głównego zagrożenia.
Tajemnicza szósta frakcja: Tożsamość ostatniego miasta pozostaje na razie sekretem, podsycając spekulacje fanów.
Twórcy obiecują, że każda frakcja będzie posiadała unikalny styl gry, jednostki oraz bohaterów, co zapewni wysoką regrywalność.
Rozgrywka solo i multiplayer
Heroes of Might and Magic: Olden Era stawia zarówno na rozbudowaną kampanię dla jednego gracza, jak i na zróżnicowane tryby wieloosobowe. Oprócz klasycznej rozgrywki, gdzie zarządzamy bohaterami i zamkami, pojawi się „Tryb Jednego Bohatera”, w którym jego śmierć oznacza naszą porażkę, oraz „Arena” – tryb skupiony wyłącznie na szybkich, taktycznych bitwach. Gra zaoferuje system matchmakingu z osobnymi rankingami i ligami, co ma przyciągnąć graczy nastawionych na rywalizację.
Kiedy premiera?
Gra ma zadebiutować w programie wczesnego dostępu na platformie Steam jeszcze w 2025 roku, co zbiegnie się mniej więcej 30. rocznicą powstania całej serii. Pełna premiera nastąpi w późniejszym terminie. Już teraz tytuł cieszy się ogromnym zainteresowaniem, a liczba życzeń na Steam przekroczyła 750 tysięcy, co świadczy o gigantycznym głodzie na powrót króla strategii turowych. Wszystko wskazuje na to, że Olden Era ma realną szansę nie tylko zaspokoić oczekiwania weteranów, ale także przyciągnąć do świata magii i miecza zupełnie nowe pokolenie graczy.
Fani serii Battlefield z niecierpliwością wyczekują najnowszej odsłony, której premiera zapowiedziana jest na 10 października 2025 roku. Zanim jednak dane nam będzie ponownie zanurzyć się w chaosie totalnej wojny na nowym silniku i mapach, pozostaje pytanie: w co grać w międzyczasie? Przygotowaliśmy listę sześciu tytułów – od klasyków serii po hardkorowe symulatory – które z pewnością zaspokoją głód wielkoskalowej, taktycznej rozwałki.
Dla wielu graczy seria Battlefield to unikalne połączenie zaciętej walki piechoty, potęgi pojazdów bojowych i ogromnych map, na których starcia toczą się o każdy metr terenu. Czekając na premierę kolejnej części, warto odświeżyć sobie starsze tytuły z serii lub dać szansę innym grom, które oferują podobne, a czasem nawet głębsze, doznania. Oto nasze propozycje, które sprawią, że oczekiwanie na Battlefielda 6 minie w mgnieniu oka.
Powrót do korzeni: Klasyki Battlefielda wciąż żyją!
Zanim przejdziemy do nowszych tytułów, warto spojrzeć wstecz. Okazuje się, że starsze odsłony Battlefielda, dzięki zaangażowaniu społeczności, wciąż mają się świetnie i potrafią dostarczyć dziesiątek godzin doskonałej zabawy.
Battlefield 4
Mimo upływu lat, Battlefield 4 wciąż pozostaje dla wielu graczy niedoścignionym wzorem współczesnej strzelanki wieloosobowej. Dlatego tytuł ten w 2025 roku nadal cieszy się sporą popularnością. Mechanika „Levolution”, pozwalająca na dynamiczne zmiany na mapach (jak zawalenie wieżowca w Szanghaju), wciąż robi wrażenie, a ogromny arsenał broni i pojazdów oraz satysfakcjonujący model strzelania sprawiają, że do BF4 chce się wracać. To idealna propozycja dla tych, którzy tęsknią za nowoczesnym polem bitwy w najlepszym wydaniu.
Battlefield 2
Oficjalne serwery Battlefielda 2 zostały wyłączone lata temu, ale to nie powstrzymało najbardziej oddanych fanów. Dzięki takim projektom jak BF2Hub czy PlayBF2, ta legendarna gra z 2005 roku wciąż żyje. Choć grafika może już nie zachwycać, to głębia taktyczna, system dowodzenia i rozgrywka zorientowana na współpracę wciąż są wzorem dla wielu nowszych produkcji. Powrót do BF2 to nie tylko nostalgiczna podróż, ale też szansa na doświadczenie gry, która zdefiniowała gatunek. Społeczność jest może mniejsza, ale bardzo zgrana i pomocna dla nowych graczy.
Battlefield 2142
Podobnie jak w przypadku BF2, społeczność nie pozwoliła umrzeć futurystycznej odsłonie serii. Battlefield 2142 oferuje unikalne doświadczenie, którego próżno szukać w innych częściach. Wojna o zasoby w nowej epoce lodowcowej, mechy bojowe kroczące po polach bitew i przede wszystkim kultowy tryb Tytan – to wszystko sprawia, że warto dać tej grze szansę. Projekty takie jak BF2142 Hub pozwalają znaleźć aktywne serwery i ponownie wziąć udział w desancie na wrogi statek-matkę. To powiew świeżości i przypomnienie, jak odważne pomysły potrafiło mieć niegdyś studio DICE.
Gdy Battlefield to za mało: Hardkorowe alternatywy
Jeśli szukasz czegoś, co stawia na jeszcze większy realizm, komunikację i taktyczne planowanie, te trzy tytuły będą strzałem w dziesiątkę. To gry, w których jeden nieprzemyślany ruch kończy się śmiercią, a współpraca z drużyną jest absolutnym kluczem do zwycięstwa.
Hell Let Loose
Hell Let Loose przenosi graczy na brutalne fronty II Wojny Światowej w skali, o jakiej Battlefield może tylko pomarzyć. Bitwy 50 na 50 graczy toczą się na ogromnych mapach, odtworzonych na podstawie historycznych danych. Kluczową rolę odgrywa tu komunikacja głosowa i ścisła współpraca w ramach oddziału. Każdy gracz ma swoją rolę – od dowódcy, który zarządza zasobami i wsparciem artyleryjskim, po zwykłego strzelca, którego zadaniem jest utrzymanie linii. Czas przeżycia jest krótki, a atmosfera gęsta od wystrzałów i eksplozji. Jeśli cenisz w Battlefieldzie chaos wielkich bitew, ale chcesz czegoś bardziej wymagającego, HLL jest dla Ciebie.
Insurgency: Sandstorm
Insurgency: Sandstorm skupia się na walce piechoty na mniejszą skalę, ale z niesamowitą dbałością o realizm. Każda broń ma unikalny, trudny do opanowania odrzut, a śmierć przychodzi błyskawicznie, często od jednej kuli. Nie ma tu minimapy, wskaźników trafień ani regeneracji zdrowia. Liczy się tylko spostrzegawczość, taktyczne poruszanie się i precyzyjne celowanie. Doskonały design dźwięku sprawia, że po odgłosach wystrzałów można rozpoznać rodzaj broni i kierunek, z którego padają. Brzmi nieźle, nieprawdaż?
Squad
Squad to gra, która najpełniej realizuje ideę militarnego symulatora stawiającego na pracę zespołową. Podobnie jak w Hell Let Loose, komunikacja głosowa jest tu nie tylko zalecana – jest absolutnie niezbędna. Każdy dziewięcioosobowy oddział, dowodzony przez Squad Leadera, musi realizować konkretne zadania na gigantycznych mapach. Gra oferuje rozbudowany system logistyki (budowanie baz, punktów odradzania, umocnień) i realistyczną balistykę. Starcia są wolniejsze, bardziej metodyczne, a rola pojazdów jest kluczowa. Squad to doświadczenie, które nagradza cierpliwość i strategiczne myślenie.
Koniec wakacji wcale nie musi oznaczać nudy – dla graczy to sygnał, że rozpoczyna się najgorętszy sezon w roku! Wrzesień 2025 to prawdziwa lawina hitów i miesiąc, w którym spełnią się marzenia wielu graczy. Po latach wyczekiwania wreszcie zagramy bowiem w Hollow Knight: Silksong i w Borderlands 4. Ale co jeszcze przyniesie ten miesiąc? Sprawdźcie sami!
Można powiedzieć, że Neyyah to duchowy spadkobierca serii Myst. Rozgrywka, inspirowana zwłaszcza spin-offem Riven, stawia tu na klasyczną mechanikę point & click. W Neyyah Wasza podróż rozpocznie się od tajemniczego snu, który przeniesie Was do obcego świata. Tam, na zlecenie enigmatycznego Vamira, podejmiecie się misji ocalenia jego ludu. Czekają na Was liczne, często zawiłe łamigłówki i mechanizmy, które będą wymagać od Was spostrzegawczości, logicznego myślenia oraz wykorzystania znajdowanych przedmiotów.
Hell Is Us [PC, PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 4 września
Hell Is Us już wkrótce pozwoli Wam wyruszyć do mrocznego świata wykreowanego przez dyrektora artystycznego kultowego Deus Ex: Human Revolution. W tej grze traficie do kraju rozdartego brutalną wojną domową, w którym nagle pojawia się nowe, nadnaturalne zagrożenie. Stawicie czoła tajemniczym potworom przypominającym ożywione posągi, na które nie działa żadna konwencjonalna broń palna. Aby przetrwać, będziecie musieli polegać na specjalnych mieczach, toporach i włóczniach, opanowując dynamiczny, zręcznościowy system walki. Tytuł podobno stawia na pełną swobodę i poczucie prawdziwej przygody – nie znajdziecie tu znaczników na mapie ani szczegółowej listy zadań.
Na tę produkcję czeka niejeden gracz i dlatego wielu deweloperów na wieść o jej dacie premiery przełożyło premiery swoich gier. Hollow Knight: Silksong to oczywiście kontynuacja popularnej gry z 2017 roku i kolejna platformówka studia Team Cherry. Wcielimy się w niej w Hornet, księżniczkę owadziego królestwa Hallownest, która została pojmana i przetransportowana na w nieznane jej miejsce. Oczywiście pomożemy jej w odzyskaniu wolności i spróbujemy dowiedzieć się, dlaczego spotkał ją taki los, mierząc się po drodze z ponad 150 typami nowych przeciwników.
Cronos: The New Dawn [CP, PS5, XSX, NS2]
Gatunek: gra akcji, survival horror
Data premiery: 5 września
W Cronos: The New Dawn wcielicie się w Podróżniczkę i wyruszycie w misję ocalenia ludzkości. Przeniesiecie się do świata zniszczonego przez apokalipsę, gdzie Waszym celem będzie odnajdywanie wyrw czasoprzestrzennych prowadzących wprost do… Polski lat 80., a dokładniej mówiąc do miejsca inspirowanego Nową Hutą. W przeszłości będziecie odszukiwać kluczowe postacie, by ocalić je przed zagładą. W zdewastowanej przyszłości stawicie natomiast czoła hordom krwiożerczych potworów, walcząc o przetrwanie przy użyciu broni palnej i białej. Czeka Was taktyczna walka, w której kluczowe będzie palenie ciał pokonanych wrogów. Jeśli tego nie zrobicie, ich pobratymcy wchłoną ich, ewoluując w znacznie szybsze i silniejsze formy.
Borderlands 4 [PC, PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji
Data premiery: 12 września
Tak, już w tym miesiącu seria Borderlands doczeka się nowej odsłony. W Borderlands 4 udacie się na planetę Kairos, z którą niespodziewanie zderzył się księżyc, i stawicie czoła dyktatorem znanym jako The Timekeeper. Do dyspozycji będą czterej grywalni bohaterowie– wojownik Amon, naukowczyni Harlowe, żołnierz Rafa i syrena Vex, z indywidualnymi drzewkami umiejętności, ale podczas opowieści mają przewijać się także dobrze znane postaci, takie jak Claptrap, Moxxi, Lilith, Amara czy Zane. Świat gry ma zapewniać ponadto większą swobodę eksploracji niż poprzednie części.
LEGO Voyagers [CP, PS4, PS5, XSX, NS]
Gatunek: przygodówka
Data premiery: 15 września
Twórcy cenionego LEGO Builder’s Journey powracają z nową, klockową przygodą! W LEGO Voyagers połączycie siły z przyjacielem, by wyruszyć w pełną wyzwań podróż aż do kosmosu. Wcielicie się w dwa małe, ciekawskie klocki LEGO i w rzucie izometrycznym będziecie podróżować przez dżungle, złomowiska i rwące rzeki. Czeka na Was kreatywne rozwiązywanie łamigłówek platformowych. Będziecie konstruować katapulty, by wystrzelić towarzysza nad przepaścią, prowadzić pojazdy, pływać motorówką, a nawet latać chwiejnymi rakietami kosmicznymi. Gra została stworzona wyłącznie z myślą o kooperacji dla dwóch osób, lokalnie na jednym ekranie lub online. Co najważniejsze, dzięki funkcji „Dostęp dla znajomych” wystarczy, że jedna osoba kupi grę, by druga mogła dołączyć do zabawy za darmo!
Master of Command [PC]
Gatunek: RTS
Data premiery: 17 września
Twórcy popularnej serii dokumentalnej Armchair History zapraszają na pole bitwy! W Master of Command: Seven Years’ War obejmiecie dowodzenie nad armią jednego z pięciu mocarstw XVIII wieku, by walczyć o hegemonię w trakcie globalnego konfliktu znanego jako wojna siedmioletnia. Waszym zadaniem będzie poprowadzenie wojsk do zwycięstwa w generowanej losowo kampanii, gdzie zniszczenie Waszej jedynej armii oznacza definitywny koniec gry. Czeka Was taktyczna rozgrywka, w której będziecie zarządzać logistyką, dbać o amunicję i morale żołnierzy. Bitwy stoczycie w czasie rzeczywistym z aktywną pauzą, a kluczem do sukcesu będzie rysowanie formacji bojowych za pomocą myszy.
Arctic Awakening [PC, PS5, XSX]
Gatunek: [przygodówka]
Data premiery: 18 września
Już wkrótce będziecie walczyć o przetrwanie w samym sercu mroźnej Alaski. W epizodycznej przygodzie Arctic Awakening wcielicie się w pilota o imieniu Kai, którego samolot towarowy rozbija się w skutym lodem pustkowiu. Wasz drugi pilot zaginął, a jedynym towarzyszem w tej niegościnnej krainie będzie mały, sterowany przez sztuczną inteligencję robot. Waszym głównym zadaniem będzie eksploracja tajemniczej okolicy i poszukiwanie drogi do domu. Rozgrywka postawi na opowiadaną historię – będziecie prowadzić intensywne rozmowy ze swoim mechanicznym kompanem i podejmować kluczowe dla fabuły decyzje. Każdy Wasz wybór wpłynie nie tylko na dalszy bieg wydarzeń, ale przede wszystkim na Waszą relację z towarzyszącą Wam SI.
Dying Light: The Beast [PC, PS4, PS5, XONE, XSX]
Gatunek: gra akacji
Data premiery: 19 września
Kyle Crane powraca! Polskie studio Techland zaprasza do nowego, brutalnego rozdziału w uniwersum Dying Light. W Dying Light: The Beast wcielicie się w bohatera pierwszej części, który po 13 latach niewoli i eksperymentów powraca jako potężna hybryda człowieka i zombie. Waszym celem będzie zemsta na oprawcach w malowniczym, lecz śmiertelnie niebezpiecznym regionie Castor Woods. Czeka na Was zupełnie nowy, otwarty świat, który będziecie przemierzać pieszo, wykorzystując legendarny parkour, a także zasiadając za kierownicą samochodu. Za dnia będziecie polować na wrogie frakcje i zombie, korzystając z rozbudowanego craftingu, broni palnej, białej oraz nowych, zabójczych mocy Crane’a. Jednak po zmroku to Wy staniecie się zwierzyną. Zarażeni urosną w siłę, a przetrwanie będzie wymagało ucieczki, ukrywania się lub… uwolnienia Waszej wewnętrznej bestii, by stawić czoła najgorszym koszmarom nocy.
Endless Legend 2 [PC]
Gatunek: strategia turowa 4X
Data premiery: 22 września
W tej strategii 4X staniecie na czele jednej z unikalnych frakcji, by walczyć o dominację nad planetą Saiadha – oceanicznym światem, nieustannie niszczonym przez gwałtowne pory roku i gigantyczne przypływy. Waszym zadaniem będzie przekształcenie skromnej osady w potężne, międzykontynentalne imperium. Będziecie rozwijać technologie, wznosić miasta i rekrutować bohaterów, by prowadzili Wasze armie do boju. Stawicie czoła nie tylko wrogim nacjom, z którymi będziecie toczyć wojny lub prowadzić dyplomatyczne rozgrywki, ale też samej planecie. Kluczem do zwycięstwa będzie adaptacja, a z czasem nauczycie się nawet ujarzmiać kataklizmy i wykorzystywać potężne przypływy, które odsłaniają nowe lądy, na swoją korzyść. Szykujcie się na setki godzin strategicznej rozgrywki, samotnie lub w trybie wieloosobowym online!
Silent Hill f [PC, PS5, XSX]
Gatunek: gra akcji, survival horror
Data premiery: 25 września
Już w przyszłym miesiącu kultowy horror powróci w zupełnie nowej odsłonie! W Silent Hill f przeniesiecie się do Japonii lat 60. XX wieku, do spowitego mgłą, fikcyjnego miasteczka Ebisugaoka. Wcielicie się w nastoletnią Shimizu Hinako, która będzie musiała stawić czoła koszmarom czającym się na opustoszałych ulicach. Czeka na Was brutalna walka inspirowana grami soulslike, w której będziecie musieli obserwować wrogów, robić uniki i zarządzać wytrzymałością. Za scenariusz odpowiada twórca serii When They Cry, a z muzyką powraca legendarny Akira Yamaoka.
Lost Rift [PC]
Gatunek: gra akcji, survivalowo-ekstrakcyjna
Data premiery: 25 września
Lost Rift to polska gra, w której traficie na niebezpieczny archipelag, by walczyć o przetrwanie w unikalnym połączeniu survivalu i extraction shootera. Wasza przygoda rozpocznie się na prywatnej wyspie, gdzie będziecie gromadzić surowce, wznosić bazę i tworzyć coraz potężniejszy ekwipunek, by przetrwać starcia z dziką fauną. Gdy już poczujecie się gotowi, wyruszycie na ryzykowne ekspedycje do niestabilnych stref PvPvE. Tam, w poszukiwaniu najcenniejszych łupów, zmierzycie się nie tylko z potworami, ale też z innymi graczami.
EA Sports FC 26 [PC, PS4, PS5, XONE, XSX, NS, NS2]
Gatunek: sportowa
Data premiery: 26 września
Co zaoferuje kolejna odsłona kultowej serii? W EA Sports FC 26 przejmiecie jeszcze większą kontrolę nad boiskiem dzięki nowym ustawieniom rozgrywki: od ultrarealistycznej symulacji po dynamiczną rywalizację 1 na 1. Doświadczycie bardziej responsywnego dryblingu, jeszcze lepszej sztucznej sztucznej inteligencji i wprowadzicie do swoich drużyn nowe Archetypy zawodników, inspirowane legendami futbolu. W Karierze menedżera zmierzycie się z wyzwaniami na żywo, odtwarzając prawdziwe scenariusze ze świata piłki i zdobywając unikalne nagrody. Wasz Ultimate Team rozwiniecie w zupełnie nowych turniejach pucharowych i wydarzeniach, a w Klubach weźmiecie udział w eventach na żywo. Wszystko to z udziałem ponad 20 000 licencjonowanych piłkarzy z ponad 35 lig, na czele z Ligą Mistrzów UEFA, Premier League i Bundesligą!
Strategie czasu rzeczywistego przeżywały swoje złote lata w okolicach przełomu wieków, ale zwłaszcza jeśli od kilku lat nie sięgałeś po tego typu tytuły, możesz przekonać się, że nadal można zagrać w fajnego RTS’a, niekoniecznie takiego, który powstał dawno, dawno temu. Oto zestawienie RTS-ów, które warto w tym roku wypróbować.
Ta gra, która zadebiutowała w tym roku, to prawdziwy list miłosny do klasyków z lat 90., a zwłaszcza serii Command & Conquer. Tempest Rising łączy nostalgiczną rozgrywkę z nowoczesną oprawą, dzięki czemu starzy wyjadacze poczują się jak w domu, a nowi gracze odkryją magię budowania bazy i wysyłania fal jednostek na wroga. Mamy tu dwie unikalne frakcje, intensywne potyczki i tętniącą akcją kampanię fabularną (a w zaszdzie dwie kampanie). Jest też rozbudowany tryb multiplayer, który pozwala zmierzyć się z innymi graczami nawet rankingowo. A miejsce akcji? Ziemia z przyszłości, która po konflikcie nuklearnym nadal jest ogarnięta wojną.
Dune: Spice Wars
Połączenie garunków RTS i 4X w realiach pustynnej Arrakis, rodem z Diuny? Tak, poproszę. Dune: Spice Wars pozwala pokierować jedną z wielkich frakcji znanych z uniwersum Franka Herberta i walczyć o najcenniejszy surowiec w galaktyce — przyprawę. W 2025 roku gra jest już dostępna w pełnej wersji, z rozbudowaną zawartością i usprawnioną sztuczną inteligencją. Nie pozostaje Wam nic innego, jak grać!
Warcraft III: Reforged
Tak, ta gra zaliczyła kontrowersyjny start i nadal nie jest idealna, ale od momentu premiery otrzymała pewne poprawki. Dlatego dziś można ją śmiało polecić, zwłaszcza że to wciąż stary dobry Warcraft III ze świetną kampanią, genialnymi postaciami takimi jak Arthas, Thrall czy Sylvanas, a także dwoma dodatkami w zestawie. Poza tym musicie przyznać, że na odświeżoną grafikę patrzy się po prostu przyjemnie.
Age of Empires 4
Seria Seria AoE w 2021 roku powróciła w wielkim stylu i wciąż dostaje nowe aktualizacje. Age of Empires 4 oddaje w nasze ręce aż cztery kampanie (nie licząc zawartości dodatków), a akcja tej gry toczy się w średniowieczu. Można w niej pokierować takimi cywilizacjami jak Chiny, Sułtanat Delhijski, Anglia oraz Mongolia, a każda z nacji oferuje nieco inne moce, unikalne moce, możliwości i nie tylko. Co ważne, to RTS, który zdaje się oferować idealny balans między przystępnością dla nowych graczy a głębią, której oczekują weterani gatunku.
Frostpunk 2
O ile pierwszy Frostpunk balansował na granicy strategii czasu rzeczywistego i city buildera, tak dwójka idzie o krok dalej. Gra nadal przedstawia mroźny, bezwzględny świat, w którym każda decyzja ma konsekwencje, ale tym razem rozgrywka obejmuje całe dekady rozwoju miasta. Jest mniej o mikrozarządzaniu, a więcej o wielkoskalowej strategii i utrzymaniu władzy w trudnych warunkach. Co ciekawe, miejsce węgla zajęła teraz ropa i to właśnie jej wydobycie będzie Waszym największym priorytetem. Bez niej nie ogrzejecie Nowego Londynu i uniemożliwicie przetrwanie ludzkości.
Total War: Warhammer 3
Kolosalne bitwy w uniwersum Warhammera wciąż robią wrażenie. Total War: Warhammer III to mieszanka taktycznych starć w czasie rzeczywistym i strategicznej kampanii turowej. W 2025 roku gra jest już dopieszczona licznymi DLC, a kompletna mapa kampanii Immortal Empires to coś, w czym można utopić setki godzin. Nie wierzycie? Przekonajcie się sami!
Northgard
Nie każda strategia musi być o wielkich imperiach i gigantycznych bitwach. Northgard to nordycki klimat, rozwój osady i rywalizacja o przetrwanie w trudnym, losowo generowanym świecie. Gra jest przystępna, ale ma głębię pozwalającą na zaskakująco złożone strategie — idealna dla tych, którzy lubią połączenie RTSa z elementami survivalu.
Po latach wyczekiwania i długim okresie Wczesnego Dostępu, Stormgate – okrzyknięty „duchowym następcą StarCrafta i Warcrafta III” – wreszcie zadebiutował w pełnej wersji 5 sierpnia 2025 roku. Produkcja studia Frost Giant, założonego przez byłych deweloperów Blizzarda, miała być spełnieniem marzeń fanów strategii czasu rzeczywistego. Zagrałam, sprawdziłam i niestety, przynoszę wieści, które dla wielu mogą być rozczarowujące. Oto obraz gry, która w dniu swojej oficjalnej premiery wciąż pozostawia wiele do życzenia.
Stormgate od początku niósł na swoich barkach ogromny ciężar oczekiwań. Obietnice deweloperów o powrocie do korzeni gatunku RTS, wzbogaconym o nowoczesne rozwiązania i model free-to-play, rozbudziły apetyty graczy na całym świecie. Jednak to, co otrzymaliśmy w wersji 1.0, jest przedmiotem szerokiej krytyki ze strony społeczności.
Ja również mam do Stormgate sporo zastrzeżeń. Jakich?
Tak, Stormgate już przy pierwszym uruchomieniu wywołało na mojej twarzy grymas niezadowolenia. Zastałam bowiem menu główne, które nie należy do schludnych. Jasne, jego wygląd może być kwestią gustu, ale jego układ zdecydowanie nie należy do intuicyjnych.
Kolejny niesmak pojawił się po włączeniu pierwszej misji kampanii. Gra nie pozwala bowiem od razu przejść do budowania bazy, rekrutowania jednostek i tym podobnych – o nie. Rozgrywka zaczyna się jak w grze fabularnej z rzutem izometrycznym – dostajemy do dyspozycji postać, przemieszczamy się nią po niewielkiej mapie, bierzemy udział w kilku dialogach, a dopiero potem zaczynamy właściwą misję. Tylko że potem też nie budujemy bazy, a dostajemy do dyspozycji tę samą postać, ale z kilkoma jednostkami do towarzystwa. Oczywiście zostajemy przeniesieni na inną mapę i otrzymujemy cel do wykonania, ale kamera pozostaje niewygodnie blisko bohatera, obejmując małą powierzchnię tej mapy. Dążąc do wykonania celu po drodze walczymy z pewnymi przeciwnikami, ale zwłaszcza początkowo całość przypomina bardziej kiepską grę hack’n’slash niż grę RTS.
W następnych misjach prologu w końcu pojawia się mechanika budowania i do niej trudno mieć większe zastrzeżenia. Menu z poszczególnymi budowlami jest dosyć intuicyjne, zwłaszcza że budowle o różnych zastosowaniach wyglądają różnie i trudno je ze sobą pomylić. W tej kwestii zabrakło jednak jakichś innowacji, które wyróżniłyby Stormgate na tle RTSów sprzed lat. Podobnie jest w temacie zróżnicowania dostępnych jednostek.
Prolog nie zachęca do wydawania pieniędzy
W ramach darmowej wersji Stormgate można zagrać tylko w trzy misję kampanii, ale one same doskonale pokazują, że kampania nie została odpowiednio dopracowana na czas premiery. Fabułę śledzi się z zaciekawieniem, natomiast jest ona niezaprzeczalnie sztampowa. Poza tym widać i słychać, że pewne elementy zostały wykonane po łebkach.
Z technicznego punktu widzenia cutscenki wyglądają dobrze, ale często niespodziewanie się urywają, zamiast płynnie przenosić nas do właściwych misji. Aktorzy głosowi zostali odpowiednio dobrani do reprezentowanych postaci, ale często można odnieść wrażenie, jakby nagrywali pewne kwestie bez żadnego przygotowania, na sucho i bez jakiejkolwiek pasji. Dotyczy to nawet głównej bohaterki, Amary.
Poza tym układ sterowania jest absolutnie niewygodny. Pozycji kamery nie można zmieniać strzałkami, podobnie jak widoku kamery nie można choć trochę oddalić. Nawet role lewego i prawego przycisku myszy są przypisane w nieintuicyjny sposób. Mam wątpliwości, czy we Wczesnym Dostępie ktokolwiek zbierał na ten temat feedback.
Nawet w kwestii objaśnienia pewnych mechanik i funkcji elementów interfejsu są braki. Jasne, nikt nie chce być uczony, jak rekrutować jednostki, ale miło byłoby poznać pewne zasady kierującego rozgrywką bez zbędnego domyślania się.
Dylematy artystyczne
Styl wizualny Stormgate od samego początku budził skrajne emocje i ten stan rzeczy nie zmienił się po premierze. Część graczy określa go jako „zabawkowy” lub prześmiewczo porównuje do estetyki znanej z Fortnite. Cóż, muszę przyznać, że to podejście podzielam. Choć oprawa graficzna jest spójna i czytelna, ma zbyt kreskówkowy charakter. Osobiście oczekiwałam mroczniejszego i bardziej realistycznego klimatu, ale nie tylko.
Mieszane uczucia budzi też jakość tekstur i szczegółowości oprawy graficznej. Patrząc na nie czasem trudno było mi uwierzyć w to, że gram w nową grę, a nie taką sprzed 10-15 lat. Porównajcie Stormgate do takiego Frostpunka 2. Zobaczycie ogromną różnicę.
Stormgate poza kampanią
Jak w przypadku wielu RTSów Stormgate to oczywiście nie tylko kampanią fabularna. Muszę jednak przyznać, że rozczarowana kampanią nawet nie miałam ochotę po inne tryby sięgać, zwłaszcza że jestem typem gracza, który w RTSy gra głównie dla kampanii fabularnej.
Niepokój budzi to, że wielu graczy, zwłaszcza poza godzinami szczytu, narzeka na niską populację i długi czas oczekiwania na znalezienie przeciwnika w trybie wieloosobowym. Dla gry, która aspiruje do miana esportowego giganta, jest to poważny sygnał ostrzegawczy. Bez aktywnej i zaangażowanej społeczności, przyszłość rywalizacyjnej sceny Stormgate stoi pod dużym znakiem zapytania.
Pewną nadzieję na przyszłość budzi to, że Stormgate oferuje zaawansowany Edytor. Pytanie brzmi, czy faktycznie znajdą się gracze, którym zechce się zaprojektować ciekawsze misje, mapy i mody niż to, co zaoferowali nam deweloperzy.
Werdykt: Gra z potencjałem pogrzebanym pod stertą problemów
Podsumowując moje doświadczenia ze Stormgate, trudno oprzeć się wrażeniu ogromnego, zmarnowanego potencjału. Gra, która miała być mesjaszem gatunku RTS i godnym następcą legend, w dniu swojej premiery okazała się produktem rozczarowującym, niedopracowanym i pozbawionym własnej tożsamości. Solidne, choć odtwórcze, mechaniki budowy bazy i walki giną w gąszczu frustrujących decyzji projektowych.
Kampania, zamiast wciągać od pierwszej chwili, odpycha dziwacznym, hack’n’slashowym prologiem i brakiem ostatecznego szlifu – od amatorskiego aktorstwa głosowego po rwące się w połowie cutscenki. Sterowanie jest nieintuicyjne do tego stopnia, że podważa kompetencje zespołu w zakresie zbierania opinii graczy. Styl artystyczny, choć to kwestia gustu, w połączeniu z przestarzałą jakością tekstur sprawia, że gra wygląda jak relikt przeszłości, a nie tytuł z 2025 roku.
Największym grzechem Frost Giant jest jednak wypuszczenie tej gry jako „pełnej wersji”. To policzek wymierzony w twarz graczy, którzy zaufali twórcom i wspierali ich przez cały okres Wczesnego Dostępu. W obecnym stanie Stormgate bardziej przypomina zaawansowaną wersję alfa niż gotowy produkt, za który ktokolwiek miałby płacić.
Czy zatem warto zagrać w Stormgate? Odpowiedź, nawiązując do tytułu, brzmi: zagrałam, żebyście Wy nie musieli – przynajmniej na razie. Jeśli jesteście absolutnymi fanatykami RTS i musicie sprawdzić każdą nowość, model free-to-play pozwala Wam to zrobić bez ryzyka. Jednak dla całej reszty graczy, a zwłaszcza dla tych, którzy liczyli na dopracowane i porywające doświadczenie na miarę StarCrafta, moja rada jest jedna: trzymajcie się z daleka. Być może za rok lub dwa deweloperzy załatają dziury, dokończą brakujące tryby i tchną w ten projekt życie. Dziś jednak „duchowy następca” jest jedynie bladym cieniem swoich wielkich przodków.