Czy słyszeliście o nowym projekcie Crowbar Collective, twórców znakomitego remake’u Half-Life o nazwie Black Mesa? Zespół opublikował w weekend bardzo krótki zwiastun na YouTube zatytułowany “Incoming Signal” i zaprosił fanów do zapisania się na “przyszłe aktualizacje i testy beta”.
Black Mesa to doskonały przykład tego, jak fanowska modyfikacja może przerodzić się w komercyjny projekt z aprobatą Valve. Gra trafiła do early access w 2015 roku i osiągnęła pełną wersję w 2020 roku, ale warto było czekać.
Niestety, nie wiemy, co dokładnie Crowbar Collective szykuje teraz, a zwiastun nie daje nam wielu wskazówek. Słychać strzały i krzyki w tle, a cztery kolorowe neonowe linie, które łączą się w czterokolorowe logo, mogą sugerować grę wieloosobową. Niektórzy fani spekulują, że cztery kolory w zwiastunie reprezentują serię Half-Life – pomarańczowy dla oryginalnej gry, zielony dla Opposing Force, niebieski dla Blue Shift i fioletowy dla Decay, mniej znanego dodatku, który ukazał się tylko na PlayStation 2. To ciekawy pomysł, ale chyba mało prawdopodobny: po pierwsze, ktoś inny już pracuje nad Black Mesa: Blue Shift. Inni fani, w tym były redaktor Valve News Network Tyler McVicker, twierdzą, że to zupełnie nowy, oryginalny projekt. Tę teorię może potwierdzać strona z ofertami pracy Crowbar Collective: Studio poszukuje obecnie kilku programistów Unreal Engine 4. Black Mesa, podobnie jak strzelanki Valve (z wyjątkiem oryginalnego Half-Life), korzysta z silnika Source.
Osobiście mamy nadzieję, że to oryginalny projekt. Black Mesa jest świetna, ale bardzo chcielibyśmy zobaczyć, co zespół może zrobić z własnymi pomysłami. Mamy też nadzieję, że cokolwiek się dzieje, nie zajmie to tak długo, jak Black Mesa – warto było czekać, ale to było naprawdę długie oczekiwanie. Jeśli chcecie być na bieżąco z nowym projektem, możecie zapisać się na obiecane aktualizacje i testy beta na stronie crowbarcollective.com.
W najnowszej odsłonie wydarzenia Steam Next Fest pojawiło się demo gry Indika – nowego produktu naszego rodzimego 11 bit studios i studia Odd Meter. Demo oferuje graczom wgląd w unikatowy świat alternatywnej XIX-wiecznej Rosji, gdzie fabuła splata się z elementami fantastycznymi i filozoficznymi. Zaskakujący trailer z rozgrywki ujawnia, jak z ust zakonnicy wyskakuje mały kucharz, co jest przykładem oryginalnego podejścia twórców do narracji i estetyki gry. Indika ma na celu zbadanie dualizmu dobra i zła przez pryzmat bogatej historii i złożonych postaci. Dostępność dema na Steam Next Fest daje graczom przedsmak tej nietuzinkowej przygody. Premiera ma się odbyć jeszcze w tym kwartale.
Gra „Hogwarts Legacy”! Tak, i to mimo prób bojkotu. A może to właśnie z ich powodu gra zanotowała imponujący sukces sprzedażowy, przekraczając 22 miliony sprzedanych kopii w 2023 roku, co uczyniło ją najlepiej sprzedającą się grą. Pomimo pewnych kontrowersji, takich jak wyłączność misji w Hogsmeade dla posiadaczy PS5 i wypowiedzi J.K. Rowling, gra nie straciła na popularności. Wyniki sprzedaży wskazują na duże zainteresowanie rozszerzeniem franczyzy, co może oznaczać rozwój dodatkowych treści po premierze lub planowanie sequela. Osiągnięcie to podkreśla silną pozycję „Hogwarts Legacy” na rynku gier, pomimo mieszanych reakcji w społeczności graczy i braku obecności w nagrodach The Game Awards.
Promocja „The Orange Box” na Steamie to prawdziwy skarb dla fanów gier wideo. Za jedyne 4,59 zł gracze mogą zdobyć kolekcję pięciu kultowych tytułów od Valve, w tym „Half-Life 2” wraz z obiema jego kontynuacjami, „Team Fortress 2” i „Portal”. To nie tylko niewiarygodna okazja cenowa, ale przede wszystkim szansa na doświadczenie niektórych z najbardziej wpływowych gier w historii branży.
Każda z tych gier, mimo upływu lat, nadal cieszy się dużą popularnością i uznaniem zarówno wśród krytyków, jak i graczy. „Half-Life 2” i jego epizody zdefiniowały gatunek strzelanek z perspektywy pierwszej osoby, wprowadzając innowacyjne mechaniki i opowiadając zapadającą w pamięć historię. „Portal” to z kolei unikalna mieszanka łamigłówek i humoru, która zdobyła serca graczy na całym świecie. „Team Fortress 2” utrzymuje się na szczytach list najczęściej granych gier na Steam, oferując dynamiczną rozgrywkę wieloosobową. Oferta „The Orange Box” za mniej niż 5 zł to znakomity sposób na wzbogacenie swojej biblioteki Steam o klasyki, które każdy gracz powinien znać. Z 95-procentową zniżką, w porównaniu do normalnej ceny 91,99 zł, jest to okazja, której nie można przegapić.
Wielu graczy raz na jakiś czas ma potrzebę pobudzenia swojej kreatywności. Tę potrzebę doskonale spełniają gry, które pozwalają puścić wodze wyobraźni i stworzyć przeróżne ciekawe konstrukcje. W niniejszym zestawieniu postanowiliśmy przedstawić Wam kilka godnych polecenia gier, w których wcielisz się w rolę architekta i budowniczego. Nie przedłużając, zapraszamy do lektury!
The Sims 4
Seria The Sims to oczywiście kultowa już seria symulatorów życia. Jak wiadomo, nieodłączną częścią każdej z jej odsłon jest tryb budowania, w którym możemy od podstaw zaprojektować, zbudować i wyposażyć nie tylko miejsce zamieszkania dla naszych Simów, ale również wybraną parcelę publiczną. The Sims 4 tryb budowania oddaje w ręce graczy szczególnie dużo narzędzi, pozwalając na budowę ścian o różnych wysokościach, okrągłych tarasów czy całych pokojów na raz, a nawet personalizowanie dachów. Rzecz jasna, warto wypróbować także The Sims 2 i The Sims 4, by sprawdzić co w tych grach tryb budowania oferuje.
Minecraft
Naprawdę trudno o grę, która rozwija wyobraźnię bardziej niż Minecraft. W tytule tym możemy zbudować co tylko chcemy, korzystając z dostępnych w grze receptur i bloków, których baza notabene nieustannie się powiększa. Minecraft oferuje nawet specjalny, kreatywny tryb rozgrywki, gwarantujący natychmiastowy dostęp do wszystkich bloków w grze, możliwość latania oraz możliwość błyskawicznego niszczenia bloków. Opracowano go specjalnie z myślach o osobach z zamiłowaniem do tworzenia i projektowania własnych unikatowych konstrukcji. Doskonale możliwości Minecrafta oferują projekty, jakie na przestrzeni lat gracze zrealizowali w nim własnymi siłami. W grze odtworzono nawet niemal całe Śródziemie z Władcy Pierścieni Tolkiena. Serio.
Valheim
Valheim to gra sruvivalowa, która w zeszłym roku niespodziewanie stała się hitem wśród graczy. Jej popularność do dziś nieco przygasła, ale mimo to warto ją wypróbować. To dlatego, że tytuł ten pozwala przemierzać graczom proceduralnie generowane światy inspirowane kulturą wikingów, polować na zamieszkujące je bóstwa i rzecz jasna walczyć o przetrwanie. Istotnym elementem tej walki jest nie tylko zdobywanie pożywienia, ale również budowa schronienia. Z czasem zwykłego zamiast schronienia możemy jednak zacząć konstruować ogromne twierdze, statki i wszystko inne, co tylko nam przyjdzie do głowy – według naszego pomysłu.
No Man’s Sky
Początkowo No Man’s Sky było grą raczej przeciętną, ale dziś, po wielu aktualizacjach, jest grą naprawdę świetną. Tytuł ten jest produkcją z pogranicza gry akcji i survivalu, w której eksplorujemy olbrzymią galaktykę przy pomocy kosmicznego statku i odwiedzamy odkrywane przez siebie planety. W No Man’s Sky możemy jednak zbudować nawet niejedną własną kosmiczną bazę – na takich planetach, jakie sobie upatrzymy. Gra oddaje w nasze ręce cały szereg modularnych ścian, dachów, podłóg i innych elementów, z których możemy stworzyć wyobrażone przez siebie konstrukcje. Ba, ich wachlarz jest przez deweloperów nieustannie poszerzany.
Block’hood
Block’hood to naprawdę nietypowy citybuilder, który nie stawia na to, aby budować jak największe miasta, a na to, by budować jak najbardziej ekologiczne miejskie ekosystemy. W grze do dyspozycji mamy obszar o bardzo małej powierzchni i to na nim, korzystając z całego szeregu bloków, mamy niczym z puzzli stworzyć samowystarczalne sąsiedztwo, żyjące w zgodzie z naturą i korzystające z odnawialnych źródeł energii. Rzecz jasna, takie warunki wymuszają na nas budowanie wzwyż, co powoduje powstawanie wielopiętrowych i unikatowych wieżowców.
House Flipper
House Flipper jest polską grą niezależnego dewelopera o nazwie Empyrean. Pozwala nam ona wcielić się w rolę jednoosobowej ekipy remontowej odpowiadającej za renowację domów. Podczas wirtualnej rozgrywki w House Flipper kupujemy domy, a następnie remontujemy co trzeba i sprzedajemy nieruchomości. Na liście naszych zadań jest tu nie tylko wyburzanie ścian i planowanie przestrzeni, ale również zakup mebli i innych ciekawych dodatków. Możemy zadbać nawet o takie detale jak ścieranie kurzy czy też mycie okien. Warto wspomnieć, że w House Flipperze na graczy czekają naprawdę przeróżne wyzwania. W końcu, mieszkania wymagające remontu potrafią skrywać niezłe niespodzianki.
Cities: Skylines
Choć Cities: Skylines zadebiutowało wcale nie tak dawno, bo w 2015 roku, można powiedzieć, że jest to już klasyk w kategorii city builderów i to klasyk bardzo wysoko oceniany. Ta bazująca na idei Sim City gra pozwala graczom budować i zarządzać miastem, dbając przy tym o bieżące potrzeby mieszkańców oraz oczywiście stan finansów. Do naszej dyspozycji oddawane są mapy o powierzchni nawet 36 kilometrów kwadratowych, które musimy zabudować strefami mieszkalnymi, handlowymi i przemysłowymi, projektując przy tym infrastrukturę drogową i kolejową oraz planując komunikację miejską. Ba, w naszych rękach są również wywóz śmieci, wodociągi, prąd, a nawet służby porządkowe.
Rimworld
Rimworld to kolejna produkcja w naszym zestawieniu, która pozwoli Ci wcielić się w rolę architekta/budowlańca poza Ziemią. Jest to bowiem gra strategiczna osadzona w realiach science-fiction, w której Twoim zadaniem będzie między innymi rozbudowa kosmicznej kolonii. Co jednak ciekawe, tytuł ten posiada zaawansowany, dynamiczny system sztucznej inteligencji odpowiadający za kształtowanie historii, który sprawia, że każda rozgrywka w RimWorld mocno różni się od poprzedniej. Ten przeprowadza bowiem symulacje w zakresie psychologii, broni palnej, walki wręcz, klimatu, biomów, dyplomacji, relacji międzyludzkich, sztuki, medycyny, handlu a nawet ekologii. Jak widać, nie bez powodu RimWorld posiada 99% pozytywnych recenzji na Steamie.
Subnautica
Subnautica to gra stawiająca przed graczem wyzwanie przetrwania na obcej, niemal kompletnie zalanej wodą planecie. Tak jak w niemal każdej innej grze survivalowej, kluczowym aspektem związanym w niej ze stawianiem czoła temu wyzwaniu jest budowa odpowiedniego schronienia. Schronienie to bowiem nie dość, że zapewnia miejsce, do którego gracz może wrócić po tlen, to stanowi magazyn dla zebranych przez niego surowców, a nawet miejsce pozwalające na hodowanie żywności. To, jak baza gracza będzie wyglądać, zależy w dużej mierze od niego, albowiem do dyspozycji ma on cały szereg planów umożliwiających konstrukcję przeróżnych modułów schronienia. Co najlepsze, Subnautica posiada nawet tryb Kreatywny, który umożliwia budowanie bez ograniczeń.
Terraria
Jak wyglądałby Minecraft w 2D? Wcale nie trzeba sobie tego wyobrażać, albowiem odpowiedzią na to pytanie jest Terraria. Ta zręcznościowa, survivalowa gra z otwartym światem cechuje się charakterystyczną oprawą graficzną, przyjemną dla uszu muzyką oraz rozgrywką, która potrafi zaabsorbować nawet na kilkaset godzin. Kanciasty świat, zwiedzanie jaskiń, tworzenie kopalni, walka z potworami, crafting – z tym wszystkim mamy do czynienia w Terrarii. Kluczową częścią rozgrywki w Terrari jest jednak również tworzenie dowolnych konstrukcji i budowli, które sobie wyobrazimy.
Aż trudno uwierzyć, że pierwszy komputer powstał ponad 70 lat temu. Pierwsze gry zaczęły pojawiać się nie co później, ale nie zmienia to faktu, że na ryku dostępnych jest wiele świetnych starych gier. Tym razem postanowiliśmy przybliżyć Wam kilka godnych uwagi produkcji, które zadebiutowały mniej więcej 30 lat temu. Jeśli jeszcze nie mieliście z nimi do czynienia, koniecznie w nie zagrajcie.
Street Fighter 2
Street Fighter 2 na przestrzeni lat doczekał się mnóstwo reedycji. Jego pierwsza wersja swojej premiery doczekała się jednak w roku 1991, na wielu platformach. Tytuł ten to klasyczna bijatyka firmy Capcom, która daje nam możliwość wcielenia się w jedną z ośmiu postaci i zmierzenia się z kolejnymi przeciwnikami jeden-na-jeden. Każda z tych postaci rzecz jasna posiada właściwy dla siebie styl walki i umiejętności specjalne. Niektóre domowe wersje Street Fightera 2 sprzedały się w milionach egzemplarzy. I nic dziwnego – to jedna z gier w stylu „easy to learn, hard to master” z satysfakcjonującą rozgrywką.
Sonic The Hedgehog
Tak, słynna gra z niebieskim, szybszym niż światło jeżem, ma już 30 lat. Ba, nawet 31. Sonic The Hedgehog to rzecz jasna dwuwymiarowa platformówka, w której wcielamy się w tytułowego Sonica, by pokrzyżować plany złego Dr. Eggmana. Podczas rozgrywki przemierzamy kolejne, coraz bardziej wymagające poziomy, wypełnione licznymi przeszkodami. Po premierze tej produkcji na rynku zadebiutowało oczywiście wiele kolejnych gier o Sonicu, ale ten klasyk jest tą, do której wraca się najlepiej.
Legend Of Zelda: A Link To The Past
W ubiegłym roku już trzecia odsłona gier przenosząca graczy do świata Hyrule osiągnęła wiek 30 lat. Tym razem tego zaszczytu doświadczyła produkcja Legend Of Zelda: A Link To The Past wydana na konsolach SNES i Wii. W Legend Of Zelda: A Link To The Past rzecz jasna kierujemy poczynaniami linka. Ten pewnej nocy został zbudzony o pomoc przez głos księżniczki Zeldy, która przesłała mu telepatycznie prośbę o pomoc. Zelda została uwięziona przez tajemniczego czarownika Agahnima, a Link musi wyruszyć jej na ratunek.
Wolfenstein 3D
Doom, Quake i właśnie Wolfenstein 3D, który skończył już 30 lat, to klasyczne produkcje studia id Software. Każda z nich jest jednym z najsłynniejszych FPS-ów w historii komputerowej rozgrywki. Akcja Wolfensteina 3D rozgrywa się w czasach II wojny światowej, a bohaterem gry jest William „B.J.” Blazkowicz, agent alianckich sił specjalnych, który wykonuje najbardziej niebezpieczne misje na terenie wroga. My, gracze, jako B.J musimy spenetrować zamek Hollehammer, w którym naziści pod przewodnictwem doktora Schabbsa podobno próbują stworzyć super-żołnierzy.
The Secret of Monkey Island
Przygodówki typu “point and click” nie są dziś tak popularne jak kiedyś. Warto jednak wspomnieć o jednym z najlepszym przedstawicieli tego gatunku – The Secret of Monkey Island. W The Secret of Monkey Island przenosimy się na Karaiby, gdzie wcielamy się w młodzieńca o nazwisku Guybrush Threepwood. Ten, rzucony na Melee Island, postanowił zostać prawdziwym piratem. Właściwie został on jednak zmuszony do skompletowania własnej załogi i udania się na tajemniczą Małpią wyspę, gdy jego ukochaną porwał także pragnący ją poślubić zły pirat LeChuck. Warto wspomnieć, że The Secret of Monkey Island cieszyło się na tyle dużą popularnością, że w 2009 roku gra została odświeżona jako The Secret of Monkey Island: Special Edition.
Prince of Persia
Serię Prince of Persia zapewne większość osób kojarzy dziś z grami Ubisoftu. Tymczasem, serię tę w 1989 roku zapoczątkowała firma Brøderbund Software, wydając grę o nazwie Prince of Persia. Produkcja ta była dwuwymiarową platformówką, która stała się później niedoścignionym wzorem dla wielu późniejszych gier w swoim gatunku. W Prince of Persia kierujemy poczynaniami tytułowego księcia Persji, który wyruszył na ratunek Księżniczce będącej w rękach złowieszczego Wielkiego Wezyra Jaffara, który podstępnie przejął tron Sułtana Persji.
Gry niezależne dłuższego czasu przeżywają swój złoty okres. Tego typu produkcji z roku na rok pojawia się całe mnóstwo. Ale które z nich warto wypróbować? Które są warte zakupu? W niniejszym artykule przedstawiamy kilka propozycji stosunkowo nowych gier indie, które są bardzo dobrze oceniane przez społeczność graczy.
Vampire Survivors
Vampire Survivors jest bardzo dynamiczną i oldschoolową grą akcji, której popularność na przestrzeni ostatnich miesięcy rozeszła się dosłownie viralowo. Jej rozgrywka z założenia jest bardzo prosta. W Vampire Survivors wcielamy się w wybraną przez nas postać, po czym przenosimy na arenę, by stawić czoło hordom przeciwników. Eliminując kolejnych wrogów, zdobywamy doświadczenie i kolejne poziomy oraz możliwość ulepszenia oręża, pancerza lub zdolności. Dodatkową nagrodą jest też złoto umożliwiające rozwijanie statystyk oraz odblokowywanie nowych bohaterów. A jakie gra stawia przed nami zadanie? Przetrwać 30 minut. Jego realizacja nie jest łatwa, bowiem im dalej w las, tym mniej błędów jest nam wybaczanych.
Little Witch in the Woods
Little Witch in the Woods to gra, która zadebiutowała we Wczesnym Dostępie dopiero w połowie maja, a już zdobyła niemałe uznanie. W tytule tym wcielamy się w początkującą wiedźmę Ellie, która musi samodzielnie dopracować swoje umiejętności do perfekcji, pomagając przy okazji mieszkańcom okolicznej wioski. Rozgrywka w Little Witch in the Woods może kojarzyć się nieco z rozgrywką w Stardew Valley. Tu także musimy bowiem wykonywać zadania i rozwijać swoje umiejętności, w towarzystwie pixelartowej grafiki.
Retrowave
Retrowave jest produkcją, która pozwoli Ci przenieść się do lat 80. i przejechać się kultowymi samochodami z tamtych czasów, w towarzystwie naprawdę relaksującej muzyki i otoczenia wzorowanego na futurystycznych wizjach przyszłości sprzed kilkudziesięciu lat, skąpanego w świetle neonów. Pędząc drogą naprzód, będziesz musiał omijać przeszkody i unikać kolizje, dążąc do wygrywania kolejnych wyścigów. Za wygrane czekają nagrody, które będziesz mógł ulepszyć już posiadane pojazdy oraz kupić kolejne. Retrowave cechuje się naprawdę niepowtarzalnym klimatem, którego trudno nie docenić.
Forgive Me Father
Co powiedzie na połączenie klasycznego FPS-a z komiksową grafiką i klimatem inspirowanym powieściami H.P. Lovecrafta? Tę wybuchową mieszankę oferuje gra Forgive me Father, stworzona przez niezależne polskie studio Byte Barrel. W Forgive Me Father wcielamy się w księdza lub dziennikarkę, którzy jako jedynie na świecie (jeszcze) nie oszaleli i udają się w podróż w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Podroż ta rzecz jasna będzie usiana licznymi przeszkodami, między innymi w postaci hord nieprzyjaciół, którym będziemy musieli stawić czoła.
Knightfall: A Daring Journey
Wbrew temu, co mogłaby sugerować nazwa, Knightfall: A Daring Journey nie jest grą RPG. To bowiem… gra battle-royale, w której będziecie driftować na koniach i walczyć o to, abyście jako ostatnia para graczy zostali na polu bitwy. Para? Tak, rozpoczynając zabawę w Knightfall: A Daring Journey wcielisz się w rycerza i wraz z innym rycerzem (graczem), dosiądziesz pojedynczego konia, by ścigać się z przeciwnikami i walczyć o przetrwanie, używając broni zarówno typowych dla średniowiecza, jak i tych, które ze średniowieczem nie mają nic wspólnego. Co istotne, Knightfall: A Daring Journey pozwala brać udział w grach otwartych i tworzyć te prywatne, by bawić się wyłącznie ze znajomymi. Cóż, to naprawdę zwariowana produkcja i właśnie dlatego jest niezwykle ciekawa.
Diamenty to jeden z najcenniejszych i najbardziej pożądanych surowców w Minecrafcie. Ale gdzie tego surowca szukać? Jeśli postanowiłeś zagrać w Minecrafta po raz pierwszy od kilku lat, możesz się mocno zdziwić. Aktualizacja o numerze 1.18 wprowadziła bowiem w tej kwestii ogromną zmianę. Przekonaj się więc, jak pozyskiwać diamenty w najnowszej wersji gry.
Minecraft – gdzie szukać diamentów w wersji 1.17.1 i starszych
W starych wersjach Minecrafta świat gry posiadał 256 warstw. Grunt znajdował się wówczas przeciętnie na poziomie 64. Bedrock, czyli skała macierzysta, znajdowała się zaś na poziomach 1-5. W związku z tym w wersjach 1.17.1 i starszych gry diamenty występowały przeważnie poniżej warstwy 16, chociaż najobficiej zajmowały warstwy 5-12.
Jeżeli zamierzasz grać w Minecrafta w wersji 1.17.1 lub starszej, powinieneś szukać diamentów, kopiąc tunele w warstwach 11 i 12. Po prostu twórz tunele o wysokości 2 i szerokości 1. Jak można wyczytać w serwisach takich jak Reddit, jest to metoda, która da Ci największe szanse na to, aby jak najszybciej znaleźć jak najwięcej pożądanego surowca.
Minecraft – gdzie szukać diamentów w wersji 1.18 i nowszych
W aktualizacji 1.18 świat Minecrafta został znacznie powiększony – otrzymał po 64 warstwy u góry i od dołu. Oznacza to, że grunt w grze pozostał na poziomie około 64. Natomiast zarówno baza świata gry, jak i maksymalny poziom, do którego gracze mogą budować, się zmieniły. Nowy najniższy poziom świata to teraz -64.
W Minecrafcie w wersji 1.18 i nowszych diamenty występują najobficiej w warstwach od -50 do -64, choć można znajdować je też wyżej. Doświadczeni gracze radzą więc, by szukać ich, kopiąc tunele na poziomach od -56 do -58.
Oczywiście, diamentów można też szukać, zwiedzając w Minecrafcie liczne jaskinie. Jest to jednak metoda mniej bezpieczna, jako że w jaskiniach czają się potwory.
Tak jak w CS:GO, w Counter-Strike 2 możemy wywołać konsolę komend i skorzystać z jej pomocą z szeregu komend o przeróżnym zastosowaniu. Ale jakie komendy są przez CS 2 obsługiwane? W niniejszym artykule wylistowaliśmy najprzydatniejsze komendy, z których możesz w tej grze skorzystać
Jak wywołać konsolę komend w Counter-Strike 2?
Aby móc wywoływać konsolę komend w Counter-Strike 2, wpierw musisz umożliwić jej włączanie w ustawieniach gry. Po uruchomieniu gry przejdź do jej Ustawień, a tam do zakładki Gra. Następnie zmień ustawienie przy opcji Wyświetlanie konsoli na Tak. Od teraz podczas gry będziesz mógł wywoływać konsolę klawiszem tylda [~] na klawiaturze.
Warto wspomnieć, że konsola komend pozwala wpisywać wiele komend na raz. Wystarczy wpisywać komendy jedna po drugiej z odstępem (spacją) między nimi. Po wpisaniu wybranych komend kliknij Enter, aby je aktywować.
Rzecz jasna, niektóre komendy możesz aktywować w CS 2 tylko podczas rozgrywek treningowych.
Counter-Strike 2 – komendy
Komendy na celownik
cl_crosshairsize – ustawia rozmiar celownika. Domyślna wartość to 5
cl_crosshaircolor – zmienia kolor celownika
cl_crosshaircolor 5 – ustawia własny kolor celownika
cl_crosshairstyle 1-5 – ustawia rodzaj celownika
cl_crosshairthickness – zmienia grubość celownika
cl_crosshairgap – zmienia odległość pomiędzy kreskami celownika
Komendy na interfejs
cl_hud_color 1-12 – zmienia kolor interfejsu
hud_scaling – ustawia skalowanie elementów interfejsu
cl_drawhud 0 – usuwa wszystkie elementy interfejsu
cl_reload_hud – wczytuje ponownie skalowanie i krawędzie interfejsu
hud_showtargetid 1 – pokazuje pseudonim wroga po najechaniu na niego celownikiem
cl_teamid_overhead_colors_show 1 – pokazuje kolorowe pseudonimy graczy
cl_hide_avatar_images 1 – ukrywa awatary graczy
cq_netgraph 1 – wyświetla graficzny wykres stabilności połączenia
cl_showfps 1-5 – wyświetla liczbę klatek na sekundę (fps). Wartość 0 wyłącza licznik
fps_max 0 – ustawia nieograniczoną liczbę fps. Zamiast 0 możesz wpisać np. 144, by ustawić limit na 144 klatek na sekundę
Komendy na mysz
sensitivity – ustawia czułość myszy
zoom_sensitivity_ratio – zmienia czułość myszki podczas przybliżenia snajperką
Komendy treningowe
sv_cheats 1 – pozwala na wpisywanie poniższych komend
noclip – umożliwia latanie i przechodzenie przez ściany
buddha – daje nieśmiertelność (ale otrzymujesz obrażenia)
god – daje nieśmiertelność (ale nie otrzymujesz obrażeń)
kill – automatycznie Cię zabija
sv_infinite_ammo 1 – nieograniczona amunicja
sv_regeneration_force_on 1 – regeneruje punkty życia
mp_respawn_on_death_ct 1 (lub t 1) – natychmiastowe odrodzenie w punkcie odrodzeń jednej ze stron (CT lub T)
mp_buy_anywhere 1 – umożliwia zakup broni w każdym miejscu na mapie (wartości 2 i 3 dla odpowiednio stron T i CT)
mp_buytime 9999 – wydłuża czas na zakup wyposażenia
impulse 101 – otrzymujesz maksymalną ilość gotówki (16 000$) na zakup broni
map_de_nazwa mapy – zmienia mapę na taką, jaką chcesz
ent_skeleton – widzisz graczy (w tym siebie) i boty przez ściany
spec_show_xray 1 – pokazuje modele postaci przez ściany w demku (pseudonimy wyświetlają się nad głową)
inferno_flame_lifetime – zmienia czas palenia Mołotowa i granatów zapalających. Domyślna wartość to 7 (sekund), ale możesz zmienić ją na 1 sekundę albo całe minuty.
mp_team_intro_time 0 – wyłącza wstępną prezentację postaci
ammo_grenade_limit_total 5 – zwiększa liczbę granatów do 5
sv_grenade_trajectory 1 – wyświetla trajektorię lotu granatu w formie kolorowych linii
sv_grenade_trajectory_prac_pipreview 1 – aktywuje kamerę, która śledzi lot granatu (podgląd)
sv_rethrow_last_grenade – ponownie wyrzuca ostatni rzucony granat
mp_roundtime 60 – zwiększa czas rundy do 60 minut
mp_ignore_round_win_conditions 1 – wyłącza warunki ukończenia rundy (zgon postaci, wybuch bomby, czas na ukończenie)
mp_restartgame 1 – restartuje mecz
gameinstructor_enable 1 – włącza podpowiedzi (0, jeśli chcesz wyłączyć)
mp_autokick 0 – wyłącza automatyczne wyrzucenie z serwera
give weapon_x – daje wybraną broń (w miejsce x wpisz nazwę broni)
Komendy na boty
bot_add T/CT – dodaje bota do wybranej drużyny (T – terroryści; CT – antyterroryści)
bot_kick – błyskawicznie wyrzuca boty z serwera
bot_dont_shoot 1 – boty przestają strzelać (0, jeśli mają znowu strzelać do celu)
bot_stop 1 – boty zatrzymują się (0, jeśli mają znowu się poruszać)
bot_crouch 1 – włącza kucanie botów (0, jeśli mają przestać)
bot_mimic 1 – boty naśladują Cię i Twoje ruchy (0, jeśli mają przestać)
bot_knives_only – boty otrzymują tylko nóż
Inne przydatne komendy
r_show_build_info false – wyłącza informację o wersji gry w dolnym lewym rogu ekranu
bind [klawisz] [akcja] – przypisuje konkretny klawisz (np. spację) pod akcję (np. skok)
voice_modenable 1 lub 0 – aktywuje lub wyłącza czat głosowy
snd_voipvolume – dostosowuje głośność graczy z zespołu
snd_menumusic_volume – ustawia głośność muzyki w menu głównym
Horror to gatunek, którego na ogół unikam, zarówno jeśli chodzi o filmy, jak i gry wideo. Po prostu nie są to treści „na moje nerwy”. Zachęcona obietnicą graficznego przełomu i ciekawej, złożonej fabuły, zagrałam jednak w Alan Wake 2. I wiecie co? Nie żałuję. Przekonaj się, dlaczego!
Kontynuacja lepsza niż oryginał
Muszę powiedzieć, że zanim usiadłam do Alana Wake’a 2, tuż przed tym w całości przeszłam pierwszą część serii – w oryginalnej wersji, a nie tej zremasterowanej. Słyszałam o niej wiele dobrego, a poza tym przed rozpoczęciem swojej przygody w dwójce chciałam mieć jakikolwiek kontekst tego, co działo się wcześniej. Chociaż w ostatecznym rozrachunku Alan Wake był dobry fabularnie, to wydał mi się przereklamowany, głównie ze względu na dosyć nudny gameplay i problemy z tempem rozgrywki. Byłam więc bardzo ciekawa, jak w porównaniu do niego wypadnie Alan Wake 2. No więc, jak wypadł?
Na wstępie powiem tak: to niesamowite, jak wielkim krokiem w przód Alan Wake 2 jest w porównaniu do oryginału. Jasne jest, że Alan Wake 2 musiał wyglądać lepiej, niż „jedynka”, jako że te dwa tytuły dzieli przepaść 13 lat. Wygląda jednak o niebo lepiej, a ponadto oferuje lepszy gameplay, znacznie mroczniejszy i bardziej wiarygodny klimat, ciekawszą i bardziej rozbudowaną fabułę i lepsze tempo rozrywki. Pozwólcie, że teraz każdą z tych kwestii rozwinę.
Fabularny majstersztyk
Zacznijmy od fabuły. Jako że gra nosi tytuł Alan Wake 2, nie będzie spojlerem jeśli powiem, że powraca w niej Alan Wake, autor bestsellerowych powieści pochodzący z Nowego Jorku. Wcielamy się w niej jednak nie tylko w Alana Wake’a, ale również w Sagę Anderson, agentkę FBI, która przybyła do miasteczka Bright Falls, by rozwiązać sprawę tajemniczych morderstw znad jeziora Cauldron Lake. Mowa o tym samym jeziorze, które jest tajemniczym Leżem Mroku. W tym Leżu Mroku Alan Wake utknął 13 lat temu, ratując swoją żonę Alice.
Podczas rozgrywki losy Sagi Anderson, Alana Wake’a i kilku innych kluczowych postaci się splątują. Od ich postępowania będzie zależeć to, jaki będzie los Bright Falls i całego świata, a także to, czy Mrok odniesie sukces.
Fabuła Alana Wake’a 2 została moim zdaniem napisana świetnie. Po pierwsze, mimo że obraca się wokół ponadnaturalnych zjawisk, jest dosyć przyziemna, a przynajmniej początkowo. Najpierw skupia się na prowadzonym przez Sagę oraz jej partnera – Agenta Specjalnego Alexa Casey’ego – śledztwie. Dopiero z czasem świat gry zaczyna być opanowywany przez ciemność, a zza rogu zaczynają wyskakiwać potwory znane cieniami. Później robi się coraz bardziej surrealistycznie, a granice między fikcją a rzeczywistością zaczynają się zacierać.
W przypadku Alan’a Wake 2 świetnie dobrano też wątki poboczne – wątki te mocno skupiają się na ludzkich dramatach, a więc pozwalają się nam utożsamiać z bohaterami gry. Nota bene, każdy z tych bohaterów jest naprawdę interesujący. Wątkowi głównemu nie brakuje zaś zaskakujących zwrotów akcji. Na przestrzeni rozgrywki wielokrotnie wydawało mi się, że wiem, co będzie działo się dalej, ale w ostatecznym rozrachunku niewiele moich przewidywań się sprawdziło. Całość fabuły Alana Wake’a II jest dość złożona, a wiele jej elementów pozostaje otwartych na interpretację. Jednocześnie jest też jednak spójna, a jej zakończenie możemy poznać w około 18 godzin.
Rozgrywka, która angażuje
Akcja gry rozgrywa się zarówno w miasteczku Bright Falls i jego okolicach, jak i w samym Leżu Mroku. Podczas zabawy między tymi dwoma wymiarami możemy się niemalże dowolnie przenosić, po trochu śledząc na przemian historię Sagi Anderson i Alana Wake’a. Co ważne, rozgrywka w tych wymiarach nieco się od siebie różni. Anderson i Wake mogą wykorzystywać nieco inny arsenał, ale nie na tym różnice się kończą.
Otóż, jako Saga możemy odwiedzać jej „Pałac Umysłu”, czyli miejsce w jej umyśle, gdzie możemy porządkować zdobyte materiały dowodowe, dokonywać na nich podstawie ważnych konkluzji, a także rozważać, co tkwi w głowach przesłuchiwanych świadków czy podejrzanych. Dodam, że te elementy prowadzenia śledztwa, a także klimat gry sprawiają, że grając w Alana Wake’a II można się poczuć, niczym w interaktywnej wersji serialu True Detective.
Z kolei jako Alan wykorzystujemy fakt, że jego pisarskie dzieła mogą wpływać na otaczającą go rzeczywistość. W trakcie rozgrywki jako pisarz zbieramy więc pomysły na ciekawe wątki fabularne i wykorzystujemy je, by zmieniać poszczególne lokacje w grze i łączyć je w swoiste korytarze, którymi będziemy mogli dojść do naszego celu.
Rozgrywka w Alan Wake II mocno obraca się wokół rozwiązywania zagadek, ale jej dość istotnym elementem jest też walka z przeciwnikami. Nie jest ona zbyt skomplikowana, ale za to stanowi niemałe wyzwanie. Na normalnym poziomie trudności musimy dbać o to, by nie marnować naboi i unikać ataków wrogów. Walka z bossami jest zaś na tyle trudna, że każda z nich była w moim przypadku usiana wieloma niepowodzeniami, zanim w końcu udało mi się z nimi poradzić. Na szczęście, Alan Wake 2 oferuje także łatwiejszy poziom trudności – dla tych, którym zależy głównie na poznaniu fabuły. Muszę powiedzieć, że ja z czasem się na niego przełączyłam. Jeden z bossów sprawił mi tak wiele problemów, że w końcu stwierdziłam, że normalny poziom trudności po prostu nie jest dla mnie.
Podoba mi się, że Alan Wake 2 nie jest przesadnie długi. Ba, klimat gry jest na tyle ciężki, że zmusza nas, by pochłaniać fabułę gry rozsądnymi porcjami. Ja po każdych dwóch godzinach rozgrywki czułam wręcz potrzebę wyłączenia komputera i zajęcia się czymś innym. To zatem świetny tytuł dla osób, które nie mają zbyt dużo czasu na granie, a także dla tych, które grają głównie po pracy czy weekendami. Nie myślcie jednak, że Alan Wake 2 jest grą monotonną. Co to, to nie. Podczas zabawy mamy do czynienia z momentami, które nieco rozluźniają atmosferę.
Mrok działający na wyobraźnię
Dzięki czemu klimat Alana Wake 2 jest taki ciężki? Przede wszystkim jego dzięki mrocznemu, idealnie dopracowanemu światu gry. Ten świat jest wypełniony detalami, zarówno od strony graficznej, jak i dźwiękowej. Składa się z resztą ze świetnie dobranych lokalizacji. Miałam bardzo złe przeczucia, gdy wchodziłam w grze do opuszczonego hotelu czy starego parku rozrywki. Posępność tych miejsc mocno podkreślano grą światłem (czy też mrokiem). Mrok i niepokojące dźwięki towarzyszące nam podczas rozgrywki sprawiają, że nasza wyobraźnia chce sobie nam wiele rzeczy dopowiadać, obawiając się najgorszego. Nie zdziwię się, jeśli po przygodzie z Alanem Wakiem 2 wiele osób zacznie bać się ciemności.
Muszę też wspomnieć, że w Alanie Wake 2 zastosowano naprawdę udane jump scare’y, które momentami potężnie przerażały. Niestety nie można ich jednak wyłączyć, co może być niemałym utrudnieniem dla osób o ograniczonej tolerancji na tego typu sceny, na przykład osoby z epilepsją. W kwestii ułatwień dostępu studio Remedy mogło się więc postarać bardziej.
Najładniejsza gra ostatnich lat
Wspomniałam, że świat Alana Wake’a 2 jest wypełniony detalami od strony graficznej. Kontynuując ten temat dodam, że jego grafika jest bardzo realistyczna. To za sprawą zastosowania tekstur o bardzo wysokiej rozdzielczości, szczegółowych modeli 3D, a także technologii ray tracingu. W zasadzie w Alanie Wake’u 2 wykorzystano pełny ray tracing, czyli tak zwany path tracing, który dokładnie symuluje światło w całej scenie i wynosi poziom oświetlenia oraz odbić na nowy poziom. Za jego sprawą Alan Wake 2 może być najładniejszą grą, jaka kiedykolwiek powstała. Co jednak ważne, nawet przy wyłączonym path tracingu i na najniższych ustawieniach graficznych prezentuje się świetnie.
Pewnie domyślacie, się że grafika Alana Wake 2 i zastosowany w nim ray tracing dają pecetowi niezły wycisk. Tak, to prawda, mowa o tytule o wysokich wymaganiach sprzętowych. Karta graficzna z serii GeForce RTX 40XX pozwala jednak włączyć w tej grze technikę NVIDIA DLSS 3.5 z funkcjami generowania klatek i Ray Reconstruction. Ta pierwsza mówi sama za siebie. Druga zastępuje dwa wykorzystywane zwykle denoisery ujednoliconym modelem AI, który znacząco usprawnia jakość ray tracingu sprawiając, że rozgrywka jest bardziej immersyjna, a grafika bardziej realistyczna, jednocześnie dodatkowo zwiększając liczbę FPS.
Na moim komputerze z procesorem Intel Core i5-12500K i kartą graficzną Palit GeForce RTX 4080, w rozdzielczości 1440p przy maksymalnych ustawieniach graficznych, z włączonym DLSS w ustawieniu Jakość (upscalującym obraz z rozdzielczości 1707 x 960 do 2560 x 1440) mogłam cieszyć się około 80 – 90 klatkami na sekundę. Włączenie DLAA pozwalało wynieść jakość grafiki na jeszcze wyższy poziom, kosztem spadku liczby FPS do 60. Moje oko, przyzwyczajone do wyższej liczby FPS, preferowało jednak rozgrywkę bez DLAA.
Produkcja niemalże idealna
Czy Alan Wake II ma jakieś wady? Naprawdę trudno mi je wskazać. Gra jest dopracowana pod względem technicznym. Nie trafiłam w niej na żadne błędy i glicze. Dla niektórych wadą może być tempo rozgrywki, które momentami może wydawać się dość wolne. Dla mnie było ono jednak idealne. W przeciwieństwie do niektórych graczy nie czułam też, by gra miała potrzebować więcej typów przeciwników.
Nie mogę narzekać też na optymalizację Alana Wake’a II. Nie pójdzie on na słabszym sprzęcie, ale uwierzcie mi – jest tak w zupełności uzasadnione.
Podsumowanie
Alan Wake II to gra, w którą wręcz trzeba zagrać. Po prostu warto doświadczyć tego wszystkiego, co ma w zanadrzu – od intrygującej fabuły, przez klimat rodem z pierwszego sezonu True Detective, aż po oniemiającą oprawę graficzną. Gwarantuję Wam, że gdy zaczniecie w niej swoją przygodę, wciągnie Was bez reszty.
Alan Wake II nie sprawił, że zapałałam miłością do horrorów. Sprawił jednak, że w przyszłości będę rozważać sięgnięcie po tytuły tego typu, jeśli będą tak obiecujące jak ostatni tytuł Remedy.