Wielkie wieści dla fanów gamingu i technologii! Topowy laptop gamingowy Lenovo Legion Pro 7 Gen 8 zdobył nominację w prestiżowym plebiscycie Tech Awards 2024. To wydarzenie, które wyróżnia najlepsze produkty technologiczne na rynku, a Wasz głos może pomóc mu zdobyć tytuł Produktu Roku 2024!
Dlaczego warto? Legion Pro 7 Gen 8 to sprzęt, który redefiniuje standardy gamingu – moc, wydajność i innowacje, które sprawiają, że każda rozgrywka staje się epicka. Jeśli uważasz, że to właśnie ten laptop zasługuje na zwycięstwo, nie zwlekaj!
Głosowanie trwa do końca listopada. Każdy głos się liczy, więc wspieraj najlepszy sprzęt gamingowy 2024 roku!
Serię Metal Slug wielu starszych graczy pamięta jeszcze z automatów arcade. Cykl strzelanek doczekał się mnóstwa różnych odsłon, ale Tactics jest wyjątkowe – to już nie shooter, a turowa strategia.
Deweloperzy ze studia Leikir wpadli na ryzykowny pomysł. Przenoszenie znanej marki do zupełnie innego gatunku gier nigdy nie jest bezpiecznym i łatwym posunięciem. Efekty ich pracy pokazują jednak, że warto było to ryzyko podjąć. Chociaż Metal Slug Tactics nie jest pozbawione błędów, to oferuje naprawdę angażującą rozgrywkę i sporo ciekawych pomysłów.
Dopóki nie przyzwyczaimy się do pewnych ważnych zasad i reguł gry, zabawa wydaje się naprawdę trudna. Wszystko przez to, że – w nietypowy dla gatunku sposób – Tactics premiuje przede wszystkim poruszanie się po mapie. Dlaczego? Otóż, im dalej jednostka pójdzie w jednej turze, tym więcej zyska obronnych zasobów, które zwiększą szansę na unik.
Kluczowe jest też wykorzystywanie systemu synchronizacji ataków. Kiedy bowiem jedna postać zaatakuje wroga znajdującego się na linii strzału sojusznika, to ów sojusznik automatycznie tego przeciwnika zaatakuje – poza swoją turą. To niezwykle przydatna i efektywna zagrywka.
Przejmujemy kontrolę nad małym oddziałem składającym się z trójki żołnierzy. Fani serii Metal Slug oczywiście od razu rozpoznają bohaterów. Każda postać ma inne zestawy broni i zdolności specjalnych, więc mamy tutaj odpowiednią dozę różnorodności.
Mapy, na których walczymy, są małe i przywodzą na myśl te z genialnego indyka Into the Breach. W tym wypadku jednak misje bywają wieloetapowe i czasem mapa automatycznie rozbudowuje się, gdy zostaje do niej po prostu dołączony kolejny mały obszar. Zarówno lokacje, jak też lokacje, wykonane są w przyjemnej dla oka, retropikselowej stylistyce.
Turowe walki są proste w założeniach – musimy wykonać ruch (naprawdę nie warto tu stać w miejscu), a następnie wykonać akcję, czyli zaatakować lub użyć specjalnej umiejętności. Cele bywają różne. Czasem trzeba po prostu wyeliminować wrogów, czasem przetrwać określoną liczbę tur, albo też pokonać tylko wskazanych przeciwników, czy też eskortować sojusznika do punktu wyjścia.
Wyjątkowo ciekawe są walki z bossami. Jak na markę Metal Slug przystało, są to w większości przypadków ogromne machiny bojowe. Takie starcia wymagają od nas skupienia i pamiętania o wszystkich mechanizmach rozgrywki. Choćby o tym, jak działają obszarowe bombardowania.
Zdarza się tutaj, że ktoś namierzy naszą jednostkę – i w kolejnej turze spadną na nią pociski, rakiety czy inne bomby. Nie możemy wtedy uciec spod ostrzału, a jedynym wyjściem jest znalezienie osłony i zbudowanie odpowiedniego poziomu uniku. Przy okazji możemy też ustawić się tak, by bombardowanie zadało obrażenia innym przeciwnikom. To rozwiązanie z początku wydaje się frustrujące, ale z czasem uczymy się je skutecznie wykorzystywać.
Podczas gry zdobywamy doświadczenie i różne nagrody. Modyfikacje broni mogą znacznie wpłynąć na sposób ich funkcjonowania, z kolei dodatkowe umiejętności pozwalają rozwinąć wachlarz możliwości każdego bohatera. Mamy tu przyjemne poczucie postępów i rozwoju.
Warto jednak wspomnieć, że Metal Slug Tactics to gra typu roguelite. Oznacza to, że kiedy wszyscy bohaterowie zginą w trakcie misji – zaczynamy całą kampanię od początku. Przy kolejnych podejściach możemy wybierać inne zadania, rozkład wrogów też jest oczywiście zmieniony, byśmy nie musieli grać dokładnie w to samo. Odblokowujemy też dodatkowe jednostki, co także urozmaica zabawę.
Fabuła jest tutaj tylko tłem. Ot, walczymy ze złym generałem i jego poplecznikami. Nie jest to absolutnie nic angażującego. Nikt chyba nie spodziewa się jednak wciągającej historii po tego typu grze taktycznej.
Trzeba też podkreślić, że pecetowa wersja boryka się z drobnymi bugami, często związanymi z niepoprawnie działającym interfejsem. Zdarza się, że jakieś pole na mapie walki jest po prostu niedostępne, albo okienko z jakąś pomocną wiadomością nie znika z ekranu. Nie są to jednak bardzo poważne błędy, choć potrafią zirytować.
Metal Slug Tactics to w ogólnym rozrachunku udana próba stworzenia gry taktycznej na podstawie serii wymagających strzelanek. Chociaż rogalikowa formuła nie jest dla każdego, to fani interesującej i wymagającej rozgrywki powinni być zadowoleni.
Zakończyły się otwarte testy Monster Hunter Wilds. Nie ma wątpliwości, że fani serii doczekają się w lutym prawdopodobnie najlepszej odsłony cyklu. Oby tylko udało się poprawić optymalizację.
Tak naprawdę to właśnie kwestie techniczne to jedyny problem gry. Użytkownicy, których komputery spełniają rekomendowane wymagania mieli sporo problemów z osiągnięciem płynnej rozgrywki. Okazjonalnie kłopoty pojawiały się także na mocniejszych konfiguracjach.
Capcom zaznaczył jednak, że premierowa wersja zaoferuje maksymalnie najwyższą jakość, jeśli chodzi o technikalia. Można też się domyślać, że beta to build, który liczy już kilka miesięcy – a premiera przecież dopiero pod koniec lutego… Niestety, ponieważ po zagraniu w testową wersję Wilds człowiek naprawdę chce więcej.
Nowa część popularnej serii wprowadza sporo zmian, mniejszych i większych. Całościowo składają się one na najbardziej ekscytującą ewolucję sprawdzonej, angażującej formuły polowania na potwory.
Najważniejszy jest fakt, że tym razem otrzymujemy o wiele większe obszary, mniej korytarzowe niż w Monster Hunter World. Jednocześnie nie wydają się one zbyt duże, częściowo za sprawą wierzchowca, dzięki któremu poruszanie się po mapie jest szybkie i wygodne. Dodatkowa zaleta opierzonego raptora, którego dosiadamy, jest możliwość przechowywania na nim drugiej broni – w praktyce dostępnej zawsze, kiedy tylko zechcemy.
Fabuła nigdy nie jest najbardziej istotnym elementem w tej serii, jednak tym razem stanowi uzasadnienie lekkiej zmiany formuły. Trafiamy bowiem do tytułowej dziczy – regionu, w którym cywilizacja dopiero się rozwija. Stąd też brak większych miast. Po raz pierwszy w serii po zakończonej misji nie zostajemy automatycznie przeniesieni do bazy, zamiast tego możemy zostać na miejscu i dalej zajmować się eksploracją czy polowaniami.
Świetną nowością związaną bezpośrednio z systemem walki jest mechanizm Skupienia. Pozwala on podświetlać czułe punkty potworów i dokładniej celować, co ma ogromne znaczenie szczególnie w przypadku powolnych broni.
Fani mieczy dwuręcznych są przyzwyczajeni do potężnych ciosów, które jednak nie aktywują się zbyt szybko, co sprawia, że czasem po prostu nie trafi się w stwora. Możliwość przycelowania jest w takim przypadku czymś absolutnie wyzwalającym i niesamowicie przyjemnym.
Poza tym, wszystkie rodzaje broni zyskały coś nowego dzięki wspomnianemu Skupieniu. Dopracowano też animacje, zarówno ataków postaci, jak i trafianych potworów. W efekcie typowo długie dla tej serii walki bawią przez cały czas.
Beta Monster Hunter Wilds nie zaoferowała zbyt wiele zawartości, całość można było przejść w niecałe trzy godziny. Testowa wersja pokazała jednak nową wizję Capcomu, która okazuje się czymś fantastycznym.
Wszystkie nowe pomysły związane z rozgrywką w połączeniu z drobnymi zmianami, które sprawiają, że granie jest po prostu wygodne, a do tego jeszcze rozgrywka międzyplatformowa i wprowadzenie pomocników NPC (jeśli nie chcemy współpracować z innymi graczami), składa się na świetne doświadczenie. Już teraz można powiedzieć, że Monster Hunter Wilds będzie jedną z najbardziej ekscytujących premier 2025 roku.
Byle tylko twórcom udało się faktycznie dopracować grę od strony technicznej.
Choć nowy Battlefield nie został jeszcze zapowiedziany oficjalnie, to pojawiają się już pierwsze informacje na jego temat. Ponownie otrzymać mamy współczesny konflikt zbrojny, powrócić mają też klasy żołnierzy. Zanim jednak doczekamy się pierwszego trailera, warto przypomnieć najlepsze odsłony cyklu, w które wciąż warto zagrać.
Nie sposób zacząć od innej gry. Nie tylko dlatego, że Bad Company 2 oferuje rozgrywkę w trybie multiplayer, która niezmiennie sprawia frajdę – w końcu jej elementy możemy też znaleźć w trybie Portal w Battlefieldzie 2042. Powodem jest inny aspekt, a mianowicie: kampania dla jednego gracza.
Wydany 14 lat temu shooter jest ostatnim, który zawierał naprawdę angażujący tryb single-player. Niektóre misje z późniejszych odsłon serii mogą się podobać, ale całościowo, kampania w Bad Company 2 jest najlepszą w całej serii.
Wszystko za sprawą świetnego scenariusza, a przede wszystkim doskonale napisanych postaci. Ponadto, twórcy zdecydowali się na klimat wojennego filmu z lekką dawką czarnego humoru – co mocno wyróżnia historię na tle poważnych i pełnych patosu fabuł z innych części. Dodatkowym plusem jest tu fantastyczny polski dubbing.
Battlefield 1
Ten Battlefield to przedziwny przypadek. W momencie premiery gra budziła kontrowersje, choćby poprzez obecność żelaznej zbroi i innych znajdziek, które sprawiały, że mogliśmy stać się na pewien czas naprawdę potężni. Dziś jednak konsensus jest taki, że to bezsprzecznie jedna z najlepszych odsłon serii.
Battlefield 1 przede wszystkim oferuje fantastycznie zrealizowany gunplay, czyli wszystko co związane z używaniem broni palnej. Odrzut, animacje, efekty trafień, odgłosy – każdy aspekt walki i strzelania jest tu po prostu świetny.
Gra oferuje też oprawę graficzną, która do dziś potrafi zachwycić. Otoczka audio jest chyba najlepszą w historii całego cyklu. Żadna inna odsłona nie ma tak doskonałych dźwięków tła sieciowych bitew. Słyszymy wybuchy, okrzyki, chaos wojny – to niesamowicie buduje klimat.
Battlefield 4
Ta odsłona serii ma już swoje lata, ale na PC cały czas cieszy się popularnością. Jeśli chcecie poczuć klimat klasycznego współczesnego ducha cyklu, to w każdej chwili znajdziecie serwer wypełniony graczami.
Battlefield 4 oferuje fantastyczny zestaw map i różnorodnych trybów rozgrywki. Do tego model strzelania, który potrafi sprawić niemałą satysfakcję oraz szeroki wybór broni oraz akcesoriów. Jeśli chodzi o sieciowe strzelanki militarne ze zręcznościowym zacięciem, to BF4 pozostaje wciąż godny polecenia.
Gra ma także kampanię fabularną, która nie jest może szczególnie interesująca pod kątem gameplayu, lecz kiedy traktuje się ją po prostu jak wojenny film akcji, potrafi sprawić frajdę.
Battlefield 2142
Zagranie w dzisiejszych czasach w tę odsłonę cyklu jest trudne. Nie niemożliwe, bo łatwo znaleźć odpowiednie poradniki – jednak trudno po prostu o pełne serwery. Bez graczy natomiast dosyć trudno o dobrą zabawę. Nie zmienia to faktu, że w takim zestawieniu o Battlefield 2142 wspomnieć po prostu trzeba.
DICE spróbowało w tej odsłonie czegoś zupełnie nowego. Postawiono na futurystyczny setting. Dostępne pojazdy – w tym nawet mechy – i uzbrojenie pozwalały poczuć się niczym w filmie science-fiction.
Taka decyzja twórców nie spodobała się wszystkim fanom serii, jednak grze nie można odmówić wciągającej rozgrywki. Tryb Titan do dziś pozostaje jednym z najlepszych, jakie kiedykolwiek oferował Battlefield.
Battlefield 2
Chociaż Battlefield 2 ma już prawie dwie dekady na karku, do dziś pozostaje symbolem oryginalnej tożsamości serii, o której już mało kto pamięta. Oferuje rozgrywkę nieco bardziej rozbudowaną niż kolejne odsłony cyklu.
Twórcy przygotowali aż siedem klas żołnierzy do wyboru. W efekcie każdy miał naprawdę ścisłą specjalizację i żaden gracz nie był jednoosobową armią, jednostką potrafiącą poradzić sobie w każdej sytuacji.
Takie podejście sprawiało, że Battlefield 2 wymagał większego stopnia drużynowej współpracy niż współczesne części serii. Komunikacja głosowa mocno ułatwiała rozgrywkę, a wrażenia ze wspólnego realizowania celów i pokonywania przeciwników były niezwykłe. Kooperacja na dużą skalę sprawiała po prostu wielką satysfakcję.
Polskie studia dostarczają od czasu do czasu wysokiej jakości tytuły wysokobudżetowe, ale przede wszystkim sporą liczbę gier nieco mniejszych – z gałęzi AA czy indie. Przyjrzymy się zatem, na jakie gry znad Wisły warto zwrócić uwagę w tym miesiącu.
Nie można rozpocząć tego zestawienia inaczej. Nowa gra studia Bloober Team to najbardziej ambitny projekt w historii krakowskiej firmy. Podjęcie się zbudowania od podstaw na nowo kultowego klasyka Konami to z pewnością nie lada wyzwanie.
Twórcy zapowiadali wierne odtworzenie historii Jamesa Sunderlanda, który trafia do tytułowego miasteczka po otrzymaniu dziwnego listu od żony, uznanej wcześniej za zmarłą. Przejmująca historia oraz ciężki klimat to kluczowe elementy tego survival horroru.
Japoński magazyn Famitsu zdążył już zrecenzować Silent Hill 2 – tytuł oceniono na 35 z 40 możliwych punktów. Nie da się ukryć, że to naprawdę niezły wynik. Gra debiutuje 8 października.
Undisputed
Tęsknicie za grami bokserskimi w stylu Fight Night? Z pomocą przychodzi polskie studio Steel City Interactive, które postanowiło stworzyć grę dla fanów boksu, od fanów boksu.
Ponad 70 licencjonowanych zawodników, możliwość stworzenia własnej postaci, dopracowane modele bokserów i aren, kilkadziesiąt różnych rodzajów ciosów, a do tego szeroki wachlarz akcji defensywnych.
Wersja 1.0 wychodzi z działu Early Access na Steamie już 8 października.
Worshippers of Cthulhu
W przeróżnych grach inspirowanych twórczością Lovecrafta najczęściej staramy się stawiać czoła mrocznym siłom. W tym wypadku będzie jednak inaczej – podchodzimy do nadejścia potwornej apokalipsy jak do zbawienia ludzkości.
W grze Worshippers of Cthulhu przejmujemy kontrolę nad przywódcą kultu. Zajmujemy się rozbudową sieci miast i dbaniem o to, by różne straszne bóstwa były odpowiednio wielbione przez mieszkańców. Nie zabraknie też elementu walki z różnymi przeciwnikami.
Premierę zaplanowano na 21 października.
Age of History 3
Wydane w 2018 roku Age of History 2 zaskarbiło sobie dziesiątki tysięcy pozytywnych recenzji na Steamie. Twórca tej strategii powraca z kolejną odsłoną, a wiele wskazuje na to, że ponownie możemy spodziewać się jakościowej pozycji dla fanów historycznych strategii.
W kampanii przejmujemy kontrolę nad konkretnym państwem, by prowadzić je przez kolejne ery. Gra przypomina serie takie jak Europa Universalis – nigdy nie przechodzimy tutaj bezpośrednio do widoku bitwy, jeśli taka nastąpi. Cała rozgrywka toczy się na poziomie wiernie odwzorowanej, historycznej mapy świata.
Age of History 3 ukaże się 23 października.
Forgive Me Father 2
Jako pecetowcy uwielbiamy tzw. boomer shootery. Pierwsze Forgive Me Father było naprawdę niezłym przedstawicielem tego podgatunku strzelanek, który inspiruje się klasykami, ale sequel jest większy, ciekawszy i sprawia jeszcze więcej frajdy.
Lovecraftowskie klimaty, interesująca i oryginalna oprawa wizualna, świetne wrażenia towarzyszące strzelaniu z przeróżnych rodzajów broni, a także udany projekt poziomów, zachęcający do poszukiwania sekretów. To po prostu bardzo dobry, oldschoolowy FPS.
Premiera pełnej wersji (gra dostępna jest obecnie w Early Accessie) 24 października.
Polskie gry w październiku – najciekawsze premiery
Polskie studia dostarczają od czasu do czasu wysokiej jakości tytuły wysokobudżetowe, ale przede wszystkim sporą liczbę gier nieco mniejszych – z gałęzi AA czy indie. Przyjrzymy się zatem, na jakie gry znad Wisły warto zwrócić uwagę w tym miesiącu.
Silent Hill 2
Nie można rozpocząć tego zestawienia inaczej. Nowa gra studia Bloober Team to najbardziej ambitny projekt w historii krakowskiej firmy. Podjęcie się zbudowania od podstaw na nowo kultowego klasyka Konami to z pewnością nie lada wyzwanie.
Twórcy zapowiadali wierne odtworzenie historii Jamesa Sunderlanda, który trafia do tytułowego miasteczka po otrzymaniu dziwnego listu od żony, uznanej wcześniej za zmarłą. Przejmująca historia oraz ciężki klimat to kluczowe elementy tego survival horroru.
Japoński magazyn Famitsu zdążył już zrecenzować Silent Hill 2 – tytuł oceniono na 35 z 40 możliwych punktów. Nie da się ukryć, że to naprawdę niezły wynik. Gra debiutuje 8 października.
Undisputed
Tęsknicie za grami bokserskimi w stylu Fight Night? Z pomocą przychodzi polskie studio Steel City Interactive, które postanowiło stworzyć grę dla fanów boksu, od fanów boksu.
Ponad 70 licencjonowanych zawodników, możliwość stworzenia własnej postaci, dopracowane modele bokserów i aren, kilkadziesiąt różnych rodzajów ciosów, a do tego szeroki wachlarz akcji defensywnych.
Wersja 1.0 wychodzi z działu Early Access na Steamie już 8 października.
Worshippers of Cthulhu
W przeróżnych grach inspirowanych twórczością Lovecrafta najczęściej staramy się stawiać czoła mrocznym siłom. W tym wypadku będzie jednak inaczej – podchodzimy do nadejścia potwornej apokalipsy jak do zbawienia ludzkości.
W grze Worshippers of Cthulhu przejmujemy kontrolę nad przywódcą kultu. Zajmujemy się rozbudową sieci miast i dbaniem o to, by różne straszne bóstwa były odpowiednio wielbione przez mieszkańców. Nie zabraknie też elementu walki z różnymi przeciwnikami.
Premierę zaplanowano na 21 października.
Age of History 3
Wydane w 2018 roku Age of History 2 zaskarbiło sobie dziesiątki tysięcy pozytywnych recenzji na Steamie. Twórca tej strategii powraca z kolejną odsłoną, a wiele wskazuje na to, że ponownie możemy spodziewać się jakościowej pozycji dla fanów historycznych strategii.
W kampanii przejmujemy kontrolę nad konkretnym państwem, by prowadzić je przez kolejne ery. Gra przypomina serie takie jak Europa Universalis – nigdy nie przechodzimy tutaj bezpośrednio do widoku bitwy, jeśli taka nastąpi. Cała rozgrywka toczy się na poziomie wiernie odwzorowanej, historycznej mapy świata.
Age of History 3 ukaże się 23 października.
Forgive Me Father 2
Jako pecetowcy uwielbiamy tzw. boomer shootery. Pierwsze Forgive Me Father było naprawdę niezłym przedstawicielem tego podgatunku strzelanek, który inspiruje się klasykami, ale sequel jest większy, ciekawszy i sprawia jeszcze więcej frajdy.
Lovecraftowskie klimaty, interesująca i oryginalna oprawa wizualna, świetne wrażenia towarzyszące strzelaniu z przeróżnych rodzajów broni, a także udany projekt poziomów, zachęcający do poszukiwania sekretów. To po prostu bardzo dobry, oldschoolowy FPS.
Premiera pełnej wersji (gra dostępna jest obecnie w Early Accessie) 24 października.
Cyberpunk to podgatunek science-fiction, przedstawiający dystopijne światy (często zarządzane przez korporacje), w których dominuje zaawansowane technologia, przy jednoczesnym powszechnym występowaniu poważnych problemów społecznych i różnic klasowych.
Gry wideo niejednokrotnie sięgały do tego właśnie gatunku, by zabierać nas we wciągające podróże po intrygujących miejscach, często robiąc to równie dobrze, co najlepsze cyberpunkowe filmy. Tutaj postanowiliśmy przestawić pięć cyberpunkowych gier godnych polecenia każdemu.
Cyberpunk 2077
Trudno nie zacząć od rodzimej produkcji. Twórcy w świetny sposób przenieśli do realiów gry komputerowej setting stworzony przez Mike’a Pondsmitha. Night City to jedno z najciekawszych miast w historii popkulturowych dzieł cyberpunkowych.
Cyberwszczepy, technologia, bogactwo, a jednocześnie ubóstwo i wykluczenie społeczne – Cyberpunk 2077 doskonale przedstawia te przeciwstawności, współistniejące w tym ponurym, choć kolorowym świecie. Gra oferuje też angażujący wątek główny i mnóstwo ciekawych zadań opcjonalnych.
Nie można też przy okazji nie polecić od razu Widma Wolności. To jeden z najlepszych dodatków do gier wideo w ogóle, nie tylko jeśli chodzi o rozszerzenia stworzone przez CD Projekt Red. Cały ten projekt to zresztą przede wszystkim popis scenarzystów.
Deus Ex: Bunt Ludzkości
Bunt Ludzkości ukazał się jedenaście lat po premierze kultowego Deus Ex. Akcja osadzona jest na wiele lat przed wydarzeniami z oryginału i nie ma z nim zbyt wiele wspólnego, dlatego to świetny punkt wejścia w serię dla każdego.
To także przede wszystkim świetnie napisany i skonstruowany RPG, oferujący niezwykle przyjemną wolność wyboru w zakresie podchodzenia do celów misji. Niemal zawsze możemy decydować, czy chcemy gdzieś się zakraść, zdać na umiejętności hakera czy po prostu wdać się w walkę z przeciwnikami.
Wykreowany świat robi wrażenie głównie dzięki dobrze przemyślanej stylistyce. Do tego fantastycznie wypada główny bohater – Adam Jensen. Jego charakter i głos skutecznie pomagają wciągnąć gracza w intrygującą fabułę oraz cyberpunkowy klimat.
Shadowrun: Dragonfall
Co powiecie na połączenie cyberpunka z… fantasy? Brzmi interesująco, prawda? To miks gatunkowy, który można polecić każdemu. Rzadko w końcu magia, elfy i krasnoludy łączą się w grach z futurystyczną technologią. Dragonfall to najlepsza część serii Shadowrun od studia Harebrained Schemes, więc właśnie po nią warto sięgnąć.
Gracze wcielają się tutaj w najemnika, który przybywa do anarchistycznego Berlina. Pierwsze zadanie to poważna i niebezpieczna misja, po której okazuje się, że bohaterowie zostali wrobieni. Muszą dowiedzieć się, kto za tym stoi.
Scenariusz jest świetny. Zachowuje idealny balans między ponurą powagą pasującą do settingu, ale nie stroni też od charakterystycznego dla filmów z lat 80. campu. Całą przygodę można ukończyć w nieco ponad 20 godzin – co może przekonać tych, których odrzucają długie gry RPG.
Ghostrunner
Ponury, brudny, ale jednocześnie neonowy cyberpunk – twórcom Ghostrunnera świetnie udało się takie właśnie okoliczności przyrody przedstawić. Pomaga fakt, że rozgrywka jest szalenie wciągająca.
Wcielamy się w cybernetycznego ninja, który przemierza kolejne piętra megastruktury, by pomóc resztkom ludzkości praktycznie uwięzionym w jednym, ogromnym budynku. Nasza jedyna broń główna to niebezpieczna katana.
Zabójcze tempo rozgrywki to główna siła przyciągania Ghostrunnera. Giniemy od jednego trafienia, ale dzięki wykorzystywaniu uników, spowalniania czasu czy odbijania wrogich pocisków czujemy się jak superbohater, dla którego przewaga liczebna przeciwników nic nie znaczy.
VA-11 Hall-A
Jeśli chcecie poczuć świetny, cyberpunkowy klimat, ale nie macie ochoty na zręcznościową rozgrywkę czy rozbudowanego RPG, to ten tytuł będzie dla was idealny. To po prostu przygodowa gra typu visual novel, w której wcielamy się w barmankę w tytułowym barze.
Gameplay to w zasadzie tylko rozmowy z klientami, a także przygotowywanie im różnych drinków. Uczymy się kolejnych przepisów i dbamy o to, by zawsze zarobić tyle, żeby stać nas było na opłacenie czynszu za lokal.
To spokojna gra, której sednem jest przede wszystkim poznawanie historii życia różnych postaci. Scenariusz stoi na wysokim poziomie, więc nacisk na fabułę – także związaną z przeszłością bohaterki – wcale tu nie przeszkadza. To po prostu dobra opowieść.
Dziś gry na podstawie filmów nie kojarzą się zapewne tak źle, jak jeszcze dekadę temu. Głównie dlatego, że… po prostu nie powstają tak często. Ba, są nawet rzadkością. Kiedyś jednak producenci dosyć regularnie nawiązywali umowy z wytwórniami filmowymi. Efekty były, mówiąc delikatnie, mieszane.
Powstało jednak kilka gier na podstawie filmowych marek, które naprawdę potrafiły pod różnymi względami zachwycić – nawet jeśli nie były perfekcyjne. Oto pięć takich właśnie tytułów.
Mało kto chyba pamięta już dziś o filmie Kroniki Riddicka, ale kiedy rozmawia się o grach stworzonych na podstawie filmów, to często właśnie ta adaptacja pada jako przykład jednej z najlepszych.
Gra jest świetnym połączeniem gry FPP i skradanki. Osadzona w mrocznym, futurystycznym świecie historia opowiada o ucieczce bohatera z tytułowego więzienia. Całość jest świetnie napisana i wyreżyserowana.
Walka, mimo iż nie jest tu najważniejsza, sprawia sporą satysfakcję, podobnie zresztą jak przekradanie się w cieniach ponurego zakładu Butcher Bay.
Władca Pierścieni: Powrót króla
Istnieje mnóstwo gier osadzonych w uniwersum Władcy Pierścieni, lecz tylko kilka powstało bezpośrednio na bazie konkretnych filmów. Powrót króla jest bez wątpienia najlepszą z nich.
To wciągająca gra akcji oferująca różnorodną rozgrywkę, głównie za sprawą faktu, że możemy tu sterować różnymi postaciami. Zabawa wygląda zupełnie inaczej, gdy sterujemy Aragornem czy Gandalfem podczas zaciętej bitwy, a inaczej, kiedy obejmujemy kontrolę nad jednym z hobbitów.
Oprawa graficzna nie zachwyca już dziś zbyt mocno, ale jeśli macie jeszcze pod ręką – przykładowo – konsolę PS2, to koniecznie poszukajcie egzemplarza tej produkcji. Warto.
GoldenEye 007
Być może tytuł ten jest mniej znany w Polsce, co nie zmienia faktu, że to jedna z najbardziej kultowych gier z Nintendo 64 – będąca jednocześnie luźną adaptacją popularnego filmu o Jamesie Bondzie.
GoldenEye jest strzelanko-skradanką jedyną w swoim rodzaju. Styl rozgrywki trudno tutaj porównać do jakiejkolwiek innej gry. Szczególnie mechanizm strzelania jest wyjątkowy.
Na szczęście nawet dziś można w tego klasyka zagrać. Jest dostępny w abonamentach na konsolach Xbox oraz Nintendo Switch. To dobra pozycja dla fanów szpiegowskich klimatów.
Mad Max
Ten tytuł może wydawać się kontrowersyjny w takim zestawieniu. Mad Max od studia Avalanche nie jest bowiem idealną grą. Trudno jednak zaprzeczyć, że z pewnością jest tytułem niepowtarzalnym.
Przede wszystkim – żadna inna gra tak dobrze nie zrealizowała systemu walki za pomocą samochodów. Ścieranie się z bandytami podczas szaleńczej jazdy po pustyni sprawia po prostu niesamowitą satysfakcję, a do tego pięknie brzmi i wygląda.
Historia też jest całkiem interesująca i potrafi przyciągnąć do ekranu. Jedyną wadą jest tu tak naprawdę niezbyt ekscytujący system walki wręcz, o którym szybko jednak zapominamy, gdy wsiadamy za kierownicę potężnego wozu.
X-Men Origins: Wolverine
Film X-Men Geneza był, mówiąc delikatnie, niezbyt emocjonujący. Tym bardziej zaskoczył więc fakt, że gra X-Men Origins: Wolverine okazała się świetna, oferując wciągającą, pełną brutalnej akcji rozgrywkę.
System walki w tej grze do dziś pozostaje doskonały. Twórcy naprawdę odrobili pracę domową – czuć tu ewidentnie nutkę cyklu Ninja Gaiden, czy też hitów takich jak starsze odsłony serii God of War.
Jasne, fabuła nie powala – jednak nie o to chodzi w produkcjach tego typu. Gameplay oczarowuje, a to jest przecież najważniejsze. Szkoda tylko, że gra jest dziś trochę niedostępna. Niestety, nie załapała się do programu wstecznej kompatybilności na nowych konsolach Microsoftu…
Steam, będący najpopularniejszą platformą dystrybucji cyfrowej gier, oferuje ogromny wybór gier, w różnorodnych cenach. Jednak ceny te często ulegają zmianom, zwłaszcza że na Steamie często organizowane są atrakcyjne promocje i wyprzedaże. Jak więc upewnić się, że kupujemy grę w najlepszej możliwej cenie? W Internecie można na szczęście sprawdzić historię cen gier ze Steam i jest na to kilka prostych metod.
Być może słyszeliście już o stronie internetowej SteamDB. Jest to platforma, która zbiera cenne informacje na temat gier dostępnych na platformie Steam. Mowa na przykład o danych na temat ich popularności, a także danych na temat cen gier. W związku z tym SteamDB jest jednym z miejsc w Internecie, które pozwala sprawdzić historię cen wybranych tytułów.
Aby sprawdzić historię cen na platformie SteamDB, wykonaj następujące kroki:
W pasku wyszukiwania wpisz nazwę gry, której historię ceny chcesz sprawdzić.
Kliknij na wynik wyszukiwania, który odpowiada szukanej grze.
Zjedź niżej, do sekcji „Price History”.
Kliknij w nawę waluty, która Cię interesuje, czyli polskie złotówki.
W rezultacie ujrzysz wykres, który obejmuje zarówno ceny regularne, jak i ceny promocyjne. Pozwoli Ci on zobaczyć historię ceny z okresu maksymalnie dwóch lat.
Inne narzędzia do sprawdzania historii cen ze Steam
Oczywiście istnieją też inne sposoby na sprawdzanie historii cen gier ze Steam. Na przykład, możesz zainstalować w przeglądarce rozszerzenie Augmented Steam, dzięki któremu na stronie każdej gry i każdego DLC na Steam ujrzysz informacje na temat historycznie najniższej ceny.
Istnieją też inne niż SteamDB platformy oferujące historie cen gier ze Steam. Jedną z nich jest IsThereAnyDeal, natomiast ta nie uwzględnia cen z wszystkich regionów, w tym z Polski, no więc chyba najlepiej korzystać właśnie z informacji zawartych na SteamDB.
Podsumowanie
Sprawdzanie historii cen gier na Steam to prosty sposób na zaoszczędzenie pieniędzy i podejmowanie bardziej świadomych decyzji zakupowych. Dzięki opisanym tu narzędziom wskazówkom będziesz w stanie łatwo śledzić ceny swoich ulubionych gier i kupować je w najlepszych możliwych momentach.
Większość graczy, którzy nie mają wielkiego doświadczenia z gatunkiem jRPG, kojarzą z nim z pewnością najbardziej serię Final Fantasy. Jednak istnieje mnóstwo fantastycznych gier tego typu, które nie mają z wspomnianym cyklem nic wspólnego.
Dla wszystkich, którzy zaczynają swoją przygodę z jRPG-ami – choćby po ograniu jednego z nowych Final Fantasy – przygotowaliśmy tutaj kilka tytułów z ostatnich lat, będących gwarancją świetnej zabawy.
Jeśli ktoś ma ochotę na grę jRPG w klasycznym stylu, ale jednocześnie obawia się nieco różnych archaizmów (graficznych lub gameplayowych) produkcji sprzed 15 czy 20 lat, to idealnym wyborem będzie właśnie Octopath Traveler 2. Znajomość pierwszej części jest niepotrzebna, jako że otrzymujemy tutaj nowe historie. Osiem historii, mówiąc konkretniej, które w końcu zgrabnie łączą się w jedną.
Deweloperzy przygotowali naprawdę świetny model walki turowej i angażujące wątki różnych bohaterów. Wszystko to w pięknej i wyjątkowej oprawie graficznej w stylu zwanym 2DHD. Lokacje wyglądają wspaniale, a efekty towarzyszące potyczkom potrafią naprawdę zachwycić.
Dragon Quest 11
Dragon Quest to druga najbardziej kultowa seria od Square Enix, zaraz po Final Fantasy. Być może nie jest równie popularna w Europie, jednak każdy aspirujący fan gatunku powinien choć spróbować dać jej szansę – a najlepszą opcją jest sięgnięcie po najnowszą odsłonę cyklu. Tym bardziej, że – jak to często bywa w przypadku gier jRPG – znajomość innych części nie jest wymagana. Każda to osobna opowieść.
Tytuł ten to świetna propozycja dla fanów długich gier z rozbudowanym wątkiem głównym i ciekawymi historiami pobocznymi. Bohater wyrusza w podróż, by poznać swoją tajemniczą przeszłość, po drodze rekrutując do zespołu interesujące postacie. System walki to przyjemne, turowe potyczki i angażujące starcia z bossami. Bajkowa oprawa potrafi zachwycić i spodoba się na pewno fanom Dragon Balla – w końcu za design postaci czy potworów odpowiada słynny Akira Toriyama.
Yakuza: Like a Dragon
Teraz warto wspomnieć o siódmej głównej części cyklu Yakuza, choćby z tego względu, że Ichiban – główny bohater – jest wielkim fanem Dragon Questa. Dlaczego polecamy akurat Like a Dragon? Ponieważ to pierwsza część tej serii, będąca faktycznie grą jRPG, a nie grą akcji. To właśnie w siódemce otrzymaliśmy system walki turowej.
W Yakuzie najważniejsza jest jednak historia. To długa, wciągająca opowieść o japońskiej mafii, zemście, rodzinie i poszukiwaniu odpowiedzi na trudne pytania. Jak każda odsłona tej serii, gra potrafi rozbawić i wzruszyć. Oferuje też mnóstwo zadań pobocznych, czasem totalnie absurdalnych. Z racji tego, że to poczętek opowieści o Ichibanie – nieobecnym w poprzedniej częściach – to idealny punkt startowy dla graczy, którzy nigdy nie mieli z Yakuzą do czynienia.
Persona 5
O serii Persona słyszał chyba każdy, szczególnie po premierze części piątej. To najbardziej popularny cykl nietypowych gier jRPG. Dlaczego nietypowych? Ponieważ poza eksploracją niebezpiecznych lokacji i walką, równie istotnym elementem rozgrywki jest… szkolne życie uczniów licealnych i dbanie o towarzyskie kontakty.
Niemal każda odsłona tej serii oferuje świetną fabułę i porusza często poważne tematy. Niech nie zmyli was licealny setting. Stopniowo poznajemy coraz więcej postaci i ich problemy. Co jakiś czas wyruszamy do alternatywnej rzeczywistości, by walczyć z demonami i złymi siłami, reprezentującymi grzechy postaci z prawdziwego świata. To jedyne w swoim rodzaju doświadczenie.
Xenoblade Chronicles 3
Cała seria Xenoblade Chronicles jest świetna, jednak to trzecia jest tą najbardziej dopracowaną. Przed zagraniem radzimy obejrzeć streszczenie historii z poprzednich odsłon – choć warto zaznaczyć, że ta część nie jest teoretycznie bezpośrednią kontynuacją. Znajomość pewnych wątków pozwoli jednak szerzej spojrzeć na prezentowane tutaj wydarzenia.
Przemierzamy wielki świat ogarnięty wojną dwóch frakcji. Naszym celem jest zakończenie konfliktu, za którym stoi potężna osoba manipulująca wszystkimi zza kulis. Główny wątek jest rozbudowany i naprawdę angażujący. Na uwagę zasługuje tu na pewno system walki, który trudno porównać do mechanik starć z innych gier jRPG – choćby z tego względu warto się z Xenoblade Chronicles 3 zapoznać.
Wymieniliśmy tu pięć niezwykle różnorodnych gier jRPG, dlatego z pewnością dla każdego znajdzie się tutaj ciekawa pozycja. Nic, tylko grać.
Potrzebujesz komputera do grania i chcesz wypróbować polskie gry? Promocja Lenovo wspiera Polski Gaming to świetna okazja właśnie dla Ciebie, a właśnie oferta gier została zwiększona o 2 nowe tytuły: The Riftbreaker i Thief Simulator 2.
The Riftbreaker to unikatowe połączenie budowania bazy, survivalu i elementów action-RPG, gdzie jako elitarny naukowiec w zaawansowanym kombinezonie Mecha-Suit musisz zbudować bazę na odległej planecie i stworzyć portal powrotny na Ziemię. Gra wymaga nie tylko strategicznego myślenia, ale również radzenia sobie z wieloma wrogami, co zapewnia emocjonujące wyzwanie.
Trailer The Riftbreaker:
Thief Simulator 2 z kolei oferuje zupełnie inną rozrywkę, stawiając graczy w roli złodzieja. Musisz perfekcyjnie planować swoje skoki, aby uniknąć wykrycia. Gra zachęca do kreatywności i strategicznego myślenia, oferując różnorodne narzędzia i techniki potrzebne do skutecznej kradzieży.
Trailer Thief Simulator 2:
Aby skorzystać z promocji, wystarczy kupić komputer gamingowy Lenovo w określonym terminie, zachować dowód zakupu, a następnie zarejestrować zakup online, przesyłając zdjęcie, skan etykiety z numerem seryjnym. Po pozytywnej weryfikacji, otrzymasz kody do gier, które otworzą przed Tobą drzwi do fascynującego świata polskich produkcji. To doskonała okazja, abyś mógł nie tylko zaktualizować swój sprzęt gamingowy, ale również cieszyć się najnowszymi grami na rynku.