Nie każdy do pamięta, ale zanim Blizzard wydał na świat Diablo czy pierwszego Warcrafta, stworzył też kilka innych gier. Takie produkcje jak The Lost Vikings czy Blackthorne pokochało jednak wielu graczy. Od jakiegoś czasu te klasyki można ogrywać w ramach udostępnionej przez firmę Blizzard Arcade Collection. Tak się składa, że właśnie uzupełniono ją o kolejne dwa tytuły.
Od teraz, oprócz gier The Lost Vikings, Blackthorne oraz Rock N Roll Racing Blizzard Arcade Collection oferuje też kontynuację pierwszego z tytułów – wydane w 1997 roku The Lost Vikings 2 – oraz pierwowzór ostatniego – RPM Racing z 1991 roku. Koniecznie musicie je wypróbować, zwłaszcza jeśli wcześniej o nich nie słyszeliście. To przecież niezły kawałek gamingowej historii.
„W kontynuacji The Lost Vikings, grze The Lost Vikings 2, nasi trzej bohaterowie – Eryk, Balog i Olaf – po raz kolejny zostali zabrani daleko od domu i rzuceni w wir nowej przygody. Aby odnaleźć drogę powrotną, wikingowie będą musieli wykorzystać nowe umiejętności, połączyć siły z dwoma nowymi sprzymierzeńcami – wilkołakiem Kłem i smokiem Żarem – oraz rozwikłać trudne zagadki, będące świeżym rozwinięciem pomysłów z pierwszej gry.”, Blizzard opisuje The Lost Vikings 2.
„RPM Racing to nie kontynuacja, lecz pierwowzór Rock N Roll Racing, stanowiący fundament, na którym wzniesiono tę późniejszą produkcję. Elementy zaczerpnięte ze starszej gry obejmują perspektywę izometryczną, różne pojazdy do wyboru, możliwość dokonywania modułowych ulepszeń wozów, funkcję zapisywania postępów w karierze i pełne chaotycznej akcji trasy. Zagrajcie w RPM Racing, aby przekonać się, jak wyglądała jedna z pierwszych gier stworzonych przez Blizzarda.”, czytamy na temat RPM Racing w oświadczeniu Blizzarda.
Co istotne, poza dodatkowymi grami do muzeum jakim jest Blizzard Arcade Collection trafiła także galeria dokumentów z projektami obrazującymi proces tworzenia omawianych klasycznych produkcji. Blizzard dodał też tryb streamera do Rock N Roll Racing w wersji Definitive Edition oraz lokalny tryb wieloosobowy dla czterech graczy.
Jak uzyskać dostęp do Blizzard Arcade Collection? Należy kupić tak zwaną Kolekcję Jubileuszową, którą Blizzard stworzył z okazji 30-lecia gier i uniwersów firmy. Ta, poza grami, oferuje cały szereg elementów kosmetycznych do odblokowania w produkcjach Blizzarda.
Wygląda na to, że rok 2022 zapowiada się wybornie dla miłośników RPG z podgatunku hack’n’slash. W przyszłym roku będziemy świadkami premiery nie jednego, a dwóch doskonałych tytułów. Równolegle z Diablo 4 zadebiutuje darmowe Path of Exile 2, czyli następca gry okrzykniętej mianem „Diablo, które powinniśmy dostać, a którego nie dostaliśmy”. W sieci pojawił się nowy zwiastun tej produkcji oraz towarzyszący mu zapis rozgrywki, prezentujący drugi akt. Będzie się działo!
Grinding Gear udostępniło w sieci pierwszy z długich materiałów z komentarzem, prezentujący gameplay z Path of Exile 2. Przy okazji w Internecie umieszczono zwiastun z fragmentami rozgrywki. Oba filmy wyglądają zjawiskowo tak od strony graficznej, jak i mechanicznej.
Zarówno nowy zwiastun, jak i zapis rozgrywki koncentrują się na drugim z siedmiu zaplanowanych aktów, w którym gracz przebija się przez zastępy swoich wrogów na pustyni. Materiał prezentuje kilka nowych rodzajów broni. Interesująco jawią się włócznie dające umiejętności szybkiej szarży oraz odskoczenia od przeciwnika. Wideo zdradza również, że Akt 2 będzie zupełnie nieliniowy.
Path of Exile wciąż wygląda dobrze, ale PoE 2 cechuje o wiele lepsza oprawa graficzna, sami z resztą zobaczcie.
Premiera Path of Exile 2 odbędzie się w 2022 roku – nie wyznaczono do tej pory konkretnej daty dziennej. PoE 2 dystrybuowany będzie jako gra free-to-play, a przy tym darmowe ulepszenie PoE. Podczas gdy każda kampania zaoferuje graczom odrębne łupy, lokalizacje, wrogów i fabułę, obie prowadzą do wspólnego endgame’u Atlas Of Worlds, zawierającego zawartość z obu produkcji. To odważna decyzja, ale powinna zapewnić, że pierwsza Path of Exile pozostanie grywalna w 2022 roku i w latach kolejnych.
Stało się, w Among Us zadebiutowała kolejna mapa, na którą gracze czekali z niecierpliwością. Wraz z nią do gry trafiły też jednak inne nowości – cały szereg nowych zadań, czapek, i nie tylko. Szczegółami w tej kwestii podzieliliśmy się poniżej.
The Airship, bo tak brzmi nazwa nowej mapy, zabiera graczy na pokład gigantycznego, czerwonego samolotu. To największa map spośród wszystkich, na których Among Us dotychczas pozwalało toczyć rozgrywki. Nie zabrakło na niej jasna całej serii nowych zadań. W ich ramach zajmiecie się chociażby polerowaniem klejnotów.
Od teraz studio Innersloth za dokładnie 7,19 złotych pozwala kupić do Among Us DLC wzbogacające grę o skórki i czapki nawiązujące tematycznie do mapy the Airship. W sumie zawiera ono 13 nowych czapek, 3 nowej skórki i 1 unikatową animację zabójstwa. Nieźle. Niemniej jednak, najnowsza aktualizacja wprowadziła też kilka darmowych czapek.
Nowa mapa i wszystko co z nią powiązane to nie jedyne nowości w Among Us. Gra w końcu otrzymała też system kont. Z jego debiutem wiązało się niestety pojawienie całego mnóstwa błędów, ale Innersloth stara się je stopniowo naprawiać.
Najnowsza aktualizacja wciąż nie rozszerzyła limitu liczby graczy na mapie powyżej 10, ale studio odpowiadające za produkcje poinformowało, że już pracuje nad zwiększeniem go do 15. Poza tym, twórcy obiecują odświeżenie oprawy wizualnej Among US oraz częstsze aktualizowanie gry i zwiększenie transparentności związanej z wprowadzaniem nowych aktualizacji.
Ukończyłeś już Elden Ring i czujesz niedosyt? A może nie możesz napatrzyć się na gameplaye znanych streamerów i chciałbyś pograć w podobną, ale tańszą grę? Mamy coś dla Ciebie. Oto krótkie zestawienie produkcji podobnych do Elden Ring od strony mechaniki walki lub charakterystycznego sposobu eksploracji świata i odkrywania fabuły. Gotowi? No to lecimy! The Legend of Zelda: Breath of the Wild
Zaczynamy od propozycji, która zapewne u wielu z Was wywoła zaskoczenie lub prostesty. No bo jak to porównywać karcącego graczy za każdy błąd w potyczce Elden Ringa do kolorowego, uroczego wręcz przeboju z konsoli Nintendo Switch? The Legend of Zelda: Breath of the Wild i Elden Ring mają ze sobą wiele wspólnego i wie to każdy, kto zagrał już w oba te tytuły. Chodzi o specyficzne podejście twórców do eksplorowania wirtualnej krainy.
W The Legend of Zelda: Breath of the Wild nikt nie prowadzi gracza za rączkę przez otwarty świat. Od samego początku nie za bardzo wiadomo o co chodzi, a gracze muszą odkrywać nie tylko fabułę, ale też poznawać samodzielnie wszystkie najważniejsze mechaniki gier. Od razu mogą pójść w niemal dowolne miejsce na mapie, co nie zawsze jest rozsądne ze względu na czających się tam przeciwników. Jeśli urzekł Cię świat Elden Ring, prawdopodobnie urzeknie Cię ten w Zeldzie. Sekiro: Shadows Die Twice
Tak, tak. From Software potrafi robić wymagające gry, które nie są osadzone w świecie charakterystycznym dla serii Dark Souls. Zdziwieni będą tylko Ci, którzy nie słyszeli jeszcze o Sekiro: Shadows Die Twice lub nie wiedzą, że wyprodukowało i wydało go właśnie to studio. Ta skradankowa gra akcji osadzona jest w alternatywnej wersji XVI-wiecznej Japonii, gdzie fantastyka miesza się z realizmem.
Jasne, wiele walk można pominąć, ale da się to robić również w Elden Ringu. Pytanie brzmi: po co. Oprócz i tak wymagających i często irytujących zwykłych przeciwników staniecie tu w szranki z mniejszymi i większymi bossami, którzy napsują Wam nerwów przez wiele wieczorów. W Sekiro bardzo ważny jest system parowania ciosów – właściwie wykorzystywany skraca nawet najtrudniejsze walki do minimum. Co istotne: fabuły nie trzeba tu specjalnie odkrywać. The Surge 2
Pamiętam jeszcze jak recenzowałam The Surge 2, nie znając w zasadzie w ogóle części pierwszej. Nie powiem, produkcja okazała się dla mnie niemałym wyzwaniem, bowiem należało się tu uczyć pojedynków z niemal każdym przeciwnikiem. Setting w klimacie science-fiction mocno odbiega od realiów fantasty cechujących większość soulslike’ów.
Dzieło studia Deck 13 to TPP pozwalający przemierzać rozległe lokacje i eksterminować oponentów za pomocą broni białej, wspieranej przez futurystycznego drona bojowego. Kluczowe jest taktyczne podejście, obserwowanie zachowań wrogów i kontrowanie ataków. Ciekawostkę stanowi system celowania w określone części ciała przeciwników, aby pozyskiwać z nich po walce cenne elementy. Demon’s Souls
Jeżeli macie możliwość zabawy na PlayStation 5, koniecznie sięgnijcie po Demon’s Souls, czyli grę stanowiącą remake produkcji będącej protoplastą całej serii Dark Souls. Wersję od Bluepoint Games stworzona stworzono z myślą o konsolach nowej generacji, co znajduje odzwierciedlenie w pięknej oprawie graficznej.
W tym RPG akcji odwiedzicie ponurą krainę w królestwie Boletaria, gdzie demony pożarły dusze zamieszkujących ją ludzi. Zadaniem gracza jest powstrzymanie monstrów przed rozprzestrzenieniem się na resztę regionów świata. Do wyboru graczy oddano dziesięć unikalnych klas postaci o unikalnych zdolnościach. Demon Souls jest piekielnie trudną produkcją – gdy postać kierowana przez gracza zginie, pomniejsi wrogowie odżywają. Gdy zginie drugi raz, nie odzyska niewykorzystanych dusz. Trylogia Dark Souls
Na koniec propozycje najbardziej oczywiste i z pewnością najtańsze. Dark Souls z 2011 roku, Dark Souls II z 2014 roku i Dark Souls III z 2016 roku da się kupić za bezcen, co jest ich niezaprzeczalnym atutem na tle pozostałych gier z tego zestawienia. Jasne, wspominane tu Soulsy nieco zestarzały się od strony graficznej, ale wciąż są niemal tak samo świeże od strony mechanicznej.
Nie ma tu może finezji i dopracowania detali znanych z Elden Ringa, ale hej! Klasyki wypada znać. Co najważniejsze: nadal rzucają przed grającymi tak samo duże wyzwanie, jak lata temu w momencie debiutu.
Każdego roku na rynku debiutuje wiele gier, które starają się nie tylko zachwycić graczy fabułą i przedstawionym światem, ale również dostarczyć im realistyczną grafikę czy pokazać możliwości ray tracingu. Niestety, produkcje, które stawiają na graficzny realizm często okazują się wydmuszkami, które nie są w stanie przyciągnąć na długo do ekranu i niesamowicie szybko nudzą. Doskonałe przykłady takich tytułów to Anthem, The Division czy Mirror’s Edge Catalyst.
Cóż, grafika to nie wszystko, co pokazują jednak nie tylko słabe gry ze świetną, realistyczną grafiką, ale również doprawdy świetne produkcje, w których oprawa graficzna i realizm stoją na dalszym planie. W niniejszym artykule postanowiliśmy przedstawić Wam listę właśnie takich tytułów. Zapraszamy do lektury!
Valheim Nie ma co ukrywać. Tekstury, a już zwłaszcza modele postaci w Valheim wyglądają niewiele lepiej niż w Gothicu. Niemniej, oświetlenie, rozgrywka, muzyka i wszystko inne co gra oferuje świetnie odwracają od tego faktu uwagę. Serio, podczas zabawy praktycznie się o nim zapomina. Valheim wciąga na długie godziny, i to niezależnie od tego, ile ma się lat i czy jest się kobietą czy mężczyzną. Nic dziwnego, że do dziś sprzedano kilka milionów kopii gry i że wciąż codziennie swój czas spędzają w nim setki tysięcy graczy.
Stardew Valley Tak, tak, oprawa graficzna w Stardew Valley ma swój urok. Niemniej, jednocześnie należy przyznać, że nie wygląda ona niczym oprawa graficzna w Wiedźminie 3 czy Cyberpunku 2077. Gameplay w Stardew Valley jest z kolei niesamowity. To jedna z najbardziej relaksujących produkcji, jakie dotychczas powstały. Stardew Valley jest sandboksową gra RPG, w której wcielamy się w młodego farmera – o nadanym przez nas imieniu, wyglądzie oraz płci. Otrzymał on w spadku po swoim dziadku małe poletko w pobliżu małego miasteczka. Jako bohater się tam przeprowadzamy i zaczynamy prowadzić sielskie życie jako rolnik, ale nie tylko. W produkcji, poza rozwijaniem naszej farmy, możemy zajmować się także bowiem połowem ryb, górnictwem czy… poszukiwaniem przygód, to jest zabijaniem potworów. Nie należy zapominać o możliwości nawiązywania przyjaźni i wchodzenia w rozmaite interakcje z innymi mieszkańcami miejscowości. Ci mogą dawać nam nawet zadania, których wykonywanie stanowi dodatkową formę zarobku. Jeśli jeszcze nie mieliście ze Stardew Valley do czynienia, koniecznie musicie to zmienić.
Stardew Valley Tak, tak, oprawa graficzna w Stardew Valley ma swój urok. Niemniej, jednocześnie należy przyznać, że nie wygląda ona niczym oprawa graficzna w Wiedźminie 3 czy Cyberpunku 2077. Gameplay w Stardew Valley jest z kolei niesamowity. To jedna z najbardziej relaksujących produkcji, jakie dotychczas powstały. Stardew Valley jest sandboksową gra RPG, w której wcielamy się w młodego farmera – o nadanym przez nas imieniu, wyglądzie oraz płci. Otrzymał on w spadku po swoim dziadku małe poletko w pobliżu małego miasteczka. Jako bohater się tam przeprowadzamy i zaczynamy prowadzić sielskie życie jako rolnik, ale nie tylko. W produkcji, poza rozwijaniem naszej farmy, możemy zajmować się także bowiem połowem ryb, górnictwem czy… poszukiwaniem przygód, to jest zabijaniem potworów. Nie należy zapominać o możliwości nawiązywania przyjaźni i wchodzenia w rozmaite interakcje z innymi mieszkańcami miejscowości. Ci mogą dawać nam nawet zadania, których wykonywanie stanowi dodatkową formę zarobku. Jeśli jeszcze nie mieliście ze Stardew Valley do czynienia, koniecznie musicie to zmienić.
Undertale
Undertale to tytuł, którego oprawa graficzna może przywodzić na myśl raczej tytuły z takich urządzeń jak Commodore 64, a nie dzisiejszych komputerów. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to absolutnie genialna gra, opowiadająca wciągającą i złożoną historię. Ta historia dotyczy dziewczynki, która trafia do podziemnego świata opanowanego przez potwory. Produkcja wypełniona jest po brzegi ambitnym humorem, doskonałymi dialogami oraz wciągającymi walkami. Uwaga: grę można ukończyć na kilka różnych sposobów, a zakończenie jest zależne od decyzji podejmowanych na przestrzeni całej rozgrywki!
Minecraft
Minecraft rzecz jasna może wyglądać genialnie, po instalacji licznych modów czy tak zwanych shaderów. W edycji Bedrock na systemie Windows 10 można w nim nawet przetestować światy z ray tracingiem. Bazowo jest to jednak gra o bardzo prostej oprawie graficznej, która „pójdzie” na stosunkowo mało wydajnym komputerze. Zapewne większość z Was zdaje sobie jednak sprawę z faktu, że ta przyciągnęła do siebie miliony graczy, ponieważ ta niesamowicie pobudza wyobraźnię. Można w niej bowiem zbudować… cokolwiek, nawet skomplikowane mechanizmy – windy, teleportery, komputery… Ogranicza Was tylko wyobraźnia, a najlepsza zabawa zaczyna się w momencie, gdy gracie na serwerze wspólnie ze swoimi znajomymi. Ogromną frajdę daje też możliwość eksploracji nie jednego, a aż trzech światów. Jeden z nich – Nether – został niedawno poważnie rozbudowany.
Counter-Strike: Global Offensive
Grafika w Counter-Strike: Global Offensive już nieco trąci myszką. Mimo to i mimo że dotychczas zadebiutowały nowsze gry czerpiące z niego inspiracje, takie jak Valorant, tytuł ten wciąż ma mnóstwo miłośników i graczy. W momencie pisania tego artykułu był on najpopularniejszą grą na Steam – łącznie grało w niego tego dnia ponad milion osób. Cóż, jego formuła się po prostu sprawdza. Nic dziwnego, że Counter-Strike: Global Offensive zrewolucjonizował scenę e-sportową i pozostaje na niej do dziś.
Old School RuneScape
Jeżeli jesteście miłośnikami gatunku MMORPG, nie mogliście nie słyszeć o RuneScape. To prawdziwy klasyk, którego premiera miała miejsce w 2001 roku. Co ciekawe, w tej chwili gracze mają do dyspozycji dwie wersje gry – nowszą z odświeżoną oprawą graficzną oraz starszą, pierwotną, znaną pod nazwą Old School RuneScape. I wiecie co? Gracze absolutnie uwielbiają tę starszą wersję. Dlaczego? Przekonajcie się sami. Damy Wam jedynie małą wskazówkę, mówiąc, że naprawdę istotnym elementem w tej kwestii jest gameplay.
Dead Cells
Kto by pomyślał, że platformery nadal mogą rywalizować z królującymi dzisiaj sandboksami. Przy odpowiedniej realizacji to założenie się sprawdza, a zdecydowanie można mówić o niej w przypadku Dead Cells – kolejnego doskonałego przykładu tego, że gry indie to jedna z najlepszych rzeczy, jaka mogła spotkać branżę gier. Ten wzbogacony o elementy rougelike i metroidvanii tytuł zachwyca swoją szybką akcją, animacjami, a także wygórowanym poziomem trudności. Poza tym mamy jeszcze w nim do czynienia z generowanymi proceduralnie poziomami, a te w połączeniu z poprzednimi elementami czynią go prawdziwą perełką. Rzecz jasna, oprawa graficzna Dead Cells także jest niczego sobie, nie brakuje jej klimatu. Pokazuje ona, że oprawa graficzna nie musi wyglądać realistycznie czy współcześnie, by cieszyła oko.
Hollow Knight
Hollow Knight to gra, którą pokocha każdy miłośnik metroidvanii. Tytuł ten skupia się na przygodach protagonisty – wyposażonego w miecz tytułowego rycerza, który wyrusza w podróż, by poznać sekrety Hallownest, mrocznego i niebezpiecznego królestwa. Królestwo to nawiedziła tajemnicza plaga, a nasz bohater musi zwiedzić opuszczone miasta i stawić czoła przeróżnym przeciwnikom, by odkryć prawdę o jej źródle. Czekają go jednak nie tylko odpowiedzi na pytania, ale również chwała i bogactwa. Hollow Knight to dwuwymiarowa platformówka, którego grafika nie musi podobać się każdemu. Udowadnia ona, że poziom szczegółowości tego, co widzimy w grze, ma zwykle niewielkie znaczenie.
Slay the Spire
Slay the Spire to gra o naprawdę charakterystycznej oprawie graficznej. Ta sprawia wrażenie, jakby składała się z nałożonych na siebie rysunków, często po prostu nie z tego świata. Niekoniecznie każdemu przypadła ona do gustu. Mimo to Slay the Spire jest produkcją wartą polecenia. Stanowi ona nietuzinkową karciankę, w której wcielamy się w jednego z dostępnych bohaterów (w momencie pisania tego artykułu jest ich czterech), po czym wspinamy się na kolejne piętra tytułowej iglicy, pokonując przeróżnych przeciwników, zbierając skarby w postaci artefaktów i pieniędzy oraz powiększając swoją talię kart. Co najlepsze, za każdym razem wieża wygląda inaczej, tak więc każda próba pokonania jej jest zupełnie inna. W efekcie Slay the Spire jest tytułem niesamowicie uzależniającym.
Dwarf Fortress
Chyba nie ma drugiego tytułu, który tak bardzo pokazuje, jak małe znaczenie ma grafika. To dlatego, że w nim trudno mówić o jakiejkolwiek grafice. Wszystkie obiekty i postaci są tu bowiem przedstawione na ekranie z pomocą znaków o różnych kolorach zmodyfikowanego zestawu CP437, a przynajmniej jest tak w klasycznej (nie steamowej) wersji, którą można pobrać ze strony dewelopera. Mimo to gra cieszy się sporą popularnością, gdyż świetnie pokazuje ona, jak trudno założyć prosperującą krasnoludzką kolonię. Z resztą, jej grafika po prostu pobudza ona wyobraźnię graczy.
Za co uwielbiacie Steama? Moim zdaniem jednym z najlepszych jego elementów jest Warsztat Steam, który pozwala na szybkie i wydajne tworzenie modów do mnóstwa gier. Niemniej jednak, nie każda popularna produkcja oferuje wsparcie dla Warsztatu. Do tego grona właśnie przestała należeć jednak Terraria, która w końcu się tego wsparcia doczekała.
Wsparcie dla Warsztatu Steam pojawiło się w Terrarii, znanej też jako „Minecraft 2D”, wraz z najnowszą aktualizacją – aktualizacją o numerze 1.4.2. Poza nim oraz poprawkami błędów i zmian w balansie patch nie wprowadził żadnych innych nowości, co oznacza, że implementacja Warsztatu pochłaniała ostatnio większość czasu deweloperów. To rzecz jasna nic złego.
W tej chwili studio Re-Logic pozwala na to, aby za pośrednictwem Warsztatu Steam dzielić się z innymi graczami Terrarii dwiema rzeczami – własnymi mapami światów oraz paczkami zasobów zawierającymi tekstury, muzykę lub… fanowskie tłumaczenia. Zatem w tej chwili grę można modyfikować głównie pod względem wizualnym.
Mimo że Terraria dopiero co otrzymała wsparcie dla Warsztatu Steam, już można pobrać z niego ponad 1000 elementów, w tym setki światów. Cóż, nie pozostaje Wam nic innego, jak do niego zajrzeć.
Terraria zadebiutowała na Steamie 16 maja 2011 roku. Od tego momentu zdążyła się ona pojawić także na wielu innych platformach – konsolach Microsoftu i Sony (w tym PlayStation 4 i Xbox One), i nie tylko. Niedawno zadebiutowała ona także w platformie Stadia, mimo pewnych przeszkód. Wcześniej w tym miesiącu Terraria przekroczyła 35 milionów sprzedanych egzemplarzy na wszystkich platformach.
CD Projekt tuż po premierze obiecywał wielkie zmiany w Cyberpunk 2077. Kolejne aktualizacje miały eliminować najbardziej irytujące błędy, a nawet zmieniać co poniektóre mechaniki. Na zapowiedziach niestety się skończyło, a polskie studio po wydaniu relatywnie drobnych łatek przestało się trzymać ustalonego wcześniej harmonogramu. Wygląda na to, że gracze stracili cierpliwość do dewelopera.
O ile styczniowy patch 1.1 do Cyberpunk 2077 ukazał się terminowo, to miłośnicy wirtualnej rozgrywki, którzy powierzyli CD Projekt RED swoje pieniądze nadal nie mogą doczekać się poprawki 1.2. Ta miała zostać wydana z końcem lutego, jednak… jej debiut opóźniono. Teraz, w miesiąc po pierwotnym terminie, na Steam przetacza się ogromna fala krytyki wymierzona w polską produkcję. Cyberpunk 2077 dostaje coraz więcej negatywnych ocen. Dość powiedzieć, że na przestrzeni ostatniego miesiąca tytuł ten dostał jedynie 59% pozytywnych recenzji.
CD Projekt 19 marca próbował gasić pożar, jednakże jak widać było to działanie bezskuteczne. Polacy wypuścili serię trzech humorystycznych nagrań pt. „Co nowego w Night City”, które miały obrazować zmiany szykowane w łatce o numerze 1.2. Dotyczą one m.in. zmiany zachowania policji, która już wkrótce ma nie pojawiać się znienacka za plecami gracza oraz nowego, odrobinę bardziej realistycznego modelu jazdy samochodami i motocyklami dostępnymi w grze.
Nie chcielibyśmy być złymi prorokami, ale Cyberpunk 2077 początkowo bił rekordy sprzedaży, a teraz zainteresowanie grą jest marginalne. Nie pomagają w tym nawet ogromne przeceny. W tej chwili Cyberpunk 2077 na Steam kosztuje 159,20 złotych, co oznacza obniżkę ceny o 20%.
Gracie jeszcze w Cyberpunk 2077, czy może już o niej zapomnieliście? A może dopiero planujecie jej zakup, pomimo wszystkich niedoskonałości?
Miło nam poinformować, że firma Lenovo nawiązała współpracę z Google. Jej owoce będą wyjątkowo smakowite dla miłośników gier komputerowych. Nabywcy naszych urządzeń mogą liczyć na bezpłatną, ograniczoną czasowo subskrypcję w popularnej usłudze Stadia Pro.
Stadia to platforma Google stworzona z myślą o graczach. Dzięki niej możesz bez czekania grać w gry na urządzeniach, które już posiadasz. O co chodzi? O przesyłanie strumieniowe gier – wystarczy połączenie z Internetem. Nie musisz pobierać gier, instalować ich lub aktualizować. Oszczędzasz dzięki temu cenne miejsce na dysku komputera. Jedyny wymóg to złącze internetowe o prędkości pobierania co najmniej 10 Mb/s dla zabawy w 720p i 60 kl./s. lub 20 Mb/s dla rozgrywki w 1080p i 60 kl./s. z włączonym HDR. Teraz Google Stadia Pro za darmo otrzymają kupujący nasze komputery.
Każdy, kto kupi wybrane modele nowych laptopów Lenovo Legion lub IdeaPad albo komputer stacjonarny Lenovo Legion wyprodukowany po 5 kwietnia 2021 roku, otrzyma trzy miesiące bezpłatnego dostępu do Stadia Pro. Klienci będą mogli skorzystać z opcjonalnej oferty za pośrednictwem Lenovo Vantage, w zakładce „Moje oprogramowanie” na urządzeniach Lenovo, używając URL ze specjalnym kodem. Oferta będzie również dostępna za pośrednictwem strony społeczności graczy Lenovo Legion na stronie gaming.lenovo.com na wybranych rynkach.
Z oferty promocyjnej mogą oczywiście korzystać Polacy, o ile nie korzystali wcześniej z podobnej oferty w ramach jednego konta Google Stadia. Co ważne, ze Stadia Pro możesz korzystać na komputerze z najnowszą wersją przeglądarki Chrome albo zgodnym smartfonie lub tablecie z Androidem i aplikacją Stadia.
Na zachętę przypominamy, że na Google Stadia Pro oprócz własnych gier można ogrywać gry z ciągle powiększającej się puli tytułów udostępnianych użytkownikom platformy za darmo. Wśród nich są m.in. Enter the Gungeon, PUBG, F1 2020, Hotline Miami, Reigns i SUPERHOT. Na Stadia Pro można kupić i ogrywać produkcje pokroju Assassin’s Creed Valhalla, Baldur’s Gate 3, Cyberpunk 2077, Far Cry New Dawn, Hitman 3, Metro Exodus i wiele, wiele innych.
Koszt usługi Google Stadia Pro po zakończeniu 3-miesięcznego okresu bezpłatnej subskrypcji wynosi 39 złotych za każdy miesiąc.
Cóż, John Ronald Reuel Tolkien stworzył swoją prozą wspaniały świat. Szkoda, że ta nie jest adaptowana w formie gier tak często jak Gwiezdne Wojny George’a Lucasa. Niemniej, dotychczas co powstało co nieco produkcji osadzonych w uniwersum Władcy Pierścieni. W niniejszym artykule postanowiliśmy przedstawić Wam te z nich, które naszym zdaniem są najlepsze. Zapraszamy do lektury!
Lego Władca Pierścieni
Wiecie za co uwielbiam gry Lego? Za to, że pozwalają poczuć się tak, jakbyśmy to my byli bohaterami kochanych przez nas filmów. Lego Władca Pierścieni jest przykładem tego, jak powinno się gry z serii Lego robić. Co najważniejsze, produkcja ta przedstawia akcję z całej trylogii, a nie, jak Lego Hobbit, treść dwóch z trzech filmów (tak, tak właśnie w przypadku tego tytułu jest). Poza tym, nie brakuje w niej humoru – niektóre sceny z filmów po prostu otrzymały zabawny twist – naprawdę zabawny. W Lego Władcy Pierścieni zadowala też oprawa graficzna, muzyka oraz paleta barw. Najmocniej doceniam w nim jednak otwarty świat, który świetnie oddaje to, jak wygląda Śródziemie opisane w książkach Tolkiena. Cóż, do tej gry świetnie się wraca, zwłaszcza że w ramach kooperacji pozwala na zabawę ze znajomymi.
Lord of the Rings Online
Jeśli jesteście miłośnikami twórczości Tolkiena oraz gier MMORPG, Lego Lord of the Rings to produkcja dla Was. Rzecz jasna, nigdy nie była ona w połowie tak popularna jak World of Warcraft, ani nigdy nie wyglądała tak dobrze, ale mimo wszystko daje mnóstwo frajdy i jest niezwykle klimatyczna. Lords of the Rings Online pozwoli Wam przeżyć w Śródziemiu własną przygodę, niczym Frodo. Możecie wcielić się w niej w człowieka, elfa, krasnoluda, hobbita, i nie tylko, a następnie zwiedzić lokacje znane z filmów i książek. Jeśli chodzi o mechaniki rozgrywki, są one raczej standardowe dla MMORPG. Najważniejsze jest jednak to, że fabuła gry idzie w parze z literaturą. Warto też wspomnieć, że grę można zagrać zupełnie za darmo. Wydając na nią pieniądze, odblokujecie jednak wszystkie dodatki do niej, a w tym wiele treści, w tym niektóre rasy i klasy postaci.
Śródziemie: Cień Mordoru
Śródziemie: Cień Mordoru to gra, jakiej miłośnicy Władcy Pierścieni potrzebowali – osadzona w tym uniwersum przygodowa gra akcji z widokiem z perspektywy trzeciej osoby, która opowiada ciekawą historię, a jednocześnie posiada, jak na datę produkcji, niezłą oprawę graficzną. Rzecz jasna, ta historia w żadnym wypadku nie jest kanoniczna, bowiem w pewnym sensie odbiega od zasad świata, jakie w swojej twórczości nakreślił Tolkien, jednak nie przeszkadza to w odbiorze produkcji. W Cieniu Mordoru wcielamy się w Taliona, jednego ze zwiadowców Gondoru strzegącego Czarnej Bramy Mordoru. Niestety, za sprawą sił Saurona ginie jego żona i syn, a zaraz po tym on sam. Z jakiegoś powodu zostaje on jednak wskrzeszony i związany z tajemniczym elfim upiorem, który zapomniał własne imię. Bohaterowie łączą siły i wyruszają, by stawić czoła Czarnej Dłoni Saurona, jednemu z najbardziej zaufanych sług Mrocznego Władcy.
Śródziemie: Cień Wojny
Cień Wojny miał swoje bolączki, chociażby pod postacią mikrotransakcji, ale mimo to był świetną kontynuacją Cienia Mordoru. Udoskonalono w nim bowiem wiele mechanik z oryginału, jak również oprawę graficzną. Poza tym, w grze mogliśmy być świadkami jeszcze większych walk, krainy, którem mogliśmy przemierzać, były jeszcze bardziej szczegółowe i interesujące, a poziom trudności został podniesiony, i to w sposób satysfakcjonujący. Co najlepsze, Cień Wojny oferuje też dłuższą kampanię fabularną – kampanię, której bohaterami ponownie są Talion i duch, którego imię już zdążyliśmy poznać. Rzecz jasna, nie zamierzamy go Wam zaspoilerować. Śródziemie: Cień Wojny to zdecydowanie jedna z najlepszych gier osadzonych w świecie Władcy Pierścieni, jakie dotychczas powstały, mimo że jej fabuła również nie jest kanoniczna. Doskonale świadczą o tym oceny gry, zarówno na Steamie, jak i w serwisie Metacritic.
Lord of the Rings: Adventure Card Game
Tak jak Pokemony, Władca Pierścieni także swego czasu otrzymał tradycyjną grę karcianą, znaną w naszym kraju pod tytułem Władca Pierścieni Gra Karciana. W 2019 roku ta doczekała się cyfrowej adaptacji jako Lord of the Rings: Adventure Card Games. Owa produkcja studia Fantasy Flight Interactive została ciepło przyjęta przez graczy – między innymi za to, że szanuje materiał źródłowy w postaci dzieł Tolkiena, oferuje zarówno tryb gry dla pojedynczego gracza, jak i tryb kooperacji, czy za to, że wszystkie jej karty można odblokować, realizując questy czy po prostu grając i zbierając specjalne punkty. Co ciekawe, w 2019 roku opuściła ona Wczesny Dostęp w platformie Steam, a to niemałe osiągnięcie, którym może pochwalić się niewiele tytułów spośród tych, które we Wczesnym Dostępie zadebiutowały. Istotny jest fakt, że Lord of the Rings: Adventure Card Game nie jest kopią 1:1 papierowego pierwowzoru, a więc warto się tą grą zainteresować, nawet jeśli Władca Pierścieni Gra Karciana była dla Was po prostu nudna.
Cóż, jeśli jesteście graczami i korzystacie z karty graficznej NVIDIA powinniście z wielu powodów pobrać najnowszy wydany przez firmę sterownik – sterownik o numerze 491.92 WHQL. Ten nie dość, że wprowadza do Overwatcha technologię NVIDIA Reflex, to naprawia błędy w wielu grach.
Pierwszą grą, którą nowy sterownik naprawia, jest Red Dead Redemption 2. W niej ten usuwa rozpikselowane czarne kropki i artefakty, które niektórzy gracze widzieli, korzystając z technologii Vulkan.
W Fortnite sterownik optymalizuje z kolei pamięć podręczną shaderów, redukując sporadyczne zacinanie się gry na niektórych komputerach osobistych. W Rocket League rozwiązuje on problem dłuższego ładowania się meczów, w Detroit: Become Human problemy z crashowaniem gry przy włączonym wyostrzaniu obrazu, a w Dungeons & Fighter migotanie ekranu przy wybieranie postaci.
Poniżej umieściliśmy pełną listę problemów rozwiązanych przez sterownik 491.92 WHQL:
Migotanie niektórych aplikacji przy zmianie rozmiaru okna na pewnych konfiguracjach sprzętowych
[GeForce GTX 1660 Super]: Losowe migotanie pojawiające się na monitorze na niektórych konfiguracjach sprzętowych
[Vulkan][Red Dead Redemption 2]: Rozpikselowane czarne kropki lub artefakty na skórze postaci
[Rocket League]: Mecze mogą ładować się dłużej
[Fortnite]: Sporadyczne zacinanie się gry na niektórych komputerach
[Detroit: Become Human]: Gra może crashować po włączeniu jej z wyostrzaniem obrazu
[Dungeon & Fighter]: Gra może migotać podczas wybierania postaci
[Zoom]: Nakładka programu GeForce Experience uruchamia się podczas uruchamiania spotkań
Włączenie technologii Nvidia Sourround na telewizorach 4K za pośrednictwem HDMI 2.1 może się nie udać.
BSOD może nastąpić podczas połączenia lub rozłączenia z telewizorem 8K firmy Samsung
Jak wspomnieliśmy, nowy sterownik umożliwia również korzystanie z technologii NVIDIA Reflex w grze Overwatch. Co ta wprowadza?
NVIDIA Reflex zmniejsza opóźnienia systemowe co wpływa na szybszą reakcję graczy i zwiększenie precyzji celowania. Technikę NVIDIA Reflex uaktywnia się w ustawieniach gry. Włączenie jej redukuje opóźnienia systemowe nawet o 50%.
W tej chwili technologię NVIDIA Reflex można wypróbować tylko na publicznym serwerze testowym Overwatch, ale jej oficjalny debiut jest pewnie tylko kwestią czasu.