Assassin’s Creed Shadows w 8K na RTX 5090 – test granic sprzętu i cierpliwości

Assassin’s Creed Shadows w 8K na RTX 5090 – test granic sprzętu i cierpliwości

Nowa odsłona kultowej serii od Ubisoftu – Assassin’s Creed Shadows – oficjalnie zadebiutowała 20 marca 2025 roku. Tytuł od początku budził emocje – nie tylko ze względu na długo wyczekiwaną feudalną Japonię, ale też przez kontrowersje związane z doborem postaci, strukturą narracji i nowym podejściem do rozgrywki. Dla części graczy to odświeżenie formuły, dla innych – odejście od korzeni serii. Jedno jest pewne: pod względem technologicznym Shadows to wyzwanie, jakiego dawno nie było.

Redaktorzy TechRadar postanowili przetestować grę w rozdzielczości 8K przy użyciu najnowszej karty graficznej NVIDIA GeForce RTX 5090. Bez DLSS, bez Multi Frame Generation, bez kompromisów – tylko czysta moc obliczeniowa kontra nowe Assassin’s Creed. Wynik? W wielu scenach liczba FPS spadała do 40 klatek na sekundę. Dopiero po aktywacji MFG udało się osiągnąć płynność na poziomie 83 FPS.

To pokazuje jedno: nawet najwydajniejszy konsumencki sprzęt graficzny może mieć problemy przy nowoczesnych tytułach renderowanych w 8K. Assassin’s Creed Shadows to gra, która z jednej strony potrafi przyciągnąć klimatem i oprawą wizualną, a z drugiej – wymaga wyjątkowo mocnego zestawu i otwartości na gameplayowe zmiany, które nie wszystkim przypadną do gustu.

Dla graczy i entuzjastów wydajności to tytuł, który warto sprawdzić z czystej ciekawości – zarówno w kontekście benchmarków, jak i przesuwania granic graficznych. Ale jeśli ktoś liczy na typowego „Assassyna” w nowatorskim wydaniu, może się mocno zdziwić.

Ronaldo w Fatal Fury? SNK zaskakuje świat gamingu

Ronaldo w Fatal Fury? SNK zaskakuje świat gamingu

Tego chyba nikt się nie spodziewał. Cristiano Ronaldo – globalna ikona piłki nożnej – oficjalnie dołącza do obsady nowej odsłony klasycznej bijatyki Fatal Fury.

SNK ogłosiło tę decyzję podczas wydarzenia promocyjnego w Rijadzie, wywołując jednocześnie szok i niedowierzanie wśród graczy na całym świecie. W świecie, gdzie crossoverowe postaci w bijatykach stają się normą, Ronaldo to jednak zupełnie inny kaliber.

Według oficjalnych informacji, postać CR7 nie będzie jedynie skórką – to pełnoprawny zawodnik z unikalnym zestawem ruchów, animacji i mechanik. Jego styl walki ma łączyć elementy sportowego taekwondo z estetyką popkulturową. Całość wpisuje się w szerszą strategię SNK i saudyjskiego funduszu inwestycyjnego Savvy Games Group, który od kilku lat wspiera rozwój marki. Ronaldo, będący ambasadorem esportowego projektu Qiddiya Gaming, pojawia się tu nie tylko jako bohater popkultury, ale także jako symbol ekspansji gier na Bliskim Wschodzie.

Dla profesjonalnych graczy i fanów FGC (Fighting Game Community) to bardzo gorący temat. Pojawia się pytanie: czy dodanie piłkarza do klasycznej bijatyki nie zakłóci balansu rozgrywki? Czy to tylko marketingowy zabieg, czy może realne rozszerzenie stylu gameplayu?

Nowa Fatal Fury – będąca duchowym następcą Mark of the Wolves – zapowiada się jako solidny powrót do formy, ze wsparciem dla rollback netcode, dynamicznym systemem combo i naciskiem na esport. Ronaldo ma być jedną z postaci dostępnych po premierze w formie DLC.

Czy to początek nowego trendu w bijatykach – z prawdziwymi gwiazdami sportu jako grywalnymi postaciami? Trudno powiedzieć. Jedno jest pewne – SNK udało się przyciągnąć uwagę nie tylko graczy, ale i całego świata sportu.

TOP 5 gier dla fanów motocykli

TOP 5 gier dla fanów motocykli

Gry wyścigowe ukazują się regularnie, a fani czterech kółek nie mogą narzekać na brak różnorodności różnych symulatorów czy zręcznościowych tytułów z samochodami w roli głównej. Co jednak z motocyklami?

Spis treści

Choć gier o wyścigach motocyklowych jest o wiele mniej, to wciąż można znaleźć wśród nich świetne i angażujące produkcje. Każdy z wymienionych niżej tytułów polecamy naprawdę mocno – to dobre zestawienie dla wszystkich, którzy chcą poszerzyć horyzonty i spróbować swoich sił na dwóch wirtualnych kołach.

Ride 4

Dlaczego polecamy część czwartą, skoro dostępna jest piąta? Sprawa jest prosta – wszyscy fani cyklu raczej się z nami zgodzą. Ride 4 oferuje identyczny model jazdy, a także szybszy mechanizm progresji, więc całe doświadczenie jest po prostu przyjemniejsze.

Można powiedzieć, że to Gran Turismo gier motocyklowych. Czuć mocno symulacyjny charakter, który można jednak nieco złagodzić odpowiednimi opcjami. Setki motocykli, dziesiątki torów, do tego dynamiczna symulacja warunków pogodowych i cyklu dnia oraz nocy – wrażenia z jazdy są naprawdę świetne.

Warto też dodać, że twórcy przygotowali naprawdę nieźle sprawującą się sztuczną inteligencję. Ścigając się mamy wrażenie, że rywalizujemy z prawdziwymi kierowcami.

TT Isle Of Man: Ride on the Edge 3

Isle of Man Tourist Trophy to kultowy w świecie motocyklowym wyścig. Odbywa się co roku na 60-kilometrowej trasie na Wyspie Man – kierowcy mierzą się aż z 264 zakrętami, a cała przejechanie jednego okrążenia to kwestia kilkunastu minut (w przypadku najlepszych zawodników).

Ridge on the Edge 3 to najlepsze wirtualne odwzorowanie tych zawodów. Otrzymujemy tutaj rywalizację w dwóch klasach – Supersport i Superbike. Ścigamy się na różnych torach Wyspy Man, w sumie twórcy oddają w nasze ręce ponad 200 kilometrów dróg.

Mechanika jazdy jest niezwykle przyjemna, realistyczna, ale jednocześnie łatwa do opanowania na początku przygody z grą. Wyższy poziom trudności pojawia się, gdy chcemy naprawdę zadbać o wykręcanie najlepszych czasów.

MX Bikes

W tej grze nie liczy się jakość oprawy graficznej, a przede wszystkim niezwykle rozbudowany silnik fizyczny. Model jazdy jest dzięki niemu niezwykle realistyczny, a w efekcie MX Bikes to coś dla fanów motocrossowej symulacji. Nie ma tu nawet odrobiny arcade’owego charakteru.

Zaawansowany system symulacji sprawia, że nauka jazdy – nawet bez wykonywania trików – jest niezwykle wciągająca. Najmniejszy ruch kierownicą, odpowiednie dodawanie gazu i hamowanie, to wszystko ma tutaj ogromne znaczenie.

To najbardziej wyjątkowa gra motocyklowa dostępna na PC, z czym zgadzają się użytkownicy. Wystarczy spojrzeć na recenzje na Steamie. Warto zaznaczyć, że gra znajduje się obecnie w dziale Early Access.

The Crew: Motorfest

Tak jest, Motorfest to nie gra stricte motocyklowa, ale nie możemy jej pominąć. To bowiem dzisiaj jedyna współczesna gra wyścigowa z otwartym światem, w której możemy cieszyć się nie tylko samochodami, ale i dwukołowymi maszynami.

W grze znajduje się obecnie około dwudziestu motocyklu z różnych kategorii. Możemy zdobyć tutaj kultowy model Harley Davidson Iron. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, co do tego nie ma żadnych wątpliwości.

Sama gra natomiast jest obecnie jedyną alternatywą dla Forzy Horizon. Ścigamy się na dużej hawajskiej wyspie, otrzymujemy sporo różnorodnych aktywności i wyścigów, a wszystko to w otoczce imponującej oprawy graficznej.

MotoGP 24

Na końcu coś dla fanów motorsportu. MotoGP 24 to najnowsza, najbardziej kompletna motocyklowa gra wyścigowa, oparta oczywiście na licencji tytułowych zawodów. Można powiedzieć, że to motocyklowy odpowiednik serii F1.

Gra oferuje sporo zawartości – możemy po prostu ścigać się w pojedynczych wyścigach, przejść obszerną karierę, spróbować różnych kategorii, w tym nawet MotoE, w której wypróbujemy elektryczne maszyny. Stanowi to ciekawą odskocznię od tradycyjnych motocykli.

Tryby dla pojedynczego gracza zapewniają rywalizację z naprawdę nieźle zaprojektowanym SI, a dla fanów największych wyzwań zawsze pozostaje jeszcze opcja brania udziału w zawodach multiplayer.

Doom: The Dark Ages – wszystko co musisz wiedzieć o nadchodzącym FPSie

Doom: The Dark Ages – wszystko co musisz wiedzieć o nadchodzącym FPSie

Premiera kolejnej produkcji z serii Doom jest tuż za rogiem. Ale co tak właściwie zaoferuje Doom: The Dark Ages? Czy będzie przypominać dotychczasowe gry id Software? Śpieszymy z wyjaśnieniami.

Spis treści

Fabuła

Doom: The Dark Ages stanowi prequel dla gier Doom (2016) i Doom Eternal. Produkcja ta przeniesie nas do średniowiecznego królestwa, gdzie poznamy genezę Doom Slayera. Oczywiście ponownie wcielimy się w niej w tego bohatera, zostaniemy światkami jego przemiany w prawdziwy postrach demonów i staniemy do walki z siłami piekieł.

Rozgrywka

Doom: The Dark Ages pod pewnymi względami będzie przypominał gry Doom (2016) i Doom Eternal, ale twórcy zdecydowali się też wprowadzić w nim pewne zmiany mechaniki rozgrywki. Przede wszystkim, tytuł ten ma stawiać na bardziej przemyślane i cięższe starcia.

Przemierzając różnorodne, mroczne lokacje, będziemy mierzyć się z hordami demonów, korzystając z bogatego arsenału broni. Co ważne, do tego arsenału dołączy chociażby hybryda tarczy i piły tarczowej, która posłuży nie tylko do obrony. Będzie nią bowiem można rzucać we wrogów.

Nowością w serii będzie też możliwość sterowania pojazdami, takimi jak cybernetyczny smok czy 30-piętrowy mech Atlan.

Tryby gry

Doom: The Dark Ages skupi się na kampanii fabularnej i zaoferuje głęboką narrację oraz rozbudowane poziomy. Twórcy zrezygnowali tutaj z wprowadzenia trybu wieloosobowego. Kot wie, być może pojawi się on w późniejszym czasie.

Oprawa audiowizualna

Gra zaoferuje ciężką, metalową ścieżkę dźwiękową charakterystyczną dla serii Doom rozwijanej przez id Software, ale jednocześnie nawiązującą do średniowiecznych klimatów. Za muzykę dla tej produkcji odpowiada zespół producentów i kompozytorów Finishing Move.

Data premiery, platformy, cena

Doom: The Dark Ages zadebiutuje już 15 maja 2025 roku. W tym dniu trafi jednocześnie na trzy platformy – PC, a także konsole PlayStation 5 i Xbox Series X.

Grę można kupić w przedsprzedaży w dwóch wydaniach – standardowym wycenionym na 299 złotych oraz Premium Edition wycenionym na 429 złotych. To drugie daje dostęp do gry z 2-dniowym wyprzedzeniem i zawiera w zestawie fabularny dodatek DLC, cyfrowy artbook i ścieżkę dźwiękową oraz pakiet skórek boskości. Te same ceny obowiązują dla każdej z platform.

Wymagania sprzętowe

Aby zagrać w Doom: The Dark Ages, posiadacze pecetów będą musieli upewnić się, że ich komputery spełniają następujące wymagania:

Minimalne:

  • System operacyjny: Windows 10/11 64-bit
  • Procesor: AMD Ryzen 7 3700X / Intel Core i7 10700K
  • Pamięć RAM: 16 GB
  • Karta graficzna: NVIDIA RTX 2060 SUPER / AMD RX 6600
  • Pamięć masowa: 100 GB dostępnego miejsca (wymagany dysk SSD NVMe)

Zalecane:

  • System operacyjny: Windows 10/11 64-bit
  • Procesor: AMD Ryzen 7 5700X / Intel Core i7 12700K
  • Pamięć RAM: 32 GB
  • Karta graficzna: NVIDIA RTX 3080 / AMD RX 6800
  • Pamięć masowa: 100 GB dostępnego miejsca (wymagany dysk SSD NVMe)

Nie wiemy jak Wy, ale my czekamy na grę Doom: The Dark Ages z niecierpliwością. Zapowiada się ona na produkcję, która będzie dawać mnóstwo frajdy, podobnie jak poprzednie odsłony serii.

TOP 10 najlepszych gier w abonamencie Game Pass na PC

TOP 10 najlepszych gier w abonamencie Game Pass na PC

Pecetowy Game Pass oferuje setki tytułów do wyboru. Przy takiej liczbie gier, samo ich przeglądanie zajmuje dużo czasu, a co dopiero podjęcie decyzji: co zainstalować? Dziś chcemy więc polecić wam dziesięć produkcji spośród tych absolutnie najlepszych, które są dostępne w ramach usługi Microsoftu.

Każda z tych gier jest co najmniej świetna, a zestaw skompletowaliśmy w taki sposób, aby każdy znalazł tu coś interesującego dla siebie. To niezwykle różnorodna lista doskonałych tytułów.

Spis treści

Halo: The Master Chief Collection

Ta kolekcja to nie tylko zbiór gier, to podróż w czasie do złotego wieku strzelanek. Dla weteranów to sentymentalny powrót do kampanii, które ukształtowały ich growe gusta, a dla nowych graczy – unikalna okazja, by doświadczyć klasyki w najlepszym możliwym wydaniu.

Kolekcja zawiera zremasterowane wersje Halo: Combat Evolved, Halo 2, Halo 3, Halo 3: ODST (w tym przypadku samą kampanię), Halo: Reach i Halo 4, oferując dziesiątki godzin świetnej zabawy solo lub w kooperacji. To przekrój przez ewolucję serii, pokazujący, jak zmieniała się rozgrywka, grafika i narracja na przestrzeni lat.

Poza kampaniami, The Master Chief Collection oferuje niezrównaną wartość pod względem zawartości multiplayer. Setki map, różnorodne tryby gry oraz potężny edytor map to gwarancja zabawy przez wiele miesięcy, a nawet lat.

Balatro

Szalenie popularny, rogalikowy poker – trudno go nie polecać. Kluczem są tutaj jokery, czyli dzikie karty z unikalnymi efektami, modyfikujące zasady rozgrywki. To one, w połączeniu z kartami planet (zmieniającymi mnożniki) i kartami tarota (dającymi tymczasowe bonusy), tworzą niezwykle złożony system rozgrywki.

Łatwo tu opanować podstawy, ale zgłębienie wszystkich tajników zajmie nam wiele, wiele godzin. Wszechobecny element losowości sprawia, że każda partia jest inna, ale to gracz, poprzez odpowiednie decyzje, maksymalizuje swoje szanse. To właśnie ta mieszanka strategii i szczęścia tak uzależnia.

Forza Horizon 5

Każda część tej serii to motoryzacyjne święto, nie inaczej jest w tym przypadku. Forza Horizon 5 łączy wspaniałą grafikę z niesamowitą swobodą. Meksykańskie krajobrazy, od kolorowych miasteczek po bezkresne pustynie i bujne dżungle, zachwycają różnorodnością i szczegółowością. Wśród setek licencjonowanych aut każdy znajdzie coś dla siebie, a model jazdy jest po prostu świetny.

To jednak coś więcej niż tylko wyścigi. To gra o radości z jazdy, eksploracji i kolekcjonowania. Festiwalowa atmosfera, ciągłe aktualizacje i wydarzenia sezonowe sprawiają, że zawsze jest coś do roboty. Można po prostu wsiąść do ulubionego samochodu i ruszyć przed siebie, by podziwiać widoki.

Against the Storm

Ta polska produkcja – oceniana niezwykle wysoko przez graczy i recenzentów – to unikalne połączenie city-buildera i roguelike’a, w którym dbamy o rozwój osady wysłanników królowej. Celem jest rozwój i zbieranie surowców, a także opóźnianie nieuniknionej zagłady naszej wioski, która w końcu staje się ofiarą szalejącej, magicznej burzy.

Musimy tu zarządzać zasobami, dbać o zadowolenie mieszkańców i jednocześnie przygotowywać się na przeróżne niebezpieczeństwa i trudności, które prędzej czy później staną na naszej drodze. Warto zaznaczyć, że po porażce wracamy do stolicy królestwa, gdzie odblokowujemy pewne bonusy i nowe elementy do późniejszego wykorzystania w kolejnych osadach.

Persona 3 Reload

Ten tytuł to odświeżona wersja kultowego jRPG, który zgrabnie łączy elementy rozgrywki związane z licealną codziennością w Tokio i walkę z demonicznymi siłami. Za dnia uczymy się, budujemy relacje, rozwijamy umiejętności, a w nocy eksplorujemy Tartarusa – tajemniczą wieżę pełną potworów.

Reload to nie tylko lifting graficzny – to pełnoprawny remake. Dodano nowe interakcje społeczne, sceny fabularne, ulepszono system walki i odświeżono Tartarus. Gra zachwyca stylową oprawą graficzną, świetną ścieżką dźwiękową i charyzmatycznymi postaciami. To idealna propozycja zarówno dla fanów serii, jak i dla nowych graczy, którzy chcieliby poznać ten klasyk w najlepszym możliwym wydaniu.

Battlefield 1

Ta odsłona cyklu Battlefield przenosi nas na fronty I wojny światowej, oferując epickie bitwy na ogromną skalę. Gra w realistyczny sposób oddaje brutalność i chaos tego konfliktu, jednocześnie zapewniając dynamiczną i satysfakcjonującą rozgrywkę. Oprawa graficzna do dziś robi wrażenie, podobnie zresztą jak świetne udźwiękowienie.

Strzelankę wyróżnia tryb Operacji – to sekwencja połączonych map, gdzie atakujący muszą przełamywać kolejne linie obrony, dając poczucie uczestnictwa w wielkiej bitwie. System destrukcji otoczenia pozwala na niszczenie budynków, czego zdecydowanie brakowało w późniejszych częściach cyklu. Warto też dodać, że na PC do dziś bez problemu znaleźć można serwery zapełnione graczami.

Psychonauts 2

Gra studia Double Fine to kontynuacja kultowej platformówki, która zabiera graczy w podróż po… ludzkich umysłach. Tak jest – wcielamy się tu w młodego telepatę, który eksploruje surrealistyczne poziomy, rozwiązuje zagadki i walczy z wewnętrznymi demonami różnych postaci. Podobnie jak oryginał, sequel zachwyca kreatywnością twórców, oryginalnym podejściem do gatunku i humorem.

Każdy poziom w Psychonauts 2 zachwyca, odzwierciedlające osobowość i problemy danej postaci. Mamy tu bibliotekę pełną cenzorów czy też kasyno symbolizujące uzależnienie. Wszystkie elementy platformowe zrealizowano perfekcyjnie, a scenariusz jest niemal idealny. Nie martwcie się, jeśli nie znacie pierwszej części – sięgnijcie po drugą i cieszcie się zabawą.

Doom Eternal

Eternal to kwintesencja gatunku FPS, czyli brutalna, szybka i niesamowicie satysfakcjonująca rozgrywka. Wcielasz się w Doom Slayera i wyruszasz na krwawą krucjatę przeciwko hordom demonów, uzbrojony po zęby w potężny arsenał. Eternal wręcz zmusza do agresywnej gry, nagradzając zabijanie wrogów w określony sposób – piła mechaniczna daje amunicję, podpalenie pancerz, a egzekucje zapewniają zdrowie.

Trzeba nieustannie być w ruchu, żonglować broniami, korzystać z otoczenia i uczyć się słabości poszczególnych przeciwników. Platformowe sekcje dodają grze wertykalności, a nowi wrogowie stanowią poważne wyzwanie. To gra, która rzuca wyzwanie, ale w zamian oferuje niesamowitą satysfakcję z pokonywania kolejnych fal demonów.

Hi-Fi Rush

Hi-Fi Rush to rytmiczna gra akcji, która zaskakuje świeżością i oryginalnością. To unikalne połączenie dynamicznej walki, świetnej muzyki i stylowej grafiki tworzy niesamowicie wciągające doświadczenie. Gra nagradza precyzję i wyczucie rytmu, a perfekcyjne wykonanie sekwencji ataków daje ogromną satysfakcję.

To, co wyróżnia Hi-Fi Rush, to synchronizacja wszystkiego z muzyką. Ataki, uniki, parowania, a nawet ruchy otoczenia – wszystko jest dopasowane do rytmu. Różnorodne utwory, od rocka po elektronikę, wpływają na tempo i dynamikę rozgrywki. Zdecydowanie warto dać tej grze szansę – i obyśmy doczekali się sequela.

Ori and the Will of the Wisps

Ten sequel jest równie piękny, co pierwsza część, zachwyca muzyką i klimatem. Ponownie wcielamy się w tytułowego ducha lasu i wyruszamy w niebezpieczną podróż, by pokonać mroczne siły.

Twórcy ponownie oferują nam fantastyczną metroidvanię, w której pomysły na gameplay dorównują wspaniałej jakości oprawy graficznej. Ori and the Will of the Wisps jest nieco bardziej przystępne niż inne gry reprezentujące ten sam gatunek, dlatego śmiało można polecać ten tytuł wszystkim. Warto też podkreślić, że znajomość poprzedniej części nie jest wymagana, by cieszyć się fabułą w Will of the Wisps.

Recenzja Monster Hunter Wilds. Świetna gra, słaba optymalizacja

Recenzja Monster Hunter Wilds. Świetna gra, słaba optymalizacja

Najnowsza odsłona popularnej serii Capcomu wciąga jak diabli i oferuje garść ciekawych pomysłów oraz zmian w systemach rozgrywki. Niestety w wersji pecetowej w zabawie przeszkadza nie najlepszy stan techniczny gry.

Powiedzmy sobie wprost – Monster Hunter Wilds to jak na chwilę obecną najgorzej zoptymalizowana gra wysokobudżetowa 2025 roku. Być może to nietypowe, żeby recenzję rozpoczynać od kwestii wydajnościowych, ale w tym przypadku trzeba zrobić wyjątek. Capcom zasługuje po prostu na słowa krytyki.

Otóż, okazuje się, że można grać w Wilds na komputerze przewyższającym zalecane wymagania, a i tak zmagać się z crashami czy dziwnymi, niespodziewanymi spadkami liczby klatek na sekundę. Nie pomaga fakt, że choć pod względem artystycznym gra może się podobać – to jednak nie jest to oszałamiająca pod względem graficznym produkcja. Wielka szkoda. Liczymy na szybką poprawę.

Przechodząc jednak do samej gry, można śmiało powiedzieć, że twórcy zaoferowali nam idealne rozwinięcie formuły, którą otrzymaliśmy w 2018 roku w Monster Hunter World. Wilds jest niemal pod każdym względem lepsze i bardziej wciągające. Nawet wspomniane problemy z płynnością nie są wystarczającą motywacją, by oderwać się od tej przygody.

Podstawą rozgrywki nadal jest ten sam, niezmienny schemat – polujemy na kolejne potwory, by tworzyć z nich pancerze i różne rodzaje broni. Taki gameplay jest jednak opakowany, przez pierwsze kilkanaście godzin, w fabułę. Historia nie jest szczególnie wciągająca, a kolejne rozmowy i scenki to tylko pretekst do kolejnych starć ze świetnie zaprojektowanymi bestiami.

Monster Hunter nigdy nie stał fabułą, więc trudno czepiać się, że nie jest ona interesująca. Trzeba jednak przyznać, że spowalnia trochę zabawę – bo nieraz zdarza się, że poruszamy się powoli w towarzystwie innych postaci, które akurat coś nam opowiadają. Tyle że nas to w ogóle nie obchodzi i chcemy biec do przodu, by zająć się po prostu polowaniem, czyli esencją tej serii.

Wilds wprowadza dwie ważne nowości: system ran widocznych na potworach oraz możliwość błyskawicznej wymiany broni na inną. Ten pierwszy mechanizm pozwala w efektowny sposób zadawać potworom większe obrażenia, o ile wycelujemy ciosem w podświetloną na pomarańczowo ranę – i daje to w praktyce całkiem często szansę na mocne nadszarpnięcie zdrowia bestii.


Dostęp do dwóch broni jest natomiast nowością prostą, ale jakże mile widzianą. W każdej chwili możemy przywołać wierzchowca i szybko zebrać z niego dodatkowy oręż – możemy więc zacząć walkę z użyciem potężnego miecza lub młota, a potem w dowolnym momencie przełączyć się na łuk czy szybkie sztylety. To doskonały pomysł i mamy nadzieję, że już na stałe pozostanie w serii Monster Hunter.

Walka jest niesamowicie satysfakcjonująca, a każde celne uderzenie czy strzał to idealna dawka dopaminy. Ponownie otrzymujemy aż czternaście typów broni, więc każdy znajdzie coś idealnego dla własnego stylu gry. Wymiana broni na inną to w zasadzie gwarancja innego typu rozgrywki, ponieważ zupełnie inaczej walczymy z mieczem i tarczą, a inaczej, gdy wyposażymy broń dystansową lub potężną lancę.

Radość z walki jest tym mocniejsza, że wszystkie potwory zaprojektowano bezbłędnie, zarówno jeśli chodzi o ich wygląd, ale też animacje w potyczkach oraz schematy zachowań. Faktycznie mamy wrażenie, że polujemy na dzikie, nieprzewidywalne bestie. Niektóre większe stwory naprawdę budzą respekt.

Trzonem zabawy, szczególnie po napisach końcowych, kiedy zabawa trwa dalej, jest powtarzanie walk z tymi samymi bestiami – tworzenie pancerzy i broni wymaga bowiem często zdobycia różnych części monstrów w większych ilościach. Grind nie jest jednak męczący, ponieważ walka jest wciągająca i nie przestaje sprawiać frajdy.

Oczywiście warto przypomnieć, że w Wilds możemy polować z innymi graczami – choć kooperacja przed zakończeniem głównego wątku nie jest zbyt wygodna. Nie można w wygodny sposób w grupie przejść całej fabuły i łączymy się ze znajomymi (lub nieznajomymi) tylko na czas samych polowań. Możliwe jest też przywołanie postaci sterowanych przez komputer, jeśli na nasze wołanie o pomoc nie opowiedzą żywi gracze.

Kiedy gramy w grupie, rozgrywka jest nieco łatwiejsza niż w poprzednich odsłonach cyklu. Niektórym może to przeszkadzać, lecz poziom trudności z pewnością zostanie podniesiony w przyszłości za sprawą dodatku – tak jak to zawsze bywa w przypadku tej serii.

Podsumowując – Wilds to wspaniały Monster Hunter. Od tej gry naprawdę trudno się oderwać, więc tym bardziej przykro, że tak zaniedbano optymalizację wersji pecetowej. W tę grę zdecydowanie warto zagrać, ale rozsądnie będzie po prostu poczekać na aktualizacje wydajności. Obecnie bowiem w przypadku edycji PC kupujemy kota w worku, jeśli chodzi o kwestie techniczne.

Recenzja Like a Dragon: Pirate Yakuza in Hawaii. Świetna, poboczna przygoda

Recenzja Like a Dragon: Pirate Yakuza in Hawaii. Świetna, poboczna przygoda

Seria Yakuza doczekała się kolejnego spin-offu, który udowadnia, że deweloperom naprawdę nie brakuje ciekawych pomysłów i potrafią je odpowiednio zrealizować.

Pirate Yakuza in Hawaii wiele zdradza już samym tytułem. Mamy tu zabawę w piratów oraz Hawaje – to niezwykle przyjemna mieszanka, która sprawia, że czas z najnowszą odsłoną serii Like a Dragon spędza się doskonale. Mimo że nie jest to jedna z głównych części cyklu, a tylko poboczna przygoda, zupełnie opcjonalna.

Choć akcja gry dzieje się jakiś czas po zakończeniu Infinite Wealth, które ukazało się rok temu, to znajomość poprzedniej odsłony absolutnie nie jest wymagana. Można nawet powiedzieć, że hawajska opowieść to dobra propozycja także dla tych, którzy za bardzo serii Yakuza nie znają – ponieważ główny bohater rozpoczyna przygodę z amnezją.

Goro Majima nie pamięta kim jest, ani jak znalazł się na małej, hawajskiej wyspie. Po zaledwie godzinie dostaje propozycję zostania kapitanem pirackiej załogi i wypływa z portu, by szukać odpowiedzi dotyczących swojej przeszłości – ale przede wszystkim po to, by szukać kolejnych wyzwań i wrażeń. Wszystko to sprawia, że fabuła nie jest praktycznie wcale osadzona na tym, kim bohater był w poprzednich częściach cyklu, choć oczywiście nie zabrakło odpowiednich nawiązań.

Gra jest oczywiście absurdalna, ale w piękny sposób – w ogóle nie wstydzi się pomysłów, które niektórzy mogliby uznać za… niezbyt mądre. Tak, w tym świecie – we współczesnych czasach – po prostu istnieją piraci, a na okrętach montują między innymi karabiny maszynowe czy lasery. Przyjmujemy to po prostu za fakt i cieszymy się szaloną opowieścią.

Najważniejsze są tutaj tak naprawdę wątki postaci towarzyszących Majimie, członków jego załogi. Te w paru przypadkach są naprawdę dobrze poprowadzone i potrafią dostarczyć emocjonalnych momentów. Nie zabrakło też opowieści i wątków humorystycznych, szczególnie w wielu interesujących side questach.

Rozgrywka dzieli się w tej części na wyraźne dwie części – mamy tu bowiem gameplay tradycyjny dla starszych odsłon serii, czyli potyczki z przeciwnikami, podczas których walczymy wręcz, ale do tego dochodzi nowość, czyli żegluga i bitwy morskie. Ten drugi aspekt jest naprawdę interesujący, a w praktyce przywodzi na myśl nieco bardziej zręcznościową wersję tego, co znamy z Assassin’s Creed 4: Black Flag.

Sterowanie statkiem nie ma nic wspólnego z realizmem, podobnie zresztą jak same bitwy morskie. Zazwyczaj osłabiamy wrogie jednostki ogniem z karabinów, potem dokańczamy dzieła kulami armatnimi, ale możemy też dokonać efektownego – i efektywnego – abordażu, by pokonać wrogą załogę. Wszystko to zrealizowano naprawdę doskonale.

System walki wręcz doczekał się paru usprawnień, jest bardziej efektowny, a bohater dysponuje dwoma zupełnie odmiennymi stylami walki. Starcia z dużymi grupami przeciwników są wciągające i sprawiają frajdę, jednak trudno nie odnieść wrażenia, że ta część gameplayu w serii Yakuza wymaga dalszych poprawek. Blokowanie ciosów oraz wykonywanie uników pozostaje nieintuicyjne i szkoda, że twórcy nie chcą nic z tym zrobić.

Poza wątkiem głównym i fabularyzowanymi misjami pobocznymi, Pirate Yakuza in Hawaii oferuje oczywiście – jak każda część Yakuzy – mnóstwo dodatkowych aktywności. Od minigier (choćby pokera czy mahjonga), poprzez granie na automatach w stare gry Segi – na przykład Virtua Fightera – aż po żeglowanie na małe wysepki i zdobywanie strzeżonych przez trudnych przeciwników skarbów. Jest tu co robić, a w grze bez problemy spędzimy nawet ponad 30 godzin.

W grze widać też oczywiście, dlaczego powstała stosunkowo szybko. Deweloperzy odpowiedzialni za tę serię ponownie udowadniają, że są mistrzami w recyklingu assetów wykorzystywanych już w innych grach, ale czy to problem? Niekoniecznie, tym bardziej, że nie mamy do czynienia z tytułem wycenianym tak wysoko, jak wiele innych nowości. Sama oprawa graficzna, jak zwykle, nie jest szczególnie imponująca – teksturom i niektórym modelom postaci lepiej nie przyglądać się zbyt uważnie.

Like a Dragon: Pirate Yakuza in Hawaii to po prostu porządna gra i zabawna przygoda, pełna efektownej akcji i absurdalnych pomysłów. Warto dać jej szansę, choć trzeba pamiętać, że w przypadku tej serii warunkiem koniecznym do dobrej zabawy jest pozytywny stosunek do nietypowego, specyficznego dla Yakuzy poczucia humoru.

DCU łączy siły z grami wideo – nowa era interaktywnego uniwersum superbohaterów

DCU łączy siły z grami wideo – nowa era interaktywnego uniwersum superbohaterów

James Gunn, współzarządzający DC Studios, oficjalnie potwierdził, że przyszłe gry wideo osadzone w uniwersum DC będą ściśle powiązane z filmami i serialami.

Oznacza to, że świat znanych superbohaterów stanie się jeszcze bardziej spójny, łącząc różne media w jedną, zintegrowaną narrację. Fani mogą spodziewać się, że wydarzenia przedstawione w grach będą miały bezpośredni wpływ na fabułę filmów i seriali, co umożliwi jeszcze głębsze zanurzenie się w uniwersum DC.

Nie wszystkie gry staną się częścią nowego DCU

Choć strategia integracji wydaje się ambitna, nie wszystkie nadchodzące produkcje znajdą swoje miejsce w nowym, wspólnym uniwersum. Przykładem jest gra „Wonder Woman” od Monolith Productions, która była w produkcji zanim James Gunn i Peter Safran przejęli stery DC Studios. Wszystko wskazuje na to, że tytuł ten pozostanie niezależny od większej narracji DCU, funkcjonując w osobnym świecie.

Krok w stronę jednolitego uniwersum – przewaga nad Marvelem?

Nowe podejście DC Studios różni się znacząco od strategii konkurencyjnego Marvela, którego gry zazwyczaj funkcjonują w odrębnych uniwersach, niezależnych od wydarzeń znanych z filmów czy seriali. Decyzja DC ma na celu stworzenie jednolitego świata, w którym różne media wzajemnie się uzupełniają. Taki ruch może zapewnić fanom pełniejsze doświadczenie, w którym każda nowa produkcja – czy to gra, film, czy serial – będzie mieć realne znaczenie dla całej fabuły.

Co przyniesie przyszłość dla fanów DCU?

Chociaż na razie nie ujawniono konkretnych tytułów gier, które będą powiązane z nowym uniwersum, jedno jest pewne – przyszłe produkcje mają być integralną częścią DCU, co oznacza, że ich wydarzenia mogą kształtować fabułę kolejnych filmów i seriali. Dla fanów to szansa na głębsze poznanie historii ulubionych bohaterów i uczestnictwo w wydarzeniach, które będą mieć realny wpływ na całą narrację uniwersum DC.

Czy to podejście okaże się skuteczne? Przekonamy się już wkrótce, gdy pierwsze gry związane z nowym DCU ujrzą światło dzienne.

Źródło: https://gamerant.com/dcu-video-games-tie-ins/

Misja Niemożliwa – wielka przygoda Minecraft trwa!

Misja Niemożliwa – wielka przygoda Minecraft trwa!

Mimo wielu lat na karku Minecraft nadal rozbudza wyobraźnię, przyciąga zawartością i pobudza kreatywność coraz to nowych graczy. Jest to też jedna z najchętniej streamowanych gier, a relacje nadal przyciągają rzesze widzów. Dlatego też Lenovo, Intel i topowi twórcy, tacy jak twórców TommyInnit, EYstreem i Leenda Dong zorganizowali akcję, która przenosi fanów Minecrafta na zupełnie nowy poziom rywalizacji.

Misja Niemożliwa – od pierwszych zapowiedzi, które pojawiły się na początku lutego, emocje wokół tej przygody tylko rosną. Cała kampania rozgrywa się tak, by stopniowo budować napięcie – od tajemniczych teaserów, przez emocjonujące bitwy, aż po wielki finał.

O co chodzi w Misji Niemożliwej?

To epicka walka o tron, w której Influencerzy i ich zespoły stają naprzeciw siebie, walcząc o tytuł Władcy Królestw. Cała historia rozgrywa się zarówno w świecie rzeczywistym, jak i w Minecraftcie, a fani mają realny wpływ na przebieg wydarzeń poprzez interakcje na livestreamach.

Akcja podzielona jest na kilka etapów:

  • Na początku lutego pojawiły się tajemnicze zwiastuny i unboxingi Mystery Boxów, które rozbudziły ciekawość społeczności.
  • W tym tygodniu odbyła się dwudniowa rywalizacja w Minecraft oraz w realnym świecie, gdzie widzowie mogli wpływać na wynik rozgrywek. Jedną z nich możecie obejrzeć tu: https://www.twitch.tv/videos/2378580629?filter=archives&sort=time
  • W dniach 17 lutego – 3 marca będą miały miejsce wyzwania, podejmowane przez regionalnych twórców (w tym także polskich!). Od 10 marca rozegra się finał TommyInnit i EYstreem opowiedzą całą historię swoimi oczami.

Na tym etapie kampanii mamy już za sobą pierwsze bitwy. Teraz uwaga kieruje się na regionalnych twórców, którzy podejmą się tych samych wyzwań. Czy będą lepsi niż globalni streamerzy? Czyje królestwo przetrwa? Kto zdobędzie tytuł? Wszystko wyjaśni się już w marcu – a my będziemy śledzić każdy krok tej epickiej przygody!

Podsumowanie Lenovo Legion na IEM Katowice 2025

Podsumowanie Lenovo Legion na IEM Katowice 2025

Intel® Extreme Masters Katowice 2025 za nami, a strefa RTV EURO AGD GAMING ZONE powered by Lenovo Legion dostarczyła uczestnikom niezapomnianych emocji i wrażeń! Przez trzy dni zarówno fani esportu, jak i casualowi gracze mieli okazję uczestniczyć w różnorodnych atrakcjach, które na długo zostaną w pamięci.

Piątek: rozgrzewka pełna emocji
Pierwszy dzień w strefie Lenovo Legion rozpoczął się od dynamicznych rozgrywek w CS2 w trybie 1vs1. Atmosfera nabierała tempa wraz z każdą kolejną rundą, w której uczestnicy rywalizowali o zwycięstwo. W międzyczasie fani mieli okazję spotkać legendę esportu Pashę oraz Fusialkę i Juleqx, którzy zadbali o wyjątkowy klimat i integrację z uczestnikami. Wieczorem na scenie pojawiła się TechnoStrefa, urozmaicając wydarzenie dodatkowymi konkursami i quizami.

Sobota: spotkania z gwiazdami i niezapomniane aktywacje
Sobota rozpoczęła się energetyczną rozgrzewką z Radiem ESKA, a później przyniosła spotkania z idolami gamingu, takimi jak Pasha, Natan Zgorzyk, Juleqx i Fusialka. Dużą atrakcją była aktywacja Among powered by Lenovo Legion, która przyciągnęła zarówno graczy, jak i widzów. Cały dzień wypełniony był emocjonującymi rozgrywkami, quizami oraz konkursami, które angażowały publiczność na każdym kroku.

Niedziela: wielki finał i gamingowe emocje
Ostatni dzień wydarzenia przyniósł kolejne atrakcje. Uczestnicy mogli wziąć udział w turniejach 1vs1, 2vs2 oraz 5vs5, które pozwoliły im sprawdzić swoje umiejętności w starciach drużynowych i indywidualnych. Wielką atrakcją było spotkanie z Izakiem, które przyciągnęło wielu fanów. Wieczorem odbyło się wspólne oglądanie finału IEM Katowice 2025, które zgromadziło rzesze kibiców, zamykając weekend pełen niezapomnianych wrażeń.

Lenovo Legion wraz z RTV EURO AGD stworzyli wyjątkową przestrzeń, gdzie każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Od emocjonujących turniejów w CS2, przez quizy i spotkania z gwiazdami, aż po aktywacje i konkursy – strefa GAMING ZONE była miejscem pełnym pasji i zaangażowania. Dziękujemy wszystkim, którzy byli z nami, i już teraz zapraszamy na kolejne edycje!