Marvel Rivals będzie nową grą typu hero shooter, w której wcielasz się w jedną z postaci z uniwersum Marvela. Jest to bardzo wyczekiwany tytuł przez fanów przygód superbohaterów i podobno ma przebić sukces nawet Overwatcha. Dlaczego nawiązujemy do tego tytułu? Ponieważ gra ma mieć podobne mechaniki, czyli gramy postaciami, które mają specjalne umiejętności i naszym zadaniem ma być walka drużynowa o wygrywanie określonych misji. Bardzo szumne zapowiedzi, a jak wyjdzie?
Producenci wypuścili niedawno nowy zwiastun do gry, podbijając wyczekiwania fanów, w którym możemy zobaczyć między innymi zupełnie nowe postacie i skrawki fabuły. Na trailerze widać nowych bohaterów, takich jak: Doctor Doom, Penny Parker i Magneto, ale także nie zabrakło starszych postaci – widzimy między innymi Czarną Panterę czy Iron Mana. Zapowiada się niezłe widowisko – oby tylko gra była lepsza niż ostatnie filmy Marvela…
Czy trzeba mieć komputer za miliony monet, aby cieszyć się świetnymi grami? Zdecydowanie nie! Na rynku nie brakuje bowiem produkcji, które nie mają realistycznej oprawy graficznej i mimo to wyglądają świetnie, a ponadto oferują satysfakcjonującą rozgrywkę i ciekawą fabułę. Nie wierzycie? Oto przykłady właśnie takich tytułów.
Ta gra to istny majstersztyk – i dlatego tak często o niej piszemy. Ręcznie malowane tła, przepiękne animacje i muzyka, która chwyta za serce – to wszystko sprawia, że „Ori” jest ucztą dla zmysłów. A rozgrywka? Płynna, wymagająca i satysfakcjonująca. W tej grze wcielamy się w białą istotkę, która przemierza magiczny las, skacze, wspina się i walczy z przeciwnikami. To jedna z tych produkcji, które zostają w pamięci na długo.
Hollow Knight
Hollow Knight to mroczna, klimatyczny metroidvania, który wciąga bez reszty. Eksplorujemy w niej ogromny podziemny świat pełen tajemnic, walczymy z wymagającymi bossami i odkrywamy mroczną historię królestwa owadów. Gra zachwyca swoim stylem graficznym, który przypomina ilustracje z książek dla dzieci, ale nie dajcie się zwieść – to zaskakująco wymagająca produkcja.
Hades
Hades to roguelike z krwi i kości, ale z niesamowitą historią i postaciami, które zapadają w pamięć. Wcielamy się w nim Zagreusa, syna Hadesa, który próbuje uciec z podziemi. Podczas rozgrywki prób ucieczki podejmujemy wiele, ale każda próba to inna przygoda. W trakcie zabawy spotykamy po drodze barwnych bogów i bohaterów znanych z greckiej mitologii. Styl graficzny tej gry jest komiksowy, ale bardzo wyrazisty, a muzyka wpada w ucho.
Stardew Valley
Marzyłeś kiedyś o ucieczce od miejskiego zgiełku i wyprowadzce na wieś? Stardew Valley pozwala to marzenie zrealizować, a przynajmniej wirtualnie. Ta gra to symulator farmerskiego życia, ale nie taki, w którym zajmujemy się wyłącznie uprawą roślin i hodowlą zwierząt. Możemy też w niej bowiem zajmować się łowieniem ryb, a nawet poszukiwaniem przygód w okolicznych podziemiach czy poszukiwaniem… miłości. Stardew Valley ma uroczą, pixelartową grafikę, a także relaksującą atmosferę – idealną na odstresowanie się po ciężkim dniu.
Celeste
Oto platformówka, która jest jednocześnie historią o pokonywaniu własnych słabości. Wcielamy się w niej Madeline, która podjęła się wyzwania wspinaczki na tytułową górę Celeste. Towarzysząc jej w tej niebezpiecznej wyprawie, będziemy musieli nie tylko pokonywać po drodze trudne przeszkody, ale także mierzyć się z własnymi lękami i niepewnościami. Gra ma minimalistyczną oprawę graficzną, ale jest bardzo wymagająca i satysfakcjonująca, a czeka w niej na nas kilkaset odmiennych lokacji wypełnionych pułapkami.
Cuphead
Cuphead to gra, która wygląda jak kreskówka z lat 30. XX wieku, ale jest trudniejsza niż nie jeden „soulslike”. Kierujemy w niej poczynaniami bohatera, który ma skłonności do hazardu i który… przegrał podczas gry z diabłem swoją duszę. Diabeł dał mu jednak drugą szansę i obiecał oddać mu jego duszę, jeśli do północny następnego dnia uda mu się odzyskać dusze wszystkich jego dłużników. Zatem tytułowy Cuphead wyrusza wraz ze swoim bratem Mugmanem w szaleńczą pogoń po Inkwell w poszukiwaniu wszystkich dotychczasowych ofiar diabła. Styl graficzny tej gry to prawdziwy majstersztyk, a jej rozgrywka jest wymagająca i satysfakcjonująca – zwłaszcza walki z bossami.
Dead Cells
Dead Cells to roguevania, która jest połączeniem platformówki i gry akcji. Eksplorujemy w niej posępne zamczysko, walczymy z potworami i zbieramy nowe umiejętności. Każda śmierć to nowy początek, ale z czasem stajemy się coraz silniejsi i lepiej przygotowani na kolejne wyzwania. Gra ma dynamiczną rozgrywkę i świetną oprawę graficzną, którą utrzymano w pixelartowej stylistyce. Co ciekawe, jej otoczenie składa się z elementów generowanych proceduralnie.
Thronebreaker: The Witcher Tales
Gra karciana w świecie Wiedźmina? Czemu nie! „Thronebreaker” to połączenie karcianki z elementami RPG i przygodówki. Opowiada historię Meve, królowej Lyrii i Rivii, która musi zmierzyć się z inwazją Nilfgaardu. Gra ma piękną, ręcznie rysowaną grafikę i wciągającą fabułę. Ta fabuła jest napisana naprawdę świetnie, zatem jeśli jeszcze w „Thronebreakera” nie graliście, koniecznie musicie to zmienić.
Terraria
Nie bez powodu Terraria jest często nazywana „Minecraftem 2”. Ta gra to jednak znacznie więcej. Wprawdzie jej rozgrywka polega w dużej mierze na kopaniu, budowaniu, walczeniu z potworami i eksplorowaniu ogromnego, losowo generowanego świata, ale oferuje ona znacznie więcej opcji craftingu, więcej akcji i wyższy poziom trudności. „Terraria” ma też prostą, pikselową grafikę, ale oferuje jednocześnie mnóstwo możliwości i wiele godzin zabawy.
Hotline Miami
Hotline Miami to brutalna, krwawa i uzależniająca gra akcji. Wcielamy się niej w zamaskowanego mordercę, który wykonuje zlecenia na zabijanie. Ma ona oldschoolową grafikę, a także świetną ścieżkę dźwiękową, która idealnie pasuje do jej klimatu. Hotline Miami to też psychodeliczna podróż w głąb szaleństwa. Jej surrealistyczna fabuła, pełna dziwnych postaci i niepokojących wizji, zmusza do zastanowienia się nad naturą przemocy i konsekwencjami naszych działań.
Tytuły takie jak te, które tu wymieniliśmy, sprawiają, że budżetowe pecety służą więcej niż tylko do przeglądania Internetu. Najlepsze w ich przypadku jest jednak to, że podobne tytuły nie dość, że często są obiektywnie lepsze i ciekawsze niż najnowsze gry AAA, to z reguły trzeba za nie zapłacić znacznie, znacznie mniej.
W tym tygodniu zadebiutuje survival horror osadzony w okopach Verdun podczas pierwszej wojny światowej. W grze Conscript wcielisz się w samotnego żołnierza przemierzającego niebezpieczne korytarze okopów, aby odnaleźć zaginionego brata. Przygotuj się na dźganie, strzelanie i przekradanie się, starając się oszczędzać ograniczone zasoby. Conscript inspirowany jest klasykami survival horroru, takimi jak wczesne Resident Evil, co oznacza, rozwiązywanie zagadek i dokładne badanie mapy, aby mieć szansę na przetrwanie.
Gra oferuje solidną implementację klasycznych elementów survival horroru. Mimo prostych zagadek, atmosfera gry wciąga gracza w świat pełen ponurej rozpaczy i melancholii. To odróżnia Conscript od innych gier tego gatunku, które często polegają na przerażających przeciwnikach. Zamiast tego Conscript oferuje bardziej realistyczne i brutalne doświadczenia, przypominające prawdziwe koszmary wojny. Dodatkowo gra wprowadza ciekawe mechaniki, takie jak zbieranie papierosów do wymiany na ulepszenia broni.
Conscript został stworzony przez niezależnego dewelopera Jordana Mochi i Catchweight Studio, a wydawcą jest Team17. Gra jest już dostępna na Steamie za 91,99 zł, a wersja demonstracyjna pozwala na wcześniejsze zapoznanie się z tytułem. Od dnia premiery, czyli 23 lipca, będziesz mógł w pełni zanurzyć się w ten wyjątkowy survival horror. Przygotuj się na nieustanną walkę o przetrwanie, gdzie każdy kluczowy przedmiot może zadecydować o Twoim losie na froncie pierwszej wojny światowej. Czy odważysz się zmierzyć z tym wyzwaniem?
Lubimy gry RPG, ponieważ oferują nam możliwość zanurzenia się w fikcyjny świat na wiele godzin, dając szansę poznać angażujące, wielowątkowe historie, często też przedstawiając mnóstwo interesujących postaci. Nieraz proponują też satysfakcjonującą wolność eksploracji czy ciekawe wybory związane z fabułą.
Powstało tyle doskonałych gier RPG, że trudno byłoby stworzyć listę tych najlepszych. Jednak z pewnością łatwo wybrać te, które od lat nie doczekały się żadnego sequela… a zdecydowanie powinny.
Mankind Divided to ostatnia odsłona serii Deus Ex. Ukazała się osiem lat temu. Choć spotkała się z nieco gorszym przyjęciem niż świetny Bunt Ludzkości, to wciąż otrzymaliśmy naprawdę interesującą, cyberpunkową przygodę i porządnego erpega.
Fani długo czekali na zapowiedź kolejnej części cyklu, lecz Embracer – który przejął prawa do marki jakiś czas temu – skasował projekt, nad którym pracowano w studiu Eidos Montreal.
Deus Ex od zawsze kojarzyło się z dużą swobodą wyborów i rozgrywki, a do tego oferowało mocno angażujące historie, które celnie komentowały problemy kapitalizmu i oddawania coraz większej władzy w ręce korporacji. Szkoda byłoby, gdybyśmy nigdy nie doczekali się nowej odsłony, ale obecnie szansa na taką grę pojawi się chyba tylko wtedy, gdy obecny właściciel marki odsprzeda ją innemu wydawcy…
Jade Empire
Ten nietypowy projekt BioWare zaskoczył graczy w 2005 roku. Firma stworzyła grę niezwiązaną z żadnym istniejącym IP. Akcja osadzona została w fikcyjnym Jadeitowym Cesarstwie, wzorowanym na starożytnych Chinach – z domieszką elementów fantasy. Wyszło to naprawdę świetnie.
Model walki czy dubbing okazał się nawet lepszy niż w kultowym Knights of the Old Republic, ponieważ twórcy słusznie odeszli od wykorzystywania mechaniki rozgrywki opartej jeszcze na zasadach papierowego RPG Dungeons & Dragons.
Do tego otrzymaliśmy po prostu wciągającą opowieść, dosyć sztampową, ale poprowadzoną idealnie i napisaną na wysokim poziomie. Fantastycznie byłoby otrzymać jeszcze jedną grę RPG w tym właśnie uniwersum, które bez dwóch zdań ma spory potencjał.
Tyranny
Jak to jest być tym złym? Na takie pytanie chcieli odpowiedzieć twórcy Tyranny. Wcielamy się w wysłannika okrutnego Imperatora, który ma tłumić wszelkie przejawy rebelii.
Pod względem scenariusza gra jest naprawdę satysfakcjonująca, choć można by oczekiwać nieco więcej interesujących wyborów i więcej opcji wcielania się w postać faktycznie złą. Tym bardziej powinien powstać sequel, by wszelkie małe niedociągnięcia oryginału mogły zostać poprawione.
Świat Tyranny – wpisujący się w ramy stylu dark fantasy – może mieć jeszcze wiele wspaniałych historii do zaoferowania. Choć styl rozgrywki, przywodzący na myśl klasyczne gry cRPG, może być pewną przeszkodą, zniechęcającą wydawców do ufundowania drugiej części serii…
Arcanum
Mówiąc o klasycznych cRPG-ach nie można nie wspomnieć o Arcanum: Przypowieść o maszynach i magyi. Ten klasyczny hit z 2011 oferuje do dziś jeden z najciekawszych światów, jakie dane było nam zwiedzać w erpegach.
W uniwersum Arcanum magia współistnieje z technologią. Prowadzi to naturalnie do różnego rodzaju sporów politycznych. Ten świat fantasy z elementam steampunka wprost zachęcał do eksploracji i spędzania w nim kolejnych godzin.
Gra była jednak niedopracowana i nie do końca idealna pod względem technicznym. Współcześnie może wystąpić sporo problemów z uruchomieniem jej bez instalowania fanowskich usprawnień. Powstanie sequela graniczy z cudem, ale byłoby to z pewnością coś fantastycznego.
Alpha Protocol
Tak, to jeszcze jedna pozycja od studia Obsidian – w końcu nie bez powodu zespół ten kojarzony jest właśnie z gatunkiem RPG. Alpha Protocol było grą, która powstała zbyt szybko, co skutkowało wieloma niedociągnięciami, a w efekcie mocno mieszanymi ocenami recenzentów. Jest jednak wyjątkowa.
Zdecydowanie zbyt rzadko otrzymujemy bowiem gry RPG, które rozgrywają się po prostu we współczesnym świecie. Alpha Protocol to nie fantasy czy science-fiction. To interaktywny, szpiegowski thriller – z fantastyczną historią i mnogością różnych wyborów do podejmowania w trakcie przygody.
Jasne, gameplay bywa frustrujący… Ale właśnie dlatego powinien powstać sequel, tym razem już z budżetem Microsoftu, no i odpowiednim czasem na wyprodukowanie gry.
Twórcy Genshin Impact i Honkai: Star Rail oddali niedawno w nasze ręce swoją trzecią grę-usługę. Czy osiągnie tak wielki sukces, jak pozostałe dzieła chińskiego studia MiHoYo? To okaże się po paru miesiącach. Natomiast już można powiedzieć, że to po prostu porządna gra, która potrafi sprawić sporo frajdy.
Zenless Zone Zero to gra akcji, a przy projektowaniu gameplayu twórcy wzorowali się na produkcjach typu Devil May Cry. Rozgrywka i system walki są tutaj jednak nieco uproszczone i bardziej przystępne.
ZZZ jest też jednocześnie najbardziej liniową grą od MiHoYo. Na próżno szukać tu otwartego świata z Genshina, czy sporych lokacji i eksploracji zakamarków różnych obszarów z Honkai. W każdej misji przenosimy się od razu, z naszej bazy głównej, do korytarzowego levelu. Urozmaiceniem jest sposób, w jaki przemieszczamy się pomiędzy lokacjami – przeskakując między ekranami symbolizującymi prowizoryczną mapę całego wymiaru, który odwiedzamy.
Opisując w dużym uproszczeniu i skrócie – w grze trafiamy właśnie do czegoś na wzór wyrw w czasoprzestrzeni, nękających futurystyczne miasto. Poza tym możemy tylko eksplorować stosunkowo niewielki hub – parę uliczek i alejek, na których znajdziemy sklepy, handlarzy czy salon z grami arcade.
Główna fabuła rozkręca się powoli i jest niejako w tle właściwej rozgrywki. Pojawienie się tajemniczego hakera oraz zakulisowe intrygi związane z władzami miasta – teoretycznie mogło być to coś ciekawego, jednak w praktyce historia niespecjalnie angażuje.
Postacie, jak w innych grach chińskiego studia, są mocno jednowymiarowe. Gdy tylko pojawia się nowy bohater, od razu wiadomo, jaki ma charakter. To jednak pasuje do luźnego stylu i otoczki Zenless Zone Zero. W końcu gramy wieloma postaciami, często wymieniamy nasze drużyny, więc nie ma tu miejsca na rozbudowane studium osobowości.
Na system walki składają się ataki podstawowe oraz specjalne. Te pierwsze to po prostu uderzenia czy strzały (jeśli dana postać ma broń dystansową), a drugie to już bardziej efektowne ciosy. Po załadowaniu paska energii, możemy też wykonywać efektownie animowane ataki, które zadają ogromne obrażenia – bądź leczą czy wspierają cały zespół, zależnie od typu i specjalizacji konkretnego wojownika.
Niezwykle istotne jest też przełączanie się między postaciami w trakcie starć. W drużynie zawsze mamy trójkę bohaterów i w konkretnych momentach możemy natychmiast wymienić tego, którym akurat sterujemy – kolejny, kiedy wkracza do walki, aktywuje przy okazji wyjątkowy, okazjonalny atak. Zmiany takie następują na przykład po udanym parowaniu ciosu wroga. Poza blokowaniem ataków, możemy też zdać się na szybkie uniki.
Granie różnymi postaciami jest o tyle istotne, że wrogowie w różnych poziomach mają inne słabości. W jednej misji możemy mierzyć się z potworami, które otrzymują więcej obrażeń od ataków lodowych, w innych – od ognistych. Zawsze trzeba skompletować taką drużynę, by najbardziej dopasować ją do przeciwników.
Ogólnie rzecz biorąc, walka jest przyjemna, efektowna i wciągająca. Na tyle, że nie nudzi, nawet mimo nieco powtarzalnych lokacji i typów potyczek. Towarzyszy jej także naprawdę świetnie dobrana ścieżka dźwiękowa, co z pewnością pomaga się zaangażować.
Dla fanów gier od MiHoYo system rozwoju i ulepszeń nie będzie zaskoczeniem, ale nowych graczy może nieco przytłoczyć. Ponownie otrzymujemy sporo różnych walut i zasobów, które służą do ulepszania poziomu postaci, a także upgrade’owania przedmiotów wzmacniających naszych bohaterów.
Pierwsze kilka godzin zabawy nie przysparza żadnych problemów i zawsze wystarcza nam zasobów na wszystko, co chcemy zrobić. Nieco później musimy już jednak uważniej wydawać zebrane surowce – by, na przykład, nie marnować ich na postacie, których nie będziemy często używać.
Grę zaczynamy z trójką odblokowanych bohaterów, a w ramach postępów fabularnych odblokowujemy niektóre postacie – pozostałe musimy zdobyć poprzez tradycyjny dla darmowych gier typu gacha losowaniach. W praktyce jest to system przypominający niesławne lootboxy, które odeszły już w zapomnienie. Zenless Zone Zero oferuje na szczęście regularne nagrody, które pozwalają co jakiś czas podejmować próby losowania bohaterów, więc nie trzeba korzystać z mikropłatności. Gra jest jednak zaprojektowana w taki sposób, że sięgnięcie do portfela wydaje się czasem kuszące – trzeba na to uważać.
Ostatecznie otrzymujemy po prostu porządną grę akcji z galerią ciekawych, świetnie zaprojektowanych bohaterów. Walka sprawia frajdę, a to jest tutaj zdecydowanie najważniejsze. Miłośnicy dobrych historii mogą jednak obejść się smakiem. Spróbować Zenless Zone Zero jednak naprawdę warto – w końcu nic to nas nie kosztuje.
Once Human to najnowsza produkcja Starry Studio, która przenosi Cię w postapokaliptyczny świat pełen koszmarnych biomechanicznych aberracji. W tej akcji-przygodzie survivalowej MMO, wcielasz się w Meta-Człowieka, który budzi się w samym środku nieznanej pustki, otoczony przez przerażające Deviationy.
Once Human to gra, która wzbudziła ogromne zainteresowanie przed premierą z 15 milionami prerejestracji na wersję PC i jest teraz dostępna na Steam. Akcja Once Human rozgrywa się w świecie zniszczonym przez obcą substancję zwaną Stardust, która przekształciła ludzi, zwierzęta i rośliny w przerażające Deviationy. Jako Meta-Człowiek jesteś jednym z niewielu ocalałych, którzy potrafią przetrwać w tym skażonym środowisku i korzystać z mocy Stardust. Jednak nawet ty nie jesteś niezniszczalny – Deviationy mogą cię rozszarpać na strzępy, a inni ocaleni mogą zastrzelić cię bez skrupułów. Twoim zadaniem jest odkrycie prawdy o Stardust, poznanie jej pochodzenia i celu, a także walka o przetrwanie i zmianę losów ludzkości.
Choć na rynku nie brakuje gier survivalowych w postapokaliptycznych klimatach, takich jak Fallout 76, czy chociażby Rust, Once Human wyróżnia się swoim unikalnym podejściem do tego motywu. Zamiast klasycznych zombie czy scenariuszy wojny nuklearnej gra przedstawia inwazję obcej formy życia, która zmienia wszystko, co znasz, w groteskowe potwory. Ten oryginalny pomysł sprawia, że Once Human często Cię zaskoczy. Gra oferuje otwarty świat, w którym gracze mogą współpracować, walczyć z potworami, odkrywać spiski i rywalizować o zasoby. Choć broń w grze jest dość standardowa, walka z potworami o unikalnym wyglądzie i zachowaniu dostarcza naprawde niezłych wrażeń. Mimo pewnych problemów technicznych Once Human ustanawia nowe standardy dla gier free-to-play, oferując bogatą zawartość i wyjątkowy styl wizualny.
Czy warto zagrać? Pomimo mieszanych opinii użytkowników Once Human wyróżnia się na tle innych gier survivalowych swoją unikalną koncepcją i kreatywnym podejściem do oklepanego konceptu – końca świata. Zamiast klasycznych zombie czy nuklearnej zagłady będziesz musiał walczyć z inwazją obcych, która przekształca otaczający nas świat w groteskowe potworności. W grze spotkasz takich przeciwników jak gigantyczne pająki czy drzewo-zabójcę. Mechanika walki, choć momentami standardowa, oferuje unikalne wyzwania podczas starć z bossami. Co więcej Once Human jest dostępny za darmo, co czyni go niezwykle atrakcyjną propozycją dla graczy szukających nowych doświadczeń. Choć gra nie jest wolna od błędów, jej wyjątkowy styl i bogata zawartość sprawiają, że warto dać jej szansę.
Lenovo Legion Gaming Community ogłasza nowy konkurs – Legion GO Cup, który odbędzie się w dniach 9-11 sierpnia. To niepowtarzalna okazja, aby wziąć udział w turnieju i wygrać fantastyczne nagrody!
Uczestnikiem konkursu może być każda pełnoletnia osoba fizyczna zamieszkała na terytorium Polski, zarejestrowana na stronie Legion Gaming Community https://gaming.lenovo.com/emea/forums/73-Spo%C5%82eczno%C5%9B%C4%87-Legion-Gaming. Osoby, które ukończyły 13 lat, ale nie mają jeszcze 18 lat, mogą uczestniczyć w konkursie za zgodą rodzica lub opiekuna prawnego.
Komentarze można zamieszczać od 11 lipca do 10 sierpnia do godziny 23:59. Kod dostępu zostanie przesłany w wiadomości prywatnej przez administratora lub moderatora społeczności. Następnie 9 i 10 sierpnia rozegrane zostaną minimum trzy gry custom, z których pięć najlepszych osób przechodzi do kolejnego etapu. Na koniec 11 sierpnia wszyscy wyłonieni finaliści spotkają się na ostatecznej rozgrywce, aby wyłonić zwycięzców. Gramy w trybie zero budowania.
Nagrody, bo to w końcu jest najważniejsze – do wygrania będzie konsola Lenovo Legion GO, myszki Lenovo Legion M300 oraz koszulki Lenovo Gaming Community
Pełen regulamin konkursu jest dostępny https://gaming.lenovo.com/emea/attachment.php?attachmentid=31129&d=1720701409
Do zobaczenia w grze!
*IMPREZA TA NIE JEST W ŻADEN SPOSÓB SPONSOROWANA, POPIERANA ANI ADMINISTROWANA PRZEZ SPÓŁKĘ EPIC GAMES, INC. INFORMACJE PODAWANE PRZEZ GRACZY W ZWIĄZKU Z TĄ IMPREZĄ SĄ PRZEKAZYWANE ORGANIZATOROWI IMPREZY, A NIE SPÓŁCE EPIC GAMES, INC.
Haunted Paws to urocza kooperacyjna gra w klimacie horroru, która przenosi nas do mrocznego, nawiedzonego dworu. W tej wyjątkowej przygodzie wcielamy się w dwie szczeniaki, które muszą uratować swojego pana porwanego przez złowrogie istoty.
W głębi nawiedzonego dworu, nasi bohaterowie na czterech łapach, stają przed zadaniem odkrycia przeszłości złowrogich istot oraz uwolnienia swojego przyjaciela. Gra łączy elementy horroru, ale posiada również ciepłe emocjonalne momenty, tworząc niepowtarzalną atmosferę. W tym co-opie musicie współpracować, aby rozwiązywać zagadki, odkrywać wciągające tajemnice i uciekać przed złymi potworami. Każdy szczeniak posiada unikalne umiejętności, które pomagają w różnych sytuacjach – od kopania w poszukiwaniu wskazówek po śledzenie zapachu swojego właściciela przez dom.
Gra oferuje możliwość tworzenia i dostosowywania wyglądu swojego szczeniaka (tak, możesz odwzorować swojego psa!). Będziesz mógł wybierać spośród szerokiej gamy ras, dostosowywać kolor sierści oraz dodawać charakterystyczne cechy, które oddają istotę ich zwierzęcia. Dodatkowo, gra oferuje różnorodne akcesoria, dzięki którym można ubrać swojego psa w zabawne i stylowe stroje.
Obecnie jest tworzona przez studio Lazy Flock i zostanie wypuszczona na Steam, jednak data jej premiery nie jest znana.
Żyjemy w pięknych czasach dla graczy. Jeśli weźmiemy pod uwagę nie tylko gry wysokobudżetowe, ale i indie, to zobaczymy, że praktycznie co miesiąc na rynek trafia wiele wspaniałych tytułów.
Normą w branży jest jednak także anulowanie projektów. Czasem nie starcza budżetu, czasem początkowy koncept okazuje się zbyt trudny do zrealizowania. Powody są różne. Tu chcemy przybliżyć kilka najciekawszych gier, które miały do nas trafić, ale – niestety – zostały skasowane.
Czy lubicie gry Hideo Kojimy, czy też nie – to raczej nie możecie odmówić temu deweloperowi pomysłowości. Dlatego też fakt, że horror Silent Hills od zespołu dowodzonego właśnie przez Kojimę został skasowany, to naprawdę smutna sprawa.
Krótki grywalny teaser – P.T. – jasno pokazał, że gra obfitowałaby w niesamowity, przejmujący klimat. Ogromne wrażenie robiła też oprawa graficzna.
Co ciekawe, w prace zaangażowali byli też Guillermo del Toro oraz ceniony japoński twórca mangi w konwencji horroru – Junji Ito. Połączenie takich kreatywnych mocy z pewnością zaowocowałoby czymś niezwykłym.
Half Life 2: Epizod 3
Drugi dodatek do Half-Life 2 zakończył się fabularnym cliffhangerem. Fani z ogromnym zainteresowaniem i ekscytacją czekali na Epizod 3 w zasadzie od 2007 roku… Niestety, Valve nie potrafi liczyć do trzech.
Scenarzysta Marc Laidlaw twierdził, że trzeci epizod miał być zakończeniem całej serii Half-Life. Do sieci trafił nawet opis fabuły, która była już gotowa. Trafilibyśmy na Arktykę, gdzie Gordon Freeman miał położyć ostateczny kres dyktaturze Kombinatu.
Prace jednak wstrzymano, ponieważ Valve chciało podobno, by nowa gra spod szyldu Half-Life była bardziej ambitna… cokolwiek może to oznaczać.
Scalebound
Ten tytuł powstawał w ramach współpracy marki Xbox z japońskim studiem Platinum Games – mistrzami gatunku gier akcji. Scalebound zostało oficjalnie ujawnione, udostępniono nawet fragmenty rozgrywki, które prezentowały efektowną przygodę o wojowniku, któremu w walce pomagał smoczy towarzysz.
Urozmaiceniem miały być momenty, w których gracz mógłby przejąć bezpośrednią kontrolę nad samym smokiem. Na dodatek, twórcy zapowiadali też, że całość będzie można ukończyć w trybie kooperacji z trójką innych użytkowników.
Niestety w 2017 roku, aż 4 lata po pierwszej zapowiedzi, Scalebound zostało skasowane. Szef studia Platinum stwierdził później, że wina leżała zarówno po stronach twórców, jak też Microsoftu. Projekt utknął w martwym punkcie.
Prey 2
Marka Prey może być dziś kojarzona – szczególnie przez młodszych – z grą od studia Arkane wydaną w 2017 roku. Jednak dekadę wcześniej ukazał się oryginał, z którym nowszy tytuł nie ma nic wspólnego.
Prey z 2006 roku to wyjątkowa przygoda science-fiction, w której nie tylko walczymy z kosmitami, ale manipulujemy otoczeniem za pomocą magii, używamy portali czy nawet korzystamy z duchowej formy bohatera, by przemieszczać się i wchodzić w interakcje z przedmiotami. Pod względem rozgrywki była to gra wyjątkowa.
Sequel powstawał w Human Head Studios – pod szyldem Bethesdy – przez dwa lata. Twórcy mieli już gotową historię, a do sieci wyciekły nawet fragmenty rozgrywki. Z niewyjaśnionych przyczyn gra została jednak anulowana.
Batman: Gotham by Gaslight
Batman Arkham to znakomita seria gier akcji. Sterujemy w niej tą najpopularniejszą wersją Człowieka Nietoperza. Anulowany projekt Gotham by Gaslight oferował jednak zupełnie inne spojrzenie na bohatera.
W anulowanej grze, Gotham przypominało steampunkowy, wiktoriański Londyn z końca XIX wieku, co naturalnie wpływało na dostępne gadżety i pojazdy. Produkcja miała kłaść duży nacisk na mroczną atmosferę i elementy skradankowe.
Z gry nie zachowało się wiele materiałów, ale serwis Siliconera opublikował kiedyś film prezentujący prototyp. W filmie można dostrzec między innymi doskonale zrealizowaną fizykę… peleryny Batmana.
Remaki gier to fantastyczna okazja dla młodszych graczy do poznania wyjątkowych tytułów, a dla odbiorców pamiętających oryginały – szansa na przeżycie tych przygód raz jeszcze, z lepszą oprawą, często z wygodniejszym, współczesnym sterowaniem.
Można czasem odnieść wrażenie, że otrzymaliśmy już mnóstwo remake’ów. Na pewno jest jeszcze sporo gier, które mają na karku kilka czy nawet kilkadziesiąt lat, a nie doczekały się żadnego odświeżenia.
Oto pięć tytułów, które zdecydowanie na remake zasługują.
Capcom udowodnił, za sprawą remake’ów Resident Evil 2 i Resident Evil 4, że potrafi wspaniale odnowić klasyczne hity, którymi niegdyś zachwycał się cały świat. Nic dziwnego, że wielu graczy wielokrotnie już wzywało japońskiego wydawcę, by w końcu zajął się odświeżeniem Dino Crisis.
Ten survival horror z 1999 roku nadaje się na remake idealnie. Podobnie jak oryginalny Resident Evil 2, jest już dziś archaiczny, a jednocześnie praktycznie niedostępny na współczesnych platformach. Jak wskazuje tytuł, w grze na naszej drodze stają dinozaury – czy nie byłoby to w dzisiejszych czasach mile widzianą odmianą od wszechobecnych zombie?
Łatwo sobie wyobrazić, jak pięknie wyglądałby taki remake. Dino Crisis to liniowa przygoda, więc jakość oprawy graficznej z pewnością powaliłaby na kolana. Capcom, musisz!
Deus Ex
Po niedawnej zapowiedzi Perfect Dark wielu graczy zachwycało się faktem, że otrzymamy nową grę, która przypomina pod względem rozgrywki serię Deus Ex. Świetnie byłoby jednak otrzymać też po prostu remake tego kultowego klasyka.
Oryginał zadebiutował w czerwcu 2000 roku. Doczekał się wielu fanowskich modów usprawniających rozgrywkę, jednak żaden nie sprawia, że można dziś w ten tytuł grać stuprocentowo wygodnie i cieszyć się oprawą graficzną.
Deus Ex to fantastyczna, cyberpunkowa historia pełna zwrotów akcji oraz oferujący mnóstwo wolności i wyborów (związanych z rozgrywką) gameplay. Remake z pewnością cieszyłby się ogromnym zainteresowaniem.
Motorstorm
Pewne gatunki gier odeszły już w zapomnienie. To na przykład strategie RTS, czy zręcznościowe, liniowe gry wyścigowe. Oczywiście nadal można znaleźć tego typu gry indie, lecz jeśli chodzi o rynek wysokobudżetowych produkcji – na próżno takich szukać. Wielka szkoda.
Remake Motorstorma byłby czymś fantastycznym. Wielu fanów skakałoby z radości, a Sony mogłoby zapunktować w oczach odbiorców – stworzeniem czegoś, co może niekoniecznie pobije rekordy sprzedaży, ale będzie po prostu świetną grą i powrotem do przeszłości.
Taki remake mógłby być swego rodzaju składanką The Best Of… całej serii Motorstorm. Szalone wyścigi, zniszczalne otoczenie, offroadowe szaleństwo, wszystko to z oprawą godną 2024 roku? Byłby to z pewnością niezwykle widowiskowy spektakl.
The Saboteur
Historia The Saboteur jest przykra. Gra ukazała się w 2009 roku i zaskarbiła sobie uznanie odbiorców, choć miała ewidentne wady, spowodowane przede wszystkim tym, że… twórcy nie mieli czasu jej odpowiednio dopracować i właściwie dokończyć. Pandemic Studios zostało zamknięte, ale EA wciąż posiada prawa do marki.
Opowieść o bohaterze walczącym z nazistami okupującymi Paryż jest naprawdę wciągająca, a ciekawa czarno-biała stylistyka zajętych przez Niemców dzielnic miasta to do dziś coś wyjątkowego. Gameplay jest odpowiednio różnorodny, dając okazję do skradankowego podejścia, sabotażu i czystej akcji.
To z pewnością gra, która zasługuje na drugą szansę, a byłby nią właśnie porządny remake.
Prototype
Marka Prototype należy do Activision, które z kolei jest od jakiegoś czasu częścią Xboksa. Remake tej gry z otwartym światem mógłby być naprawdę fantastyczną alternatywą dla konkurencyjnego Spider-Mana z platform PlayStation.
Kto pamięta oryginał, doskonale wie, o czym mowa. System poruszania się – szczególnie w drugiej części serii – był niezwykle satysfakcjonujący. Bohater z super-mocami mógł skakać i latać po całym mieście, by błyskawicznie przemieszczać się między dzielnicami czy uciekać przed wrogami.
Ucieczka jednak rzadko była wymagana, ponieważ Prototype oferuje też po prostu świetne poczucie bycia potężnym. Remake, ze współczesną, imponującą oprawą, byłby po prostu szalenie efektowny.
To tylko kilka gier, które zasługują na porządne odświeżenie. Miejmy nadzieję, że chociaż jedna z nich faktycznie doczeka się kiedyś remake’u.